Jak ominąć marketingowy hype na grę video?
Ja tylko raz dałem się hype'owi - w krótkich odstępach czasu kupiłem BF 3, Skyrima i Amalura, z czego najbardziej żałuję tego ostatniego. W przypadku pierwszych dwóch byli to znajomi a Amalura kupiłem bo naoglądałem się Roja (z tego co się orientuje on też nie był ostatecznie bardzo zadowolony).
Jak ominąć marketingowy hype? nie przejmować się nim i mieć własne zdanie i wolną wolę?
Te podpowiedzi w tekscie troche mało przekonujące.
Wystarczy chcieć.
swietny tekst, zabraklo tylko porady zeby zahibernowac sie na tydzien/zamknac sie w piwnicy. nie uzywac internetu i nie rozmawiac ze znajomymi, no genialne.
można też omijać newsy i filmiki o danej grze, no ale rozumiem, wolisz prostsze rozwiązania
Jak dla mnie dobry pomysł na tekst. Co prawda w moim przypadku kieruję się doświadczeniem (z grami mam styczność od jakichś ~12 lat, pecetowymi od 10).
Przeglądając newsy o grach posluguję się programem RSS Owl, dla mnie mus w kompie jak 7zip, Foobar czy przeglądarka. Przelatuję po nagłówkach, ostrożnie sprawdzam te newsy, których nagłówki są pisane w tabloidowym stylu (poly, gamezilla czy niezgrani).
Ograniczać siedzenie w sieci zawsze warto choć bardzo wciąga czytanie reddita czy rpgcodex, rozbudowane teksty... sporo tekstów.
StefanBurczymucha -> Tego nie uwzględniłem, aczkolwiek wydaje mi się to bardzo oczywiste. Jeśli ktoś chce ominąć hype to wesprze się tymi poradami. Niestety chęci nie zawsze idą w parze z czynami.
adrem -> Mój drogi... przeczytałeś cały tekst czy tylko tytuły podpunktów? Po pierwsze nic nie piszę o zamykaniu się w piwnicy i CAŁKOWITYM nieużywaniu internetu. Wystarczy się wczytać i zauważyć, żeby sieć międzynarodową ograniczać i uważać na serwisy tematycznie traktujące o grach. Po drugie znów nic nie zostało napisane o nierozmawianiu ze znajomymi (znów wynika, że chyba waćpan tekstu nie czytał). W zdaniu przemyka się stwierdzenie, że naszym celem jest poproszenie znajomego o nie mówieniu o danym produkcie. Niestety nie każdy się słucha i często lubią pisać na komunikatorach internetowych.
dzony600 -> Owszem można tak robić, ale to jest często bardzo ryzykowne, jeśli na hype nie jest się odpornym. Każde przeczytane słowo tworzy myśl, ta myśl krąży gdzieś w mózgu i tam po główce chodzi nam gra o której nie chcemy jak na razie nic wiedzieć. Z drugiej strony zaś tytuł newsa/filmiku kusi, żeby go otworzyć i sprawdzić choć troszeczkę, kapeczkę na jej temat i wychodzi hm... nie tak jak powinno.
Rozmowy o hypie to bardzo grząski grunt. Graniczy to niemal z niechęcią do gier w ogóle, do tego (najważniejsze) trzeba doliczyć fakt, że obecnie na hype opiera się obecny przemysł. Przeciwstawienie się mu rodzi oskarżenie o hipsteryzm. Doliczyć też no-life'izm jeśli zamiast nowości wybieramy klasyki, w które nikt nie gra bo „...nie mam czasu muszę nadrabiać zaległości z kupki wstydu a ty w starocie ciśniesz ty nerdzie/biedaku/ hardkorowcu jeden, stary grzybie... kupiłbyś se coś nowego, pomachaj łapami przed telewizorem, to jest na topie.
To jest jeszcze problem - ludzie piszą „nie pasuje ci nie kupuj" a z drugiej strony kupują gry na zapas mimo skromnych zasobów czasowych.
Problemem jest to, że mało ludzi przemyśli zakupy. Hype, w czasopismach i na portalach oceny 90+ % dla znanych studiów i wydawców to nie jest dobra rzecz.
Także dobrze, że temat został wreszcie ruszony. Muchy na oborniku się obruszą ale taka jest cena szczerości.
Niestety to wszystko opiera się na nadziei, że gracz ma własną, wolna wolę co nie zawsze wychodzi na dobre.
