Nie mam czasu na granie - marudzenie starego dziada
Doskonale Cię rozumiem , u mnie 21 lat na karku i gram może 1 h dziennie a czasami nawet nie odpale żadnej gry chociaż komputer jest non stop włączony . Powód ? Tak jak kolega pisał brak czasu, chęci żeby grać oraz jest tyle innych rzeczy do roboty nagle ! Dla mnie innym istotnym powodem jeszcze jest BRAK INNOWACJI w grach. Chodzi o to że mam wrażenie że grałem i widziałem już wszystko! Nie cieszy mnie nawet granie w multi lub jakies mmo. Kupiłem GW 2 pograłem 20 h i już konto leży na allegro, identycznie z Diablo 3 , ledwo 60 lvl wbiłem i wątpie żebym kiedykolwiek do tej gry wrócił. Ostatnio jedynie na dłuższą partyjkę przyciągnęło mnie LIMBO oraz Machinarium i bardzo dobrze bawiłem się też przy Botaniculi(ale to nawet nie są pełnoprawne produkcje !!) a wychodzi przecież tyle nowości i "zajebistych gier".
I co gorsza wiem że będe grał coraz mniej , praca , dziewczyna , to pochłania tyle czasu że miejsca na hobby czyli granie robi się coraz mniej .
Czy wy sie dobrze czujecie??? Wszystko w porzadku z glowami macie??? Macie po 21 lat a zachowujecie sie jakbyscie co najmniej dwa razy tyle przezyli. Problemu w sobie szukajcie a nie w grach i rynku growym. Wszystko sie rozbija o to na ile sie stary czujesz w glowie (wy to chyba dwa razy starsi ode mnie jestescie) i wasz stan to chyba najtrafniej okreslic takim angielskim zwrotem "miserable twat", tylko narzekacie jak to zmeczeni tym graniem jestescie i tacy dojrzali sie juz staliscie... Zeby nie bylo watpliwosci, lat trzydziesci to mi juz minelo jakis czas temu, smiem twierdzic, iz gram troszke dluzej niz wy, a wciaz czerpie z tego niesamowita radoche i czekam na kolejne gry z niecierpliwoscia. To chyba jest jednak taka typowo polska przypadlosc, narzekac, jeczec i marudzic.
Też mam 21 lat i nie tyle nie mam czasu na granie, co po prostu nie chce mi się grać. Nie wiem, jakoś większość gier mnie nie bawi.
W lipcu kupiłem Dead Space 2 w promocji na GOLu, nie przeszedłem go do dzisiaj i nie wiem czy kiedykolwiek przejdę.
Driver San Francisco odpaliłem, pograłem ze 2 godziny i więcej nie miałem ochoty do tej gry wracać.
Podobnie jak najdzie mnie ochota na pogranie w jakiś stary hit, z którym kiedyś świetnie się bawiłem. W ostatnim czasie były to: Fable, Heretic 2 i Baldur's Gate. Wszystkie wyleciały z dysku w czasie od 15 do 45 minut, BG jeszcze na etapie tworzenia postaci :)
Oczywiście są też wyjątki (z ostatnich zakupów Heroes VI mnie w miarę wciągnęło), ale jest ich baaardzo mało, dlatego też gry kupuję wyłącznie w promocjach za góra 20-30 zł.
Bo jak się chce za dużo srok za ogon trzymać to się nie ma co dziwić że czasu na gry nie starcza. Ja tam z tym problemu nie mam, bo nie kupuje wszystkiego jak leci. Nie korzystam ze steamowych promocji (które uważam za wyrzucanie pieniędzy w błoto). Kupię cztery, pięć gier w ciągu roku, bo więcej mi nie potrzeba. A bycie skąpym ułatwia mi utrzymanie tej średniej.
Mając 30 lat i poukładane zycie, niekoniecznie będziesz chciał nadążać za każdą nowością. Okazać się może, że wybór jednej z pięciu w zupełności wystarczy - i może, jak dobrze pójdzie, znajdziesz na nią czas :)
Jak się kupuje więcej niż się gra to się rozleniwiło.
Problem nie leży w grach lecz w głowach.
