Ja mam termin egzaminu za 2 tygodnie ale słabiutko to widzę, czasami plac robię bez żadnej skuchy, a czasami głupi łuk powtarzam po 4 razy.
[202] Też tak miewałem. Będzie dobrze :)
Po jakim czasie wam zmieniło się coś na tej stronie:
https://www.kierowca.pwpw.pl/
Czekam tydzień i nadal nic nie odczytuje w tym systemie. Pisze "niepoprawne danie, brak spraw w toku lub dokument wydany". To normalne, że po tygodniu jeszcze nie wprowadzają?
Panowie i panie, zaraz mam pierwszą jazdę i nie wiem czego oczekiwać :D
Co może być na pierwszej praktyce? Bo w sumie nigdy nie siedziałem za kółkiem, a na miasto nie chciałbym wyjeżdżać ;)
Za pierwszym razem instruktor wyjaśnił mi na jakich zasadach będziemy jeździć, gdzie co jest w samochodzie i ruszyliśmy w miasto (2h).
Objaśni Ci wszelkie elementy samochodu, co i jak działa, ja akurat miałem na placu, z 3 razy kazał mi ruszyć, zahamować itp, no i 20 min pozniej juz jechalem na miasto :p
Jest jakaś strona z opiniami szkół jazdy, albo rankingiem albo coś w tym rodzaju?
Ew. mógłby ktoś polecić coś w Poznaniu? :)
I ile mniej więcej trwa taki kurs? Czy jakbym zaczął robić tak w połowie października to mam szanse zdać w styczniu?
[203] różnie to bywa, kolega mi mówił, że po ok 9 dniach dopiero będziesz miał napisane, że wszczęto postępowanie administracyjne, ale jak byś po 14 dniach nic nie miał to dopiero wtedy zacznij się martwić, czyli idź do urzędu i zapytaj czy wszystko w porządku :)
Deton -> Nie wydziwiaj, tylko leć tam gdzie najtaniej. Jak sam tego nie ogarniesz, to nikt tego za Ciebie nie zrobi. Szkoła jak szkoła, to ty podchodzisz do egzaminu, nie szkoła.
Może nie w Poznaniu, ale zaraz obok bo w Swarzędzu moge polecic OSK Promotor. Genialny instruktor, sam prowadzi te szkółke, bardzo sympatyczny i naprawde spoooro osob od niego zdaje za 1 razem. Poleciłem go wszytkim znajomym i kazdy skonczyl zadowolony ;p
Wiadomo, że egzamin, ale jednak wole być nauczony lepiej niż gorzej, jeśli mam możliwość wyboru.
A Swarzędz odpada, bardziej coś w rejonie ogrody, łazarz, centrum.
Prawo jazdy mam już prawie dwa lata i wiem co mówię. Wiadome, że jeden instruktor przykłada się bardziej, drugi gorzej, ale generalnie to Ty jesteś uczniem i tylko i wyłącznie od Ciebie zależy jak wypadniesz na egzaminie. Każdy się go na początku boi, po pewnym czasie dojdziesz do wniosku, że ten egzamin niczym trudnym nie jest. Ruszenie pod górkę, zaparkowanie.. Codziennie robi się to przynajmniej kilka razy. Przyłóż się do nauki, dobrze wykorzystaj te kilka godzin z instruktorem, staraj się zapamiętać jego rady, a na pewno dasz radę.
Najlepiej iść tam gdzie jest tanio i blisko. Tyle z mojej strony.
Jutro mijają dwa tygodnie, a ja nadal nie mam zmienionego żadnego statusu. Osoby, które zdawały tydzień po mnie, to po tygodniu wyświetlił im się status, że "Trwa postępowanie administracyjne", a ja nadal nic nie mam. Nie mam możliwości póki co przejścia się tam, więc zadzwonię jutro...
ja swoje zdalem 28go grudnia zeszlego roku , 2go wyswietlilo mi sie ze postepowanie administracyjne , a 16go mialem do odebrania , ale znalem ludzi ktorzy mieli po 1.5 miesiaca oczekiwania
Nero -> upewnij się, kiedy powinno się dokonać wpłaty za prawko w swoim WK. U mnie zmieniło się na "Trwa postępowanie administracyjne" dopiero gdy dokumenty doszły z wordu do WK i opłaciłem wyrobienie (u mnie właśnie tak się płaci).
Zdałem dzień po Tobie ;)
Osoby, które zdawały tydzień po mnie, to po tygodniu wyświetlił im się status, że "Trwa postępowanie administracyjne"
Mi się wyświetlił dzień po egzaminie, 5 dni po egzaminie miałem już prawko...
NeroTFP. mi status zmienił się po 2 dniach, a prawko do odbioru miałem po 7 od egzaminu, ale moja siostra miała sytuację że po 2 tyg nic na stronie nie było (tak jak u Ciebie) po czym dostała list że musi przyjechać do urzędu potwierdzić dane osobowe bo jakieś komplikacje są (okazało się że chodziło o charakter pisma, cały ten druk wypełniał jej instruktor ale zapomniał o 2 imieniu i moja siostra je sama dopisała i w urzędzie im to nie pasowało)
A co do pierwszej jazdy to moja wyglądała następująco
Instruktor - jeździłeś kiedyś samochodem?
ja - tylko raz próbowałem
I - no to jedziemy...
