Podejrzliwość to akurat dobra cecha w czasach masowych oszustw. Lepiej być przesadnie ostrożnym niż dać się kiedyś naciągnąć na wrażliwe dane. A nie ma co im się dziwić, że do końca nie wiedza jakie dane są wrażliwe dzisiaj.
Mówienie, że bycie ankieterem w domu robiąc na 1/3 etatu jest git pracą obraża ludzi naprawdę pracujących. Gęsty bezrobotny z odpłatnym hobby.
Telemarketerzy i ankieterzy powinni stworzyć bazę danych z własnymi numerami i dzwonić do siebie nawzajem.
Coś na zasadzie - ty wysłuchasz mojej oferty a ja odpowiem na twoje pytania.
Zgodnie z badaniem Freya i Osoborna telemarketer to zawód wymagający najmniejszych umiejętności, najmniej "ludzki", czyli taki, w którym człowieka bez problemu zastąpić może automat.
https://sci-hub.se/https://doi.org/10.1016/j.techfore.2016.08.019
Z kolei według Graebera (w książce "Praca bez sensu") to jeden z najmniej potrzebnych zawodów świata.
Nic dziwnego, że ludzie mają dość idiotycznych pytań (np. mierzenie "radości"), o które nie prosili. Nic dziwnego, że trudno osobom "atakowanym" przez telefonicznych ankieterów zachować cierpliwość w stosunku do człowieka, który - mając do wyboru wiele innych zajęć - decyduje się w imię własnego wygodnictwa uprzykrzać innym życie.
No też bym się zdenerwował, gdyby mi ktoś czas zabierał jakąś ankietą i zamiast pytać o konkrety to by mnie pytał o jakieś pierdoły, z których nie wiadomo co wynika :D
Ankiety polityczne? Dawaj więcej kątętu :)
O co tam pytają i inne co ciekawsze rzeczy
Dzwonię i jedno z pytań jest takie:
- czy czuje pan wiele radości ?
Spier...! I bym sie z rozlaczyl.
Aby mieć powodzenie w teleankietach, nie wystarczy suche rzucanie pytaniami.
Niestety ale skoro chcesz zajmować czyjś czas, musisz stworzyć odpowiednią atmosferę. To zbytnio nie różni się od klasycznego wywiadu do gazety z kimś znanym.
Jak już przechidzisz do takich pytań, powiedzmy - bardziej uczuciowych i prywatnych, musisz pod to wyrobić grunt aby pytany nie poczuł się osaczony i zaskoczony. Najlepiej o pewnych sprawach poinformować na samym początku, bo po wyciśnięciu kilku informacji od człowieka, pytania o imię i miejsce zamieszkania zaczynają budzić podejrzenia i agresję.
Musisz trochę postudiować i ogarnąć ludzką psychologię. Bez tego ani rusz.
Mnie bardzo irytuje jak ktoś do mnie wydzwania. Bardzo pilnuje swojego numeru telefonu, wiec jesli ktos spamuje, to robi to bezprawnie.
- czy czuje pan wiele radości ?
- Tak mniej więcej 4 kg
- Pytam poważne
- Nie czuje
- A widz pan to przez Kaczora
- Pies mi zdechł
Mniej więcej do tego prowadzi zadawnię tego typu pytań.
Co ma badać ankieta, w której pada pytanie o odczuwaniu wiele radości?
Może daj 'feedback' do swojego przełożonego, że masz takie sytuacje nagminnie i czy nie dało by się tego pytania trochę podmienić, bo masz wrażenie, że troche irytuje pewną populację. Z pytaniami o wiek niewiele zrobisz, ale tutaj przynajmniej możesz powiedzieć, że coś próbowałeś.
Jako osoba, która musiała trochę rozmawiać z ludźmi przez telefon w robocie powiem Ci, że praca z ludźmi była by świetna gdyby nie to jacy są ludzie.
Tylko spróbuj do mnie zadzwonić, a stracisz głos. Wiesz czemu niektórzy tak reagują niemiło? Jak dzwoni fotowoltaika, pompy ciepła, spotkania dla seniorów, masaże jakieś, darmowe nagrody i jeszcze do tego jacyś ankieterzy pytający o sens życia… tak by codziennie mieć co najmniej jedno połączenie o 6 nad ranem. Mówisz takiemu cokolwiek, że cię to nie obchodzi i nie jesteś zainteresowany, a te pajace dalej brną, że to kilka minut zajmie tylko i bez pytania zaczynają dalej. Pomijam głuche telefony i operatorów sieci. Tego jest po prostu za dużo.
Pełna zgoda, nie rozumiem skąd to wyzywanie się na ludziach. to chyba jakaś potrzeba poczucia się lepszym
Poczekaj jak dodzwonisz się do mojej babci lat prawie 90, w połowie rozmowy zapomni z kim rozmawia i o czym po czym sama przejdzie do kontrataku litanią pytań i trudnych spraw.
A generalnie znajdź Pan sobie jakąś normalną pracę. Nie, nękanie losowych ludzi telefonami z dudy nie jest normalną pracą.
Ciekawe czy twój numer pojawia się już jako spam? :v Może już w Kookle numer widnieje z dopiskiem "natręt"?
Wiesz, ciężko będzie Ci w tym kraju znaleźć osobę zadowoloną z polskiego rządu.
Ej, serio jestem ciekawa jak może być słyszalna taka rozmowa...
Najpierw pewnie pytania opłeć, wiek widełkowo, czy mam gospodarstwo, ile m2 ma moje mieszkanie, status cywilny itepe itede, aż tu nagle "czy czuje pani wiele radości"? xD
Odpowiedziałabym pewnie, że w tym momencie czuję radości bardzo wiele (jeśli ktoś byłby w stanie zatrzymać tę karuzelę śmiechu i zażenowania jednocześnie)
Największą bolączką jest sama praca ankietera.
