12 proc. pracujących Polaków zadaje sobie pytanie:
Pracuję, nie mam! Nie pracuję też nie mam! To po ch... pracuję!
Przecież to jest chore, by człowiek pracujący nie mógł utrzymać się z wypłaty, a minister, ten wszystkowiedzący Boni, proponuje wprowadzić dla pracujących zasiłki z budżetu. Czy my jesteśmy w Europie czy stepy Azji już nas pochłonęły?
Praca za takie wynagrodzenie jest demoralizująca, bo nie ma sensu pracować, gdy takie same pieniądze można otrzymać z opieki społecznej, bez wysiłku. Ciekawa ta liberalna polityka wspierająca te zbiorowiska podatkowych pasożytów zLewiatanów i innych BCC.
"Prawie 2 mln pracujących Polaków nie może wyżyć z pensji - wynika z raportu Komisji Europejskiej. Mają na osobę mniej niż 588 zł miesięcznie. Biedni pracujący nie mają oszczędności, a prawie całe wynagrodzenie wydają na rachunki i jedzenie. W takiej sytuacji jest już prawie 12 proc. pracujących Polaków...
...Autorzy raportu podkreślają, że wpływ na to miała m.in. rosnąca liczba umów czasowych, które dla pracowników oznaczają niższą płacę, gorsze warunki zatrudnienia i brak możliwości rozwoju, bo pracodawcy nie chcą w nich inwestować.
W Polsce na takich umowach pracuje aż 27 proc. pracowników, najwięcej w całej Unii. Firmy w kryzysie czują się niepewnie i nie proponują im stałych umów o pracę. Na umowach czasowych pracują latami, a ich zarobki nie rosną. Sytuacja materialna aż 40 proc. pracowników zatrudnionych czasowo nie poprawiła się w ostatnich czterech latach.
Wśród samozatrudnionych aż 28 proc. żyje w biedzie, a wśród etatowców 8 proc. - czytamy w raporcie Komisji Europejskiej.
W najtrudniejszej sytuacji są pracownicy słabo wykwalifikowani. Związać końca z końcem nie może 28 proc. zatrudnionych z wykształceniem podstawowym. W gorszej sytuacji od Polaków są w całej Europie tylko Rumuni...
...Ludziom marnie zarabiającym rząd chciał pomóc, podnosząc płacę minimalną. Od przyszłego roku wzrośnie ona z 1386 do 1500 zł brutto. Dotyczy to jednak tylko pracowników zatrudnionych na etatach. Nie obejmuje samozatrudnionych ani pracujących na umowę-zlecenie czy o dzieło. Nawet gdy wykonują tę samą pracę co etatowcy...
...Zasiłki dla biednych pracujących chciał wprowadzić minister Michał Boni. W raporcie "Polska 2030" zaproponował, żeby bezrobotni, którzy znajdą pracę, mogli przez pewien czas pobierać je razem z pensją..."
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,10883340,Gdy_praca_nie_poplaca____Alarmujacy_raport_KE.html
...Zasiłki dla biednych pracujących chciał wprowadzić minister Michał Boni. W raporcie "Polska 2030" zaproponował, żeby bezrobotni, którzy znajdą pracę, mogli przez pewien czas pobierać je razem z pensją..."
Bardzo dobry pomysł na zmotywowanie Polaków do wyjścia z szarej strefy - o niebo lepszy niż podwyższanie minimalnej pensji.
Ubożenie dużej części społeczeństwa to akurat problem władzy na czele takiego społeczeństwa. Bo po przekroczeniu pewnego progu krytycznego tłumy potrafią wyjść na ulice. I chyba takie scenariusze bierze się pod uwagę, zakup działek dźwiękowych LRAD (oficjalnie jako sprzęt ..nagłaśniający) to chyba część dłuższego trendu do 'zwiększania bezpieczeństwa'. Ale nawet głuchy potrafi przypieprzyć mołotowem, więc niech się martwią ..
...Zasiłki dla biednych pracujących chciał wprowadzić minister Michał Boni. W raporcie "Polska 2030" zaproponował, żeby bezrobotni, którzy znajdą pracę, mogli przez pewien czas pobierać je razem z pensją..."
Pracownicy będą płacić wyższe podatki po to, żeby móc te pieniądze odebrać w zasiłku (oczywiście nie wszystkie, bo część pójdzie do kasy państwa i urzedników). Takie genialne pomysły to mogą zradzać się tylko u sockretynów.
A ja jestem za tym, żeby usunąć zasiłki dla bezrobotnych a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na dofinansowania na start własnej działalności gospodarczej.
Jak się komuś nie chce robić to pieniędzy też nie będę miał. Z jakiej racji ja mam utrzymywać pana stereotypowego Mietka, któremu nie chce się iść do roboty wiec sobie załatwił lewą rentę albo po prostu pobiera stałą pensję z urzędu pracy tylko i wyłącznie z tego powodu, że mu się nigdy pracować nie chciało ?
