Przed chwilą natrafiłem na takie coś:
http://jebzdzidyfb.pl/obrazek/27860/fuck.html
heh co to za SHIT ? To jakaś legenda miejska ? Można coś o tym poczytać więcej gdzieś ?
Widzisz gdzieś tutaj coś na ten temat?
http://en.wikipedia.org/wiki/Cedars-Sinai_Medical_Center
Nie? Ojej, google też nie zwraca żadnych wyników. Wniosek? Nie istnieje albo NWO, Żydzi, Tuskoputin itd.
Zresztą historia strasznie kiczowata. Sama idea ciekawa, ale zbyt dużo zostało powiedziane. (można było odpuścić sobie dokładne opisy tego co się działo, więcej tajemnicy - ciekawiej.).
A tutaj masz ciekawą prawdziwą historię:
http://en.wikipedia.org/wiki/Taman_Shud_Case
A jak lubisz kryptologię to jeszcze może rozwalisz szyfr, który do tej pory nie został rozszyfrowany. :)
Tutaj po polsku dla nieznających angielskiego
http://wolnemedia.net/nauka/nieznajomy-z-plazy-somerton/
Creepypasta, znam jedną dużo dłuższą o chłopcu z "twarzą bez wyrazu" który mimo iż początkowo normalny później wymordował parę osób i zaczął się cieszyć.
To są creepypasty, straszne opowiadania. Tutaj masz fajny temat z masą takich historii.
http://www.paranormalne.pl/topic/22907-creepypasta-urban-legends-itp/
Niby tylko opowiadania ale potrafią nieźle nastraszyć, jest parę perełek na przykład smile.jpg (lub smile.dog), suicide mouse.avi, jeff the killer itp
Ciekawe jaki trzeba mieć węgiel w głowie by w coś takiego uwierzyć.:)
[9]Przeczytaj kilka komentarzy z wykopu.:P
Przecież nikt w to nie wierzy, creepypasty są po prostu niepokojące i tyle.
Mój ulbuiony to "tissue.avi" : )
suicidemouse.avi rozwala :D Ja pierdziele jak można w to wierzyć... Ostatnio wkręciłem się w crepepasty o 3 w nocu po tym jak skończyłem czytać jedną powieść grozy - owszem niepokój się pojawił ale tylko tyle. A co do tyc filmików i różnych obrazków to obawiam się ich tylko, bo nie jestem pewien czy jakaś morda nie wyskoczy :D
ppat-->Hmm ciekawa sprawa z tym gościem.
http://lparchive.org/Animal-Crossing/
Czy creepypasta to nie wiem ale ciekawe.
Gra dla dzieci przedstawiona jako totalitarne mikro państwo.
Hmm ciekawa sprawa z tym gościem.
I nie trzeba żadnych zmyślonych creepypastów. :P Szkoda, że już raczej tajemnica się nie rozwiąże. (chyba, że gość był szpiegiem i za kilkadziesiąt lat jakieś dokumenty wypłyną na ten temat). Ogólnie strasznie ciekawy motyw z tą książką Rubajjat, szczególnie z samym wydaniem (a także ze sprawą George Marshalla i jej 7 - nie istniejącym - wydaniem. )
[4] No ciekawa sprawa z tym NN. Ktoś musiał mieć łeb żeby to tak ukartować.
mina tej baby jest okropna :D gdzies to juz widzialem
Ja się boje wyjść z pokoju kiedy zoczyłem zdj manekina :P
[16] A co jak ci w nocy do pokoju wejdzie taki manekin z twarzą bez wyrazu? :P
Może kiedyś zbiorę się na odwagę i przeczytam co nieco :P
[17] Krzyczę ,,Maaaamoooo" i wyciągam sikierkę z pod łóżka
Najlepsza creepypasta znaleziona w poście Dupka22
http://www.paranormalne.pl/topic/22907-creepypasta-urban-legends-itp/page__st__360
24 czerwca o godzinie 21.37 idź do najbliższego sklepu monopolowego i powiedz że chcesz kupić złoty śrubokręt. Sprzedawca powie ci że mają tylko mleko czekoladowe. Zamknij oczy, obróć się na pięcie i policz do 13. Jeśli otworzysz oczy to zje cię mały gargulec. Jeśli doliczyłeś do trzynastu powiedz "bumszakalaka" i podskocz. Obudzisz się w swoim łóżku ale 5 lat temu. Wyskocz przez okno i ukłuj się w palec igłą, która pojawi się w twojej kieszeni. Jeśli tego nie zrobisz to przejedzie cię czołg i twoja dusza zginie na wieki. Jeśli ci się uda będziesz miał 5 sekund żeby dobiec do ulicy. Czekaj aż podjedzie do ciebie czerwony samochód z przyciemnianymi szybami a człowiek z jednym zębem wyjdzie ze środka i zaproponuje ci przejażdżkę. Jeśli odmówisz to jego ząb wbije ci się w dwunastnicę i będziesz przeżywał cierpienie przez 10 lat a potem umrzesz. Jeśli wsiądziesz musisz powiedzieć "Poproszę na najbliższy dworzec kolejowy". Auto zatrzyma się przy wieżowcu. Wejdź do niego a jak będziesz wysiadał powiedz "kukuryku na patyku". W recepcji będzie stał mężczyzna w kapeluszu z czarnym pazurem. Uderz go w twarz i kopnij w krocze. Po wszystkim obudzisz się w teraźniejszości w swoim domu na stole w kuchni. Od tej pory zawsze kiedy będziesz chciał z twojej głowy będą wypadały drewniane łyżki a ze stopy widelce.
Najlepsze historie na 4chanie pod kategorią /x/
[19] hahahahah
No to będęmiał co czytaćna nocce :) Od siebie polece kobietę nazwaną Chip-chan. Poszukajcie sobie, bo jej historia jest równie intrygująca i możecie sami możecie być świadkami jej historii :)
[6] Dzięki, będzie co czytać wieczorem.
[19] Szkoda, że będę mógł to przetestować dopiero za rok. Ale naprawdę, bardzo suche to było.
[4] Intrygujące jest to, że do tej pory nikt jeszcze nie rozszyfrował tego kodu(?). Również kobieta której pokazano zdjęcie mężczyzny była mocno zszokowana, czy policjanci nie mogli na prawdę wycisnąć z niej jakichś informacji?
[21] Ja od dawna już oglądam tę wariatkę bo totalnie mi się już nudzi ale moim zdaniem to tylko chora kobieta a całe te historie z nią związane są zmyślone.
Intrygujące jest to, że do tej pory nikt jeszcze nie rozszyfrował tego kodu(?)
Taki jest chyba cel szyfrowania, żeby mogły go złamać tylko określone osoby.
Również kobieta której pokazano zdjęcie mężczyzny była mocno zszokowana, czy policjanci nie mogli na prawdę wycisnąć z niej jakichś informacji?
Ta kobieta mnie również bardzo zastanawia. Tym bardziej, że była pielęgniarką, a koleś został otruty.
Z wiki:
"In 2002, retired detective Gerald Feltus, who had handled the "cold case", interviewed Jestyn and found her to be either "evasive" or "just did not wish to talk about it", she also stated that her family did not know of her connection with the case. Feltus believes that Jestyn knows the Somerton man's identity. Jestyn had told police that she was married, but they did not record Jestyn's name on the police file, and there is no evidence that police at the time knew that she was in fact not married."
W sumie to dobry temat na artykuł. Może coś skrobnę na gameplaya. Najpierw muszę się dokładnie wczytać w całą sprawę. :)
W sumie to dobry temat na artykuł
Dokładnie.
Najpierw muszę się dokładnie wczytać w całą sprawę.
Również wezmę się za głębszą lekturę tej sprawy, gdyż takie artykuły - rzeczy bardzo mnie ciekawią.
Ciekawe czy kiedyś sprawa zostanie rozwiązana.
PS: Ciekawostką jest to kto zostawiał kwiaty na grobowcu zmarłego nn. Może sprawca morderstwa? Podobno ludzie widzieli jakiegoś mężczyznę noszącego drugiego na plaży.
Kto normalny tak bardzo chroni swoją tożsamość, by wyrywać metki z ciuchów? + tajemnica książki
Nawet walizkę którą znaleźli policjanci była pozbawiona jakiegokolwiek poszlaki która mogłaby posunąć śledztwo dalej, a nawet zostawiono kartkę z numerem telefonu lub nazwiskiem (?) po to aby zmylić służby.
Ciekawe czy kiedyś sprawa zostanie rozwiązana.
Noname w piachu, Jestyn w piachu, pewnie większość świadków jak i śledczych z tamtych lat też w piachu. Sprawa może się rozwiązać kiedyś pod warunkiem, że to było coś "grubszego" (a ewidentnie widać, ze było coś grubszego. Kto normalny tak bardzo chroni swoją tożsamość, by wyrywać metki z ciuchów? + tajemnica książki. To jest cholernie ciekawe. Nie ma innego takie samego wydania "Rubajjat" jak to znalezione w samochodzie.) związanego ze szpiegostwem (zimna wojna i te sprawy) i istnieją jakieś utajnione dokumenty leżące w kremlowskim archiwum. :D
PS: Ciekawostką jest to kto zostawiał kwiaty na grobowcu zmarłego nn.
Wg. mnie zwykła ciekawostka. Ot po prostu ktoś się przejął sprawą i pielęgnował grób. Znam parę osób chodzących z kwiatami na najbardziej zaniedbane groby.
no niektóre historie zostawiają niepewność , ale np. co jest takiego w tym filmiku tissue.avi ? Czy to wszystko to jest ściema , czy co ? Możecie zapodać link do tej myszy samobójcy ? :)
Jest napisane, że miała za długie zęby aby domknąć paszczę, a na zdjęciu wcale tego nie widać. Mogliby się bardziej postarać.
Takie historyjki są mocno tandetne i lepiej poczytać jakieś ciekawe opowiadanie.
[28]
http://www.youtube.com/watch?v=XWlLgUcOv7g obsługa yt naprawdę nie wymaga doktoratu z informatyki.
cswthomas93pl - mysz - http://www.youtube.com/watch?v=ZgWPbnwsIeE
A co do tych wszystkich filmików. Ja w to wszystko nie wierze, według mnie ściema jakich wiele.
[32] I wszyscy inni
http://www.paranormalne.pl/topic/22633-3-dziwne-filmiki-wideo/
Na prawdę bardzo bardzo polecam ten temat, jest tam wszystko dokładnie wyjaśnione o suicidemouse.avi oraz o innych filmikach, między teoria innymi to że to było narzędzie tortur podczas II wojny światowej. Przeczytajcie sobie całe 12 stron, nie tylko pierwszy post. Jeszcze raz polecam.
[34] Nie mówię że to jest prawda ale że bardzo ciekawe do przeczytania
między teoria innymi to że to było narzędzie tortur podczas II wojny światowej.
Doprawdy? I nie jest nawet zabronione na yt?
zrobiłem tak jak mówił fresh lma - obejrzałem , przeczytałem wszystko nawet tą stronkę creepypasta i dosłownie to wszystko mnie ogłupiło. Mam bóle głowy , kręci mi się wszystko na co spojrzę mam jakieś dziwne ruchy , robię niespodziewane rzeczy. Wychodzę z domu.
[35] Nawet mi nie mów. Ja też to przeczytałem, szczęście że jestem razem ze swoimi. Zaraz idę w coś zagrać żeby o tym zapomnieć.
cswthblablabla - Generalnie w creepypastach chodzi o cały backstage filmiku/utworu/zdjęcia, czyli to co znajduje się zazwyczaj gdzieś tam na jutubie pod filmikiem na ten przykład.
Dopiero po przeczytaniu tego powinno się brać za oglądanie takiego filmiku, wtedy robi całkiem inne wrażenie.
Nie rozumiem jak można do tego podchodzić inaczej niż do swoistego nowego medium horrorów. Po prostu ma człowieka to przestraszyć i tyle, tutaj samym straszakiem ma być klimat historii że kto filmik obejrzy do końca ten umiera czy coś innego. No big deal, nic paranormalnego, zwykłe podświadome działanie, jak ktoś lubi horrory - może polubić creepypasty.
ja właśnie tak zrobiłem. Naczytałem się opisu do tego filmiku , reakcji , komentarzy ludzi. Później się zabrałem za oglądanie. Aż się trzęsę , ale przyznam , że potrafi się na głowę wkręcić.. Nie polecam naprawdę. Później dam znać co i jak , chyba , że już popełnię samobójstwo. :)
No i to chodzi, taki nowy rodzaj horroru, nic więcej, są ludzie którzy srają po gaciach oglądając lśnienie, są ludzie którzy srają po gaciach oglądając internetowe screamery, są ludzie którzy srają po gaciach oglądając creepypasty, a są ludzie którzy na to wszystko spojrzą i pójdą po oranżadę.
Ale diss :P
Ale beznadziejne historie, wyssane z palca, w ogóle nie straszne, na mnie wrażenia nie robią.
Jedyne co mnie w ostatnim czasie przestraszyło i to nieźle to ta gra o której było w CDA, a którą przetestowałem potem, o schodzeniu po schodach, POLECAM, naprawdę można zejść przy tym...
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=11876127
I chyba moja ulubiona którą wrzuciłem też w tamtym wątku a jak komuś nie chce się go czytać to wrzucam i tu:
Dead Can Man pojawił się na /b/ popołudniu 12 listopada 2010 roku. OP zamieścił post zdjęcie opuszczonego domu z zapytaniem, czy ktoś byłby chętny, żeby zobaczyć zwłoki. Jakiś czas później wysyłał zdjęcia rozkładającego się ciała siedzącego na krześle, opisując szczegółowo to, co on i jego przyjaciel zastali w tym potępionym mieszkaniu. Na nikim nie wywarło to większego wrażenia, dopóki OP nie zamieścił dziennika Dead Can Mana, w którym zapisane były jego codzienne czynności. Dzień w dzień zbierał puszki, kupował jedzenie i piwo. Fakt, że mężczyzna umarł w samotności przyczynił się do dyskusji na /b/. Potem sprawą zainteresował się sam /x/ ze względu na upiorność historii. Czy OP jest oszustem? Czy to kolejny internetowy żart? Sam to osądź.
