bezdura, grupy lamiace zabezpieczenie w grach robia to dla zabawy, Tylko na wschodzie przyjelo sie zarabiac na paserstwie, a w polsce co nie bylo zakazane bylo dozwolone i tak ciagnie sie to od zgnilego prlu. i dzieki bogu za piractwo bo 80% gier od 2001 jakie sie ukazaly to kupska straszliwe niewarte zadnej kasy.
i dzieki bogu za piractwo bo 80% gier od 2001 jakie sie ukazaly to kupska straszliwe niewarte zadnej kasy.
Hm chyba trochę brak konsekwencji w tym co piszesz. Wychodzi na to że dziękujesz piratom za to że mogłeś za darmo pograć w te badziewne gry. Czyżby za darmo stały się nagle lepsze:>...?
To typowy "argument" - kupić nie kupię nawet za 5zł bo gra to badziewie ale mimo to w to badziewie chętnie zagram za darmo ściągając z neta pirata....
Oj daj spokój, i z tego się cieszyć? A poza tym Starforce jest wedłóg mnie nielegalny, bo instaluje się bez wiedzy użytkownika i nie można go usunąć podczas deinstalacji produktu(trzeba stosować różne programy bynajmniej nie twórców zabezpieczenia).
Tak proponuję pozwać to sądu producentów zabezpieczenia że wymyślili taką blokadę którą nie można jednym palcem (czy też jednym kliknięciem w Alkohol 120%) złamać...:> Poza tym jak masz oryginała to Ci to zabezpieczenie chyba specjalnie nie przeszkadza nawet jak się nie da go wywalić...
W kwestii Win64 - powiedzmy sobie szczerze ile osób z niego korzysta (legalnie...:>)....? A ile osób z tej grupy próbowało uruchomić grę zabezpieczoną Star Force (niewiele gier ma to zabezpieczenie).
W ogóle uważam że prawo do sporządzenie kopii zapasowej powinno zostać bezpowrotnie usunięte, bo większość osób racjonalizuje przy jego pomocy korzystanie tak z pirackich gier jak i programów do obchodzenia zabezpieczeń, które powinny być nielegalne bo rodzi się paradoks że obchodzenie zabezpieczeń jest raz legalne a raz nie w zależności od intencji kopiującego...:>
Poza tym, nie ma się co oszukiwać, w przypadku zdecydowanej większości programów płyta nie jest niezbędna przy każdym uruchomieniu aplikacji więc można ją po instalacji schować do pudełka i nie ruszać więcej. I w 99,999% z płytą nic się nie powinno stać (chyba że ktoś sam wrzuci pod walec drogowy...:>).
W przypadku gier płyta zwykle musi być w napędzie, ale miałem już naprawdę dużo gier i JESZCZE NIGDY nie miałem problemów z powodu porysowanej, uszkodzonej płyty. Po prostu trzeba o krązki dbać a nie narzekać że bez 100 "kopii zapasowych" ani rusz...
Indoctrine -->
Nie wiem. Ja do kina nie chodzę. Kupuję tanie DVD za 5 złotych z gazet :) (wiem, to też nielegalne, bo inserty muszą być sprzedawane razem z gazetą, jak mnie to boli..).
Nielegalna jest tylko sprzedaż samych insertów. Ty nabywasz je w pełni legalnie.
NFSV fan -->
Tak proponuję pozwać to sądu producentów zabezpieczenia że wymyślili taką blokadę którą nie można jednym palcem (czy też jednym kliknięciem w Alkohol 120%) złamać...:>
Podzielam zdanie Indoctrine - Starforce IMO godzi w prawa konsumenta i w świetle polskiego prawa jest nielegalny.
Poza tym jak masz oryginała to Ci to zabezpieczenie chyba specjalnie nie przeszkadza nawet jak się nie da go wywalić...
Z tym się nie zgodzę. Pamiętam jak przeklinałem wydawcę Syberii 2 za to, że musiałem odinstaolwywać legalne oprogramowanie (wirtualne napędy), bo on raczył mieć wobec mnie podejrzenia. Przez chwilę żałowałem nawet, że nie załatwiłem sobie pirata. Zabeapieczenia zwykle utrudniają życie przede wszystkim legalnym użytkownikom, bo na piratach ich już nie ma. :)
W przypadku gier płyta zwykle musi być w napędzie, ale miałem już naprawdę dużo gier i JESZCZE NIGDY nie miałem problemów z powodu porysowanej, uszkodzonej płyty. Po prostu trzeba o krązki dbać a nie narzekać że bez 100 "kopii zapasowych" ani rusz...
A ja miałem już co najmniej 3 takie przypadki (z winy producenta). Więc albo Ty masz szczęście albo ja pecha.
Zdeycowanie cena wpływa najbardziej na piractwo. Policzyłem coś takiego, gdyby stosunek ceny gry do min zarobów byłby taki sam w Polsce jaki jest w krajach z artykułu to ceny gier wynosiły by :
..................fifa 2006......CP.............DS2.........sims NC
WB.............31,10 zł.....31,82 zł......29,65 zł......18,80 zł
Francja.......31,86 zł.....29,09 zł......29,09 zł......22,16 zł
Hiszpania....68,37 zł.....56,22 zł......75,97 zł......45,58 zł
Gry sa sciagane z sieci takze dla wygody. Nie trzeba biegac po sklepach, wracasz do domciu i juz jest, a takze gry "z sieci" nie robia problemow (najczesciej). Sam zainstalowalem oryginalnego FAR CRY'a i ciagle cos mu sie nie podobalo w moim programach. Myslalem, ze go wyrzuce przez okno, ale co zrobilem.... sciagnalem "poprawionego" execa z sieci i juz bylo OK (nawet oszczedzal naped :). Takie zabezpieczenia w grach to bat na wlasny tylek.
tak trzeba przyznac ... nie łatwo i przyjemnie instaluje sie oryginalne gry.. czesto pisze ze masz wirtualne napedy itp ... ale ja nienawidze jak jakiś krążęk chodzi non stop w cdromie :( !!!
więc cieżko zrobić z originała obraz :) ...
Zawsze mnie wzrusza ,kiedy słyszę teksty ludzi w obronie wysokich cen nowych gier.Myślałem ,że w naszym wspólnym interesie (graczy) jest dążenie do uzyskania obniżki cen gier przez twórców-swego rodzaju "lobbyng".
Ale widocznie się mylę.Wiele osób uważa ,że gry powinny być drogie...Nic dodać nic ująć.
Wierzę,że grono graczy jest mocno infiltrowane przez ludzi z branży,którzy wyjeżdzają z tekstami o konieczności utrzymania wysokich cen gier-no bo przecież to rozrywka i "nie musisz w to grać".
Dziwne tylko,że znajdują oni poklask wsród części graczy.
Czyżby u niektórych wystąpił zanik instynktu samozachowawczego?
Moim skromnym zdaniem cena hitu (a tych coraz mniej) nie powinna przekraczać 100 zł.
Jeśli ceny niektórych gier oscylują w granicach 200 zł.,to coś jest nie tak...
nfsvfan --->
zle mnie zrozumiales :) to ze czasami racze sie piratem nie znaczy ze nie zamieniam go na oryginal (wprost przeciwnie), tylko szlag mnie trafil i k...wica zmiatla ze stolka jak kupilem tomb raider" angel of darkness - skrinszoty spoko, demo wiele obiecywalo, utopilem szmal i klalem na czym swiat stoi.... w dobie rzybkiego neta sprawdzam gre w try miga i jak mi sie spodoba czekam az bedziew uczciwej cenie i nabywam oryginalpodmieniajac backupa. proste, niekomplikujace zycia a ile nerwow mozna oszczedzic, bo chyba nie znajde osoby ktra swiecie wierzy w zapowiedzi tworcow.
Dzisiaj widziałem w Empiku Star Wars: Battlefront za 249 PLN. Na PC.
Pomyślcie sobie jak fajnie by było, gdyby gier nie dało się łamać - wtedy wszystkie mogłyby tyle kosztować.
Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-11-19 23:42:50]
Nie chcialo mi sie czytac calego watku, napisze tylko swoje krotkie przemyslenia dot. jednej gierki.
Czekam z niecierpliwoscia na Civ4. Jak sie dowiedzialem, ze wyszla na zachodzie, a w Polsce wciaz nawet sie zaden wydawca nie zaoferowal, to myslalem, ze cos mnie trafi. Po 2 dniach byla juz na sieci, zaczalem sciagac. W miedzyczasie odwiedzilem sklepy wysylkowe (zachodnie), i zauwazylem, ze jednak na cene w euro mnie nie stac, niestety - zona by mnie z domu wygonila :) Gdy mialem juz chyba z 30%, Cenega oglosila, ze Civ4 jednak ma zamiar wydac, 25 listopada (baaaardzo pozno). Pomimo tego, ze to kupa czasu, od razu anulowalem zadanie, i czekam na Civke oryginalna.
Mysle, ze kwestia termino polskich premier, a wlasciwie jej wplyw na poziom piractwa, jest jednak przez dystrybutorow niedoceniana. A szkoda.
tiggr-->
"bezdura, grupy lamiace zabezpieczenie w grach robia to dla zabawy,"
Tu się nie zgodzę.
Od jakiegoś czasu coraz mniej geir jest łamanych, a te które nie są oczekiwanymi hitami, często nie są wcale. Kiedyś łamane były WSZYSTKIE.
NFSV fan-->
"Tak proponuję pozwać to sądu producentów zabezpieczenia że wymyślili taką blokadę którą nie można jednym palcem (czy też jednym kliknięciem w Alkohol 120%) złamać...:> Poza tym jak masz oryginała to Ci to zabezpieczenie chyba specjalnie nie przeszkadza nawet jak się nie da go wywalić..."
Starforce jest instalowany nielegalnie, bo bez mojej wiedzy. Do tego nie da się go usunąć jak jakiegoś spyware. Nie wspominam o tym, jak psuje używanie innych aplikacji(na przykład często po graniu w grę ze SF trzeba robić reset, bo nie odpala innyh gier).
"W kwestii Win64 - powiedzmy sobie szczerze ile osób z niego korzysta (legalnie...:>)....? A ile osób z tej grupy próbowało uruchomić grę zabezpieczoną Star Force (niewiele gier ma to zabezpieczenie)."
A za rok? Dwa?
"W ogóle uważam że prawo do sporządzenie kopii zapasowej powinno zostać bezpowrotnie usunięte, bo większość osób racjonalizuje przy jego pomocy korzystanie tak z pirackich gier jak i programów do obchodzenia zabezpieczeń, które powinny być nielegalne bo rodzi się paradoks że obchodzenie zabezpieczeń jest raz legalne a raz nie w zależności od intencji kopiującego...:>"
Chrzanisz:)
Jak można mieć na własny użytek to jest ok. Książkę też mogę sobie przepisać jakbym chciał.
