Temat może oklepany, ale ożywiona dyskusja nad sensem studiów skłoniła mnie do poważnych refleksji nad wyborem przyszłego etapu nauki.
W tym roku szkolnym podchodzę do egzaminu maturalnego. Na przedmioty rozszerzone wybrałem Polski i WoS, bo nieukrywając z tego idzie mi najlepiej. Z innych przedmiotów nie mogę powiedzieć, że odstaję, ale jestem po prostu przeciętny.
W planach miałem pójście na dziennikarstwo i tam rozwijanie mojej pasji, jaką jest pisanie.
Ale nasuwa się pytanie - czy warto? Ciągle słyszę, że po studiach nie ma gwarantowanej pracy, liczą się znajomości i własne chęci, nic nie wiadomo, można równie dobrze skończyć na zmywaku.
Dlatego zwracam się z pytaniem: a jaka alternatywa zamiast studiów?
Nie ukrywam, żaden ze mnie mózg, z przedmiotami sobie radzę, nie mam z niczego problemów, ale to zawsze może być zbyt mało.
Więc konkrety - z czego można w dzisiejszych czasach wyżyć, jak się do tego zabrać i co robić po maturze. Zdaję sobie sprawę, że to nie takie łatwe i nie ma złotego środka, ale zwracam się z prośba o chociażby jakieś sugestię.
PS: Miejsce zamieszkania: Katowice
Nie ma opcji. Skoncz studia albo beda na Ciebie patrzec jak na raroga.
Alternatywa jest pojsc do pracy lub rozkrecic wlasny interes.
Studia !
Idź na kremówki xD.
WOS i Polski? Dołóż coś do tego na rozszerzeniu i może prawo? Ale to trzeba mieć wyniki na poziomie 90%. Albo jak lubisz pisać, to szybko na praktyki do jakiejś gazety + dziennikarstwo, ale tutaj liczy się to czy potrafisz pisać i czy sprawia ci to przyjemność.
Ciągle słyszę, że po studiach nie ma gwarantowanej pracy
Oczywiście, że nikt nie gwarantuje.
liczą się znajomości i własne chęci
Tak.
można równie dobrze skończyć na zmywaku.
Jeżeli będziesz świadomie kształtował siebie i swoje umiejętności, skończysz tam gdzie planujesz.
a jaka alternatywa zamiast studiów?
Samo edukowanie się, kursy, szkolenia, zarabianie na hobby, własny biznes albo po prostu praca na etacie.
Najważniejsze - zdefiniuj sobie cele, pomyśl co chciałbyś robić w przyszłości i do tego dąż.
[2] Najpierw musi zarobić na zus nie zależnie od utargu :P
Jeżeli pasjonuje Cie pisanie - rób wszystko by być w tym jak najlepszy - robienie tego co lubisz jest ważniejsze od pieniędzy.
po studiach nie ma gwarantowanej pracy, liczą się znajomości i własne chęci, nic nie wiadomo, można równie dobrze skończyć na zmywaku.
To chyba logiczne :P Nikt Ci niczego nie zagwarantuje ale jeżeli jesteś w czymś dobry to na pewno znajdziesz pracę w swoim zawodzie.
Zastanów się też na co chcesz iść - i jeżeli ejst to kierunek wymagający to ucz się dość ostro. Mówię tu o czymś takim jak prawo.
Europeistyka.
A tak serio, to załóż bloga monotematycznego, albo ogólno-tematycznego i pisz posty dla przećwiczenia.
Polecam wordpress.
Więc konkrety - z czego można w dzisiejszych czasach wyżyć, jak się do tego zabrać i co robić po maturze.
Zrób prawo jazdy na autobus. W firmach komunikacyjnych ciągle są oferty pracy od ręki, nie na umowy śmieciowe, tylko na czas nieokreślony. A że restrykcyjne przepisy czasu pracy i kary rzędu 30 tys zł dla odpowiedzialnego w firmie za ich złamanie, dają pewność, że nie będziesz musiał dymać w pracy po 16 godzin. Osiem godzin i wolny człowiek jesteś.
