Szybka rozkmina #20 Złościsz się gdy przegrywasz?
Zdarzyło się parę razy co najwyżej odczuć frustrację :P, o ile wtopy w grze multi mogę sobie podarować o tyle kiepsko zaprojektowaną misję w grze w której mamy ni z dupy 3 razy większy poziom trudności i trzeba do niej podchodzić po kilka razy może zacząć frustrować (no chyba, że mowa o super meatboy'u :P) ale po przejściu wszystko zostaje wynagrodzone i czujemy się spełnieni... do następnego boss'a/lokacji ^^.
*w ogóle
Ja nie denerwuję się aż tak bardzo jak goście z filmików, ale zdarzy mi się po 10 zgonie w jakimś FPS-ie, przekląć soczyście, wyłączyć grę i rzucić myszką ;) Ale po chwili znów wracam do gry ;D
Ja denerwuje się tylko jeśli to wina bugów. Kiedy np. zapadam się w ziemię w grach bethesdy albo gra wyłącza się/minimalizuje się i każdy może mnie dowolnie siekać (ostatnio w TF2 chyba ze 3 razy mnie wywaliło, raz straciłem świetną pozycję działka inżyniera, bo z dziwnego powodu gra się zminimalizowała - nic nowego nie instalowanego, brak czegokolwiek poza antywirusem i firewallem w tle, chyba klątwa jakaś). W innych wypadkach to co najwyżej czasem zaklnę, ale i to nie za soczyście bo wiem, że przegrywam z własnej winy.
Wkurzam się jak każdy gracz czasem rzucę mięsem, czasem walne pięścią w stół, a czasem puszczają mi nerwy i wyżywam się na rzeczach martwych np. klawiaturze która wiele wycierpiała (straciła nogi i spacje). Na szczęści klawiatura ma już 10 lat tak więc nie przejmuje się tym że pewnego dnia nadejdzie dzień kiedy złamię ją na kolanie.
Co mnie najbardziej wkurza misje eskortowe. Szczególnie wtedy, kiedy nasz towarzysz jest głupszy niż kamień przydrożny i włazi nam pod nogi albo daje się zabić lub złapać (Ashly z RE4 Leon!!!) co równa się zakończeniem gry i rozpoczynaniem mordęgi od nowa.
Zazwyczaj do gier podchodzę na normalu a jeżeli gra mi się spodoba ładuje na najwyższym poziomie trudności dla achievementów. Ale czasami zdarzają się przegięcia zafundowane od twórców. Najnowszy przypadek który każdy kto grał zna. Nowy Mortal i walka z shao kahn-em, przesadzony poziom trudności trzykrotnie większe życie potężne ataki i bezproblemowe wyprowadzanie kontr mimo naszych ataków. A z tych najbardziej frustrujących ostatnio (czyli jakieś 2 lata bo gram we wszystko ale mało mnie to frustruje) to:
MW 2 - misja z pobieraniem danych i obrona w domku.
Bayonetta na hardzie - 3 godziny i dałem sobie spokój
Black Ops - wiecznie respawnujący się przeciwnicy na małej odległości, na veteranie wkurwia.
Left 4 Dead - Kampania krwawe żniwo finał na ekspercie
Bad Comapny 2 - mniej ale checkpointy mogły denerwować
COD 4 - High Club mniej denerwował ale trochę krwi napsuł.
To tyle moich wypocin :D
Jak dla mnie ci co się wkurzają tak jak na tych filmikach to najwięksi debile świata. Ja oczywiście gdy zginę 6 raz z rzędu to się wkurzę, ale nigdy nie miałem po tym chęci rozpier******a komputera.A jak się naprawdę wkurzę to po prosty wyłączam komputer. Mój kolega ma na takie coś sposób- zginie dużo razy np. w Gothicu to wpisuje kody i zabija wszystkich w mieście ;P. Oczywiście najlepszy sposób to mówić wulgaryzmy pod nosem i grać dalej ;P.
ROJO. - Masz 1 miejsce w top blogach, zadowolony? :P
Zresztą prawie wszyscy mają coś ciekawego do zaoferowania, choć z przykrością stwierdzam, że są i tacy, którzy do tej pory nic ciekawego nie zaoferowali na gameplay.pl, jednak nie będę wymieniał nicków tych osób co by przykrości nie robić. Można to dostrzec czytając moje komentarze.