Chyba, żeby producent gwarantował mi wymianę nośnika jak mi się ten popsuje. W końcu mam kupiona licencję na używanie, a płytka to tylko nośnik.
"Poza tym, nie ma się co oszukiwać, w przypadku zdecydowanej większości programów płyta nie jest niezbędna przy każdym uruchomieniu aplikacji więc można ją po instalacji schować do pudełka i nie ruszać więcej. I w 99,999% z płytą nic się nie powinno stać (chyba że ktoś sam wrzuci pod walec drogowy...:>)."
W przypadku gier, jest gorzej.
"W przypadku gier płyta zwykle musi być w napędzie, ale miałem już naprawdę dużo gier i JESZCZE NIGDY nie miałem problemów z powodu porysowanej, uszkodzonej płyty. Po prostu trzeba o krązki dbać a nie narzekać że bez 100 "kopii zapasowych" ani rusz..."
Ja miałem z jakąś grą kiedyś.
A do tego dodam inną kwestię:
Instalowałem kiedyś fajną grę, Grandia II. Niestety, nie chciała u mnie chodzić. Ściągnąłem ciasteczko(jednocześnie robiące za nocd) i grałem. Legalnie czy nie zrobiłem?:>
Ragn'or-->
Bo to są pracownicy firm sprzedających gry i dlatego tak piszą:D
Dla nich ideałem jest gra za 300 zeta..
Czytam, czytam i coraz szerzej się uśmiecham.
Szanowni Państwo!
Gry (czyli programy) komputerowe rozpowszechniane są na zasadach licencji a nie sprzedaży.
Kupując grę nabywasz tylko i wyłącznie uprawnienia do korzystania z gry na zasadach określonych w licencji. Nie stajesz się właścicielem programu (jego kodu) i nie wolno ci robić niczego co jest niezgodne z zapisami w licencji.
Prawie nikt nie ma świadomości że jeżeli sporządzi kopię z oryginału w sposób naruszajacy zapisy licencji to tenże oryginał staje się nielegalny. Naruszenie zasad licencji skutkuje jej nieważnością pomimo tego że zapłaciłeś i posiadasz oryginalne nośniki.
Gra nigdy nie staje się twoją własnością (chyba że sam ją napiszesz)!!! masz wyłącznie prawo użytkować ją na takich zasadach jakie określił jej właściciel.
To tyle jeżeli chodzi o własność, co do tego co jest przyczyną piractwa to powtórzę swoje zdanie:
CHĘĆ POSIADANIA !!!
Nienasycona żądza wciąż więcej i więcej. Dużo, teraz, natychmiast i najlepiej za darmo albo jeszcze lepiej żeby z tego mieć kasę, a jak nie kasę to żeby ziomalom oczy powyłaziły, bo JA już w to grałem, bo JA mam wszystkie tytuły nawet te co to dopiero będą.
Czyli zwyczajnie po ludzku, jak na ulicy, podwórku jak pokazują w telewizorze jak bywa w naszym sejmie.
Ot życie.
EDIT - poprawiono paskudny ortograficzny błąd:-)
Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-11-20 11:10:32]
Gry (czyli programy) komputerowe rozpowszechniane są na zasadach licencji a nie sprzedaży.
Kupując grę nabywasz tylko i wyłącznie uprawnienia do korzystania z gry na zasadach określonych w licencji. Nie stajesz się właścicielem programu (jego kodu) i nie wolno ci robić niczego co jest niezgodne z zapisami w licencji.
Prawie nikt nie ma świadomości że jeżeli sporządzi kopię z oryginału w sposób naruszajacy zapisy licencji to tenże oryginał staje się nielegalny. Naruszenie zasad licencji skutkuje jej nieważnością pomimo tego że zapłaciłeś i posiadasz oryginalne nośniki.
Postanowienia licencji nie mogą być niezgodne z obowiązującym prawem. Jeśli prawo dopuszcza sporządzenie kopii, odmienne postanowienie licencji jest nieważne. W myśl polskiego prawa możesz wykonać jedną kopię zapasową programu bez względu na to, czy licencja zezwala, czy nie.
Nie wszystkie programy są sprzedawane tylko na zasadzie licencji. Wersje pudełkowe to zwykła sprzedaż egzemplarza. Kupując grę "pudełkową" stajesz się właścicielem egzemplarza i możesz go np. sprzedać mimo tego, że licencja może wykluczać dalszy obrót. Wiąże się to trochę z tym, że licencje są tłumaczone "na pałę" z hamerykańskich bełkotliwych tekstów "prawnych".
Kupując grę zawierasz umowę sprzedaży w sklepie, a nie umowę licencji. Na zasadzie licencji nabywa się innego rodzaju programy, np. systemy typu CRM wdrażane dla indywidualnych klientów, gdzie wersja pudełkowa nie występuje.
CHĘĆ POSIADANIA !!!
Nienasycona rządza wciąż więcej i więcej. Dużo, teraz, natychmiast i najlepiej za darmo albo jeszcze lepiej żeby z tego mieć kasę, a jak nie kasę to żeby ziomalom oczy powyłaziły, bo JA już w to grałem, bo JA mam wszystkie tytuły nawet te co to dopiero będą.
żądza
Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-11-20 10:36:58]
Gladius -> i tak i nie. Prawo mówi o sporzadzeniu kopii (nie ma nic o jej nośniku) i to tylko w sytuacji jeżeli jest to niezbędne do używania programu. Można więc przyjąć że dopuszczalne to jest w przypadkach gdy program wymaga obecnosci płyty w napedzie do jego uruchomienia lub też producent nie zapewnia wymiany uszkodzonego nośnika. Równiez spotyka się stanowisko mówiące o tym że kopia inastalacyjna programu jest tąże kopią bezpieczeństwa gdyż właściwą kopię użytkową wykonujesz w momencie uruchomienia programu (przekopiowania go w istotnej części) do pamięci RAM komputera.
Widzący - można przyjąć, że sporządzenie kopii jest niezbędne w każdym wypadku, i żaden sąd nie uzna, że jest inaczej.
Równiez spotyka się stanowisko mówiące o tym że kopia inastalacyjna programu jest tąże kopią bezpieczeństwa gdyż właściwą kopię użytkową wykonujesz w momencie uruchomienia programu (przekopiowania go w istotnej części) do pamięci RAM komputera.
Mnóstwo ludzi chce przedstawić jakieś niespotykane i oryginalne stanowisko.
Prawo w tej dziedzinie jest kilka lat do tyłu za technologią, stąd jego niedoskonałość i niedostosowanie.
witam wszystkich
dodam się do tego postu, bo porusza jednak ważny temat.
nie jestem za ściąganie z netu, ALE...
ja mógłbym płacić nawet i 300pln za grę, tak samo jak i mógłbym płacić i po 10pln za litr benzyny do mojego samochodu i jeszcze po 5pln za chleb, TYLKO ŻEBYM ZARABIAŁ ODPOWIEDNIO.
byłem ostatnio w Niemczech i tam mój kolega z Niemiec się mnie pyta ile za neta płacę, no to ja, że w domku mieszkam i nie mam zbytnio możliwości inaczej jak tylko NEOSTRADA 256k, i że tam za nią płacę ok. 70-80pln (ok. 20 euro). w tym momencie jakby mu kto granat do żołądka wsadził, tak się roześmiał. ON PŁACI ZA 2MB ŁĄCZE 10EURO (połowę mniej za 8x więcej) !!! A ZARABIA OK. 1500 EURO. jest zwykłym ślusarzem: tu pospawaj, tam dokręć, tam zeszlifuj etc. PRACA OD 7 DO 15. NORMALNY WYMIAR PRACY. KOLEŚ LAT OK. 25.
WIĘC O CZYM MY TU ROZMAWAIAMY ??!!??!!
jak im powiedziałem, że na dzieciaka dostaję rodzinnego ok. 40pln, to się spytali: NA DZIEŃ?? ;-)
oczywiście w Polsce jest to kwota na miesiąc. ;-)
możnaby tak jeszcze kilkadziesiąt przykładów, ale nie będę zanudzał
gry naprawdę nie są drogie, pracuje nad nimi kupa ludzi i to całymi latami. wymyślają Bóg wie co
i to za ich wiedzę się płaci, talent i pracę. tak samo z programami, muzą etc
problem byłby o wiele mniejszy, gdyby ludzie zarabiali trochę więcej
i na tym chyba skończę, bo chyba już przekazałem, co chciałem przekazać.
smutne i prawdziwe
Gladius -> Oczywiście:-)
By żądz moc móc wzmóc.
Co do kupna egzemplarza to nic z tego, możesz zbyć egzemplarz zgodnie z licencją czyli przekazując wszelkie posiadane uprawnienia i usuwając wszelkie kopie z posiadanych nośników.
Sam fakt kupna w sklepie nic nie znaczy gdyż umowę na użytkowanie zawierasz z właścicielem praw do gry a nie ze sprzedawcą a umowa ta ma formę licencji na stosowanie której wyrażasz zgodę.
Sprzedawca jest tylo i wyłącznie pośrednikiem pomiędzy tobą a właścicielem praw autorskich.
Wracając na moment do kopii to jak sądzisz czy sporządzenie kopi programu zabezpieczonego przed kopiowaniem jest zgodne z prawem? Czy też może narusza zakaz ingerowania w kod programu?
Czy sporządzając taką kopię zgodnie z prawem możesz zostać zgodnie z prawem pociągniety do odpowiedzialności?
Co do kupna egzemplarza to nic z tego, możesz zbyć egzemplarz zgodnie z licencją czyli przekazując wszelkie posiadane uprawnienia i usuwając wszelkie kopie z posiadanych nośników.
W zasadzie tak, ale niektóre licencje próbują zabronić nawet tego.
Sam fakt kupna w sklepie nic nie znaczy gdyż umowę na użytkowanie zawierasz z właścicielem praw do gry a nie ze sprzedawcą a umowa ta ma formę licencji na stosowanie której wyrażasz zgodę.
Tak, ale jej postanowienia niezgodne z obowiązującym prawem są nieważne.
Wracając na moment do kopii to jak sądzisz czy sporządzenie kopi programu zabezpieczonego przed kopiowaniem jest zgodne z prawem? Czy też może narusza zakaz ingerowania w kod programu?
Ja bym zrobił klona, żeby nie było wątpliwości
Czy sporządzając taką kopię zgodnie z prawem możesz zostać zgodnie z prawem pociągniety do odpowiedzialności?
Jest przepis, który mówi, że tak. Uważam jednak, że sporządzenie takiej kopii legalnie nabytego egzemplarza, na własny użytek (w rozumieniu faktycznym, nie prawnym) cechuje się znikomą (jeśli w ogóle) społeczną szkodliwością, tak więc odpowiedzialności karnej IMO nie powinieneś ponieść.
