Tez uważacie że wszystkie te tajemnicze śmierci osób to tylko przypadek ? Odrazu uprzedzam nie jestem fanatykiem PISU :-)
1 Daniel Podrzycki, "zginal w wypadku samochodowym" przed wyborami w 2005 r. 2 Marek Karp, zginął w wyniku obrażeń spow. "wypadkiem samochodowym", drogę zajechało mu auto o białoruskich numerach 3 Marian Goliński, zginął w "wypadku drogowym", zjechał na drugi tor wprost na tira o rosyjskich rejestracjach 4 Grzegorz Michniewicz, doradca premiera i Arabskiego, "powiesił się" na kablu od odkurzacza (!!) 5 Eugeniusz Wróbel, "zamordowany" przez chorego psychicznie syna (którego żona nota bene jest psychiatrą i przez ponad 20 lat nie zauważyła złego stanu psychicznego swojego dziecka. SIC!) 6 Stefan Zielonka, utopiony, dokumenty które miał przy sobie natomiast cudem ocalały 7 bp Mieczysław Cieślar, "zginął w wypadku samochodowym" dokładnie 18.04.2010 r, miał być następcą Adama Pilcha, który zginął w Smoleńsku, 8 Krzysztof Knyż,operator Faktów, pokazał na żywo w TVNie wraz z W. Batorem jak TU 154 ląduje w całości. Potem ślad po operatorze zaginął. 9 Marek Dulinicz,szef grupy archeologicznej ze Smoleńska, "zginął w wypadku samochodowym" 10 Dariusz Ratajczak, dr historii, skazany za klamstwo oswiecimskie, jego rozkladajace sie cialo znalezione w samochodzie. Miesiac po katastrofie w Smoleńsku. Ostatnie siedem osób "zginęło" 1-4 miesiące po katastrofie w Smoleńsku i były w tę sprawę mocno zaangażowane.
No i na koniec Lepper
Wszystko fajnie, ale nie interesowałem się tymi sprawami, może jakieś źródła ? Bo o większości to słyszę po raz pierwszy. Ciekawa jest zwłaszcza sprawa tego operatora TVN. Że niby co pokazał ? I gdzie ten film ?
Operator TVNu był gruby jak beczka - śmierć przy jego tuszy, w jego wieku nie była niczym niezwykłym...
do listy nalezy dodać radce prawnego ( pełnomocnika Leppera ) pana kucińskiego który to równiez całkiem niedawno popełnił samobujstwo
tu opis wg. mnie najdziwniejszego przypadku >>>
Marek Karp był założycielem Ośrodka Studiów Wschodnich, który zajmował się analizami sytuacji politycznej i ekonomicznej w krajach byłego bloku sowieckiego.
Fot. osw.waw.pl
"Oni za mną chodzą, śledzą mnie nawet tutaj, w szpitalu, ja stąd nie wyjdę żywy, za dużo wiem o wszystkim" – mówił do swojego przyjaciela Stanisława Nowakowskiego Marek Karp na kilka dni przed śmiercią. Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich – leczył się z urazów po wypadku samochodowym, który wydarzył się 28 sierpnia w pobliżu Białej Podlaskiej. Trafił do szpitala, gdzie – według oficjalnej wersji – zmarł z powodu powikłań powypadkowych. Prokuratura sprawę umorzyła, lecz prawdziwych okoliczności wypadku nie zostały wyjaśnione do dziś. Według naszych ustaleń była to zaplanowana i zrealizowana w najdrobniejszych szczegółach egzekucja, dokonana dla zabezpieczenia paliwowych i energetycznych interesów rosyjskich służb specjalnych.
Niespodziewany wypadek
28 sierpnia 2004 roku, na szosie w Białej Podlaskiej wydarzył się wypadek. TIR na białoruskich numerach rejestracyjnych uderzył w samochód osobowy, którym jechał Marek Karp – dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich (zajmującego się "białym" wywiadem i analizami sytuacji politycznej i gospodarczej w krajach b. ZSRR). W wyniku uderzenia, auto Karpia wypadło z jezdni i wpadło na przeciwny pas ruchu, gdzie zostało staranowane przez nadjeżdżającą z naprzeciwka ciężarówkę. Ciężko rannego Karpia przewieziono do szpitala, gdzie mimo reanimacji i wysiłków lekarzy nie odzyskał przytomności. Zmarł 14 września 2004 r. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci były powikłania powypadkowe.
Tak brzmi oficjalna wersja zdarzeń przyjęta przez prokuraturę w Siedlacach. Śledczy przyjęli, że wypadek nie był zaplanowany, a szef OSW zmarł z powodu odniesionych w nim ran. Sprawa została umorzona. Świadkowie i dowody przeczą oficjalnej wersji śmierci Marka Karpia.