żadnych instrukcji... o budowie samochodu i innych pierdołach miałem na sam koniec kursu, na placu byłem łącznie może z 30 min
A i dobrym sposobem żeby zdać jest motywacja... mnie instruktor powiedział że jak nie zdam to mu flaszkę stawiam, więc musiałem zdać ;p
wg mnie zeby zdac najlepiej jesli jest sie zdecydowanym . jesli egzaminator zauwazy ze pewnie wykonujemy manewry nie przerwie nam egzaminu ale tez nie mozemy byc zbyt pewni w wykonywaniu ich :P latwo wtedy o zagrozenie bezpieczenstwa
Właśnie wróciłem z Odlewniczej (gdybym nie zdał posunąłbym się do zniekształcenia nazwy). Egzamin miałem na godz. 7:00. Zaczął się z dziesięciominutowym opóźnieniem, a skończył równo o 8:00. Stres? Owszem był. Na placu, a właściwiej pisząc na łuku lewa stopa wcieliła się w rolę dzięcioła wystukując rytm, o wysokiej częstotliwości, na pedale. Mniejsza z tym.
Udało się za pierwszym razem.
Czas na górkę, a więc najłatwiejszy punkt egzaminu praktycznego. Również jedno podejście wystarczyło.
Proszę się przygotować i ruszamy na miasto - parafrazując słowa egzaminator.
40 minut postękiwania i głośnego dyszenia ze strony pana obok minęło, ani szybko, ani wolno. Po prostu. Wracamy na ulicę Odlewniczą ośrodek mając z prawej strony, kiedy słyszę od egzaminatora ostatnie polecenie tego dnia, przedostatnie znaczy się bo po dojechaniu do ośrodka nakazał zaparkować tyłem przy barierce, co by inni nie mieli zbyt ciężko już na początku.
Ów przedostatnie, zatem, zadanie polegało na rozpędzeniu się i zatrzymaniu w wyznaczonym miejscu. Łatwizna myślę. Zadanie stało się jeszcze łatwiejsze, kiedy auto przede mną jechało z prędkością 40 km/h. Nie mogłem więc rozpędzić się do 50, chociaż whatever (sory za angielski zwrot...sory - jeszcze raz :)) Ok. zatrzymałem się, po czym wyprzedziłem niezorientowanego ww. kierowcę, który planował chyba wyczekiwanie na zamknięcie przejazdu kolejowego - na torach...
- Proszę skręcić w prawo, do ośrodka - usłyszałem i niezwłocznie wykonałem karkołomny manewr.
Tak też wyglądał mój dzisiejszy poranek, a wstałem o 5:00.
To było moje 4 podejście. Chwila, w której opuszczam pojazd egzaminacyjnych i zawieszam wzrok na przyszłych potencjalnych kierowcach, czekających na "aksamitny" głos z głośników, bezcenna. To nie tak, że źle im życzę. Bardziej doskonale rozumiem, jednak nie sposób przejść obok nich bez egocentryzmu. Tak to już jest...
Powodzenia wszystkim zdającym :) Wiem, co to znaczy.
No, na następny dzień po napisaniu tego posta miałem zaktualizowany status na "Trwa postępowanie administracyjne", więc mam nadzieję, że teraz będzie już z górki.
Co do płatności, to zapłaciłem zaraz po zdaniu egzaminu.
Pozostaje tylko czekać. Może będzie do tygodnia :)
To na kat. B też jest hamowanie awaryjne? Nawet nie wiedziałam ;)
Ile czekaliście na wystawienie prawa jazdy? We wtorek zdałam na kat. A, w środę byłam w starostwie z dowodem wpłaty za prawko i się zastanawiam czy faktycznie trzeba będzie czekać 2,5 tygodnia jak to powiedział facet przy okienku czy jest cień szansy że dostanę prawko wczesniej.
To na kat. B też jest hamowanie awaryjne? Nawet nie wiedziałam ;)
Zatrzymanie się w wyznaczonym miejscu to nie jest hamowanie awaryjne. Nie ma hamowania awaryjnego w kategorii B(ale ręki sobie nie dam uciąć).
Hamowanie awaryjne polega na tym, że egzaminator mówi znienacka STOP i trzeba się zatrzymać bez naciskania sprzęgła, jak najszybciej.
Zatrzymanie się w wyznaczonym miejscu polega na rozpędzeniu się do 50tki i zatrzymaniu np. na wysokości znaku, drzewa, słupka czy co tam sobie wymyśli nie miły pan obok. W sumie nie wiem po co coś takiego jest, skoro ktoś wsiada do samochodu i nie potrafi się zatrzymać tam gdzie chce to nie powinien się poruszać po drogach nawet rowerem czy hulajnogą
Connor -> no na moto to jest pod hasłem właśnie hamowanie awaryjne :) Z tym, że zdziwiona byłam bo zarówno instruktor jak i w filmach 'jak wyglada egzamin na A' hamowanie odbywało się na sygnał głosowy lub gestowy, a tu egzaminator po prostu powiedział, że mam się rozpędzić i zahamować przed linią.
espen <---fajnie.
W końcu zmienił mi się komunikat na pwpw (wiem, że nie zawsze jest na bieżąco aktualizowana), także w tym tygodniu plastik powinien dotrzeć do WK.
Jest już plastik w WK. Zaraz jadę odebrać. Chwila na którą czeka się kilkanaście lat jest już tak blisko :)
Dobry wieczór! 4.02 mam urodziny, więc od Listopada(dokładniej 7) chcę zapisać się najprawdopodobniej do łódzkiej autoszkoły Expert.
Szukam rankingu autoszkół w woj. łódzkim, ale za cholerę nie mogę znaleźć, ma ktoś może jakieś źródło ?
No i czy po zdaniu prawka można jeździć na samym "glejcie", bez wydanego prawa jazdy ?
