Zaczynam to pisać po raz siódmy i nadal nie wiem jak to ująć. Więc postaram się to zrobić inaczej.
W moim domu rodzinnym sytuacja jest tragiczna. Dom jest własnością mojej babki od strony ojca (przedzielony na dwie części, jedną zamieszkuje ona, drugą moja rodzina). Ojciec jest... bydlęciem. Nie wiem jak to inaczej nazwać, w każdym bądź razie od kilkunastu lat znęca się nad moją matką. Psychicznie, czasem fizycznie. Wyzywa ją bez powodu, każe jej się wynosić z domu, niszczy sprzęt domowy, upokarza itp. Dlaczego tak jest, tego nie wie nikt - moja mama jest kobietą o sercu tak wielkim, że można bym obdzielić kilka osób. Nawet kiedy "ojciec-tyran" leżał w szpitalu po ciężkiej operacji to i tak ona się nim opiekowałal. Nigdy nie robiła nic przeciwko niemu, ba - pamiętam jak jeszcze kilka lat temu, po większej awanturze siedziała ze mną i płakała mi - dlaczego ona go jeszcze tak kocha.
Do momentu kiedy skończyłem 18 lat i nadal tam mieszkałem, jakoś leciało - może to brzmieć kretyńsko, ale jeżeli ktoś całe życie tak egzystuje to się w końcu przyzwyczaja, a o "normalności" to co najwyżej słyszy od znajomych. Tak naprawdę odkąd przestałem być "małym-nierozumnym gnojem" i zacząłem ogarniać to co mnie otacza, odsunąłem się od ojca i przez te lata starałem się z nim nawet nie rozmawiać - ignorowałem to co się działo. Do momentu kiedy wracając do domu nie zastałem awantury, matki w podartych ciuchac i podrapanej chowającej się w łazience i tego bydlaka który się nad nią znęcał. Powiedziałem mu wtedy co o nim myślę, kazał mi wypierdalać z domu i takie tam - ważne, że przez jakiś czas był spokój w domu.
Przyszedł moment w końcu na wyprowadzkę na studia - ogólnie studia mało mnie interesowały, chciałem tylko się z tamtąd wyrwać. Plan się udał, bo od 4 lat mieszkam sam, utrzymuje się sam i wiedzie mi się całkiem nieźle. Ale w domu koszmar nie ustaje, mieszka tam nadal moja matka i młodsza siostra (za rok matura), które żyją cały czas w stresie i obawie, że tamtego debilowi coś odbije i zrobi im krzywdę. Ogólnie nie ma go w domu - siedzi u swojej kochanki całymi dniami, przyjeżdża tak naprawdę tylko spać i srać. Ale czasami zdarzają się jakieś awantury o których przez tak długi czas nie wiedziałem - do wczoraj...
Po wczorajszym telefonie do tej pory nie mogę się do końca pozbierać. Jakbyście się poczuli, kiedy Wasza matka powiedziała by Wam, że już ma tego dość, nie wytrzymuje, pójdzie się chyba powiesić, zaopiekujcie się młodszą siostrą i tego typu rzeczy? Nie życze tego nikomu. Ojciec zrobił aferę o psa mojej siostry - wyrzucił go w środku nocy na ulicę i zaczął się wyżywać na matce - przystrzasnął ją między drzwiami, rozwalił okno, żaluzje, potłukł naczynia i po przyjeździe mojej siostry - kazał im obu się wynosić. Groził matce śmiercią, ponoć nie pierwszy raz. W końcu sam wsiadł w samochód i pojechał. Matka boi się albo wstydzi zadzwonić na policję - co prawdą dowiadywała się jakichś tam rzeczy o pomocy i umówiona jest na wtorek na wizytę - ale nie wiem co z tego wyjdzie. Wiem tylko, że nie mogę na to dłużej pozwalać i muszę coś z tym zrobić. Tylko co?