Teraz na temat. Owszem ponoszą mnie nerwy, przeklnę, w środku może mnie nosić ze złości, ale nie było potrzeby abym musiał rzucać czymś lub cokolwiek bić. Odkąd kupiłem swój pierwszy komputer w 2003 roku ani razu nie zdarzyło mi się abym wyładowywał złość spowodowaną przez gry lub cokolwiek innego na kim/czymkolwiek.
Wcześniej zdarzało się bić komputer, a właściwie monitor, ale powiedźcie sami, kto w 2002 roku wytrzymałby z komputerem z 1994? Potrafił się wieszać co 5 minut i to on, a nie gry powodowały moją frustrację, był to złom, którego mile nie wspominam. Co najwyżej gry, które były na dysku mogę miło wspominać i obrazki z Dragon Ball, które później odnalazłem w sieci i wypaliłem na płytę, by zaspokoić swoje nostalgiczne i sentymentalne potrzeby.
Za czasów grania na podróbce konsoli NES, czyli znanym każdemu Pegasusie, zdarzało mi się rzucić padem, który i tak rozsypywał się po tygodniu grania. Doszło do tego, że miałem pełno części zamiennych i z kilku padów robiłem jeden, a gdy naprawa była poważniejsza, wszystko naprawiał mi tata. Sama konsola też długo nie wytrzymywała, więc w moim życiu przewinęło się kilka różnych Pegasusów. Jedne wytrzymywały kilka lat, inne przepalały się po kilku miesiącach.
Gdy pożyczałem konsole od znajomych, czyli SNES i PSX to bardzo szanowałem te rzeczy, bo w końcu nie były moje i oddawałem je w takim stanie w jakim je otrzymałem. Zresztą nigdy nie byłem psują i dbałem o swoje i cudze rzeczy.
Heh, ale się rozpisałem, a ile literówek narobiłem. :D
raziel88ck
ROJO. - Masz 1 miejsce w top blogach, zadowolony?
Czy ja wiem? Nie pierwszy raz. Nie jest to jednak dla mnie priorytetem. Ciesze się że mam gdzie pisać, kiedy i ile chcę. Bardziej zależy mi na przekazywaniu wiedzy, fajnej bani, dyskusjach i ciekawych komentarzach takich jak np. Twoje, Scotta, Ishiego, Skatefisha i wielu, wielu innych.
Dzisiaj grając w pierwszą część inFamous bardzo się wkurzyłem, jak nie mogłem przejść jednej misji pobocznej, w której miałem rozwalić posterunek policji. Chyba z 50 razy powtarzałem tą misję, bo w tej grze możesz dostawać kulki w łeb ze zwykłego pistoleta z odległości kilometra.
Inna gra, która mnie ostatnio wkurzyła to Dead Nation. Bardzo irytujące jest to, gdy jesteś przy końcu misji, masz wysoki mnożnik punktów, a kończą ci się granaty, miny i flary i nagle dupa. Wyskoczy ci z kilkaset szybkich zombie i zaczynasz od checkpointu z wyzerowanym mnożnikiem...
Ja prawie połamałem pada kiedy po raz 20 przegrałem walkę a ostatnim kolesiem w Fight Night Champion ^^ Raz zabrakło mi jedynie jednego ciosu(dla niewtajemniczonych-trzeba zadać 75 ciosów w brzuch nie mogąc zostać trafionym ani razu:P )
Zapomniałem dopisać, że płytę połamałem :)
Czy coś ucierpiało? Kostki palców dłoni przez kilkukrotne uderzenie w oparcie fotela przy ścinających Skokach 2004. Zwykłe otarcie, ale to jedyny raz, w którym odczułem na dłuższy czas frustrację z grania.
Poza tym, dosyć mocne 3,14erdolnięcie w klawiaturę po kolejnej porażce z finałowym bossem w, o ironio, Kangurku Kao ;)
Oj tak wkurwiam się
W singlu nie, ale w multi jak cholera - jak np. jakiś sukinsyn w BC2 sprzeda kosę albo zrobi nemezis to kurwica bierze.
Wybrałem środkową opcję ponieważ nie dzieje się to tak często. Wnerwiam się czasem porządnie jak np. gram w multi w FPS i jest jakiś noobek, który kampuje i nie ma jak go zdjąć albo cheater lub denerwujący PRO. Spawnkillerzy też potrafią napsuć humoru. W Dark Messiah grałem na trudnym poziomie, dałem rade przejść, ale były momenty, które musiałem powtarzać po 20 razy - domyślacie się pewnie jak bardzo musiałem być sfrustrowany. Może nie samo granie, ale zdarzało się, denerwowały mnie problemy techniczne gry, np. Black Ops. Są jednak chwile, że nawet jeśli w ogóle mi nie idzie i co chwilę zdycham to się nie wnerwiam, bo np. gram z fajnymi ludźmi albo mam wyjątkowo dobry humor.
