To mógłby być nawet pouczający wątek, ale niestety, osoba autora skutecznie zabiła potencjał.
Kiedyś ich nie było.
Były. Tylko mniej na łąkach.
Za dzieciaka często chodziłem po lasach, łąkach z racji, że dziadkowie mieli domy przy lasach. Tak do czasów studiów wyciągnąłem z siebie z kilkaset kleszczy. Tylko zawsze jakoś długo nie były wbite i tylko jeden raz miałem rumień. Antybiotyki, zaleczenie, co jakiś czas badanie krwi i póki co od 17 lat krętki siedzą cicho.
Łagodne zimy niestety sprawiają, że tego dziadostwa będzie coraz więcej. Do tego jest mnóstwo nieużytków i ich granice się przesuwają tak, że można je spotkać w miejskich parkach czy ogrodach.
Dużo kleszczy miałem za dzieciaka. Na jednym wyjeździe w ciągu tygodnia dwa złapałem.
Umarłem.
Ja siedzę całe życie w piwnicy i gram w gry, a tam kleszczy nie ma.
Ale tak serio to skurwiele z nich konkretne, mnie na szczęście jeszcze ani razu w życiu nie ugryzł. Choć kilka lat temu było blisko, bo zauważyłem że jakaś menda wspina mi się po spodniach lecz byłem prosto z pracy i na szczęście były to długie spodnie więc szybka reakcja z fatality na koniec.
Ale za to moje dwa psiaki miały po razie, ale wszystko dobrze się skończyło.
Nie mam obsesji, ale ogólnie staram się unikać miejsc gdzie ryzyko takiej przyjaźni jest dość spore.
Czy się bać? Niekoniecznie. Czy stosować minimum środków ostrożności? Tak. Idziesz w pola, łąki lasy, wetknij nogawki w skarpetki, koszulę w spodnie i już tak z 60% mniejsza szansa, że cię kleszcz dopadnie, bo kleszcz nie duch, przez ubranie nie przeniknie, Do tego spryskaj się czymś na kleszcze i w zasadzie OK. Całe życie tak chodzę po polach i lasach i nic się do mnie nie przyczepiło. Tylko strzyżaki jelenie mnie nieraz oblazły. Jeśli już po mnie kleszcz łaził, to go złapałem we własnym ogrodzie.
Najciekawsze jest to że za dzieciaka i za młodzieniaszka jeździłem co roku na wieś; latałem po łące i po lasach w krótkim rękawku i krótkich spodenkach, ani razu nie pomyślałem żeby użyć jakiegoś preparatu na kleszcze i nigdy żaden mnie nie ujebał....A teraz? Jak mam iść do lasu, do parku, do kumpla na działkę na grilla - to Bogowie ! Długie spodnie, psikam się preparatem na wszystkie odsłonięte części ciała i cały czas się obserwuję czy jakiś skurwiel się nie zjawił.....Albo jest ich więcej niż było naście lat temu albo przez doniesienia medialne człowiek wariuje.
do tej pory złapałem 3 sztuki (albo 4?) , ale usunąłem dość szybko (nawet 3 godzin nie siedziały w skórze) i jeszcze żyje. Generalnie trzeba uważaj bo to cholerstwo jest wredne, nawet nie wiesz kiedy się wczepi.
Od zawsze mam "w głowie" kleszcze i jakiś syf zrobiła choroba u paru znajomych. Po powrocie z wysokiej łąki czy lasu obsesyjnie się oglądam albo najlepiej od razu wziąć prysznic. Ćwierć wieku temu z łąk nic nie przynosilem a jednego czy dwa miałem po jeździe rowerem (nie wiem jakim cudem) ale teraz jeśli mogę to staram się unikać wysokich traw czy gestych lasów. Chyba jednak coś w tym jest że jest epidemia jeśli chodzi o ich ilość i przenoszoną chorobę.
Ugryzł mnie raz bo polazłem do lasu w krótkich gaciach - miałem rumień na całą nogę i musiałem brać tabsy.
Brata ugryzł i skończył na wózku inwalidzkim.
Temat swoją drogą nie jest śmieszny. Na forum mamy przecież bardzo poważny przypadek związany z kleszczami.
