Około 5 godzin temu skończyłem Mass Effect jedynkę, wykorzystując mnóstwo wolnego czasu nadrabiam zaległości w kwestii gier. Cholera, to było coś - mimo tego że pierwsza godzina odrzuciła mnie od gry - przemogłem się i nie żałuję ani trochę. Nie wiem jaka jest recepta na sukces ludzi z Bioware ale wydaje mi się że największą siłą ME jest fabuła pociągnięta w specyficzny sposób, systematyczne nasilanie naszej chęci zemsty i uratowania ludzkości, drużyny. Byłem tak przywiązany do kompanów że w Virmir zastanawiałem się przez dwie-trzy minuty jaką decyzję podjąć - nie pamiętam żeby jakaś gra wcześniej skłoniła mnie do takiej rozterki. Gra miała słabsze momenty, np. część side-questów wymuszających eksplorację planet za sterami M35 Mako, jeżeli chodzi jednak o main quest: gra miała feeling action-adventure-RPG. Momentami po prostu musiałem wiedzieć co stanie się dalej.
Przy ostatnich scenach
spoiler start
siedziałem jak na szpilkach, kiedy Shepard wyłonił się zza Suwerena uśmiechałem się do monitora jak imbecyl.
spoiler stop
Podobał mi się też aspekt RPGowy w grze, rozwój był uproszczony ale pozwalał na wybranie specyficznej ścieżki - ja na przykład grałem żołnierzem korzystającym z szybko przegrzewających się Assault Rifle, aby nie być biernym w walce pomagała mi Fala Ognia + Przypływ Adrenaliny. Dzięki wykorzystaniu tego mechanizmu mogłem siać zniszczenie na całego mimo tego że mój karabin normalnie przegrzałby się przy wystrzeleniu relatywnie małej ilości naboi.
Napalony jak dziecko rzuciłem się do instalacji Mass Effect 2 którą miałem już przygotowaną, patrząc na jej absurdalnie wysoką średnią ocen moje oczekiwania były ogromne.
I tutaj pojawił się drobny zgrzyt, nie chcę oceniać gry po 2 godzinach z nią spędzonych ale:
- Bardzo fajnie że mogę wybrać "specjalizację" na koniec każdej umiejętności, ale czemu zamiast kilkunastu rzeczy do których mogłem pakować punkty pozostało ich tylko 6? Świetnie że klasy są teraz bardziej odmienne, ale drażni mnie z góry narzucony tok myślenia twórców których broni mam używać oraz usunięcie "specjalizacji" w broni, które było przecież uzasadnione. No i mogę zapomnieć o mojej ulubionej Fali Ognia.
- Co było nie w porządku z kucaniem, sprintem oraz używaniem obiektów na osobnych klawiszach? Za każdym razem desperacko wciskam CTRL licząc że Shepard się zlituje i przykucnie. Zbindowanie wszystkich funkcji do jednego klawisza to głupota i już zdarzyło mi się skoczyć pod osłonę wówczas gdy chciałem gdzieś podbiegnąć.
- Dlaczego zrezygnowano z dość niekonwencjonalnego podejścia do strzelania które wymagało trzymania emocji na wodzy i pilnowania paska temperatury broni? Niejednokrotnie przegrzewałem broń co znacznie utrudniało mi życie w jedynce, dawało to jednak nieco inne odczucia w strzelaniu. ME2 ma feeling każdej innej strzelaniny, po prostu bezmyślnie klikasz ile wlezie - broń nigdy się nie przegrzeje a amunicji jest pod dostatkiem.
- Twórcy zawęzili pole widzenia do czegoś bardziej a'la Dead Space - po co?
- Szturmowiec nie może używać snajperki - w jedynce celownik latał jak oszalały kiedy miałem słabo rozwinięte sniper rifles i było to w porządku - po prostu nie byłem doświadczony z tą bronią. Tutaj nie mogę nawet wziąć do ręki pełnoprawnego karabinu maszynowego (jako szturmowiec). Dlaczego? Czy mój Komandor - weteran pierwszej części - nie pamięta jak działają karabiny maszynowe?
