Pisanie recenzji to nie sztuka?
recenzja może się podobać lub też nie. Nie każdy musi się z nią zgadzać, a recenzent nie musi być fanem gatunku gier, które przyjdzie mu zrecenzować. To że czegoś nie znamy, nie lubimy to znaczy pozytywnie dla tego dzieła, bo wkraczamy w coś nowego i dostrzegamy wiele plusów i minusów, odkrywamy powoli kotarę, niżeli ma się to do produktu, który lubimy i broń boże nie dopuszczamy celowo do jego wad, często takie recenzje są naciągane, sztuczne, piszemy to co chcielibyśmy dostrzegać. RECENZJA nie musi być wcale długa i dłuższa tym gorzej, nie czytamy do końca pomijamy akapity, wątpimy w słowa recenzenta. Recka gdy krótsza, tym pełniejsza. Gdy czytelnik znajdzie słowa klucze, to i nawet ja jestem w stanie skłonny uwierzyć w drzemiącą potencję dzieła , które zrecenzował dla mnie jakiś konkretny człowiek, np. redakcja gry online np Uvi :P Gra Film wszystko jedno.
dodam jeszcze, potrzebny jest nam do tego wszystkiego czas, ale warto do tego znaleźć kogoś, źródło, drugiego człowieka, nie być samolubem, u którego zasięgniemy porad o grach. Lepiej otworzyć się do innej osoby i współpracować z nią, bliźniego, niech to będzie znajomy krewny, u którego możemy liczyć na wsparcie, to zawsze zaoszczędzimy na czasie...
Prawda powyżej, często recenzje pisane przez ludzi którzy nie siedzą w danym gatunku odkrywają całkiem inne obszary niż teksty pisane przez wyjadaczy. Faktem jest, że lepiej pisze się recenzje gier które leżą, mniej trzeba przy tym szukać materiałów, więcej samo płynie z głowy. A w przypadku gier które mniej pasują, człowiek opiera się bardziej na faktach - i tu przydaje się ogólna wiedza, oczytanie, bo bez tego tekst recenzji gry która nie należy do ulubionego gatunku byłby suchy.
Ja osobiście cenię sobie teraz swobodę którą mam, piszę o rzeczach o których chcę pisać, innych się nie podejmuję. Owszem, czasem lubię napisać tekst z innej działki, ale to w ramach rozwoju, powiększania wiedzy itp. Praca recenzenta na etacie wygląda inaczej, często i gęsto teksty są narzucone, ale też etatowy pismak ma więcej czasu na zgłębianie wszystkich okoliczności przyrody :)
I prawda, miło jeśli czytelnicy wybaczają drobne błędy. Miło też, jeśli autor potrafi się do nich przyznać a nie idzie w zaparte, w czasach Internetu to strzał we własną stopę :D
I trzech recenzentów opisuje po kolei wszystkie gry jakie dostaje.
Podstawowy błąd. Po co recenzować wszystko jak leci? Lepiej pisać lepsze teksty niż wiele byle jakich.
Małe redakcje = mniejsze koszty, a co za tym idzie nie muszą mieć aż tylu czytelników. Lepiej ściągnąć na wortal/blog mniej użytkowników, ale sprawić by go regularnie odwiedzali.
Pisanie też wymaga mnóstwa pracy i ciągłego poszerzania wiedzy, co przy posiadaniu rodziny i wielu innych obowiązkach łatwe nie jest.
A co jest łatwe? Może tworzenie gier, których potem najmniejsze błędy się wytyka w recenzjach?
Jeśli ktoś braki w swoich umiejętnościach tłumaczy posiadaniem rodziny i innymi obowiązkami, to trudno mi to komentować.
Recenzje są sztuką jeśli recenzent tego chce. W przeciwnym wypadku są tylko rzemieślniczą pracą, często kiepsko wykonaną. Dobry recenzent wie jak dobrze zrecenzować nawet n-tą część cyklu nie mając zielonego pojęcia o poprzednich odsłonach. Różnicę będzie widać w komentarzach. Kiepskiego recenzenta fani zjadą za brak wiedzy o serii, a pod dobrą recenzją komentujący zamiast wytykać błędy, będą sami uzupełniać braki np. porównując grę do poprzednich serii.
