Sprawa wygląda tak. Mam taki dziwny zwyczaj, że corocznie jesienią choruję 2-3 tygodnie.
Tak samo było tego roku. Jednak przed tym był sprawdzian z lektury, z którego niestety dostałem laczę.
Babka ma zwyczaj robienia ewentualnej poprawy oceny z lektury, robiąc sprawdziany z danych rozdziałów. Było ich pięć.
Pojawiłem sie na pierwszym i na ostatnim. Dostałem z nich pozytywne oceny.
Jednak te 3, na których mnie nie było, miały miejsce w czasie mojej choroby, a ona wyciąga z tych sprawdzianów średnią i na takiej podstawie wystawia ocenę. Średnia wyszła i tak 1 z powodu nienapisanych przeze mnie sprawdzianów.
Byłem na zwolnieniu lekarskim. Jej to jednak teraz nie obchodzi. Wcześniej sama mówiła, że nieobecność u niej na sprawdzianie można usprawiedliwić wyłącznie zwolnieniem lekarskim.
Teraz chce mi wystawić pałę na koniec semestru z powodu niezaliczonej lektury.
Na dodatek chce mnie udupić, dając mi na wyrywki jakiś pytania z dupy(często nie mające zbytnio wspólnego z lekcją). Na szczęscie jeszcze mnie nie złamała
1. Czy nauczyciel jest uprawniony do wystawiania ocen uczniowi, który jest na zwolnieniu lekarskim?
2. Czy może wystawiać ocenę 1 z lektury = 1 na semestr?
Od razu mówię że z rodzicami nie mam zamiaru do niej iść. Będzie jeszcze gorzej
Albo po lekcji idź do niej się spróbować dogadać, zachowując żelazne nerwy i spokój. Albo do pedagoga/wychowawcy/dyrektora.
jak na koniec semestru? przecież jeszcze ze dwa miesiące lekko :O
1. Nie , przynajmniej nie w mojej szkole .
2. Z tego co wiem to są też inne sprawdziany w semestrze i inne lektury do zaliczenia , radził bym Ci pójść z tym do dyrektora szkoły .
Albo po lekcji idź do niej się spróbować dogadać, zachowując żelazne nerwy i spokój. Albo do pedagoga/wychowawcy/dyrektora.
Próbowałem się z nią dogadać. Ona jednak nie daje sobie nic powiedzieć i nic ją nie obchodzi.
Nic nie da też pójście do pedagoga/wychowawcy/dyrektora. Tak na prawdę to ona trzęsie tą szkołą. To nie jest pierwsza taka sytuacja. Zwykle radzą nam się jej podporządkowywać i to jest chore
jak na koniec semestru? przecież jeszcze ze dwa miesiące lekko :O
no właśnie
Widzisz, nauczyciel jest osobą, która ma bardzo dobrą pozycję. Oceny nauczyciela nikt nie podważy. Ani kuratorium ani sam minister edukacji nie ma takiej władzy. Moim zdaniem powinieneś porozmawiać o tym problemie z wychowawcą (w końcu po to on jest), a następnie zgłosić się do pedagoga szkolnego. To jest takie bardzo ugodowe podejście do sprawy. Jeśli nie masz zamiaru iść do szkoły z rodzicami to raczej będziesz skazany na to, co postawi Ci polonistka. Osobiście powiedziałbym o całej sytuacji rodzicom i poszedł do dyrekcji szkoły. Zwolnienie na 2-3 tyg. nie może sprawić, że będziesz nieklasyfikowany z polskiego. Jak dyrekcja nic nie zdziała to zgłosić sprawę do kuratorium, bo jest instytucją nadrzędną, więc ma większą władzę niż rodzic czy dyrekcja.
Nic nie da też pójście do pedagoga/wychowawcy/dyrektora. Tak na prawdę to ona trzęsie tą szkołą. To nie jest pierwsza taka sytuacja. Zwykle radzą nam się jej podporządkowywać
Ale ona nie może być bezkarna i bez żadnych praw. Sprawdź PZO, PSO i statut szkoły. Tam masz wyraźnie wszystko napisane i do tego ona musi się ustosunkować.
