jestem polakiem, wiec patrze pelnym pogardy wzrokiem i syczac przez zeby pytam "a w ryja chcesz?"
Śpieszę się i tyle w temacie. Nie zawsze się śpieszę, ale oni nie muszą o tym wiedzieć :)
Cenię sobie święty spokój, więc nie lubię być w taki sposób zaczepiany.
To zależy od osoby, która proponuje. Niestety ale jedna osoba zadająca takie pytanie wyda się miła i sympatyczna (a może atrakcyjna?) i z uśmiechem na ustach podejmie się wtedy robienie przysiadów, a inna osoba zadająca to samo pytanie wyda się nieinteresująca i będzie się ją zbywać.
Robisz z nimi przysiady. Mówisz że jesteś trenerem (couchem) fitnessu poprawiasz ich posturę ( albo i nie) - oczekujesz zapłaty na 2k pln za konsultację.
Jak nie dostajesz wzywasz policję
Wchodzę w przeróżne iterakcje na mieście. Od wyzywania typa na drodze po pomoc w wypadku.
Na pewno byłbym na tak.
zwykle jak ktoś mnie zaczepia "na mieście" to słyszę coś ala "kierowniku, masz pożyczyć 2 złote" ?
Proszę powtórzyć pytanie, bo nie wiem czy dobrze usłyszałem.
Tak by to było mniej więcej:p
Via Tenor
Pewnie bym odpowiedział: Też uczestniczę w "tej pewnej grze terenowej" i moim zadaniem jest nie robić tego o co byście by mnie poprosili.
Wyraz twarzy takiej osoby jest bezcenna.
Robiłem tak już z ankieterami (jak ktoś do mnie z ankietą to najpierw musi odpowiedzieć na moją ankietę), wszelakiej maści osobami zapraszającymi na porady zdrowotne czy na zakup garnków itp. (tekst w stylu: też mogę doradzić, też mam do sprzedania).
Takie przysiady to zapewne dodatkowa aktywność w grze będącej w otwartym świecie. Można zorientować się jakie są inne questy i poprosić o pokazanie wszystkich znaczników na mapie ;) Można przyłączyć się do zabawy :)
Szczerze powiedziawszy trzymam się z daleka od takich ludzi. Jak mnie ktoś zaczepia to udaje że mnie nie ma i idę dalej.
Via Tenor
Chodzisz czy trzeba się z tobą ruchac
Czyli jednak, szala bardziej na "nie", "spieszę się", "przestańcie tyłek zawracać".
spoiler start
Tak mi się wydawało, pewnie sama zrobiłabym to samo.
Biorę udział w tej "grze terenowej" od dobrych kilku lat - generalnie chodzi o to, żeby zrobić "czasówkę", ileś tam punktów kontrolnych, w tym różne "zadania specjalne" - od łamigłówek logicznych po testy sprawnościowe,
Dziś po raz pierwszy mieliśmy wykonać zadanie stricte interakcyjne. W związku z czym czuję zwykły dyskomfort, bo absolutnie nie czułam się dobrze w nagabywaniu losowych osób na dwa przysiady. Niby nic takiego, ale jak usłyszałam cel zadania, chciałam się poddać walkowerem. Ostatecznie zespołem spróbowaliśmy... no i nie ukończyliśmy, bo losowo zagadywani ludzie byli początkowo bardzo mocno zdziwieni, potem (w najlepszym razie) odmawiali, tłumacząc się brakiem czasu.
Jako uczestnicy gry, czuliśmy się pokrzywdzeni, ale szybko zadałam sobie pytanie "a gdybym to ja była zaczepiona, a nie nagabująca?". Chyba też bym szukała ukrytych kamer i myślała sobie, że ktoś chce ze mnie zrobić głupi prank.
Cała ta wątkowa ankieta jest po to, bym mogła udowodnić organizatorowi, że "interakcje z losowymi ludźmi" sprawiają dyskomfort obu stronom i by już więcej takich "zadań specjalnych" nie robić.