Poniżej znajduje się cała historia opisana przez wyżej wspomnianego użytkownika:
„Historia jest w 100% prawdziwa. Wierzcie mi lub nie, TO się zdarzyło. Po raz pierwszy umieszczam tu całą historię i wszystkie zdjęcia, jakie posiadam. Był kwiecień lub maj 2009 roku. Mój przyjaciel (nazwijmy go Vinnie) był spoza miasta, więc postanowiliśmy, że oblejemy jego przybycie popołudniu. Poszliśmy do sklepu, kupiliśmy parę piw Malt Liqour 40s i kręciliśmy się po mieście z zawiniętym w brązowym papierze alkoholem. W międzyczasie odebraliśmy telefon od kolejnego przyjaciela (Justin), który poinformował, że on i jego dziewczyna (Kim) wpadną do nas na chwilę. Na obecną chwilę było wczesne popołudnie, więc wróciliśmy do domu z braku innych ciekawszych zajęć. Przy okazji zwróciłem uwagę Vinnowi, że dom naprzeciwko jest opuszczony. Miał nawet różowy znak postawiony na drewnianych palach z napisem „OPUSZCZONY” ze względu na fakt, że garaż prawie całkiem się zapadł. Nie widziałem nikogo wchodzącego ani wychodzącego z tego budynku od dwóch lat, czyli od kiedy tu mieszkam. Zakładałem, że ktoś po prostu zostawił to mieszkanie lub zostało ono wykluczone z użytku przez urząd miasta (mamy mnóstwo takich budynków w Michigan- tak, to właśnie jest Michigan).
Jako dzieciaki uwielbialiśmy przeszukiwać lasy i odnajdywać różne tajemnicze miejsca. Jest to więc logiczne, że chcieliśmy wejść do tego domu i dokładnie go przeszukać. Byliśmy już nieźle wstawieni, więc zdążyliśmy jedynie pomyśleć: „a pie** to! Wchodzimy tam”. Zaszliśmy dom od tyłu, wchodząc przez częściowo zapadnięty garaż. Drzwi garażowe były zamknięte, jednak już po chwili udało nam się siłą je otworzyć. Na prawo znajdowała się piwnica, więc postanowiliśmy zajrzeć tam na samym początku. Byliśmy zdumieni ogromną ilością przedmiotów w tej klitce. Było tam mnóstwo narzędzi i elementów konstrukcyjnych. Z tyłu pomieszczenia znajdował się oddzielny pokój, którego przestrzeń wypełniała w całości przykurzona makieta z mini torami dla pociągów zabawek. Było to na swój sposób straszne…
Kiedy badaliśmy piwnice zadzwonił Justin, informując nas, że są już przed moim domem. Wyszliśmy więc stamtąd i chwyciłem mojego Nikona. Kim i Justin byli nieźle podjadani tym, co odkryliśmy, więc wróciliśmy i pokazaliśmy im piwnicę. Po krótkich oględzinach dotarliśmy do kuchni i znów- mnóstwo bałaganu. Stół przy ścianie był zawalony butelkami i puszkami, a te ostatnie chcieliśmy zabrać po obejrzeniu całego domu (w Michigan za zwrot jednej puszki dostaje się 10 centów). Porozglądaliśmy się jeszcze trochę po kuchni. Wiadomo- unosił się tam nieprzyjemny zapach, ale nie był aż tak dominujący jak zapach stęchlizny. Zrobiłem błąd przy eksplorowaniu lodówki, gdzie poczułem tak silny odór z gnijącej żywności szczelnie opakowanej, którą ja otworzyłem, że aż mnie zamroczyło. W kuchni znajdowały się drzwi prowadzące do salonu. Byłem pierwszym, który je otworzył. Drzwi były wahadłowe; gdy je otwierałem kątem oka dostrzegłem sylwetkę człowieka siedzącą w fotelu odwróconą do mnie tyłem. Pierwsze, o czym pomyślałem to to, że ktoś tu jednak mieszka, a my właśnie złamaliśmy prawo. Obróciłem się powrotem, minąłem kolegów i szepnąłem: ”cholera ktoś tu jest!”, po czym zwialiśmy stamtąd w podskokach. Dobiegliśmy do mojego podwórka i tam powiedziałem im o tym, że widziałem, jak ktoś siedział w fotelu w salonie.
Vinnie, który był bardziej pijany ode mnie wybełkotał: „Pie*** go! Nie ma już prawa do tej posiadłości w takim samym stopniu co my! To pewnie jakiś ciul”. Nie byłem za tym, żeby tam wracać i konfrontować się z jakimś szurniętym bezdomnym pijaczyną, ale J. przekonał mnie, kiedy stwierdził, że cieć pewnie jest na niezłym haju i nie będzie w stanie nawet wstać z fotela (Justin przez kilka lat był mocno uzależniony od heroiny, więc traktowałem go jak speca w tych sprawach. Teraz już jest czysty). Po raz kolejny weszliśmy do domu tą samą drogą, tym razem ciszej. Kiedy dotarliśmy do kuchni to Vinnie pierwszy wszedł do salonu, podczas gdy reszta stała i patrzyła na V, który z kolei obserwował postać w fotelu. Podszedł do nas, machnął lekko drzwiami, żeby się domknęły i powiedział: „To jest trup”.
Spojrzeliśmy na niego osłupieni i nagle wydało nam się oczywiste, dlaczego w salonie był taki poważny. Przemknęliśmy do salonu i zebraliśmy się wszyscy nad ciałem. Jego skóra była czarna (później odkryliśmy, że był rasy białej) i siedział, „wpatrując się” w stronę frontową domu. Oczywistym jest, że siedzi tak już od bardzo długiego czasu. Smród unoszący się nad zwłokami był wprost nie do zniesienia. Musieliśmy pozakrywać usta i nosy bluzami, tworząc swoiste respiratory oddzielające nas od tego zapachu. To sprawiło, że Vinnie i ja momentalnie otrzeźwieliśmy- nikt z naszej czwórki nie odważył się powiedzieć ani słowa. Była kompletna cisza.
Nie potrafię opisać, co działo się potem, bo wszystko to w mojej pamięci zaszło mgłą. Sam niespodziewany widok zwłok wydaje się surrealistycznym doświadczeniem. Przeszukaliśmy resztę mieszkania; piętro i pozostałe pomieszczenia na parterze. Przy zwłokach znaleźliśmy dziennik, który przekartkowaliśmy, dowiadując się, że facet zapisywał w nim, co zjadł, temperaturę i ile pieniędzy zarobił na zwróconych puszkach (co wydawało się dziwne, bo w całym mieszkaniu znalazłem puszki, które razem warte były około 50$). Zrobiłem więcej zdjęć mieszkania i zwłok (Vinnie przeciwny był robieniu zdjęć nieboszczykowi), po czym opuściliśmy posiadłość i udaliśmy się do baru. W pewnym momencie Kim gdzieś się ulotniła i została nasza trójka, ale pamiętam, że zniosła to doświadczenie całkiem dobrze w porównaniu do większości dziewczyn (niektórzy ludzie nawet nie chcą słuchać takich historii, a co dopiero oglądać zdjęcia). Dotarliśmy, gdy była już noc, usiedliśmy gdzieś z tyłu i rozmawialiśmy o tym, co właśnie się wydarzyło. Po wyjściu, znów pijani, Justin i ja ponownie odwiedziliśmy rezydencję, by jeszcze raz sprawdzić to miejsce. Zrobiłem kolejne parę fotek, a Vinnie i Justin postanowili spać u mnie tamtej nocy. Powiedziałem o wszystkim moim współlokatorom, a jeden z nich opowiedział o tym swojej dziewczynie. Była mocno zaniepokojona i odmawiała przychodzenia do nas, dopóki zwłoki nie znikną. Odrzekła, że jeśli nie zadzwonię na policję, to ona to zrobi.
Rankiem na kacu, zdecydowałem, że będzie lepiej jeśli rzeczywiście zadzwonię po gliny. Przedzwoniłem do znajomych, informując o zamiarach, jednak oni chcieli, żebym trochę jeszcze się wstrzymał, bo również chcieli je zobaczyć. Odczekałem trochę i zadzwoniłem jako anonim, mówiąc na linii, że znalazłem zwłoki. Operator wydawał się podenerwowany i kazał czekać na linii. Praktycznie powtarzał to co chwila. Zostałem przekierowany do detektywa działającego w naszym mieście. Wyjaśniłem, co się stało i podałem miejsce odnalezienia trupa. Zapytał o moje imię, ale odparłem, że musiałby być psychicznie niezrównoważony, jeśli myślał, że podam mu swoje prawdziwe imię. Następnie usiedliśmy na werandzie i czekaliśmy na przybycie policji. Niecałą minutę (!) po tym, jak zadzwoniłem, zjawił się pierwszy radiowóz na sygnale. Byłem szczerze zdumiony tak szybką interwencją. Okazało się jednak, że wóz jedynie przejeżdżał obok. Po chwili pojawiło się kilka wozów i pytali nas, czy nie widzieliśmy, jak ktoś kręci się w okolicy. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że nie widziałem tam nikogo od dwóch lat.
Policja trochę się pokręciła, po czym przyjechał biały van. Parę dziewczyn z okolicy podeszło do domu, żeby przyjrzeć się, co się dzieje. Funkcjonariusze poinformowali nas, że ktoś tam umarł i oczywiście musieliśmy udawać kompletne zaskoczenie. Wyprowadzili go na noszach (swoją drogą pewnie nieźle musieli się namęczyć, żeby odkleić go od fotela) i wynieśli broń, która tam się znajdowała (była to gwintówka w starym stylu, która wisiała na ścianie w salonie). Rozmawiałem z jednym z policjantów, a ten odpowiedział, że rodzina kolesia wpadała tu od czasu do czasu, żeby sprawdzić, czy wszystko u niego w porządku (najwyraźniej nie chciał mieć z nimi nic do czynienia), aż w pewnym momencie zaprzestali odwiedzin. Sam chciał, żeby zostawiono go w spokoju. Jedyną rzecz, którą zabraliśmy z domu był dziennik zawierający bardzo ładne pismo i notki dotyczące jakichś adresów i takie tam. Pierwszy wpis dokonano 21 stycznia, gdzie zawarta była informacja, jakoby znalazł dziennik w śmietniku. Były również zapiski, kiedy wyłączano prąd i żeby zakupić olej (w mieszkaniu znajdowało się kilka lamp oliwnych). Ostatni wpis (3 maja) w dzienniku brzmiał następująco: „Chory- mam dość tych puszek. Chory jak cholera nie mogę jeść”. Trochę to straszne. Data ostatniego wpisu jest zgodna z datą gazety leżącą u niego na stoliku w salonie.
Postanowiliśmy, że poza dziennikiem nie zabierzemy nic z tamtego domu, z szacunku do zmarłego i jego rodziny. Doskonale wiem, że niektóre rzeczy są warte wiele pieniędzy, ale nie jestem typem osoby, która okrada dom nieboszczyka. Myślałem, że rodzina przyjedzie i zabierze parę drobiazgów, jednak do tej pory nikt się nie zjawił. Dom skończył jak obiekt do sprzedania i widziałem ludzi, którzy go kupili, wynosząc stare rupiecie takie jak winylowe płyty czy niezapomniane mini tory dla pociągów. Dom na chwilę obecną został naprawiony i oddany do wynajęcia. Oficjalnie nigdzie nie została zamieszczona informacja o tym, że zmarł tam człowiek. Napisałem tego posta, żeby podzielić się moim przeżyciem. To wydarzyło się w 2009, ale dopiero teraz zdecydowałem się to zamieścić w Internecie. Nie jest to żaden kawał ani nie zamierzam się z tego wyśmiewać. Ten facet zmarł samotnie i został odnaleziony przez grupę nieznajomych prawie rok od jego śmierci. Żartujcie sobie z tego jeśli chcecie, ale ten mężczyzna był kompletnie sam i najwyraźniej miał jakieś problemy.
R.I.P Jeff ”.
Historia OP zbiega się w czasie z datą odkrycia zwłok. Aparat użyty do zdjęć to Nikon D60, a wszystkie zdjęcia datowane są na 2009/04/09…
OSTRZEGAM! MATERIAŁ JEST DOŚĆ DRASTYCZNY! (zdjęcia na dole strony)
http://encyclopediadramatica.se/Dead_Can_Man
Przecież historia z [4] to czysta bujda. Dowód? Zdanie:"Na kołnierzyku koszuli spoczywał do połowy wypalony papieros, który najwyraźniej wypadł z jego ust.". W tamtych czasach filtry w papierosach były(o ile w ogóle były) starego typu i taki papieros sam wypalał sie do końca.
Zna ktoś jeszcze jakieś PRAWDZIWE "tajemnicze" historie? Bo chciałem sobie poczytać ;)
http://kwejk.pl/obrazek/1262509/historia.html
EEEE... pasuje do tego wątku. To fake? Jest o tym lepsze źródło? W sumie poruszony jest ciekawy temat.
Dla tych co chca wiecej
http://www.paranormalne.pl/topic/22907-creepypasta-urban-legends-itp/
19
hahahahaHahgahahahhahahahahahahahahahahhahahahahahahha
@kluha
Niby prawdziwe ale kto wie :). I co wy macie z tymi szóstkami w nickach ;
Zdjęcia w linku (nie są drastyczne)
http://www.paranormalne.pl/topic/20239-przerazajacy-nierozwiazany-i-niepokojacy-incydent-w-gorach-ural/
Dziesięciu narciarzy - ośmiu mężczyzn i dwie kobiety - wyruszyło na wyprawę w stronę góry Otorten w północnej części pasma gór Ural, 28 stycznia 1959 roku. Yury Yudin rozchorował się i opuścił grupę, zanim ta osiągnęła końcowy przystanek swojej wyprawy. Nie wiedział jeszcze, że po raz ostatni widzi swoich przyjaciół żywych.
Yury Yudin tuli do siebie Lyudmile Dublinin tuż przed swoim opuszczeniem grupy na skutek choroby
Około godziny 17:00, 2 lutego, grupa prowadzona przez Igora Dyatlov'a rozbiła namiot na zboczach góry Kholat-Syakhl sąsiadującej z górą Otorten. Położenie obozu - zważając na duże doświadczenie Igora Dyatlov'a było dość niecodzienne, gdyż rozbity został on na otwartej przestrzeni, a nie w pobliskim lesie. Yury Yudin przypuszcza, że decyzja Dyatlov'a spowodowana była chęcią odbycia praktyki w obozowaniu na górskim zboczu.
Grupa rozbijająca obóz
Dyatlov zobowiązany był do wysłania 12 lutego telegramu do Politechniki Uralskiej - miejsca, z którego narciarze wyruszyli. Data 12 lutego miała być końcową datą wyprawy, a telegram miał zostać nadany z uralskiego miasteczka Vizhai w celu powiadomienia o bezpiecznym zejściu grupy.
Igor Dyatlov
Odnosząc się do relacji Yudina, Dyaltov miał powiedzieć, że grupa może mieć dzień lub dwa opóźnienia przy zejściu, nigdy jednak nie wysłano telegramu. 20 lutego krewni narciarzy zaalarmowali wojsko i policję, która wysłała za zaginionymi ekspedycję ratunkową.
Co znaleziono
26 lutego, ratownicy odnaleźli obóz. Był całkowicie opuszczony. Jeszcze bardziej niepokojący był fakt, że osobiste rzeczy narciarzy włączając w to buty i odzież chroniącą przed zimnem pozostawały wewnątrz namiotu. Sam namiot był częściowo przysypany śniegiem i w połowie przedarty. Znaleziono poszlaki, które wskazywały, że namiot został rozcięty od wewnątrz. Nie znaleziono śladów jakiejkolwiek walki, jednakże było jasne, że narciarze próbowali wydostać się z namiotu w pośpiechu.
