Nie dawno miałem sytuację, że spodobała mi się dziewczyna(Ona i ja z 3 klasy Technikum). Często się widywaliśmy, chodziliśmy razem na różnie imprezy itp. Jednak widzę, że na razie zostajemy cały czas w sferze koleżeństwa/przyjaźni. Może dać sobie spokój skoro nie zakochała się we mnie(a wiem, że mnie lubi, ale nie "kocha") od pierwszego wejrzenia. Czy jednak powinienem walczyć, starać się itd.?
Ja postanowiłem z tydzień temu, że dam sobie z nią spokój, zapomnę (ale nie jest to proste), nie otrzymuje z nią już tak zażyłych kontaktów i wiem, że z dnia na dzień oddalamy się od siebie.
Powinienem walczyć o tą znajomość, czy "nic na siłę"?
PS.(Mój kumpel mówił, że za obecną swoją dziewczyną chodził z 3 miesiące zanim coś zaiskrzyło i są 2 lata, ze sobą).
Dzięki za odpowiedzi, pozdr
Głupiś? "Lubienie" to podstawa, ale skoro sam się zastanawiasz czy walczyć, to rzeczywiście daruj sobie. Oczekujesz, że któregoś dnia złapie cię za rękę w korytarzu?
Coolabor, nie zatykaj go tak od razu, może z tego wyniknie kolejny wątek jak ten czteroczęściowy ostatniego zakochanego forumowicza : )?
matik - Kobieta kobiecie nierówna, sytuacja sytuacji nierówna, życie nie jest czarno-białe. Szczególnie w kwestii interakcji z innymi ludźmi nie da się generalizować. Nie ważne co powiedzą Ci forumowi specjaliści.
no właśnie chyba tak myślę...sam nie wiem...może za szybko się poddaje?
Po tym jak ja nie utrzymuje z nią kontaktów, ona też wydaje mi się odpuściła...albo może mi się tylko wydaje...
O, widzisz Coolabor? Potencjał gość ma, coś czuję że bez Martusi/Megery tu się nie obejdzie ; )
Phi, 95% dziewek (na moje oko) czeka, żeby facet zrobił pierwszy krok. Nie na odwrót.
A z takim podejściem to może startuj w jakiejś oazie. Tam dziewczeta są bardziej wrażliwe i otwarte na nieśmiałych chłopców :]
Jak ładna i fajna to walcz o nią. Może ona tego właśnie oczekuje?
Przecież wiadomo że nie od razu rzuci się Tobie w ramiona i będzie mówiła jak to Ciebie "kocha", zresztą to słowa za bardzo nadużywane w dzisiejszym społeczeństwie, to że ktoś ze sobą jest, nie oznacza że te osoby się kochają, na początku jest zauroczenie a dopiero po jakimś czasie może to być miłość.
A co do Ciebie to spróbuj... Nic nie stracisz, w pysk Tobie nie da, a być może jest to ta Twoja druga połówka.
ale może lepiej nie robić sobie nadziej, może lepiej zapomnieć, bo chyba w końcu o niej zapomnę, co nie?
Teraz jest mniej do wspominania...
Coolabor ma rację, a reszta się myli. ;)
Faceci z kompleksami/niepewni siebie to w ogóle powinni mieć zakaz zbliżania się do kobiet. Ale widzę duży potencjał na wątek co namniej czteroczęściowy, faktycznie :P
"Faceci z kompleksami/niepewni siebie to w ogóle powinni mieć zakaz zbliżania się do kobiet. Ale widzę duży potencjał na wątek co namniej czteroczęściowy, faktycznie :P"
Czemu? Powaznie pytam.
Faceci z kompleksami/niepewni siebie to w ogóle powinni mieć zakaz zbliżania się do kobiet.
Och ty samcu alpha
DWZ
Z tego co sobie przypominam to nie pierwszy przypadek, kiedy rzucam lekkim trollem, a Ty mnie pytasz poważnie. ;) Ale dobrze, zarzucę swój styl i spróbuję odpowiedzieć serio.
Kobiety /a myślę w sumie, że mężczyźni też/ nie lubią ludzi zakompleksionych, niepewnych siebie. Od potencjalnego partnera oczekuje się zazwyczaj stabilności psychicznej, ogarnięcia - bo pomyśl sobie sam, odpowiadałoby Ci życie u boku kogoś, kto stale nad sobą jęczy, narzeka i płacze, albo nie jest w stanie podjąć żadnej decyzji /nawet jakie bułki w sklepie kupić - to akurat niestety znam z autopsji/? Początkowo może i owszem, można mieć poczucie misji w stylu "ja go/ją zmienię, pomogę!", ale na dłuższą metę to się robi niesamowicie męczące, by nie rzec beznadziejne.
I nie mówię, że trzeba być jakimś zajebistym macho, bo każdy ma swoje wady, niedociągnięcia i jest z czegoś niezadowolony - chodzi o to, żeby z tym walczyć, starać się o samoakceptację, i nie pokazywać, że jest się zwyczajnie słabym. To odstrasza.