Ja tak mam jak gram w League of Legends...czesto z moich ust wyplywa soczysta polszczyzna ;D
kazdy potrafi sie wnerwic jesli nasz bohater zginie, jeszcze bardziej boli jesli z naszego glupiego bledu...przynajmniej ja tak mam ;x
Rzucanie padem, grożenie pięścią ekranowi, wykrzykiwanie bluźnierstw, walenie pięścią w stół/podłogę to u mnie norma. Ostatnio dostaje furii przy Mortal Kombat, przykład: "Czemu ten pier*** w du*e je**ny spear ku***skiego skorpiona nie chce działać?! FUUUUUCK. retry..." Aczkolwiek nigdy niczego ze złości nie zniszczyłem...
Jeśli przegrywa się przez błąd gry lub złe rozwiązania wtedy czuje się największą frustrację. Miałem tak m.in. w Call of Duty 2 kiedy to grając na Weteranie wróg poluje tylko na gracza za nic mając naszych kompanów. A gdy dojdzie do tego autozapis w niewłaściwym momencie, kiedy jesteśmy otoczeni przez wrogów, wtedy wkur*ienie odczuwa się podwójnie. Jest także kilka etapów, w których trzeba przetrwać fale wrogów, w których niemiłosiernie się ginie. Jednak mimo tych trudności Call of Duty 2 na Weteranie przeszedłem kilkukrotnie. To, że nie można zapisać w dowolnym miejscy gry potrafi napsuć krwi w serii GTA.
Irytuje mnie także to, że przez niedopatrzenie twórców pewien etap gry blokuje się jeśli nie wykonam go w odpowiednim momencie. Jednak daleko jest mi od stanu tych dzieci neo na filmikach powyżej.
A tu macie polski akcent z kultowym już NIEEEEEE!!!!!:
http://www.youtube.com/watch?v=r3BHR87Xk4g
sebogothic - Miałem przygotowanych dużo polskich akcentów, ale gdybym je umieścił - artykuł mógłby być zdjęty. Nie chciałem żeby był aż tak wulgarny. Bluzgi po angielsku tak nie rażą:P
Pamiętam jak dostawałem szału przy wyścigu w mafii.
Prawie wyrzuciłem klawiature przez okno a chyba ale w ostatniej chwili się opamiętałem że jak ktoś to zobaczy to będę miał szlaban na kompa chyba na rok ;P (Miałem wtedy 11 lat)
Przy innych mi się to chyba nie zdarzyło...
Czekaj... Coś jeszcze było...
A Prince of Persia: Sands of Time i winda na końcu gry...
Kolejna klawiatura przeżywała ciężkie doznania...
Z tego co pamiętam totalnie wyprowadziła mnie z równowagi TOCA2 na PSX'a - na najwyższym poziomie trudności. W pewnym momencie płytka z Grą + joypad poleciały za okno. A ja poszedłem sobie zrobić herbatę :).
ROJO. - Wulgaryzmy po angielsku nie rażą, ale po niemiecku każde słowo brzmi jak wulgaryzm albo rozkaz rozstrzelania xD
W singlu zwykle się nie frustruje, bo relatywnie mało w singlu gram. Ale za to po necie to nie ma litości - do dzisiaj pamiętam co się działo, jak sporo grałem w którąś ze starszych części FIFA po necie. Tona bluzgów, walenie pięścią w biurko to była normalka.
Bo jak tu się nie wk..., jak przez cały mecz rankingowy prowadzę 1:0, a w ostatniej minucie koleś ładuje bramkę z połowy boiska i to pod moim kryciem, będąc odwrócony plecami do bramki?? Wtedy to wkurzyłem się niesamowicie, dobrze, że pad to przeżył :p
Aha i na marginesie - w ankiecie jest błąd.
Wogóle nie wkurzam się gdy przegrywam.
W ogóle piszemy oddzielnie :)
Hehehehehehe, ten ostatni ma zapewnioną robotę w podkładaniu głosów do filmów o opętaniu.
