A ja ich szczerze nienawidze, nie mam cierpliwości i nerwów na dziesiątki śmierci. Nie że nie lubię grać w trudniejsze gry (takiego wolfa new i old blood ograłem z wypiekami na twarzy na hardzie), co innego zginąć raz, dwa, w porywach do 3 niż 10/15 razy bo omsknął ci sie przycisk i przeciwnik jednym ciosem ci zajumał 3/4 życia.
Gry maja bawić a nie przynosić frustracje
Autor tekstu to jakiś hmmm.....bardzo stronniczy człowiek fuj. Lotf jest inna grą i do tego bardzo dobrą grą od tych samych powtarzalnych no z lepszą ciut grafiką dark soulsów które też są bardzo dobre choć nie wszystkie . I z niecierpliwością oczekuje Loft 2
Jako fan soulsów który spędził tysiące godzin w grach FS musze napisać, że autor wykazuje się niebotyczną ignorancją i wytyka innym grom to co soulsu robią bardziej i mocniej, kompletnie pomijając przy tym to co te gry robią lepiej, a można takich rzeczy trochę wymienić.
Zresztą można wywnioskować z tekstu, że nawet nie przeszedł gier które tak ochoczo krytykuje.
Via Tenor
Do tego dochodzi fakt, że każda kolejna produkcja ekipy Miyazakiego jest lepsza i bardziej dopieszczona od poprzedniej.
Jeśli poprzez Souslike mówimy o kopiach Soulsów, to tak, też ich nie lubię, jednak gry które robią coś po swojemu jak NIOH, to zupełnie inna para kaloszy, tyle że ja bym ich nie nazwał Souslike, bo w zasadzie jedyne co mają wspólnego to system śmierci i odradzania przy checkpoincie z utratą progresu.
BTW Mortal Shell to świetna baza do jakiejś większej i bardziej rozbudowanej gry i mam nadzieje że niedługo studio za nie odpowiedzialne coś zapowie.
Z gier soulslike grałem w LotF i pierwsze The Surge i uważam, że obie są bardzo dobre. LotF niedomagało technicznie ale i tak ukończyłem każdą klasą. Liczę, że LotF 2 będzie lepiej dopracowane.
Nie jestem jakoś specjalnie obeznany z tematem (grałem tylko w pierwsze DS i minimalnie w mortal shell) ale czy nie jest aby tak, że z Soulslikami jest trochę tak jak z "Gothiclikami"?
tzn. że tym co decyduje o wyjątkowości oryginału nie jest jeden czynnik, który wystarczy przekopiować, ale szereg mniejszych i większych elementów, które razem dają unikalne doświadczenie? I tak jak w przypadku Gothika jego "duszę" stara się uprościć do tego, że jest drewniany i toporny, tak DS do tego, że są po prostu trudne?
I to prowadzi potem do paradoksalnych sytuacji, w których wystarczy, że gra ma brzydką grafikę i już jest Gothiclikiem albo wystarczy że jest trudna i już jest soulslikiem (ostatnimi czasy tego określenia używa się nawet do platformówek 2d, które były wymagające dekady przed powstaniem DS).
Coś w tym jest. Odkąd co druga zapowiedziana gra zaczęła mieć "rozgrywkę inspirowaną serią Dark Souls" to coraz bardziej mi się dźwiga na myśl o tej serii.
E tam.. Widzę tu syndrom po prostu fascynacji jednym producentem. Gatunek soulslike się rozwija i powstają oryginalne i ciekawe gry jak nie tylko seria Nioh ale też Mortal Shell czy Remnant From the ashes gdzie mamy oryginalny aspekt zawarty w strzelaniu. Problemem innych gier jest właśnie to, że nie chcą kopiować Dark Soulsów i stawiają na inne rozwiązania czy inny świat. Do tego też dochodzą ograniczenia budżetowe. Dzisiaj nawet indyki sobie radzą tu dobrze, świetne blasphemous, salt and sanctuary, hollow knight a na horyzoncie mamy wiele nowych ciekawych gier jak np nowa zapowiedź od team ninja czy wzbudzającego zachwyty Wukonga. Błędem jest patrzenie na wszystkie gry tego typu z perspektywy produkcji From Software
Mam podobnie. Z początku, gdy ten podgatunek był jescze nowy, trawiłem wszystko jak leci. Teraz jak widzę coś co reklamowane jest jako soulslike to od razu omijam. Ile razy można bezczelnie, często nieudolnie kopiować te same mechaniki a nawet lore i atmosferę.