Przez lata wypracowali sobie taką a nie inną opinię, czyli ludzi którzy zadają bezsensowne pytania na bezsensowne tematy i tak się przyjęło. Chyba NIGDY nie słyszałem, by ktoś z niecierpliwością czekał na telefon od ankietera - to zajmuje niepotrzebnie nasz czas, a często nawet nerwy ze względu na niektóre z pytań. W dodatku przecież nic ludzie z tego nie mają, a bycie wolontariuszem rozdającym swoje dane (jakiekolwiek by one nie były) po raz 10 w tym miesiącu raczej przyjemnym nie jest...
Ja szczerze współczuję ankieterom, takim prawdziwym a nie automatom, bo to nie ich wina że natura tego zajęcia jest z zasady dość irytująca.
To jest wina ankieterów, którzy dzwonią po 5 razy dziennie i pytają się o fotowoltaikę. Dzwoni rano o ósmej i pyta się czy był by pan zainteresowany montażem fotowoltaiki. Potem zapomina o tym i za 3 godziny dzwoni i znowu się pyta o to samo. I tak w kółko. Już nawet przestałem odbierać niepodpisane numery. To co się dziwisz że jak zadzwonisz to pierwsze co słyszysz to ku fu itd.
Idź do normalnego kołchozu albo do biura pracować z Anetkami bo się wykończysz psychicznie.
Pomyślałem w sumie z innej strony- zawody istnieją z powodu zapotrzebowania na coś.
ktoś chce boazerię to ktoś mu robi. Taka osoba szuka kogoś kto boazerię robi.
Praca ankietera to już praca nie polegająca na wypełnianiu zapotrzebowania ludzkiego tylko wpychania się na siłę.
Nie z mojej woli dostaje ofertę- przy innej pracy raczej dostaję ofertę gdy sam o nią proszę.
Czego więc oczekujesz? Że ktoś jest zadowolony, że rozmawia z losowym Panem by mu pomóc w wypełnianiu jego pracy? To jemu powinni zapłacić za odpowiedzi, a nie tobie. W zasadzie to jak kradzież troszkę. W praktyce dostając wynagrodzenie za odpowiedzi innych to jakbyś sprzedawał nie swoje odpowiedzi.
Wiem, nie tędy droga, ale łopatologicznie myśląc to tak właśnie może się wydawać z pewnego punktu widzenia.
Gęsty głowa do góry!
Pamiętaj, że zawsze mogłeś wylądować w robocie, gdzie musiałbyś przekonywać innych, że Patryk Jaki wielkim kandydatem był.
I jeszcze by Ci płacili w nowogrodzkich rublach ;)
Jezu, ale jesteście dziadami. Wyobraźcie sobie, że po drugiej stronie też jest osoba i nie dzwoni do was po to, żeby was wkurwić, tylko dlatego, że taką ma pracę. Po co sobie psuć wzajemnie humor. Skoro, aż tak was boli ta rozmowa, bądź nie macie czasu na nią (co jest zrozumiałe), to nie można po prostu grzecznie powiedzieć, "nie, dziękuję"?
Mam w dupie ze ktoś tam pracuje
Jak tylko jakiś imbecyl dzwoni od razu się rozłączam, tylko ludzi wkurzają
,, Z kolei według Graebera (w książce "Praca bez sensu") to jeden z najmniej potrzebnych zawodów świata. ,,
Osobiści uważam że producenci wszelkiego rodzaju sprzętów powinni zdecydowanie częściej robić tego typu ankiety aby lepiej zrozumieć czego potrzebują klienci. Ja na tego typu ankiety chętnie odpowiadam.
Natomiast ankiety mogą sie co poniektórym żle kojarzyć ponieważ często ,, naciągacze ,, własne poprzez serie podchwytliwych pytań próbują cos sprzedać. Ewentualne wyciągnąć pieniądze.
Przykład.
- czy uważa pan ze trzeba pomagać chorym
- a tym chorym na raka ?
a tak sie składa ze mam cegiełkę na chorych
- Czy uważa pan że ten produkt se przyjmę w sklepach
- A tak sie składa ze kupi pan jeden a dostane 3 gratiis
Albo robienie ankiet na zamówienie i tak dobieranie pytań aby udowodnić z góry wymyślona tezę.
Największa bolączką są inni ludzie, Polacy, zwłaszcza ci starsi.
Dzwonię i jedno z pytań jest takie:
- czy czuje pan wiele radości ?
Na to dziad jak się obruszyl i z mordą:
- co to kur... Za duperele, kur...., Do chu....czasu nie mam a na głupoty kur...
Wszystko było spoko, odpowiadał już kilka minut a tu o pytanie o emocje, związane z tematem ankiety to pytanie ściśle, ten dostaje jakiejś psychozy. I to nie on jeden tylko!
Staruszkowie są tak jadowicie że nie wyobraźcie sobie nawet (nie wszyscy oczywiście, ci z wyższym wykształceniem są rzeczowi i do rany przyłóż, chętnie i spokojnie udzielają odpowiedzi).
Albo się rozłączają jak pada pytanie o wiek, województwo zamieszkanie i inne nie bardzo szczegółowe informacje. Czy taki dziadek myśli że po informacji że jest Józkiem z Wielkopolski zaraz go będzie Mossad ścigał?
Wielce podejrzliwi i ostrożni, ale jak dawać prać mózg przez tv to żaden nie jest myślący i łykają jak pelikany, albo kasę dawać Rydzykowi... To wtedy wszystko git.
Ja nie chcę taki być na starość, masakra, jak ich nawet samo wspomnienie o radości rozsierdza!
BTW. Praca tak ogólnie jest git.