Szkoła to takie magiczne miejsce, w którym bardzo rzadko mają zastosowanie przepisy prawa powszechnie obowiązującego. A prawa o wystawianiu ocen nawet nie ma, wiec sam sobie na pytanie odpowiedz.
Rozwiązanie - skarga do dyrektora a w dalszej kolejności kuratorium.
Ona nie ma prawa wystawiać ci oceny z tej lektury, jeśli podzczas tych 3 sprawdzianów byłeś na zwolnieniu lekarskim. Na twoim miejscu poszedłbym z tą sprawą do kuratorium.
[6] Jeśli chodzi o rozwiązywanie problemów uczniów, to mój wychowawca niestety cienias. Do kuratorium często dzwoniono w zeszłym roku z powodu podobnych problemów. Taki uczeń miał potem przekichane
Nie wiem, jak to jest możliwe ale ten dyrektorek z nią nic nie zrobi. Ona tam pracuje chyba od samego początku szkoły, a dyrektor to młodziak, sztywniak i zawsze będzie po jej stronie
W takim razie myślę, że tylko interwencja ze strony rodzica. Od razu do dyrekcji wejść i prosto z mostu powiedzieć, iż mają zrobić porządek z tym nauczycielem, a jak nie to nie dość, że powiadomi się kuratorium to także i media. U mnie by to podziałało, ale nie mam aż tak paskudnych nauczycieli. Nie jestem pewien, ale chyba teraz minister edukacji wprowadziła takie coś, że można zdać z jedną oceną nieodpowiednią także głowa do góry :)
ty sam idz do mediow ze swoja choroba psychiczna, juz widze jak w wiadomosciach poruszaja sprawe nauczycielki co chce gosciowy wystawic jedynke :D
Do mediów.. bez przesady ;p
Wiem że można zdać z jedynką. Jednak w zeszłym roku miałem 4 a babka raczej mnie lubiła(pozornie)
Ona niestety ma manię na punkcie niechodzenia do szkoły
Ja tu sie martwię o to, że wydaje jej się, że wszytko jej wolno. Już koleżanka, absolwentka tej szkoły mnie ostrzegała przed tą chorą psychicznie babą
Tak na prawdę to ona trzęsie tą szkołą. To nie jest pierwsza taka sytuacja. Zwykle radzą nam się jej podporządkowywać i to jest chore
Gdzie ty chodzisz do tej szkoły.. 60 uczniów macie?
Ja osobiście jeszcze się nie spotkałem z takim nauczycielem z którym nie mógł bym się dogadać. Są czasami tacy co nie słuchają albo wydają się niemili, ale z nimi też da się dogadać.
binkset -> Tak właśnie było u mnie w szkole. Gdy odkryli pewne fakty, a dużo osób jeszcze dołożyło swoje opinie to ekipa TVN24 przez tydzień siedziała na głowie mojej szkole i ciężko było ich się pozbyć, a każdą chwilę wykorzystywali na nagrywanie palących uczniów, udawanej "patologii" na korytarzach i ignorancji nauczycieli. Także wszystko przed Tobą, ale bez rodziców nic nie zdziałasz.
Gdzie ty chodzisz do tej szkoły.. 60 uczniów macie?
To jest dość dziwna szkoła.
3 klasy podstawówki(4-6)
gimnazjum
i liceum
Chodzę do tego ostatniego :)
[14] nie no, to raczej kiepski pomysł. Przecież do tego nie można znaleźć przyciągającego tytułu np. "Nie śpię, bo trzymam kredens"
Widzę, że wszyscy tutaj wszystko wiedzą na temat nauczycieli i prawa oświatowego. :)
Z mojego doświadczenia wynika, że tego rodzaju sprawy mają zazwyczaj drugie dno. Binkset przedstawił tylko swoją wersję wydarzeń. Jakie jest prawdziwe tło konfliktu? Oto pytanie. ;)
Załóżmy jednak przez chwilę, że sprawa przedstawia się tak, jak została opisana. Co trzeba zrobić?