Nie zliczę w ilu takich grach bohaterem jest pseudo-nieumarły budzący się na stercie zwłok, cmentarzu czy czymś podobnym. Oczywiście po tutorialu często trafiamy na bossa, który zabija nas dwoma ciosami po czym trafiamy do huba gdzie znajdumy pierwszą lampę, kapliczkę czy inne ustrojstwo imitujące soulsowe ognisko.
Nioh to całkiem inna gra, mająca własne zasady. Podobnie zresztą jak Code Vein.
Kazda gra jest inna a te dwie zalicza sie wlasnie do soulslike’ów ktorych autor chyba zapomnial ze przeciez nienawidzi. Zero spojnosci w tym artykule no ale widze ze pisal to ktos kto lubi tylko wsadzac kij w mrowisko.
Mam tak samo, próbowałem The Surge 2, Lords of the fallen i Nioh, żadnej z nich nie dokończyłem (każdej poświęciłem po kilkanaście godzin, licząc że "chwyci"). Gry FromSoft to inna liga. Po pierwsze, systemy w grze, są dopracowane, głębokie, jest ich dużo i wchodzą ze sobą w synergię, dzięki temu granie się nie nudzi, różne buildy postaci (i różne bronie) to różne style gry, czasem diametralnie inne. Właściwie każdą bronią można przejść grę, czasami pod dany oręż trzeba stworzyć specyficzny build, dopiero wtedy pokazuje ona pełny potencjał. Podsumowując, mechanika jest głęboka i sprzyja kreatywności (poziom trudności motywuje do zgłębiania systemów gry). Na tych fundamentach budowane są kolejne piętra, projekty poziomów z licznymi sekretami i skrótami, klimatyczna oprawa audiowizualna, bossowie i Lore. To wszystko sprawia, że do gry się wraca aby doświadczyć jej w inny sposób. Z soulslieke najbardziej podszedł mi NIoh, który ma świetne systemy i mechanikę walki, niestety poziomy są słabo zaprojektowane i po jakimś czasie nudzą, system lootu rodem z Diablo też jakoś mi nie podszedł.
Pomijając już gameplay, nie podobało mi się w soulsach że wszystko chce nas zabić, nie licząc kilku npc, strasznie nierealistyczne, nie powinno się budować tak świata
No i ta fabuła, ta fabuła która nijak do mnie trafia, bo dialogi i opisy itemów to za mało dla mnie
Ogólnie się zgadzam (również z tym, że Nioh i Code Vein są dobrymi soulslike’ami). Mortal Shell mi się podobał trochę bardziej niż autorowi ale wymienione problemy też odczułem. Doceniłem klimat i system walki, czekam na sequel!
W opisie o autorze jest wzmianka o tym, że Sekiro to nie soulslike - wszystko wydaje mi się zależy od tego ile wg Ciebie czynników musi być zawartych w grze, żeby nim był. Ok, nie mamy tam staminy, można się o wiele skuteczniej skradać (co jest teraz tez możliwe w ER) ani wyboru statystyk rozwoju. Mamy za to poise/równowagę która działa lepiej nawet niż w dark souls 1 (a nie istnieje w dark souls 3, wspomaga tam tylko hyper armor podczas animacji ataków) , mamy system lootu jak soulsach, checkpointy i odnawiających się przeciwników i sidequesty jak w soulsach. Do tego budowa świata podobna do tego co mamy w dark souls 1 i bloodborne. Tam większość lokacji się łączy z firelink shrine i Yharnam a tutaj z zamkiem ashina - skróty, połączenia lokacji itd. Dla mnie to jest soulslike. Masz „estusy”, których stopniowo masz coraz więcej i zwiększasz ich skuteczność. Sekiro przypomina soulsy bardziej niż niejedna podróbka innej firmy pomimo nacisku na inne elementy rozrywki.
Hmmm...
1.Nioh :5+
2.Mortal Shell;4+
3.The Surge:4
4.Lords of the Fallen:3
5.Code Vein: Nie grałem
Spoza listy i grałem:
Ashen:3
Elderborn:3+
Ja się nie tłumacze bo ja tak mam, poza tym powtarzanie walki w dark souls gdzie walczysz od zera a powtarzanie jakieś misji a raczej jej fragmenty bo te gry mają coś takiego jak auto save to dwie różne rzeczy i ta druga stanowczo mniej męczy.