Po co pracować jak przyjdzie taki bandyta z Fiskusa i zabierze 60% ? Tutaj szara strefa jest jedynym wyjściem !!
A na historii uczą jak to średniowiecze było okresem wyzysku po trzeba było płacić "dziesięcinę".
Fett > powiedz to tym z regionów gdzie jedyny zakład pracy został zamknięty.
np. Pionki
Mirencjum, czy zamiast stękania umiesz coś konstruktywnego od siebie dodać?
http://www.youtube.com/watch?v=P1r-r6iLBEI
Warto obejrzeć.
A ja jestem za tym, żeby usunąć zasiłki dla bezrobotnych a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na dofinansowania na start własnej działalności gospodarczej.
Jak się komuś nie chce robić to pieniędzy też nie będę miał. Z jakiej racji ja mam utrzymywać pana stereotypowego Mietka, któremu nie chce się iść do roboty wiec sobie załatwił lewą rentę albo po prostu pobiera stałą pensję z urzędu pracy tylko i wyłącznie z tego powodu, że mu się nigdy pracować nie chciało ?
A czytać umiesz? Wątek odnosi się do tego zjawiska: http://en.wikipedia.org/wiki/Working_poor , a nie trutni żyjących z zasiłków.
[2]:
Spam w wątku mirencjuma.
Achievement earned!
Zenedon --> Mirencjum, czy zamiast stękania umiesz coś konstruktywnego od siebie dodać?
Co konstruktywnego dodałeś Ty? Angielskie teksty? Jesteśmy w Polsce i wątek założyłem w tym języku.
rvc - a kto komu broni otworzyć nowy zakład pracy?
Faktycznie otwarcie nowego dużego zakładu na 1k+ pracowników to nic tylko pstryknąć palcem. Puknij się w główkę i skończ myśleć o malutkich zakładzikach na 2 osoby
[12] Podobnie mowil Nikus Dyzma do niemieckiej baronowej. Tlumaczac na misio-polski: ja nie szprechen inglisz, panimajesz?
Co konstruktywnego dodałeś Ty? Angielskie teksty? Jesteśmy w Polsce i wątek założyłem w tym języku.
A co ja poradzę, że nasi spece od publicystyki zajmują się głównie krzyżem w sejmie i katastrofą smoleńską? Z drugiej strony nie wyobrażam sobie jak można czuć się człowiekiem na poziomie nie znając żadnego obcego języka.
Zamiast biadolić sięgnij po książki Charlesa Murray'a czy Thomasa Sowella. Obydwaj prezentują dosyć ciekawe podejście do problemu.
eJay--> obniżka podatków? :OOOOOoooOOo
To takie coś za czasów słońca Peru jest możliwe?
Oczywiście, to jest jedyne rozsądne wyjście. No, ale żaden lewak na taki pomysł nigdy nie wpadnie.
Zenedon --> Z drugiej strony nie wyobrażam sobie jak można czuć się człowiekiem na poziomie nie znając żadnego obcego języka
Czyli nie wiesz o tym, że kiedyś w szkołach nie uczono angielskiego, nie było tysiąca możliwości nauczenia się języka, nie było warunków i czasu. Znam rosyjski, bo uczyli go we wszystkich szkołach i mieszkałem w Legnicy, gdzie ruskich było tylu co Polaków. Liczy się!
Milka^_^ - a kto mówi o zakładach dla 1000 pracowników? I co jest złego w przedsiębiorstwach dla dwóch osób? No jasne lepiej siedzieć, narzekać i czekać aż ktoś przyjdzie zapytać czy łaskawie państwo raczyłoby przyjść troszeczkę popracować.
Jeszcze jedna kwestia. To jest chyba logiczne, że pracodawca woli zatrudnić kogoś czasowo lub na zlecenie, żeby ominąć opłacania składek, ubezpieczeń itd. itd.
Czyli nie wiesz o tym, że kiedyś w szkołach nie uczono angielskiego, nie było tysiąca możliwości nauczenia się języka, nie było warunków i czasu. Znam rosyjski, bo uczyli go we wszystkich szkołach i mieszkałem w Legnicy, gdzie ruskich było tylu co Polaków. Liczy się!
A poza tym zawsze było pod górkę .
Takie podejście do życia też przyczynia się do powstawania problemów opisanych w pierwszym poście.
Swoją drogą bardzo ciekawe jest, że w Polsce udało się zreplikować wiele problemów występujących w bogatych społeczeństwach Zachodu (niedopasowanie edukacji do potrzeb rynku, wytworzenie podklasy, pracujący biedni, niewydajny system pomocy społecznej), zaś ichnich osiągnięć próżno u nas szukać...
Problem tkwi gdzie indziej, a mianowicie w bardzo wysokich opłatach ponoszonych przez pracodawcę i pracownika.
