Drodzy golowi-cze czy wy kiedyś się biliście ? Ale tak na prawdę po mordach a nie jakieś przepychanki. Ile razy i dlaczego? Ja osobiście biłem się sześć razy ale to było dość dawno temu bo od około półtora roku spokój. Dwa razy biłem się z tym samym kolesiem gdzie raz wygrałem a raz nas rozdzielili(na szczęście bo już nie miałem prawie sił) . Raz dostałem ostry wpier#ol i resztę razy wygrywałem. Zazwyczaj biłem się w słusznej sprawie (trzy razy broniłem kolegów) ale raz bójka była z mojej winy bo zażartowałem z kolegi i przytrzymałem nogą drzwi od toalety jak on tam siedział i jak w końcu się wydostał to mnie zwyzywał to go popchnąłem on walną o kant i kucną. Wystraszyłem się że coś mu się stało podszedłem do niego przeprosiłem i spytałem się czy zawołać pielęgniarkę wtedy on zawalił mi w twarz. Długo nie myśląc oddałem i się zaczęło. Ale wygrałem. A pozostałe dwa razy to tak kto lepiej się bije( i wtedy dostałem wpierd#l). A wy ?
Wow. I co masz +10 do e-penisa że pochwaliłeś się an forum że się biłeś?
a najlepiej, ze on się też wypowiada na tematy wyborów i polityki.
Ile masz lat? 12? 14?
O tak! Kiedyś oklepałem michę samemu Hugonowi Berroncie, a nawet wpinkoliłem Zdenkowi.
Phe na tym forum o bojkach jak gracze z gola nie potrafią zrobić 15 pompek.
Nie mierz innych swoją miarą.
Phe na tym forum o bojkach jak gracze z gola nie potrafią zrobić 15 pompek.
Bez odpoczynku robię ponad 60, a seriami ponad 200. Zaraz będę robić 250. A ty ile ?
Sorry, ale nie opiszę ci szczegółowo każdej bójki czy przepychanki jak to ty zrobiłeś. Z reguły biłem się, bo jakiś pajac mnie wyzywa, lub myśli, że wrzucanie moich butów do damskiej szatni jest śmieszne. On i jego kolega przekonali się, że jednak nie jest. Czasem trzeba walnąć kogoś w pysk, żeby mieć spokój.
Aha, i nigdy nie bronię kolegów. Mnie nigdy nikt nie bronił, więc i ja nikogo nie bronię. Pilnuję siebie. Stoję i z ciekawością oglądam przedstawienie. Brakuje tylko popcornu i coli.
Tak na poważnie to chyba ani razu nie biłem się z kimś...A takie tam przepychanki to się nie liczą bo to prawie co dzień.
Ksionim
ja robię tylko 40 pompek bo jak dochodzę do 35 to strasznie się męczę :(. A co do bronienia kolegów to broniłem dwa razy młodszego o 2 lata bo koleś z mojej klasy się do niego czepiał a drugi raz rówieśnika bo gość go tak dręczył(za nic) że też pewnie byś nie wytrzymał(wyzwiska, plas-kacze itp.) to była moja pierwsza bójka w 5 klasie podstawowej chyba(albo szóstej).
[15] - ahaaa...
Te UFC było na PS3 czy Xbox'ie?
Aha, i nigdy nie bronię kolegów. Mnie nigdy nikt nie bronił, więc i ja nikogo nie bronię. Pilnuję siebie. Stoję i z ciekawością oglądam przedstawienie. Brakuje tylko popcornu i coli.
sprostujmy jedno - nie masz kolegów, a przynajmniej oni cie za kolege nie uważają
Ja się nie biję, to za mnie się biją...Frajer jesteś ja mam do takich brudnych zadań ludzi...
ludzi...
Myślałem że to skrzaty
[21] typowa forumowa mentalność. Nic ci gościu nie zrobił, ale koniecznie po nim jeździsz. Aż tak cię zabolało, że nie bronię kumpli? Przeważnie nie mam ich przed kim bronić. Bo co, przed innymi kumplami? Bo tak już jest, że przyjaźnię się z wieloma, bardzo różnymi od siebie osobami, które nie zawsze się lubią. I często jeden mój kolega nie lubi się z drugim moim kolegą i się ze sobą biją, i kogo mam tu bronić. Więc nie mów, że nie mam kumpli, bo gówno o mnie wiesz.
ALE gdy podszedł do nas nieznajomy lub koleś którego nie lubimy i zacząłby kogoś z nas bić (i ten ktoś by przegrywał) to nie wiem jak by się sprawy potoczyły.
@Connor_ - Coś sobie gumbasowego "ludzia" dobrałeś (Ten pierwszy od lewej)...
@ [24]
to nie jest forumowa mentalność...cokolwiek ta definicja w ogóle znaczy.
To tak zwany ludzki odruch. Sory ale jak mi kolegę biją to nie stoję z boku i sie nie przyglądam jak frajer, ty z tego co piszesz masz w dodatku bonusa w postaci niezłego ubawu (ta aluzja do popcornu i coli).