Polaco
Dzięki, brakuje mi już tylko jaj. :)
Daj se spokój. Jak byś poczuł cieczkę to wiedziałbyś co robić. Nie jesteś jeszcze na to gotowy. I mówiąc cieczkę mam na myśli na prawdę zapach. Niektórzy będą wiedzieć o co chodzi.
Dycu, Twoja rada z [3] ujeła mnie za serce :D
A co do tematu - walcz! Zawsze jest szansa, ze ja czyms ujmiesz i popatrzy na Ciebie 'inaczej' :) Chyba, ze Ci powie wprost "Stary, lubie Cie, ale nic z tego nie bedzie" wtedy sobie ospusc. :)
Megera
"Z tego co sobie przypominam to nie pierwszy przypadek, kiedy rzucam lekkim trollem, a Ty mnie pytasz poważnie. ;) Ale dobrze, zarzucę swój styl i spróbuję odpowiedzieć serio." Chyba musze do swojego umyslu dorzucic stale zlecenie "nie traktowac tego co pisze Megera w 100% powaznie ;)
"Kobiety /a myślę w sumie, że mężczyźni też/ nie lubią ludzi zakompleksionych, niepewnych siebie. Od potencjalnego partnera oczekuje się zazwyczaj stabilności psychicznej, ogarnięcia - bo pomyśl sobie sam, odpowiadałoby Ci życie u boku kogoś, kto stale nad sobą jęczy, narzeka i płacze, albo nie jest w stanie podjąć żadnej decyzji /nawet jakie bułki w sklepie kupić - to akurat niestety znam z autopsji/? Początkowo może i owszem, można mieć poczucie misji w stylu "ja go/ją zmienię, pomogę!", ale na dłuższą metę to się robi niesamowicie męczące, by nie rzec beznadziejne."
No ale... przeciez to ze zagaduje ktos zakompleksiony nie znaczy ze trzeba automatycznie na niego poleciec, prawda? Bycie z kims to decyzja dwoch stron. Kobiecie nie odpowiada niepewny siebie facet - nic z tego nie bedzie, zadnego zycia razem. Wiec o co tak naprawde chodzi?
Inna sorawa jest to czy autor watku jest zakompleksiony czy tylko niepewny siebie, to ogromna roznica. Ale i tak w obu przypadkach, przy odpowiednim podejsciu, mozna sie "wyleczyc" bardzo szybko.
DWZ
O co tak naprawdę chodzi? O to, że każdemu żal tracić czas na słabiaków, tak naprawdę. Uważam, że najpierw trzeba popracować nad samooceną, a potem uderzać w płeć przeciwną - to zaoszczędzi energii obu stronom.
Wydaje mi się, że niepewność siebie wynika z kompleksów /bardziej lub mniej widocznych/. A wyleczyć się można tylko pod warunkiem, że tego się tak naprawdę chce. :)
Dokładnie jak pisze megera. Twardym bądź lub skończysz jak ja.
Raczej twardym bądź, albo skończysz jak sorrow jack, czy jak mu tam było. W sumie szkoda tego wątku, bo ładna telenowela była.
heh te wątki wasze... twoja sprawa...
dla mnie bez sens i tyle
ale WALCZ!
"Faceci z kompleksami/niepewni siebie to w ogóle powinni mieć zakaz zbliżania się do kobiet. Ale widzę duży potencjał na wątek co namniej czteroczęściowy, faktycznie :P"
tylko że ta osławiona ,,pewność siebie" to pieprzenie głupot przed dziewczyną lub pajacowanie, i w ogóle utrata męskiego honoru i zachowywanie się jak gej.
Ja tam nie wierzę w miłość. To wymówka dla gwałcicieli i morderców by dostali 25lat zamiast dożywocia.
[23] lepiej przyznaj sie ze podpierasz sciany na gimnazjalnych dyskotekach a posty takie jak ten piszesz zeby poczuc sie dowartosciowany :>
Megera <- o kurde, ja mam problem z kupnem bułek, bo jak widzę te wszystkie rodzaje to mam ochotę na nie wszystkie, już zawsze będę sam! nooooo
Katane - hehehheheheh dobre........
ja tak naprawdę myślę,, kobieta to tylko do seksu nic więcej, nie umiem kochac - wiem jestem dziwny....
ja tak naprawdę myślę,, kobieta to tylko do seksu nic więcej, nie umiem kochac - wiem jestem dziwny....
spokojnie, większość nerdów tak myśli...najlepsze jest jednak to że oni seks znają tylko z czerwonej tuby.
spoiler start
Być może nie chodzi o Ciebie.
spoiler stop
Zauroczycie się i zakochacie, a potem żona się zestarzeje i młodszej d00py będziecie szukać! Rozwód albo separacja na koniec!
Mocny wątek, jak każdy zresztą z serii o dziewczynach, miłości itp. pierdołach na tym forum.
Znając życie to Ty robiłeś przeróżne rzeczy żeby się z nią zakolegować... a nie rozkochać ją w sobie. Jest różnica między przyjaźnią, a miłością. Ty wprowadziłeś Wasze relacje w to pierwsze.:P
HutH
Wrong, to że chciałbyś wszystkie bułki, to już jest pewna konkretna preferencja, ja mówię o przypadkach "nie wiem które, nie znam się, obojętne, nie umiem podejmować decyzji" :)