Gladius -> czyli jednak jest tak jak mówię. Zapisy licencyjne są podstawą i oczywiście w zakresie niezgodnym z normą wyższego rzędu jej postanowienia są nieważne ale cała reszta to tylko i wyłącznie domena własciciela praw autorskich.
I na koniec to jak napisałeś
"Uważam jednak, że sporządzenie takiej kopii legalnie nabytego egzemplarza, na własny użytek (w rozumieniu faktycznym, nie prawnym)"
oddaje istotę rzeczy, żeby mieć prawo do sporządzenia kopii trzeba być posiadaczem oryginału.
Zdecydowana większość wypowiadajacych się myśli że wolno posiadać kopię "bezpieczeństwa" bez posiadania oryginału.
Muszę kończyć na dzisiaj, niestety.
Pozdrowienia
PS. pozwolę sobie poprawiś ten ortograficzny błąd by ócz niewinnych nie kalać.
nfsvfan --->
zle mnie zrozumiales :) to ze czasami racze sie piratem nie znaczy ze nie zamieniam go na oryginal (wprost przeciwnie), tylko szlag mnie trafil i k...wica zmiatla ze stolka jak kupilem tomb raider" angel of darkness - skrinszoty spoko, demo wiele obiecywalo, utopilem szmal i klalem na czym swiat stoi.... w dobie rzybkiego neta sprawdzam gre w try miga i jak mi sie spodoba czekam az bedziew uczciwej cenie i nabywam oryginalpodmieniajac backupa. proste, niekomplikujace zycia a ile nerwow mozna oszczedzic, bo chyba nie znajde osoby ktra swiecie wierzy w zapowiedzi tworcow.
Cóż nikt nie lubi jak gra którą się kupuje okazuje się knotem. Ale trzeba po prostu uważnie wybierać. O tym że TR AOD wg wielu osób jest do kitu można było przeczytać w dziesiątkach recenzji z całego świata. Wszelkie mankamenty były wyraźnie wymieniane (toporne sterowanie, grafika choć lepsza niż poprzednich części odstająca od współczesnych gier etc etc)
Zanim się grę kupi najlepiej jest poczytać WIELE RECENZJI gry, obejrzeć trailery etc. Gdybyś tak zrobił to prawdopodobnie byś wiedział że TR VI ma wiele wad i nie ma co na niego się rzucać bo akurat cena spadła.
Mnie akurat ta gra się podobała (kupiłem za 49zł w MM), ale to kwestia gustu. Żadna gra którą sobie kupiłem nie zawiodła mnie, tyle że zanim to zrobiłem wiedziałem o danym tytule możliwie najwięcej (jak było demo to także w demo grałem).
Tomeq ce (i inni wymyślający kolejne powodu dla których MUSZĄ grać w piraty) - wszystko to jedynie bardzo kiepskie usprawiedliwienie kradzieży własnosci intelektualnej i to jedynie w waszych oczach i wam podobnych. Nie wiem kogo chcecie w ten sposób oszukać - chyba samych siebie. Nikt w gry grać nie musi, jak go nie stać to nie kupuje.
Ceny nie mają nic do rzeczy bo gdybyście nie mogli ściągnąć gierki z netu to albo byście za gre zapłacili albo nie grali wcale (założe się że wtedy prznajmniej część jednak znalazłaby kasę na oryginały:> Ludzie ściągają BO MOGĄ - gdyby NIE MOGLI - piractwa by nie było i pieprzenie o wysokich cenach, niskich zarobkach, opóźnionych premierach, niedorobionych grach nie miałoby miejsca. Kupujesz - grasz, nie kupujesz - nie grasz. Bo liczenie na to że gracz w swym sumieniu rozważy że jednak warto ŁASKAWIE za grę zapłacić producentowi to liczenie na NIC. Jedyna skuteczna metoda to metoda siłowa - ograniczanie piractwa przez konsekwetne kary dla popełniających to przestępstwo, blokady i zabezpieczenia uniemożliwiające kopiowanie gier (przynajmniej dla części użytkowników), w przpadku konsol nagrania w nietypowy sposób uniemożliwiające działanie kopii (vide GT4). Tylko to może odnieść jakiś skutek.
Bo NIE MA CUDÓW - jak ludzie widzą że płacić nie muszą - to płacić nie będą!! I tu żadne moralizowanie nie da skutków - jedynie przymus - czyli jak chcesz grać TO MUSISZ za to zapłacić! Dopóki tak się nie stanie piractwo będzie choćby gry były po 50gr/szt.
nfsvfan --->
Masz 100% racji. Dokładnie to samo chciałem napisać. Żadne gadanie o cenach, datach premier i innych takich nie zmieni faktu, że to tylko durna wymówka. Gdyby ściąganie piratów z netu było surowo karane, to proceder mocno by ograniczono. Przecież w innych dziedzinach życia jest tak samo. Chociażby często podawany przykład samochodów: marzy mi się BMW M6. I co? Nie stać mnie na jego zakup (bo taki wóż powienien kosztować 10.000PLN, a dealer chce ponad 400.000PLN - złodzieje!:)). A skoro mnie nie stać, to pewnie powinienem go zaj... Nie zrobię tego (i większość też nie), bo wiem, że będą mnie ścigać i pewnie trafię do więzienia. I ta nieuchronność oraz surowość kary jest tym najważniejszym czynnikiem!! A trzeba pamiętać, że samochód jest mi NAPRAWDĘ POTRZEBNY (w przeciwieństwie do gier). Więc zostają mi 2 wyjścia - albo kupuję to, na co mnie stać, albo czekam wiele lat (z grami jest dużo krócej), aż dostanę taką używaną M6 za duuużo mniejsze pieniądze. I wbrew pozorom ten samochód nawet 10-letni będzie dostarczać często dużo więcej frajdy od nowych samochodów. Z grami jest tak samo - kto powiedział, że np. F.E.A.R. za 2 lata nie będzie grywalny? Będzie bardzo grywalny, a jego cena będzie w zasięgu większej ilości graczy.
Z tym sprawdzaniem gier przed zakupem, to już raz napisałem - jest tyle sposobów, żeby dowiedzieć się o danej grze, że tylko najwiekszy leń tego nie sprawdzi!! Demo, recenzje w czasopismach, fora internetowe - jest tego tyle, że nie sposób źle wybrać. A jak się komuś spieszy i MUSI to mieć od razu, to niech potem nie wydziwia i szuka tanich usprawiedliwień!!!
Widzący -->
Wracając na moment do kopii to jak sądzisz czy sporządzenie kopi programu zabezpieczonego przed kopiowaniem jest zgodne z prawem? Czy też może narusza zakaz ingerowania w kod programu?
Mozna też odwrócić pytanie. Czy stosowanie takich zabezpieczeń we wszystkich przypadkach jest zgodne z prawem? W końcu ingeruje w sposób bezzasadny w Twoje ustawowe prawo do sporządzenia kopii. Ustawodawca spenalizował posiadanie urządzeń i komponentów służących do niedozwolonego usuwania czy obchodzenia zabezpieczeń.
Pitbull_ -->
Gdyby ściąganie piratów z netu było surowo karane, to proceder mocno by ograniczono.
Mi bardziej przeszkadza wyprowadzanie psów bez smyczy i nie sprzątanie po nich. Czyli też mamy surowo to karać, żeby proceder ograniczyć? Grzywny po kilkadziesiąt tysięcy, pozbawienie wolności?
Jest coś takiego jak społeczna szkodliwość czynu i nikt mi nie wmówi, że indywidualne ściągnięcie pirata jest wysoce szkodliwe społecznie.
Chociażby często podawany przykład samochodów: marzy mi się BMW M6.
Często podawany ale zupełnie pozbawiony sensu przykład. Zupełnie odmienne kategorie dóbr i inne reżimy prawne.
brak (!) głosu na odpowiedź „powyżej 100 zł”, a przecież bardzo często gry najlepszej jakości właśnie tyle kosztują.
Tzn. gry najlepsze? Najlepsza jakość jest zbyt dużym uogólnieniem. Ileż to już zacinających się gniotów bez łatek było sprzedawanych za więcej jak 100 zł. Pytanie przy oakzji; czy gra najlepsza (hit) będzie mieć najlepszą jakość? Powinna, ale czy ma. To z mojej strony takie szukanie dziury w całym. ;)
Ja bym chętnie zrobił ankiety w krajach takich jak Francja czy W.Brytania, z pytaniem: czy kupił byś grę jakby kosztowała 1/5 czy 1/4 Twoich zarobków. Jeszcze by się okazało, ze wcale tacy zdeprawowanym narodem nie jesteśmy.
Poza tym każdy musi wypić piwo którego nawarzył. Mamy konsumpcyjny styl życia - przyjmujmy go ze wszystkimi konsekwencjami tymi negatywnymi też.
Jest coś takiego jak społeczna szkodliwość czynu i nikt mi nie wmówi, że indywidualne ściągnięcie pirata jest wysoce szkodliwe społecznie.
I to jest jeden z głównych powodów niefrasobliwości naszego systemu karnego. Wg, jak już pisałem np. żul może ukraść staruszce 100zł i NIC mu za to nie grozi - bo to "czyn o niskiej szkodliwość społeczna". Więc najlepiej jak obrobi 20 staruszek każdą po 100zł - będzie miał łącznie 2000zł a nadal nic mu nie grozi - przecież to chore!! Może komuś dać w mordę na ulicy i nic mu nie grozi o ile ta druga osoba nic sobie nie zrobi.
System prawny z takim zapisem to kpina a nie prawo. Bo nasze prawo chroni przestępce ("właściwie nic nie zrobił, a jak zrobił to właściwie nie chciał, a w ogóle to wielkiej krzywdy temu że komuś dał w mordę albo ukradł portfel czy samochód nie zrobił, do tego jest z biednej rodziny, był w stanie nieświadomości w momencie popełniania, kradł dla chorej babci i w ogóle powinniśmy go wypuścić") To absurd!!! Każde przestępstwo powinno być karane i nawet nie chodzi tu o wymiar kary ale o jej nieuchronność. Przestępca w momencie popełniania przestęstwa (czy nawet tylko wykroczenia) musi wiedzieć że za swoje czyny poniesie konsekwencje.
Zapis o "niskiej szkodliwości społecznej" jest tak samo absurdalny jak ten o "przekroczeniu obrony koniecznej". Oba zapisy chronią przestępcę! W co bardziej absurdalnych sytuacjach poszkodowany jest winien a winny poszkodowanym.
Nie ma znaczenia czy ktoś popełnia małe wykroczenie czy przestępstwo - kara oczywiście będzie różna, ale nie może tak być że jej nie będzie w ogóle. Takie coś prowadzi to kompletnego bezprawia. I u nas niestety tak jest - jedna wielka kpina z wymiaru sprawiedliwości.