Wkurzyć się zdarza, jak najbardziej. Z jakiegoś powodu najbardziej generujące złość są dla mnie gry sportowe wszelkiej maści - ile nerwów straciłem i bluzgów rzuciłem grając w Football Managery czy NBA 2k11 to moje. A i biurko czasami z piąchy oberwie :)
Kiedys gdy przegrywalem mialem niesamowita psyhodele ale na szczescie te czasy mam za soba
Problem jest w tym, że niektórzy nie powinni w ogóle grać.. Jak można się w ogóle denerwować z wirtualnej rozrywki?
Szczerze mówiąc przeraziło mnie to co zobaczyłem...
Mi też zdarza się zdenerwować jak jadę wyścig ligowy do którego się przygotowuję przez 2-3 tygodnie a ktoś mnie wypycha z toru na pierwszym okrążeniu ale na nikogo nigdy nie bluzgałem ani nie obrażałem. Grałem też wiele w Battlefielda 2 (500h) i Bad Company 2 (120h) i tam też jakoś się nie wkurzam. To tylko rozrywka a te osoby z filmików wzbudzają moja litość i chyba powinny poszukać pomocy u psychologa.
Hehehe....
Może i to głupie , dziecinne i w ogóle do człowieka nie podobne , ale mi się taka sytuacja szczerze i bez bicia przyznam zdarzyła. Było to parę lat temu , kiedy jeszcze gustowałem w diabelskim i marnującym cenny czas ludzki gatunku gier traktujących o sporcie.... O ilę grając w pierwszą lepszą strzelankę mogę zostać okaleczony , zmiażdżony , rozstrzelany , rozczłonkowany , przebity na wylot , wysadzony w powietrze i Bóg wie jeszcze tam jaką śmiercią można zginąć , żadne negatywne uczucia się we mnie jak nie rodziły , tak i nie rodzą do dzisiaj :). Nawet w RPGach dojechanie do tak znienawidzonego przez graczy poziomu 0 HP mnie w ogóle nie denerwuje. Pamiętam jeszcze jak zagrywałem się w STALKERa... Doszedłem do wysypiska (kto grał , wie o co chodzi ;) i tam zostałem bez ostrzeżenia skutecznie rozstrzelany przez wrzeszczących po rusku bandytów. Jak się nie trudno domyślić o quicksave'a zapomniałem , a sama gra automatycznych zapisów nijak nie miała. Wtedy moja reakcja była wręcz porównywalna z anielską cierpliwością - pod nosem westchnąłem i powiedziałem do siebie głosem pełnym ochoty : Trudno , jedziem jeszcze raz ;). No i moja zabawa zaczęła się od nowa z małą zmianą , gdyż teraz to już zapis robiony był co dwie minuty. Może i człowiek czasem jest głupi , ale nigdy nie podchodzi pod lufę jednego karabinu dwa razy. :)
Inaczej sytuacja ma się z grami sportowymi....
To wręcz śmieszne i komiczne , że grając w ten gatunek zrazu denerwuje się o błache sprawy , skacze mi ciśnienie i czasem robię głupie rzeczy ( jeżeli można do nich zaliczyć wydarzenie z 2004 roku , kiedy to pada wyrzuciłem przez okno... dobra może dalszych losów mojej osoby opisywać nie będę ;)
Przegrywać w sporcie nie potrafię. Choćby był to ping-pong , zwykłe spotkanie z kumplami na boisku , czy też najnowsza część fify. Zarówno w świecie wirtualnym , jak i tym realnym cechuje mnie przewrażliwienie w stosunku do porażek w sporcie. No ale jakby nie było wyżej wspomniana forma rozrywki dla mnie najważniejsza nie jest , więc i z ręką na sercu przyznać mogę , że poza jednym jedynym incydentem więcej tak spektakularnych berserkowych furii nigdy nie miałem. Tak więc od tamtego czasu nie ruszyłem żadnej produkcji , która ma choć trochę sportowej tematyki i wiecie co? Jak na razie w psychiatryku nie skończyłem ;)
Ja też się często wkurzam gdy przegram grę :P.
A to walne ręką w stół(lub klawiaturę :P) ,a to zacznę mówić brzydkie słowa albo po prostu grę wyłączę.
Po za tym spójrzcie na mojego pada od PS2----->
Nie działa lewa gałka.przycisk R1 i jak widać jest trochę połamany: P
Wszystko przez Burnouta Revenge gdzie cały czas się rozbijałem.
Ja? Nieeee, skąd, ja się nie denerwuję grając w gry, po prostu trochę częściej niż inni musze wymieniać klawiaturę i myszkę... xD