Wiecie co? Jakby nie marnować czasu na zbędne przemyślenia i smęcenie to problem by się rozwiązał.
Tylko trzeba ruszyć głową raz a dobrze.
A ja nie rozumiem, to IMO wymyślanie sobie problemu :] Albo, nie wiem... Współczuję, jeżeli tak jest istotnie, że nie grasz bo masz "poczucie", że powinieneś robić co innego. No LOL, robi się to (w wolnym czasie), na co się ma ochotę. Przynajmniej ja stosuję taką filozofię. Okolice weekendu, piątki, soboty - znajomi, bar, impreza, cośtam. No i czasem, jak coś wyjątkowego i jak nie chce się siedzieć w domu, też się wychodzi. Ale na ogół trzy/cztery wieczory sobie przeznaczam właśnie na granie, często na dłuższe sesje po 3-4 godzinki. Zamiast Na Wspólnej i MegaHitu :P
Hmm ja mam 32 lata , gram praktycznie od 8mego roku życia i oczywiście nie gram już tyle co kiedyś, ale to nie brak czasu a podobnie jak autor zbyt wiele rzeczy mnie od kompa odciąga. Drugi powód jest taki, ze robię się coraz bardziej wybredny, lub gry są coraz gorsze lub jedno i drugie. Tak czy siak jest tylko parę gier w roku które wciągają mnie bez reszty.
Też mi się nie chce grać, mam prawie 20 lat i nie narzekam. Jak się komuś nie chce, to nie znaczy, że musi już sobie szukać laski zamiast pada.
Po prostu próbowałeś grać w kiepskie gry, z tego co widzę po liście - odpal takie Anachronox czy System Shock 2, to odjedziesz do samego końca - nawet dzisiaj.
Mam więcej na karku, również dużo wolnego czasu i brak problemu jaki opisuje autor. Potrafię wsiąknąć bez reszty w dobrą grę jak i nie grać 2 tygodnie pod rząd lub pomłocić w coś w coopie lokalnie 2h co dwa dni. Wczoraj odkryłem League of Legend i nie mogę przestać o niej myśleć :D
Coś w tym jest ale co by nie mówić od czasu do czasu pojawi się produkcja która przygwoździ na kilkadziesiąt godzin i nie da o sobie tak szybko zapomnieć, wystarczy rozsądnie wybierać te perełki :] i cieszyć się tym co nas bawi a nie grać na siłę we wszystko.
"marudzenie starego dziada"
"Donguralesko nawijał „gdybym mógł cofnąć czas, to nic bym nie zmienił, 26 lat chodzę sam po tej ziemi”. Cóż, ja chodzę 21 i (...)"
Uśmiechnąłem się z pobłażaniem i porzuciłem czytanie. Po chwili jednak wróciłem do czytania. Jak skończyłem, to sam siebie zapytałem po co wracałem.
"taniego fanasy (Forgotten Realms, też czystaliście to gówno?" - "Fantasy". "czytaliście".
Tak, czytaliśmy. Ale nie jedną czy dwie, ale przytłaczającą ilość. Nazywanie tego gównem stawia autora tego sformułowania na półce z podpisem "Durnie". Albo na innej z podpisem "przeczytał dwie najgorsze i na ich podstawie ocenia całość".
Nie twierdzę, że to literatura z najwyższej półki, ale nazywanie tego gównem jest ... jakby to ująć ... no tak - jest durnotą.
Reszta wpisu to jakaś porażka. Nawet mi się za bardzo nie chce komentować.