Widzący-->
Jeśli chodzi o różne bzdury w licencjach to mam je w głębokim poważaniu :D
Na przykład dowiedziałem się, że nie mogę sobie modować gry jak twórcy tego nie przewidzieli! :D:D
Aha, co do licencji jeszcze. Podaj mi proszę różnicę między grą/filmem a książką. Bo jakoś książkę można pożyczać, można po niej pisać, można odsprzedawać..
Na wstępie zaznacze, że cały czas śledze dyskusje i mimo że zeszliście z tematu samego artykułu cieszy mnie Wasza merytoryczność.
Teraz moje kolejne 3 grosze w sprawie "ściągają bo mogą", czyli maksymalne sankcje za piractwo etc.:
Osoby wypowiadające twierdzenia, że cena, opóźniona premiera w Polsce, strach przed gniotami to tylko wymówka uważam że podchodzą do tego w zbyt uproszczony sposób. Gdy czytam te wypowiedzi czuję jakby uważali, iż fakt że gra X nieważne ile by kosztowała (50 czy 100 zł) jej sprzedaż wynosiła by tą samą liczbę egzemplarzy. No cóż, ile razy jest tak że to właśnie niska cena daje impuls do zakupu?
Jeżeli gracz ma 50 zł swoich środków przeznaczone na jakąś formę rozrywki i chce kupić grę poszuka takiej na którą go będzie stać albo pójdzie do kina.
Problemem jest wykrycie tzw. elastyczności cenowej popytu. Do ekonomisty mi daleko (dlatego kogoś kompetentnego poproszę o bardziej profesjonalne uzupełnienie tego argumentu) ale z tego co pamiętam chodzi o współczynnik który mówi o ile % wzrośnie popyt gdy cena spadnie o 1%.
Aha...
Viti ---> W komentarzu zastosowałem pewne uproszczenie całego pytania nr 4, tj.: "Uważasz, że w jakich cenach gry PC powinny być oferowane na polskim rynku? (chodzi o gry dobrej jakości, również te najbardziej popularne i najbardziej oczekiwane, np. serie GTA, NFS, FIFA, The Sims i wiele innych)".
Gdy czytam te wypowiedzi czuję jakby uważali, iż fakt że gra X nieważne ile by kosztowała (50 czy 100 zł) jej sprzedaż wynosiła by tą samą liczbę egzemplarzy. No cóż, ile razy jest tak że to właśnie niska cena daje impuls do zakupu?
Nikt nie pisze że ilość sprzedanych egzemplarzy jest idententyczna niezależnie od ceny, bo byłaby to oczywista nieprawda. Istotnie cena może stanowić impuls do zakupu, jednak system konsekwentnego karania i dążenia do ogrniczania piractwa metodami uniemożliwiającymi nielegalny proceder jest skuteczniejsza, gdyż działa nie tylko na tych, którzy kupili by grę bo spadku jej ceny, ale także tych którzy pomimo atrakcyjnej ceny grę ściągną z internetu. Sposób przytoczony przeze mnie jest normalną metodą walki z każdym nielegalnym procederem, zaś Twój polegający na nakłanianiu graczy żeby jednak zdecydowali się zapłacić za produkt bo warto jest moim zdaniem nieskuteczny o czym pisałem już wielokrotnie, a wpływ ma na to polska mentalność: "Jeżeli mogę mieć za darmo to płacić nie będę, bo po co"
Problemem jest wykrycie tzw. elastyczności cenowej popytu. Do ekonomisty mi daleko (dlatego kogoś kompetentnego poproszę o bardziej profesjonalne uzupełnienie tego argumentu) ale z tego co pamiętam chodzi o współczynnik który mówi o ile % wzrośnie popyt gdy cena spadnie o 1%.
Ta kwestia także wielokrotnie jest mylnie interpretowana. Czytając wiele wypowiedzi m. in. na tym forum zauważyłem wielokrotnie pojawiające się przeświadczenie że im niższa cena tym większa sprzedarz (co jest prawdą), a TYM SAMYM - większy zysk producenta (i to już nie zawsze jest prawda). Składają się na to dwa czynniki. Po pierwsze wzrost popytu nie jest wprost proporcjonalny do spadku ceny i w pewnym momencie przestaje rosnąć niezależnie od niej. A po drugie i niezwykle ważne - NAJWIĘKSZY OBRÓT NIE RÓWNA SIĘ NAJWIĘKSZEMU ZYSKOWI. I o tym należy zawsze pamiętać proponując coraz to większe obniżki rzekomo korzystne dla producenta.
NFSV fan ---> I dalej przekręcasz kota ogonem...
1. "Jeżeli mogę mieć za darmo to płacić nie będę, bo po co", ponownie zakładasz, że każdy gracz który będzie miał wybór 50 zł albo Internet wybierze ZAWSZE Internet bo moze i nie bedzie za to placil.
2. Elastycznosc cenowa popytu. Czy ja mowie o zyskach? I nie rob z ludzi kretynow ktorzy nie rozrozniaja znaczenia słów obrót a zysk. Uwazam po prostu ze zbadanie takiego wskaznika dla gier byloby wskazane.
Strasznie wpadacie w skrajnosci i uogolnienia. Teraz sciagaj wszyscy, jesli ceny spadna i tak beda wszyscy sciagac, kiedy wypadnie sciaganie wszyscy nagle zaczna kupowac gry m.in. po 250 zl (vide GTA:SA, Q4).
NFSV fan-->
" Czytając wiele wypowiedzi m. in. na tym forum zauważyłem wielokrotnie pojawiające się przeświadczenie że im niższa cena tym większa sprzedarz (co jest prawdą), a TYM SAMYM - większy zysk producenta (i to już nie zawsze jest prawda). Składają się na to dwa czynniki. Po pierwsze wzrost popytu nie jest wprost proporcjonalny do spadku ceny i w pewnym momencie przestaje rosnąć niezależnie od niej. A po drugie i niezwykle ważne - NAJWIĘKSZY OBRÓT NIE RÓWNA SIĘ NAJWIĘKSZEMU ZYSKOWI. I o tym należy zawsze pamiętać proponując coraz to większe obniżki rzekomo korzystne dla producenta."
I to jest niestety smutna prawda.
Jeśli określimy jakąś kwotę powyżej której produkt zaczyna zarabiać, to każda złotówka ponad nią jest zyskiem.
Gdy ta kwota wynosi na przykład 30 złotych, to wiadomo, że lepiej sprzedać 10000 sztuk po 100 złotych (co oznacza 700000 zysku) niż 30000 po 50 złotych co by oznaczało 600000 złotych zysku).
Ale z tego powodu, nie mam zamiaru ułatwiać producentom zarabiania kasy, tylko dlatego, że ich rozumiem:) Rynek powienien wymuszać obniżki cen, niestety w sytuacji gdy wyeliminowane zostanie piractwo, nie ma powodów cen obniżać. Gry będą raczej konkurować nakładami na reklamę.
Przecież od dawna widać, że lepiej sprzedają się produkty niekoniecznie lepsze, ale lepiej zareklamowane.
1. "Jeżeli mogę mieć za darmo to płacić nie będę, bo po co", ponownie zakładasz, że każdy gracz który będzie miał wybór 50 zł albo Internet wybierze ZAWSZE Internet bo moze i nie bedzie za to placil.
Nie zawsze, ale w większości tak i nie rób ze mnie kretyna że tak nie jest... Istotnie moje wypowiedzi były przejaskrawione, ale tylko jako riposta którzy twierdzą że przyczyną piractwa są ceny, głownie ceny (a niekórzy wręcz że tylko ceny). Nie zgadzam się z tym, nie zgadzałem i nigdy nie zgodzę. Jeżeli takie osoby piszą w tak radykalny sposób to nie widzę powodu dla którego ja miałbym swojego zdania nie wyrażać w podobnie przesadzony sposób.
2. Elastycznosc cenowa popytu. Czy ja mowie o zyskach?
Ciebie, ani innych graczy zysk producenta w ogóle nie obchodzi, ale to producent/dystrybutor ustala ceny i zapewniam Cię że nie myśli o tym ile sprzeda, tylko jaki będzie miał z tego zysk. Gry to nie instytucja charytatywna żyjąca z "datków" graczy którzy łaskawie kupią....
Teraz sciagaj wszyscy, jesli ceny spadna i tak beda wszyscy sciagac, kiedy wypadnie sciaganie wszyscy nagle zaczna kupowac gry m.in. po 250 zl (vide GTA:SA, Q4).
Jak by się nie dało ściągnąć to na pewno nie wszyscy ale ZNACZNA grupa osób ściągających znalazłaby środki na kupno gry (może zamiast 20 piratów na mc kupiłaby 1 oryginalną na pół roku ale jednak). Zresztą pisałem już o tym wielokrotnie - popatrz sobie na przykład GT4 na PS2, która kosztuje ponad 200zł. Gry nie dało się skopiować (tzn kopia nie chodziła poprawnie), a sprzedała się w ilości ponad 5 milionów egz:> Zapewniam Cię że tak ogromna sprzedarz nie wynika jedynie z doskonałości samej gry... Myślę że np. HL2 na PC gdyby zabezpieczenia tej gry okazały się skuteczne (niestety tak się nie stało) sprzedała by się w ilości co najmniej 2-3 razy większej niż to miało miejsce... I zysk spowodowany niemożnością dostania pirata w przypadku hitu jest WIELOKROTNIE WYŻSZY niż ten spowodowany wyższym obrotem spowodowanym obniżeniem ceny przy założeniu że pirata można dostać....
-->Psycho_Mantis
W ogniu toczącej sie dyskusji proponuję jeszcze zastanowić się nad następującymi zagadnieniami:
1. Czy występuje pewna różnica pomiędzy pytaniami:
- Czy gdybyś miał mozliwość skorzystania z ulgi podatkowej, skorzystałbyś z niej czy nie?
- Czy gdybyś miał mozliwość uzyskania gry nie płacąc za nią, skorzystałbyś czy nie?
2. W jaki sposób ilość wydawanych tytułów i ich powszechność wpływa na proces nad którym się zastanawiasz?
3. (Cykl życia produktu) - Dlaczego jeden konsument nabywa dobra w momencie ich ukazania się na rynku, a inny dopiero po jakimś czasie, przy założeniu, iz obaj mają tę świadomość, iż produkt w chwili premiery kosztuje drożej, a powiedzmy po pewnym czasie znacznie taniej? I dodatkowe pytanie: czy ilość wydawanych gier nie wpływa na pogorszenie rynku? Skoro wiem, że cykl życia gry na rynku jest bardzo krótki, to czy nie jest oczywiste, że nie kupię gry w dniu premiery tylko poczekam rok, aż wydawca obniży cenę do wartości dla mnie akceptowalnej. Itd. itp.
4. W jakim celu konsument decyduje się na posiadanie danego dobra (tu gry) - w celu ostatecznego użytkowania produktu, czy też zamiaru użyczenia/odsprzedania go innym konsumentom (np. pozyskiwania środków do realizacji innych celów stanowiących obiekt jego zainteresowań?).