Uwolnić zabójcę
Tuż po północy, 29 sierpnia 2004 roku celę policyjnej izby zatrzymań w Białej Podlaskiej opuścił Siergiej Zawidow – człowiek, który kilkanaście godzin wcześniej spowodował wypadek Karpia. Wyszedł z budynku i natychmiast wyjechał w stronę przejścia granicznego w Terespolu. Kilka godzin później był już na Białorusi, skąd ponownie do Polski nie przyjechał. Dopiero nad ranem okazało się, że podejrzanego kierowcy nie ma już w policyjnym areszcie, zaś bez niego nie będzie można przeprowadzić dalszych czynności śledczych oraz wizji lokalnej.
Zwolnienie z aresztu człowieka podejrzewanego o spowodowanie dzień wcześniej wypadku, w którym zginął ktoś tak ważny jak szef ośrodka zajmującego się "białym" wywiadem musi dziwić. Jeszcze bardziej zdumiewa to, że w aktach śledztwa nie zachował się protokół zwolnienia kierowcy, ani nazwisko osoby decydującej o jego zwolnieniu. A przecież było jasne, że uwolniony Białorusin natychmiast skorzysta z okazji, aby opuścić granice Polski. Strata tak ważnego świadka jak sprawca wypadku praktycznie pozbawiała śledztwo możliwości wyjaśnienia prawdziwego przebiegu zdarzeń. Dopiero pół roku później prokuratura – dzięki współpracy z białoruskim konsulatem – ustaliła adres Zawidowa. Jednak korespondencja sądowa wysyłana na ten adres wracała z adnotacją, że adresat jest nieznany. "Całe te wezwania wyglądały prowizorycznie" – oceniają policjanci, którzy brali udział w śledztwie w tej sprawie. Chodziło o to, aby udawać śledztwo, a w rzeczywistości je zakończyć i całą sprawę zatuszować. Nasi rozmówcy zwracają uwagę, że przez cały czas nie próbowano nawet wyjaśnić okoliczności tajemniczego zwolnienia Zawidowa, ani osób, które to umożliwiły.
800 zł za wypadek
Kiedy zamknięto prokuratorskie dochodzenie, sprawa wypadku trafiła na wokandę. Sąd Okręgowy w Siedlcach (w którym sprawy zwykle ciągną się miesiącami), tym razem wydał wyrok w ciągu jednego dnia. Siergiej Zawidow został uznany za winnego spowodowania ciężkiego wypadku samochodowego i za to przestępstwo skazany zaocznie na "800 zł grzywny" oraz "trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres lat dwóch".
Sąd przyjął argumenty prokuratury o winie kierowcy, podzielił jej wywód i wydał wyrok skazujący. Żadna ze stron nie złożyła apelacji i wyrok uprawomocnił się. Pozostał w mocy tylko na papierze, gdyż kierowcy nie zatrzymano i nie osadzono w areszcie. Wyjaśnienie tego paradoksu jest proste: chodziło o to, by formalnie zamknąć sprawę i doprowadzić ją do końca, nie wyjaśniając prawdziwego tła i przyczyn wypadku.
Dwie ekspertyzy
Co tak naprawdę wydarzyło się w Białej Podlaskiej 28 sierpnia 2004 roku? Przesłuchani przez prokuraturę świadkowie opowiadają, że w tył samochodu Marka Karpia uderzyła ciężarówka. W konsekwencji, jego samochód wpadł pod nadjeżdżającego z naprzeciwka TIR-a, który zgniótł go. Rannego dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich wyciągnięto ze zgniecionego pojazdu i przewieziono do szpitala. Dokładny przebieg zdarzenia odzwierciedla sporządzona po wypadku ekspertyza biegłego. Wynika z niej, że ciężarówka była sprawna, zaś jej kierowca – Siergiej Zawidow – rozpoczął hamowanie dopiero w ostatnim momencie (świadczą o tym ślady opon i zapisy na tachografie). W samochód Karpia uderzył nie prosto, lecz z boku, więc siła i kąt uderzenia zepchnęły auto na przeciwny pas jezdni, gdzie staranowała je ciężarówka. Jeżeli przypatrzyć się całemu zderzeniu bliżej – widać, że wypadek przebiegał według metod uczonych na specjalnych kursach sowieckich służb specjalnych: NKWD i GRU. Samochód ofiary tracił przyczepność i wpadał pod ciężarówkę, która go taranowała (w podobny sposób wyglądał wypadek, w którym zginął Walerian Pańko – szef NIK, który badał aferę FOZZ) "Przebieg zdarzeń (…) nosi znamiona działania zaplanowanego w celu pozbawienia życia M. Karpia" – czytamy w najważniejszym fragmencie ekspertyzy.