Przychód danego przedsiębiorstwa, zanim zacznie stanowić zysk zostaje okrojony przez podatki i składki, które często nakładają się ze sobą i są pobierane w koszmarnych ilościach. I to właśnie powoduje rozrost szarej strefy.
Wtedy mamy mniej zatrudnionych, a więcej osób pobierających zasiłki, więc automatycznie zatrudnionym trzeba zabrać więcej, żeby wystarczyło na zasiłki dla wszystkich - i tym sposobem napędza się błędne koło. Wiele osób też pracuje na czarno i jednocześnie pobiera zasiłek - wtedy ich pensja jest na jako-takim poziomie.
Jestem jak najbardziej za zlikwidowaniem zasiłków dla bezrobotnych, ale tylko przy jednoczesnym obniżeniu składek dla zatrudnionych pracowników.
Przywileje dla nowo-powstałych firm także nie powinny polegać na dostawaniu pieniędzy od państwa, bo jak wiadomo, skądś te pieniądze trzeba wziąć. (od pracujących oczywiście, czyli m.in. od samego pracownika/właściciela nowej działalności). Zdecydowanie lepszą formą pomocy byłby niskooprocentowany kredyt, którego jedynym kryterium otrzymania byłby dobry biznesplan. Niezależnie od obecnego stanu majątkowego osoby planującej założyć działalność.
Sam borykałem się niedawno z podobnym problemem, jakim jest pozyskanie środków na start działalności. Trzeba być albo bezrobotnym, albo zatrudnionym za całkiem niezłą kasę. Osoba, która pracuje i nie chce się pozbywać jedynego źródła dochodu nie ma szans na dofinansowanie z żadnej ze stron. A przecież większość osób chce założyć działalność, bo nie jest zadowolona z dotychczasowej pensji.
Teoretycznie, gdyby wszystkie pensje i świadczenia zwiększyły się nagle dwukrotnie, ceny nie wzrosłyby adekwatnie do wynagrodzeń, a jedynie w niewielkim stopniu. Obrót towarami znacząco by się zwiększył, a zatem można byłoby produkować więcej. Koszt wyprodukowania produktu zwiększyłby się nieznacznie, bo materiały, maszyny itp generowałyby podobne koszta co dotychczas, jedynie czynnik ludzki podrożałby dwukrotnie, czyli jeśli w danej firmie stanowi on 20%, to produkt końcowy kosztowałby 120% tego co dotychczas. A zatem zostaje 80% na dobra dotychczas niedostępne - uważane za luksusowe. To otwiera szanse dla wielu firm. Niestety to są tylko założenia czysto teoretyczne, i pod pewnymi względami utopijne. Taka transformacja gospodarcza wymaga przede wszystkim czasu, ale jak widać na przykładdzie innych krajów jest możliwa do osiągnięcia i się sprawdza.
W końcu nie bez powodu są w stanie zarabiać kilkukrotnie więcej od nas, przy cenach większości produktów różniących się z reguły nie więcej niż o 30%.
Z resztą, jak to jest, że wyprodukowanie litra piwa w Niemczech, przy wyższych pensjach dla pracowników jest tańsze niż wyprodukowanie litra piwa w Polsce? A do tego browar niemiecki stawia kolejną fabrykę, a polski jest na skraju upadłości.
[19] A mnie uczyli rosyjskiego i francuskiego, ale chcac niechcac musialem sie w III RP angielskiego tez nauczyc. Wystarczy chciec, a ponoc zarabiasz dobrze, zas chodzic chocby na 2 lekcje tygodniowo po 2h dalbys rade.
smuggler >ale chcac niechcac musialem sie w III RP angielskiego tez nauczyc.<
w IV to inni mieli by ten problem
smuggler --> A mnie uczyli rosyjskiego i francuskiego...
Elita?
Znam rosyjski i niech tak już pozostanie. Bardzo bym jednak chciał, by młodzi ludzie znający doskonale angielski (co się chwali), nie musieli w przyszłości stwierdzić, że stracili czas, bo nie potrafią dogadać się w sklepiku w Workucie lub innej Kołymie. Historia robiła nam już, przy współpracy zaprzyjaźnionych angielskojęzycznych krajów nie złe numery.
[26] Nie, liceum ogolnoksztalcace.
[27] Bo nie chce zeby Mirkowi serce peklo.
http://www.youtube.com/watch?v=u0D9zgg25s0 lewacy tutaj pooglądajcie sobie jak wyglądaja w praktyce zasiłki dla bezrobotnych, a tutaj o urzędach pracy http://www.regiopraca.pl/portal/rynek-pracy/urzedy-pracy/bezrobotni-nie-szukaja-pracy-w-urzedzie-pracy
Haha, jak dobrze, że nie mieszkam już w tym syfie :D
Ja pierdykam, większą oszczędnością dla rządu byłoby już to podniesienie płacy minimalnej - i tak mamy jedną z niższych w Europie.
Mam nadzieję, że to nie przejdzie...