Wyjątkowo słabą recenzją jaką ostatnio widziałem na golu, było gramy z Beyond Good and Evil HD. Po szczegóły odsyłam w komentarze, bo to dobry przykład jak nie należy robić recenzji.
@Likfidator
Jeśli ktoś braki w swoich umiejętnościach tłumaczy posiadaniem rodziny i innymi obowiązkami, to trudno mi to komentować."
Po pierwsze Brucevsky może miec tutaj na myśli pracę współpracownika, który nie ma takieog luksusu, że zarabia tylko na graniu: rodzina, studia, inna praca. W takiej sytuacji czasami jest naprawde trudno znalezc 60h na Obliviona :)
Druga sprawa, że nawet jak jesteś etatowym pracownikiem, to często musisz poświęcać sporo czasu prywatnego na zdobywanie dodatkowej wiedzy. Dostaniesz do recki ME3, a nie grałes w dwie poprzednie części, to co zrobisz? Odpalasz w domu i za przeproszeniem napie**** 40h ;) Oczywiście to bardzo przyjemna praca i nie można przesadzać z narzekaniem, ale nie jest też tak, że recenzent tylko sobie gra w to co lubi i co jakiś czas skrobnie jakiś tekst :)
@yasiu
"Prawda powyżej, często recenzje pisane przez ludzi którzy nie siedzą w danym gatunku odkrywają całkiem inne obszary niż teksty pisane przez wyjadaczy."
Tutaj się zgodze, ale trzeba też się zastanowić do kogo skierowane są takie recenzje. Początkujący gracz pewnie będzie zadowolony, ale prawdziwy wyjadacz raczje nie doceni takiej recki. Recencja Starcrafta II napisana przez osobę nieznającą "jedynki" i multi może skończyć się tragicznie ^^
Co do pisania recenzji, to ja najbardziej nie lubie wystawiania ocen ;)
Harry M zauważyłem, że większość twoich postów jest bardzo bogata merytorycznie :d
Dostaniesz do recki ME3, a nie grałes w dwie poprzednie części, to co zrobisz? Odpalasz w domu i za przeproszeniem napie**** 40h ;)
A nie lepiej odpalic na kilka h aby poznac mechanike a nastepnie reszte obejrzec na youtube? I nagle z 40h robi sie moze 10h.
Napisać recenzję może każdy. Napisać recenzję tak, żeby czytelnikowi przyjemnie się czytało - to już nie każdy potrafi.
Likfidator - recenzji nie piszę się pod kątem komentarzy czytelników, owszem, fajnie jeśli uzupełnią jakieś informacje, ale nie można na tym bazować. Natomiast w kwestii posiadania rodziny itp. To nie wpływa na umiejętności, te nie wynikają z ilości dostępnego czasu. Wpływa natomiast na czas który można poświęcić na poznanie całego tła które jest niezbędne przy pisaniu. Przez co pisząc recenzję przykładowego trzeciego ME nie będzie miał czasu poznać historii całej serii, przeanalizować nawiązań i podobieństw do literatury i filmów, prześledzić życiorysów autorów. To nie znaczy, że nie może napisać dobrej recenzji gry.