Mam pytanie odnośnie takiej sytuacji. Gdy nie mam miejsca, żeby wjechać za skrzyżowanie, to muszę czekać przed przejściem dla pieszych, czy przed tymi trójkącikami? Dodam, że zdaję na A, także jedzie za mną jeszcze egzaminator. 1 to ja.
up
To w takim razie po co są te trójkąty?
Gdyby sygnalizacja nie działała to prawdopodobnie razem z nią (lub kawałek za, ewentualnie przed) znajduje się znak A-7 "ustąp pierwszeństwa" i to do niego tyczą się trójkąty (same z siebie nic nie znaczą).
Poza tym - nawet jeśli byś chciał zatrzymać się przed trójkątami, to skąd będziesz wiedział, kiedy możesz jechać? W międzyczasie może się zmienić sygnał i będziesz ugotowany. Już nie wspomnę, że sygnał zielony zabrania wjazdu za sygnalizator jeżeli warunki ruchu na skrzyżowaniu lub za nim uniemożliwiają jego opuszczenie przed zakończeniem nadawania sygnału zielonego.
Dwa dni temu zdałem w Katowicach na kategorię C, jednak jestem zszokowany organizacją całego egzaminu :/
Wiadomo jaka jest ostatnio temperatura na zewnątrz, a mimo to egzaminator polecił nam stać na tym 20 stopniowym mrozie kilka godzin na placu w oczekiwaniu na swoją kolej. Niby jest tam poczekalnia, gdzie można usiąść w cieple, ale żaden z nas nie poszedł z obawy, że przejdzie nasza kolejka, egzaminator był bardzo zasadniczy i surowy (na szczęście tylko podczas egzaminu na placu, w czasie jazdy po mieście był już znacznie milszy i generalnie dobrze go będę wspominał) i nie wołał następnego zdającego lecz sami musieliśmy pilnować swojej kolejki. Tak więc od 12 do 14 stałem i marznąłem tam z innymi, potem zrobił krótką przerwę a po niej jeszcze godzinę marznięcia.
Po wszystkim była godzinna przerwa a po niej następna część egzaminu, czyli jazda po mieście. Myśleliśmy, że skoro jest taki mróz, a już zbliżał się wieczór i słupek rtęci opadał jeszcze bardziej, to będziemy siedzieć w cieplutkiej poczekalni i czekać na swoją kolej. A tutaj nic z tego, tylko pierwsza osoba ruszyła z ośrodka, my musieliśmy przejechać ponad kilometr do jakiejś totalnej dziury, gdzie mieliśmy się zmieniać. Podsumowując moje żale - egzamin zaczął się o 12, z sześciu osób, które przeszły plac (w sumie na początku było nas 12) byłem przedostatni więc czekałem na swoją kolej do 17 z hakiem, wróciłem na 18, czyli wszystko zajęło mi sześć godzin z czego prawie pięć spędzone w arktycznych warunkach, a potem jeszcze prawie 70 kilometrów drogi do domu. Chociaż tyle, że znalazłem się w trójce szczęśliwców którzy zdali (3 osoby na 12, statystyka tragiczna...) bo przynajmniej nie siedziałem tam na marne. Jednak opłaciłem to wszystko zdrowiem, przeziębienie mnie złapało.
Na koniec krótki film z miejsca, gdzie się zmienialiśmy do jazdy na miasto, dobrze, że było nas tam sześciu, bo jak się podejrzane ekipy tam przetaczały (w końcu piątek wieczór) to człowiek odruchowo zamykał drzwi na zamek. http://www.youtube.com/watch?v=DStTTS4fJTI
14 stycznia miałem egzamin na kategorię B, oczywiście zdałem za pierwszym.
Zdawałem w Sieradzu, małe miasto. Na ulicach same L'ki, prawie ruchu nie ma. Poczekalnia całkiem spoko, ocieplony budynek, wygodne ławki, pani z miłym głosem wyczytuje nazwiska.
Na placu dopadł mnie stres, rękaw zrobiłem dopiero za drugim razem. Za pierwszym tyłem nie zmieściłem się w kopercie, przełożyłem normalnie nogę na hamulec i gdzieś ze stresu nagle go wcisnąłem, a noga od sprzęgła to w ogóle skakała. Później już trochę się opanowałem, rękaw i górka się już udały. Gdy wyjechałem na miasto to już się przestałem stresować. Egzaminator wydawał polecenia wcześnie, tak że byłem spokojny.
Auto było sprawne, jedynie jedynka i wsteczny ciężko wchodziły.
Na egzaminie najlepiej być pewnym siebie.
Mnie niestety nie udało się zdać za pierwszym razem :( Mam pytanie: czy przy zapisie na kolejny termin egzaminu trzeba wypełniać ponownie jakiś wniosek czy tylko uiścić opłatę za egzamin?
Nic już nie wypełniasz. Podchodzisz do okienka, ustalasz nowy termin i tyle.
Zdałem za pierwszym razem WORD Lublin. Teraz tylko pytanie jak jest z tymi przepisami -> listkami, okresem próbnym, jakimś kursem doszkalającym, ograniczeniem prędkości do 50/80 km/h. To wszystko wchodzi i obowiązuje od 2013r czy jak to teraz jest dla świeżo upieczonych kierowców?
Straszą, że przejdzie to w przyszłym roku, ale jak będzie to zobaczymy. W tym roku miały być zmiany w egzaminach a do niczego takiego nie doszło, z tym może być podobnie.
mam takie pytanie laika. Jadąc powiedzmy na czwartym biegu i gdy muszę zwolnić to mogę od razu wrzucić na dwójkę? Czy stopniowo od 4,3 i 2?
conic--> trzymaj się tego co Ci mówi instruktor, nie zaprzątaj głowy pierdołami. Będziesz się tym zajmował po tym jak zdasz prawko.