Miczkus-->Jeżeli chcę zatrudnić kogoś do sprzatania 3 m2 i chcę mu za to zapłacić 500 zł to wg Ciebie nie mogę tego zrobić. W tej sytuacji każę to zrobić 2 pracownikowi płacąc mu tyyle samo.
Fett pomyśl - w [8] pisze, że został zamknięty jedyny zakład dla całego miasta, czyli de facto dla dużej liczy osób. No ale dla ciebie to żaden problem otworzyć drugi taki sam, dla tych samych ludzi. Jak by to było takie proste to by tak zrobili, a z dnia na dzień niestety nie da się takie przedsiębiorstwa rozkręcić. Pomyśl czasem zanim walniesz jakąś głupotę.
Milka --> Trochę mi to przypomina pisane w 100% na serio porady na wykopie właśnie co do bezrobocia. Ktoś napisał, żeby zakładać własne firmy. Na pytanie "ale jakie?" otrzymał odpowiedź - "Przecież to banalnie proste, na usługi, na które jest popyt".
Nie no, ciężko się nie zgodzić, ale brakowało mi tylko jeszcze doradzania, żeby "kupować tanio, sprzedawać drogo". I voila, prężnie działająca firma gotowa :)
Gdyby wszystko było takie proste jak wynika z teorii...
to chyba kolejny polski cud, ze jeszcze tyle luda nie wyginelo z glodu, skoro im nie wystarcza do "1"...
przyznaje ze przeczytałem tylko kilka pierwszych wersów z pierwszego posta (znam na tyle posty mirencjum, zeby wiedzieć, że później będzie tylko troszkę tendencyjnych podsumować i przykładów)
Ale opowiem wam kawał, który jak mi się zdaje obrazuje temat:
Pewnego dnia obrotny biznesmen spacerując parkiem dostrzega brudnego żula pijącego sobie piwko. Podchodzi do niego i pyta go dlaczego żebra na piwo a nie na wędkę, którą mógłby sobie złowić ryby do jedzenia. Na co bezdomny odpowiada: NO ALE PO CO?
Biznesnen: Jak to po co? jak złowisz więcej ryb niż potrzebujesz to sobie je sprzedasz i zarobisz
bezdomny: NO ALE PO CO?
Biznesmen: Jak zarobisz to kupisz sobie więcej wędek i będziesz więcej łowił.
Bezdomny: NO ALE PO CO?
Biznesmen: No jak to po co? złowisz jeszcze więcej ryb i kupisz sobie łódke i z niej bedziesz łowił jeszcze wiecej i jeszcze wiecej zarobisz.
Bezdomny: No ALE PO CO?
Biznesmen: No jak to po co? Zarobisz w koncu tyle, że kupisz kuter!! i złowisz jeszcze więcej.
Bezdomny: No ale po co?
Biznesmen: JAK TO PO CO??!! Wtedy będą na Ciebie pracować a ty będziesz mógł leżeć i pić sobie piwo!!!
Bezdomny: No ale przecież to robie!!
takie małe podsumowanie codziennego trudu włożonego w życie w krzywym zwierciadle
To jest jakas spolszczona wersja tej (bardzo znanej) historyjki :)
http://scienceblogs.com/illconsidered/2008/01/the_fisherman_and_the_mba.php
oryginał historii o wiele lepszy. Szkoda, że słyszałem ją w tak okrojonej wersji i to w formie dowcipu.
Ale dowcip/historię tę opowiadał mi klient, który chwile wcześniej opowiadał kawał "czym różni się Ci*a od Ci*ki" ;-) może nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że była to tzw garniturowa impreza w bananowym towarzystwie ;-)
Teraz nie zasne, napisz czym sie rozni :)
http://www.youtube.com/watch?v=SmrFYM7wFZw
To jeszcze muzyczna wersja historyjki z pijakiem - wędkarzem:).
First :p
[26]
mirencjum [ gry online level: 68 - operator kursora ]
smuggler --> A mnie uczyli rosyjskiego i francuskiego...
Elita?
o fak, to ja tez w elicie jestem, bo na poziomie LO uczylem sie francuskiego, niemieckiego i angielskiego.
Elita pelna geba.
co do tematu i naszych podatkow i pracy... to mnie zastanawia jak to jest zrobione, ze mamy jedne z najwyzszych podatkow w europie... i jeden z najgorszych socjali w europie.
Gdzie sie ku*** podzialy nasze pieniadze, grzecznie sie pytam:)
blabla work related mi sie wkleil. /edit
mialem cos napisac ale ze zlego miejsca przekleilem, zaraz poleci re-edit
Fett: "A ja jestem za tym, żeby usunąć zasiłki dla bezrobotnych a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na dofinansowania na start własnej działalności gospodarczej.