Zupełnie odmienne wnioski przedstawia druga ekspertyza. Wynika z niej, że wypadek w Białej Podlaskiej był zdarzeniem przypadkowym i "nie nosił znamion premedytacji". Winę za jego spowodowanie ponosi kierowca białoruskiej ciężarówki, który "nie zachował szczególnej ostrożności" i "zbyt późno rozpoczął proces hamowania". Skoro tak to w jaki sposób wytłumaczyć to, że nie ominął samochodu Karpia prawym poboczem, choć szerokość miejsca pozwalała na to? Dlaczego – jeśli już uderzył w jego samochód, to trafił w prawą stronę tylnej części, a nie prosto, co uniknęłoby zderzenia z nadjeżdżającą ciężarówką? W końcu – jak to się stało, że doświadczony kierowca ciężarówki nie zdążył wyhamować, choć tego dnia widoczność była dobra, a jezdnia niemal idealnie sucha? Odpowiedź na wszystkie te zagadki jest prosta: w przypadkowość tych zdarzeń można byłoby uwierzyć gdyby nie to, że Siergiej Zawidow, uderzając w pojazd Karpia, z wyjątkowym wyczuciem potrafił tak skręcić, że siła uderzenia wypchnęła auto na przeciwległy pas.
Świadkowie wypadku zwracają uwagę na jeszcze jeden istotny szczegół: białoruski TIR jechał za samochodem Karpia dłuższy czas, trzymając się podejrzanie blisko. Wjechał w jego auto dopiero wtedy, gdy z naprzeciwka nadjeżdżała polska ciężarówka. Każe to domyślać się, że kierowca czekał na moment, kiedy będzie mógł uderzyć w samochód Karpia, aby osiągnąć oczekiwany rezultat – mówi jeden z policjantów, biorących udział w śledztwie.
Na stole operacyjnym
Prokuratorska wersja tego, co się działo bezpośrednio po wypadku, nie znajduje potwierdzenia w relacjach innych świadków. Dr n. med. Franciszek Wiewiórski – lekarz z warszawskiego szpitala MSWiA przy ul. Wołoskiej (pracuje w zawodzie od prawie 30 lat) twierdzi, że stan Karpia wcale nie był taki ciężki, jak podawano to w oficjalnym komunikacie. "Pacjent został przywieziony z poważnymi urazami powypadkowymi" – opowiada. "Jednak nie jest prawdą, aby zagrażały one jego życiu". Wiewiórski potwierdza, że Karp przeszedł skomplikowaną operację, w wyniku której usunięto skutki urazów. Jego zdaniem, od tej pory zaczęła się systematyczna poprawa stanu zdrowia i samopoczucia pacjenta. "Miałem z nim do czynienia codziennie" – mówi lekarz. "Widać było, że dochodzi do zdrowia. Zresztą to był bardzo silny człowiek." Podobnego zdania jest dr Maciej Parzkowski – podwładny Wiewiórskiego. "W tamtych dniach miałem codzienny kontakt z Karpiem" – opowiada. "Jego hospitalizacja przebiegała znakomicie. Szybko wracał do zdrowia po swoim wypadku".
Obaj lekarze wspominają, że Marek Karp często pytał jak długo będzie jeszcze musiał pozostać w szpitalu. "Chciał jak najszybciej wyjść. Sprawiał wrażenie człowieka obawiającego się o swoje życie" – zapamiętał Wiewiórski. "Czegoś się bał, był mocno przestraszony, jednak nie chciał o tym mówić".
Wieczorem, 12 września dr Wiewiórski wychodził z pokoju, w którym przebywał Karp. "Przy drzwiach stało dwóch nieznanych mi ludzi" – opowiada – "Zaczekali aż wyjdę, po czym bez zgody weszli do niego. Podszedłem i powiedziałem, że o tej porze wizyty są już zabronione. Wtedy pokazali mi jakieś legitymacje, powiedzieli, że są ze służb specjalnych i że przyszli w sprawie wagi państwowej, o której nie mogą mówić. Kilkanaście minut później tajemniczych mężczyzn już nie było". Dr Wiewiórskiemu do dziś nie udało się dowiedzieć kim tak naprawdę byli i po co przyszli ludzie ze służb specjalnych.