Największym problemem jest tu fakt, że jeżeli matkę stać na to, żeby utrzymać siebie i moją siostre (ojciec nie daje im pieniędzy na nic, zresztą nigdy nie dawał), to na wynajem mieszkania w innym miejscu już pieniędzy nie starczy. Szukaliśmy już kiedyś jakiegoś taniego mieszkania, ale wynajem w tym niedużym mieście to koszt miesięcznie około 700 zł miesięcznie. Do tego dochodzi spłata jakichś tam kredytów (notabene branych dla ojca...) i po prostu nie starczy jej na życie. Ja staram się pomóc, wciskam jej na siłę tyle kasy ile mogę, ale ona po prostu nie chce ode mnie brać, bo jej na to duma nie pozwala.
Od strony prawnej nie mam zielonego pojęcia jak to mogłby by wyglądać i co z tym robić, dlatego - wiem, że tekst jest długi, wiem, że straszne smuty i gdzie z tym na forum internetowe - ale może ktoś miał styczność z podobnymi sytuacjami, albo odpukać sam to przeżywał i może coś poradzić.
Pozwolę sobie podbić wątek sprzed kilku dobrych lat.
Chciałem tylko napisać, że udało się to wszystko jakoś doprowadzić do porządku. Było cholernie ciężko i drogo ale... udało się.
Generalnie udało się nam wynająć mamie i siostrze kawalerkę bardzo tanio dzięki życzliwym ludziom i któregoś dnia kiedy ojca nie było w domu po prostu zabraliśmy wszystkie rzeczy i je stamtąd zabraliśmy. Później do sądu trafiła sprawa o rozwód z winy ojca, było z tym strasznie dużo komplikacji (kłamał jak najęty, wymyślał jakichś wymyślonych świadków i przeróżne bzdurne historie), później różne sprawy sądowe o finanse w domu (koszty remontów, kredyty itp itd) ale koniec końców poszło po naszej myśli - udało się ten chory związek prawnie rozwiązać. Nie udało się od ojca wyciągnąć wszystkich należnych mamie pieniędzy, ale ona już też ma tego dość i nie chce już do tego wracać, cieszy się, że udało się od niego uwolnić. Od tamtej pory właściwie nie ma z nim kontaktu - mimo, że miejscowość w której mieszka mama nie jest zbyt duża to przez te kilka lat nie działo się nic co by mogło nawiązywać do tej smutnej historii. Nie chcę tu przytaczać szczegółów całego tego rozwiązania bo można by z tego napisać która wcale nie była by przyjemna do czytania, były momenty kiedy mieliśmy już wszystkiego dosyć ale daliśmy radę i warto było - szkoda tylko tych straconych lat na to wszystko i połowy życia mojej matki. Ale wszystko jeszcze przed nami, odbiliśmy się od dna, mama też od zakończenia tej sprawy zaczęła powoli korzystać ze swojego życia i staram jej się w tym pomagać jak tylko mogę.
Żałuję tylko, że tak późno się zajęliśmy rozwiązaniem tego problemu.
Dzięki wszystkim za dobre słowa i wsparcie.
Bez obrazy ale ty okazałeś się sku... bo zostawiłeś je z nim. Ja bym na twoim miejscu ojcu nastukał, bądź co bądź bije Ci matkę. Weź mu tak porządnie przypie..... i powiedz że ma się odwalić od was, matka niech weźmie rozwód, bo w końcu ma kochankę. Ja bym tylko to zrobił. Stary matkę masz tylko jedną dbaj o nią. Powodzenia.
Jeśli twoja mama nie chce dzwonic na policję, to może Ty zadzwon. Nawet jeśli mieszkasz w innym mieście.
Wiem o tym, nie powinienem był tego tak zostawiać. Ale nie jest łatwo podnieść ręke na ojca, uwierz mi. Poza tym mam wrażenie, że nie wiesz co piszesz albo nie doczytałeś do końca. Matka może wziąść rozwód tylko co dalej - dom należy do matki ojca, więc co, na ulicę?
j-bobo --> Tylko do czego to może doprowadzić? Nie chodzi mi o samą wizytę policji, ale o dalsze konsekwencje, typu rozwód, jakieś alimenty, zapewnienie żonie miejsca do mieszkania (rozwód jeżeli dojdzie do skutku to tylko z winy ojca). Ja się najbardziej obawiam, że może być jeszcze gorzej.
Kosmit -> Puścić mu Kate Perry?