- Interfejs był bardzo przejrzysty, dlaczego teraz paski zdrowia mojej drużyny są tak nieintuicyjne a stan mojej tarczy wskazuje jakiś półokrąg na samym dole? Wprowadzenie autoregeneracji to też dziwne rozwiązanie, odpowiednie używanie Medi-żelu w pierwszej części było kluczowe przy trudniejszych walkach.
Oczywiście, oczywiście - czepiam się. Gra ma wciąż ten sam doskonały klimat i to stary dobry Mass Effect z nieznacznymi zmianami. Jestem jednak odrobinę zawiedziony, bo myślałem że jedyne zmiany jakich doświadczę będą różnicami pozytywnymi. Nie sugeruję że gra jest zła, pewnie będę się bawił równie dobrze gdy przysiądę na dłużej. Szkoda tylko że seria zmierza w moim odczuciu w niewłaściwym kierunku.
Przeglądałem nieco informacji o Mass Effect 3 i wiem że tempo gry ma być jeszcze szybsze, gra ma być jeszcze bardziej nastawione na akcję - czy nie uważacie że twórcy powinni pójść raczej w stronę rozwiązań z pierwszej części?
Wasze odczucia były podobne - poczuliście malutki niedosyt, czy ME2 oczarował Was od samego początku?
Jak uważacie, czy kolejnemu sequelowi nie grozi stanie się po prostu "płytkim" tytułem?
Jest późno, więc śpię. Dlatego napiszę Ci w skrócie jak to będzie wyglądać.
ME3 będzie starczał na 12-15h rozgrywki. Przez 80% gry będziemy strzelać, biegać, strzelać, biegać. Przez 15% będziemy jeździć pojazdami (oczywiście strzelać w pojazdach też będziemy). 3% to będą napisy końcowe. Zostało 2% - to będą elementy rpg. Będzie można wybrać w kilku miejscach odpowiedź tak/nie i na tym "rpg" się kończy. Dziękuje za uwagę, dobranoc.
W pierwszego ME grało mi się po prostu źle, jakoś nie chciało mi się go kończyć, nie wciągnął mnie, za to drugi bardzo mocno, bardzo chwalę robotę BioWare z ME2, ale przez formaty, tracone save'y i pierdoły nadal jej nie skończyłem... kiedyś to zrobię, a po DA2 nie nastawiam się przy ME3 na nic wielkiego.
Co do trójki, to w większości zgadzam się z Damianem [2], dwójka pozostanie najlepszą częścią trylogii. Jedynka była moim zdaniem po prostu średnia, tak na 7/10, za to jej kontynuacja zasługuje na 10.
Zawsze mnie śmiesz tekst :
Jedynka była moim zdaniem po prostu średnia, tak na 7/10
W dupach wam się wszystkim poprzewracało. Ja rozumiem że 5/10, 6/10 to może byś średnia ale 7/10 już bardziej podchodzi pod grę dobrą. Jeżeli kupujecie tylko te gry które np. dostają 8/10 wzwyż to gratuluję i powodzenia w przyszłości.
W dupach wam się wszystkim poprzewracało. Ja rozumiem że 5/10, 6/10 to może byś średnia ale 7/10 już bardziej podchodzi pod grę dobrą. Jeżeli kupujecie tylko te gry które np. dostają 8/10 wzwyż to gratuluję i powodzenia w przyszłości.[
U mnie punktacja przedstawia się następująco:
1-5, gra słaba
6-7, gra średnia
8-9-10, dobra, bardzo dobra, świetna.
I tyle, poza tym, czasami podobają mi się gry oceniane przez recenzentów na
pięć czy sześć, a z drugiej strony nie lubię pierwszego Mass Effecta, któremu serwisy o grach dały dziewiątki.