kwiść - to zależy gdzie się pisze. Jeśli piszesz dla niedzielnego gracza, możesz pisać inaczej, możesz koncentrować się na innych elementach. Jeśli Twoim odbiorcą jest zaawansowany gracz, piszesz inaczej :) A kwestia ocen to osobna rzecz, wiadomo przecież, że większość odbiorców zaczyna od oceny, potem ewentualnie czyta tekst. Dobrze, jeśli go czyta a nie krytykuje oceny bez tego ;)
No i prawdę pisze Matekso - dobrze wiedzieć, kogo można o różne rzeczy zapytać. Dobrze też wiedzieć, którzy recenzenci oceniają gry tak, że sami zrobilibyśmy to podobnie. Nie dogodzi się każdemu, moja wysoka ocena gry A może podpasować 60% czytelników, zagrają, zgodzą się. 20% może stwierdzić, że to wcale nie to. Bywa :)
Recenzje, recenzje. Ja siedzę w MMO, dla mnie to wielka radość, ale też spora odpowiedzialność. Recenzja gry MMO wymaga minimum 100 godzin grania i nawet wtedy nie masz pojęcie czy ogarniasz temat na tyle, by tytuł polecać. Przykładowo przy DC Universe Online spędziłem 3 tygodnie. Nic więcej nie robiłem. Pisałem regularne teksty o MMO, ale oprócz tego byłem wyjęty z życia. Przyznałem grze notę 85, nadal uważam, że zasłużoną. Nie doszedłem jednak wtedy na tyle daleko, by wiedzieć, że content kończy się po około 6 tygodniach. Nie wpłynęłoby to co prawda na ocenę, ale mógłbym wspomnieć o tym w recenzji, czego nie miałem niestety szansy zrobić.
Rock - a nie daj, pojawią się w międzyczasie patche i jakieś content update, skill balance i inne :D i świat gry do góry nogami się odmienia. Z takimi grami można by dzielić recenzję na dwie, pierwszą, szybką opisującą mechanikę, drugą, po dłuższym czasie traktującą o endgame itp.
@yasiu
"to zależy gdzie się pisze. Jeśli piszesz dla niedzielnego gracza, możesz pisać inaczej, możesz koncentrować się na innych elementach. Jeśli Twoim odbiorcą jest zaawansowany gracz, piszesz inaczej :)"
Dokładnie o to samo mi chodziło :) Na takiej wp.pl, to nawet lepiej jak nie jesteś wyjadaczem, ale już na GOLu czy IGN gorzej ^^
@Asmodeus
To był oczywiście tylko przykład, bo sam nigdy tak nie robiłem. Do ME jest dużo chętnych autorów, więc nie ma raczej problemu ze znalezieniem znawcy serii ;) Zresztą sprawa nie dotyczy tylko sequeli. Ja osobiście często łapie się na tym, że choć wolałbym sobie nadrobić jakieś klasyki, to gram w nowszy tytuł, tylko po to, żeby być na czasie. Orientować się w nowościach i nie zachwalac potem w recenzji jakiegoś 'rewolucyjnego" rozwiązania, które było już w 5 innych grach :) Bez tego też można napisac dobrą reckę, ale nie perfekcyjną, a taki powinien być cel ^^
@Rock
Szacun za te MMO, bo odwalasz KAWAŁ świetnje roboty :)
Napisanie recenzji nie jest sztuką też, gdy mamy do czynienia z kontynuacją, która jest kropla w kroplę taka sama. Co prawda na PC i konsole rzadko to się zdarza, ale już w takie gierki java to codzienność. Wiem, wiem, nie ma co porównywać gierek java do Crysisa chociażby, ale sam sobie czasami recenzuję gry java. W październiku miałem niezły orzech do zgryzienia, bo chodziło o grę Real Football 2011 (nadal mówię o javie, nie o Iphonie). Grafika - taka sama, minimalnie poprawiona, silnik - ten sam, rozgrywka nadal jest nudna, dodatki - te same, jedyna nowość to mały quiz w postaci jednego pytania, gdy ładuje się mecz. Dodam, że Real Football 2010 recenzowałem w 2009, więc jak tu opisać to samo, ale inaczej? Prawdę mówiąc - kicha.
oleczny - to dobre ćwiczenie, pisanie tego samego po raz kolejny. Pół biedy jeśli masz dwa lata przerwy między tekstami, większe wyzwanie jeśli musisz napisać dwa teksty o tym samym jednego dnia :D
No tak, ale to gdybym RF10 miał dwa razy recenzować to dobre ćwiczenie. A jak tu zrobić, żeby czytelnik czytał recenzję RF11 z przyjemnością, nie mówiąc, że recka napisana tak samo, jak sprzed roku...