Przerabane :(
Na moj rozum jest tak - tkwicie w tym chorym ukladzie od lat, bo przeraza was, ze zmiana bedzie zmiana na gorsze.
Nie bedzie. Moze bedzie CIEZEJ ale nie bedzie GORZEJ.
PO prostu trzeba w koncu wykonac ten pierwszy krok, poki mozna, bo tacy ludzie maja to do siebie, ze eskaluja przemoc. I kiedys moze sie - cjocby niechcacy - dokonac ten jeden raz za duzo, albo on zrobi krzywde wam, alby ty czy matka w wybuchu tlumionej przez lata desperacji... lepiej nie myslec.
Dlatego - zrobcie cos. Nie wiem co, ale cokolwiek: powiadomcie policje, zlozcie pozew rozwodowy, kazcie sie mu wynosic, sami sie gdzies wyniescie... Nie wiem, nie znam tego ukladu i 1001 zaleznosci, charakterow itd. To juz sami musicie ustalic.
Ale jak sam widzisz "nicnierobienie" w nadziei, ze moze sie zmieni. opamieta - nic nie daje. Ba, rozzuchwala tyrana, ktory widzi, ze moze wszystko, bo wy nie robicie nic.
Zatem - to wy musicie zaczac dzialac.
Wiem, ze nie bedzie lekko zaczac, ale ten pierwszy krok jest zawsze najtrudniejszy, potem juz z gorki.
Powodzenia.
Walczcie o prawo do normalnego zycia.
Nie na ulicę, tylko Twoją matkę stać teraz na utrzymanie domu i jeszcze spłacanie kredytów, to ja na jej miejscu bym się wyprowadził, tak, żeby on nie wiedział gdzie. Nie wiem ile teraz zarabia, ale myślę, że gdyby Twoja siorka wzięła dorywczo jakąś robotę(w końcu maturę ma, więc nie będzie brała nic na pełen etat), Ty byś dawał. Matce postawić ultimatum, albo się wyprowadza i przestaje być taka dumna, żeby brać kasę, albo dzwonisz na policję, żeby go zamknęli.
maciek496 - Jakby to było tak łatwe jak piszesz.
Sytuacja bardzo nieciekawa, która niestety z pewnym sensie znam. Problem z policją jest taki, że mogą go wypuścić z wielu powodów zaczynając od lenistwa funkcjonariuszy, a wtedy co?
Spróbuj zadzwonić do jakiś organizacji, tam są ludzie na prawdę chętni do pomocy i niestety myślę, że to Twoja jedyna opcja.
Ludziom którzy myślą, że sprać ojca wystarczy, nie mają wyobraźni
Poczytaj:
http://www.codziennikprawny.pl/pytanie/78/900/do_kogo_mozna_sie_zwrocic
Choć wiem że każdy jest inny, to w tej sytuacji nie rozumiem dla czego nie załatwisz tego po męsku. Policja będzie musiała przyjechać co najmniej kilka razy zanim zrozumieją że coś faktycznie się dzieje i zostaną podjęte konkretne kroki, a jeśli wziąłbyś sprawę w swoje ręce na pewno poszło by szybciej. Piszesz Ale nie jest łatwo podnieść ręke na ojca, uwierz mi. tylko... ile w nim jest ojca? Fakt że Cię spłodził jeszcze o niczym nie świadczy i nie czyni z niego prawdziwego ojca, tak jak nie wystarczy się urodzić człowiekiem, a trzeba jeszcze być człowiekiem. Nie lubię krytykować ludzi, ale uważam że to iż pozwalałeś na poniewieranie Twojej matki przez "ojca" nie jest zbyt dobre- delikatnie mówiąc. Sam pisałeś że byłeś świadkiem takich wydarzeń kiedy bądź co bądź byłeś już dorosły.
Piszesz że nie wiesz co robić, a mnie dziwi że do tej pory nic konkretnego nie zrobiłeś. Tak czy inaczej wykonaj jakiś krok czym prędzej- jeśli nie załatwić tego po męsku to powiadomić policję. Najlepiej zasięgając porady prawnika.
moutek żal mi Cie
Czasem sobie mysle, ze aborcja powinna obowiazywac wstecznie.