Takich pytań można by zadać jeszcze tysiące, każdy konsument udzieli sobie na nie odpowiednio (w zalezności od potrzeb) umotywowanej odpowiedzi. Tylko jaki z tego wynika wniosek?
Czy Psycho_Mantis opracował wyniki badania dla potrezb wortalu Gry-Online, czy dla zaspokojenia swojej ciekawości? Czy odniósł z tego korzyść (np. duchową/materialną)? Z mojego punktu widzenia jest to nieistotne - Psycho_Mantis w danej chwili kierował się takimi a takimi pobudkami i wybrał to, co uznał za najlepsze.
Pozdrawiam
leo987
NFSV fan ---> Pirackie GTA: San Andreas jest dostępne, a gra sprzedała się w ponad 10-cio milionowym nakładzie, więc cała twoja teoria jest nic nie warta.
NFSV fan -->
Sciagaja bo... moga, klepiesz to jak mantre...
ja moge a nie sciagam... dziwne
a co do HL2 to z checia bym ja kupil ... ale jej kretynskie zabezpieczenie (bo i tak zostalo zlamane) dyskwalifikuje ja jako kandydata do mojej kolekcji
i naprawde czego jak czego ale wszelkich zabezpieczen gier, muzyki itp szczerze nie cierpie - tworzonych na pochybel "piratom" a utrudniaja tylko zycie legalnym nabywca (bo napewno nie "sciagaczom")
pozdro
Szczesliwiec Skazany Na Modem
NFSV fan ---> No i nie porównuj cen gier na PC (chore 250 zł za GTA:SA i Q4) z ceną GT4 na PS2 - to zupełnie inna bajka :)
A część zabezpieczeń po prostu wkurza. Mam wiele orygianół które mnie irytują - weryfikują i weryfikują ten CD i sprawdzają inne badziewia. A u kolegi po staremu - x.exe i działa :|
"chore 250 zł za GTA:SA i Q4"
https://www.gry-online.pl/sklep/karta_produktu.asp?ID=3067
https://www.gry-online.pl/sklep/karta_produktu.asp?ID=4910
Nawet w sumie mniej wychodzi...
Azirafal ---> Gdyby pirata nie było to samo GTA sprzedałoby się w znacznie większej ilości...
Musk2 ---> Jeżeli to rzeczywiście prawda to należysz do grupy wyjątków... Swoją drogą gdybyś miał stałe łącze zapewne Twoje zainteresowanie ściąganiem gierek z internetu byłoby znacznie większe... Zapewne także z powodu łącza modemowego tak klniesz na system rejestracji Half Life 2 wymagający szybkiego połączenia.
NFSV fan ---> No i nie porównuj cen gier na PC (chore 250 zł za GTA:SA i Q4) z ceną GT4 na PS2 - to zupełnie inna bajka :)
Z punktu widzenia użytkownika jeżeli ma wydać 250zł na grę nie ma znaczenia czy to gra na PC, PS2 czy cokolwiek innego, więc nie wiem skąd ta "inna bajka":>
A z zabezpieczeniami to już przesadzasz. Jeżeli 5-7 sekundowe sprawdzenie poprawności krążka uważasz za strasznie długie to chyba coś jest nie tak... Tym co mają utrudniać życie to utrudniają (głównie ograniczają kopiowanie "domowymi sposobami"). Ale coś czuje że kiedyś po prostu próbowałeś skopiować oryginał zabezpieczony którąś z lepszych blokad co się nie udało i dlatego teraz tak klniesz na te zabezpieczenia :>
NFSV-----> za przeproszeniem za "pie.....sz" jak potluczony. Taka plyta winylowa co ma ryske i caly czas przeskakuje na ta sama sciezke i wciaz to samo. JEdyny prawozadny czlowiek bez skazy wie najlepiej co inni robia i jakie ich przeinienia. A nawet jesli nie robia to co by robili lub robic beda. Czlowieku wez idz na swierze powietrze, odpocznij sobie bo sie wrzodow nabawisz.
"System prawny z takim zapisem to kpina a nie prawo. Bo nasze prawo chroni przestępce ("właściwie nic nie zrobił, a jak zrobił to właściwie nie chciał, a w ogóle to wielkiej krzywdy temu że komuś dał w mordę albo ukradł portfel czy samochód nie zrobił, do tego jest z biednej rodziny, był w stanie nieświadomości w momencie popełniania, kradł dla chorej babci i w ogóle powinniśmy go wypuścić") To absurd!!! Każde przestępstwo powinno być karane i nawet nie chodzi tu o wymiar kary ale o jej nieuchronność. Przestępca w momencie popełniania przestęstwa (czy nawet tylko wykroczenia) musi wiedzieć że za swoje czyny poniesie konsekwencje.
Zapis o "niskiej szkodliwości społecznej" jest tak samo absurdalny jak ten o "przekroczeniu obrony koniecznej". Oba zapisy chronią przestępcę! W co bardziej absurdalnych sytuacjach poszkodowany jest winien a winny poszkodowanym."-----> czasami to chyba sam nie wiesz co piszesz. Szkoda ze nie poszedlem sluzyc w Policji bo dla przykladu przywalilbym Ci kilka mandacikow dziennie za kazde wykroczenie jakie popelniasz wiednie czy tez nie, ze przestal bys pisac farmazony.
wysiu ---> GTA:SA w dniu premiery w wersji pseudo-kolekcjonerskiej (dodatkowa książeczka) kosztowało 250 zł (czy 259,90). Quake 4 w dniu premiery w Polsce (21 X) to koszt 250 zł, a ta wersja ktora pokazujesz to Q4 PL które zostanie wydane w chyba grudniu.
NFSV fan: "Z punktu widzenia użytkownika jeżeli ma wydać 250zł na grę nie ma znaczenia czy to gra na PC, PS2 czy cokolwiek innego, więc nie wiem skąd ta "inna bajka":>" ---> No momencik porownales standardowa cene gry na PS2 (powyzej 200zl) z niestandardowa cena gry na PC czyli te 250 zł.
Drackula ---> wybacz, ale Twój poziom argumentacji jest po prostu żałosny... (to właściwie powinna być cała odpowiedź na Twój post...).
A nawet jesli nie robia to co by robili lub robic beda. Nie wiem "co autor chciał przez to powiedzieć" (może sam nie wiedział)...
Szkoda ze nie poszedlem sluzyc w Policji bo dla przykladu przywalilbym Ci kilka mandacikow dziennie za kazde wykroczenie jakie popelniasz wiednie czy tez nie, ze przestal bys pisac farmazony.
Wymiar kary to jedno, a konsekwencja w jej wymierzaniu i nieurchronność to drugie. Kara jest adekwatna do rodzaju przestępstwa/wykroczenia, natomiast nie może być tak że jej nie ma wcale. Bo to rodzi poczucie bezkarności "róbmy co chcemy bo i tak nikt nam za to nic nie zrobi".
Natomiast Ty usiłujesz mi wmówić coś czego nie napisałem, czyli to że przykładowo za kradzież batonika w sklepie należy wsadzać do więzienia na dożywocie...
Ważnym, a niedocenianym aspektem tej sprawy (piractwa) jest, jakby to ująć... "nacisk grupy rówieśniczej oraz rodziców". Zjawisko to ma miejsce od rozpoczęcia przygody z grami, aż do uniezależnienia się od rodziców, oczywiście ma dużo większy wpływ na 11 latka niż na przykład na 17 latka. Działa to tak: dzieciak dostaje od rodziców komputer, kupiony oczywiści za ciężkie pieniądze. Po jakimś czasie oczywiście domaga się nowych gier. I tak:
a) Gracz nie ma "swojej" kasy, a rodzice uważają, że skory już wydali tyle na sprzęt, to na oprogramowanie już nie będą.
b) Gracz ma "swoje" pieniądze (kieszonkowe,urodziny,może jakieś zarobione myciem samochodu/ulotkami etc.), jednak rodzice nie patrzą przychylnym okiem na obiekty jego pożądania, często wręcz zabraniają mu kupować gier (100 zł za głupią grę ?! Kup sobie dziecko książkę, batonika albo co, zamiast wydawać pieniądze na takie głupoty!). Nawet nie muszą mu tych pieniędzy zabierać (choć często to robią) bo przecież dziecko samo do sklepu oddalonego o parę kilometrów nie pójdzie.
c) Rodzice chętnie kupują synowi/ córce (rzadziej) gry. Wersja rzadko spotykana, tylko dla pogatych, no i też nie do końca pedagogiczna.
Wielu rodziców, wbrew temu co się mówi, interesuje się tym, jakie gry kupują ich pociechy, wiec o każdej grze, która nie ma charakteru edukacyjnego (San Andreas(nikt zdrowy psychicznie nie kupi dziecku za 250 zł gry, w której biją, gwałcą, ćpają łapioł i się pieprzą, ale niewielu zdoła wyperswadować mu pomysł zagrania w nią), Quake (logiczne), ale także np. Colin czy NSF (to już w ogóle pornografia jest)) mogą pomarzyć. No właśnie. Pomarzyć, pomarzyć albo... ;)?
A ściąganie z sieci jest bardzo wygodne. Mniej obeznani "obrońcy moralności" nawet by się nie zorientowali, że ich dziecko w takie gry gra. A potem ściąganie wchodzi w nawyk.
2. Nacisk grupy rówieśniczej. Kupowanie oryginalnych gier w większości środowisk jest po prostu obciachem. Osoba grająca w oryginały jest uważana za frajera, bo po co kupować coś za 100 zł, jak można mieć to za 5 zł albo za darmo? Dochodzi do kuriozalnej sytuacji, w której młody człowiek, nie dość, że uważa piractwo za opłacalne, to jeszcze myśli, iż jest to dobre. A każdemu trudno przekonać się do kupna gry, jeżeli jej premiera będzie za miesiąc, a kumpel ją już ma i może ci przegrać.