Tajemnica rany na głowie
Według oficjalnej wersji przyjętej w śledztwie, Marek Karp zmarł chwilę po godzinie 15.00 w dniu 14 września 2004 "wskutek powikłań po wypadku drogowym". Zupełnie inaczej ten dzień zapamiętali lekarze. "Chciał jak najszybciej wyjść ze szpitala i często pytał nas kiedy będzie mógł to zrobić" – opowiadają. "W końcu zgodziliśmy się go wypuścić, pod warunkiem, że za trzy dni zgłosi się na wizytę kontrolną". Dr Wiewiórski pamięta, że 14 września był ostatnim dniem pobytu Karpia w szpitalu, ale dlatego, że… tego dnia został on wypisany. "Zezwoliłem Markowi Karpiowi na opuszczenie szpitala" – potwierdza lekarz. "Stan jego zdrowia pozwalał na zakończenie hospitalizacji". Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich opuścił szpital jako człowiek zdrowy, kilka minut po godzinie 15:00. Wyszedł i udał się w stronę najbliższego postoju taksówek.
O 15:30 dwaj sanitariusze znaleźli Karpia leżącego na parkingu samochodowym, kilkadziesiąt metrów od głównego wejścia do szpitala. Rozpoczęli natychmiastową reanimację i przenieśli nieprzytomnego z powrotem na oddział. Mimo wysiłków lekarzy, Marek Karp nie odzyskał przytomności i zmarł godzinę później.
Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci były obrażenia głowy. Według oficjalnej wersji, były one konsekwencją wypadku samochodowego w Białej Podlaskiej. Lekarze Franciszek Wiewiórski i Maciej Parzkowski są pewni, że rany na głowie nie było, gdy Karp wychodził ze szpitala. Nie było jej również w ostatnich dniach jego pobytu. Ich zdaniem, w przeciągu kilkunastu minut, ewentualny nagły nawrót choroby nie mógł osiągnąć takiego stadium. Jeżeli medycy mówią prawdę – oznacza to, że dyrektor OSW został zamordowany na parkingu samochodowym przy szpitalu MSWiA kilkanaście minut po załatwieniu formalności związanych z wypisaniem.
Spotkanie z Wassermannem
Tajemnica rany na głowie, pospieszna sekcja zwłok i szybkie zamknięcie oficjalnego śledztwa, tworzą logiczną całość z obawami Karpia o własne życie i jego próbami jak najszybszego opuszczenia szpitala. Aby wyjaśnić ich przyczynę, należy prześledzić ostatnie tygodnie życia Marka Karpia, o których wiadomo bardzo niewiele. "To był mało towarzyski człowiek, samotnik, zawsze chodził własnymi drogami, ale nigdy się z tego nie zwierzał" – opowiadają koledzy Karpia z Ośrodka Studiów Wschodnich. Pracownicy OSW przyznają jednak, że ostatnie tygodnie swojego życia, ich dyrektor spędził na badaniu procesów ekonomicznego uzależniania przez rosyjskie specsłużby byłych państw Układu Warszawskiego. W tym czasie sejmowa komisja śledcza ds. Orlenu próbowała wyjaśnić prawdę o wpływie rosyjskich służb specjalnych na polski rynek paliw (kilkanaście dni przed wypadkiem Karpia ujawnione zostały wiedeńskie rozmowy Jana Kulczyka z Władimirem Ałganowem). Badania te były również przedmiotem zainteresowania polskich służb specjalnych.
Jak ustaliliśmy, na zlecenie polskich służb pracownicy OSW sporządzili raport o przejmowaniu przez firmy związane z rosyjskimi służbami specjalnymi kontroli nad rynkiem paliw w krajach Europy Środkowo – Wschodniej. Raport opatrzono klauzulą tajności. W lipcu 2004 r. treść tego raportu została przedstawiona na nieformalnym spotkaniu w jednym z ośrodków wywiadu pod Warszawą. "Niestety, nie mogę się wypowiadać ani o przebiegu takich spotkań, ani o ludziach biorących w nich udział, ani o przedstawianych tam materiałach" – mówi Zbigniew Siemiątkowski – b. szef Agencji Wywiadu. Ze źródeł zbliżonych do OSW udało się nam jedynie dowiedzieć, że w feralnym spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele AW i ABW, którzy rozmawiali o tym jak zapobiec energetycznemu uzależnianiu Polski od Rosji. W efekcie, zapadły decyzje i plany działań, których treści nie znamy. Wiadomo tylko, że sam Karp wyjechał do Rosji i Gruzji, aby zbadać kilka dodatkowych wątków tematu.