Ciekawą dyskusję rozpoczął ten Grinczar. Wypadałoby, aby teraz rozwinął swoją myśl.
Nadal uważam, że pisanie recenzji nie jest sztuką. One nie ujmują gracza, rzadko przekonują do zakupu, dają jedynie ogólny rzut oka na grę. Założę się, że mało kto do nich wraca (może po latach, aby przypomnieć sobie własne uczucia wyczekiwania danego tytułu).
Kilka skleconych zdań, które niczym się nie wyróżniają na tle innych recenzji dot. tej samej gry. Można by rzec, że to przecież ta sama gra, więc "czym mają się do cholery wyróżniać"? Ano indywidualnym stylem, tym własnym charakterem (aby było wiadomo, że czytam właśnie tekst "pana A").
Dlatego przydałoby się określić własne smaki! Niezbyt miło czyta się kolejne, oklepane zdanie: "Playstation Move, to kontroler ruchu, który trafi na półki sklepowe już tej jesieni", kiedy można pokazać światu własny pogląd i równocześnie być przy tym profesjonalistą: "Sony widocznie dowiedziało się o przychodach jakie generuje Wii i postanowiło skopiować pomysł. Tej jesieni rynek kontrolerów ruchu powiększy się za sprawą Playstation Move, które tak naprawdę niczym specjalnym się nie wyróżnia. Ot, hit na kilka miesięcy, o którym pewnie wielu zapomni w przeciwieństwie do bądź co bądź rewolucyjnego Kinecta."
Więcej szczerości, własnego zdania. Szczerze nie można pisać na temat, którego się nie czuje, bo wyjdą zwykłe, bezsensowne słowa. Więcej entuzjazmu, uczuć niż syntetycznych zdań, które mają wydźwięk rodem z Ivony.
Wystarczy jako przykład podać zwrotki Magika z PFK/K44, którego teksty trafiają bardziej do słuchacza (bo wiadomo, że to jest jego zdanie, że naprawdę tak uważa, że to co napisał jest zgodne z myślami) niż inne z tego samego gatunku. Inaczej czyta się "Dziady" Mickiewicza, a inaczej "Kordiana" Słowackiego - przekaz bardzo podobny, ale od razu widać kto kogo naśladował i co lepiej się czyta (Słowacki tylko powielił Mickiewicza).
Czym recenzja powinna się wyróżniać?
- indywidualnym stylem (aby było wiadomo przez kogo tekst został napisany)
- określonymi, własnymi poglądami (jak u dziennikarzy)
- brakiem oklepanych zwrotów
- szczerością
- uczuciami ("smutno mi się robi, gdy widzę, jak Activision traktuje swoich pracowników")
- humorem (nie takim "na siłę")
- brakiem powielania wzorców
Sztuką jest pisać zgodnie z własnymi odczuciami, przelać własny charakter, przetłumaczyć uczucia na słowa.
"Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie", a przestaje gdy człowiek pisze zgodnie z własną pasją (w tym przypadku grami). Trudno również popełnić dobry tekst bez dokładniej znajomości tematu (proporcjonalnie 80:20, aby nikt nie mógł zagiąć autora). Życzę każdemu piszącemu, aby potrafił czytelnika przekonać, zachęcić i sprawić, aby ten cytował go swojemu otoczeniu.
Grinczar ciekawie mówi. To nie jest sztuka - na pewno nie taka jak poezja czy komponowanie. O jednym tylko Grinczar nie wspomina, nie zawsze recenzent ma swobodę wypowiedzi, w sensie takim, że redakcje, zlecający teksty, mają konkretne oczekiwania i wymagania co do formy. Na przykład - tu strzał, nie spotkałem się z czymś takim - nie życzą sobie odwoływana się do własnych uczuć ;)
yasiu, to jest błąd, że nie ma tej swobody. To jest ograniczanie możliwości, a nawet brak zaufania. Przydałaby się mała rewolucja :)
Nie wiedziałem, że są tak restrykcyjne wymagania. Mam nadzieję, że takich wymagań nie ma co do oceny choć często na to wygląda i w konsekwencji porobiło się tak, że gry z 9 lub 10 interesują graczy, a te, które mają "tylko" 7 już uważane są za tzw. "crapy".
