Już niedługo w łodzi będzie można zobaczyć strażników miejskich sprzedających owoce...
http://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/Wiadomosci/Straznicy-miejscy-beda-handlowac-pietruszka
Nie ma to jak specjalizacja :)
Btw - ile to jest cena rynkowa? :P
Bo wiecie, kary chyba nie są wysokie, prawda? Więc wystawiamy towar na ulicę, DUŻO towaru, a straż miejska zajmie się sprzedażą i potem pobierze niewielką marżę :D
Awerik - Co w tym bulwersującego? To chyba dobrze - przynajmniej będą coś robili.
Będą handlować kradzionym w imię prawa towarem i jeszcze pytasz co w tym bulwersującego.
SM jest od dbania o PORZĄDEK nie o BEZPIECZEŃSTWO. Bandyci i chuligani są poza ich jurysdykcją.
mirencjum - chuligan to mniejsza szkodliwość społeczna. Teraz wszystko jest już prywatne - wiec jak chuligan wybije jakąś szybę czy komuś nakopie - to co państwu do tego...
A tacy badylarze i inni sprzedający na czarno to zwykłe mendy żęrujące na zdrowej tkance naszego państwa. Ze złodziejami trzeba krótko!!! (o ile oczywiście nie mają immunitetu "politycznego" bo wtedy zajebanie miliarda w żywe oczy nie powoduje w naszym kraju nawet pąsów wstydu na policzkach...)
tak to jest, jakw cywilizowanym kraju nei am meijsc na cywilizowane targowiska, gdzie lokalni rolnicy mogliby w cywilizowanych warunkach sprzedawac towar. ze sie tym głaby z ministerstwa nei zajma, przeca takk dbiaja o chłopów.
ale nei, lepiej zniszczyc drobny handel i wpierdalać warzywopodobne produkty z marketu - w końcu większość spoleczenstwa żre i tak chińskie śmierdzące zupki i polędwicę z promocji po 15zł (która oprócz tego że jest słona i mokra nawet zapachu nie ma, o smaku nie mówiąc...) i mówi,z e dobre.
Jak to jest, neich mi ktos wytłumaczy, zę przed wejsciem do UE, czy w latach 90, dało sie produkować prawdziwsze wedliny (tzn mało było wiejskich takich super naturalnych - dziś w cenie 60zł za kg! - ale te ogólnodostępne "miejskie" szynki smakowały 10x lepiej), drożdzówki z makiem miały w srodku mak, a nei kuźwa posypkę jak an chlebie, i ikt jakos z głodu nei zdychał w Polsce,a ludzi nawet więcej było... A teraz cholera nic się nie opłaca, albo to, co kiedys jadł każdy, teraz jest dostępne dla biznesmanów...
Jak to jest, neich mi ktos wytłumaczy, zę przed wejsciem do UE, czy w latach 90, dało sie produkować prawdziwsze wedliny (tzn mało było wiejskich takich super naturalnych - dziś w cenie 60zł za kg! - ale te ogólnodostępne "miejskie" szynki smakowały 10x lepiej), drożdzówki z makiem miały w srodku mak, a nei kuźwa posypkę jak an chlebie, i ikt jakos z głodu nei zdychał w Polsce,a ludzi nawet więcej było... A teraz cholera nic się nie opłaca, albo to, co kiedys jadł każdy, teraz jest dostępne dla biznesmanów...
Bo KOSZTOWAŁY 120zł za kg, wg dzisiejszych cen. W dzisiejszych czasach żarcie jest tanie jak barszcz. Fakt, jest kiepskie jakościowo, ale dostępne. Kiedyś o takim wyborze, dostępności i cenie mogłeś pomarzyć.
A co do warzywek... Naprawdę sądzisz że warzywka sprzedawane na ulicy to "ekologiczne" są? Kupujesz hurtowo od dużego producenta, dokładnie tego samego co market tylko sprzedajesz drożej.
graf_0 - nie zawsze, nie uogólniaj.
W Londynie jest całkiem sporo takich miejsc, gdzie przyjezdni farmerzy mogą rozstawić i sprzedawać owoce swojej pracy. I raczej są to produkty naturalne w 100% bo wyglądają najnormalniej w świecie ze 3x gorzej niż te z Tesco czy innego Lidla (i kosztują ze 3x drożej).
W Polsce pewnie też są.
graf_0 --> W dzisiejszych czasach żarcie jest tanie jak barszcz.
Co ty gadasz. Te podróbki chemiczne z naklejkami serów żółtych i kiełbas jest tanie? Jest drogie. Kiedyś żarcie było trudniej dostępne ale za to dużo lepsze jakościowo. To co wisiało w osiedlowym sklepie mięsnym na hakach, dzisiaj by sprzedawano jako luksusowy towar.