Gram od 8 roku życia (od 6 jeśli policzyć gry w salonach gier, których dziś już praktycznie nie ma). Przeszedłem setki jeśli nie tysiące gier, niektóre wielokrotnie. W najbardziej gorącym okresie na gry przeznaczałem pewnie ponad 300h miesięcznie. Tyle, że kiedyś wszystko było nowe i pierwsze, fascynujące. Długi okres grania w gry singlowe, wymienianie się grami, zapraszania kolegów na partyjki w Kick Offa został zastąpiony przez gorący okres gier multi po tzw. "kabelku" LPT/COM, później jakieś pierwsze nieśmiałe próby ze stałą siecią na BNC z kolegami, granie przez modem limitowane do kilkudzieśieciu minut dziennie z pingami 200+. Paradoksalnie zatem komputery rozwijały social skille i dawały coś więcej niż tylko granie. Jakoś tak to ewoluowało do mało romantycznego miejsca na początku bieżącego stulecia, gdzie każdy w końcu miał swoje stałe łącze, dostęp do gier w sieci, nowych znajomych, itp. To też było nowe, ale od tego miejsca do dziś niewiele się zmieniło. Jakoś zatem samo tak wyszło, że ja praktycznie nie grałem przez kilka lat w wieku ~21-27, czego nigdy bym wcześniej nie przypuszczał, że będzie możliwe. Owszem, w tym okresie miałem kilka "ciągów" gry w jakieś mmorpg (pół roku) czy powrót do grania w coś dawno zapomnianego, ale były to raptem 2-3 gry na przestrzeni tych ponad 6 lat. Próbowałem od czasu do czasu coś odpalić, gdzieś pobiegać, coś postrzelać, ale nuda, wtórność i poczucie straty czasu odrzucało mnie na kilometry po godzinie-dwóch gry. Nawet któraś z kolei Cywilizacja po paru dniach ostrego grania dała ten sam efekt, a przecież grało się super. Nie było jednak radości grania i chęci powrotu.
Wszystko to powróciło parę lat temu, jakby ustąpiła jakaś blokada. Oczywiście nie ma mowy (na szczęście) o powrocie do tego co było, ale w te 4-7 tytułów rocznie gram z przyjemnością. Wybieram je starannie i mam dużo frajdy z grania, zupełnie jak kiedyś. Pewien wpływ na to mogła mieć pe es trójka, którą kupiłem jakby tak mimochodem, może jako podświadomą (dla mnie) nowość, pierwszą od tylu lat. Nowość w sensie podejścia, bo jednak wygodna kanapa i duży TV to coś innego niz fotel i monitor komputera, przed którym i tak spędzam wystarczająco dużo czasu. Może zatem każdemu po przesycie potrzebna jest przerwa i powrót uwzględniający jakieś nowe podejście do tematu. Na mnie to podziałało, chociaż w sumie cieszę się z tej długiej przerwy, bo trochę żal by było zmarnować najlepsze lata na gry :).
@Hellmaker - miałem tego tyle, że jak wystawiłem na Allegro, to sobie za tę kolekcję kupiłem komputer. Jakoś koło 120 sztuk, o ile dobrze pamiętam. Wiem co mówię - te książki były jak Pokemony. Dało się czytać, dopóki się nie skończyło iluśtam lat.
"Chcę grać, jednak jakiś cichy głosik wewnątrz podpowiada, że wypada robić coś innego." - mam dokładnie to samo, ostatnimi czasy grając, mam świadomość, że mógłbym w tym czasie np. spotkać się ze znajomymi, obejrzeć coś, zrobić coś pożyteczniejszego. Sądzę jednak, że to się unormuje, gdy przyjdzie zima, wtedy jakoś przyjemniej się gra, gdy komputer grzeje, a za oknem kilkanaście stopni poniżej zera. I tak jak Tobie, wydaje mi się, że to przyszło z wiekiem, też mam 21 lat, wcześniej nigdy by mi do głowy nie przyszło, że będę grał dużo mniej, sądziłem, że zawsze będę miał na to czas. Niestety jest inaczej.
jeżeli masz mało czasu, a chcesz w coś pograć to graj na konsoli np PS3. Żadne gó.... Games for Windows Live tam nie ma. Wszystko ładuje się szybciej :)
PC to urządzenie do grania w gry strategiczne, konsola do reszty :).
Też nie rozumiem dwudziestojednoletnich "dziadków"...
Prawie 35 na karku, a potrafię przynołlajfić bez snu 72 godziny przy grindzie tankietek w WoT.
Jak nie gram w WoT, potrafię godzinami ślęczeć nad nikomu niepotrzebną mapka do Faces Of War (ktoś gra w to w ogóle jeszcze?) albo dobre kilka godzin masakrować T-34/85 na froncie wschodnim w CMBB.