W drugiej połowie sierpnia, Karp spotkał się ze Zbigniewem Wassermannem – wówczas wiceprzewodniczącym komisji śledczej ds. Orlenu i członkiem komisji ds. służb specjalnych. "Znałem Karpia i bardzo go ceniłem" – mówi nam Wassermann. "Ceniłem również jego pracowników za ich ogromną wiedzę na temat krajów wschodnich". Koordynator służb specjalnych potwierdza, że kilka dni później miało dojść do kolejnego spotkania, podczas którego dyrektor OSW miał przekazać istotne informacje dotyczące ważnej osoby z branży paliwowej. Informacje te miały mieć związek z działaniami komisji orlenowskiej. Do spotkania nie doszło, bo w Białej Podlaskiej wydarzył się wypadek.
Specjalista ds. biopaliw
Dzięki pracownikom Ośrodka Studiów Wschodnich, znamy osobę, którą przed swoją śmiercią interesował się Marek Karp. To właśnie informacje na jego temat miał przekazać Wassermannowi. Tą osobą jest Robert Gmyrek – wówczas członek zarządu PKN Orlen ds. biopaliw. Karp poznał Gmyrka kilka lat wcześniej podczas oficjalnych delegacji parlamentarnych do krajów kaukaskich. Gmyrek – wówczas urzędnik ministerstwa rolnictwa - zajmował się w tamtym czasie nawiązywaniem nowych kontaktów handlowych i badaniem rynku biopaliw. Informacje o związku Gmyrka ze śmiercią Karpia pojawiały się w mediach już jesienią 2004 roku. Szybko jednak zeszły z łamów gazet.
Kontrwywiad ABW przez dłuższy czas miał interesować się Gmyrkiem ze względu na jego zażyłe kontakty z ambasadą rosyjską i jej pracownikami. "Służby kontrwywiadowcze zawsze interesują się kontaktami przedstawicieli obcych wywiadów w Polsce" – mówi Konstanty Miodowicz – były szef kontrwywiadu UOP. "Badanie i rozpracowywanie tych kontaktów to normalna praca służb".
Pracownicy ministerstwa rolnictwa pamiętają, że bardzo często Roberta Gmyrka odwiedzał jeden z pracowników ambasady rosyjskiej - Nikołaj Zachmatow. Wyrażał się o nim jako o swoim przyjacielu i serdecznym znajomym, wręczał mu różne okolicznościowe prezenty. Tymczasem, jak dowiedzieliśmy się ze źródeł zbliżonych do komisji ds. służb specjalnych, Zachmatow był rozpracowywany przez kontrwywiad cywilny i wojskowy jako członek warszawskiej rezydentury GRU.
Tajny ośrodek GRU
Czego dokładnie dowiedział się przed swoją śmiercią Marek Karp? Bardzo istotnej odpowiedzi na to pytanie udziela protokół przesłuchania Arkadiusza Grochulskiego – jednego z szefów i założycieli polskiej mafii paliwowej (związanego z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi). Grochulski przeżył próbę zamachu na własne życie. Zatrzymany na polecenie krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej, został tymczasowo aresztowany. Od tego momentu zaczął udzielać śledczym bardzo cennych informacji na temat funkcjonowania paliwowych grup przestępczych i ich zagranicznych powiązań. W najważniejszym fragmencie jednego z protokołów przesłuchań czytamy: Za granicą polsko – białoruską, na wysokości Hajnówki, znajduje się tajny ośrodek GRU. Służy on jako miejsce spotkań przedstawicieli mafii paliwowej, polskich prokuratorów i funkcjonariuszy rosyjskich służb specjalnych. W dalszej części zeznań padają nazwiska ważniejszych gości tego ośrodka. Jak wynika ze śledztwa w sprawie mafii paliwowej, tajemnice tego ośrodka jako pierwszy poznał właśnie dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.
Zduszone śledztwo
W sprawie wypadku Marka Karpia zgadzają się tylko dwa fakty: fakt jego śmierci i data wypadku samochodowego. Pozostałe informacje to kłamstwa lub wielopiętrowe manipulacje. I nic dziwnego: w zatuszowaniu tej sprawy zainteresowane były bardzo wpływowe grupy interesów oparte na komunistycznych służbach specjalnych. Wyjaśnienie tajemniczego wypadku z Białej Podlaskiej musi pociągnąć za sobą również wyjaśnienie tego kto i w jaki sposób tak naprawdę rządzi polskim rynkiem paliwa i energetyki. Tych pytań nie można jednak odkładać, bo dotyczą one podstawowych spraw związanych z bezpieczeństwem państwa.
Cicho, jeżeli nie chcesz być dopisany do tej listy to nie zagłębiaj się w te "dziwne wypadki".
dubel
ksips > możesz podać przyczynę śmierci Krzysztofa Knyże?