Smuggler --> Kazać mu się wynosić nie da - to jest JEGO - a właściwie jego matki dom, która stoi za nim murem. I to on każe się wynosić. Ale chyba sam zdaje sobie sprawę, że gdyby to było takie proste to już dawno matka z siostrą by się wyniosły.
Kosmit --> One żyją bardzo skromnie - kredyt spłaca bo musi, nie są to duże pieniądze ale z jej pensji po prostu by nie wystarczało jeszcze opłacać wynajmu mieszkania. O przeprowadzce w inne miejsce myśleliśmy, ale wtedy koszta wynajmu mieszkania są jeszcze bardziej przytłaczające - do tego dochodzi jeszcze szukanie nowej pracy. Siostra jeszcze nie ma matury, dopiero zaczyna ostatnik rok liceum.
Joshi --> Zdaje sobie z tego sprawę, że ja po prostu od tego uciekłem. I siedzi mi to na sercu od zawsze i pewnie będzie siedziało do końca świata. Dlatego w końcu muszę coś zrobić. Mówisz o załatwianiu spraw po męsku... szczerze mówiąć to gorsze rzeczy mi się zdarzały "po męsku". Ale czy traktując go tak jak traktuje on swoją rodzinę, nie stane się taki sam jak on? Nie chce tego robić dopóki naprawdę nie będzie to ostateczność.
Jeżeli ma to związek z alkoholem to sprawa jest równie prosta jak i bez alkoholu dzwonisz po pały.
Parę razy stary ląduje na izbie wytrzeźwień i rura mu mięknie
na sam tekst dzwonię na policję zamyka się jak dziecko w łazience.
Ten gość jest królem w domu, a tak naprawdę to zwykła pizda.
W zderzeniu ze światem zewnętrznym nie ma szans.
Może jest chory psychicznie lub to zwykły sadysta.
Tylko to musi wyjść od was nikt z zewnątrz się nie wychyli(za duża znieczulica w społeczeństwie.)
Pomimo, że takie sprawy są trudne. To nie ma problemów z którymi by nie szło sobie poradzić.
Prowokacja czy nie pozdrawiam.
Sa schroniska dla malterowanych kobiet, gdzie mozna pomieszkac pare tygodni albo i dluzej, w czasie gdy sie organizuje sobie prace, nowe lokum itd.
Alba_Longa -> i widzisz, nie wspomniałem o tym. On nie pije. Zdarzy mu się coś wypić raz - dwa razy w roku. Mam wrazenie, że gdyby pił sytuacja byłaby dużo prostsza.
Smuggler -> Wolałbym unikać takich rzeczy, ale jeżeli byłaby to konieczność...
Dodam jeszcze trzy zdania -
To generalnie nie jest "mój" problem - ja tam nie mieszkam, nie jestem z tym miejscem w żaden sposób związany poza faktem, że jest tam moja matka i siostra. Nie chce nic od ojca, on dla mnie nie istnieje - chce tylko spokoju i normalnego życia dla mojej rodziny. Niestety nie jestem jeszcze w stanie sam im tego zapewnić.
I kwestia kasy - mam troje rodzeństwa, z czego tylko jedno dziecko (młodsza siostra) jest na utrzymaniu rodziców, ale skończyła już 18 lat. Co wtedy z ewentualnymi alimentami?
I dom - właścicielem jest babka, w przypadku rozwodu rozumiem, że matka zostaje bez żadnych praw? Czy ma to jakieś logiczne rozwiązanie.
Ale czy traktując go tak jak traktuje on swoją rodzinę, nie stane się taki sam jak on?
Facet przeciwko facetowi a facet przeciwko kobiecie która jest z natury słabsza to zasadnicza różnica, więc- nie, nie staniesz się taki jak on. Wykażesz się jedynie chęcią obrony najbliższych Tobie osób. Rozumiem jednak że Nie chcesz tego robić dopóki naprawdę nie będzie to ostatecznością. Pytanie tylko: skąd wiesz że teraz właśnie nie jest czas na ostateczności? Co zrobisz gdy nie daj Boże (albo nie daj Nicość jeśli jesteś ateistą) Twoja mama zrobi to o czym mówiła, czyli popełni samobójstwo? Będziesz później potrafił żyć ze świadomością że zatrzymałeś się na etapie zamartwiania a nie zrobiłeś nic konkretnego? Jeśli nie chce użyć siły- nie rób tego, oczywiście. Ale w takim razie idź czym prędzej do prawnika i dowiedz się jak można Twojego ojca sprowadzić na ziemie drogą prawną. Jeśli faktycznie jest tak jak piszesz to nie są żarty, a jeśli będziesz wciąż zwlekał pewnego dnia może być już za późno...