Z tego miejsca dziękuję za Wasze odpowiedzi. :)
spoiler stop
jezeli akurat bym czegoś nie jadl albo nie rozmawial z kims przez telefon to chetnie bym pomogl.
bardzo nie lubie jak ktos na ulicy mnie zaczepia jak cos jem albo, co jest jeszcze gorsze, podchodzi do mnie jak siedze gdzies w ogrodku.
Wyciągam kij od miotły z dupy i jadę z przysiadami. Zero problemu pod warunkiem, że wszyscy je robią.
To zależy od "jakości" i ilości ludzi.
Jakby podleciała do mnie grupa dziesięciu rozentuzjazmowanych nastolatek to na pewno zareagowałbym pozytywnie.
Wyobraźcie sobie taką sytuację
Nie trzeba sobie specjalnie wyobrażać. Wystarczy przejść się po centrum większości większych miast w Polsce, żeby przynajmniej raz na jakiś czas (a w sezonie letnim zdecydowanie częściej) być zaczepionym przez jehowców, ludzi chcących ci coś sprzedać, robiących ankiety, albo zbierających na delfiny, czy tam inne pandy. O żulach proszących o złotóweczke na bułeczke już nie wspominając. Nigdy z żadnymi nie gadam, robię tylko zdegustowaną minę i idę dalej. Nagabywanie ludzi na ulicy powinno być zabronione.
zaczepiam obcych ludzi na mieście
Widzę że erotomaństwo się pogłębia, poszukiwania obcych ludzi na ulicy w celu zaspokojenia swoich żądz jest już silniejsze od Ciebie.
Jak mnie ktoś o godzinę spyta nagle na mieście to nie wiem co zrobić ze sobą przez chwile. Takie scenariusze to za dużo na mnie.
Dosłownie nikt, nigdy, nigdzie mnie nie zaczepia i o nic nie pyta.
Via Tenor
Idziecie sobie centrum własnego miasta, jest spokojne, sobotnie popołudnie. Nagle podchodzą do was ludzie i mówią "cześć/dzień dobry, uczestniczymy w pewnej grze terenowej, mamy zadanie specjalne - czy możemy zrobić razem dwa przysiady ? Będziemy bardzo wdzięczni." Co robicie ? :) - Życzliwie odpowiadam tak i idę dalej :)
powiem tak: to zależy
- jak by było to teraz - to spoko, pewnie jeszcze powiedziałbym, że jestem NPC tej gry i zleciłbym kolejnego questa
- jak bym wracał z pracy - nie
- jak bym szedł na imprezę - pewnie tak
ogólnie raczej tak, z możliwością na nie (też dużo zależy kto pyta i w jaki sposób, jak jakiś mruk co boi się odezwać to nawet bym pewnie nie zareagował na pytanie tylko poszedł dalej, jak ktoś śmiejący się to pewnie tak)
W moim przypadku dużo zależy od podejścia osoby zagabującej mnie - jak mam wrażenie że stoi/chodzi za karę i najchętniej chciałaby być gdziekolwiek indziej, to wiem że zmarnuję tylko czas i zwyczajnie idę dalej, gestem ręki czy jednym krótkim zdaniem grzecznie pokazując że nie jestem zainteresowany. Natomiast jakieś dwa miesiące temu zastałem zaczepiony przez hostessę która ewidentnie była właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, bo po jej zachowaniu, sposobie mówienia, mowie ciała widać było że jest zaangażowana w to co robi i sprawia jej to frajdę. Skończyło się tym że chyba z pół godziny rozmawialiśmy i nie tylko o tym co chciała mi zaoferować. I żeby nie było, wcale nie była jakimś typem miss ani modelki, ale to była po prostu przesympatyczna dziewczyna i swoją osobą i zachowaniem robiła różnicę. Szkoda że w rozmowie wyszło że jest w moim mieście tylko przejazdem, a na stałe mieszka na drugim końcu kraju, bo jak słowo daję, pewnie bym chciał się z nią umówić ;) Na końcu jej powiedziałem że wróżę jej karierę w handlu i/lub obsłudze klienta, bo naprawdę ma do tego predyspozycje, oraz że gdyby ktokolwiek inny mnie zaczepił i zaproponował to co ona, to pewnie nie byłbym zainteresowany, a skorzystałem tylko ze względu na jej podejście do mojej osoby - i to jest akurat święta prawda
Zależy, normalnie wchodzę w tego typu interakcje, ale jeśli byłaby to Megera to bym wiał gdzie pieprz rośnie.