Czytajac uwaznie wypowiedzi dochodze do wniosku, że większość słusznie przedstawia argumenty skąd bierze sie piractwo komputerowe podając liczne argumenty, ale tak naprawdę żaden z nich nie ma 100% słuszności więc jakby upieramy się przy tezach, które uważamy za wiodące, a tu jest jak w naczyniach połączonych - jeden ruch sznurkiem trzęsie gdzie indziej bo:
- zapewne wymyslanie coraz skuteczniejszych zabezpieczeń jest jakimś antidotum na piratów, którzy tak szybko, a może w ogóle nie złamia zabezpieczeń, ale dochodzimy do sytuacji paranicznych w postaci, że płytki np. muzycznej nie odegram na dowolnym sprzecie komputerowym lub odtwarzaczu, a zainstaluję oprogramowanie- bez wiedzy i zgody - szpiegowskie
- surowość i nieuchronność kary oczywiście też ma wpływ na piractwo, ale jak wymiar sprawiedliwości zacznie "przykładnie" karać piratów to nagle okażę się, że wymierzona kara za kupno nielegala zrówna się przykładowo z kara za znecanie sie nad dzieckiem, pobiciem przez tzw. dresa i odebraniem komórki i wyjdzie pewien dysonans, a surowe kary grzywien będą w znacznej mierze spłacane nie przez / w znacznej ilości / nieletnich sprawców, a przez ich rodziców
- cena to jest oczywiście wazna kwestia, ale tak jak wczesniej zaznaczono zawsze bedzie grupa, która tzw. zeta nie zapłaci za oryginał, bo ma takie zasady, bo lubi miec wszystko od razu, bo - jak to jeden z forumowiczów napisał "nie chce sie ruszyc d.... do sklepu - powodów mogą byc tysiące, a również trudno tym od tych obrzydliwych koncernów i ich pracowników wymagać, żeby pracowali za free, a słowo zysk schowali głeboko gdzieś - chociaż należy uczulić- jak zysk to jakość, a nie kolejne łatki, bylejakość itp.
Ja tylko ze swojej działki chcę uwypuklić mały fragment, który jest dość istotny - tzw. kształtowanie mentalności - postawy - jakby tak mądrze nie nazwać, a mianowicie taki problemj, iz ogólnie / i nie chodzi tu o nację czyli Polaków/ przyzwycziliśmy się, że sporo rzeczy powinno przyjść lekko, łatwo i przyjemnie bez zadnej refleksji czy moje/nasze działanie może komuś wyrządzić szkode/krzywdę lub być odebrane negatywnie...Ja jestem istotny i Moje potrzeby, a brak jest poczucia, że owszem, ale jak osiągnę to w pewien wypracowany sposób - poswięcę temu troche swojego wysiłku - czegokolwiek - to bedę to lepiej cenił....prosty przykład- moja córka- nieodłączna cecha dzieci - chciałaby mieć wszystkie najnowsze, najfajniesze gry w zasadzie od razu, ale po pierwsze zwraca uwagę, że: gra jest zbyt droga i nie warto wydać pi8eniędzy / nawet przez rodziców/, za pewien czas wyjdzie taniej, gry tzw. piraty nie maja ładnego opakowania i instrukcji, żec wie, iz jest to niezgodne z prawem i można mieć kłopoty i że po prostu fajniej mieć oryginały na półce niż same płytki z kopiamii i zawsze jak gra się znudzi to mozna sprzedać / zarabuając częściowo na inną grę / lub oddać/ wymienić się z koleżanką/ kolegą
Sorry, że tak dużo, ale problem ciekawy
Nawiązując trochę do tematu, co powiecie na taką praktykę:
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33407,3023351.html
Pewnie NFSV i inni obrońcy koncernów będą to usprawiedliwiać, ale dla mnie to jeden z powodów by tak bardzo nie żałować tych koncernów..
Ponawiam też pytanie o różnicę między grą/filmem a książką. Bo jakoś książkę można pożyczać, można po niej pisać, można odsprzedawać..
Indoctrine-> pytanie niewłaściwe. Różnica zasadnicza jest pomiędzy grą / książką, filmem.
Gra jest programem komputerowym i na mocy Art. 77 Ustawy o ochronie praw autorskich, jest wyłączona (i każdy inny program komputerowy) z "użytku własnego".
A pytanie dlaczego tak zapisano należy skierować do ustawodawcy, widocznie uznał on że interes prawny wymaga takiej regulacji.
I kolejny raz zwracam uwagę że programy wyłącznie użytkujemy (czyli kupujemy prawo do ich używania) a nie kupujemy program jako taki.
I jeszcze mała uwaga do artykułu w linku, obecność tego rodzaju zabezpieczeń jest wynikiem piractwa a nie jego przyczyną.
Psycho Mantis: "Cena to główny problem na polskim rynku... A może nie tyle cena gier co za niskie zarobki w Polsce – zresztą co za różnica."
Moim zdaniem ZASADNICZA. Dlaczego? Dlatego, ze mowiac "cena jest za wysoka" obwiniamy dystrybutorow za taki stan rzeczy i domagamy sie obnizenia cen. Natomiast to nie jest wina dystrybutorow, ze gry kosztuja tyle ile kosztuja, i duza liczba Polakow nie moze sobie na nie pozwolic. To wlasnie male zarobki sa przyczyna wielu patologii w tym glupim kraju, z ktorych jedna jest niemoznosc kupowania kilku gier w miesiacu, a co za tym idzie - piractwo komputerowe. Przeciez wlasnie w krajach Europy Zach. GRY SA DUZO DROZSZE niz u nas, a mimo to piractwa takiego nie ma, bo ludzi stac na kupno wiekszej ilosci gier miesiecznie. Czy juz widzisz (i wszyscy inni) roznice miedzy duza cena a malymi zarobkami?
Oczywiscie nie mowie, zeby w takim razie za wszystko obwinic rzad, bezrobocie itp. itd. NIE. Z drugiej strony (ze strony graczy, a szczegolnie POLSKICH) wina jest MENTALNOSC. Swiadczy o tym wiele czynnikow, np:
1. jesli kogos stac na kompa, na ktorym pogra w fife06, dooma3 lub cod2, to NA PEWNO stac go na kupno gier,
2. jesli kogos stac na szybkie stale lacze, dzieki ktoremu szybko sciaga obrazy iso 700MB, to NA PEWNO stac go na kupno gier,
3. Polacy maja takie nastawienie, ze jak cos moze kupic za 20 zl, albo sciagnac to predzej sciagnie niz kupi za te 20 zl (powtarzam sie, wiem, ale to kolejny dowod, ze to mentalnosc jest przyczyna),
4. malo jest ludzi, ktorzy wola nie zagrac, ale nie ukrasc,
5. tylko 24% ankietowanych jest swiadoma, ze piractwo, to kradziez!!! Ten punkt w zasadzie sam wystarczylby na potwierdzenie mojej tezy nt MENTALNOSCI. Ja nie wiem - reszta to jakies skretyniale tumany?
Podsumowujac: przyczyna piractwa w polsce sa ZAROWNO zbyt male zarobki jak i zlodziejsko-cwaniacka mentalnosc Polakow.
P.S. Wypisane wyzej rozwazania stanowia moja subiektywna opinie, do ktorej mam pelne prawo w tym glupim, ale demokratycznym(teoretycznie) kraju :)
P.S.2. Kurde, na prawde nie wiem, jak mozna na pytanie "Czy uważasz nielegalne ściąganie gier z Sieci za kradzież?" odpowiedziec "Nie" lub "Nie wiem". Lol.
*warning ---> W krajach zachodnich gry nie są DUŻO droższe - są po prostu droższe jeśli chodzi o przeliczanie przez kurs walut. A to zdanie miało miec charakter lekcewazacy :P
Co do 1. - pisałem wyżej że ludzie nie zdają sobie sprawy że kupno komputera to tak jak kupno samochodu (chociaż tutaj też sobie często nie zdają sprawy) - że wiąże się to z kolejnymi kosztami.
Lubię porównywać te dwie kwestie - samo kupienie samochodu / kompa to nie koniec wydatków. Potem dochodzi do tego OC, czesci, paliwo etc. / system oper., programy, gry etc.
Co do P.S.2. - oj mogą mogą, nawet nie wiesz jak często tłumacza to w rewelacyjne sposoby :)
Psycho_Mantis ---> Ok, moze nie sa tak duzo drozsze, szczegolnie patrzac na ceny gier przedstawionych w Twojej ankiecie, aczkolwiek jest wiele gier nawet kilkukrotnie drozszych niz w Polsce (vide gry typu Terrorist Takedown, ktory w USA kosztuje ok. 10$, u nas 10zl, czyli ponad 3 razy tyle, albo Painkiller, o ktorym ktos tu napisal, ze poczatkowo kosztowal 40$, u nas 20 zl). Ale mniejsza z tym.
Niestety, ludzie nie moga zrozumiec, ze młotek i MS Office z punktu widzenia kategorii produktu to to samo (wyjasniam dla niektorych: obydwa te PRZEDMIOTY sa narzedziami usprawniajacymi prace). Mlotka nie ukradna, ale office bez skrupulow...
5. tylko 24% ankietowanych jest swiadoma, ze piractwo, to kradziez!!! Ten punkt w zasadzie sam wystarczylby na potwierdzenie mojej tezy nt MENTALNOSCI. Ja nie wiem - reszta to jakies skretyniale tumany?
Bo piractwo to nie kradzież - zapytaj jakiegokolwiek prawnika. Zatem która grupa to tak naprawdę (cytując Ciebie) "skretyniałe tumany"?
-->> Cainoor
Nie, to jest naruszenie praw autorskich. Już wielokrotnie to było wałkowane.
Aha, ok.
Nie zmienia faktu, że jest to łamanie prawa. Czy nazwiemy to kradzieżą, czy naruszeniem. Jednak pewnie inaczej kodeks rozpatruje winę za te przewinienia. Nie jestem prawnikiem, więc moja wiedza potrzebuje chyba lekkiego upgrade'u :)
Cainoor --> tzw. "piractwo" w odniesieniu do programów komputerowych jest nie tylko naruszeniem praw autorskich (zatem podlega ochronie jak każdy inny utwór) ale także przestępstwem. Nie ma jednak nic wspólnego z kradzieżą. Oczywiście zwykły śmiertelnik nie musi tego precyzyjnie wiedzieć, wystarczy, że wie iż taki czyn jest moralnie naganny, niezgodny z prawem i karalny.
Powyższego posta napisałem żeby pokazać nieco złe sformułowanie tego pytania ankiety, co mogło spowodować, że w skład tych "skretyniałych tumanów" (jak to nazwał *warninig), którzy odpowiedzieli "nie" weszli np. prawnicy czy zorientowani w temacie programiści.
warning--> nie mogę się zgodzić z Twoją wypowiedzią w kwesti zarobków. Tłumaczenie, że dystrybutorzy dają ok cenę a po prostu my mniej zarabiamy nie trafia do mnie. To tak, jakbym sprzedawał coś za bajeczną cenę i tłumaczył wszystkim, że cena jest ok, to tylko oni nie mają kasy (w domyśle- za mało zarabiają). Jak sobie pomyślę, ile kosztuje wytłoczenie płytki i kawałek kartonika z folijką, to mam jasność: u nas po prostu każdy w łańcuszku pośrednika chce jak najwięcej zarobić, a najlepiej, żeby to był interes jego życia, więc idzie się na cenę: duuuża kasa mała sprzedaż. No ale są wyjątki: świerze UFO-Aftershock i kilka innych tytułów za bodajże 29zeta. I to rozumiem, a jaką miałem frajdę włażąc do empiku i kupując oryginał:), zresztą schemat miałem utarty: najpierw demko z gamerhella. Aż nie mogę się doczekać jakiś statystyk: tzn ilu kupiło gierki w ramach tej akcji "rewolucja cenowa".