W ME1. eksploracja planet w Maco czasem zupełnie bez sensu i za DUŻO tych misji pobocznych. Natomiast 2. bardzo mi się podoba chociaż jest kilka spraw po prostu irytujących: skanowanie planet-musisz to robić bo inaczej nie zmodyfikujesz broni. A w większości to platyna i pallad których to potrzeba najmniej. Dlaczego muszę zdobywać kredyty na zakup nowych technologii itp. Shepard, człowiek-widmo, super trouper galaktyki lata po zakamarkach i hakuje sejfy żeby zarobić ?? A gdzie Cerberus? tajemnicza organizacja finansowana przez tajemniczych możnych tego świata. Człowiek-iluzja powinien mu rzec: ,,Shepard, zajmij się Zbieraczami a nie obrabianiem sejfów". Co zarobi to musi wydać na paliwo i sondy. Ale gra i tak, na wiele godzin, daje super zabawę. Sądzę, że ME3. NIE MOŻE być gorszy. Zasada jest prosta: gra się nie sprzeda, tak jak liczy szefostwo BioWare, personel techniczny za bramę.
Dla mnie przede wszystkim genialne jest rozwiązanie na graniu swoim save'em. Dzięki temu mamy mnóstwo smaczków w całej 2.
spoiler start
Zaczynając od Wrexa który dowodzi na Tuchance
spoiler stop
.
Dla mnie 2 jest genialna, to nie jest RPG. Bioware w jedynce nie do końca wiedział czy chce zrobić RPG czy Shootera z fabułą i elementami RPG. W dwójce się zdecydował i wyszło świetnie. Jest to shooter, z fabułą, z przemyślanymi i głębokimi postaciami a do tego z szybką i ciekawą rozgrywką.
Jednak mnie najbardziej urzekły postacie, głębokie, z problemami, z własną filozofią. Mam nadzieję, że moja drużyna się nie zmieni w ME3...bo się do nich przywiązałem.
Specjalnie przechodzę 1 i 2 być mieć swój save, przygotowany pod ME3. Mam wszystkie DLC i po prostu czekam ;] I nie wierzę by ME3 było słabe. Myślę że dostaniemy jeszcze lepszą historię i jeszcze z większym rozmachem. Mimo wszystko ale moment pokazania nowej Normandii w ME2 był dla mnie zapierający dech w piersiach.
JOZEK --> pamiętaj, że Shepard nie chciał być zależny od Cerberusa. A tak naprawdę, gdy zaczynasz gre na własnym save'ie to nie masz problemów z kasą.
Jak uważacie, czy kolejnemu sequelowi nie grozi stanie się po prostu "płytkim" tytułem?
Niestety. Jezeli Bioware nie przestanie sie opieprzac (DA II) to ME3 moze okazac sie tylko "dobra" gra. A w tym roku z Wiedzminem 2 bedzie miec ciezko.
Moim zdaniem jedynka była lepsza bo;
1.Dwójka jest zbyt uproszczona(brak inwentarza,brak ulepszeń broni oraz mniej broni(w 1 było 10 wersji jednego karabinu czyli w sumie było kilkadziesiąt pukawek),uproszczony rozwój postaci.
2.Gorsze zakończenie(moim zdaniem duuużo mniej epickie),gorsze questy(75%gry zbieramy team żeby na końcu uderzyć na Zbieraczy)
3.DUUUŻO GORSZE GŁOSY(miranda brzmi sztucznie ,a Shepard w ogóle nie wczuwa się w role-czuć jak czyta z kartki.
4.W ME2 za bardzo poszli w gre akcji(mi to przypominało bardziej takie gearsy niż grę RPG)
W dwójce tylko grafika była lepsza.
Mam nadzieję że Trójka będzie bardziej podobna to jedynki(na to wynika z obecnych informacji).