Mam wrazenie, że gdyby pił sytuacja byłaby dużo prostsza.
Uwierz że masz złe wrażenie. Alkohol to jedno z najbardziej niszczycielskich narzędzi wynalezionych przez ludzi;)
jeśli siostra się uczy to przysluguja jej alimenty, jesli Ty studiujesz to Tobie tez przysluguja alimenty, jesli ojciec nie jest w stanie zaplacic alimentow to przy odrobinie wysilku zaplaci wam jej babka
generalnie nieciekawy problem, na szczescie sa tu uzytkownicy tacy jak mountek, ktorzy moga sie podzielic swoim zyciowym doswiadczeniem
Joshi -> Masz całkowitą słusznośc w tym co piszesz. Jutro zadzwonię do mamy i z nią poważnie porozmawiam na ten temat.
A co do alkoholu i wrażenia - alkohol byłbym jakimkolwiek wytłumaczeniem dla takiego zachowania - a tutaj go po prostu nie ma. Jeżeli miałbym zdefiniować "zło", to byłoby niestety moim ojcem.
Mourinio -> Ja nie studiuje, siostra dopiero zacznie. W każdym bądź razie pamiętam, że ty studiujesz/studiowałeś prawo, więc może orientujesz się co do pytania o dom? Czy byłąby możliwość wywalnia z niego ojca?
A co do alkoholu i wrażenia - alkohol byłbym jakimkolwiek wytłumaczeniem dla takiego zachowania(...)
Widocznie Twój ojciec jest najzwyklejszym w świecie ch.... Sam sobie dodaj resztę.
Życzę Ci powodzenia i wytrwałości w poradzeniu sobie z tym problemem. Grunt to podjąć odpowiednie i stanowcze kroki, pamiętaj o tym.
Wez je przygarnij do własnego mieszkania (skoro się wyprowadziłes to chyba musisz gdzies miszkać).
Najlepiej to zadzwoń po policję i zgłos wszystko, lub wyslij ojca to psychologa lub zapros psychologa (w towarzystwie ochrony) do domu.
I oby to nie była prowokacja, bo specjalnie poswięciłem czas na przeczytanie twojego DŁUGIEGO tesktu.
mountek - daj już sobie spokój, co?
Nie chce Cie wprowadzic w blad, wiec odpowiem: nie wiem - troche za zlozona sprawa na zwyklego studenta.
Dzięki za dobre słowa. Postaram się niedługo napisać co tam się udało osiągnąć i jak sytuacja się rozwija, może kogoś to zainteresuje - albo jeszcze nawet może komuś pomoże.
Morgoth -> Ja wynajmuje mieszkanie ze znajomymi ponad 100km od miejsca ich zamieszkania, takie coś nie wchodzi w grę na razie. A reszta już została powiedziana.
Prowokacja to jest ten cały mountekt, ja tutaj się udzielam (niewiele bo niewiele) od 7 czy 8 lat, ale nie chciałem pisać takich rzeczy pod prawdziwym nickiem.
W takiej sytuacji nie czekałbym ani sekundy dłużej i zabrał matkę z siostrą do siebie. Następnie skorzystał z pomocy odpowiednich organów.
nie wiem, ale mam wrazenie, ze przybycie wsparcia ze strony policji i rozwiniecie akcji dalej przyniosloby Wam lepsze warunki niz teraz macie...
Zdaje sie ze chyba juz wprowadzili łaskawie ustawę ze to osobnik powodujący problem jest wywalany, a nie ofiara z mieszkania... Chociaż jeśli jest to mieszkanie Twojej babci, to by znaczyło, ze to jest bardziej skomplikowane...
Nie myślałeś o niebieskiej linii albo coś takiego?