A tak na marginesie: kiedyś myślałem, że era piratów się skończy jak wejdą wielopłytowe gierki: oni chcieli np 15 z od płytki, co wychodzi za 4CD 60zł, na coś takiego ja się śmiałem im w twarz, wolałem za 120 wziąć oryginał. No ale teraz w czasach DVD piractwo dalej zbiera żniwo. Przykre.
świerze UFO-Aftershock i kilka innych tytułów za bodajże 29zeta.
Pomijając obrzydliwy błąd ortograficzny... Z UFO: Aftershock frajdę masz tylko przy kupowaniu, bo grać się w to nie da. Kupując wersję "finalną "masz okazję się przekonać, że to fajnie pomyślana gra, która mogłaby być niezła. Szkoda tylko, że z powodu błędów nie można w nią grać. Co z tego, że wyjdą patche? OK - niech będzie, że za którymś tam razem gra wreszcie będzie działać. Ale pieniądze już na nią poszły. I pal licho, że tylko 30 złotych. Ale np. jak ktoś kupił takiego Bloodlines (który NADAL kosztuje ponad 160 PLN!) i patcha nie dostanie w ogóle? Jak nazwać taką praktykę ze strony wydawców? IMO taki Vampire powinien zostać wycofany ze sprzedaży, albo powinno się obniżyć jego cenę, bo jest niepełnowartościowy. Owszem, ściągnąłem sobie Bloodlines z sieci i całe szczęście - zobaczyłem, że nie da się grać z powodu bugów i nie są to bugi wynikające z tego, że to pirat, bo na oryginałach ludzie mają to samo!
Teraz czekam sobie na patcha do UFO i mam nadzieję, że jednak kiedyś tę grę załatają do końca...
CATAN-->"Jak sobie pomyślę, ile kosztuje wytłoczenie płytki i kawałek kartonika z folijką (...)"
No tak, oczywiście, gra to tylko płytka z folijką. A to co jest na niej wytłoczone jest generowane losowo przez maszyny, a nie zawiera pracy designerów, programistów czy innych... Oczywiście wszyscy z branży gier powinni nam jeszcze dopłacać do tego żebyśmy chcieli grać, a oni chcą zarabiać.
ehhh Gladiusie, już nie czepiajmy się ortografi: studia skończyłem już daaawno, i nikogo nie ścigam za byki: tu jest ogień dyskusji, a nie czepianie się literówek.
No i widzisz: Vampire i UFO, różnica w cenach a traktowanie łatek takie samo. Wiadomo, ideałem jest w miarę tania gra+support, ale cóż, realia. Jak kupiłem Heroes:Soliers of WW2 za 150 to do dzisiaj nic nie dostałem od wydawcy, nawet np meila z łatkami, dodatkami itp, a ile to roboty? Wiadomo, w necie znalazłem dodatkowe misje, mody, ale po to zabuliłem, żeby teraz mnie traktowano jak klienta, a może się mylę?
BTW: u mnie UFO chodzi jak na razie OK, swoją drogą ciekawe jakby się zachował wydawca na zwrot gry na zasadach rękojmi/gwarancji? W końcu sprzedał bubel. Nie zapomnijmy, że o gustach się nie dyskutuje, jeden lubi UFO, inny Vampire, a inny N4Speed.
Jackowski--> rany facet skup się na meritum a nie pier...dol głupot: przeczytaj do końca---> chodzi mi o pośredników, o zawartości nic nie pisałem. Jak dla mnie główną kasę powinien zgarniać twórca gry, a nie wydawca, hurtownia, sklep. Nie wiem jak to się rozkłada, ale jak widzę gry za 200 to ile z tego trafia do faktycznych twórców?
Catan - ok, ortografię zostawmy w spokojó.
No i widzisz: Vampire i UFO, różnica w cenach a traktowanie łatek takie samo. Wiadomo, ideałem jest w miarę tania gra+support, ale cóż, realia.
Widzisz, kupując grę nie zawierasz umowy maintenance, a więc tak naprawdę support jest wyrazem dobrej woli producenta. A realia wyglądają tak, że płacisz i otrzymujesz towar wadliwy. Niezbyt korzystne, prawda? I nie chodzi mi tu o usprawiedliwianie piractwa - ale dzięki temu, że mogłem ściągnąć np. Vampire z sieci - nie wydałem kasy, którą bardzo prawdopodobnie bym na grę wydał. Gra jest fajna, ale niedopracowana technicznie - to najgorsze.
Jak kupiłem Heroes:Soliers of WW2 za 150 to do dzisiaj nic nie dostałem od wydawcy, nawet np meila z łatkami, dodatkami itp, a ile to roboty?
Wydawca do niczego się nie zobowiązywał... A łatki są udostępniane na stronie.
Wiadomo, w necie znalazłem dodatkowe misje, mody, ale po to zabuliłem, żeby teraz mnie traktowano jak klienta, a może się mylę?
Tu się nie zgodzę, tworzenie dodatkowych misji i modów to nie obowiązek wydawcy (chociaż miło, jak są).
BTW: u mnie UFO chodzi jak na razie OK,
Kluczowy jest zwrot "jak na razie" :-)
swoją drogą ciekawe jakby się zachował wydawca na zwrot gry na zasadach rękojmi/gwarancji? W końcu sprzedał bubel.
Nie wiem, jak wydawca. Ja bym poszedł do sklepu i oddał sprzedawcy, bo to u niego kupiłem towar.
Nie zapomnijmy, że o gustach się nie dyskutuje, jeden lubi UFO, inny Vampire, a inny N4Speed.
Nie widzę związku tego stwierdzenia z pozostałą częścią dyskusji. Ale lubię i UFO i Vampire :)
gladius==> thx 4 answer, hmmm, obawiam się, że w sklepie nie przyjmą reklamacji z powodu braku obiektywnych możliwości sprawdzenia zasadności zwrotu. Aż mi się śmiać chce, jak wyobrażę sobie panią z MM: wie pani, chciałbym zwrócić wasz produkt, ponieważ w trzecim chapterze tuż przed smokiem gra tworzy artefaktu i wychodzi do Windowsa.
Odpowiedź: Aaaa... Windows! Okna dwie alejki dalej...
I tu mam dylemat, chociaż nie rozumiem słowa maintenance:) według mnie to powinien być jego (wydawcy) obowiązek, żeby łatać niedoróbki w swych produktach (vide rynek samochodowy-koncern przyznaje się do usterki to naprawia na swój koszt). I chociaż jestem piractwu przeciwny, trochę rozumiem dlaczego jest jak jest. Ja z piractwa wyleczyłem się po prostu grając w mniej gierek niż kiedyś: tylko jak gram to już klika razy (Silent Hunter III). Masz rację, do niczego się wydawca nie zobowiązywał, ale to nieistotne: myślący wydawca byłby w kontakcie, aby utrzymać klienta na następne gry. Według mnie jakaś logika w tym jest :))
obawiam się, że w sklepie nie przyjmą reklamacji z powodu braku obiektywnych możliwości sprawdzenia zasadności zwrotu.
To już ich problem. To nie Ty masz udowodnić, że nie działa, tylko sprzedawca, że towar jest OK. Ale faktycznie kwestia dowodowa jest chyba dość skomplikowana, bo trzeba wykazać wadę tkwiącą w rzeczy sprzedanej, a nie np. wynikająca z tego, że masz złe sterowniki do karty grafiki.
Aż mi się śmiać chce, jak wyobrażę sobie panią z MM: wie pani, chciałbym zwrócić wasz produkt, ponieważ w trzecim chapterze tuż przed smokiem gra tworzy artefaktu i wychodzi do Windowsa.
Odpowiedź: Aaaa... Windows! Okna dwie alejki dalej...
Mniej więcej...
I tu mam dylemat, chociaż nie rozumiem słowa maintenance:)
Umowa serwisowa. Jeśli kupujesz program np. CRM (do organizacji pracy w przedsiębiorstwie) to zawierasz umowę, że (ogólnie mówiąc) w przypadku błędów w działaniu producent przyśle łebka, który naprawi.
według mnie to powinien być jego (wydawcy) obowiązek, żeby łatać niedoróbki w swych produktach (vide rynek samochodowy-koncern przyznaje się do usterki to naprawia na swój koszt).
Na zdrowy rozum tak jest. Ale zauważ, że swoje obowiązki producent w znacznej części ustala w EULA, której nawet nie możesz negocjować. Mało tego - nie możesz jej zobaczyć, zanim nie kupisz produktu!. Ja bym np. przy reklamacji stwierdził, że nie zgadzam się z EULA, wobec czego zwracam grę, a producent ma mi oddać kasę...
I chociaż jestem piractwu przeciwny, trochę rozumiem dlaczego jest jak jest. Ja z piractwa wyleczyłem się po prostu grając w mniej gierek niż kiedyś: tylko jak gram to już klika razy (Silent Hunter III). Masz rację, do niczego się wydawca nie zobowiązywał, ale to nieistotne: myślący wydawca byłby w kontakcie, aby utrzymać klienta na następne gry. Według mnie jakaś logika w tym jest :))
Myślę, że to są kwestie ekonomiczne, polityki firmy. Jeśli takie podejście by się opłacało, wydawcy tak by robili. Jak na razie mało który (?) postępuje w ten sposób, więc widać, że tak daleko posunięta troska o klienta nie jest niezbędna.
PS. też gram w SH3. Oryginał.
Catan-
"Tłumaczenie, że dystrybutorzy dają ok cenę a po prostu my mniej zarabiamy nie trafia do mnie. To tak, jakbym sprzedawał coś za bajeczną cenę i tłumaczył wszystkim, że cena jest ok, to tylko oni nie mają kasy"
- No i dobrze, wymyśliłeś coś, wyprodukowałeś, i możesz zażądać za to takiej ceny, jaką tylko sobie wymyślisz. Nikt nie kupi? Was też nikt do kupowania gier nie zmusza.
"najlepiej, żeby to był interes jego życia, więc idzie się na cenę: duuuża kasa mała sprzedaż"
- Zawsze myślałem, że interes życia wiąże się z bardzo dużą sprzedażą :p
"kiedyś myślałem, że era piratów się skończy jak wejdą wielopłytowe gierki: oni chcieli np 15 z od płytki, co wychodzi za 4CD 60zł, na coś takiego ja się śmiałem im w twarz, wolałem za 120 wziąć oryginał. No ale teraz w czasach DVD piractwo dalej zbiera żniwo. Przykre"
Mi się jednak wydaje, że piractwo "stadionowe" zamiera, a DVD nie ma z tym nic wspólnego. Teraz piraci się głównie przez p2p i temu podobne.