[edit]
Biegi zmieniasz odpowiednio do prędkości, bo inaczej zakatujesz silnik to chyba proste?:)
conic -> Na egzaminie raczej i tak nie rozwiniesz prędkości na tyle dużej, by wskoczyć na czwórkę, ale jeżeli już ją wrzucisz to nie musisz redukować po kolei, możesz z czwórki wyhamować do dowolnej prędkości, nawet się zatrzymać. Nie uczą i nie wymagają od zdającego umiejętności hamowania z pomocą silnika, także nie obawiaj się redukować według uznania.
czesc, mam pytanie odnosnie takiego skrzyzowania ->
niebieska strzalka to oznaczenie drogi jednokierunkowej. Czy tu występuje zasada prawej reki?
Jesli nie ma zadnych innych znakow (pionowych albo poziomych) to wedlug mnie tak.
Azerko -- To jest najnormalniejsze skrzyżowanie, możesz napisać, co budzi tam twoje wątpliwości?
Nie ma znaczenia czy to droga jednokierunkowa czy dwukierunkowa, jeżeli nie ma znaków ani sygnalizacji świetlnej, to należy stosować zasadę prawej ręki.
Zdałem w Opolu prawko B ;) Starostwo opłacone teraz czekać na wymarzony plastik ;)
[247]
Gratuluję.
Ja dziś zdałem za pierwszym podejściem C+E, jeszcze tylko A i będzie komplet ;)
Skończyłem rok temu kurs, nie zdałem wewnętrznego egzaminu i mam zamiar jakoś teraz do tego wrócić. Jako, że miałem chu*owych instruktorów, albo to ja jestem idiotą, chcę się spytać jak to jest z ruszaniem. Robiłem to zawsze na wyczucie...
1) Przy ruszaniu mam wciśnięte sprzęgło, jedyneczka, gaz do 1,5tyś obrotów i popuszczam sprzęgło aż zacznie brać. Muszę je popuścić do końca, a potem wcisnąć raz jeszcze aby wrzucić dwójkę czy mogę to zrobić bardziej płynnie nie puszczając go do końca?
2) Ruszam spod świateł/podporządkowanej i mam zamiar od razu skręcić. Czy skręt wykonuję na jedynce czy podczas skręcania wrzucam dwójkę? Nie wiem, gdyż jeden instruktor opierdalał mnie za skręcanie na jedynce, a drugi darł japę, że nie mam co bawić się w zmianę biegów podczas skrętu tylko skupić na drodze.
Kiedy wchodzi nowy egzamin? Bo nie wiem czy zaczynać w listopadzie (18 mam pod koniec stycznia) czy na wiosnę.
1)Po ruszeniu puszczasz sprzęgło, jak chcesz wrzucić dwójkę to wciskasz je, machasz drążkiem i od razu puszczasz. Cała operacja nie powinna zająć więcej niż sekundę.
2) Jedynka powinna posłużyć tylko to ruszenia samochodu z miejsca, w większości auto praktycznie od razu jak sie ruszy z miejsca to można i powinno się wrzucać drugi bieg.
QamilekQ --> ja sie nie znam, ale kumpela która jakoś na dniach zaczyna jazdy wyliczyła, że jadąc zgodnie z harmonogramem, będzie miała szansę jeden raz przystąpić do egzaminu na starych zasadach, a ewentualne poprawki już będą na nowych.
Polaco
Ale trafiłeś na buraków, napisz skąd jesteś to może ktoś Ci poleci dobrą szkołę.
Co do ruszania to tak jak napisał Dider z Rivii, dodam jeszcze od siebie że to wszystko powinno się odbywać automatycznie, nie można się skupiać na tym na jakim biegu się jest, tylko na jeździe. Dla jednych jest to naturalne, inni muszą trochę pojeździć, lecz to musi stać się naturalne. Polecam też zaznajomienie się z podstawowymi zasadami na jakich działa skrzynia biegów i jak to się dzieje że da się je przerzucać, wtedy nauka może pójść Ci łatwiej jeśli będziesz wiedział "o co kaman".
EspenLund- wg mnie to nie instruktorzy są burakami, w przypadku gdy ktos zadaje pytania w stylu "Muszę je popuścić do końca, a potem wcisnąć raz jeszcze aby wrzucić dwójkę czy mogę to zrobić bardziej płynnie nie puszczając go do końca?", albo pyta jak wrzucac bieg przy skrecaniu. No chyba ze masz na mysli to, ze sami mu tego nie wyperswadowali, chociaz kto wie czy wgl padło w ich kierunku takie pytanie.
Wystarczy troche pomyslec do czego sluza jakie mechanizmy, a potem wykorzystywac je pod siebie. Ruszysz to wrzucasz sobie wyzszy bieg, chyba ze potrzebujesz dynamiczniej wjechac na to skrzyzowanie, nie ma zlotych regul w stylu "zakręt 30 stopniowy prawy, sprzęgło trzymasz wciśnięte do 20% by troche przytrzeć nań osad, przepustnica na 76%, wilgotnośc powietrza w kabinie kierowcy 48%, mały palec wygięty azymut 220"
No właśnie robienie kursu nie było przyjemnością, a od pewnego momentu męczarnią, a jak przyszło do egzaminu wew. to wszystkie braki wyszły na jaw. W ogóle szkoda gadać o tym.