Niedaleko od namiotu, ekipa ratunkowa znalazła 9 ścieżek śladów stóp, co dowodziło, że jedynymi osobami w tej okolicy była dziewiątka narciarzy. To co zaskoczyło ratowników to fakt, że część śladów zostawiona została przez ludzi noszących skarpety, jednego buta lub całkowicie bosych.
Odnalezione obozowisko
Ciała
Około 500 metrów w dół zbocza, przy brzegu pobliskiego lasu, ratownicy znaleźli pierwsze dwa ciała, leżące pod dużą sosną. Georgy Krivonischenko oraz Yury Doroshenko, byli boso, ubrani tylko w bieliznę. Umarli na skutek hipotermii. Połamane gałęzie wokół pnia i leżących ciał wskazywały, że jedno z nich musiało wspiąć się na drzewo. Potwierdziło to także odkrycie ogołoconej z gałęzi części korony drzewa do wysokości 5 metrów. Być może dwójka ta szukała obozu, innych członków grupy lub czegoś bardziej złowieszczego. Znaleziono także ślady wskazujące, że w tym miejscu próbowano rozpalić ognisko, czego dowodzić miały zgliszcza części gałęzi.
Sosna, przy której znaleziono ciała Georgy Krivonischenko i Yury Doroshenko
W połowie drogi pomiedzy granicą lasu, a obozowiskiem odnaleziono kolejne trzy ciała. Igor Dyatlov, Zina Kolmogorova i Rustem Slobodin zmierzali w stronę obozu gdy dopadła ich śmierć. Sekcja zwłok wykazała, że jej przyczyną było wychłodzenie organizmu. Pomimo faktu, że czaszka Slobodin'a była pęknięta - to hipotermia była przyczyną śmierci tej trójki.
Od lewej Lyudmila Dublinina, Rustem Slobodin, Alexander Zolotaryov i Zina Kolmogorova (zdjęcie wykonane na początku 1959 roku)
Dwa miesiące później
W tym miejscu historia staje się jeszcze bardziej niezwykła i przerażająca. W dwa miesiące po odkryciu pięciu ciał, odnalezione zostały pozostałe cztery. Pod czterema metrami śniegu, w wąwozie, w odległości 75 metrów od sosny opisanej powyżej. Nicolas Thibeaux-Brignollel, Lyudmila Dubinina, Alexander Zolotaryov i Alexander Kolevatov - wszyscy doznali poważnych urazów i ponieśli śmierć w traumatycznych okolicznościach.
Czaszka Thibeaux-Brignollel'a była zmiażdżona, z kolei Dubinina i Zolatarev mieli liczne złamania kości żeber. Cała czwórka zmarła na skutek bardzo poważnych urazów wewnętrznych, które lekarze porównali do tych jakich doznaje człowiek uderzony przez pędzący samochód. Jednakże, w odróżnieniu od wypadku samochodowego, ciała nie zdradzały oznak urazów zewnętrznych / powierzchownych, włączając w to stłuczenia czy otarcia naskórka. Najbardziej niepokojący był fakt, że język Lyudmil'y Dubininy został usunięty. Cała czwórka była dużo lepiej ubrana niż pozostała piątka - od której, jak się później okazało, pozyskali oni ubrania.
Istotnym punktem tej sprawy jest to, że ubrania poddane analizie ukazały wysoki poziom napromieniowania. Po kilku miesiącach sprawa została zamknięta, a akta rzekomo przesłane do archiwum wojskowego. Oficerowie śledczy nie znaleźli wytłumaczenia tej tragedii. Niedługo po niej, cały obszar został zamknięty na trzy lata dla narciarzy i innych poszukiwaczy przygód.
Kule
Większa część dochodzenia w sprawie incydentu z góry Otorten została ukryta przed opinią publiczną. Powodem tego były liczne doniesienia ze strony lokalnych urzędników, ludności cywilnej, pracowników stacji meteorologicznej, a nawet ze strony wojska na temat "latających kul" widywanych nad tą okolicą pomiędzy lutym a marcem 1959 roku - o czym donosi główny badacz tej sprawy Lev Ivanov. Ivanov spekuluje, że kule te mogły mieć coś wspólnego z tymi tragicznymi wydarzeniami. Być może jednak nigdy nie dowiemy się, co tak bardzo przeraziło i doprowadziło do śmierci dziewiątkę poszukiwaczy przygód...
Pomnik upamiętniający tragiczną śmierć dziewiątki młodych ludzi
Tłumaczenie i opracowanie: Eurycide
www.paranormalne.pl
źródła: http://www.sptimes.ru/story/25093
http://www.moscowtim...0/42/302661.htm
Zna ktoś jeszcze jakieś PRAWDZIWE "tajemnicze" historie? Bo chciałem sobie poczytać ;)
http://en.wikipedia.org/wiki/Salish_Sea_human_foot_discoveries
to z górami - dobre jest
I w dodatku prawdziwe. Przynajmniej co do samego zdarzenia, bo jego przyczyny nigdy chyba nie zostały w pełni wyjaśnione.
Jeśli chodzi o prawdziwe sprawy kryminalne to polecam http://catinthewell.pl/2047/rzez-nad-jeziorem-bodom/
[51] - Fajny artykuł :)
Fabianos - czytałem o tym sporo, również warte lektury.
Kurwa, ale sie zeschizowałem czytając to wszystko ;/ Ale już niedługo do łóżka :)
Prócz historyjki z pierwszego posta, rozmów i analizy dziwnych plików/filmików oraz morderstwa nad Bodom większość historyjek jest czerstwa i miałka jak seriale o sprawach paranormalnych, gdzie prócz kilku pereł, jest nieciekawie. Delikatnie mówiąc.
Już za młodu Archiwum X dawał mi bardziej popalić. Po jednym z odcinków miałem problemy z wyjściem do kuchni czy toalety w nocy.
Sprzedałbym wam fajne historyjki, które swojego czasu narobiły sporo szumu na forum, ale obawiam się zlotu pseudo obroncow moralności i zapewne zlinczowaliby mnie, że nie daję spokoju zmarłym.
Goozys, przecie to ciągle gdzieś leży w archiwum. Chyba, że zua administracja usunęła :)
Administracja nic nie usunęła, bo mam ten wątek w ulubionych :)
[edit]
Ale jak teraz patrzę, to gdzieś umknęła mi historyjka z krzyczącym dzieciakiem :(
Kolega z wawy jechał tramwajem. Obok siedział murzyn a jeszcze obok taka paniusia, lat 40 ostry makijaż etc.
Ta po wszystkich jedzie aż miło: Ty nie uczesana! Ty nie umalowana! Boże dobrze, że jak nie wyglądam! etc.
I zobaczyła Murzyna. Zaczyna wyliczankę: TY GWAŁCICIELU! ASFALCIE! SPIEPRZAJ DO AFRYKI! i temu podobne komentarze. Z 10 min mu tak jeździ. On nic. Dzielnie olewa babkę. A ona dalej swoje.
Nagle otwierają się drzwi i wsiadają canarinhos - wszyscy wyciągają bilety. A murzyn hop wyrwał babce jej bilet, wsadził do buzi, przeżuł i połknął... Kanary sprawdzają bilet kolegi, murzyna, wszystko ok. Dochodzą do babki i:
Kanar:A pani bilet gdzie?
Ona: (pokazuje ręką na Murzyna) Murzyn zeżarł!!
Kanar: (w śmiech) Nie no takiego wytłumaczenia to jeszcze nie słyszałem. Ma pani jakiś dokument?
Wyprowadzili ją i spisali. A murzynowi reszta pasażerów 2 przystanki brawo biła
Niech wam będzie...
*****
19 grudnia 2000...
Impreza u koleżanki trwa. Jest wręcz zajebiście. Pełno ludzi, świetna muzyka, przepyszne jedzonko. Ja kto już bywa na takich młodzieżowych imprezkach, nie brakowało także trawki... :) Była jedna lufka, potem druga i trzecia... Nawet znalazło się coś na czwartą. Nabombieni byli wszyscy... Nad ranem jednak wszystkich wzięło na spanie i imprezka dobiegła końca...
20 grudnia 2000, 6.00 nad ranem...
Obudził mnie przeraźliwy dźwięk budzika... Głowa ciężka, ciało ciężkie, ale jakoś jeszcze zebrałam siły na to by go wyłączyć. Jednak nie byłam jeszcze na tyle trzeźwa aby pozbierać się z łóżka. Zasnęłm ponownie...
20 grudnia 2000, 6.00 nad ranem...
Ponownie obudził mnie przeraźliwy dźwięk budzika... No teraz to już trzeba się pozbierać i w końcu iść do domu. Jednak już na samym początku dnia doznałam szoku... na zegarku ponownie widniała godzina 6.00. Hmmm... No dobra, może kumpela ma zepsuty budzik, ale ważne że budzi...Jednak nie zapomnę jej zdziwienia gdy stanęła naga w drzwiach do pokoju.
- Co ty tu robisz ?? - zapytała.
- No jak to co... Właśnie wstaję - odparłam dosyć głośno, bo i jej ton wypowiedzi nie nastrajał optymistycznie do wymiany słów...
- No ja widzę, że wstajesz, ale z tego co wiem to wyszłaś ode mnie godzinę temu.
- Godzine temu ?? - zapytałam mocno zszokowana...
- No godzinę temu !! Nie wiem jak weszłaś popnownie i nie wiem co ci jest, ale rób wypad, bo za chwilę wparują tutaj moi starzy i skończy się dla nas dzień dziecka...
No to już widziałam, że coś jest nie tak... Nie chciałam też przeciągać niemiłej rozmowy, szybko się ubrałam i wyszłam. Przez całą droge zastanawiałam się o co chodziło mojej koleżance. Jak mogłam od niej wyjść godzinę temu, skoro zrobiłam to raptem przed chwilą. Nieważne... Całe to zajście rzuciłam w niepamięć jadnak nie na długo.
20 grudnia 2000, godzina ok. 7.30...
W drodze do domu przypomniałam sobie aby kupić karton mleka. Nigdy nic nie wiadomo jak będę się czuć za jakieś 2-3 godziny, a kaca przez cały dzień nie miałam ochoty ze sobą tarmosić. Weszłam do Biedronki... Wsadziłam do koszyka, to co potrzebowałam i skierowałam się w stronę kasy. A przy niej czekała na mnie kolejna dziwna przygoda. Gdy kasierka mnie zobaczyła, od razy się ucieszyła, mówiąc...
- Jak to dobrze, że pani się wróciła. Zapomniała pani swojego portfela...
- Że co proszę ?? - zapytałam...
- Tutaj jest pani portfel, no i proszę dać mleko... skasuję je...
- To nie może być mój portfel, bo ja mam swój w...
... w plecaku. Niestety w plecaku go nie było, a ten który dostałam od kasjerki faktycznie okazał się moją własnością. Wpakowałam go razem z mlekiem do plecaka i wybiegłam ze sklepu. Chciałam jak najszybciej znaleźć się domu... Całe to poranne zamieszanie u koleżanki i ta historia z portfelem troszeczkę mnie przybiła. Już nie wiedziałam co mam myśleć. A najbardziej bałam się spotkać kogoś znajomego, aby nie dowiedzieć się, że już dziś miało miejsce nasze spotkanie. Całe szczęście aż do samego bloku nikogo nie spotkałam... Niewiedziałam jednak, że najgorsze jest jeszcze przede mną.
20 grudnia 2000, ok 9.00...
Zanim wsiadłam do windy, zerknęłam do szkynki i odziwo nic w niej nie było. Mam bardzo dobrą pamięć i wiem, że jak wychodziłam na imprezkę, to coś w niej było. Nikt z rodziców nie mógł tego wyciągnąć, bo to właśnie ja miałam właściwy kluczyk. Zalałam się łzami... W głowie miałam potforny mętlik... Miałam uczucie, jakby ktoś lub coś chciało się wydrzeć ze środka na zewnątrz. Ciężko to opisać słowami, ale było to coś okropnego... W windzie miałam problem wcisnąć guzik, moje ręce odmawiały psłuszeństwa. Gdyby ktoś mnie wtedy widział, pomyślałby, że jestem na głodzie od tygodnia. W końcu dojechałam na siódme piętro. Czułam, że to jeszcze nie koniec...
20 grydnia 2000, ok. 10.15...
Weszłam do domu. Pierwsze co zwróciło moją uwagę, to mój pokóju. Zazwyczaj gdy mnie nie ma, jest pusty, a drzwi otwarte... Tym razem było inaczej. Drzwi były zamknięte, a w środku koś był. Z początku myślałam, że ktoś do mnie przyszedł i na mnie czeka, ale gdy zobaczyłam swoją matkę, nie wiedziałam co mam myśleć. Kobiecina stała i patrzyła na mnie tak, jakby zobaczyła ducha... próbowała coś powiedzieć, ale nie była w stanie nic z siebie wydusić. Podeszłam do niej i spytalam...
- Co ci jest mamo... ??"
- A ona ciuchutko szepnęła.. - "to z kim ojciec jest w pokoju ??
W tym momencie ugięły sie pode mną kolana. Ogarnął mnie potworny wewnętrzny strach... Zaczęło mi się zbierać na wymioty. Moja matka rozpłakała się... Z pokoju dochodziły nas dziewczęce śmiechy i głos mojego ojca. Złapałam matkę za rękę i powolutko podąrzałyśmy w stronę mojego pokoju. Im bliżej byłyśmy tym ciszej śmiała się owa dziewczyna, a ojcieć zupełnie zamilkł. Stanęłyśmy przed drzwiamy... Przez szybę było widać, kobiecą sylwetkę poruszającą się po pokoju. Bałyśmy się z matką tak bardzo, że naszych rąk nic na świecie wtedy nie byłoby w stanie rozłączyć. Nawet "uścisk śmierci" przy tym, to chwyt noworodka... Złapałam klamkę i po woli zaczęłam uchylać drzwi... Naszym oczom zaczęła ukazywać się owa tajemnicza dziewczyna. Stała tyłem do nas, miała ręce uniesione do góry w geście jakiejś modlitwy czy czegoś podobnego i ubrana była tak samo jak ja... Ojciec leżał na łóżku w pozycji, w jaką układa się zmarłych w trumnach... Było widać, że śpi. Matka nie wytrzymała, chwyciła za klamkę i zamknęła drzwi... Pobiegła do łazienki i zamknęła się od środka. Ja nadal stałam przed drzwiami... Jednak nikt już po pokoju nie chodził. Ponownie otworzyłam drzwi... Ojciec już nie spał. Spojrzał na mnie, uśmiechnął się i powiedział...
- Mialem bardzo dzinwy sen. Chesz... opowiem ci...