W sierpniu 2010 r znowelizowano ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie i teraz prokuratura już nie musi czekać, aż sąd zdecyduje o eksmisji tyrana domowego i może sama wyrzucić go z domu.
Prokuratorzy mogą też wyrzucać z mieszkania nie tylko osoby tam zameldowane, ale nawet właściciela lokalu.
Alimenty przysluguja kazdemu dziecku do 25 roku zycia (po 18 lub 19stmy roku zycia - liceum i technikum, musisz dalej kontynuowac nauke zeby je dostawac - nie musza byc to studia, musi to byc po prostu papier potwierdzajacy, ze dalej sie uczysz*).
Bez znaczenia jest to czy on czy ta twoja babcia bedzie je placic, jezeli nie oni, to panstwo (dokladnie Miejski Osrodek Pomocy Spolecznej). Oczywiscie beda to o wiele mniejsze pieniadze (maksymalna kwota to bodajze 500 zl), ale jednak beda to jakies PIENIADZE.
Co do domu to nie jestem pewien, ale obilo mi sie o uszy, ze w takiej sytuacji macie do tego jakies prawo(wy jako dzieci chyba nawet wieksze niz twoja mama).
*nie wiem czy tyczy sie to takze tego, gdy twoj ojciec by je placil, ale gdy nie, to zeby dostawac alimenty NIE MOZESZ byc zarejestrowany jako osoba pracujaca.
Najpierw za to co robi pokazałbym mu ile da mnie znaczy siłą. Rozwaliłbym mu pysk na tyle mocno, że przez pare tygodni wstydziłby się pokazać innym ludziom. Następnie matkę przekonałbym do rozwodu, alimenty lub chociaż separacja. No ale to tylko łatwo się mówi. Dużo z tym pierdolenia za przeproszeniem...
Sytuacja nieciekawa, ale dla chcącego nie ma rzeczy niemożliwych. Poszukaj dla mamy ośrodków opieki, różnych form pomocy (fundacje, ośrodki państwowe), podzwoń popytaj tak jak tutaj, obmyśl różne możliwości od A-Z. Z tego co napisałeś, masz jeszcze rodzeństwo, które już jest na swoim, więc razem też macie większe możliwości finansowe. Jak już wszystko obmyślisz, porozmawiaj z mamą i nie wahajcie się zacząć działać.
Dobrze zapytać też tutaj na forum o wynajęcie mieszkania jedynie za cenę czynszu. Są ludzie, którym nie zależy na pieniądzach, tylko na utrzymaniu mieszkania bez żadnych kosztów/wkładu własnego, bo sami np. przebywają za granicą. Może akurat znajdzie się chętny do pomocy. Możemy też przeprowadzić zbiórkę pieniędzy na start, jakbyś chciał (tylko nie wiem co z tego wyjdzie, ale nei na takie rzeczy się tu już zbierali GOLowicze)
Jakby mi ojciec moją matkę uderzył przy mnie, to mogę dać sobie ręce uciąć, że bym go okopał. Nie wiem, jak to wygląda naprawdę, nawet nie umiem sobie tego wyobrazić, ale jestem pewien, że bym coś zrobił w tym kierunku.
Niestety ale taka jest prawda w wielu polskich domach tak jest, to bardzo przykre, nie wiem co Ci poradzić, musisz jakoś pomóc mamie.
sytuacja jest niepozazdroszczenia.
rozwód i droga prawna jest nieunikniona , jeżeli gość znęca sie fizycznie należy postawić w stan oskarżenia i wg. KK starać sie o skazanie. twoja rodzina jest zameldowana i na dzień dzisiejszy ojciec nie może np. wystawić walizek za drzwi.