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=15601380
Borelioza juz nie jest tak groźna jak kiedys, sporo osob choruje, dosc szybko mozna sie wyleczyć - ale trzeba odwiedzić lekarza i nie lekceważyć.
Prawdziwe zagrożenie natomiast to odkleszczowe zapalenie opon mózgowych. I tak, też mialem wiele kleszczy i nic mi nie było. Ale na to zachorował brat, to go w ostatnim momencie odratowali, był 3 dni nieprzytomny. Potem całe miesiące powolnego dochodzenia do siebie, ale skutki sa na lata albo i cale życie. Wiec jednak polecam się zaszczepić.
Boje sie czy nie - uwazac trzeba jak cholera. Borelioza zaliczona - szczerze nie polecam.
Za to w Polsce pojawiły się komary tygrysie, które w przeciwieństwie do kleszczy przenoszą równie groźne i niebezpieczne choróbska. Zatem radzę uważać co lata nad głową. Tygrysie są trochę większe od tych "naszych" i mają odwłok oraz odnóża w białe prążki.
Jak złapiesz kleszcza to od razu antybiotykoterapia czym szybciej tym lepiej, rumień występuje tylko w 50% przypadkach a u dzieci w 5-10%. Inna kwestia że nie tylko borelioza ale cały inny syf bakteryjny. Boreliozy nie da się wyleczyć chyba że zaliczysz terapię do 24 godzin pierwsza dawka i masz dużego farta. Potem lekarze mogą co najwyżej ci wmawiać że już przeszedłeś całą terapię i jesteś zdrowy (większość nie ma żadnego pojęcia o leczeniu boreliozy - pewnie z 99,99999% ;) Nie jesteś i dowiadujesz się tego bardzo szybko. Opryski + DEET min. 50% na ubrania lub kupowanie ubrania w sklepach leśniczych (tam są dostępne i spodnie i bluzy i skarpetki które mają środki antykleszczowe i wytrzymują do 20+ prań).
Sporo osób z boreliozą nawet nie wie tego że ma i chodzą od lekarza do lekarza najczęściej ze stawami, jak pojawiają się epizody utraty pamięci lub zasypania bez pamięci to wtedy już jest właściwie po człowieku.
Mój kolega stworzył kiedyś teorię, że kleszcz to najbardziej niebezpieczne zwierzę, które żyje w Polsce.
Wprawdzie nie chciałbym się spotkać 1 vs 1 z niedźwiedziem w Tatrach, ale w sumie to chyba ma rację.
A jakie macie doświadczenia ze szczepieniami dot. kleszczy? To jakościowe szczepionki? Są jakieś ryzykowne powikłania?
Z 2 lub 3 lata temu po krótkim wypadzie do lasu na prawej w nodze naliczyłem około 10 kleszczy. Wszystkie dosyć szybko zostały usunięte i całe szczęście obyło się bez powikłań
W Bahrajnie nie ma kleszczy, ale sieje się panika, że komary przenoszą malarię, więc ich ostatni (bardzo mały) nalot oznacza, że zaraz wszyscy umrzemy :)
Każdy kto się boi chorób i śmierci, będzie bał się kelszczy. Tyle w temacie. Kiedyś zakeszczył się w odbycie, ale dałem radę.
Bodajze juz od 2 miesiecy (a nawet w lutym chyba juz widzialem pierwsze newsy) zaczely sie tradycyjny wysyp artykulow i newsow na wszystkich portalach o kleszczach.
Mozna zakladac ze do Grudnia w radiu, tv, interenatach beda nas nieustanie straszyc kleszczami (bo od grudnia beda nas straszyc smogiem), z ktorych wynika ze jest z roku na rok coraz gorzej, kleszcze sa coraz bardziej agresywne, czekaja na nas na kazdym kroku i kazdy ma smiertelna chorobe.
Jednym slowem najlepiej juz kopac grob albo z domu nie wychodzic.
Czy faktycznie jest taka epidemia i czy was ugryzl kiedys kleszcz i czy umarliscie?
No boję się kleszczy. Za to boję się bocianów, strasznie kłapią dziobem ...