Normalnie nie byłoby się czym przejmować gdyby nie to, że mamy obecnie rynek jaki mamy.
Niby dużo nowości ale nawet mając większość platform do grania kupuje się bardzo mało gier.
[8]
nie pisz bzdur tylko zacznij czytać.
[3] Dokładnie. Lepiej zamieszkać gdzieś na bezludnej wyspie na jakiś czas przed premierą. Fajny poradnik, nie ma co.
Wystarczy miec negatywne nastawienie do kazdego marketingowego belkotu i oceniac JEDYNIE to co dostajemy na koniec (ew. filmiki TYLKO z gameplaya, zadnych obiecanek-cacanek) - i nie pomylisz sie. Moja ostatnia pomylka byl Oblivion, gdyz kupilem go w preorderze. Ze Skyrimem juz sie nie pomylilem i nie kupilem go wcale. Poza tym jeszcze nacialem sie na White Knight Chronicles (gameplay wygladal ok, niestety nie pokazal jak mega nudna i grindowa jest ta gra). Od tamtego czasu zero zaskoczen. Diablo3? Kupilem ale nie ze wzgledu na hype tylko ze wzgledu na znajomych, ktorzy graja a sama gra dla mnie jest mega srednia i tyle.
A kolejny overhyped shit w najblizszych miesiacach? Prawdopodobnie X-COM. Wszedzie gdzie nie spojrzec widac tylko ochy i achy i jakimi to fanami starego X'a nie sa tworcy nowego i po cichu podrzcanie malych wiadomosci o tym, jak bardzo nowka jest okrojona.
nie pisz bzdur tylko zacznij czytać.
No przeczytałem i te punkty są według mnie co najmniej śmieszne. Na mnie reklamy w internecie, w telewziji, gazetach nie robią żadnego wrażenia. Diablo jest wszędzie, wszyscy o tym mówią, piszą, krzyczą - muszę to mieć. Takie zachowanie jest dla mnie dziwne. Kupuję grę kiedy ona mi się podoba, sprawdzam dokładnie czy to aby na pewno ta gra żeby nie wyrzucać pieniędzy w błoto. Jak ktoś ma własne zdanie to chyba wie co jest dla niego potrzebne a co nie, no nie?
A te kroki co podaje autor wpisu mnie śmieszą, wyłączę wszystkie komunikatory, nie przeglądam kwejków czy innych stron, odetnę się od świata, żeby nie dać się ponieść.
Przepraszam, ale nie każdy jest odporny na siły perswazji i w pewnym sensie też samego współczesnego marketingu. Jeśli czujesz się na siłach, żeby nie podpierać się krokami wymienionymi w tekście... nie rób tego. Ja tu tylko doradzam, nic nie narzucam, bo każdy powinien dostosować to wszystko pod siebie. I znów napomnę, że nie mówię o całkowitym odcinaniu się od świata, tylko ograniczeniu internetu. Z drugiej strony, jeśli małe wstrzymanie sieci uważasz za odcięcie od świata, to wspomnę o innych środkach masowego przekazu z których dowiesz się tego i owego.
Przepraszam, ale nie każdy jest odporny na siły perswazji i w pewnym sensie też samego współczesnego marketingu.
Współczesny marketing jest aż tak rozwinięty, że kieruje swoimi kupcami? W pewnym sensie się z Tobą zgadzam, to co działo się prze premierą Diablo to była kompletna masakra. Gdyby nie taka reklama, ta gra nie zdobyła by miana najlepiej sprzedającej się gry na pecety. Jednak dalej uważam, że normalny myślący człowiek, który ma własną wolę decyduje sam za siebie.
Z drugiej strony, jeśli małe wstrzymanie sieci uważasz za odcięcie od świata, to wspomnę o innych środkach masowego przekazu z których dowiesz się tego i owego.
Nie, źle mnie zrozumiałeś. Po prostu tak można odebrać Twój wpis. Kilka kroków żeby nie dać się ponieśc hype'owi, w tym nie oglądanie stron, nie czytanie serwisów związanych z grą to takie jakby odcięcie się od świata wirtualnego. I nie, nie uważam internetu za jedyny środek masowego przekazu, wymieniłem kilka mi znanych chociażby w pierwszej linijce w moim poprzednim poście :P
Stosuję takie zasady cały czas (nieświadomie), więc mogę powiedzieć: sprawdzone, działa.