Co do automatyzmu i naturalności ruchów to masz rację. Ja czegoś takiego nie miałem i nie mam. Miałem nawyk zbytniego skupiania uwagi na obrotomierzu podczas startu. Ciągle dostawałem burę od instruktorów za to, że startuję mając 2k obrotów zamiast niewiele ponad 1k i stąd mi się to wzięło.
I co do poznania zasad działania skrzyni biegów też masz rację. Niewiele wiem na ten temat i będę musiał się przyjrzeć temu gdzieś w internecie.
Jestem z Warszawy i znajomi polecają Piero. Tylko i tak musiałbym wrócić do mojej starej szkoły, po jazdach doszkalających w np. w innej szkole jazdy, aby tam zdać wewnętrzny.
edit: Przepraszam, być może moje posty są bardzo nieskładnie napisane.
1) Przy ruszaniu mam wciśnięte sprzęgło, jedyneczka, gaz do 1,5tyś obrotów i popuszczam sprzęgło aż zacznie brać. Muszę je popuścić do końca, a potem wcisnąć raz jeszcze aby wrzucić dwójkę czy mogę to zrobić bardziej płynnie nie puszczając go do końca?
Kto Cię w ogóle tak uczył ruszać? To musi być płynne przejście pomiędzy puszczaniem sprzęgła, a dodawaniem gazu, a nie start wyścigowy typu daje obroty na 4k i puszczam sprzęgło z buta. Wrzucasz jedynkę, nie wciskasz gazu tylko samo sprzęgło i zaczynasz je popuszczać powoli, jeśli zaczniesz czuć że samochód rusza - dodajesz gazu, delikatnie.
Później do końca puszczasz sprzęgło, już szybko, ale płynnie. Pod górkę polecam metodę wciśnięcia hamulca nożnego+sprzęgła i puszczasz lewy pedał do momentu, aż zacznie wibrować samochód, ale bez przesady. Wtedy puszczasz hamulec i dodajesz gazu, jednocześnie płynnie zdejmując nogę ze sprzęgła, żeby nie szarpało. I już, praktycznie każde wzniesienie Twoje.
Oczywiście nie jest to idealnie opisane, no ale mniej więcej. Resztę sobie wyrobisz podczas treningu. Wiem, że na początku jest ciężko wyczuć moment, w którym sprzęgło "łapie", ale przyjdzie z czasem, na kursie i egzaminie przecież nie ruszasz z kopyta tylko możesz właśnie w taki sposób delikatny i z wyczuciem całego samochodu.
Co do zmiany biegów to według mnie koniecznie nauczyć się robić to podczas skręcania, albo przy dojeździe do skrętu, jeśli jest to możliwe. Nie rozumiem w czym zmiana biegu ma przeszkadzać w skupianiu się na drodze. Chyba nie patrzysz na lewarek zmiany biegów? Z tego co wiem to często to się zdarza wśród kursantów, ale jest niedopuszczalne.
Zgadzam się też tutaj z kolegami, pytanie jest bardzo dziwne. Ja co prawda pojechałem na pierwszej godzinie jazd na miasto, ale instruktor zabrał mnie na taką pustą drogę ze sporym wzniesieniem i tam uczyłem się ruszać , od razu pod górkę i bez ręcznego. Kilkadziesiąt prób i udało się to opanować do stopnia pozwalającego na komfortową jazdę i poznanie mniej więcej samochodu.
Z Warszawy Ci żadnej szkoły niestety nie polecę, bo nie znam.
Lucy_
Zgodzę się z Tobą że to pytanie dosyć... zaskakujące, ale od tego jest instruktor żeby nauczyć jeździć największego laika który nie wie kompletnie nic. To jest jego praca i nie może ona polegać na ganianiu kursanta za powiedzmy takie coś:
Ciągle dostawałem burę od instruktorów za to, że startuję mając 2k obrotów zamiast niewiele ponad 1k i stąd mi się to wzięło
Do instruktora należy wytłumaczenie wszystkiego co jest potrzebne do prawidłowej, bezpiecznej i przyjemnej jazdy, w zrozumiały dla kursanta sposób. Nawet gdyby nie zadał konkretnego pytania to instruktor czuje co jest nie tak i jego zadaniem jest pomóc kursantowi, tylko tyle i aż tyle. Niestety poziom nauczania w szkołach jazdy jest beznadziejny, zdarzają się oczywiście instruktorzy którzy nie tylko wepchną kursantowi wiedzę potrzebną do zdania egzaminu (który to egzamin nie ma nic wspólnego z "prawdziwą" jazdą), ale również wytłumaczą, dadzą dobre rady i postarają się żeby kursant wiedział co, jak i dlaczego. Jednak przerażająca większość biznesów dumnie tytułujących się szkołami nauki jazdy wypuszcza osoby kompletnie nieprzystosowane do poruszania się w ruchu drogowym które w większości zagrażają nie tylko sobie ale i innym, a wszystko przez ignorancje instruktorów i niezbyt przemyślany system egzaminowania w naszym kraju.
Doskonały przykład jest podany w cytacie powyżej, już samo to że instruktor ganił za ruszanie z takich a nie innych obrotów zakrawa na kpinę
Mnie uczono, że przy wciśniętym sprzęgle dobijam do 1,5 obrotów a potem zwalniam sprzęgło, przytrzymując na w punkcie kiedy bierze, a następnie puszczam do końca. Będę musiał wypróbować ten sposób, który opisałeś. Może to zapobiegnie zrywom przy ruszaniu.
Co do górki to spokojnie to opanowałem za pierwszym razem i za pomocą ręcznego, i za pomocą nożnego.