Jak się komuś nie chce robić to pieniędzy też nie będę miał. Z jakiej racji ja mam utrzymywać pana stereotypowego Mietka, któremu nie chce się iść do roboty wiec sobie załatwił lewą rentę albo po prostu pobiera stałą pensję z urzędu pracy tylko i wyłącznie z tego powodu, że mu się nigdy pracować nie chciało ?"
Ja bym wszelkie tego typu dofinansowania też zlikwidował, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze zagospodarować na polepszenie warunków prowadzenia biznesu dla wszystkich podmiotów gospodarczych.
Dobry pomysł na biznes prawie zawsze można sfinansować z kredytu, na który firma będzie zarabiała, a dofinansowania stanowią furtkę dla nieudolnych działalności, których np. banki nie chcą finansować, bo wiedzą, że okażą się nierentowne.
EDIT: [23] O - widzę, że Lysack już o tym napisał
Ja bym wszelkie tego typu dofinansowania też zlikwidował, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze zagospodarować na polepszenie warunków prowadzenia biznesu dla wszystkich podmiotów gospodarczych.
To na usuwanie ograniczeń trzeba wydawać pieniądze? :)
Zenedon: miałem tu na myśli nie tylko warunków formalnych (biurokracja itp.), ale np stawki podatkowe, które po zniesieniu wydatków mogły by być obniżone. (oczywiście cały czas rozmawiamy o hipotetycznej "dobrej władzy", która zaoszczędzonych pieniędzy nie wyda na nowe budynki administracji publicznej no i oczywiście "na fundusze z podatników dajmy na to 200, a sobie za fatygę... no przynajmnie 30!")
"Oyciec24 [ gry online level: 0 - Chorąży ]
Dessloch - sam czesto zadaje sobie to pytania. Nawet porownanie polskiego rzadu do mafii okradajacej biednych i bogatych srednio sie sprawdza.
Zreszta nawet etatowcy (btw. Ile osob z tego forum pracuje na etacie w prywatnej firmie? Tzn. nie zalicza sie do pol milionowej rzeszy urzednikow) maja o niebo gorzej niz etatowcy na zachodzie. Ktos np slyszal w Polsce o podwyzkach o stope procentowa? W UK to np standard, w polsce z roku na rok zarabiamy mniej. "
no ja w PL pracuje i mam okolo 4.2% podwyzke z roku na rok.
i nie jestem urzedasem
wiec da sie.
w uk za to jak pracowalem 3 lata to podwyzki jako takiej byla raz, 1% co tylko salwe smiechu wywolalo u wszystkich(korporacja). Jedyne co ratowalo to bonusy, ale na nie trzeba bylo charowac
a koszty zycia rosly...
99 proc. pracujących Greków zadaje sobie pytanie:
Pracuję, mam! Nie pracuję też mam! To po ch... pracuję!
Lysack [ gry online level: 41 - Przyjaciel ]
Problem tkwi gdzie indziej, a mianowicie w bardzo wysokich opłatach ponoszonych przez pracodawcę i pracownika.
Problem tkwi przede wszystkim w tym, że w Polsce nie ma właściwie rodzimego rynku. Do tego ludzie przyzwyczajeni do socjalistycznego chłamu, za skarby świata nie kupują polskich produktów. Gdyby w Polsce było zapotrzebowanie na polskie produkty i polskie usługi, to problem wysokich opłat zmalałby znacznie.
Tymczasem mamy 2 największe grupy "klientów". Pierwsza to osoby o bardzo niskich dochodach na głowę w rodzinie. Tam podstawowym kryterium wyboru produktu będzie cena, wygrywać będzie w Polsce produkcja chińska. To zaś oznacza import bezrobocia, więc dalsze pogorszenie sytuacji ekonomicznej ludności w Polsce.
Druga grupa to osoby zarabiające nieźle jak na warunki polskie. Dla tych z kolei podstawowym kryterium wyboru produktu jest marka reklamowana. Tu z kolei wygrywają firmy znane, które, co do zasady, nie mają siedziby i miejsca produkcji w Polsce. I znowu import bezrobocia.
Ludzi, którzy zwracają uwagę na miejsce produkcji towaru i miejsce siedziby producenta można policzyć na palcach.
Utrzymywanie takiej sytuacji na pewno nie wpłynie pozytywnie na polską podaż i jakość polskich produktów, za to świetnie wpływa na wysokość bezrobocia i sytuację nowych - małych firm na starcie.
Przywileje dla nowo-powstałych firm także nie powinny polegać na dostawaniu pieniędzy od państwa, bo jak wiadomo, skądś te pieniądze trzeba wziąć. (od pracujących oczywiście, czyli m.in. od samego pracownika/właściciela nowej działalności). Zdecydowanie lepszą formą pomocy byłby niskooprocentowany kredyt, którego jedynym kryterium otrzymania byłby dobry biznesplan. Niezależnie od obecnego stanu majątkowego osoby planującej założyć działalność.
Niskooprocentowany? I to zapewne bez "wygórowanych" kryteriów przyznawania kredytu startującym firmom?