Po pierwsze, przewertować zapisy w szkolnej dokumentacji i w statucie (powinny być dostępne dla wszystkich i w każdej chwili - szkoły zazwyczaj umieszczają wewnętrzne przepisy na swoich stronach internetowych). W szczególności chodzi tutaj o WSO (wewnątrzszkolny system oceniania) i PSO (przedmiotowy system oceniania). Jeżeli w tych dokumentach nie uwzględniono opisanego systemu poprawiania ocen, wówczas należy się od nauczyciela domagać zastosowania tych zasad, które zostały zamieszczone w dokumentach. Trzeba jednak uważnie czytać, bo interesujący nas zapis może mieć formę dosyć ogólnikowego stwierdzenia, np. "zasady poprawy ocen ze sprawdzianów ustala nauczyciel przedmiotu, kierując się..."... i tutaj kilka frazesów. W takim wypadku niczego nie wskórasz, ponieważ dokumenty pozostawiają nauczycielowi wolną rękę w sprawie doboru zasad poprawiania ocen.
Mówiąc krótko, jeżeli zapisy w PSO są niezgodne z tym, jak postępuje nauczyciel, możesz rozpocząć "walkę" o swoje prawa i domagać się egzekwowania istniejących przepisów. Jeżeli natomiast nie ma sprzeczności między zasadami stosowanymi przez polonistkę i zapisami w PSO, wówczas musisz zacisnąć zęby i pilniej się uczyć, ponieważ zmarnowałeś zarówno swoją pierwszą szansę (otrzymując jedynkę ze sprawdzianu), jak i drugą (choć z uwagi na wypadki losowe).
Musisz sobie uświadomić, że chodzi tutaj o POPRAWĘ, a nie PIERWSZĄ OCENĘ. A logiczna zasada, dzięki której w szkole unika się chaosu związanego z poprawianiem czegoś ad infinitum, brzmi: ocenę poprawiać można tylko RAZ. To umożliwia nauczycielom normalną pracę i przekazywanie nowej wiedzy. Gdyby uczniowie mogli wielokrotnie poprawiać tę samą ocenę, to nauczyciele zajmowaliby się tylko sprawdzaniem "poprawek" i odpytywaniem leserów. Dlatego też stanowcza postawa nauczycielki jest dla mnie w pewnej mierze zrozumiała (choć nie znam wszystkich okoliczności opisanej sprawy). Powtarzam: zrozumiała, bo chodzi o POPRAWĘ oceny.
Sprawdź również, czy w PSO zapisano, że brak znajomości JEDNEJ lektury automatycznie powoduje wystawienie oceny niedostatecznej na koniec półrocza. Taki zapis jest możliwy (choć bardzo drakoński). Jeżeli go znajdziesz, to masz tylko jedno wyjście: ciężką pracą udowodnić, że nie zasługujesz na jedynkę. A jeżeli takiego zapisu nie ma, to musisz zdobyć inne, dobre oceny, a wtedy nauczyciel nie będzie mógł ci wystawić oceny niedostatecznej na koniec półrocza. Sprawdź ponadto w PSO i WSO zasady wystawiania oceny semestralnej. Zakładam, że nauczyciel polskiego posługuje się tzw. średnią ważoną, więc sprawdź, jaka jest "waga" oceny ze znajomości lektury, a będziesz wiedział, na co możesz liczyć.
I jeszcze jedno: jeżeli nauczyciel postępował zgodnie ze statutem i jego załącznikami (czyli m.in. WSO i PSO), daruj sobie pisanie listów do kuratorium, ministerstwa itp. Stracisz tylko nerwy i zdrowie. Lepiej weź się za naukę.
Co się przejmujesz, i tak umrzesz za jakieś 60-70 lat i nawet średnia 6.0 w niczym ci nie pomoże
[16] Powiem, że dość skomplikowane to. Teraz właściwie nie wiem, czy warto ryzykować.
Szansa 50/50 - albo się uda, albo będę miał u niej przerąbane
[17] Ale ja mam marzenia!! Zresztą te same, co ty(sądząc po nicku) ;D A bez dobrych ocen nie mogę go realizować
W każdej szkole do której dane mi było chodzić było tak, że jeśli było się przez co najmniej 2 tygodnie na zwolnieniu lekarskim to po przyjściu do szkoły miało się 3 tygodnie na napisanie wszystkich zaległych sprawdzianów.