Rozpłakalam się i rzuciłam na jego szyję. Ojciec nie miał pojęcia, co przed chwilą przeżyłam z matką. Dopiero gdy zobaczył w jakim stanie ona jest nalegał byśmy mu opowiedziały co się stało. Zaczęłam opowiadać od momentu gdy po raz pierwszy obudziłam się u koleżanki... Cały czas gdy opowiadałam, mój ojciec przytakiwał i mówił - "zupełnie tak samo jak w moim śnie...".
Dobra... jest i ta moja. Do dziś gdy sobie przypomnę całe to zajście, to mam ciarki.
*****
Wydarzyło się to dobrych parę lat temu i ja już o tym powolutku zapominam, jednak na Nimce wywarło to naprawdę ujemne doznania :( Mieszkam na 13 piętrze... Była imprezka, troszkę zabalowaliśmy (bez alkoholu) no i trzeba było odprowadzić niewiastę do domu. Gdy czekaliśmy na windę z piętra wyżej zszedł mały chłopczyk. Miał góra 6 lat. Był ubrany w coś na wzór dzisiejszych habitów dla dzieci, które idą do Pierwszej Komunii Świętej. W ręce trzymał krzyż... No widok dziwny, bo i pora późna i dziecko same, ale może i rodzice gdzieś w pobliżu... Chłopczyk stanął koło nas. W ogóle na nic nie reagował. Animka do niego mówiła, pytała się gdzie rodzice, ale dzieciak ani mru mru. Ciągle patrzył przed siebie. Ja zwróciłem uwagę, że nie mrugał. Przyjechała winda... Animka wsiadła, a ja jeszcze raz zagadałem do malca i spytałem się czy jedzie znami. Wtedy spojrzał na mnie i zaczął głośno krzyczeć. Jeden ciągły przeraźliwy krzyk... Czegoś takiego wtedy nigdy w życiu nie słyszałem. Wystraszyłem się i wsiadłem do windy. A teraz najgorsze... Zjeżdżaliśmy na parter... Na 10 piętrze winda zatrzymała się i Animka zwróciła mi uwagę, że na tym piętrze stoi ten dzieciak. Nie krzyczał, ale jak tylko winda ruszyła, ponownie zaczął. Od tego piętra dzieciak stał na każdym na wprost windy i przeraźliwie wył... Widzieliśmy go, bo windy w moim bloku mają wąskie szyby. Gdy dotarliśmy na parter dziecka nie było. Odporwadziłem Animkę do domu. Gdy wróciłem do domu z ciekawości poszedłem na 14 piętro zobaczyć skąd ów brzdąc mógł przyjść, ale jedyne co znalazłem, to jego krzyżyk... Puściłbym to wszystko w niepamięć, właściwie już to robię, ale najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że 10 pięter w dół to kawał drogi, a taki dzieciak nie byłby w stanie zbiec równo z windą i w dodatku krzyczeć. Okropne...
Dobra skoro weszliśmy w temat creepypast to zobaczcie wątek którego nikt nie może ominąć.
http://www.paranormalne.pl/topic/29388-chip-chan/
Może ktoś wkleić historyjkę z 1 posta ale bez zdjęcia ? Bo jak otworzyłem to i zobaczyłem ten ryj to zasnąć nie mogłem a chętnie bym poczytał ...
[64] Jak to Twoja??
[66] - Historia ciekawa ale wydaje się być naciągana. Ja przeczytałem przed zobaczeniem zdjęcia.
RaZoR_247
Bo przeżyłem ją osobiście. Natomiast Animka, dziewczyna, która mi towarzyszyła, to nikt inny jak dziewczyna z postu [63]. Obie historie wydarzyły się naprawdę, choć trudno w to uwierzyć.
To może i ja opowiem historie jakieś kilkanascie lat temu gdy byłem jeszcze nastolatkiem może 20 latkiem w moim małym miescie krążyła legenda o diable który jezdził po różnych imprezach i okolicach i pytał o godzine nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to że jeśli osoba która odpowiedziałą mu na to pytanie po godzinie była już martwa podam przykład gość jechał w jakieś małej miejscowości zatrzymał się koło idącej dziewczyny i zapytał która jest godzina godzine póżniej tą samą osobe znaleziono powieszoną w lesie po u słyszeniu tej histori pomyslałem sobie że to zwykłe bujdy ale sam się pewnego wieczoru mocno zdziwiłem stałem sobie z kumplem na chodniku było coś koło 22 może 23 pusto na ulicy a tu nagle z za zakrętu wyjedża samochód czarny jak kruk szyby przyciemniane nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie jego rejestracja 666 mówie do kumpla widziałeś rejestracje on tak widziałem i jakoś tak nieprzyjemnie się zrobiło więc oboje zwinelismy się miałem mały kawałek do domu i przyznam szczerze że troche się bałem ale jakoś na szczęscie szczęśliwie dotarłem.
[69] Teraz to w uja robisz chyba :P
RaZoR_247
Nie, nie robię. Czasem doświadczamy pewnych rzeczy i sytuacji, w które innym jest trudno uwierzyć. Osobiście od tamtego zdarzenia zupełnie inaczej podchodzę do tematów paranormalnych, nawiedzonych domów czy historii z duchami. dodatkowo Animka, była wyjątkową osobą. Pisząc wyjątkową, mam na myśli jej tajemniczą aurę i dziwne rzeczy dziejące się wokół jej osoby.
A co jest teraz z Animką? Powiedz nam! :(
Aaa, to było z 4 lata temu? Bo coś chyba kojarzę ;(
Goozys - bardzo ciekawe. Opowiedz nam coś więcej. No chyba że źle się czujesz pisząc coś o koleżance.
To taki forumowy temat tabu, zginęła parę lat temu, chyba w wypadku samochodowym.
Siepet
Sandra aka Anima Vilis aka Animka odeszła z tego świata w 2004 roku. Zginęła w wypadku samochodowym. To już przeszłość. 4 lata temu ktoś o niej wspomniał na forum i zaczęli dochodzić kim była, a tym samym zaczęto ponownie rozmawiać o tym, co przeżyła.
Face SHit
Sęk w tym, że tu nie ma zbytnio o czym opowiadać. Ewentualnie co byś chciał wiedzieć? Jeżeli nie zaczniesz zadawać niewygodnych pytań, nie widzę powodów, abym nie odpowiadał.
Seba169
Przyznam, iż nie rozumiem, dlaczego postać Sandry stała się tematem tabu na GOLu. Może ona sama wpłynęła w jakiś sposób na te wszystkie osoby? ;)
@Goozys -> przykre. Skąd ksywka Animka?
Goozys -> napiszę, że wierze ci, bo sam kilka razy doświadczyłem ingerencji czegoś czego nie widać.
Przykro mi nie wiedziałem :(
Animka jest zdrobnieniem od Anima Vilis. Natomiast Anima Vilis wiązało się bezpośrednio z odzwierciedleniem jej charakteru, natury, sposobu bycia. W wolnym tłumaczeniu określenie to oznacza "podłą duszę". Sandra podłą nie była, ale coś w tym musiało być.
Piszę z doskoku, więc wybaczcie, że tak skąpię jakichś bardziej treściwych wypowiedzi.
Dobra zna ktoś jeszcze jakieś historie ? Te kryminalne i tajemnicza a nie te straszne :P BO nie wiem czy może być coś gorszego od kobiety manekiny ;D
Poczytałem te wszystkie historie i nie zaprzeczę, że bardzo mi się niektóre spodobały. Złapałem, więc ochotę na jakąś książkę z gatunku horroru. Zna ktoś jakąś dobrą i może mi polecić?
Rano objechałem tyle creepypastów ile się dało. Teraz doczytałem wątek i ta mysz samobójca... Czuję się gorzej niż po jakimś ostrym horrorze... Ciekawe czy usnę...
Podbijam :)
http://killer.radom.net/~sermord/ - masz tu czytankę na miesiąc. za ewentualne nieodwracalne szkody w psychice nie odpowiadam.
Ech szkoda, że stronka nie jest już rozwijana, kilku niezłych gagatków tam brakuje. Taki Toy Box Killer aż się prosi o piękny artykuł w klimatach torture porn ;)
Ponowię pytanie z [66]
A ja nie wierze niestety Goozysowi, mam prawo, historia zdaje się wydumana i to słabo , czuć to jak stąd do księżyca....
ale mogę się mylić, nigdy nie poznam prawdy
DA BEST! I wciąż aktualne, bo kamera działa na zywo ;)
http://www.paranormalne.pl/topic/29388-chip-chan/
Poza tym, była lepsza historyjka, ale walić tam.
zna ktoś jeszcze jakieś historie ?
Tak, to jest też dobre http://www.photoblog.pl/proxy.php?to=62cd3e4dea44ca1f08d0daa25ce3d0a1&h=TVRZd1l6ZzROalV5Wk42NVFMTGNSRkNtaW9yRks3cz0%3D&backUrl=http%3A%2F%2Fwww.photoblog.pl%2Ftaalia%2F119781565
Thebeziko - pierwszy link już był podany !
hahahah ;D Dzięki wielkie :\
Jedziemy do Gęstochowy
Oczywiście, że masz do tego prawo. Jak najbardziej. Chciałoby się jednak napisać, że zmieniłbyś zdanie, gdybyś czegoś podobnego doświadczył osobiście. Z drugiej strony nie życzę tego nikomu. Niby każdy z nas zna siebie najlepiej i wydaje nam się, że wiemy na ile wytrzymałą mamy psychikę. Ale tylko nam się wydaje... Wydarzenia, których byłem świadkiem, sprawiły, że szybko zostałem z tego błędnego myślenia wyprowadzony. Mogę napisać, że mnie się udało. Spotkanie z dzieciakiem było nie lada szokiem, ale na dzień dzisiejszy pozostały tylko ciarki na samą myśl i krzyczące dziewczyny przy ognisku gdy o tym opowiadam. Niestety historia, która przytrafiła się Anima Vilis zmieniła ją całkowicie do końca jej dni. Zapaść psychiczna, koszmary, halucynacje, omamy słuchowe, niekończące się wizyty u psychologów i psychiatrów, aż w końcu nadeszła śmierć. I być może nie była ona wynikiem braku zachowania ostrożności podczas prowadzenia samochodu, a właśnie ingerencją "czegoś", o czym wiedziała tylko ona, a o czym z nikim nie chciała porozmawiać. I masz rację, nigdy nie poznamy prawdy.
Jeszcze w kilka lat po jej śmierci znajomi mówili, że wydaje im się, że czasem mijają ja na ulicy. Ale gdy tylko się obracali, już jej nie było. Ja również czasem odnosiłem takie wrażenie. Kto wie, być może to ta "druga" Anima Vilis, czyhająca na swoją kolejną ofiarę?
Gooyzys - Chłopie ! Miazga ! Chłopie toje opowieści puki co są najlepsze :P
OSZTY W MORDĘ !
Face SHit
Bo są prawdziwe.
Goozys - Gdzie to wszystko się działo? Mam nadzieję, że jak najdalej od Wawy :P
RaZoR_247 - Wyczułem spisek :P
Tutaj natomiast są japońskie historyjki o zombie i stacji kolejowej, które zapewne część z was już widziała:
http://comic.naver.com/webtoon/detail.nhn?titleId=350217&no=31&weekday=tue
http://comic.naver.com/webtoon/detail.nhn?titleId=350217&no=30&weekday=tue
oraz jeszcze jeden który niestety jest jedynie w języku oryginalnym:
http://comic.naver.com/webtoon/detail.nhn?titleId=350217&no=27&weekday=tue
Goozys[DEA] - Dlaczego temat tabu? Pewnie śmierć jednego z forumowiczów, w dodatku owianego taką aurą tajemniczości jest dla części osób tematem dość nieprzyjemnym.
Mi osobiście nigdy nie przytrafiła się historia godna przytoczenia w tym wątku, nie licząc jednego wieczoru gdy wracałem późnym wieczorem do domu, na ulicach pustki, wszędzie kompletna cisza i nagle na całej ulicy po kolei zaczynają gasnąć światła (jak w scenie w szpitalu w the grudge), zrobiło się dość niepokojąco ale koniec końców żaden włos mi z głowy nie spadł.
Przez was znowu bede musiał zasypiać z włączonym telewizorem
[102] Ja tak samo, ale poczekaj.. ja przecież nie mam telewizora w pokoju :/ pls Goozys powiedz, że te historie są zmyślone ;p
Macie za swoje. Juz po pierwszym obrazku dalem sobie spokoj (nawet nie czytalem tego tekstu). Od razu myslenie w temacie out, zapuscilem sobie "La vida es una lenteja" i teraz jeszcze jeden utwor dla rozluznienia. I jest dobrze
No to żeby jeszcze dorzucić do pieca.
Historia z krzyczącym dzieckiem na klatce przytrafiła się mnie oraz Anima Vilis, gdy odprowadzałem ją do domu. Było to krótko przed incydentem, jaki przytrafił się jej osobiście. Cztery lata później zginęła w wypadku samochodowym. Warto zaznaczyć, że swojego czasu tu na forum udzielał się użytkownik o nicku William d'Troull. Tak się akurat złożyło, że przy okazji jednego z tematów, który poruszył temat osoby Anima Vilis, potwierdził on, że w dniu, kiedy miało miejsce wydarzenie z tajemniczym dzieckiem, był jedną z osób na imprezie, o której wspomniałem w mojej historii. Był to mój wieloletni bardzo dobry znajomy.
Cytuję:
Bardzo miło przeczytać, że ludziska na GOLu pamiętają Sandrę :)
Fakt faktem wszystko w tej sprawie chyba już zostało napisane... mam na myśli post Gooz'a [84].
Nie mniej jednak osoba Sandry była naprawdę nietuzinkowa. Odkąd ja znałem, zawsze towarzyszyły jej naprawdę dziwne okoliczności. Jeżeli zaś chodzi o tę "historię" z podwójna osobowością, późniejsze następstwa mogłyby być tematem do napisania książki. Sandra skupiała w sobie baaardzo dziwną energię. W sumie ciężko to opisać, mnie, osobie, która miała z nią ograniczony kontakt. Natomiast Gooz mógłby napisać coś więcej na ten temat :)
Co zaś się tyczy dziwnej historii z małym dzieciakiem... Bylem jedną z osób na pamiętnej imprezie. I wiem co słyszałem. To było nieludzkie
Post [124]
Link: http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=9054879
I teraz żeby było jeszcze "zabawniej"... W dniu 12.11.20011 opublikowałem tutaj na forum temat, w którym poinformowałem, że William d'Troull zginął tragicznie w wypadku... ta dada dam... samochodowym. Co ciekawe, był jedyną z osób ze zgromadzonych na pamiętnej imprezie, które słyszała ów przeraźliwy krzyk dziecka. Także jako jeden z pierwszych mówił i starał się zwrócić naszą uwagę na fakt, iż czasem mu się wydaje, że mija Anima Vilis na ulicy, bądź też odnosi wrażenie, że jest przez kogoś lub coś obserwowany. Nie chce tutaj sugerować, że w jego śmierci maczały palce moce piekielne, ale mnie pewne fakty nie dają w tym wszystkim spokoju.