Jeśli popatrzeć na pewne pojawiające się nieraz "statystyki" z gatunku - więcej ludzi topi się we własnej wannie niż ginie w wypadkach lotniczych w Teksasie to nie widzę w tym nic dziwnego.
możesz rozwinąć i nas oświecić w jaki to sposób śmierć np. Karpa, Zielonki,Michniewicza szkodzi PIS owi ?
statystyka chyba w tych wypadkach nie ma zastosowania .
przypomniałem sobie sprawę FOZZ i serie tajemniczych zgonów . kilkanaście trupów sciśle powiązanych ze sprawa.
nawet policjanci którzy byli pierwsi na miejscu "wypadku" prezesa NIKu utonęli podczas wędkowania.
Łał, czyzbys dopiero teraz dowiedzial sie, ze swiat nie wyglada tak jak ukazuja go media pro-amerykanskie?
[9] Rozumiem, że jak umrzesz, to twoja rodzina ma na GOLa wrzucić odpis z aktu zgonu?
łał znaczy ze nie jest to obsesja i szaleństwo teorii spiskowych ?
Wypadki się zdarzają, ale tak ogólnie jeżeli ktoś wierzy że na wszystkie pytania otrzyma odpowiedzi czytając gazety i oglądając telewizję to pozazdrościć. Prokurator odbębni swoją pracę od tej do tej, zwykłych spraw mu wystarczy, by nikt mu nie zarzucił że nic nie robi. Po co ma się wychylać, wikłać, narażać? Więcej mu zapłacą? To nie CSI.
[15] To tak jakby dopisał do tej listy mojego sąsiada co się powiesił i domagałbym się poznania prawdy, bo ludzie przecież się sami nie wieszają. Albo nie mogą na nic chorować.
Z tego co pamiętam, to na tej liści kiedyś był jeszcze Wiktor Bater, którego to podobno służby specjalne zabiły parę dni po katastrofie w Smoleńsku. Dopiero jak się pojawił po iluś miesiącach w telewizji, to twórca listy uznał, że chyba się pomylił... lol
ksips > nie ja tworzyłem liste podałem jedynie konkretne przypadki . moze tak łaskawie odniósł sie do nich a nie pieprzył o sąsiedzie i teoriach spiskowych. sprawa FOZZ nie jest wymysłem wystarczy poczytać oficjalne informacje by wyrobi opinie. Oczywistym jest ze cześć tych wypadków jest zdarzeniem losowym jednak sprawa Karpa jest ewidentnie przekombinowana.
snujesz teorie niczym wizjoner pisząc cos o tuszy operatora ,więc powtórzę pytanie podaj przyczynę śmierci ?
olivierpack bardzo dobrze podsumował prace prokuratora sam spotkałem sie z podobnym podejściem.
odwiedzając kolegę (poniedziałek kilka lat temu) dowiedziałem sie o jego śmierci . matka opowiedziała mi jak to wieczorem (piątek ) został pobity i w sobotę rano zmarł. Po 2 godz, szwendania sie po osiedlu wiedziałem kto co.Prokurator nie zlecił sekcji ( chłopak w wieku 40l) ograniczył sie do wręczenia wizytówki przedsiębiorstwa pogrzebowego. Poprosiłem kolegę pracującego w krematorium i mającego dostęp do prosektorium by zerknął czy "kaczor" ma jakieś ślady pobicia.Okazało sie ze i owszem ,rozcięta warga siniak -typowe ślady pobicia.
próby zainteresowania sprawą prokuratury i policji nie przynosiły żadnego rezultatu - zwyczajnie nikt nie chciał słuchać. Dodatkowo szwagier kaczora został potraktowany nożem co skutecznie zastraszyło głównego świadka (siostrę). Mnie natomiast próbowano zastraszyć telefonami z pogróżkami Dodam ze cała akcja nie ma nic wspólnego z polityka czy gangsterską ot zwykłe menele jakich pełno . Policja nie chciała sie mieszać w prace prokuratury a ta nie miała ochoty przyznać sie do błądu. Ciąg dalszy będzie z tym ze juz bez ww organów.
Wszystkie te przypadki wynikają z jednego. Jeśli sprawa nie dotyczy nas wolimy myśleć że wszystko jest ok i za wszystkim stoi przypadek, ot co błoga nieświadomośc. A kazdy zwolennik PO to własnie taki błogi nieświadomy.
[1] Odrazu uprzedzam nie jestem fanatykiem PISU :-)
[23] A kazdy zwolennik PO to własnie taki błogi nieświadomy.
Charakterystyczna kategorycznosc osadu z [23] jak dla mnie neguje oswiadczenie z [1]
Ale co ma do tego PO czy PIS?