Te VicFirth ! Pojechałeś inteligencją ! Ty to jesteś w podstawówce i nie masz tych problemów ! Doskonale cię rozumiem przyjacielu !
Byles na zwolnieniu lekarskim ale nie masz zwolnienia lekarskiego ?
Byłem na zwolnieniu lekarskim --> u niej na sprawdzianie można usprawiedliwić wyłącznie zwolnieniem lekarskim
Sprawa wyglada prosto. napisales 2 sprawdziany na pozytywne oceny, zwiales z 3 kolejnych i myslales, ze ci sie upiecze bo nie wiedziales, ze bedzie wyciagnieta srednia ze wszystkich.
Na dodatek nie jestes najlepiej uczaca sie osoba w klasie a tacy zawsze maja trudniej.
Tak mniejwiecej wyglada to z oczu nauczycielow.
[22]
Byłem na zwolnieniu lekarskim. Jej to jednak teraz nie obchodzi.
a teraz ladnie przepros
Nie wiem, pewnie wszystko usankcjonowane jest w statucie szkoły. A te są różne.
[22]
1. W zeszłym roku już mówiła, że interesują ją tylko zwolnienia lekarskie
2. Teraz daję jej zwolnienie, które nagle przestaje ją interesować "co mi po twoim zwolnieniu?"
3. Wiedziałem, że będzie wyciągnięta średnia
4. Nie zwiałem, bo spieprzanie z jej lekcji się po prostu nie opłaca
5. Na dodatek nie jestes najlepiej uczaca sie osoba w klasie
Nieskromnie - nie, nie jestem najlepiej uczącym się, ale jednym z lepszych(3-4) wg. nauczycieli
Next please
Po przeczytaniu całego wątku stwierdzam że pozostaje ci jedynie 6 możliwości:
- Łapówka (nauczycielka nie ma choroby psychicznej, po prostu mało zarabia i wyżywa się z tego powodu na uczniach)
- Podmiana ocen w dziennikach ( o ile z dziennikiem tradycyjnym sprawa jest prosta to w przypadku dziennika elektronicznego będziesz musiał poprosić o to LulzSeca czy innych spryciarzy, więc licz się z jeszcze większą łapówką :()
- Przyjdziesz do szkoły z rodzicami (sam schowasz się pod spódnicą mamy, żeby nauczycielka cię nie zobaczyła, rodzice załatwią wszystko za ciebie)
- Przyjdziesz do szkoły z lekarzem (lekarz weźmie sobie chorobowe)
- Szantaż (szóstka w dzienniku albo sześć cegieł aucie + konieczność wymian wszystkich szyb)
- Samobójstwo
[25] Z tego wszystkiego wyczytalem ,ze nie dales jej zwolnienia. Bo zaraz piszesz, ze tylko zwolnienie aj interesuje. Pisz staranniej i po kolei.
Jeden z najlepszych uczniow, ktory dostaje lufe na byle sprawdzianie i ma takei problem z nauczycielem.
Te bajki wloz sobie miedzy swoje zwolnienia lekarskie.
jakos nikt nie mial problemow ze zinterpretowaniem tekstu tylko ty
powinienes przeprosic
Tak mniejwiecej wyglada to z oczu nauczycielow.
pominę "mniejwięcej" bo może Ci się spacji zapomniało... ale nauczycielów ? MOAR!
pisz staranniej...tłuczku do mięsa ;)
Wracając do moich rad, samobójstwo możesz też upozorować - powieszasz się na lampach w klasie od Polskiego, przy dzienniku zostawiasz swoją ostatnią wolę tzn szóstkę na koniec roku wpisaną niezmazywalnym flamasterm, gdy nauczycielka ją wpisze odwieszasz się, dziękujesz za ocenę i wychodzisz, możesz to zrobić w prima aprilis to będziesz miał wytłumaczenie
binkset <- zastosuj się do rad Bukarego. Oprócz tego rodzice muszą cię wesprzeć, bo samemu możesz nic nie zdziałać, z takim typem nauczyciela o jakim mówisz, który czepia się jednej sprawy, trzeba dużo pertraktować i musi zostać przyciśnięty, żeby w końcu dojść do konsensusu... a zapewne na szali leży jego godnoźdź osobisto
Nie rozumiem dlaczego w [1] napisałeś, że nie chcesz iść do niej z rodzicami, to wskazuje na to jakby z twojej strony też była jakaś wina... Zresztą nie idź od razu do niej z rodzicami, tylko najpierw do wychowawcy... choć to też zależy jakiego masz, różnie to w "gronie" bywa...