Pisanie recenzji to nie sztuka. To umiejętność. Owszem, odrobina talentu jest przydatna, ale nie zastąpi ona doświadczenia.
@Grinczar - Emocje nie wykluczają się z rzeczowością. Moim zdaniem przedstawianie intersubiektywnych informacji pełni rolę ważniejszą, a emocje pełni wobecn niego funkcję podrzędną, choć komplementarną. Oznacza to, że moim zdaniem recenzent powinien przede wszystkim przedstawić grę i porównać ją z innymi tytułami, aby dać czytelnikowi możliwość zorientowania się, jak w ogóle wygląda konkrtetny produkt a następnie wyrazić własne odczucia względem przytoczonych faktów.
To, co wymieniłeś na liście elementów pożądanych (bardzo słusznie zresztą) to jedynie elementy stylu, który, choć niewątliwie bardzo ważny, nie jest jedyną warstwą recenzji. Z własnego doświadczenia wiem, że spora część starszych graczy, zwłaszcza tych, którzy grają od np.: dwudziestu kilku lat nierzadko oczekują od recenzenta szerokiej (niekoniecznie głębokiej) wiedzy na temat gatunku, gdyż chcą zobaczyć, jak dany tytuł plasuje się na tle dzieisiątków innych znanych im tytułów. A tego bez wiedzy merytorycznej oddać w recenzji nie sposób. Oczywiście nie mówię, że każdy musi tak pisać, wręcz przeciwnie.
Nie bez znaczenia jest też pozycja autora i rodzaj czytelnika modelowego. Pozycja oznacza to, czy recenzent jest rozpoznawany, czy nie (bo np.: jest nowy i jeszcze niewiele opublikował). W tym drugim przypadku recenzja "emocjonalna" mało da czytelnikowi, gdyż ten będzie co prawda wiedział, jak grę odebrał recenzent X, ale nie będzie umiał tego odnieść do własnych preferencji. Owszem, można w piwrwszych recenzjach dokładnie wyjaśniać swoje stanowisko, ale to już zakrawa na narcyzm. Recenzent piszący regularnie od dawna może jedynie przypomnieć swoje nastawienie do danego typu gier i oddać się emocjonalnej ocenie (czytelnik go "zna" i wie, na ile poglądy recenzenta są zbieżne z jego własnymi).
Sony widocznie dowiedziało się o przychodach jakie generuje Wii
Wybacz złośliwość, ale domysły nie są jakąś szczególną oznaką profesjonalizmu.
Ot, hit na kilka miesięcy, o którym pewnie wielu zapomni w przeciwieństwie do bądź co bądź rewolucyjnego Kinecta.
O "Pac-Manie", "Defenderze" i "Metal Gear Solid" też tak mówiono. Ale rozumiem ideę - własne zdanie autora bywa w cenie, o ile ma związek z tematem. Chociaż niespecjalnie rozumiem, co mają notki o nowinkach sprzętowych do recencji.
Inaczej czyta się "Dziady" Mickiewicza, a inaczej "Kordiana" Słowackiego - przekaz bardzo podobny, ale od razu widać kto kogo naśladował i co lepiej się czyta (Słowacki tylko powielił Mickiewicza).
Przepraszam, ale czy Ty tak na poważnie? Bo to dość dobry przyczynek do pisania o czymś, co się dobrze zna.
Gram w wiele gier i bardzo chcialabym pisac recenzje i zaczynam sie uczyc mysle że uda mi się więc zaczne pisac recenzje o minecrafcie