piszesz ze mama obawia sie że nie będzie w stanie sie utrzymać . tak żle nie jest w przypadku rozwód należy starac sie o zwrot poniesionych nakładów. Dodatkowo mama w wypadku orzeczenia winy ojca ma szanse na otrzymanie alimentów. Sad kiereje sie tym ze statut nie muzę sie pogorszyć tz . tatuś będzie musiał mamie płacić by żyła na dotychczasowym poziomie. podzieli majątek ruchomy(sam,tel i inne ) i nakaże spłacić mamę . Tak ze należy starać sie udowodnić winę ojca ,to pozwoli uzyskać alimenty . koniecznie trzeba udowodnić nakłady wniesione w utrzymanie domu (remonty ,sprzątanie a nawet gotowanie)
pomysł z oklepaniem michy tatusia nie ma żadnego sensu , musicie działać z zimna krwią i wyrachowaniem. próbował bym nawet sprowokować do przemocy i udokumentował , następnie założył sprawę karna co w wypadku rozwodu pomogło by w uzyskaniu alimentów( zaznaczam ze alimenty na mamę ).Udokumentowanie poniesionych nakładów z oczywistych względów nie wymaga rachunków ,faktur itp. wystarcza świadkowie ( jacy świadkowie taki proces)))
porada prawnika jest niezbędna , to na początek później dobry adwokat specjalizujący sie w takich sprawach . na początek radze udać sie do opieki społecznej tam uzyskasz poradę prawną.
w żadnym wypadku nie można sie wyprowadzać do domu samotne matki czy innych przytułków. później będzie kłopot w udowodnieniu wniesionych nakładów.
napisz z jakiego rejonu pochodzisz postaram sie dać namiary na adwokata typu "tornado" , taki tu jest potrzebny.
ps. nie jestem prawnikiem )) ale mam podpowiadacza z wielkim doświadczeniem i znającym realia sali rozpraw
pozdrawiam i trzymajcie sie
Obiecałem, że napiszę, to piszę.
Mama udała się dzisiaj na umówione spotkanie na komisariat z Panią od problemów w domu, opowiedziała o sytuacji, dowiedziała się paru rzeczy i ciągniemy sprawę dalej.
Na razie nic nie można zrobić, ze względu na to, że brak jest czegokolwiek na tyle niepodważalnego żeby podjąć jakieś konkretne działania - wychodzą konsekwencje siedzenia cicho przez tyle lat. Niemniej zostanie założona tzw. Niebieska Karta, i wszelkie przejawy chociażby obelgi, oplucia czy jakichkolwiek negatywnych działań będą zgłaszane i odnotowywane. Dodatkowo jutro mama będzie miała spotkanie z dzielnicowym, który co miesiąc będzie rodziców "odwiedzał", rozmawiał i notował co się dzieje i jak wygląda sytuacja. Nie brzmi to ogólnie jakoś hiper-rewelacyjnie, ale jak to sami niektórzy pisaliście - od czegoś trzeba zacząć.
Jeżeli chodzi o kwestie zamieszkania to krótko mowiąc, ani ojciec ani babka - właścicielka nie mogą zrobić nic co by mogło w jakiś sposób nam zaszkodzić, a w sprawie samego rozwodu, alimentów i tego typu rzeczy, kontaktowaliśmy się z odpowiednimi ludźmi i czekamy na spotkanie - na razie nic konkretnego nie mogę napisać.
Ogólnie jestem dobrej myśli, a i moja rodzicielka sama wydawała się w rozmowie nieco podbudowana tym co zrobiła, mimo, że tak naprawdę nic jeszcze się nie stało.
Ciekaw jestem mocno reakcji ojca jak pojawi się policjant, jest cicha nadzieja, że się mocno pohamuje w tym co robi - w końcu przez 20 lat nikt mu się w niczym nie postawił.
To tyle na razie, działamy dalej - trzymajcie kciuki.
widzisz niebieska karta jest skuteczna przy patologiach typu alkoholizm i rękoczyny. Wiadomo że sama interwencja niewiele da gdy tatuś jest na tyle cwany i po przyjeździe policji zacznie grać przykładnego .,, starajcie sie udokumentować wszystkie akcje , jakaś kamerka lub dyktafon.
zresztą prawnicy was pokierują . będzie dobrze
To wszystko przypomina serial "trudne sprawy".
U mnie pada teraz deszcz, ale wiem, że te słońce gdzieś się czai za chmurami i w końcu się pojawi :) Bądź dobrej myśli, sk***wiele dostają za swoje prędzej czy później.
Pozwolę sobie podbić wątek sprzed kilku dobrych lat.