Luzik.
Czyli to ja byłem w błędzie czyli to coś jak w dyskusji "Wygraliście".
"Przepraszam, spieszę się"
Ja bym powiedział. Sorki ale nie mam czasu na głupoty.
Kolejne działanie dla (tu dowolne pejoratywne określenie) czyli "użyszkodników internetów" upośledzonych do takich zachowań w ramach szamba propagowanego dla zysku firm tworzących tzw. social media...
PS
Lepiej komuś starszemu pomóc w zrobieniu/wniesieniu zakupów poświęcić chwilę na rozmowę, spróbować pomóc mu w interentach albo udzielać się w lokalnej społeczności a nie tracić czasu i życia na to sza%$&
Zabawa?
Gra terenowa?
A czemu ona ma służyć?
Jakie "grupy lokalne"?
Jak wiele pierodol&** można próbować podpiąć pod tzw. "social" media
PS
Zwiedzać cokolwiek można bez telefonu nagrywania i nagabywania kogokolwiek...
A następnie katować rodzinkę obrazkami z wakacji...
Nikogo statystycznie na świecie (trochę luda żyje/mniej ma dostęp do sieci) zwyczajnie nie interesuje, że żyjesz i publikujesz coś w internecie
Więc pewnie te kontrowersyjne/za 5 groszy parcie na szkło i "social media wyzwania"
Pani spontaniczna i kreatywna. Wielki problem. Serio musisz pytać ? :)
Zwrot akcji o 180 stopni i narzucenie innym swej woli, by podążali i robili to co chcemy. Nie lubiłem nigdy dostosowywać się do świata, bo lepiej budować go pod swoje potrzeby. Tak jest ciekawiej.
Pewnego razu na schadzce w parku z nowo poznaną dziewczyną dobre 20 lat temu pamiętam, gdy zaczepił mnie i moją wybranicę w czasie miłego spaceru natarczywy świadek Jehowy próbując zagadywać to odwróciłem kota ogonem i udałem, że moja co dopiero poznana dziewczyna jest moją żoną od kilku lat i zacząłem wypominać ile muszę cierpieć przez nią katuszy wymyślając najgorsze rzeczy na nią. Dziewczyna szybko przyłączyła się do mojego show i grała równie owocnie rolę żony. Świadek Jehowy został całkowicie stłamszony i po 5 minutach sam prysnął, gdzie pieprz rośnie :)
Osoba, która zaczepiłaby mnie i weszła w interakcję nieproszona z pewnością odczułaby to na własnej skórze za zakłócanie mego błogiego spokoju. Więc zrobiłbym z nimi coś podobnego, by byli zaskoczeni i wybici z rytmu.
Wyobraźcie sobie taką sytuację.
Idziecie sobie centrum własnego miasta, jest spokojne, sobotnie popołudnie. Nagle podchodzą do was ludzie i mówią "cześć/dzień dobry, uczestniczymy w pewnej grze terenowej, mamy zadanie specjalne - czy możemy zrobić razem dwa przysiady? będziemy bardzo wdzięczni"
Co robicie? :)
Na razie może nie będę wyjaśniać, oczekuję odpowiedzi spontanicznych, "saute" - bo już sama nie wiem, co o tej praktyce myśleć..