Szczęście że takich znajomych nie mam, takim to nawet ręki nie podaję :)
Twoja pierwsza bójka była w podstawówce? Nieee to co wtedy mogło się stać nie można nazwać bójką kolego. Czyli jakby nie patrzeć ja mam 100 walk stoczonych od piaskownicy po szóstą klasy podstawówki...eh. Bójką można nazwać gdy napieprzają się goście powyżej gimnazjum bo wtedy to widać naprawdę tego skutki. Takie bicie się w gim. czy też podstawówce to chuj nie walka. Po przeczytaniu twoich postów z tego wątku mam wrażenie, że porządnej walki/solówy (nazwij to jak chcesz) w życiu na własne oczy nie widziałeś lub w niej nie uczestniczyłeś. Oczywiście nie mówię, że to źle ; ) wręcz przeciwnie.
A wy ?
A mi zdarzyło się bić, to nie jest powód do chwały no ale cóż. Opowiadał Ci nie będę bo musiałbym (niestety) dużo się rozpisać.
Jak trzeba to się leje , nie opowiem Ci każdej bójki bo za dużo ich było , zresztą kogo to obchodzi.
Zdarzyło mi z 6 razy bić z kimś lecz ostatni raz był bodajże rok lub półtora temu. Kolega mi dokuczał przez długi czas, a próbować słownie 2425346 raz mu wbić do głowy, żeby mi dał spokój nie dałem już rady. Kiedyś jeszcze była bójka w pewnym sensie o dziewczynę. Idąc przez okolicę napotykam koleżankę z jej bliskim znajomym. Uśmiechnąłem się do niej, a tamten osiłek zaczął się do mnie rzucać. Raz jeszcze była obrona kolegi. Pozostałe to zwykłe bójki podwórkowe spowodowane obrażeniem/sprowokowaniem kogoś.
spoiler start
6-0, 2 KO :D
spoiler stop
ALE gdy podszedł do nas nieznajomy lub koleś którego nie lubimy i zacząłby kogoś z nas bić (i ten ktoś by przegrywał) to nie wiem jak by się sprawy potoczyły
Czekałbyś do momentu, aż nieznajomy złamie Twojemu koledze nos? Jakoś inaczej zostałem wychowany, trzeba stawać za kolegami, a nie pozwalać nieznajomemu okładać przyjaciela.
No chyba, że kolega ma jakiś amulet dzięki któremu (do czasu) expi będąc okładanym :P
Tak, wiele razy, np. na sparingach, jak trenowałem :]. A tak na ulicy? Raczej nie, zdarzyły mi się dwie prawdziwe bójki, raz się biłem w szkolę, o słuszną sprawę, wstawiłem się za słabszym kolegą. Drugi raz, gdy byłem strasznie wkurzony, a kolo mi wziął i roztargał koszulkę, podczas gry w piłkę, byłem tak wkurzony, że nawet nie patrzyłem gdzie biłem, koleś się popłakał, na drugi dzień straszył mnie jakimś małym jorkiem (szczuro-pies) :D. A tak to, wiele razy daliśmy sobie po liściu nawzajem, ale na tym się kończyło.
a nawet wpinkoliłem Zdenkowi.
To od Ciebie wczoraj dostałem lufę w pysk? :D
dragon i zenedon maja na ten temat duzo do powiedzenia
Wypraszam sobie.
U mnie w szatni od WF dzien w dzien toczyly sie walki ;p
Tak było w każdym prawdziwym, życiowym gimnazjum.
Koleżance z klasy w szatni od WFu wypadły skarpety z biusthaltera...
Po przeczytaniu twoich postów z tego wątku mam wrażenie, że porządnej walki/solówy (nazwij to jak chcesz) w życiu na własne oczy nie widziałeś lub w niej nie uczestniczyłeś. w szpitalu nie leżałem ale miałem guzy dość dużą śliwkę na brodzie i chyba złamany nos( na 100% nie wiem bo u lekarza nie byłem) leciała z niego krew, bolał i spuchł. po tygodniu bolał tylko jak go się dotykało.
chyba złamany nos( na 100% nie wiem bo u lekarza nie byłem) leciała z niego krew, bolał i spuchł. po tygodniu bolał tylko jak go się dotykało.
Nie chciałbyś mieć złamanego nosa :).
Zenedon
no pewnie że bym nie chciał. przecież to żadna przyjemność :). nie wiem czy miałem złamany. wiem tylko że krew leciała, nos spuchł i bolał przez około tydzień a potem tylko jak go dotykałem to bolał.
Kiedyś, bez większego powodu rzuciłem się na pewnego kolesia i sam dostałem ostre lanie. Do dziś pamiętam swoją obolałą i opuchniętą twarz.
Jedynie w podstawowce rzucilem kolesiem pare razy o sciane, ogolnie kiedys bylem agresywny, ale przez ostatnie 3 lata tak sie uspokoilem, ze malo co mnie wyprowadza z rownowagi :)