Ryby, sery, pieczywo to było bardzo tanie, a każda podwyżka mogła skończyć się rozlewem krwi, bo ludzie byli mądrzejsi i nie dawali się strzyc bez umiaru.
Zero poparcia dla Straży miejskiej, nic tylko mandaty bydlaki wlepiają ...
tak tak, nie ma podatku dla miasta, pierdolenie o szopenie, i tak ta babcia/dziadek wyda te pieniądze płacąc podatek VAT! Jak jest popyt, to dlaczego za wszelką cenę utrudniają ludziom regulować samoistnie rynek...
Dlaczego na Euro 2012, pod stadionem łatwiej było kupić bilet od konika niż szalik reprezentacji Polski od małolata, który sobie dorobi zamiast kraść. JSM na 100%!
graf_0 - tak tak grafo, żarcie w latach 90 było 10x droższe, dlatego moi rodzice, którzy żyli na takim samym mniej więcej poziomie jak teraz, jedli tylko chleb i wodę, a kiełbasę pokazywali mi tak samo, jak ten bohater Misia baleron... :( Pamiętam jak an swięta raz do roku kupowaliśmy jedna drożdżówkę z makiem i dzieliliśmy sie całą rodziną. Do tego po plasterku szynki dla każdego...
dziki kraj
Jak to jest, neich mi ktos wytłumaczy, zę przed wejsciem do UE, czy w latach 90, dało sie produkować prawdziwsze wedliny (tzn mało było wiejskich takich super naturalnych - dziś w cenie 60zł za kg! - ale te ogólnodostępne "miejskie" szynki smakowały 10x lepiej), drożdzówki z makiem miały w srodku mak, a nei kuźwa posypkę jak an chlebie, i ikt jakos z głodu nei zdychał w Polsce,a ludzi nawet więcej było... A teraz cholera nic się nie opłaca, albo to, co kiedys jadł każdy, teraz jest dostępne dla biznesmanów...
yyy przeciez mozesz dokladnie kupic tej samej jakosci wedliny co w latach 90 albo i lepsze.. po prostu plebs woli tanie wypelniacze niz dobra wedline...
ale dalej mozna bardzo dobra wedline kupic ale oczywiscie jest drozsza... wiec moze taka osoba jak ty, ktora wsyzstko byle najntansze zjada nie widzi juz tych dobrych wedlin...
co do sprzedawcow warzyw i owocow to przeciez sa miejsca do tego wyznaczone i handlowac mozna. Mozna kupic zarcie od "rolnika" z bronisz...
lapie sie tych co handluja na chodniku w srodku miasta w miejscu do tego nieprzeznaczonym
A co do warzywek... Naprawdę sądzisz że warzywka sprzedawane na ulicy to "ekologiczne" są? Kupujesz hurtowo od dużego producenta, dokładnie tego samego co market tylko sprzedajesz drożej.
Musisz mieć pecha, bo ludzie handlujący warzywami/owocami muszą mieć dowód tego skąd kupili towar, w razie kontroli mają obowiązek wytłumaczyć się skąd ten towar. Ba, nawet worka po ziemniakach wyrzucić na samochód nie możesz, bo na nim jest nazwa producenta i często dane o nim.
Ale naprawde wkurwia mnie to, że człowiek zaopatruje się u lokalnych rolników o 3 rano, jedzie na giełdę dokupić towaru w razie czego, a ludzie i tak pójdą do tesco kupić pomidory które smaku nie mają i owoce które są zajebiście twarde. Przesrana sprawa
Zaopatruje się czasem w Biedronce w warzywa i owoc nigdy nie narzekałem na ich smak, ba nawet smaczne są :)
Musisz mieć pecha, bo ludzie handlujący warzywami/owocami muszą mieć dowód tego skąd kupili towar, w razie kontroli mają obowiązek wytłumaczyć się skąd ten towar. Ba, nawet worka po ziemniakach wyrzucić na samochód nie możesz, bo na nim jest nazwa producenta i często dane o nim.
Ale naprawde wkurwia mnie to, że człowiek zaopatruje się u lokalnych rolników o 3 rano, jedzie na giełdę dokupić towaru w razie czego, a ludzie i tak pójdą do tesco kupić pomidory które smaku nie mają i owoce które są zajebiście twarde. Przesrana sprawa
Ale ja właśnie o tym mówię.
I gość sprzedający na ulicy i market dostanie ziemniaki od tego samego producenta hodującego je na 200 czy 400ha
Tak samo truskawki - na ulicę MOGĄ trafić te same co do marketu, od gościa który ma truskawek hektarów 20 oraz myje i szypułkuje na miejscu, przy polu.
A mały rolnik? Nie zagwarantuje ci powtarzalności jakość ani ziemniaków ani truskawek.
A co do cen żywności w latach 90 to trzeba by poszukać statystyk. Ale idę o zakład że teraz kupisz więcej "szynki" za pensję niż wtedy. Co nie znaczy że to taka sama szynka.