Ptosio - mógłbyś się zdziwić. W Polsce szybki internet to nadal dobro luksusowe a często niedostępne w ogóle. Zresztą, jak się pół klasy zrzuci na jednego pirata i pokopiują sobie, to wcale drogo nie wychodzi.
Deepdelver ---> oczywiscie, ze piractwo to kradziez - ale tak na zdrowy rozsadek. Juz tlumacze: uczysz sie, studiujesz, potem jak juz cos umiesz piszesz program (cokolwiek), ktory pozniej sprzedajesz po uczciwej cenie. I sprzedajesz np. o 30% mniej niz bys sprzedal w "idalnym swiecie", bo te 30% programow zostaje sciagniete z netu/kupione od pirata itp. Takze za swoja nauke i prace powinienes dostac 30% wiecej kasy niz dostales. Czyli zostales okradziony. Proste. Nie mieszalbym do tego prawnych kruczkow i prawnej kategoryzacji czynow, gdyz prawo w naszym "pieknym" kraju jest beznadziejne. Ktos, kto ci ukradnie samochod moze powiedziec, ze pozyczyl i teraz Ty jestes odpowiedzialny za to, zeby udowodnic, ze on jednak go ukradl, a jesli nie udowodnisz to za krzywoprzysiestwo grozi Ci (chyba) do 5 lat wiezienia! Takze zostawmy to glupie prawo sobie i zachowajmy zdrowy rozsadek. Piractwo to kradziez.
CATAN, gladius ---> czytajac wasze posty mozna dojsc do wnisku, ze przeprowadzajacy ankiete nie uwzglednil jednego waznego powodu - olewania graczy przez polskich dystrybutorow. Wiem, ze mozna sie wkurzyc na brak pomocy ze strony wydawcy w opsiywanych przez Was przypadkach. Sam dostalem po dupie od (tak chwalonej niestety ostatnio za Rewolucje Cenowa) warszawskiej Cenegi. Kupilem oryginalna gre, na 3 CD, gdzie 3 plytka byla zepsuta ( w "logicznym" sensie) - gry sie nie dawalo zainstalowac nawet. Nie otrzymalem ZADNEJ odpowiedzi na moje kilka maili. Nic. Nawet jednego zdania. Totalna olewka. Dlatego tez powiedzialem sobie, ze wiecej nic w dupnej Cenedze nie kupie. Ale nie zaczalem sciagac gier z sieci.
Tlumaczenie, ze "sciagne gre, zeby zobaczyc, czy nie jest przypadkiem zabugowana" rodzi kolejna patologie typu: ukradne sobie ze 2 cukierki i sprobuje, czy rzeczywiscie sa tak dobre jak jest napisane na opakowaniu; albo ukradne merca, pojezdze sobie chwile jak mi sie spodoba to kupie, a jak nie to bede szczesliwy, ze zaoszczedzilem kupe kasy...
Jesli ktos kradnie - jego sprawa. Ale po co tak tlumaczyc na sile, ze piractwo jest ok i szukac wymowek dla tego procederu - tego nie rozumiem.
*warning -->
Nie mieszalbym do tego prawnych kruczkow i prawnej kategoryzacji czynow, gdyz prawo w naszym "pieknym" kraju jest beznadziejne.
Zatem na zdrowy rozsądek zniesławienie też nazwiesz kradzieżą, bo przecież kradnie się poszkodowanemu dobre imię? Zabijająć kradnę życie. :D Kradzież to najogólniej mówiać zabór mienia ruchomego. Tutaj niczego nie zabierasz tylko nielegalnie kopiujesz (duplikujesz) i nie masz mienia sensu stricto, tylko prawo twórcy programu. Zatem nazywanie tego kradzieżą, nawet potocznie, jest zupełnie bezpodstawne.
Ktos, kto ci ukradnie samochod moze powiedziec, ze pozyczyl i teraz Ty jestes odpowiedzialny za to, zeby udowodnic, ze on jednak go ukradl, a jesli nie udowodnisz to za krzywoprzysiestwo grozi Ci (chyba) do 5 lat wiezienia! Takze zostawmy to glupie prawo sobie i zachowajmy zdrowy rozsadek.
Nie wiem kto Ci takich bajek naopowiadał. Po raz kolejny okazuje się że prawo nie jest takie głupie tylko ludzie o nim tak gadają. Tzw. zabór pojazdu w celu krótkotrwałego użytkowania był wprawdzie przedmiotem dyskusji, ale chyba dekadę temu. Już od dawien dawna czyn ten jest zrównany w skutkach prawnych z kradzieżą, ale bajki i podania widać nadal krążą. Druga część wypowiedzi (o krzywoprzysięstwie) jest w ogóle z Księżyca wzięta.
Takze zostawmy to glupie prawo sobie i zachowajmy zdrowy rozsadek. Piractwo to kradziez.
Może lepiej poznajmy choćby elementarnie to "głupie" prawo zanim zaczniemy je dyskredytować. "Zdrowy rozsądek" to pusta figura retoryczna. Bo w końcu czyj rozsądek jest zdrowy?
Podsumowując. Piractwo to piractwo. Ma swoje osobne przepisy w kodeksie karnym, więc mieszanie do tego kradzieży tylko niepotrzebnie zaciemnia sytuację.
Tak naprawdę to piractwo nie ma aż tak osobnych przepisów w kk, bo jest w art 278 par. 2 kk, czyli w przepisie dotyczącym kradzieży. I w skutkach prawnych jest z nią zrównane. Różnica jest taka, że znamieniem przedmiotowym kradzieży jest cel przywłaszczenia, a kradzieży - osiągnięcie korzyści majątkowej. Tu jest ta różnica, która wynika z faktu, że wchodząc w posiadanie progamu nie pozbawiamy nikogo władztwa nad rzeczą (załóżmy, że nie chodzi o kradzież nośnika).
Deepdelver --->
Nie wiem kto Ci takich bajek naopowiadał. Po raz kolejny okazuje się że prawo nie jest takie głupie tylko ludzie o nim tak gadają. Tzw. zabór pojazdu w celu krótkotrwałego użytkowania był wprawdzie przedmiotem dyskusji, ale chyba dekadę temu. Już od dawien dawna czyn ten jest zrównany w skutkach prawnych z kradzieżą, ale bajki i podania widać nadal krążą. Druga część wypowiedzi (o krzywoprzysięstwie) jest w ogóle z Księżyca wzięta.
To wszystko co napisalem wiem, niestety, od pewnej pani prokurator, ktora mnie przesluchiwala gdy zglosilem kradziez roweru na policje. W skrocie: koles, ktory mi ukradl rower powiedzial, ze mu go pozyczylem. Prokurator przesluchujac mnie (najpierw przesluchano zlodzieja), gdy powiedzialem, ze mi go ukradl, powiedziala: "On mowi, ze Pan mu pozyczyl. Wie Pan, ze za skladanie falszywych zeznan grozi kara....itd." Duzo moglbym pisac o swiadectwie, jakie wystawil sobie u mnie tzw. organ sprawiedliwosci, ale powiem tylko, ze nie jest tak kolorowo jak w ksiazkach. Prawo jest glupie, wrecz beznadziejnie glupie (vide akcyza za auta sprowadzane z UE: panstwo nie powinno jej pobierac, poniewaz polska jest w UE, ale akcyze trzeba zaplacic (bo tak nakazuja przepisy), ale pozniej mozna sie ubiegac o jej zwrot, jako NIENALEZNIE POBRANEJ!!!)
Co do roznicy miedzy "kradzieza" a "naruszeniem praw autorskich" - przynaje Ci czesciowo racje, gdyz w drugim przypadku (tak jak napisal gladius) "nie pozbawiamy nikogo władztwa nad rzeczą". Ok. Ale co wtedy, gdy spojrzymy na piractwo w taki sposob, ze pozbywamy kogos pieniedzy, ktore powinien dostac za swoje dzielo?
warning----> a ja myslalem ze od bajek to byl Kobuszewski. Ale dobrze CI idzie napisz jeszcze jakies bajki co Pani prokurator Ci naopowiadala :). A na kolanka Cie nie wziela?
*warning -->
Organ śledczy przystępując do przesłuchania Ciebie w charakterze świadka miał OBOWIĄZEK poinformować Cię o odpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań. Robią to zawsze, dlatego nie wiem czemu dla Ciebie mieliby robić wyjątek i czemu Cię to tak zdziwiło.
Ok. Ale co wtedy, gdy spojrzymy na piractwo w taki sposob, ze pozbywamy kogos pieniedzy, ktore powinien dostac za swoje dzielo?
Stawiałoby to autora w gorszym położeniu bo musiałby udowadniać dodatkowo stratę spodziewanych korzyści. Poza tym przy takim ujęciu należałoby włączyć do katalogu przestępstw wszystkie naruszenia majątkowych praw autorskich, co byłoby o tyle niecelowe, że w ich wypadku instrumenty cywilnoprawne w zupełności wystarczają. Nielegalny obrót progarmami komputerowymi skryminalizowano głównie ze względu na skalę problemu i trudności dowodowe.
Drackula ---> Pytanie: czy ze wszystkich, ktorzy wiedza wiecej niz Ty oraz wiedza to, co moze nie miesci sie w Twojej malej glowce, wysmiewasz sie i wyzywasz od bajkopisarzy? (Podpowiedz: pytanie retoryczne = nie odpowiadaj).
Deepdelver ---> Zdziwila mnie chwila i sposob w jaki zostalem o tym poinformowany - w momencie, gdy powiedzialem, ze rower zostal mi skradziony prokurator przerwala mi, powiedziala, ze zlodziej twierdzi iz "ja go pozyczylem" i poinformowala o odpowiedzialnosci. Wygladalo to (moi rodzice tez tak to odebrali, ojciec zaczal sie nawet wnerwiac na prokurator) jakbym ja zaczal cos macic, oszukiwac i prokurator chciala mnie ostrzec.
Zeby nie pisac tak calkowicie OT: w zasadzie coraz bardziej widze prawna roznice miedzy "kradzieza" a "naruszeniem praw autorskich" (thx Deepdelver), ale i tak pozostaje przy stwierdzeniu, ze zwal jak zwal, a autor i tak traci, co (moim zdaniem) bardzo zbliza te dwa pojecia do sebie.
Piractwo nie jest takie złe przecierz teraz to karzdy na piratach ma gry i to niejest złe ponieważ można tką grę napiracie kupić za darmo albo za darmo poco wgóle dawają takie duże ceny za np FIFY po147zł niepłaca się im przecierz każdy dobrze wie że itak bdzie miał tą gre za darmo na piracie i tak DZiękuje JEżelichcecie się czegoś dowiedzieć prosze się skontaktować pod e-mail [email protected]
ja sciagam z neta gry nawet na ps3 -.- emula mam i sie ciesze wiec ch....
Naruto Fan PL --po co ty odkopujesz takie stare tematy??
niewiem jakos tak bo jak zauwazylem temat to napisalem co o tym mysle sorryy