Prosto z indie #4 - emocjonalna walka o przetrwanie
Wiele gier wygląda ciekawie. Jak Chivalry: Medieval Combat(To chciałbym już mieć ;D), Journey czy Deadlight.
Chivalry: Medieval Combat zapowiada się świetnie, gdyby dorzucić tam system levelowania, sklepu z eq itp, to gra byłaby czymś jak CoD. Muszę w to zagrać.
Podaliście wiele interesujących tytułów. Podoba mi się Chivalry: Medieval Combat ma w sobie cos z Obliviona czy tez może bardziej Skyrim ( ogólnie Elder Scrolls), najbardziej mnie przyciąga wyraz "Wieloosobowy" powinni robić więcej gier z możliwością zabawy z przyjaciółmi, chociaż na brak takich gier też narzekać nie można za bardzo. Z gier ktore wkrótce mają być, najbardziej do gustu przypada mi chyba Deadlight z uwagi na swoją mroczność ( no i lubie siać spustoszenie wśród hord zombie ) w sumie nie bede się za bardzo uzewnętrzniał bo najważniejsze rzeczy są już napisane. A tak żeby skończyć to napisze jeszcze tylko o dziale "Sprawdź to". Jurney bardzo do gustu i przypadło, na nude i relaks... czemu nie ;]. A tak ogółem świetna robota i artykuł.
Pięknie dziękuję za wyróżnienie :)
Uwielbiam ten cykl na GOLu. Dla mnie gry Indie są kwintesencją przyjemności z gry jako takiej. Produkcje robione przez pasjonatów dla pasjonatów, czyli takie, jakich raczej na próżno szukać w portfolio wielkich korporacji. Właśnie kupiłem Legend of Grimrock i już nie mogę doczekać się premiery. Klimaty Dungeon Master, EoB, będą wspominki :] Kolejnym zakupem będzie Xenonauts. Dzięki za kolejną porcję nowości i oby tak dalej :)
Echo Night z PSX - chyba najstraszniejsza gra, w jaką grałem (pewnie dlatego, że to było dawno temu i byłem znacznie młodszy). Statek widmo, zero broni, duchom bardziej należało pomóc niż je zniszczyć. Każdy potrzebował jakiegoś przedmiotu, żeby móc odejść, a te się zdobywało rozwiązując zagadki oraz podróżując w czasie i przestrzeni. Klimat się wylewał z ekranu, było nawet przewidziane kilka różnych zakończeń.
Rynek indie to takie małe podpory, które próbują trzymać tego molocha na glinianych nogach, jakim stała się branża gier.
nigdy nie gralem w przygodowki, lecz Machinarium odmienilo moj poglad. Pora na Botanicula
Tymbarkus --->
To screen z gry Deadlight, która jest opisywana na drugiej stronie.
Ekhm... nie zauważyłem w ogóle, że jest coś poza pierwszą stroną -_-'
Miodnie to wygląda.
Hej Hed jest taki problem: nie chcę się narzucać czy coś ale po prostu nie dostałem tego klucza, którego wygrałem w konkursie sprzed 2 miesięcy. Po prostu nie doszedł czy coś :/ Więc może dałbyś rady jakoś może to wysłać :)
marcin404 - dobrze, że się odzywasz. Wiem, że nie dostałeś nagrody i dostaniesz ją jutro wieczorem na mail (dzisiaj jeszcze jestem na "świętach"). Pozdrawiam i dzięki za komentarz.
Ok dzięki :) Znowu co do najstraszniejszej gierki, w jaką grałem to zdecydowanie twierdzę, że pierwsze miejsce zajmie tutaj ostatnio modna SCP-087 (koniecznie pierwsza część z tej serii, bo druga kończy się zbyt szybko). Niesamowity klimat strachu budowany bardzo powoli. Cała rozgrywka toczy się w naszej psychice. Ze starszych gierek, które mnie przeraziły to pamiętam same klasyki z PSX. Resident evil, Dino crisis, Silent hill i mniej znany Overblood. W tych grach najgorsze było to, że człowiek bał się tego co będzie za rogiem. Co do Lone survivora to przeszedłem demko i zamierzam kupić oryginał bo gra na prawdę straszy. Brakowało nam właśnie starego typu straszenia, bo oskryptowane Dead spejsy się troszkę znudziły.