Z Księżyca spadłeś, czy ta dużo wybiórczej czytasz?
Jak bez interwencji chcesz wyprodukować niskooprocentowany kredyt o niewysokich kryteriach przyznania w kraju, w którym oficjalna stopa inflacji od lat oscyluje w granicach 5% a większość młodych "tubylców" marzy o wyjeździe za granicę "za chlebem" przy "wzroście" demograficznym na poziomie 1,2 i z taaaaaką korupcją?
Keep dreaming. Zwłaszcza, że Polsce właściwie nie ma już polskich banków.
Teoretycznie, gdyby wszystkie pensje i świadczenia zwiększyły się nagle dwukrotnie, ceny nie wzrosłyby adekwatnie do wynagrodzeń, a jedynie w niewielkim stopniu. Obrót towarami znacząco by się zwiększył, a zatem można byłoby produkować więcej. Koszt wyprodukowania produktu zwiększyłby się nieznacznie, bo materiały, maszyny itp generowałyby podobne koszta co dotychczas, jedynie czynnik ludzki podrożałby dwukrotnie, czyli jeśli w danej firmie stanowi on 20%, to produkt końcowy kosztowałby 120% tego co dotychczas. A zatem zostaje 80% na dobra dotychczas niedostępne - uważane za luksusowe. To otwiera szanse dla wielu firm. Niestety to są tylko założenia czysto teoretyczne, i pod pewnymi względami utopijne. Taka transformacja gospodarcza wymaga przede wszystkim czasu, ale jak widać na przykładdzie innych krajów jest możliwa do osiągnięcia i się sprawdza.
1. to są postulaty wynikające z keynesistwowkiego pojmowania gospodarki, a od 4 lat panuje tu towarzystwo wyznawców ekonomii neoklasycznej. Uderz z tymi postulatami do tow. Rostowskiego z jego doktrynalnym zacięciem monetarystycznym.
2. Czas to luksus, którego sami się pozbawiliśmy wchodząc bez przygotowania do UE i z pragnieniem przystąpienia do strefy Euro niezależnie od wysoce prawdopodobnych - opłakanych skutków.
3. Co więcej, obecni rządzący tworzą z uporem maniaka strategie rozwoju kraju będące niemal doskonałą kopią projektów niemieckich czy francuskich, przy czym polska gospodarka nie znajduje się na etapie postindustrialnym ale na etapie indusrialnym.
Jak bez interwencji chcesz wyprodukować niskooprocentowany kredyt o niewysokich kryteriach przyznania
Taki mechanizm kredytowania wspaniale się sprawdza. Wystarczy sobie obejrzeć dziennik w telewizji.
od 4 lat panuje tu towarzystwo wyznawców ekonomii neoklasycznej. Uderz z tymi postulatami do tow. Rostowskiego z jego doktrynalnym zacięciem monetarystycznym.
Siostro, pigułki dla tego pana!
Hahahaha :D Ten filmik zasługuje na swój własny wątek !!! :)
Zenedon [ gry online level: 47 - Burak cukrowy ]
Wyjaśnij mi może co ma piernik do wiatraka? Nie wypowiadałem się o wysokości danin publicznych. Napisałem tylko, że gdyby polskie firmy mogły zarabiać dużo więcej, to problem wysokich danin relatywnie by zmalał. Ani słowem nie wspomniałem o kosztach pracy, do których należą wszelkie składki i ani słowem nie wspominałem o jednostkowych kosztach wytworzenia towaru.
Nie zamierzam też wchodzić w dyskusję nad dogmatami ekonomii neoklasycznej z osobami nie dopuszczającymi do siebie myśli o tym, że może istnieje dla nich jakaś alternatywa, bo będzie to dyskusja pusta.
A Kidawa rzeczywiście bredzi. Zresztą i ten drugi także wypada nieco blado, jako że nie ma żadnych faktów, które mogłyby choć po części potwierdzić tezę o tym, że zwiększenie kosztów pracy z konieczności prowadzi do obniżenia zatrudnienia. Wydaje się to intuicyjnie słuszne ale intuicyjnie słuszna była także kosmologia Arystotelesa.
Tym bardziej teza ta jest niewiarygodna, że zawsze wypowiadają ją zwolennicy ekonomii neoklasycznej, której równorzędnym, jeżeli nie ważniejszym dogmatem jest konieczność utrzymywania wysokiej stopy bezrobocia.
Napisałem tylko, że gdyby polskie firmy mogły zarabiać dużo więcej, to problem wysokich danin relatywnie by zmalał. Ani słowem nie wspomniałem o kosztach pracy, do których należą wszelkie składki i ani słowem nie wspominałem o jednostkowych kosztach wytworzenia towaru.
Żeby polskie firmy mogły zarabiać dużo więcej muszą mieć odpowiednie warunki do rozwoju. I tu właśnie wkracza do gry wysokość podatków.