Link: https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=11710661
Co do wypadków... Sam osobiście niecałe dwa tygodnie temu uczestniczyłem w wypadku drogowym, po którym mój rower wylądował na złomowisku. Co dziwne w całym tym amoku, szoku i nerwach po zaistniałym zdarzeniu, moje myśli kłębiły się właśnie wokół Anima Vilis. Sam nie wiem dlaczego. Starałem sobie na to w jakiś sposób racjonalnie odpowiedzieć, ale bez skutku. Rozmawiałem o tym z żoną i wspólnie staraliśmy się dojść, dlaczego właśnie ona. Ludzie, którzy uchodzą z życiem z wypadków samochodowych opowiadają, że przed oczami przelatują im obrazy z całego ich życia. Ja czegoś takiego nie doświadczyłem. Ba, przyznam nawet, że czułem się w tedy niepokojąco spokojny i wyluzowany. Jakby ktoś nade mną czuwał.
*****
Roniq
Woj. śląskie, Bytom.
Seba169
Być może masz rację.
RaZoR_247
Przykro mi. Najprawdziwsza prawda...
Chyba teraz mogę życzyć wam spokojnej nocy.
http://comic.naver.com/webtoon/detail.nhn?titleId=350217&no=20&weekday=tue
Tego chyba seba nie wstawil.
Chyba teraz mogę życzyć wam spokojnej nocy.
Dziękuję :)
Wytłumaczy ktoś o co chodzi w historii z [63] ? Bo czytam już 3 raz i słabo ogarniam ale może to przez to że jestem chory
Dziewczyna wyszła od koleżanki, a po godzinie znowu od niej wyszła. Wracając do domu, w swoim pokoju razem ze swoją mamą, widziały swojego tatę i męża rozmawiającego z ową dziewczyną. Jakby była w 2 miejscach naraz.
Dla rozluźnienia przeczytajcie sobie [105] z tego tematu - http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=9054879
Wytłumaczy ktoś o co chodzi w historii z [63] ? Bo czytam już 3 raz i słabo ogarniam ale może to przez to że jestem chory
Jak na moje to zjawisko bilokacji. http://pl.wikipedia.org/wiki/Bilokacja
http://www.masterminds.pl/tajemnicze.25/Bilocation,-,Bilokacja,czyli,pobyt,w,dwoch,miejscach,naraz.,Sobowtory..197.html
BTW. "Niesamowite i prawdziwe przypadki sobowtórów, którzy pojawiają się często jako prognoza śmierci albo katastrofy i niezwykłe historie ludzi, którzy mogą być w dwóch miejscach jednocześnie."
Co do samej historii wokół Sandry. Goozys jeśli to jest prowokacja to jesteś golowym mistrzem. W samą historię trudno uwierzyć, ale dzięki Twojemu zaangażowaniu w dalsze opowiadanie człowiek zaczyna mieć wątpliwości. Z racji żeś wylewny, a ja mam mętlik w głowie przez tą historię:
1. Gdy wróciłem do domu z ciekawości poszedłem na 14 piętro zobaczyć skąd ów brzdąc mógł przyjść, ale jedyne co znalazłem, to jego krzyżyk
Krzyżyk? Co się z nim stało? Zostawiłeś, wziąłeś, cokolwiek?
2. Psycholodzy, psychiatrzy. A jak wyglądała kwestia religii w jej przypadku? A idąc dalej czy konsultowaliście się np. z jakimś egzorcystą duchownym?
3. Wspominała coś o swojej przeszłości? A raczej kiedy było jej pierwsze spotkanie z czymś dziwnym? Dzieciństwo, rodzina, cokolwiek?
Hahaha, co za bieg okoliczności. Dokładnie o tym samym pisałem w poście [104] z wątku powyżej. Dopiero teraz spojrzałem.
O cholera, jak przeczytałem o tym to przypomniałem sobie historię jak raz wyszedłem do szkoły rok temu przed 8 kilka minut, a przyszedłem po 10.
Szkołę widzę z okna, więc odległość to góra 200-400 metrów. Na trzech zegarkach jak wychodziłem byłą 7:54, bo jeszcze bałem się spóźnić. Pierwszą miałem matmę, później polski i historię. NIE PAMIĘTAM totalnie swojej drogi. Wiem, że nie szedłem małą uliczką jak zwykle tylko postanowiłem pójść główną. Wszedłem do klasy i ku mojemu zdziwieniu zamiast pani z matmy była pani z historii. Nie ogarniałem w ogóle co się działo póki nie spojrzałem na zegarek i było ok. 10:05.
Moja była klasa do tej pory wspomina ten dzień :)
Goozys -> Naprawdę boję się przeczytać całej historii ^^
"ignoruj wątek"
<----Caly watek
Watpie, zeby po zagraniu w Amnesie wystraszyla mnie jakas creepypasta. No, moze druga historyjka Goozysa wywolala pewien niepokoj,ale pierwsza to mocno naciagana jest.
0:00 się zbliża, czas się chyba zabarykadować w pokoju. No i muzyke puścić do snu :P
Pamięta ktoś jak się nazywał taki użytkownik(i w jakim temacie) napisał o prawdziwym horrorze jaki przechodzi(miał jakąś pojebaną siostrę która ciągle coś dzikiego odwalała, uciekała z domu itd.). Napisał o tym jeden post, ale ZAJEBIŚCIE długi.
FAIL:D
GOL MA RACJĘ!
ppaatt1
Nie jest to żadna prowokacja. Poważnie. Odpowiadając natomiast na Twoje pytania...
ad.1
Najpierw zacytuję swoją wypowiedź sprzed lat na temat krzyżyka:
Ale wracając do krzyżyka (:P), jest on miedziany, prawie tej samej wielkości jaki dostaje się do bieżmowania. Choć ty akurat mogłeś mieć zupełnie inny. Bedzie mieć dobre 10-12 cm. Nic na nim nie ma oprócz tego, że w miejscu, w kórym jest łączenie nawinięty jest rzemyk.
Post [131]
Link: http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=1573361
Miałem go jakiś czas u siebie w domu. Kilka razy był przekładany z miejsca na miejsce, wynikiem czego gdzieś podział się rzemyk. Chociaż rzemyk tak naprawdę to mylne określenie. Był bardziej włosowaty. Nie wiem jak to opisać. Gdzieś się zawieruszył podczas mojej migracji na zachód. Od tamtej pory nigdy go już nie widziałem. Przysiągłbym jednak, że jakieś dwa lata temu natrafiłem na niego podczas porządkowania piwnicy. Nie wiem jednak czy faktycznie tam był, czy po prostu zdawało mi się.
ad.2
Sandra była osoba wierzącą, choć nie praktykującą. Im dłużej ją znałem, dawało się zauważyć, że wiara traciła dla niej sens. Po pamiętnym wydarzeniu w jej mieszkaniu całkowicie przestała wierzyć. Wizyty u psychologów i psychiatrów ciągnęły się w sumie aż do samego końca. W jednym z tematów na forum wspomniała, że wszystko trwało rok czy też troszkę ponad, ale to nie był koniec. Na krótką chwilę w jej "chorobie" nastąpiła lekka poprawa, lekarze mówili o całkowitym ozdrowieniu i wydawało się, że już jest po wszystkim. Jednak gdy pisała tamte słowa, nie mogła przewidzieć, że koszmar wróci.
ad.3
O swojej przeszłości mówiła bardzo niechętnie. Mogę jednak przypuszczać, że dosyć często musiała doświadczać dziwnych rzeczy bądź też zachowań, gdyż jej ojciec lubił sobie z pewnych sytuacji niesmacznie żartować, a czego Sandra bardzo nie lubiła. Coś na zasadzie - "No, Sandra... to może dziś poprzesuwamy szklanki siłą woli?". I takie tam. Sam kiedyś chyba nawet doświadczyłem czegoś takiego w jej obecności na działce jej rodziców. Wydawało mi się, że w przypływie gniewu, gdy ojciec zdenerwował Sandrę, szklanki na stole nieznacznie zmieniły swoje położenie. Mogło mi się zdawać, ale matka Sandry w tym samym momencie także spoglądała na stół, choć wydawała się być tym w ogóle nie poruszona. Stąd mogę zakładać, że rodzice o czymś wiedzieli lub też widzieli znacznie więcej i poruszające się szklanki nie robiły na nich wrażenia. Sam nie mogę jednak jednoznacznie potwierdzić, że coś w tedy się wydarzyło.
Montera
Przeczytaj. Fajnie będzie...
fajny Książe
Cieszy mnie, że masz dobry humor :)
Seryjnie trudno w to wszystko uwierzyć. Ale kto wie co się na tym świecie dzieje...
Edit// W każdym razie jeśli to wszystko to prawda, to Ci współczuję. Ja bym takiego czegoś przeżyć nie chciał.
Pamięta ktoś jak się nazywał taki użytkownik(i w jakim temacie) napisał o prawdziwym horrorze jaki przechodzi(miał jakąś pojebaną siostrę która ciągle coś dzikiego odwalała, uciekała z domu itd.).
To był Jałokim.
A kojarzy ktoś taką polską (chyba) creepypastę gdzie dwóch typów wracało nocą do domu przez las i spotkali coś dziwnego co ich goniło? To dziwne było chude, człekokształtne, czarne, owłosione, miało 2m wzrostu i czerwone oczy :D
Darth Father - http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=9048500 [53]?
1. Robiłeś może jego zdjęcie? Dalej, co Ciebie w ogóle pokusiło, aby przywłaszczyć sobie ten krzyżyk? Mówiłeś, że chciałeś pozbyć z siebie myśli o tym wydarzeniu. Dlaczego go nie wyrzuciłeś, bądź nie wręczyłeś jakiemuś duchownemu? (o tym więcej za chwilę). Zakładając, że mówisz prawdę to na Twoim miejscu bałbym się trzymać coś takiego w domu. :D
2. Można wiedzieć jaką chorobę zdiagnozowano? Jeszcze raz zapytam, bo widocznie Ci umknęło. Czy odwiedzaliście (ktokolwiek z trójki zaplątanych w tę sprawę) księdza, kościół, egzorcystę?
Nie wiem czy powinienem zadać to pytanie, ale chyba nie wspomniałeś nigdzie wyżej o tym. Kim była dla Ciebie Sandra? Bo z opisów wygląda na bliską przyjaźń, bądź nawet związek partnerski.
Dziwne uczucie mnie dopada, mnie jako niewierzącego, gdy uświadamiam sobie, że Goozys to nie jest żaden troll i od kilku lat nadal brnie w te historię i, że ona może być, lub jest prawdziwa. Tym bardziej, że nie jestem na tym forum od dziś i te posty czytałem 'na żywo', czy te Goozysa, czy Williama d'Troulla.. który teraz również nie żyje. Historie z rozdwojeniem osobowości jeszcze może jakimś cudem da sie wytłumaczyć, ale krzyk dzieciaka..? Szczęście, że mi sie nigdy nie przytrafiło nic dziwnego, bo już tyle razy wracałem nocą przez las po opowieściach/horrorach, że pewnie bym sie lekko zdziwił, gdyby mi sie cos złego podziało :)
Dla niektórych - dobranoc. Ja wracam oglądać Death Note :P
ppaatt1
Zdjęcia nie zrobiłem. Przyznam też, że nie wiem dlaczego wziąłem ten krzyżyk. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Zabrałem do domu, rzuciłem w ciemny kąt i tyle. Później kilka razy go wyciągałem by opisać jego wygląd innym użytkownikom forum. Na temat leczenia mało wiem. Jedynie to, że miało miejsce i w jakich placówkach była leczona. Nic poza tym. O księżach, kościołach i egzorcystach nic mi nie wiadomo. Problem czy też choroba Sandry miała raczej inne podłoże niż opętanie i tym podobne. Przynajmniej mi się tak wydaje. Nigdy nie opowiadała o tym, jak wyglądały sesje u psychologów i psychiatrów. Wiem jednak kiedy odbywały się seanse z hipnozą, bo po każdej z nich czasami wtrącała w swoje wypowiedzi jakieś dziwne słowa, a gdy pytałem o co chodzi, twierdziła, że to po hipnozie. Czasem się zastanawiałem nad tym, czy osoba podczas hipnozy jest świadoma tego, w jakim znajduje się stanie i momentami miałem wrażenie, że Sandra jest na nią całkowicie odporna. Co do relacji między mną a Anima Vilis, byliśmy ze sobą przez pewien okres. Żadna tajemnica, bo nigdy się z tym na forum nie kryliśmy. Szczególnie w pierwszych częściach wątku o Bezsenności.
Problem czy też choroba Sandry miała raczej inne podłoże niż opętanie i tym podobne.
Nie twierdzę, że była opętana. Twierdzę, że mogło być coś związane z ogólnie pojętą demonologią. (zakładając prawdziwość historii i zakładając prawdziwość demonologii ofc). I jeszcze jedna rzecz. Co z Tobą? Nie myślisz, że przez rozmowę z kimś siedzącym w tych tematach (nazwijmy to - zawodowo) możesz do czegoś dojść. Tym bardziej, że jakby to ująć możesz się trochę obawiać o swoje życie itd.
Czasem się zastanawiałem nad tym, czy osoba podczas hipnozy jest świadoma tego, w jakim znajduje się stanie i momentami miałem wrażenie, że Sandra jest na nią całkowicie odporna.
Ale hipnoza zakłada pełną świadomość. Co więcej, poddawany hipnozie jest w stanie sam z siebie z niej wyjść, kiedy tylko chce. Istnieją historie o twardszych hipnozach, ale nic potwierdzonego nigdy nie dotarło do moich uszu. (zresztą mówimy o standardowej psychoanalitycznej hipnozie, która jest kontrolowana przez pacjenta.). Jeśli się bawić w Muldera to: słowa po hipnozie mogły być słowami ukrywającymi się w podświadomości. (które dzięki hipnozie powoli wychodziły na wierzch) Możliwe, że i z pamiętnej imprezy, kiedy "spała".
Co do relacji między mną a Anima Vilis, byliśmy ze sobą przez pewien okres. Żadna tajemnica, bo nigdy się z tym na forum nie kryliśmy. Szczególnie w pierwszych częściach wątku o Bezsenności.
Moja historia GOLowa jest trochę krótsza, dlatego nie znam aż tak odległych wydarzeń. :) Wybacz pytanie.
maly_17a --> No właśnie w tym sęk. Gdyby to był pierwszy lepszy szary użytkownik to sam bym wyśmiał, ale Goozys to jest ktoś z dłuższą forumową karierą. Co więcej zaangażowane w całą sprawę były dwie równie ważne dla forum osoby. Można się pokusić o teorię, że to wyrafinowany eksperyment socjologiczny mający sprawdzić wiarę w słowa autorytetów.... Ale no właśnie, prędzej uwierzę chyba w prawdziwość całej tej historii. Szczególnie, że jedno to pisanie różnych bzdur i creepypastów w necie, a co innego śmierć prawdziwych ludzi.