Chciałem tylko napisać, że udało się to wszystko jakoś doprowadzić do porządku. Było cholernie ciężko i drogo ale... udało się.
Generalnie udało się nam wynająć mamie i siostrze kawalerkę bardzo tanio dzięki życzliwym ludziom i któregoś dnia kiedy ojca nie było w domu po prostu zabraliśmy wszystkie rzeczy i je stamtąd zabraliśmy. Później do sądu trafiła sprawa o rozwód z winy ojca, było z tym strasznie dużo komplikacji (kłamał jak najęty, wymyślał jakichś wymyślonych świadków i przeróżne bzdurne historie), później różne sprawy sądowe o finanse w domu (koszty remontów, kredyty itp itd) ale koniec końców poszło po naszej myśli - udało się ten chory związek prawnie rozwiązać. Nie udało się od ojca wyciągnąć wszystkich należnych mamie pieniędzy, ale ona już też ma tego dość i nie chce już do tego wracać, cieszy się, że udało się od niego uwolnić. Od tamtej pory właściwie nie ma z nim kontaktu - mimo, że miejscowość w której mieszka mama nie jest zbyt duża to przez te kilka lat nie działo się nic co by mogło nawiązywać do tej smutnej historii. Nie chcę tu przytaczać szczegółów całego tego rozwiązania bo można by z tego napisać która wcale nie była by przyjemna do czytania, były momenty kiedy mieliśmy już wszystkiego dosyć ale daliśmy radę i warto było - szkoda tylko tych straconych lat na to wszystko i połowy życia mojej matki. Ale wszystko jeszcze przed nami, odbiliśmy się od dna, mama też od zakończenia tej sprawy zaczęła powoli korzystać ze swojego życia i staram jej się w tym pomagać jak tylko mogę.
Żałuję tylko, że tak późno się zajęliśmy rozwiązaniem tego problemu.
Dzięki wszystkim za dobre słowa i wsparcie.
Alimenty przyznane?
Od nowego roku zmieniło się prawo alimentacyjne.
...osobie, której dług alimentacyjny przekroczy sumę trzech należnych świadczeń okresowych - najczęściej miesięcznych - będzie groziła grzywna, kara ograniczenia wolności lub kara do roku pozbawienia wolności.
Wyższa kara - do dwóch lat więzienia - będzie groziła osobie, która nie płacąc alimentów naraża osobę najbliższą na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych.
Karma :)
@ jest_problem
Bardzo się cieszę, że się wam udało. Przypuszczam, że miałeś w to spory wkład, więc możesz być dumny, ale wkurzają mnie takie komentarze jak pierwszy pod oryginalnym postem, że "na twoim miejscu bla bla". Nie ma co się samooskarżać, dzieci nie są niczemu winne i nie powinny wchodzić w nie swoje role w rodzinie, choć w takich przypadkach z samego stanu rzeczy tak się niestety dzieje, co pewnie sam odczułeś. Szkoła życia, jednak ze strony negatywnej, przywalającej człowieka, ludzie żyjący w domu i środowiskach bez przemocy nie są wstanie tego ogarnąć, to jest podskórne, wryte emocjonalnie. Wyjechałeś na studia i bardzo dobrze, każdy ma działać na swoją rzecz, ciebie akurat taki moment zyciowy sam w to pchnął, niestety matki i żony już nie mają takich naturalnych życiowo szans i tak w tym tkwią.
Rozumiem żal, byle nie sobie nie wyrzucać i nie zadręczać się, że można było inaczej, że coś tam. Bo nie można było, stało się, a wspólnymi siłami osiągnęło się, o co chodziło, samo to jest wspaniałe.
Nie znałem tematu ale dzięki temu wpisowi przeczytałem cały wątek i musze powiedzieć...brawo!
Ciekaw jestem jak radzi sobie ojciec i czy w ogóle dotarło do niego że jest ch**em...i co na to wyrodna babka..
Gratulacje.
Niezwykły wątek, raz, że prawdziwy, dwa, że autorowi i jego rodzinie (co najważniejsze), udało się wyjść z syfu. Trzy, że chciało mu się po sześciu latach odkurzyć wątek i napisać jak to wszystko się skończyło. Brawo.