Nie wiem w jaki inny sposób chcesz sprawić by polskie firmy "zarabiały dużo więcej."
Nie zamierzam też wchodzić w dyskusję nad dogmatami ekonomii neoklasycznej z osobami nie dopuszczającymi do siebie myśli o tym, że może istnieje dla nich jakaś alternatywa, bo będzie to dyskusja pusta.
Tak jest. Nie będę dyskutował, bo kto myśli inaczej niż ja, ten jest zapewne idiotą zamkniętym na inny światopogląd:).
nie ma żadnych faktów, które mogłyby choć po części potwierdzić tezę o tym, że zwiększenie kosztów pracy z konieczności prowadzi do obniżenia zatrudnienia.
Ta, a w życiu jest pewne tylko to, że kiedyś umrzemy.
Ta, a w życiu jest pewne tylko to, że kiedyś umrzemy.
No i podatki ;)
"czyli jestes wyjatkiem potwierdzajacym regule. Chwala ci za to."
Imho to jest wlasnie regula, a nie zaden wyjatek.
Pracujesz na gownianiym stanowisku - masz 1200zl na miecha.
Nie pracujesz nigdzie - masz 0zl na miecha.
Różnica chyba zauważalna.
A jak ci nie pasuje praca za 1200zl, to idź do lepszej. Jak cie nie chcą przyjąć do lepszej, to spraw by chcieli.
Nie wiem, ale zdradz liste firm zachodnich, takie cos praktykujacych. Bo podobnie jak Dessloch pracowal na tzw 'zachodzie', tak i ja pracuje, i nie uswiadczylem.
Zenedon [ gry online level: 47 - Burak cukrowy ]
Żeby polskie firmy mogły zarabiać dużo więcej muszą mieć odpowiednie warunki do rozwoju. I tu właśnie wkracza do gry wysokość podatków.
Nie wiem w jaki inny sposób chcesz sprawić by polskie firmy "zarabiały dużo więcej."
Żeby odpowiedzieć na te pytania, należałoby przyjąć hipotezę dotyczącą aktywności gospodarczej człowieka - czy jest to zakres tworzący rzeczywistość ludzką (więc winien uwzględniać także społeczny charakter człowieka i brak możliwości sprowadzenia go do jakiegoś modelu ideologicznego), czy też jest to zakres samoistny i od rzeczywistości ludzkiej niezależny (więc taki, w którym człowiek jest tylko jednym ze składników równania matematycznego i jako taki jest sprowadzalny do określonego modelu ideologicznego)?
Przyjmując taki punkt wyjścia łatwo skonstatować, że osoba przyjmująca model drugi (kapitalistyczny), wyznaje pewien zasób rozstrzygnięć normatywnych, i wartości, z których najwyższą jest nawet nie wartość materialna mierzalna pieniądzem ale zysk (więc sam ruch - potencjalność będącą celem dla samej siebie). , rzeczywiście dojść można do przekonania, że kapitalizm jest światopoglądem, więc religią.
Tym samym wyznawca religii kapitalistycznej niewiele różni się od komunisty - wyznawcy religii marksistowskiej (a w ramach modelu rewizjonistycznego może nawet dojść do zlania obydwu religii w jedno, choć fetysze pozostaną niezmienne).
Cóż - niewątpliwie nie jestem wyznawcą zysku i nawet nie chcę dopuszczać do siebie wizji świata, w którym zysk jest wartością jedyną i najwyższą. Tak jak nie chciałem dopuścić do siebie wizji świata, w którym jedyną i najwyższą wartością jest walka klas.
mistrz ^^
To jest prosty mechanizm rynkowy a nie żadna religia :D.
Z takimi gadkami idealnie nadawałbyś się do towarzystwa Krytyki Politycznej. Oni też uważają, że do wszystkiego trzeba podchodzić krytycznie i rozbierać na czynniki pierwsze. Nie ma żadnych modeli ani uogólnień, nie ma praw a cały dorobek nauk przyrodniczych nie może odnosić się do praw rządzących społeczeństwem. Po pięciu latach mam powyżej uszu podobnego bełkotu.
edit: Zapomniałem napisać, że do zrozumienia naszej rzeczywistości niezbędne jest zastosowanie DEKONSTRUKTYWIZMU. Jakże mógłbym zapomnieć.
"
[62]
Oyciec24 [ gry online level: 0 - Chorąży ]
Wysiak - regula wiec jest to, ze w polsce dostaje sie coroczna podwyzke o stope inflancji, na zachodzie zas nie? No widzisz ja mam calkiem odwrotne doswiadczenia. Jezeli mozna, jak dluga jest lista polskich firm to praktykujaca?"
inflacja tu nie ma nic do rzeczy.
tak po prostu jest. Na tym nieszczesnym zachodzie norma jest niedawanie podwyzek ot tak, bo rok sie skonczyl.
to tylko w PL jest taka swiecka tradycja ze przynajmniej o inflacje trzeba... ale to zasluga lat 80-90 gdzie inflacja byla kolosalna i po prostu trzeba bylo podwyzke dac.
obecnie gdy inflacja jest bardzo niska w PL jedynie pozostala ta tradycja w wiekszych firmach...
na zachodzie tego nie uswiadczylem i wiem ze tak po prostu nie jest w korporacjach
ZgReDeK [ gry online level: 86 - Wredne Sępiszcze ]
Co cię tak bawi?
