Spotkałem ostatnio starego kumpla , opowiedział mi o swoim wypadku.Z tego co zrozumiałem to on wyjeżdżał z podporządkowanej i dostał dzwona w bok ,bo ten w niego przywalił jechał za szybko (w zabudowanym).Po mojemu to było typowe wymuszenie ale on twierdzi że wina była obu kierowców.
Czy jest coś takiego podczas zderzenie 2 samochodów jak "wina obu kierowców" (w świetle prawa)?
Z góry dzięki za odpowiedź :)
Jest coś takiego jak wina obu kierowców, ale nie w takim przypadku. Policja może stwierdzić tyle, że gość wymusił wyjeżdżając z podporządkowanej, natomiast nie ma żadnego dowodu na to, że facet jechał za szybko, zresztą jeśli nawet to nic nie zmienia, wyjeżdżając masz się upewnić, że nie stwarzasz zagrożenia.
Mutant z Krainy OZ > NIEKONIECZNIE
wyobraź sobie ze wyjeżdżasz z podporządkowanej a mimo zachowania ostrożności wpadasz pod jadącego 220 km pirata ( dodajmy ze wyjechał zza łuku).
Mutant z Krainy OZ
Koleżanka mojej mamy wyjechała z podporządkowanej jakiejś kobiecie, teren zabudowany, ograniczona widoczność na skrzyżowaniu - obie dostały mandat. Wiem bo sam przyjechałem po stuknięty samochód bo ta kobieta była zbyt roztrzęsiona żeby dalej jechać.
Co więcej, jeśli wyjedziesz komuś z podporządkowanej, on cię jakoś ominie ale np. uderzy w krawężnik - twoja wina.
[6] A jakieś uzasadnienie ?
Mile widziane :)
przywalił w samochód z pierwszeństwem przejazdu,
To raczej ten samochód przywalił w niego :)
Nawet jak jesteś na drodze z pierwszeństwem przejazdu i dochodzi do wypadku przez wymuszenie pierwszeństwa, to sąd może dopatrzyć się winy obu kierowców.
Dwa lata temu w moim mieście bus jechał główną drogą, na skrzyżowaniu, z podporządkowanej ulicy wyjechał mu inny pojazd i doszło do wypadku. Kierowca jadący główną ulicą z pierwszeństwem, został też ukarany.
"Ustalenia biegłego powołanego w śledztwie, przypisały winę za to zdarzenie nie tylko kierowcy dostawczego vito, który bez zatrzymania wjechał na skrzyżowanie, ale też i kierowcy busa. Sprinter jechał z prędkości 91 km/h. Z zapisów tachografu wynika, że w ciągu około 6 ostatnich minut jazdy kilkukrotnie przekraczał dozwolona prędkość o około 30 km/h. Kierowca busa dobrowolnie poddał się karze..."
http://www.nj24.pl/content/view/12509/138/
Uzasadnienie? Żartujesz prawda? Twój kumpel (lub Ty) przywalił w samochód z pierwszeństwem przejazdu, a Ty się zastawiasz czyja jest wina :)
edit: mirencjum, zdaję sobie sprawę, że jesteś profesjonalnym kierowcą. Ale chyba znaki są po to żeby je respektować, Bo inaczej zostawmy wolną amerykankę i niech każdy sobie radzi na drodze, jak w Chinach czy innym Tajwanie.
Ogólnie to jest wina Twojego kumpla ponieważ chciał wymusić pierwszeństwo zamiast ustąpić.
Uzasadnienie: kumpel włączał się ruchu z drogi podporządkowanej więc MUSI ustąpić tym co już na niej jadą. Ewidentnie starał się wymusić pierwszeństwo.
Jest też możliwość że jeżeli to co kumpel Twój mówił jest prawdą( tamten zasuwał jak f16 ) to wtedy wina jest po obu stronach. Kumpla że stworzył niebezpieczeństwo włączając się do ruchu mimo że widział że koleś zasuwał, i kolesia za to że poginał za szybko.
[3] Przy 220 km na godzinę nie ma znaczenia czyja wina ponieważ zainteresowanych trzeba żyletkami z wraków pojazdów wygrzebywać.
[4] Widocznie mogą się zdarzyć przypadki gdzie orzeczona będzie wina obu kierowców (chyba świadkowie muszą być wiarygodni, albo tacho jak w przypadku Mirencjuma), ale ja znacznie częściej słyszałem o winie tego, który wyjeżdżał przy okazji takich kolizji.
Wymusił pierwszeństwo - jego wina. Nieważne, że uderzyło w niego Ferrari pędzące 300km/h. To jest tak jak z parkowaniem w dupie samochodu. Nikogo nie obchodzi, że samochód przed tobą ma super hamulce z kosmosu, które ze 100km/h zatrzymują samochód w jedną sekundę. Wina jest po stronie tego, który nie wyhamował.
W uwaga pirat była jakiś dzieciak co wyjechał też z podporządkowanej i doszło do niegroźnej stłuczki. Jak zadzwonił po policję ( sam z siebie mimo że koleś chciał się ugadać ) to się okazało że to wina tego wyjeżdżającego a nie co go uderzył ponieważ tamten dzieciak wyjechał z podporządkowanej bez zachowania ostrożności. A najlepsze było że dzieciak się tłumaczył że "on aktywnie przystępował do ruchu i dlatego powinni go wpuścić bo on nie będzie stał tu nie wiadomo ile"...i dokładnie przy 220km/h to nawet żyletki się nie nadadzą tylko trzeba chować pustą trumnę albo z jakimiś szmatkami po kierowcach.