[254]
Uwierz mi, albo nie, że ciężko się nauczyć nawet najprostszych rzeczy kiedy jeździsz 15h w miarę regularnie, potem masz ponad 1 miesiąc przerwy (stwierdzono, że zajęte są już terminy następnych jazd i dopiero za miesiąc będą wolne) i po ponad miesiącu wracasz znów do jazd. W dodatku nie masz jednego instruktora tylko kilku, którzy nie mają bladego pojęcia ile godzin jest za mną, co potrafię, jakie są moje mankamenty. Tylko "wsiadaj do auta i fru na miasto" i dopiero wtedy ogarniają co jest nie tak.
Ja w ogóle nie patrze na obroty, po prostu trzeba to wyczuć. Tak samo śmieszą mnie ludzie którzy zmieniają biegi tylko patrząc po obrotach
Mnie uczono, że przy wciśniętym sprzęgle dobijam do 1,5 obrotów a potem zwalniam sprzęgło, przytrzymując na w punkcie kiedy bierze, a następnie puszczam do końca.
Z takim ruszaniem to ruszasz jak ślimak, zanim wszystko ustawisz to już się czerwone zrobi
Mnie uczono, że przy wciśniętym sprzęgle dobijam do 1,5 obrotów a potem zwalniam sprzęgło, przytrzymując na w punkcie kiedy bierze, a następnie puszczam do końca. Będę musiał wypróbować ten sposób, który opisałeś. Może to zapobiegnie zrywom przy ruszaniu.
Zdecydowanie, toż to prawie wyścigowy sposób (choć akurat nie przy 1,5 obrotów :P), a na dodatek katuje sprzęgło.
Ja na Twoim miejscu popytałbym bliskich znajomych, którzy zdali za 1/2 razem prawko (najlepiej niedawno, bo w szkołach sporo się zmienia) i ogarniają jazdę żeby polecili dobry ośrodek. Ja tak zrobiłem swojego czasu i było bardzo spoko, wszyscy instruktorzy mili, cierpliwi i potrafiący przekazać wiedzę.
@Jeremy Clarkson, kubinho12
Ja właśnie nie potrafię bez patrzenia się na obroty, od kiedy czepiano się mnie o za ich za dużą ilość. Masz rację Jeremy, moja frustracja z tak powolnego ruszania sięgała zenitu.
@EspenLund
Masz rację. W moim przypadku to było tak, że mam wsiąść do auta i na miasto. Potem się okazywało co potrafię, a czego nie. Było wiele sytuacji kiedy nie wiedziałem jak się zachować, a instruktor gadał przez telefon.
Przy tym sposobie, który ja opisałem, nie będziesz musiał patrzeć na obroty, bo i po co? Ewentualnie przy zmianie biegów w trakcie jazdy, ale też czasami patrzę i nie widzę w tym nic złego, na słuch nie będę zmieniał. ;)
Skoro patrzycie na obroty przy zmianie biegow to pytanie za 100pkt. Jak biegi zmienialibyscie w takim Matizie ktory nie ma obrotomierza?
Równie dobrze można podać przykład Seicento :) Wtedy bym nie musiał się przejmować suszeniem głowy przez instruktora. Po wrzuceniu 2 zmieniam już na słuch.
Zmień szkołe, albo dokup sobie kilka godzin w jakiejś normalnej, naprawdę. Ty masz się nauczyć jeździć a nie słuchać wymówek jakiegoś janusza że za wysokie obroty masz przy 27 stopniu wychylenia pedału sprzęgła. Tak jak mówiłem - poczytaj jak to wszystko działa, obejrzyj jakiś filmik i namów siostrę/brata/mame/tate żeby dali Ci pojeździć trochę po jakimś pustym placu.
Jak to jest z tym zgłaszaniem na egzamin? Wczoraj instruktor powiedział, że może zgłosić na egzamin dzień po 18. urodzinach. A dzisiaj kolega, który już robił prawko mówi, że jego instruktor zgłaszał szybciej. 18 lat było wymagane w dniu egzaminu. Jeszcze raz się zapytam instruktora, ale jak to w końcu jest?
W dniu egzaminu musisz miec skonczone 18 lat. Zapisac sie na kurs mozesz 3 miesiace wczesniej, wiec na sam egzamin mozesz zapisac sie jakos w tym okresie ;)
W kwietniu mogę dopiero zapisać się na kursy czyli jeszcze trzeba zachować wstrzęmieżliwość :)
Przyzwyczaiłem się do kierowania jedną ręką (tzn. z dwoma nie mam problemu) i jak się dowiedziałem od kolegi, to obie ręce trzeba trzymać zawsze, ew. przy zmianie biegów, i podczas jazdy na 1 biegu można trzymać rękę na gałce, aby zmienić na drugi, później już trzeba zmienić bieg tylko wtedy, gdy jesteśmy pewni, trzymać obie ręce na kierownicy.
Co do ruszania - rok temu miałem problem z ruszaniem, miałem nie czułą nogę, jednak teraz powoli odpuszczam obserwując kiedy samochód zaczyna się "toczyć" wtedy dodaję lekko gazu i powoli zwalniam sprzęgło. Voila.
[269] Źle robisz, że jeździsz wcześniej niż przed kursem. Błędów ewentualnych nikt ci nie wskaże, potem będziesz jeździł źle (jak np. z jedną tylko ręką na kierownicy) i będzie ci się tego bardzo ciężko oduczyć. W stresowej sytuacji, jaką jest egzamin, odruchowo możesz wrócić do pierwotnego twojego stylu jazdy, co będzie wiązało się z oblaniem.