Ja wracam oglądać Death Note :P
Gdy przeczytałem historie goozysa pomyslałem sobie że koniecznie muszę jeszcze raz obejrzeć DN... sam nie wiem dlaczego... naprawdę.
Bytom... matko, mieszkam w tychach...
Ogólnie to najdziwniejszy w tym wszystkim jest sam goozys.
Przeczytałem cały temat "Niewyjaśnione zjawiska" i nie wiem czemu mam łzy w oczach, jakby się miał zaraz popłakać. Do tego ciary na plecach, ehh pewnie dzisiaj nie zasne.
A i przypomniała mi się jedna mini historia. U mnie na wsi panował przesąd, że krzyk sowy to zwiastun śmierci kogoś znajomego/bliskiego. Moja wieś nie leży jakoś w lesie, by te ptaki sie tu zapuszczały, więc krzyk tej ptaszyny pewnego wieczoru bardzo mnie zadziwił. Nie było to jakieś pohukiwanie jak to sowy mają w zwyczaju tylko przerażliwy krzyk (z tego co wiem to sowy płomykówki tak krzyczą). Rano okazało się, że zmarła jedna z lepszych koleżanek mamy. Niby nic, możliwe, że zbieg okoliczności, a do dzisiaj mam ciary na plecach gdy o tym myśle.
kiedyś, jak byłem w szkole średniej tez mialem różne przygody, głównie z ocieraniem sie o śmierć i zatrzymaniem pracy serca (pamietam co wtedy sie dzialo) - kiedys to opisywalem w ktoryms watku tego typu jak ten, moze pogrzebie to przytocze, bo nie chce mi sie pisac.
ale od paru lat mam spokoj i nic sie nie dzieje... moze i lepiej? :)
Goozys[DEA]-->9/10 srsly nawet 9+/10!
a co innego śmierć prawdziwych ludzi. -->Serio tak myślisz,a jak dla mnie to to były jego konta "Xircomowe". Jak wyjaśnisz fakt że wszyscy GOL-owi znajomi Goozys z "reala" zmarli w wypadkach samochodowych.
Goozys[DEA > witam serdecznie . Opowieść o sobowtórze i dziecku pamietam i mimo że znałem Anime ( liga colina )
nie zrobiła na mnie większego wrażenia aż do wczoraj .Pewnie dlatego że przyćmiła ją wiadomość o wypadku ( o ile dobrze pamiętam to na zakopiance). Cóż za zbieg okoliczności kolega o którym wspomniałeś zginął w moje urodziny, gdy ja się alkoholizowałem jakaś rodzina i przyjaciele przeżywali tragedię.
Możesz napisać o co dokładnie chodziło z postami Animy które pojawiły się po jej śmierci ( pamiętam że coś było na rzeczy ).
Znam podobną historie z dziewczyną w roli głównej z tą różnicą ze dziewczyna przebywa w szpitalu psychiatrycznym i mimo że jej chłopak dzielnie o nią walczy - światełka nie widać.
O co chodziło z twoim wypadkiem ? czy towarzyszyły temu jakieś dziwne okoliczności?
Krzyż o którym mowa powinieneś jednak odnaleźć i poprosić o konsultacje kogoś ogarniętego w temacie.
ps.Niestety przydarzył sie ban i pisze pod nowym loginem w pamiętnej lidze colina 2 zająłem medalową pozycje
jak dobrze pamiętam to właśnie wy wygraliście znaczy ty i Anima.
Po pierwsze
Sandra była osoba wierzącą, choć nie praktykującą.
<------ nie ma czegoś takiego.
A ja powiem tak, jeśli ta opowieść z Sandrą nie jest zmyślona to jest ona dobrym przykładem zniewolenia, trzeba było za jej życia udać się do porządnego egzorcysty to pewnie jeszcze by żyła. (jeśli oczywiście jej śmierć to nie był zwykły wypadek)
Ale mi banie zrył ten wątek i inne znaleziona w archiwum o podobnej tematyce.
No i jeszcze mówisz, że Bytom, ja jestem z Tarnowskich Góry :P no bardzo bliziutko
Sandra była osoba wierzącą, choć nie praktykującą.
<------ nie ma czegoś takiego.
Jest
Sandra była osoba wierzącą, choć nie praktykującą.
<------ nie ma czegoś takiego.
To samo ksiądz mi powiedz po wyśmianiu mnie, jak to jest w ogóle możliwe. Ale według nich nie, według ludzi tak.
W sumie żeby wierzyć muszę coś robić np. modlić co jest już oznaką praktyki. Praktyka nie oznacza wyłącznie chodzenia co niedziela do kościoła, po to aby postać godzinę, uczestnictwo w gorzkich żalach czy roratach. Ja modlę się od czasu do czasu, ale zawsze gdy ide spać robię znak krzyża. Do kościoła od święta (dosłownie) bo nie chodzę dla księdza czy żeby bylo mnie widać, ale dla siebie. Czasami proszę i czasami dziękuję za przychylność i siłę. Nawet najmiejsze zwrocenie się, samo zrobienie znaku krzyża to praktyka. Także nie istnieje wierzący niepraktykujący imho :)
@down ~~
dlaczego niby jestem wielkim wierzącym? Bo z tego postu nic takiego nie wynika.
heh, wielcy wierzący którzy sami przyznają że nie chodzą regularnie do kościoła...
Jednak czytajac dokładnie wszystkie posty Goozysa i archiwum zmieniłem zdanie, uwierzyłem w tę historię, ale to aż sie w głowie wszystko nie mieści, ja chyba po takim czymś popełnił bym samobójstwo, nie dąłbym chyba rady żyć z wiedzą ze jakieś złe moce naprawdę istnieją...
a nie chce mi sie wierzyć ze ktoś mógłby być az takim mistrzem prowokacji.... i zreszta po co miałby to robić?
Chciałoby się jednak napisać, że zmieniłbyś zdanie, gdybyś czegoś podobnego doświadczył osobiście.
doświadczyłem, nie zapomnę jak oglądając film w pokoju, spojrzałem sie w bok i zobaczyłęm przelatująca przez pokój zakapturzoną postać, z jakimś nieludzkim skrzekiem. Robiłem z dwa lata temu watek na forum egzorcystów.
A to wszystko po tym jak zacząłem się bawić w to całe OOBE , w nocy słyszałem jęki, i kroki w pokoju
a nie chce mi sie wierzyć ze ktoś mógłby być az takim mistrzem prowokacji.... i zreszta po co miałby to robić? -> troll master zawsze się znajdzie, choć faktycznie ciężko się tego spodziewać po Goozysie.
[ed.]
Ta postać po prostu przeleciała? Rozwiń wątek.
Miczkus - przeleciała ze skrzekiem i tyle, trochę sparaliżowany i zestrachany ale oglądałem film dalej, dodam że noc potem nie należała do najprzyjemniejszych.
Teraz to wszystko ustało nie wiem czemu, ale w latach 2006-2009 to miałem takie akcje że hej, nie wiem czy to wszystko to rzeczywiście było coś paranormalnego czy zaczynałem po prostu wariować.
Zaczęło się od pewnego incydentu w Czerwcu 2006, gdy grałem z bratem na dworze w piłkę, poszedłem na chwilę do domu, wszedłem do pokoju a tam ( na wersalce stał mój plecak) patrze, a sprzączki od plecaka ( nie wiem czy to sie tak nazywa) no te paski długie u dołu, poruszały się , same! po paru sekundach opadły i przestał się ruszać.
To było pierwsze dziwne zdarzenie.
[144] Była, sam próbowałem bezskutecznie ją wskrzesić
I przypomniała mi się jedna historia. Moi rodzice hodują kury i kaczki które trzymane są w sadzie około 150 metrów od domu i ja przeważnie chodzę je zamykać. W zeszłym roku w Hallowen około 18 - 19 ( nie pamiętam dokładnie, ale w każdym razie było ciemno ) również poszedłem je zamknąć. Po tym jak to zrobiłem byłem już odwrócony i chciałem iść do domu, usłyszałem że ktoś z tyłu mnie po cichu zawołał po imieniu. Był to bardziej kobiecy, cichy głos. Wtedy dosłownie przez kilka sekund byłem spraliżowany i gdy wreszcie mogłem się ruszyć uciekałem jak nigdy w życiu
Inna sprawa - administracja tak walczy z niektórymi tematami "nieodpowiednimi dla dzieci", natomiast za creepypasty jakoś nikt się nie bierze. Nie żeby te wątki jak ten mi przeszkadzały, bo sam lubię takie historie poczytać, ale to chyba lekka niekonsekwencja ze strony administracji, nieprawdaż?
O ile historię Goozys mogą być prawdziwe ( co wydaję mi się prawdopodobne bo sam parę razy coś podobnego przeżyłem - też opisywałem to wiele razy ) o tyle te wszystkie historyjki "niby prawdziwe" o kobietach bez twarzy itd. pokazują jak łatwo można kogoś nastraszyć.
Dam tu swój przykład. Spory kawałek czasu temu zobaczyłem, że po baseniku na podwórku został fajny okrągły ślad na trawie. Pstryknąłem parę fotek, wymyśliłem historię do tego i wysłałem na portal o zjawiskach paranormalnych "nautilus" ( jak ktoś nie kojarzy = jedna z wiodących ekip badających zjawiska paranormalne w Polsce, postawili pomnik w Emilcinie, który nie raz był pokazywany w telewizji. Sama strona bardzo popularna ) Tak czy inaczej wszystko to wysłałem mailem. Na odpowiedź długo nie czekałem - panowie chcieli przyjechać do mnie z specjalistycznym sprzętem - ale wymigałem się,że boję się reakcji sąsiadów/otoczenia.
Oto link do artykułu:
http://www.nautilus.org.pl/?p=artykul&id=2195
Jakiś czas później z kolegą chcieliśmy jeszcze raz ich nabrać i nagraliśmy wideo, że niby słuchamy metalu i sam krzyż spadł, ale przyznaliśmy się później bo nękały nas wyrzuty sumienia, że jaja sobie robiliśmy z krzyża. Tak czy inaczej trochę wystraszyliśmy się bo chcieli wysłać do nas egzorcystę podobno jednego z najlepszych w Polsce. W samym artykule był wywiad z nim, że to niepokojące i, że metal to czczenie szatana itp. Cały film zrobiliśmy tak wiarygodny, że wszyscy tam przyznawali, że jeśli to fake to panowie muszą być bardzo dobrymi aktorami. W rzeczywistości brat klęczał za telewizorem i ciągnął za sznurek.
Głupi wybryk... artykułu już na szczęście nie ma w necie.
[148] wyluzuj, jeżeli mieliby być konsekwentni to musieliby wywalać ponad połowe wątków pojawiajacych sie na tym forum.
[149]
co wydaję mi się prawdopodobne bo sam parę razy coś podobnego przeżyłem - też opisywałem to wiele razy
Zapodaj linka:P
Fabianos -> nie chcę mi się szukać, ale mogę napisać to jeszcze wszystko.
Wszystko ( a właściwie prawię ) kręci się dookoła wigilii w różnych latach. Zaczęło się od tego, że mój dziadek zachorował na raka płuc złośliwego. W Sierpniu 2002 umarł na oczach całej rodziny ( na moich też ) w czasie gdy umierał wszyscy modliliśmy się. Tam gdy było Amen zakończył żywot ( już to dziwne ). Przyszedł Grudzień 2002 roku. Wigilia w smutnej atmosferze i jak się później okazało w dziwnej. Siedziałem na krześle i nagle usłyszałem kroki za oknem wyraźne. Patrzyłem się w okno i nikt nie szedł co wydało mi się dziwne bo tam było słychać coś. Później to coś weszło do ganku ( jestem prawie na 100 % pewien, że to był dziadek ) i zaczęło pukać wyraźnie w drzwi. Do dziś słyszę ten charakterystyczny dźwięk pukania w te drzwi. Oczywiście nikt nie wszedł do środka ( przynajmniej widzialny nikt ) Nikt też nie zapalił światła w ganku i zresztą widziałem przez okienko, że tam nikogo nie ma. Ale ktoś pukał wyraźnie. Wszyscy od razu wiedzieli, że to pewnie dziadek przyszedł dać znak. Na tym się nie skończyło, bo za chwilę potem do domu z płaczem wpadła rodzina po sąsiedztwie, że u nich coś pukało też. Po samej śmierci dziadek dawał jeszcze takie znaki, że wydawałoby się, że nadal żyję po śmierci w co nie wierzę, ale wiem to, bo sam widziałem. Zaraz po śmierci zadzwonił telefon z drugiego końca kraju z pytaniem czy dziadek umarł, bo ciocia widziała go w tłumię ludzi a jeszcze inną rzekomo złapał za piętę. Zaraz też po śmierci u zaprzyjaźnionej rodziny, która odwoziła dziadka do szpitala gdy był chory pojawiły się znikąd kroki, pukania - w okno, drzwi. To wszystko było tak wyraźne, że można byłoby napisać w punktach gdzie po kolei był. To było dziwne. Za rok w wigilię już niczego nie było. Dopiero w 2009 roku owe zdjęcie się zrobiło. Sam chciałbym wierzyć, że to fake, ale nie po tym co się stało. Dziwne też jest to, że tam gdzie patrzyła się ta twarz siedział wujek, który w niedalekiej przyszłości umarł na raka trzustki.
Wszystko to 100% prawda - mogę przysiąc na wszystko, że to prawda.
Wiele rzeczy i historii ubarwiałem na tym forum dla śmiechu, ale nie to. Trudno w to uwierzyć, ale to stało się naprawdę wszystko jak opisałem.
Często też zastanawiam się dlaczego tyle ludzi umiera i cisza a dziadek mógł dawać tak wyraźne znaki. Czy to ERROR świata czy może ktoś tam po tamtej stronie dał mu taką możliwość. Może Bóg po tym jak umarł w otoczeniu rodziny [w modlitwie] i owej rodzinie mógł dać znaki lub pożegnać się . Nie mam pojęcia. To daję do myślenia.
ppaatt1
Chyba już nie czas by o tym z kimkolwiek rozmawiać. Wychodzę z założenia, że było minęło. Czasem faktycznie daje się wyczuć to "coś" w powietrzu, ale chyba najlepiej zostawić to w spokoju. I nie obawiam się o swoje życie. Co ma być to będzie.
Egzek
A czemuż to czemuż ja jestem w tym wszystkim najdziwniejszy? :)
.:|MP3|.:
Mówi się, że gdy we wsi w nocy wszystkie psy ujadają, to na drugi dzień śmierć kogoś zabierze. Sam przeżyłem trzy takie noce, trzykrotnie na drugi dzień stwierdzono czyjś zgon. Psy, ptaki, jeden uj... Coś musi być na rzeczy.