Gry nadal mnie bawią, i będą bawiły gdy będę miał z 70 na karku. ;]
Co do literatury opartej na grach fabularnych to uwaga... skierowana jest do miłośników określonej gry fabularnej. Dlatego dla większości odbiorców będzie na wpół zrozumiałą papką (choć trzeba przyznać, ze większość literatury bazującej na settingach do AD&D/D&D, to kupa szlamu).
To z czego ty żyjesz skoro możesz w jednym podejściu grać 72h w coś...
Sam jedynie mogę pochwalić się maratonem w BG2: Tron Bhaala do 5-6 nad ranem. Nie mogę się pochwalić posiadowką przez więcej niż 24h non stop ale granie do białego rana? Jak najbardziej.
A ja mam mały apel do bloggerów - musicie zaśmiecać gameplaya tymi narzekaniami? Lekko wyolbrzymiając co trzeci drugi felieton mógłby się zaczynać "Mam 15-25 lat i chce mi się ponarzekać. Komentujcie." Zamiast pogadać o grach i zachęcać, polecać je itp to zniechęcacie. Proponuję by następnym razem, gdy znowu przytłoczy melancholijny nastrój, napisać na kartce te smutne wypociny a następnie ów karteczkę spalić. Bo za jakiś czas nie będzie po co wchodzić na tą stronkę, bo ciężko będzie wyłowić jakiś ciekawy felieton. A co do autora - mówisz, że gdy grasz to czujesz jakbyś marnował czas. A nie czułeś tego samego gdy to pisałeś? Sorry Kolego, ale chyba nie jest to Twoje najlepsze dzieło i właściwie nie nadaje się do publikacji.
Mam podobnie. Nadal lubię grać, ale też uznałem, że siedzenie cały czas i granie w wieku 26 lat to nie jest sposób, w jaki chcę spędzić resztę życia. Zacząłem czasami chodzić do teatru, czytać, oglądać koncerty w telewizji i na żywo, trenować itp. Poza tym zająłem się robieniem własnej amatorskiej gry, więc w tej chwili mam gry kupione rok temu, które jeszcze czekają na odpalenie - ale na pewno w końcu je odpalę. No i praca zajmuje sporo czasu, ale nie aż tyle, żeby nie mieć na nic innego czasu. Za to śmieszy mnie gadanie, że ,,poczekaj, aż będziesz miał dziewczynę lub dzieci, to nie będziesz miał na nic czasu". Szczerze? Nie mam dziewczyny ani dzieci i nie chcę mieć, właśnie dlatego, żeby nie być ograniczonym. Chcę spędzać wolny czas jak mi się podoba i nie dostosowywać się do kogoś. Może to egoistyczne podejście, ale trudno. Nikt do tego nie zmusza, może jedynie presja otoczenia, która mnie niewiele obchodzi.
Kiedyś gry sprawiały mi więcej radości. Zawsze lubiłem i będę lubił grać, ale już nie czuję aż takiej przyjemności z grania, co kiedyś. Może to kwestia wieku, nieszczególnie udanego życia, ale nadal jest to istotny dla mnie sposób spędzania wolnego czasu. Nigdy nie spędziłem w grze więcej niż 6 godzin naraz, a teraz to max 2 godziny. Zazdroszczę osobom, które spędzają przy komputerze znacznie więcej czasu niż ja i mają idealny wzrok, a ja mam już całkiem sporą wadę.
Kolejny powód tego, że nie gram kilkanaście godzin dziennie to taki, że uważnie wybieram gry, w które chcę grać. Nigdy niczego nie sprzedałem i raczej tego nie zrobię, bo każdy zakup jest przemyślany. Kupuję max 2 gry w roku, a nie kilkadziesiąt, bo wiem, że i tak bym ich wszystkich nie przeszedł. I jak dobrze sobie zorganizujesz czas, to go znajdziesz - pracuję 200 godzin w miesiącu i na brak wolnego czasu nie narzekam.
Swoją drogą trochę dziwny artykuł. Narzekasz, że nie grasz już 15 godzin dziennie, tylko dwie - to chyba dobrze :)