Zamiast jeździć na dziko, lepiej pouczyć się przepisów. Technicznie jazdy nauczy cię instruktor, przepisów pouczyć się warto dla siebie, nie tylko na egzamin.
Właśnie wróciłem z pierwszej jazdy :D 2h jazdy po mieście czego na wstępie się nie spodziewałem. Dobrze, że to tylko Rzeszów.
Ja skończyłem już wykłady i mam wyjechane na razie 3 godzinki. Ciężko się wbić na terminy bo ludzie chcą skończyć przed końcem roku ale jakoś się udaje.
Mutant -> Niekoniecznie robi źle że jeździł wcześniej niż przed kursem. Sam pomykam autkiem po podwórku od 6 lat i kiedy pierwszy raz wsiadałem w mieście w samochód to był stres ale miałem pewne rzeczy opanowane. Mimo że zawsze kręciłem jedną ręka kierownice to od razu przestawiłem się na dwie i teraz zdejmuje tylko przy zmianie biegów.
Przy pierwszej jeździe miałem stresa bo zmieniam się z kolegą a tu deszcz zaczął padać. Później się rozkręciłem i był luzik. Nawet 100 km/h sobie na prostej pozwoliłem :P Oczywiście wszystko pod kontrolą.
Wrzucasz jedynkę, nie wciskasz gazu tylko samo sprzęgło i zaczynasz je popuszczać powoli, jeśli zaczniesz czuć że samochód rusza - dodajesz gazu, delikatnie.
Nie zawszę. U mnie w scenicu 2 brak choć minimalnego wciśnięcia gazu przy ruszaniu kończy się zgaszeniem silnika. Po prostu nie da rady później wcisnąć gazu jak jedzie już powoli po puszczeniu sprzęgła. Za każdym razem engine stop.
Zależy od auta, diesle z reguły jeżdżą same, benzyniaki są bardziej wymagające dodania gazu przy ruszaniu.
mefek pisząc o podwórku masz na myśli rzeczywiście podwórko czy coś innego? Mnie rozchodzi się o partyzancką jazdę po miasteczkach/wsiach, gdzie przepisów się nie zna, albo zna pobieżnie, technicznie autem jeździć się potrafi, ale nawyki z jazdy partyzanckiej lubią zostać we krwi, jeżeli jeździło się sporo w taki sposób.
Mutant -> Miałem na myśli podwórko ewentualnie jakąś polną drogę gdzie można się nauczyć korzystania ze skrzyni biegów. Sam jeździłem po podwórku, parkowanie tyłem, przodem. Dzięki temu oswoiłem się z samochodami, troszkę nabrałem wprawy w manewrach. Wydaję mi się że nie złapałem złych nawyków.
Wiadomo że tacy partyzanci nie będą używali kierunków bo po wsi nie musieli. Takie jeżdżenie nie jest dobre nawet z osobą która będzie tłumaczyć. Tak jak np moja mama która na rondzie jak jedzie w lewy to nie wrzuca lewego kierunku jak wielu kierowców a na egzaminie to już jest jeden błąd.
wlodzix -> A przy cofaniu też musisz dodawać gazu? Jak ja robiłem łuk na placu to w suzuki swiftcie nie trzeba dodawać gazu tylko instruktor kazał na pół biegu cofnąć.
Dosłownie przy mojej szkole jazdy oraz tym samym przy WORDzie (W-wa Odlewnicza) są tory kolejowe, które przebiegają przez jezdnię. Oznakowanie jest tzn. krzyż św. Andrzeja, znak przejazd kolejowy bez zapór, słupki. Tylko, że przejazd ten jest zamknięty dla pociągów tzn. nieczynny i nic tamtędy nie jeździ od lat (tym bardziej, że stan torów na to wskazuje). Po prostu tory wjeżdżają po obu stronach w jakieś bramy, które są zamknięte. I tutaj pytanie. Zatrzymywać się jak przed normalnym przejazdem kolejowym czy po prostu to olewać jak to robiłem dotychczas? Żaden instruktor nie zwrócił mi na to uwagi, a jeździłem tamtędy niemalże na każdych jazdach. Egzaminator mógłby mnie za coś takiego uwalić?
http://www.kursprawojazdy.pl/przejazdy_kolejowe.html
Zatrzymujesz się przed przejazdem jeśli jest postawiony znak stop.
Przed przejazdami kolejowymi, nawet jeżeli tory wychodzą ze ściany, czy z lasu, a pomiędzy szynami rosną sekwoje, musisz zachować szczególną ostrożność, czyli zwolnić i się rozejrzeć, tak by egzaminator to widział i nie miał powodu za przejazdem cię zatrzymać. Nawet kiedy weźmie cię za idiotę, bo rozglądniesz się w miejscu gdzie pociągi ewidentnie nie jeżdżą od wieków, nie przejmuj się tym bo za to cię oblać nie może.
Podobnie z przejazdami strzeżonymi, gdy rogatki są uniesione. Również należy zwolnić i się rozglądnąć. Podniesione rogatki nie zawsze znaczą, że nic nie jedzie, równie dobrze dróżnik mógł zapić lub zasłabnąć. I to akurat się tyczy też jazdy już po egzaminie :)
Ja byłem uczony tak, żeby przed torami zwolnić, redukcja do dwójki, patrzę lewo, prawo( ważne żeby egzaminator widział) i spokojnie jadę. Jak jest stop to wiadomo że zatrzymuje się do zera.
Polaco -> Zdawałem w tym samym miejscu i sam się nad tym zastanawiałem. Podczas egzaminu dla świętego spokoju zredukowałem bieg do dwójki i się rozejrzałem.