[27] dobra, weź już idź sobie -.-
Może nie wiesz, ale nie ma sytuacji albo białych, albo czarnych. Bo tak wynika z twojego ograniczonego myślenia
Nie rozumiem dlaczego w [1] napisałeś, że nie chcesz iść do niej z rodzicami, to wskazuje na to jakby z twojej strony też była jakaś wina...
Jest moja wina, że od razu nie przyłożyłem się do tego sprawdzianu. Przynajmniej miałbym spokój. Tu mi bardziej chodziło, że takie sytuacje z reguły kończą się pociskiem ze strony nauczyciela, szczególnie takiego
binkset => Ale czym ty się przejmujesz, na tę chwilę wychodzi ci pała, no i zakładając, że będziesz miał pałę na półrocze, masz jeszcze drugi semestr. Dwóją z polskiego nikt później nie będzie sobie dupy zawracał, a jak będziesz miał pałę na czysto to możesz przecież zdać cały przedmiot komisyjnie. Dlatego co radzę: olej tą sprawę w tej chwili, ucz się polskiego, jak będziesz miał pałę na koniec roku to zdawaj komisyjnie i po problemie.
Aż dziwne, że jeszcze nikt nie napisał o dwóch podstawowych zasadach rządzących szkołą:
1. Nauczyciel ma zawsze rację.
2. Jeśli nauczyciel nie ma racji patrz pkt 1.
;D
Jedno mnie zastanawia, skąd my mamy wiedzieć co z robić w twojej sytuacji? Z drugiej strony dziwi mnie to, bo spotkałem na swojej drodze już wielu dziwnych, wymyślających jakieś niestworzone zasady, przyczepiających się o byle co nauczycieli, ale z każdym z nich można było się mimo wszystko dogadać. Jeżeli sam nie jesteś w stanie rozwiązać tego problemu, to lepiej poproś o pomoc rodziców. Sam nie jestem zwolennikiem tego, żeby załatwiać takie sprawy przez osoby trzecie, ale jak nie ma innego wyjścia to jest to chyba jedyna rzecz, którą możesz zrobić w tej sytuacji.
[35] Bo on jest jednym z najlepszych uczniow w klasie i dla tego ma takie problemy. Jest zasada - za wszelka cene wstawiamy lufe na koniec semestru pierwszym 5 najlepszym ucziom w klasie.
[35] Z reguły się z nią jakoś dogadywałem. Teraz się do mnie przyczepiła. W sumie nie wiem też do końca, dlaczego
Nie macie czegoś w stylu, jak to u mnie się nazywa, "szkolny/przedmiotowy system oceniania"? Mamy tam takie pierdoły jak to, że okres poprawy sprawdzianów to dwa tygodnie, chyba że nastąpiła długa (tydzień+), usprawiedliwiona nieobecność, to wtedy są to dwa tygodnie od terminu powrotu, reguły wystawiania ocen na półrocza - gdy któryś nauczyciel się tego nie trzymał, zwyczajnie szło się do dyrekcji i zgłaszało skargę, a naciski z ich strony zawsze rozwiązywały problem. Choć w sumie, gdyby coś takiego było, to pewnie byś na to wpadł.
Weź do pomocy rodziców - przy uczniach nauczyciel czuje się wielki, ale czasem mięknie przy nich. Daj znać wychowawcy, a jak to nie przyniesie skutków, to leć do dyrekcji.
