Przemyślenia Pana Cejrowskiego na temat ACTA i piractwa:)
http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/cejrowski_o_acta_18563
Bardzo słusznie.
Pomimo, że moje zdanie o Cejrowskim jest - delikatnie mówiąc - bardzo złe, to nie pozostaje mi nic innego jak pod tym akurat tekstem się podpisać.
logiki felietonu nie da sie podwazyc
a teraz cejrowski dla wielu nastolatkow stanie sie nie wariatem z krakowskiego, ale obronca wolnosci - chcialoby sie cycerona zacytowac =]
Ogólnie słusznie, ale czytając:
"Pirackiej płyty DVD w USA się już nie kupi. Dlaczego? Bo nie ma klientów. Nie ma chętnych na pirackie kopie."
"Skończyło się nielegalne kopiowanie , bo większość ludzi woli za dolara kupić sobie porządny plik z piosenką, okładką, opisem, niż niepewny od pirata za... no właśnie - za ile piratowi się opłaca, w sytuacji, gdy legalnie można kupić za 99 centów?"
mam wrażenie, że autor piractwo utożsamia wyłącznie z antycznymi bazarami i kupowaniem płyt od miłego pana zza stoiska.
mam wrażenie, że autor piractwo utożsamia wyłącznie z antycznymi bazarami i kupowaniem płyt od miłego pana zza stoiska.
A:
-konta premium na serwisach hostingowych, płatne
-płatna rejestracja na stronach z warezem, torrentami etc (niewiele ale jednak)
Ktoś ciągnie kas za możiwość ściągania tych plików.
Poza tym czy naprawdę klasyczne piractwo zupełnie wymarło? :) Ja osobiście już nie widz czegoś takiego, ale może gdzieś się zachowały takie bazarki. Ciekawe.
Zgadzam się z Cejrowskim, aczkolwiek nieco zabawne jest czynienie z niego autorytetu w każdej możliwej sprawie, tym bardziej, że ACTA sprzeciwia się mnóstwo osób naprawdę siedzących w temacie - o których sprzeciwie tematów nikt nie zakłada (od Waglowskiego, przez Streżyńską czy GIODO, po Panoptykon).
.:Jj:. jak najbardziej istnieje, przykładowo w Łodzi na każdym większym "bazarku" sprzedają towar na płytach zza wschodniej granicy, sam się zdziwiłem, myślałem, że ten gatunek piratów wymarł.
.:Jj:.
Chodzi mi o to, że Pirackiej płyty DVD w USA się już nie kupi. Dlaczego? Bo nie ma klientów. Nie ma chętnych na pirackie kopie., ponieważ piractwo przeniosło się do internetu. Nie ważne, czy trzeba za to płacić, czy nie.
[13]Łysy Samson=> oczywiście, jestem tego samego zdania.
Dziś nie ma piractwa jako takiego. Jest 'nielegalne rozpowszechnaianie plików'. Za lwią część obrotu tymi danymi nikt nie dostaje kasy, są wspomniane wyjątki ale w większości nie pojawia się tu pieniądz. Kiedyś gdy łącza były wolne a cd burnery drogie jak Porsche, piractwo naprawdę istniało. Kasa zamiast do twórcy i pośredników trafiała do pirata (i producenta nośników :>).
Więc albo będą szli w więzienia, cenzurę, policję i paragrafy albo psowodują że ludzie nie będą kopiowali danych. Więc profilaktyka na temat practwa albo dostosowanie rynku do sytuacji i konsumentów. To nie są czasy płytki na półce a wirtualnych danych, skoro ich nie potrafią zabepzieczyć to niech się nie dziwią że ludzie korzystają.
Albo treści za grosze ale skuteczne (lul) blokady kopiowania.
ponieważ piractwo przeniosło się do internetu. Nie ważne, czy trzeba za to płacić, czy nie.
Nieważne? To w takim razie i je jestem piratem, ponieważ wczoraj pożyczyłem książkę znajomemu. Nieodpłatnie, ale znajomy także nie zapłaci autorowi za możliwość zapoznania się z jego formami refleksji.