Zenedon [ gry online level: 47 - Burak cukrowy ]
To jest prosty mechanizm rynkowy a nie żadna religia :D.
To ty tak twierdzisz. Żeby było śmieszniej, to twierdzisz tak w odniesieniu do rzeczywistości immanentnej, więc rzeczywistości poznawalnej (a takie założenie musisz przyjąć operując w granicach tzw. "praw", które tym samym tworzą "konieczności"). Skuteczność jednak tych "praw" jest wypadkową przyjętych założeń wstępnych, więc wiarygodność obarczona jest błędem petitio principii.
Skoro zaś tak, to mogąc przyznawać prawomocność takich lub innych twierdzeń, nie możesz jednocześnie przydawać im wagi wyższej niż obserwacje. obserwacje bowiem mogą stanowić przyczynek do weryfikacji prawdziwości twierdzeń. Taki kierunek jest poprawny. Niepoprawnym natomiast - w myśl doktryny pozytywistycznej - jest kierunek przeciwny, więc kierunek w ramach którego twierdzenia mają być przyczynkiem do weryfikacji prawdziwości obserwacji.
Taką zaś perspektywę przyjmujesz w odniesieniu do twierdzeń z zakresu ekonomii neoklasycznej. Tym samym przyjmujesz postawę religijną, więc postawę odnoszącą się do rzeczywistości transcendentnej powodując tym samym sakralizację rzeczywistości zjawisk gospodarczych, więc rzeczywistości jak najbardziej immanentnej.
Tak. Zdaję sobie sprawę z tego, że powyższe można odczytywać jako zabieg mający na celu wyraźne oddzielenie (wyznaczenie granicy) wiary i rozumu ale jest to złudzenie tylko. Złudzenie wywołane tym, że to, co może podlegać poznaniu poddajesz "utwardzaniu" poprzez pozorne przenoszenie do sfery transcendentości. A jest to bezpośredni i - jak mi się zdaje - nieusuwalny skutek sakralizacji sfery fenomenów jak najbardziej "z tego świata".
Tym samym wierzysz w to, co można poznać bez Objawienia (więc wiadomości wysłanej przez istotę nie z tego świata nam - istotom stojącym na granicy obu światów) i nie wierzysz w to, czego poznać nie sposób bez Objawienia.
Z takimi gadkami idealnie nadawałbyś się do towarzystwa Krytyki Politycznej. Oni też uważają, że do wszystkiego trzeba podchodzić krytycznie i rozbierać na czynniki pierwsze. Nie ma żadnych modeli ani uogólnień, nie ma praw a cały dorobek nauk przyrodniczych nie może odnosić się do praw rządzących społeczeństwem. Po pięciu latach mam powyżej uszu podobnego bełkotu.
Znowu złudzenie. Ja wierzę w Boga i nie mam nic wspólnego próbami ubóstwienia człowieka, czyli znowu sakralizacją rzeczywistości po części immanentnej. Ubóstwienie następuje na skutek założenia "człowieka" abstrakcyjnego, więc odpowiadającego określonym twierdzeniom ideologicznym, które nic z Objawieniem nie mają wspólnego. Tym samym to ty jesteś skażony podejściem nowej lewicy, choć - uczciwie przyznać trzeba - Boga czynisz nie z człowieka z rzeczy. Z czegoś, co Stary Testament nazywa "złotym cielcem". Nie jest to pierwszy taki przypadek i nie jest ostatni. Tam, gdzie pojawia się znaczny nadmiar lub znaczny deficyt dóbr materialnych, tam łatwo o ich fetyszyzację i w konsekwencję ubóstwienie.
edit: Zapomniałem napisać, że do zrozumienia naszej rzeczywistości niezbędne jest zastosowanie DEKONSTRUKTYWIZMU. Jakże mógłbym zapomnieć.
Najwyraźniej nie masz zbyt wielkiego pojęcia o dekonstrukcji, skoro się na nią teraz powołujesz.
No bo oni chcą Polskę naszą ratować zmniejszyć dług publiczny którego to sami + banki narobiły ,no to wymyślają to coraz bardziej idiotyczne podatki ,a to że szary lud ma ciężko,nie dość że szary człowieczek zarabia 1500 zeta na miesiąc ,a nawet i tyle nie zarabia , i musi rodzinę utrzymać to ich tyle interesuje co kot napłakał bo przecież te szumowiny z sejmu nie muszą sie martwić że im nie starczy do 15 -tego