Pewnie że mamy. Niestety zauważyłem, że w wielu liceach się tego nie przestrzega. Rok temu często była oskarżana o nietrzymanie się tego regulaminu. Sprawa szła do wychowawcy, który od razu nas uspokajał "Wszystko będzie dobrze, tylko się jej nie sprzeciwiać" i mówił, żebyśmy nie szli robić z tego zadymy, bo i tak prędzej czy później to my za to oberwiemy na polskim
W zeszłym roku ktoś wysłał anonimowo list do kuratorium bodajże. Potem nie było lekko. Każde zadanie na lekcji było skończone tekstem "To ile chcesz jedynek? Jedną czy dwie?" Wrednota...
Dobra, pobawię się z tymi skargami... Najwyżej się gdzieś przeniosę ;p
Dzięki za rady i jakże błyskotliwe wypowiedzi delstara! :)
Jak nie którzy już pisali warto by pójść z rodzicami. Albo może macie w szkole jakieś soc. pedagoga? U nas jest taka pani do której idzie się z tego typu problemami i pomaga dogadać z nauczycielami.
Jednak w takiej sytuacji rodzice by pomogli. Dostałbyś pewnie opieprz, że się nie uczysz, że gadasz na lekcjach, a jeśli kłóciłeś z nią choć raz to pewnie dostałbyś i za pyskowanie : ] Jednak wtedy pewnie dostałbyś jakąś prace/test/cokolwiek do napisania, żeby dostać dobrą ocenę.
Możesz też olać sprawę i uważać w następnym semestrze. Ja w klasie liceum kiedy zmieniłem szkołę miałem 2 z fizyki, i 2 z chemii..fakt mieliśmy trymestry (stopnie wystawiane są trzy razy w roku, i z nich później średnia idzie). To pierwszy trymestr ze starej szkoły miałem pozytywny, drugi to te dwie dwóje, a w trzecim poprawiłem te dwóje na 4 i 5(z fizyki) - system 10 punktowy. Jednak lepiej radzę unikać czegoś takiego.
Na twoim miejscu też próbowałbym dalej z nią dogadać. Być w miarę uprzejmym, wykazać chęć poprawienia tej oceny (później będziesz mógł sobie przeklinać ją). Poprosić żeby dała jakąś pracę na poprawienie oceny etc.
Są takie nauczycielki. Miałem taką france w liceum, nie napiszę od jakiego przedmiotu(bo nie, jeżeli na tym forum jest ktoś kto mnie zna osobiście to rozpoznałby mnie bo sprawa mojego konfliktu z tą panią byłą rozdmuchana na całe LO), nie szło się z nią dogadać w żaden sposób, kiedy inni dostawali 4-5 z danej "pracy" ja za praktycznie tak samo wykonaną pracę dostawałem najwyżej 3, do tego byłem przez nią morowo bluzgany na lekcjach za byle pierdołę a, że nie należę do osób cichych i pokornych nawet w stosunku do nauczycieli i potrafiłem ostro odpyskować(oczywiscie w sposób kulturalny, bez ostrych słów) to zazwyczaj dochodziło do kłótni między nami, później były dymy bo o wszystkim dowiadywał się pokój nauczycielski i oczywiście pani dyrektor. Pomogła częściowo interwencja mojego wychowawcy. Więc moja rada - zgłoś się z tym do wychowawcy, on jest od takich spraw i ma obowiązek stanąć za tobą murem(jeżeli sprawa ma się tak jak to opisałeś.)
też mam takie podobne sytuacje. Po prostu chcą nas udupić więc wal na to!
Jakie kuratorium , żal was.
Babka ewidentnie go straszy, tak samo jak w liceum ludzi w 1 klasie straszą maturą, która później okazuje się zwykłym bardziej rozbudowanym sprawdzianem.
Idź po lekcji pogadaj z babką normalnie bez fochów o co jej chodzi, powiedz, że choroby się nie wybiera i że wyrażasz chęć napisania te zaległe 3 sprawdziany, jak ona będzie Cię zbywać, że za późno itd. To powiedz, że człowiek stara się chce się poprawić i nie daje się mu szansy ? To coś jest nie tak, jak to nie poskutkuje idź z rodzicem, ale też nie z ryjem tylko normalnie jak do człowieka.
Uwierz, nie ma sprawy, której się nie da załatwić, wystarczy by obie strony chciały.