Bart2233
Na forum znajomych mam całkiem sporo i wszyscy mają się bardzo dobrze, nikt nie umarł. To co spotkało Sandrę i Mariusza (William d'Troull) można uznać za zbieg okoliczności, że akurat oboje zginęli w wypadkach samochodowych. I proszę, nie porównuj mnie z Xircomem. Nie w głowie mi trollowanie.
dzień próby
Przyznam, że kojarzę prawie wszystkich z Ligi Colina, ale nie mogę sobie przypomnieć pozycji medalowych. Ja chyba miałem drugie miejsce, ale pierwsze i trzecie? Nie wydaje mi się, aby Sandra aż tak wysoko zaszła. Ale mogę się mylić. Jeśli chodzi o mój wypadek, to raczej nic nadzwyczajnego albo nienadzwyczajnego całemu zdarzeniu nie towarzyszyło. Raczej później, a dokładniej to, jak się czułem. Opisałem to króciutko w poście [106]. Nic więcej nie zauważyłem. Co zaś się tyczy krzyżyka, przekonaliście mnie. W wolnej chwili poszukam go jeszcze raz. Nie obiecuję jednak, że go znajdę. Ale gdyby, to zrobię zdjęcie i być może komuś obeznanemu w tym temacie go pokażę. I naprawdę próbuję sobie przypomnieć medalowe pozycje i ni w cholerę :)
Skiter16, malyb89
Nie odrzucała Boga i dawała wiarę w jego istnienie, ale nigdy nie widziałem jej modlącej się czy też chodzącej do kościoła. Nigdy nie zrobiła nic, co wskazywałoby, że faktycznie wierzy. Po prostu czasem gdy w towarzystwie rozmawialiśmy o wierze, wysuwała takie argumenty, że generalnie nikt z nas nie musiał nic mówić. Wszyscy z zaciekawieniem słuchali. Ale dla spokoju uznajmy, że po prostu wierzyła. I zostawmy już tę kwestię w spokoju, bo nie o tym tutaj rozmawiamy :)
Miczkus
Staż na forum o niczym nie świadczy. Gdybym chciał, mógłbym was wkręcać, ale tego nie robię. Przynajmniej nie w tym temacie. Z wszystkim o czym tu piszę, wiążą się pewne osobiste przeżycia i doświadczenia. To nie jest odpowiednie miejsce do robienia sobie żartów :)
Włodzix
Ale z tą wigilią to Ci nie wyszło.
Jedziemy do Gęstochowy
przelatująca przez pokój zakapturzoną postać
po tym jak zacząłem się bawić w to całe OOBE
Myślę, a właściwie jestem pewien, że wiem, co się wydarzyło.
Goozys
To wokół Ciebie dzieją się dziwne rzeczy, nie wokół innych. A ty wydajesz się tym faktem kompletnie nie
interesować i udawać, że nic się nie dzieje albo nie stało, a może doświadczyłeś większej ilości niewyjasnionych
zjawisk niż te, które tu opisałeś więc być może zwyczajnie do tego przywykłeś, wtedy byłbys naprawdę dziwną osobą.
Dzisiejsza noc była najgorsza ze wszystkich :((
Włodzix
Ale z tą wigilią to Ci nie wyszło.
Ale o co chodzi ? Wszystko co napisałem w 151 poście to prawda. Jeśli chodzi ci o te zdjęcie to tylko spekulację, ale jest w nim dziwne coś.
Egzek - Świadomy sen :) Co jest wytłumaczeniem słyszenia jęków czy kroków w pokoju i odczuwania obecności innych bytów, z drugiej strony nie jest wyjaśnieniem obecności postaci podczas oglądania filmu.
Ale czy da się to osiągnąć zupełnie przypadkowo/nieświadomie po prostu oglądając TV? Sporo się o tym naczytałem i zazwyczaj były podawane jakieś dość skomplikowane techniki doświadczania eksterioryzacji, używanie własnej psychiki, wykorzystywanie snu, czy zażywanie jakichś chemicznych wspomagaczy. Właściwie jedynie poprzez sen można by przypadkowo wprowadzić się w taki stan (mimo to i tak byłoby to bardzo trudne), ale z opisu na to nie wygląda, zazwyczaj ludzie mają świadomość że to co się z nimi dzieje nie jest do końca normalne a tu jak gdyby nigdy nic tv, zobaczenie postaci (gdzie cała sytuacja trwała pewnie z kilka sekund) i po dłuższej przerwie znów oglądanie tv bez jakiegoś specjalnego odczucia "powrotu do siebie". Ciekawa sprawa.
Seba169
Co do pierwszego to też myślę, że po prostu nieświadomie osiągał jakiś stopień LD i potem nie był wstanie odróżnić rzeczywistości od snu.
z drugiej strony nie jest wyjaśnieniem obecności postaci podczas oglądania filmu.
Jest, tylko dotyczy konkretnie OOBE nie ma nic wspólnego z LD, przy LD to zjawisko nie zachodzi.
Egzek
Opisane przeze mnie wydarzenie z dzieckiem, to jedyne, jakie mi się przytrafiło. Cała reszta związana już jest bezpośrednio z osobą Sandry. I nie podchodzę do tego w sposób lekceważący. Był okres w moim życiu, że starałem to sobie wszystko jakoś racjonalnie wyjaśnić. Wierz mi, że gdybym miał się tym przejmować, pewnie już dawno wylądowałbym w pokoju bez klamek. Zachowałem bezpieczny dystans...
Słyszeliście o czymś takim jak paraliż senny ?(in. świadomy sen), tak zwany sen na jawie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pora%C5%BCenie_przysenne
Mówiąc prostym językiem - Jedna część naszego ciała jest obudzona podczas gdy druga część ciała wciąż śpi. Leżymy w łóżku, śpimy ale widzimy cały pokój, tak jakby to co jest w śnie odbywało się obok nas, nie możemy natomiast wstać, bo mięśnie za to odpowiadające wciąż "śpią" (podczas każdego snu mięśnie są "zablokowane"), możemy tylko oddychać, w zależności od stopnia paraliżu ruszać powiekami, ustami. Najlepsza część - podczas takiego paraliżu zwykle (najczęściej) pojawiają się różne "straszne" rzeczy, halucynacje. (nie jest to w 100% przypadków, ale śni się zazwyczaj o tym co robiłeś przed snem, działa to na takiej samej zasadzie jak zwykły sen. Jest prawdopodobne że jeśli wyobrazisz sobie na przykład słonia - on może się pojawić, także im mniej będziesz przestraszony podczas takiego paraliżu tym lepiej)
http://www.youtube.com/watch?v=E_nktY1RkhQ
Takie zjawisko jest w 100% prawdziwe, i co najwięcej jest bardzo powszechne.
Oglądałem kiedyś program na national geographic o jednym skośnookim (chyba Chińczyk) który coś takiego miał, i opowiadał że leżał w łóżku, wszystko było tak samo jak w rzeczywistości i że nawiedzały go różne kobiety-zjawy, i nie mógł nic z tym zrobić, dopiero po jakimś czasie się całkowicie wybudził.
[154] Jutrzejsza będzie lepsza?
Seba169
Pewnie była noc, troszkę przysnał podczas oglądania TV i pojawił się strażnik. Podejrzewam że "JDG" najbardziej boi się zakapturzonych, strasznych, latających postaci przypominających śmierć.
[159]
Ja miałem. :) Sam nie wiem, czy opisywałem to na forum, czy sobie już darowałem, ale tak trochę.. dziwne to przeżycie. Co więcej, chciałbym przeżyć to jeszcze raz, tak po prostu, dziwny jestem.
Goozys[DEA]
Podium po sprawdzeniu :
1 goozys
2 rvc
3 Maish
4 Anima
Łezka kreci sie w oku oglądając federacje Colina
pamietam że byleś bezkonkurencyjny )) natomiast Maish spadł na 3 gdyż "lekceważył".
po lektorze archiwum kojarzę i tego kolegę , pojawił sie przy próbach reaktywacji federacji CMR.
No cóz tragedie ludzkie sa niewyobrażalne . W piątek uczestniczyłem w pogrzebie 16 letniej kuzynki ZAMORDOWANEJ przez naćpanego gnoja za kółkiem .
Egzek i Seba- świadome sny umiem wywołac, i miałem już ich z milion chyba,
to nie mógłbyć świadomy sen, bo byłem na jawie, oglądałem film,( Dzień Świra, na kompie, nie w TV) gdybym wtedy spał nie pamiętałbym fragmentów filmu jakie leciały gdy zobaczyłem to coś, po widzeniu, odwróciłęm głowę w stronę monitora i film leciał dalej, potem wyłączyłem kompa i poszedłem spać.
poza tym gdybym usnął , to czułbym wybudzenie, a czegoś takiego nie było, była zachowana całkowita ciągłość wydarzeń...tak jak normalnie podczas dnia.
Ja miałem kiedyś taką historię, gdy urodził się mój brat rodzice zakupili nad łóżko taką karuzele co gra z konikami, nie wiem jak to się poprawnie nazywa, mniejsza z tym. Moja mama jak przechodziła obok domu jej zmarłej przyszywanej babci, to sobie tak pomyślała co u niej itp. W następną noc ta karuzela zaczęła się kręcić i grać, tka jakby ktoś ją nakręcił. Można sobie to tłumaczyć na 2 sposoby:
- za dnia mechanizm się zaciął i odciął się w nocy
- duch zmarłej babci odwiedził w nocy mojego brata ;)
dzień próby
No to już wiem ktoś Ty :) Gdyby było więcej czasu można by było znowu coś takiego zorganizować :) Ale nie o tym...
Zapomniałem odpisać Ci na pytanie odnośnie postów z konta Sandry po jej śmierci. Mianowicie chciałem dobić do 1000 postów i zmienić stopień na taki, który chciała sobie za życia sama zmienić. Z racji iż administratorzy forum odmówili pomocy, zacząłem z jej konta systematyczne pisać. Spotkało się to jednak z ogólnym oburzeniem ze strony GOLowiczów i zaprzestałem. Szczerze przyznam, że nawet nie wiem na ilu w chwili obecnej ilość jej postów się zatrzymała. Z pozycji Archiwum nie można niestety wejść w profil użytkownika.
Z czasów pierwszej federacji po małym retuszu regulaminu liga Colina nie była by czasochłonna . np. 2 tyg, na oddanie czasu za odcinek .można pomyśleć .
A co do historii opisywanych w wątku twoje wychodzą poza wszelkie ramy. Historie z duchami znamy lub doświadczyliśmy wszyscy. ( ja też mam kilka takich , nie tak widowiskowych ale dla mnie nie budzących żadnych wątpliwości) . mieszkałem swego czasu w balkonowcu > budynek trzy piętrowy z klatką schodowa bez drzwi do mieszkań ( raj ćpunów)))) znaczy na każdym piętrze było wyjście na balkon a z niego dopiero wejścia do mieszkań.
Mieszkanie to typowy spadek po przodownikach pracy i Bierucie. Użytkowałem z sąsiadami sionkę z której to było właściwe wejście do mieszkań. Po sąsiedzku byliśmy dogadani by na noc zamykać ( aczkolwiek okazywałem sie aspołeczny , gdyż wymóg maiłem w poważaniu).
Gdy zmarła sąsiadka ( 9? lat) słyszałem zamykanie sionki w godzinach nocnych , tłumaczyłem że to córka zamyka.
Muszę zaznaczyć ze zmarła sąsiadka z racji na wiek prowadziła życie typowo balkonowe i porządkowe )).
Gdy sąsiedzi wyjeżdżali do rodziny ( Szwajcaria) poprosili o zwrócenie uwagi tak ze miałem świadomość ich długiej nieobecności. Któregoś wieczoru żona wracała późno i trochę zniecierpliwiony wyszedłem na balkon .
Jaram sobie fajkę , chmurka za chmurką i nagle słyszę za plecami : trach trach > ktoś zamknął drzwi na zasuwkę .
I tak zostałem bez kluczy z gwiazdami nad głową silnie zdziwiony ;) Nie nie przeraziłem sie jakoś nie ruszają mnie te sprawy . przyszła żona otworzyła drzwi i po prawie. Po tym wydarzeni zdarzyło sie jeszcze kilkakrotnie lecz już bez spektakularnego pozostawienia mnie poza miejscem zameldowania ;) Po jakimś czasie przestała pilnować ( zamykać drzwi).
Ty Goozys masz materialny ślad takiej akcji co jest raczej rzadkością , po za tym nie wiązał bym tego zjawiska z duchami a raczej szatanem . Nie wiem może Sandra bawiła sie kiedyś w wywoływanie duchów ( z tego co wiem ducha nie da sie wywołać a pojawia sie szatan który jest mistrzem manipulacji) .Postaraj sie odnaleźć Krzyż i zasięgnąć rady kogoś ogarniętego. Ja bym nie lekceważył i zastanowił sie czy te wypadki to przypadek.
pozdrawiam i do zobaczenia na OS w Grecji ;)
Hehe jakie szczupaki, nie uwierzę ci Goozys póki nie podasz jakiegoś "materialnego" śladu istnieniu tych osób, a patrząc z jaką chęcią o nich wypisujesz na forum to nie powinieneś mieć z tym problemu.
Goozys, historia z dzieckiem bylaby w pyte, gdyby nie maly szczegol :)
Po takiej akcji balbys sie wrocic do domu przez miesiac a co dopiero po nocy isc na 14 pietro... Moze jeszcze poszedles na pobliski cmentarz i zaczales wykopywac zwloki?
Co do Animki, to smutna historia, ale z kazdym rokiem wydaje mi sie coraz bardziej, ze masz jakis problem ze soba i cala jej osobe sobie wymysliles, tj. moze juz wierzysz, ze naprawde istniala, ale jej nie bylo. Ewentualnie dziecko przez szybe windy na roznych pietrach widziala tylko ona (z prostego powodu - byla chora psychicznie). Nawet jakby to byla 5 w nocy to ja bym walil po sasiadach to raz, dwa, oblecialbym sasiadow na pietrze wyzej i nizej i wypytal o dziecko i krzyzyk i na pewno nie zrobilbym tego sam...
Co do takich historii - znalem dziewczyne, ktora byla jak bohater filmu Szosty Zmysl. Badali ja itd. i wszystko niby z nia w porzadku, nie leczy sie psychiatrycznie, ale ma rozne dziwne halucynacje i czasami czuje chlod (a pozniej widzi ludzi, ktorych nie ma). Raz nawet znajomy utrzymywal, ze widzial z nia postac na cmentarzu, ale moze to jakas zbiorowa psychoza byla.
Bart2233
A ja nie muszę Tobie czegokolwiek udowadniać.
pisuar
Masz prawo jak najbardziej tak sądzić. Łatwo się pisze "ja bym to zrobił tak i tak" gdy się czegoś takiego nie doświadczyło. Ale spokojna Twoja rozczochrana... Każdy będzie miał swoje 5 minut.