Prawdę mówiąc, to od chwili, gdy pękł zbuk ACTA aż usta otwieram ze zdumienia. Dowiedziałem się na przykład, że skutkiem nie podpisania tej umowy "artyści" przestaną tworzyć. Oczywiście "artysta", który wygłosił tą złotą myśl nie zatrzymał się nad tym oczywistym faktem, że to, co powiedział oznaczy mniej więcej tyle, że dotąd nie było sztuki a zostanie ona de facto stworzona aktem prawa międzynarodowego. Skoro jednak jeszcze nie ma "sztuki", to czego tak zazdrośnie strzeże?
Innych - równie błyskotliwych - myśli nie ma sensu przytaczać.
Zwłaszcza, że rzeczywisty sens sens tego aktu wykracza daleko poza chałupniczą robotę różnych Hołdysów czy innych ulubieńców michnikowszczyzny w rodzaju Kory. Ten akt ma bronić sensu ideologii globalizmu i interesów międzynarodowych korporacji, które są właścicielami 99% przedmiotów własności intelektualnej. Na tym właśnie polega postindustrializm, że produkcja przemysłowa zastępowana jest jej namiastką w postaci właśnie "dóbr intelektualnych", czyli towarów wirtualnych.
Powiem więcej: przyjmowanie takiej umowy międzynarodowej bez gwarancji przyjęcia jej przez Chiny i innych głównych "piratów" współczesności nie tylko mija się z celem ale jest to działanie z gruntu irracjonalne. Jest to wręcz szaleństwo. A tak dziwnie się składa, że na podpis Chin na razie nie można liczyć. Chyba, że moje wiadomości na temat Chińczyków są nieaktualne i mają oni już więcej do zyskania niż do stracenia na tym interesie.
Oczywiście my na tym interesie zyskać nie możemy i w naszym przypadku podpis ten wynika chyba tylko z uzależnienia Tusków od drapania za uszkiem przez niemieckie media.
Dowiedziałem się na przykład, że skutkiem nie podpisania tej umowy "artyści" przestaną tworzyć.
to akurat mogloby byc zabawne, wielu z nich pewnie przerzuciloby sie na pozytywizm
Powiem więcej: przyjmowanie takiej umowy międzynarodowej bez gwarancji przyjęcia jej przez Chiny i innych głównych "piratów" współczesności nie tylko mija się z celem ale jest to działanie z gruntu irracjonalne. Jest to wręcz szaleństwo. A tak dziwnie się składa, że na podpis Chin na razie nie można liczyć.
Przecież dokładnie to samo mamy z walką z "globalnym ociepleniem". Europejskie "elity" można już tylko wsadzić w kaftany bezpieczeństwa.
Oczywiście my na tym interesie zyskać nie możemy i w naszym przypadku podpis ten wynika chyba tylko z uzależnienia Tusków od drapania za uszkiem przez niemieckie media.
Sami Niemcy oczywiście ACTA nie podpisują. Najwyraźniej Tusk zapragnął być świętszy od kanclerza :D
Attyla poruszył ciekawą kwestię odnośnie współdzielenia informacji chronionej prawem autorskim. Właśnie tak się zastanawiam jak to jest w przypadku ściągania nielegalnych kopii z internetu, przez pryzmat Boskiego przykazania: "Nie kradnij". W sumie, jakby nie patrzeć, to pożyczanie komuś książki, której autor zastrzegł sobie do niej prawa, jest wykroczeniem przeciwko prawu: Nie kradnij. Być może dopuszczam się jakiegoś naciągania, ale jestem wyznawcą filozofii scholastycznej, a więc w gruncie rzeczy, gdyby iść typowo logicznym tokiem rozumowania, wychodząc od prawa: "nie kradnij", dzielenie się za darmo z kimś informacją, która jest zastrzeżona prawem autorskim jest wykroczeniem przeciwko temu przykazaniu. Tak sobie czytam różne opinie głosów kościoła i jak zwykle są niezbyt jednoznaczne w tej kwestii. Argumentowanie jest, mam wrażenie czysto subiektywne. Jedni opowiadają się za kwestią, że kradzież jest pozbawieniem części majątku, natomiast jeśli nie pozbawia się kogoś majątku, to nie jest to kradzież. Pojawiają się też głosy, że jest to kradzież, a także pojawiają się głosy, rób co podpowiada ci sumienie. Na zdrowo rozsądkowy łeb, głupio odmawiać komuś pożyczenia książki, lub innego nośnika informacji, ale jakby patrzeć stricte logicznie, matematycznie, niczym w Starym Testamencie, byłoby to wykroczenie przeciwko przykazaniu" Nie kradnij. Czyż nie?
