Bad to the bone. Złym być...
Sephiroth z FF7,czarniejszego charakteru niema :)
Na taki wpis czekałem!
Podejście do tematu redaktorów tvgry - z całym szacunkiem - niezbyt przypadło mi do gustu, za to tutaj poruszone zostały (dla mnie) najważniejsze kwestie, takie "głębsze spojrzenie".
Od siebie dodałbym oczywiście Hitmana - 47 to rasowy czarny charakter, ale bardzo specyficzny, pewnie ze względu na to, że właśnie nim gramy. Czy został wyprany z emocji, czy nie - dla mnie świetnie napisana i bardzo ciekawa postać (wszak nią gramy).
Po drugie - widoczny na pierwszym zdjęciu morderca ze Still Life'a. O nim... o nim myślę cały czas, nie daje mi spokoju. Klasyczny, wręcz ZBYT klasyczny, a jakże okrutny. Cóż, siła tkwi w prostocie...
W pewien przewrotny sposób podszedł do tej kwesti Obsidian w Fallout NV. Ci źli (Legion) mieli dobre powody, by działać w taki a nie inny sposób a ci dobrzy (NCR) tacy dobrzy nie byli, oj nie.
Przypomina mi się też moja przygoda z serią Baldurs Gate. Pierwsze (pełne przejście) jako ten dobry, głównie dla Boo i Minsca. Jednak żałuję wyboru bo granie druzyną złą jest przyjemniejsze, niestety po parunastu godzinach w BG1 rzuciłem grę w cholerę.
No i najbardziej praktyczna sprawa - seria Might & Magic, RPGi. Nie da się ukryć, że czary po stronie tych złych są świetne.
Paskudnie jest też, gdy wychodzą brudne sekrety głównego bohatera Planescape Torment. Nieciekawie wyglądał zwłaszcza stosunek do Dakkona. Niewolnictwo? Niezłe zaskoczenie.
(Uwaga spoilery)hmm mi najbardziej zapadła w pamięć GLADOS z 1(bo każdy wie co się z nią dzieje w 2), Agent 47, Saren (jednak u niego wiadome jest dlaczego tak się zachowywał) i... Darth Baras w Star Wars The Old Republic czyli boss postaci Sith Warrior, nasz dawny mistrz, który zabija każdego oficera imperium, który choć odrobinkę się pomylił, swoich szpiegów ucisza po wykonaniu misji, a na końcu zdradza też nas. Naprawdę wbicie mu miecza świetlnego w plecy sprawiło mi wielką satysfakcję i uczucie pomszczenia wszystkich niewinnych osób, które zabił. Do całej listy dochodzi też Arcturus Mengsk ze starcrafta 2, człowiek, który zrobi wszystko by swój cel osiągnąć, niezważając na życie ludzi. No i tak jak w tekście Darth Revan :>
spoiler start
Złe wcielenie bezimiennego z Tornamenta ,był bezwzględny i cholernie sprytny właściwie chyba doszedł najdalej ze wszystkich wcieleń.
spoiler stop
Zjadacz dusz z NWN 2 bezrozumna niepowstrzymana istota z chęcią pochłonięcia każdej żywej istoty ale człowiek dotknięty tragedią.
a ci dobrzy (NCR) tacy dobrzy nie byli, oj nie.
Ciężko nazwać kogokolwiek (jeżeli o frakcje, z którymi można przejść grę) dobrym w Falloucie NV. NCR tak jak napisałeś - wcale nie są dobrymi, ot po prostu są jednym z ugrupowań, które chce objąć władzę. Nie da się jednak ukryć, że działają w "trochę" bardziej humanitarny sposób, porównując do legionu. Nie dziwi mnie jednak taki sposób wykreowania frakcji - w takim świecie, jaki jest przedstawiony w Falloucie NV, ciężko byłoby stworzyć taką dobrą frakcje, która dąży do władzy bez użycia przemocy, bez spiskowania i tak dalej.
Atlas z Bioshock'a
Sofia Lamb z BioShock'a 2, Saren którego nawet polubiałem po tym jak okazało się że chce dobrze, Teryn Loghain z DA:O
o tak Loghain (jak dla mnie) był strasznym skur****m, nie pamiętam co on takiego zrobił ale zapamiętałem moją nienawiść do niego :P, dodam jeszcze Zeusa z serii God of War, który, jak dobrze pamiętam, wyrolował Kratosa dla swojej korzyści :>
Tak pokrótce się zastanawiając, to Letho z Gulety z Wiedźmin 2. Jego motywy i powody, dlaczego postanowił przez całą grę zasiać zamęt i chaos w Królestwach Północy były niesamowicie zaskakujące. Potrafił zmanipulować nawet najbardziej szare eminencje wiedźmińskiego świata.
Ktoś tu napisał o Sarenie i jego - wbrew pozorom - dobrych zamiarach. Człowiek Iluzja również chciał dobrze, ale niestety, wyszło jak wyszło.
Mistrz Li z Jade Empire.Po tym co on zrobił rozwaliłem go z przyjemnością (do końca swego życia był pewny że jest niepokonany a tu ups)
Postacie z SWTOR, gdy uparcie się dąży ścieżką Ciemnej Strony. Wybory, dialogi, nawet komentarze companionów (komentarze Vette gdy zrobimy coś wyjątkowo wrednego potrafią zwalić z nóg :>) pozwalają poczuć to "bycie złym".
Szczególnie po stronie Sithów (Warrior, Inqisitor) gdy samemu będąc wyjątkową wredotą przeciwstawiamy się równie - a może nawet bardziej - wrednemu własnemu mistrzowi. W pewnym momencie zaczyna się człowiek zastanawiać, kto jest gorszy - jego mistrz (Darth Baras, Lord Zash) czy on sam. Czy może po prostu jeden Zły został zastąpiony innym.
A jeszcze bardziej gdy podążamy jako Inquisitor ścieżką Ciemnej Strony, a za companiona mamy Khem Vala - jego komentarze popierające nasze złe, oj, bardzo złe, postępki pozwalają nam wręcz wierzyć, że postępujemy prawidłowo :)
Oczywiście gdy się podąża ścieżką Jasnej Strony ten "feeling" jest zupełnie odmienny.
Wspomniany Mass Effect. Kto był "tym złym" tak naprawdę? Saren czy Żniwiarze? A może raczej ten kto stworzył Żniwiarzy? A z drugiej strony dlaczego przypisujemy jakiekolwiek "ludzzkie" uczucia sztucznym inteligencjom takim jak Żniwiarze, czy Gethy? Ich pojmowanie świata, dobra i zła, obowiązku jest zupełnie inne i próby ich zrozumienia nie są najbardziej skuteczne :)
Czemu też nie wspomnieć o Deidrannie Reitman z Jagged Alliance 2? :) To zła kobieta była :)
Czy też o kolejnych Złych w kolejnych rozszerzeniach do World of Warcraft? :) Gdzieś zawsze jest jakiś Bad Guy, którego w końcu musimy sklepać.