Nie musisz mi niczego udowadniac, ale uciekales przed krzyczacym dzieckiem-widmem biegajacym 200 km/h na godzine z kupa w majtach a po 20 minutach wrociles do domu jakby nigdy nic i jeszcze wszczales samotnie w srodku nocy dochodzenie? Hell yeah.
Srsly, spytales chociaz po tym wydarzeniu sasiadow czy ktos taki u nich byl? Nie znales tego dziecka? Raczej nie bylo to zadne widmo ani duch, skads sie wzielo.
I daj spokoj z tym "kazdy bedzie mial swoje 5 minut" itd., bo to tym bardziej podwaza Twoje historie, siejesz panike i tyle, ludzie cale zycie szukaja ufo, duchow, rzeczy paranormalnych i co? I gowno... :)
pisuar-->Tu więcej rzeczy nie trzyma się kupy, np. to skąd miał hasło do konta animki itp.
Najgorsze były te nekrologi, trochę to niesmaczne igrać tak z golowiczami, sam pamiętam wątek o williamie i szkoda mi go było,ale teraz już wiem że to było po prostu trollowanie.
Obawiam sie, ze Goozys ma troszke na bani, bez obrazy, ale jak ktos widzi upiorne dzieci biegajace po klatkach schodowych, tworzy sobie dziewczyne, ktorej nikt nie widzial (?), pozniej mowi, ze umarla i pisze jako ona, nastepnie umiera mu kolega, tez forumowicz, jeszcze w takich samych okolicznosciach... Ja wiem, ze powazny forumowicz, ale moze kiedys trollowal a teraz w to brnie?
Mam nadzieje, ze nie pojawi sie w moich drzwiach z siekiera za ten tekst, w koncu kazdy ma swoje 5 minut... Huehue.
pisuar > obie te osoby były obecne na forum i w kilku watkach bardzo aktywne. Goozys zacytował wypowiedź śp.kolegi potwierdzając historie z dzieckiem
Bart2233 >> Hasło Goozys mógł znać , chociaż by z tego względu ze byli parą. A z tego co pamietam z ligi CMR to nawet z jej konta zapodawał czasy gdy miała problem z powrotem do domu na czas.
A samo wejście śladem dziecka na 14pietro również rozumiem . bywa że ciekawość jest siliejsza od strachu a sama sytuacja była tak abstrakcyjne ze ciężko jest uwierzyć w realne zagrożenie. Co sami udowadniacie
pisuar -> twierdzisz, że goozys wymyślił sobie dziewczyne, wymyślił sobie kolege i pisał za nich wszystkich posty (między innymi do siebie) na forum tylko dlatego żeby kilkanascie meisiecy pozniej wymyslec historie z dzieckiem? Sorka ale juz prędzej uwierze Goozysowi, bo nie sądze żeby ktokolwiek byłby zdolny do takich rzeczy. A i mam wrażenie, że Bart2233 i pisuar to jeden gość.
Bart-> wyobraź sobie, że ja też nie jestem na tym forum od dziś i wiem, że w historii było wielu troli. Jednak Goozysa kojarze z wielu pozytywnych akcji i jestem pewien, że on nie byłby zdolny robić w **uuuja ludzi w taki perfidny sposób.
dzień próby-->No ta Goozys nie musi mi nic udowadnia, ale ty już możesz
spoiler start
nigga please...
spoiler stop
Powiem ci tak: Jesteś jak 9 konto xircoma- nie liczysz się.
PS. Pewnie za rok lub dwa usłyszymy że user dzień próby zginął w wypadku samochodowym :D
.:|MP3|.:-->Te tematy i historie Goozysa wielokrotnie wracały na łamach forum i już nie tacy prowokatorzy tutaj bywali
Powiem ci tylko tak: "O niektórych rzeczach nie powinno się rozmawiać. Nigdy."
Tak może poza tematem ale kiedyś miałem świadomy sen (chyba tak to się nazywa, nie mam pojęcia) mianowicie budzę się i słyszę krzyk i wołanie o pomoc mojej matki, zebrałem się z łóżka chyba w niecałą sekundę i pobiegłem zobaczyć o co chodzi, otwieram drzwi a tam sąsiad stoi z nożem i grozi matce, bez zastanowienia się na niego rzuciłem i w tej samej chwili obudziła mnie matka, która właśnie wróciła z pracy. Niby nic szczególnego ale w tym śnie czułem stawiane kroki, klamki od drzwi, temperaturę jaka panowała w domu, zupełnie tak jak bym się obudził, z tym że dalej spałem.
>Powiem ci tak: Jesteś jak 9 konto xircoma- nie liczysz się. <
to po kiego do mnie adresujesz post ?
jeśli prosisz to zajrzyj do archiwum z roku 2002 , wtedy dowiesz sie ze twoje wątpliwości odnośnie istnienia tych osób oraz hasła Animy nie są bajką. > mile widziana umiejętność czytania ze zrozumieniem.
ps. >Pewnie za rok lub dwa usłyszymy że user dzień próby zginął w wypadku samochodowym :D<
no naprawdę śmieszne
^ Świadomy sen to nic w porównaniu z paraliżem sennym. Miałem to ostatnio. Całe szczęście, że wcześniej wiele czytałem na temat tego zjawiska - inaczej chyba bym się zesrał ze strachu.
Było to tak. Budzę się rano, przed szkołą (6? 5:30?). W pokoju szaro, coś widać, ale niewiele. Próbuje się ruszy... nie mogę! Próbuje i próbuje, ale nic z tego. Lekko wystraszony zdałem sobie sprawę z tego, że to prawdopodobnie paraliż senny. Nagle przypomniały mi się historie ludzi, którzy tego doświadczyli. Zjawy, duchy, potwory w pokoju, na ścianach, pochylające się nad nimi i wszelkie inne halucynacje. Byłem przerażony, tym bardziej, że kątem oka zobaczyłem jakiś ruch na ścianie. Zamknąłem oczy. Wiedziałem, że po jakimś czasie to minie, a że mózg dalej jest częściowo w fazie snu, to może mi się coś przyśnić i w rezultacie doświadczę wspomnianych halucynacji. Tego nie chciałem. Próbowałem poruszyć ręką i jakoś wybudzić się z paraliżu. Jakieś kilkanaście sekund prób (dalej boję się otworzyć oczy) i nagle - jest, udało się! Poruszyłem lewą ręką! Otwieram oczy. Podnoszę rękę. Wyżej i wyżej, unosi się z kołdry. I co widzę? Moja ręka jest... przezroczysta. Coś jak kamuflaż w Crysisie, ledwo ją widać! Tak jakby moja ręka posiadała coś w rodzaju... duszy? I ta dusza opuściła swoją materialną część. Znowu zobaczyłem jakiś ruch, zamknąłem oczy i dalej niewiele pamiętam. W każdym razie po chwili odzyskałem władzę nad ciałem.
Jestem w 100% pewien, że to nie był sen, bo bałem się potem ponownie zasnąć.
Jak się ochronić przed takim paraliżem ? Nie chcę tego przeżywać ;((
A ja miałem dzisiaj dziwną historię w windzie dzisiaj w bloku. Jedziemy z 6 piętra w dół, nagle na 3 sie zatrzymujemy. Jakas starsza dziewczyna (około 20 lat, mój wzrost 161 cm.) stanęła w drzwiach i się uśmiechnęła. Popatrzylismy się na siebie (ja i kolega) i ona znikła! Nie było słychac kroków jak odchodziła. Pojechaliśmy w dół. Nigdzie więcej jej nie było.
Nie kłamię.
Żenujące jest jeśli ktoś wierzy w podobne bzdury i pisze, że mu ciarki po plecach przechodzą kiedy czyta to co np. wypocił Goozys[DEA]. Dużo straszniejsze są dla mnie historie o sytuacji na rynku pracy w naszym kraju, wieści o kolejnych podwyżkach cen paliwa czy też doniesienia o skutkach reformy edukacji. To jest prawdziwy horror, więc nie ma co szukać emocji w wątpliwych opowieściach z dreszczykiem, kiedy dookoła tyle "dziwnych historii."
Face SHit - Są różne sposoby które ponoć pomagają osiągnąć stan paraliżu sennego, nie ma natomiast dokładnego opisu przeciwdziałania mu. Jako czynniki wywołujące uznaje się całą gamę powszechnie znanych winowajców, stres, zmęczenie, alkohol, nagłe zmiany trybu życia itp. do tego dochodzi jeszcze sposób snu, najczęściej osoby doznające paraliżu sennego śpią w konkretnej pozycji, plackiem na plecach z twarzą zwróconą ku górze. Inną sprawą jest to że czytałem na ten temat różne badania, wynikało z nich że około 35-40% osób przynajmniej raz doświadczyło w swoim życiu "spontanicznego" paraliżu sennego więc jak widać uniknięcie go nie jest sprawą do końca prostą.
o kurwa.
Śmieszne jest to, że co chwilę ktoś nazywa mnie prowokatorem. Naprawdę myślicie, że chciałoby mi się ciągnąć jedną i tę samą prowokację przez tyle lat, dokładając do tego kolejne elementy? Na przestrzeni tylu lat nie raz pomyliłbym fakty i wyszłaby z tego niezła bajka na dobranoc. Proszę Was...
pisuar
Nie bez powodu napisałem "każdy będzie miał swoje 5 minut". Przez całe życie naśmiewałem się z ludzi, którzy twierdzili, że porwało ich UFO, że widzą duchy, że duchy nawiązują z nimi kontakt, że byli w komie i widzieli się z Bogiem. Ale to było do czasu. Od chwili wydarzenia z dzieciakiem moje postrzeganie pewnych spraw diametralnie się zmieniło. A przysłowiową kropką nad "i" okazały się przeżycia Sandry. Już nie jest mi z tym do śmiechu, a na każdym kroku spotykam ludzi, którzy się z tego śmieją, tak samo jak ja, ponad 10 lat temu. Nigdy nie dopuszczałem do siebie myśli, że i mnie może się coś podobnego przytrafić. Los jednak sprawił, że coś się wydarzyło. Dlatego napisałem tak, a nie inaczej. Niekoniecznie musisz doświadczyć zjawisk paranormalnych, zobaczyć UFO czy też nawiązać kontakt z duchami, ale być może będziesz kiedyś świadkiem czegoś, co spowoduje, że zmienisz zdanie. Dla innych może okazać się drobnostką i powodem do śmiechu, lecz Ty będziesz się wtedy bił w pierś i zadawał sobie pytanie "Dlaczego ja?".
Trzymam w ręku siekierę. Obróć się! ];-[
Bart2233
Ostatnią rzeczą jaką bym zrobił, to było by trollowanie na forum, wykorzystując do tego śmierć bliskich osób. Przeżyłem najbardziej sławnych trolli tego forum i wszyscy się wypalili. Być może fakt, że trudno Tobie uwierzyć w moją historię sprawia, że chciałbyś widzieć w tym trollowanie. A może po prostu boisz się i srasz w tej chwili pod siebie, tym samym pocieszając się tym stwierdzeniem. A cytowanie Orlando nie ma tutaj najmniejszego sensu. Wiesz chociaż w jakim kontekście zostało ono użyte i kiedy?
Co do paraliżu sennego, nie mogę znaleźć co pisałem o tym do kumpla na gg po zajściu, jedynie coś tam pamiętam, może już nie w stu procentach, bo to było prawie rok temu.
Spałem sobie na plecach, to był okres, kiedy niezbyt się wysypiałem, dodatkowo w związku z wakacjami (chociaż miałem pracę), to trochę przelało się alkoholu, więc jakieś ubytki witamin + drobna bezsenność mogły sie temu przyczynić. Jak już wspomniałem, śpię zawsze na plecach, obudziłem się i z tego co pamiętam, że nie dało się rady ruszyć, czułem jakby ktoś, kto ważył ze 150kg siedział na mnie i dodatkowo czułem przez kilka sekund okrutny ryk w uszach, dosłownie jakby jakiś wścieknięty słoń przystawił mi ryj do ucha i okrutnie zawył.
Poczułem się nieco nieswojo i dziwnie, odzyskałem sprawność ruchową, wstałem z łóżka z lekkim mindfuckiem i potem przez kilka godzin dochodziło do mnie co tak naprawdę przeżyłem :) Poczułem się trochę jak po srogich grzybach, ale gdy miałem możliwość, to od razu grzebałem w googlach i szukałem informacji o tym, co mi się przytrafiło i czy na pewno jest wszystko w porządku z moim umysłem.
http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=1573361
http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=1574754
http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=1576398
http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=1577176
http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=1578938
http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=1579932
http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=1583654
http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=1719467
Nie mogę odkopać pierwszej części, miłej lektury:)
Przypomniała mi się jeszcze historia rancza Skinwalkera:
http://infra.org.pl/wiat-tajemnic/strefy-anomalne/744-polowanie-na-skinwalkera-1
Na dole strony można sobie przerzucać (następne/poprzednie) stronę na inne artykuły, jeszcze ich nie czytałem ale pobieżnie przeglądając wyglądają dość obiecująco.
Jak uda mi się znaleźć to podrzucę tutaj też jeden kawałek na rozluźnienie atmosfery :)
Jak byłem mały miałem świadome sny prawie codziennie... Miałem jakiś koszmar to robiłem w tym śnie fikołka ( wiem głupie) i się od razu budziłem w łóżku... Paraliż złapałem tylko raz.
Śniło mi się wtedy, że jestem z mamą i gadamy. Ktoś zapukał do drzwi, otwieram a to postać podobna do Dumbledore z harrego pottera. Zobaczyłem go i zestrachany wskoczyłem w róg ściany i sufitu. W tym momencie się obudziłem i miałem ten owy paraliż senny. Przez kilka/kilkanaście sekund nie mogłem się ruszać, mówić. Łzy leciały mi z oczu. Żadnych halucynacji nie miałem. Obudziłem się, podleciałem powiedziałem tacie, że nie mogłem się ruszać to powiedział, że zmyślam...
btw. Często mi się śni, że wsiadam do windy i ona tak jeździ w tą i z powrotem i zawsze staje na jakimś piętrze, a ja wtedy nigdy nie mogę znaleźć swojego piętra...
Dzisiejsza noc po przeczytaniu wczoraj wątku do najciekawszych nie należała...
Video z "prawie bezgłową" krową (oczywiście drastyczne):
http://www.liveleak.com/view?i=684_1287772917
Fake czy też nie?
Wiać ewidentnie że Fake !
Czy ja wiem czy fake...?
Nie sądzę żeby organizm krowy mógł przeżyć coś takiego.
Skoro kura z odciętą głowa może jeszcze biegać, to pewnie i krowa stać może.
Żaden fake mózg nie został uszkodzony więc wszystkie najważniejsze organy życiowe krówka posiadała.