Ja dopiero co zacząłem grać w ME, ale już mnie dobija AI współtowarzyszy, pięć minut ich wyciągałem z przyczepy naukowców, bo sami sobie nie dawali rady.
O, dobrze wiedzieć, mniej stresu. A w ogóle to da się te medpacki robić na polu bitwy, czy jestem skazany na pięć per mission?
Przeglądałem nieco informacji o Mass Effect 3 i wiem że tempo gry ma być jeszcze szybsze, gra ma być jeszcze bardziej nastawione na akcję - czy nie uważacie że twórcy powinni pójść raczej w stronę rozwiązań z pierwszej części?
Gdzie to niby wyczytałeś? ME3 ma znowu bardziej wrócić w stronę RPG.
A wg mnie gorszy głos miał Shepard z 1 części. Gdy mówił, odnosiło sie wrażenie, jakby był tak znudzony, ze zaraz zaśnie. Ja miałem wrażenie ze to on czyta z kartki i chce to odbębnić, byle jak najszybciej. A w ME2 głos był w porządku.
mam prawie identyczne odczucia co autor wątku, jedynka bardzo mnie wciągnęła i niemal natychmiast po jej ukończeniu zabrałem się za dwójkę, może gdybym się tak nie spieszył wszystkie różnice nie wydały by mi się tak wyraźne i nie utrudniały by mi gry. w efekcie skończyło się to tak, że po kilku pierwszych misjach przestałem grać w dwójkę...
Jakieś 2 dni temu przeszedłem po raz drugi Mass Effecta i od razu zabrałem się do ponownego przechodzenia sequela (tą samą postacią). I o ile jedynka jeszcze była combat rolplejem, to ME2 jest już bardziej grą akcji z elementami RPG. Wiele rzeczy drastycznie uproszczono i zastąpiono nowymi. Choć gra się fajnie, to jednak więcej radochy miałem przy przechodzeniu pierwszego Mass Effecta. Nawet te do bólu schematyczne questy na obcych planetach (wyląduj, wspinaj się mako, badaj anomalie, czasem rozwal jakąś miażdżypaszczę lub patrol gethów, w końcu dojedź do kompleksu, skończ questa itd.) i na pokładach statków (ciągle te same modele wnętrz) są niekiedy lepsze i ciekawsze niż te w ME2. Tam nawet nie dostajesz punktów doświadczenia za wykonanie tych questów, urozmaicają tylko fabułę (wyjątkiem są misje lojalnościowe).
Amadeusz ^^ -> Postaram się skomentować twoje uwagi dot. ME2 (w które właśnie gram).
Ad.1: Zredukowanie umiejętności Sheparda do 6 (a u towarzyszy jest ich nawet mniej) to jedna z największych wad sequela. PD dostajemy wyłącznie po jakiś ważniejszych questach, a wybór skilli jest mały.
Ad.2: Zgadzam się w 100%. Tym bardziej, że przywieranie do osłon jest strasznie toporne. Znad niektórych nie idzie się wychylić, Shepard często myli obiekty, do których ma przylgnąć, a przeskakiwanie przeszkód to już totalna porażka. Bohater musi kucnąć przy osłonie, by dopiero potem ją sforsować.
Ad.3: Tutaj się nie zgodzę. Futurystyczna broń występująca w uniwersum Mass Effect powinna mieć jakieś źródło mocy do wytwarzania ładunków. W ME wystarczyło obserwować pasek przegrzania, amunicji nie zabrakło. Przy odpowiednich umiejętnościach, można było bez przerwy strzelać nie spuszczając palca ze spustu, bez ryzyka przegrzania. W ME2 pojawiły się pochłaniacze ciepła i uważam to za dobre rozwiązanie. Tym bardziej, że czasami może tych pochłaniaczy braknąć.
Ad.4: Nie widzę w tym nic złego, kamera spisuje się dobrze. Ponadto w ME2 Shepard może biegać gdziekolwiek zechce, nie tylko podczas walki. W ME by biec w "cywilnym miejscu", trzeba było wyciągnąć broń (wtedy Shepard truchtał nieco szybciej niż bez broni).