Autobusy będą zawsze jeździć, nawet jakby dopadły miasta wszystkie kryzysy świata, transport musi być, bo miasto zdechnie. Ludzie ostrzyżeni przez rząd, nie mając pieniędzy na benzynę po 27 zł, wsiądą do autobusów, a to przekłada się na zwiększenie taboru, czyli zatrudnianie kierowców.
Trudno się nie zgodzić z Mirencjumem:) Ewentualnie motorniczego. Zdaje się, że nawet urząd pracy pokrywa ponad połowę kosztów taiego kursu. Z tym, że ja osobiście nie mógłbym i nie potrafiłbym być ani kierowcą autobusu/ani motorniczym. A już zwłaszcza w Katowicach :D
Ciągle słyszę, że po studiach nie ma gwarantowanej pracy, liczą się znajomości i własne chęci, nic nie wiadomo
Przede wszystkim własne chęci. Mam sporo znajomych po "lepszych" kierunkach, którzy użalają się nad swoim losem i nie mogą nic znaleźć, a mam też sporo znajomych po kierunkach z grupy "gównowatych" po których teoretyczne anwet w McDonaldzie by Cię nie przyjeli a wiedzie im się nawet nieźle
z takich realnych (na biznes to trzeba mieć kasę na start - a pewnie z tym krucho u każdego absolwenta) to polecam uczyć się konkretnego technicznego zawodu plus obowiązkowo obcego języka (najlepiej niemiecki) w efekcie pracę znajdziesz bo ślusarze, mechanicy czy spawacze zawsze są w cenie, a jeśli znasz język to w większej firmie szybko skoczysz w hierarchii - a to gwarantuje 3-4 tyś bez problemu. - a czy to będzie twoja praca marzeń? oczywiście nie będzie tak jak 99% innych zawodów ;)
od zawsze mnie rozbawiały te rady dla absolwentów w rodzaju "własny interes" to tak jak by radzić komuś, bądź bogaty, albo wygraj w totka ;)
Fett i chwała ci za to, ja też znam ludzi którzy zaczynali ze "szczękami" na targu, a teraz mają całą sieć sklepów - ale takich jest na palcach jednej ręki - zwykle do interesu jest się wciąganym przez rodzinę, znajomych, albo po prostu ma się kasy jak lodu po "cioci"- a reszta (włącznie ze mną) nie ma kasy na start (o kredytach bez zabezpieczenia można zapomnieć), ani nie ma pomysłu na biznes więc musi parać się "normalną" pracą,a tutaj są potrzebne konkretne umiejętności, sprzedawcy, ślusarza etc.
Z tą siecią sklepów bym nie przesadzał :) Właściwie to dopiero w tym momencie jestem na starcie i jestem an etapie całej papierkowej roboty związanej z rejestrowaniem działalności gospodarczej. Do sieci sklepów jeszcze daleeeka droga ;) Ale mam ten komfort, że kończąc studia, zamiast martwić się co teraz - już mam pracę. W dodatku pracuje na siebie i cały czas mogę się rozwijać. Kokosów na razie nie zarabiam, ale w końcu to dopiero start
MANOLITO można rozpocząć biznes bez wkładu własnego. Sporo obecnie dużych biznesmenów tak zaczynało.
Wyksztalcenie jest najwazniejsze. Bez tego nigdzie sie nie zatrudnisz procz lopaty. A i po studiach latwiej lopata doly kopac.
Może odpuszcze "wlasny interes" xD
Studia? Sam właśnie skończyłem i co ? Żeby coś osiągnąć co muszę mieć ? Papiór .... Jak tego nie masz to zapomnij...
Co z tego, że się na czymś znasz jak nie masz zrobionego kursu gdzie wiedza wykładowcy jest minimalna co do twojej wiedzy? Musisz za wszystko zapłacić, kursy, studia podyplomowe itd. niestety :(
Opcja 2. Idź do służby mundurowej, sam w przyszłym roku startuję do PSP.