Drodzy GOL-owicze! W czwartek czeka mnie egzamin i mam do Was prośbę, a zarazem pytanie. Czy możecie dać mi jakieś rady? Który egzaminator jest fajny, a który nie (zdaję w Bielsku-Białej)? Czy rzeczywiście jest tak strasznie jak wszyscy mówią?
Pozdrawiam!
Wokół egzaminu na prawo jazdy powstało tak wiele mitów i opowiadań co o komisji wojskowej i podobnież jak w tym przypadku większość to bujdy wyssane z palca.
Jedyną radę jaką mogę dać to to abyś szedł wyluzowany, opanowany, myślący no i przede wszystkim trzeźwy/nie naćpany.
Przyjście wyluzowanym na egzamin z prawa jazdy to dopiero jest bujda :p
Na pewno będziesz zestresowany, ale nie myśl o tym, po wejściu do auta nie myśl co się może przydarzyć i gdzie możesz się wysypać, lecz skup się na tym co do ciebie mówi egzaminator. Rozglądaj się, przy zmianie pasa patrz w lusterka, zerkaj też w lusterka od czasu do czasu ot tak po prostu, nawet kiedy jedziesz prosto przed siebie. Rozglądaj się na skrzyżowaniach etc. Po prostu jedź tak, żeby egzaminator nie miał się do czego przyczepić (a kiedy nawet będzie na ciebie narzekał, to nie dyskutuj z nim ani nie daj się sprowokować) i tak, żeby widział, że oglądasz otoczenie pojazdu, a nie tylko patrzysz przed siebie ze strachem :)
Powodzenia.
Dzięki za tak pocieszające słowa! Obawiam się tylko parkowania ;) Jak załatwię plac i jakoś zaparkuję na mieście to spoko :)
Wszyscy boją się parkowania, że każe ci zrobić kopertę, a tak naprawdę oblewa się najczęściej na zupełnie czym innym. Nie wiem jak jest Bielsku, w Krakowie trafić kopertę jest ciężko, nikt z moich znajomych jej nie miał, zresztą kopertę nawet jak wylosujesz, to dasz sobie radę :)
Dodam jeszcze, że nawet jeśli podczas jazdy egzaminator będzie miał wyraźne zarzuty, będzie wypominał błędy itd., to zawsze warto jeździć do końca. Ja tak miałem i w trakcie egzaminu byłem przekonany, że już nie zdałem, zacząłem jeździć na totalnym luzie byle tylko wrócić do ośrodka jak najszybciej i ustalić nowy termin. Na miejscu okazało się, że wynik pozytywny, tak że nie poddawaj się w żadnym wypadku. :)
Pomyśl sobie, że to tylko kilka godzin, jutro o tej porze będzie po wszystkim i życie będzie się toczyło dalej. Dzień z życia i już :)
Ja mam dzisiaj drugie podejście do egzaminu, o 12.30... Ciekawe, ciekawe jak mi pójdzie :D
Zdasz.
No to ciekawe czy zdadzą :D. Też bym sobie na egzamin poszedł, jak będzie wolna gotówka to sobie strzelę D :).
Kiedyś narzekało się, na "słynny" plac manewrowy :) Czytając o tych wszystkich zmianach co są teraz, to cieszę się że miałem ten plac manewrowy plus kółeczko na mieście i z powrotem do WORD-a :)
Słynny plac manewrowy został na pozostałych kategoriach (C, CE, D) i jest to głupota, bo na kursie jeździ się po placu przez 90% czasu (szczególnie na CE) a potem na miasto strach wyjechać :)
Mutant z Krainy OZ ---> ale z jednej strony nie gnębili cię na mieście :) A teraz to masakra :D Ja pamiętam jak zdawałem na placu to był w WORDzie w moim mieście taki gościu co z linijką biegał by "zatoczka" była zrobiona co do mm :]
Wielki stres, ale na szczęście mam to za sobą :) Ciekawe czy zda.
Z tą linijką to była przesada, parkowanie na placu również jest kiepskim pomysłem. Podobnie jak z łukiem, przy parkowaniu uczyli cofać do "garażu" patrząc na pachołki, potem był problem, by pod sklepem zaparkować tyłem bo nagle pachołków nie ma i nie ma się czego trzymać.
W przypadku dużych pojazdów C, CE i D, parkowanie na placu jest zrozumiałe z braku miejsca do tego typu manewrów na mieście, oraz z powodów bezpieczeństwa, ale kursant podobnie uczy się parkować patrząc na pachołki, co potem ciężko jest przełożyć na parkowanie w normalnych warunkach, czy podjeżdżanie pod rampę załadowczą. Tak na prawdę po kursie na prawo jazdy zawodowe człowiek musi się sam uczyć manewrowania, bo to co się nauczy na placu, to w zasadzie tylko na egzaminie jest przydatne.
Z tą linijką to była przesada,
Dlatego każdy się bał, żeby na niego nie trafić :)
Ale to nie był tylko wybryk jednego egzaminatora, swego czasu linijka była w powszechnym wyposażeniu egzaminatorów.
U mnie akurat ten jeden latał :D Reszta albo siedziała w aucie albo wychodziła na zewnątrz
Ciekawe czy zdali, ja zdałem dopiero za 3, ale myślę, że pójdzie im lepiej. Zawsze więcej kasy w kieszeni.
Dzień dobry! Ktoś zrobił prawo jazdy na Ukrainie? Znalazłem to firma [link] Jeszcze nie wiem, czy robią dobre prawo i prawnym.