Ad.5: Z tego co pamiętam, to szturmowiec w ME nie może używać karabinów snajperskich ani karabinów szturmowych (maszynowych w ME i ME2 nie ma - radzę zapoznać się z definicją: http://pl.wikipedia.org/wiki/Karabin_maszynowy ). Chyba, że przechodzisz ME po raz drugi tą samą postacią. Natomiast w ME2 jest moment, w którym możesz nauczyć się obsługi kar. sztur. lub kar. snajp.
Ad.5: Wg. mnie oba systemy regeneracji/reanimacji są dobre.
Natomiast ME3 będzie pewnie jeszcze bardziej uproszczone, a rozwój postaci (ubogi już w ME2) jeszcze bardziej zredukowany.
[13] Medi-żel możesz zdobywać w trakcie misji (po poziomach są porozrzucane apteczki), odnawiać w specjalnych punktach (np. na pokładzie Normandii, u doktor Chakwas) ale też kupować ulepszenia dające więcej slotów na medi-żel i granaty.
Gra ma wciąż ten sam doskonały klimat i to stary dobry Mass Effect z nieznacznymi zmianami.
Nie, dwójka ma o wiele lepszy klimat i zrozumiesz to gdy przybędziesz na Omegę ;) Jasne dwójeczka jest urposzczona. Ale ja na to powiem tak - i bardzo dobrze. W tej grze liczy się akcja, dialogi z kompanami, akcja, dialogi między misjami, akcja, decyzje które podejmujemy, akcja, smaczki z jednki dzięki importowaniu save'a z jednki, akcja i genialna muzyka.
Po trójce oczekuje więcej akcji, więcej dobej muzyki i więcej dialogów. Rozwój bohatera mogą ograniczyć do minimum czyli do wybrania klasy postaci. Chociaż podobno ma być więcej rpg.
Mam już 15h na liczniku i mogę sprostować/potwierdzić kilka zarzutów :-]
Po pierwsze, baran który zadecydował że sprint będzie pod tym samym klawiszem co chowanie się za przeszkodą powinien dostać porządnego pstryczka w nos. Nie jestem w stanie policzyć ile razy zginąłem chcąc uciec sprintem, a Shepard dał susa pod przeszkodę, która oczywiście w żaden sposób nie chroniła przed wrogiem. Gram na trudnym i 90% takich "złych odczytów" moich intencji kończy się śmiercią. Ogromna niedogodność.
Walka jest nieco szybsza niż w ME, co interpretuję jako plus. Problem zaczyna się wtedy, gdy zdajemy sobie sprawę że 9/10 walk przebiega wg schematu: z drzwi na końcu korytarza wybiega kilkuosobowa grupka wrogów - drużyna Sheparda chowa się za przeszkodami. Przebieg walki: wychylasz się, strzelasz do wrogów tak długo aż "zjadą" ci tarczę, w ukryciu czekasz na jej regenerację i tak w kółko - znowu wychylasz się i strzelasz. Do usranej śmierci. Wybiegać na własną rękę nie warto, bo customizacja w grze leży i nie da się stworzyć "odpornego" Sheparda (w jedynce mój bohater miał mnóstwo HP i skille regenerujące HP/tarczę/redukujące damage) - grając na trudnym wrogowie zjedzą tarczę w 3 sekundy choćbyś stanął na głowie.
Skilli do wyboru mamy znacznie mniej ale przeszkadzało mi to przez pierwsze 2 godziny. Pozostały te najistotniejsze, w dodatku możemy "resetować" postać i dobierać talenty od nowa. Eksperymentowanie z różnymi buildami to fajna sprawa.