[12] --> I bardzo dobrze że tak jest- Twoim zafajdanym obowiązkiem jest zachować od jadącego przed Tobą auta taki odstęp, by przed nim wyhamować, nawet jeśli z miejsca stanie jak wryty. W niemczech za to dają mandaty- mają taryfikator, przy jakiej prędkości jaki ma być odstęp i na autobahnie koszą wszystkich, a szczególnie polaków nauczonych jechać komuś zaraz na dupie.
Pokazywał zdjęcia,dostał centralnie w bok,w sam środek.Uderzenie nie było jakieś duże bo ponoć "sam do domu dojechał" ale samochód na szrot poszedł.
Dzięki Panowie,przy następnej okazji ponabijam się z niego trochę :)
Ja powiem tak...jakby kosili jak w Szwajcarii za prędkość czyli: przekroczenie o 10km/h = mandat 1000zł a za przekroczenie o 30km/h = 2000zł to by się ludzie nauczyli jeździć bezwypadkowo...ostatnio widziałem na własne oczy jak koleś BMW zawinął się o latarnie...jechał 160km/h i nawet nie hamował...dobrze że widziałem że jakiś debil jedzie i nie przeszedłem przez skrzyżowanie by by mnie zabrał ze sobą cieć...potem musiałem mu pomagać ponieważ nie pomóc komuś kto miał wypadek, i ten wypadek się widziało to skur^$%#^&ństwo...mimo że takim ludziom nie powinno się pomagać po wypadku bo nie zasługują na to. Wiecie że teraz w naszym kraju nie można nawet zatrąbić na przechodnia jak ma zielone i idzie po pasach, ponieważ wtedy dostaje się mandat w wysokości 250zł.
A tak w ogóle śmiać mi się chcę jak przeważnie słyszę że polskie drogi są do dupy i się jeździć po nich nie da i że tylko same naprawy w aucie trzeba robić po jeżdżeniu po nich...a potem się okazuje że kierowca jedzie 160km/h i potem się dziwi...Tak samo z mandatami...zasuwa 120 na drodze z ograniczeniem do 70 i potem krzyczy i bluźni bo mandat dostał. Wg. mnie dobrze że dostał...ja bym mu wjebał jeszcze drugi za debilizm...
220 to tylko wyolbrzymiony przykład. chodzi o ograniczona widoczność oraz przekroczenie prędkości. Pierwszeństwo nie zwalnia z przestrzegania ograniczenia. Zapominacie o zasadzie ograniczonego zaufania.
rvc -> Owszem, ale to przypadek szczególny i wymagający udowodnienia. Standardowo- zawsze w takij sytuacji winny jest wyjeżdżający z podporządkowanej.
[14] Ale ja nie mam nic przeciwko. Nawet ostatnio dostałem ładne odszkodowanie za to, że dziadek mi w tył auta wjechał. Po naprawie, spokojnie jeszcze troche kasy zostanie;)
PrzemoDZ > w pierwszym poście nic ie ma o udowadnianiu , tylko o sytuacji przedstawionej przez kierowce. Zakładając ze mówi prawdę > to tak możliwa jest wina obu kierowców a nawet tego z pierwszeństwem.
3 pasy drogi z pierwszeństwem >prawy wolny >wjeżdżam z podporządkowanej i nagle z za samochodu jadącego środkowym gostek zmienia pas na prawy i zaczyna wyprzedzanie >>dzwon
rvc --> W takim przypadku o winie nie rozstrzyga wymuszenie pierwszeństwa, bo go nie było, a wyprzedzanie prawym pasem... ;]
promilus1 --> Spoko ;) Nie wiem dlaczego odniosłem wrażenie że na to narzekasz. Luzik ;)
Po mojemu to było typowe wymuszenie ale on twierdzi że wina była obu kierowców.
>> można napisać ze nie wyprzedzał a zmienił pas. chodzi tylko o to ze jadąc drogą z pierwszeństwem można być winnym .
PO MOJEMU ;
A ja mam wrazenie ze ostatnio naprawde malo kto przekracza ograniczenia predkosci bardzo drastycznie. Dzis rano, godzina 6:30, Pulawska w Warszawie (3 pasy) a wszyscy jada okolo 50-60 km/h...
20 -> ile jest dróg z trzema pasami, do których dojazd jest bez sygnalizacji świetlnej? Przy tak wielkich drogach raczej nie ma wyjazdów z posesji czy innych tak niebezpiecznych wjazdów. Przykład równie abstrakcyjny co wjechanie pod auto pędzące 220 na łuku w terenie zabudowanym.
Mutant z Krainy OZ > jakie to ma znaczenie ?
ale ok przykład . wszystkie główne ulice warszawy sa 3 pasmowe i na skrzyżowaniach z mniszymi ulicami np. Nowolipie ,Opaczewska próżno szukać sygnalizacji . Nie są to wyjazdy z posesji ;)
"Przykład równie abstrakcyjny co wjechanie pod auto pędzące 220 na łuku w terenie zabudowanym"
>> zerknij na plan większego miasta