Nie wiem jak można napisać "w pełni się z tym zgadzam", jeśli autor uważa, że piractwo dziś nie istnieje i wydaje mu się, że problem został dawno rozwiązany przez mp3 po 99 centów :D
Aż się chce zaśpiewać:
Nie prawica, nie liberał,
nawet żaden faszysta.
Kowboj Cza Cza
to normalny komunista!
Nagle każdy prawomyślny stał się wielkim obrońcą internetu - i ludzi łatwych do zmanipulowania, oglądających pornografię i pijących piwo.
Kidler
Tyle, że ty przedmiotowo nic nie kradniesz, kradniesz pewien pomysł, idee, abstrakt, którą ktoś sobie w rojeniu swojego umysłu opatentował, jako swoją własność na xx dziesiątek lat.
Tak jak to gdzieś czytałem - wyobraźmy sobie wyśmienitego cieślę, tworzącego meble na zamówienie - czemu on nie może patentować elementów jego pomysłu na to krzesło, biurko, mebel? Może powinien patentować meble jako całość np. taką szafę i każdy kto chce kupić szafę niech buli, a jeszcze wcześniej niech podpiszę licencję, że zgadza się korzystać z szafy, ale tylko przy warunkach określonych przez producenta szafy. Przecież to taka sama wartość intelektualna formowana następnie w pewien przedmiot materialny, istniejący w naszym świecie - so whats up? Branża elektroniczna, farmaceutyczna i fonetyczna są jakoś immunizowane, bo to one najczęściej krzyczą najgłośniej? Tylko oni w swoim rojeniu wytwarzają coś intelektualnego? Abstrahuje już od faktu, że kalkulacje "strat" są czystymi hipotezami - gdybaniem ile "szacunkowo" ludzi ściągnęło Twój produkt i jaką "szacunkowo" stratę to wygenerowało.
Może ja powinienem każdą moją diagnozę patentować i przy każdej wizycie pacjenta oczekiwać opłaty za wizytę + za moją własność intelektualna, czyli diagnozę, hm.
przed momentem dalem wywiad dla... TV TRWAM NA TEMAT ACTA
Ja widziałem kilka minut temu jakąś idiotkę która produkowała się że nie chcą znowu PRLu, jak to wtedy było źle, jakieś tłumaczenia itd. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to że nawet 18 lat nie miała.
Poza tym czy naprawdę klasyczne piractwo zupełnie wymarło? :)
W Katowicach przed wejściem do giełdy komputerowej zawsze stoi auto z bagażnikiem pełnym najnowszych gier :]
Jeżeli tak myśli W.Cejrowski to znaczy,że coś na rzeczy jest.
[25]
Widziałem to w Wydarzeniach na Polszmacie. Beka.
Pierwsza połowa tekstu: dobrze gada! Ostatnie kilka akapitów: jakbym słuchał Jarusia...
[29][25] To jak ktoś nie ma 18 lat to nie wie jak życie wyglądało za czasów PRL? Beka z was.
[31] Nie, ktoś kto nie ma 18 lat a wypowiada się tak fanatycznie jakby go z 10 lat represjonowali jest powodem do beki. Sam wiem jak wyglądało życie w tych latach. Ba, wiem nawet jak wyglądało życie w czasie IIWŚ czy okresu międzywojennego. Mimo to jak o tym rozmawiam to nie włącza mi się fanatic mode. Nawet ci od których mam te informacje z pierwszej ręki nie wpadali w szał na samą myśl o tym jak kopali okopy, albo rozpędzała ich milicja. Zauważyłem dziwną prawidłowość że najbardziej fanatyczni są ci którzy w najmniejszym stopniu nie doświadczyli tego za/przeciw czemu występują. Przeciwnicy/zwolennicy systemów politycznych które dokonały swojego żywota dekady temu (często nie znający nawet ich dokładnych założeń), "patrioci" którzy walczą o niepodległość naszego kraju mimo że od jakiegoś czasu ją już mamy (a gdyby naprawdę przyszło jej bronić to pewnie tyłka by nie ruszyli), wyznawcy różnych bóstw którzy nienawidzą innych religii mimo że nigdy w życiu nie spotkali żadnego ich przedstawiciela czasem np. używając słowa żyd jako obelgi (nie wiedząc że to właśnie przedstawiciela tego narodu czczą).