Nie rozumiem tylko czemu usunięto umiejętności powiązane z bronią - czy to że specjalista w karabinach strzela nimi lepiej niż totalny żółtodziób to coś dziwnego? Ponadto jeżeli chcemy zabijać skutecznie musimy chcąc-nie-chcąc przełączać bronie, bo jedne są skuteczne na bariery, inne na tarcze a jeszcze inne na pancerze - logika podpowiada że jest to uzasadnione, ale jednak nieco mnie to drażniło. Wprowadzenie broni ciężkich to fajna rzecz, a pyknięcie rakietą między grupkę wrogów daje kupę frajdy ;-]
Pytanie tylko dlaczego mamy 3-5 broni w każdej kategorii? Czy stworzenie karabinku do takiej gry to jakiś problem? Zdobywanie nowych broni to frajda a w grze jest ich po prostu śmiesznie mało. To samo dotyczy pancerzy, nie licząc tych z DLC mam może 3 "modele" do wyboru. Brakuje też jakiejś graficznej/liczbowej interpretacji ich siły, przez co niejednokrotnie ciężko ocenić przydatność broni.
Nowa załoga Normandii jest w porządku i da się lubić, szkoda tylko że ich customizację zawężono do doboru punktów umiejętności i wyboru modelu broni. Krok w tył.
Nie traktuję tego jako wadę, ale często zdarza mi się dostać szczątkowe punkty egoisty wybierając "na chłopski rozum" najbardziej sympatyczne i pozytywne opcje dialogowe. Zazwyczaj są to 2-4 punkty - czyli praktycznie nic, ale nie wiem skąd się wzięły.
No ale żeby nie było:
Questy: szczególnie poboczne - DUŻO, DUŻO lepsze. Nawet proste zadanie w stylu "idź, zabij" jest zazwyczaj urozmaicone.
Dodano "dynamiczne opcje moralności" (można dokonać wyboru egoisty/idealisty w jakieś 2-3 sekundy albo niczego nie robić) - fajna rzecz w sumie.
Planety: Bardzo fajnie wykonane, niektóre lokacje są po prostu epickie.
Dynamika gry się poprawiła, Shepard wreszcie biega zamiast się wlec.
Klimat zabójczy, gra wsysa jak bagno.
Skanowanie planet potrafi być upierdliwe kiedy zbieramy na coś drogiego ale to fajna odskocznia.
Zmiany w mapie galaktyki na plus, do teraz jednak nie rozumiem systemu wykorzystania paliwa.
Muzyka w klubach daje radę. Catchy shit!
Gra bardzo mi się podoba, strasznie wciąga dobrymi questami, całkiem przyjemnym strzelaniem i cudownym uniwersum. Ale nie udało mi się pozbyć wrażenia że niektóre aspekty zostały niepotrzebnie... Ograniczone, upośledzone w stosunku do jedynki. Dużo rzeczy zostało też poprawionych, ale ogólnie nie sądzę by była w jakimkolwiek stopniu lepsza od poprzedniczki.
Obie Mass Effect dostałyby ode mnie szkolne 5 :-)
tl;dr:
Sterowanie - Shepard biega szybciej, strzela się jakoś przyjemniej ale burak zamiast sprintować wskakuje pod przeszkody i daje się ostrzeliwać. Z częstotliwością 5 razy na godzinę. Meh.
Walka - pif paf "zza winkla" i tak w kółko.
Umiejętności - dużo mniej, ale te najważniejsze pozostały i nie czujemy braków. Usunięto postęp posługiwania się bronią, przecież to logiczne że ktoś kto ma po raz pierwszy w ręku pistolet strzela tak samo celnie jak weteran wojenny - przynajmniej tak sądzi BioWare ;-]
Planety są świetnie wykonane, questy jak na standardy cRPG zaskakująco udane.
Broni i pancerzy jest jakieś 5 na krzyż, więc jak lubisz zbierać szmelc - zapomnij ;-]
Milion rzeczy spieprzono, milion naprawiono, ogólnie na jedno wychodzi :-) Dobra gra i tyle.