Tutaj chodzi o interesy transpartyjne, i grupy wpływów działające ponad granicami.
Weźmy na przykład tragedię w Smoleńsku. Nie widzę powodów aby uważać to za coś więcej niż wypadek (poza zbiorem niekompetencji). Ale tylko idiota nie zauważy że Rosjanie od pierwszych godzin z pełną premedytacją rozgrywali sytuację przeciwko Polsce. I wcale się im nie dziwię. Są strefy wpływów i interesy gdzie Polska i Rosja się ścierają. Moim zdaniem nie są to już czasy żeby Rosjanie zaplanowali fizyczną likwidację polskich władz, ale kiedy okazja się przytrafiła, bez skrupułów ją wykorzystali.
Natomiast nie mam wątpliwości że Rosjanie nie mają oporów przed likwidacją ludzi mniej istotnych. Amerykańskie służby od IIWŚ latają po świecie i zabijają kogo im wygodnie, byli nawet w stanie oszukać własnego prezydenta (w kwestii broni Saddama), nie ma wątpliwości że Rosjanie im nie ustępują w tych kwestiach.
8 Krzysztof Knyż,operator Faktów, pokazał na żywo w TVNie wraz z W. Batorem jak TU 154 ląduje w całości. Potem ślad po operatorze zaginął
No popatrz a ja słyszałem, że w tym czasie leżał szpitalu i cięzko chory zmarł.
Do listy dziwnych wypadków dodałbym za to ten:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,5662948,Nie_zyje_jedna_z_bohaterek_afery_Rywina.html
Ja ostatnio ogladalem wlasne wesele - i czyz nie jest dziwne, ze sporo z widocznych na ekranie osob juz nie zyje?
smuggler > starzejesz sie . wątek nie jest o zgonach z przyczyn naturalnych .
czy któryś z aktorów został potrącony przez białoruskiego tira którego kierowca po zatrzymaniu sie rozpłynął a może se strzelił 3 razy w klatę i pomiędzy strzałami dzwonił na pogotowie?
przypomina m sie tragiczny wypadek 2 policjantów . obaj utonęli wędkując z łódki w wodzie do kolan. tak ze dziwne wypadki sie zdarzają i ten tez byłby zrządzeniem losu gdyby nie fakt ze: policjanci byli pierwszymi przy tragicznym " wypadku" Pańki i w raporcie napisali "samochód wyglądał jak po eksplozji bomby"
edit> sory przeoczyłem własne i myślałem ze myślisz sztuce )))))
[28] Sprawa Waleriana Pańko to wczesne lata 90' - wtedy wiele było takich "dziwnych" spraw, jak choćby zabójstwo Jaroszewiczów. A propos - polecam 3 czy 4 artykuły na ten temat, które były w Angorze - bardzo przyjemnie i ciekawie się czyta.
Ja nie mowie, ze " nie ma nic na rzeczy" ale bez przesadyzmu, bo po prostu ludzie (z) czasem umieraja.
osobiście coraz bardziej się przekonuję, że Polskę opanowała mafia. I to mafia rządzi krajem.
Lepper to prosty chłop granatem od pługa oderwany. On słowa "samobójstwo" nawet nie potrafił wymówić bo za długie.
Od siebie dodam wypadek w Smoleńsku. Nawet jeżeli rzeczywiście był tam wypadek, to przecież rozbił się tam polski samolot rządowy. Przekazywanie śledztwa w całości rosjanom to po prostu kompletne bzdura, chociażby z tego powodu, że na pokładzie samolotu mogły być (i chyba z tego co pamiętam) były dane (laptopy, dokumenty) niekoniecznie dla oczu naszego od wieków szczerze zaprzyjaznionego z nami wujka Wani.
Gdyby rozbił się tam samolot francuski czy niemiecki - nawet zwykły pasażerki - to śledztwo byłoby niezależne. Ale my przecież musimy się chylić przed rosjanami bo mamy to już w genach.