Przyznam Ci, że masz w niektórych aspektach masz rację. Ten tekst łatwiej byłoby odebrać, gdybym postarał się go jeszcze jakoś przedłużyć i ująć więcej punktów, jednak jak wspomniał kolega wyżej pisanie o tym zjawisku to grząski grunt, a do tego jest on ciężkim tematem do objęcia.
Co do samego odbierania wpisu to rzecz jasna pisząc go, interpretowałem go kapkę inaczej niż to co teraz czytam. Człowiek myślący zdecydowanie zadecyduje sam za siebie, ale poradnik ten od samego początku miał za zadanie lekko wesprzeć tych, którzy próbują z hypem walczyć. Każdy z całego kontekstu wyciągnie przydatne dla siebie dane i z nich skorzysta. Tak myślę, choć nie musi się to koniecznie zgadzać.
Temat wpisu jest naprawdę ciekawy (i tu gratulację dla Ciebie, że wybierasz jakieś oryginalne pomysły i tematy, które później opisujesz, a nie idziesz na łatwiznę i piszesz na jakieś beznadziejne tematy) jednak ja sam wspomniałeś już samo wykonanie było według mnie takie sobie. Nie chodzi mi tu o to jak jest napisane, bo napisane jest dobrze, nie ma jakichś rażących błędów, czyta się przyjemnie. Dla mnie te punkty są trochę dziwne, nic więcej. Może się trochę czepiam, no ale tam
Ogólnie dziękuję za wytknięcie błędów i po prostu następnym razem jak poruszę taki temat to postaram się go lepiej wykonać, przedłużyć. Wszystkie za i przeciw (tu wykreśl bezsensowny hejt) bardzo mi pomagają.
Jednak dalej uważam, że normalny myślący człowiek, który ma własną wolę decyduje sam za siebie.
Teoretycznie tak, w praktyce jest trochę gorzej.
Nie martwilibyśmy się o kupujących ze słabszą wola, gdyby nie to, że jest ich sporo i mają najważniejszy środek decyzyjny - portfel. Kupując kształtują rynek.
Patrząc teraz na obecny rynek DLC, dostosowywanie gier do najmniej ogarniętych ludzi*, koszta itp. nie wygląda to różowo, z roku na rok pojawiają się coraz to różne sposoby wyciągania kasy, na które łapią się ci ze słabszą wolą.
*nie mam nic do tego, żeby każdy sobie zagrał. Tylko niech nie robią gier tak, żeby człowiek nie czul się momentami jak idiota. Stworzenie gier i projektowanie poziomów trudności dla każdej grupy (mniej i bardziej rozgarniętej) kosztuje więc robi się gry dla tych liczniejszych, mniej rozgarniętych. Żeby nie okazało się, że w następnej generacji konsol będzie się tylko machało przed ekranem.
Dla mnie cały ten wywód - z całym szacunkiem - jest urywkiem suchego tekstu z zabawnymi radami. ;) Nie wiem jak tak można.. A może to kwestia własnego zdania i porzucenia prostego dziś egzystowania w grupie; bycia snobem? Dla takich ludzi jak wy, to rzecz wyjątkowo trywialna, a tu takie zadziwiające wpisy..
Patrzę na realny obraz, oceniam i podejmuję decyzję. Trudne? Nie wydaję mi się. Tego typu problemy spotykam w młodszych rocznikach, gdzie czyny są często nieprzemyślane, wynikające z naprzemiennych stanów zadowolenia i smutku (i inne synonimy..), a to z kolei powoduje osłabienie stanu psychicznego osobnika. Duża część nie zdaje sobie z tego sprawy co przechodzi.. I jeszcze mógłbym pisać... Do nich jest to kierowane?
Problem jest też inny: Hype potrafi zwiększyć frajdę z grania.
Serio. Już pomijając społecznościowe elementy gier (multiplayer itd.). Ja umiejętnie omijam hype, ale zauważyłem, że często tylko mi to wychodzi bokiem. Mam grę taniej, ale emocje związane z premierą minęły i brak tego szumu wokół tytułu naprawdę potrafi zmniejszyć ekscytację tym, co się dzieje wokół niego. Z samej gry możemy mieć frajdę, ale jeżeli gra jest przeciętna to bez hype'u nawet jej nie ukończony, a jak wszyscy o niej trąbią to sama wymiana doświadczeniami nadaje dodatkowego smaczku.
To coś w stylu oglądania pięknego skoku Małysza na żywo, a obejrzenie tego po czasie na Youtube - to po prostu nie jest to samo.