Krzysztof Knyż,operator Faktów, pokazał na żywo w TVNie wraz z W. Batorem jak TU 154 ląduje w całości.
nawet do tego momentu przeczytałem, niestety psuje to wiarygodność calego tekstu
Mark24> Były tez tel.satelitarne I słowo "były" jest najwłaściwsze. Przekazanie sprawy to pikuś można zwalić na okoliczności ale juz kłamstwa i manipulacje (oczywiście mówię o polskiej stronie) to kryminał.
ksips > owszem sprawa sprzed lat ale osoby zaangażowane w temat do dziś mieszają w tym kraju.
choćby próby ukręcenia sprawy przez zmianę sędziego. typki nadal maja olbrzymie wpływy .
nie wiem co pisała Angora na temat Jaroszewiczów ale wydaje sie ze kluczem do zagadki mordów:,generała ,premiera i przewodnika est słowo ARCHIWUM
Tak, chodziło o kwity - i to nie tylko o te, które zostawili Niemcy ;)
Angora ustaliła mniej więcej kim byli zabójcy - a także to, że to nie była ich pierwsza robota (takie same odciski palców znaleziono przy zwłokach kilku księży zabitych jakiś czas wcześniej na plebaniach). Tj. pisałem - ciekawie napisane i rzucające intrygujące "światło" na sprawę - warto dorwać te numery :)
[32] Wielu gimnazjalistow nie jest w stanie napisac slowa "masturbacja", co jednak im nie przeszkadza w jej uprawianiu :P
W ogóle nie wypowiadam się o konkretnych przypadkach, proszę to sobie odnotować.
Zabawne jest wzięte z Księżyca przekonanie niektórych osób, że służby specjalne obcych państw w Polsce nie funkcjonują, a jeśli funkcjonują, to nie posuwają się do zabójstw. Gdzie Wy żyjecie? Wszystkie służby świata posuwają się do takich działań, również nasze.
Przy tym, dodatkowo, w takiej Rosji mordy kierowane interesem politycznym, czy biznesowym, to rzecz wręcz względnie powszednia. Rosja to mafijna oligarchia oparta całkowicie na przemyśle paliwowym, tworzona w dużej mierze przez byłych pracowników wywiadu ZSRR (nie, nie tylko Putin moi drodzy - masa wysoko postawionych osób). Rosja prowadząc działania na strategiczną skalę przez liczne spółki stara się przejąć europejski rynek paliw, działa wszędzie, a szczególnie w bloku wschodnim (to są fakty, o tym może poczytać każdy zainteresowany, istnieją otwarte raporty na ten temat*), toczy wywiadowczą wojnę. Interesy rosyjskie są tu skrajnie sprzeczne z polskimi. Wy natomiast święcie wierzycie, że wszystko jest przypadkiem.
Poczekajcie, jak nas rząd sprzeda i odda Rosjanom Lotos. Nie można do tego dopuścić. Podnosić krzyk kiedy tylko przejdzie rządzącym przez głowę taka myśl!
* A wstępnie np. tu: http://autorzygazetypolskiej.salon24.pl/218968,rosja-czechy-agentura-coraz-grozniejsza
nic nie zrobimy choć byś sie podpalał dar w wniebogłosy i tak znajda sie trzeźwo myślący bagatelizujący cała sprawę. tak było z Norweską ropa, niemiecko- ryską rurą czy teraz z gazem łupkowym.
wszystkich liczących na korzyści z wydobycia gazu łupkowego ( tańsze paliwa ,wpływy do skarbu państwa itp,) muszę rozczarować cieszcie sie jeżeli nie będziecie do tego dopłacać .
Poczekajcie, jak nas rząd sprzeda i odda Rosjanom Lotos. Nie można do tego dopuścić. Podnosić krzyk kiedy tylko przejdzie rządzącym przez głowę taka myśl!
Rafinerię Gdańską już chcieli opchnąć, bo niby była nierentowna ;D nie wiem co ich powstrzymało, ale jak na razie jeszcze jest nasza. Tyle, że na przeciwko LukOil wybudował swoją stację ;)
Zapewne jak sprzedadzą już rafinerię, to Tusk będzie szczęśliwy pokazywał "zieloną wyspę w Europie", niestety to tylko efekt chwilowy ;/
Pewne rzeczy po prostu warto wiedzieć wcześniej! Sam zobacz!
http://postlinknews.com/349news.php
[39] -> Mialbys wieksze szanse, gdybyś odrazu podal link do tej Twojej stronki, albo lepiej odrazu kod smsa żebrząc o kase, a nie bawisz sie w jakies napisane przez samego siebie fikcyjne newsy. Tutaj frajerów nie znajdziesz i nikt nie da sie nabrac na Twoje tanie gierki:)
Pozdrawiam
8 Krzysztof Knyż,operator Faktów, pokazał na żywo w TVNie wraz z W. Batorem jak TU 154 ląduje w całości --- niezle :) to ze gosc byl nierzetelny i pokazal ladowanie archiwalne , to niby oznacza ze rosjanie rozsierdzeni tym go wykonczyli.
Alpha omega :--> ofc ,ruscy agenci w polsce maja sie dobrze ale zeby hurtowo wykanczali dzialaczy pisu ... moze to i strategia ale mnie to nie przekonuje
i znów ta gazeta polska