Lol, bo w soulsach nie ma niedorobek. Poczekaj, gdzie sa te speedruny wykorzystujace niedorobki... No i nie ma sie co dziwic, ze innym tworcom sie nie udaje. Taki producent np. Horizona ma nagle stworzyc gre, w ktorej polowe gry nie trzeba robic -mapy nie musi robic, quest loga nie musi robic, no to biedak nie ogarnia i z tej radochy potem sa takie niedorobki
Prawdziwe soulsy to
1. Demon souls
2.Trylogia Dark souls
3.Bloodborne
4.Sekiro
5.Elden ring
Żadne inne się nie liczą bo From software to poprostu mistrzowie
Kiedyś usłyszałem że Ubi Soft chce mieć swojego Soulsa. Myślałem że jebne że śmiechu
Sorry , nie ta liga
Lubie trudne gry, ALE....
Do autora - to wylacznie twoje zdanie, po co pisac o tym artykul i do tego jeszcze na glowna? Kto pytal? Napisz sobie komentarz na forum, a nie piszesz jako top news swoja subiektywna opinie.
Ja też uważam że najlepsze gry z tego gatunku są od From Software.
Inni nie ogarniają tego klimatu.
Dla mnie DS było po prostu za łatwe. Nie sprawiało mi żadnej przyjemności pokonywanie bosów, bo w zasadzie sami sie pokonywali.
Głównie przez to, że do serii DS podszedłem dopiero po przejściu Sekiro, Blodborna, Niho 1 i 2 czy Lords of the Fallen.
W trylogie grałem dopiero w zeszłym roku. Te 3 części są mega archaiczne, drętwe, mało rozbudowane pod względem technik walki czy mechanik świata/postaci. Umiesz się turlać w odpowiednim momencie? - właśnie wygrałeś.
Tak z ciekawości, na podstawie czego fani gatunku odróżniają kiedy wina leży w grze (jej projekcie, dopracowaniu, responsywności czy balansie poziomu trudności), a kiedy w nich samych? Bo ja szczerze powiedziawszy dostrzegam tutaj sporo znamion "owczego pędu" i zwykłego gatekeeping'u.
W tym środowisku ewidentnie wolno krytykować wszystkie souls-like'i (zwłaszcza w kontekście "dlaczego soulsy robią to lepiej") wytykając im zły design, toporność czy skopany balans, ale już kierowanie podobnych zarzutów pod adresem gier FS kończy się zwykle tekstami w stylu "git gud scrub" i wylewaniem pomyj. Tylko ile w takim nastawieniu rzeczywistego bazowania na faktach, wskazujących na faktyczną i obiektywną wyższość gier FS, a ile skrzywionej percepcji, wywołanej wieloletnim forsowaniem narracji o nieskazitelności soulsów i geniuszu nieomylnego Miyazaki'ego?
Jak dla mnie "dowody anegdotyczne" to trochę za mało. Bawiąc się w ten sposób, ja mógłbym powiedzieć, że z wymienionych w artykule gier miałem okazję sprawdzić wszystkie i wszystkie mi się podobały... z wyjątkiem oryginalnych soulsów. O ile w LotF i The Surge jeszcze jakąś tam toporność rzeczywiście dostrzegałem (ale i tak o wiele mniejszą niż w dowolnej odsłonie PCtowego DS i szybko się do niej przyzwyczaiłem), tak we wspomnianym Mortal Shell to już w ogóle. Bardzo podobał mi się jego system walki, responsywność sterowania (o wiele lepiej robiło mi się parowanie i kontry niż w DS), odpowiednio komfortowa precyzja ruchów, dobre hit-boxy, balans starć itd. To bez wątpienia moja ulubiona gra typu souls-like, między innymi dlatego, że jest po prostu mniej frustrująca, choć nadal wymagająca. Projektanci nie zastawiają na gracza durnych pułapek (w stylu przeciwników zeskakujących na głowę spod sufitu, skitranych gdzieś łuczników czy niewidzialnych podłóg), a mechaniki twardnienia i wybijania ze skorupy po pierwszym zgonie są bardziej wybaczające i pozwalają na sporo większy margines błędu.
Dlatego też moim zdaniem więcej jest w tym tego typowego myślenia: Kiepsko mi idzie --> szukam przyczyny porażki --> zwalam winę na czynniki zewnętrzne, czyli w tym przypadku na grę. Nie ma w tym oczywiście niczego dziwnego, taka jest po prostu nasza natura i większość ludzi tak robi. Natomiast w przypadku gier FS ten mechanizm zwyczajnie nie funkcjonuje, bo większość graczy ma świadomość, że w żadnym wypadku "nie wolno im" zwalać winy na grę, choćby nawet mieli rację, bo nie oszukujmy się, np. 15 FPSów w Blighttown może "troszkę" utrudniać rozgrywkę... Na to po prostu nie ma przyzwolenia w środowisku, git gud i tyle w temacie. Paradoksalnie ma to sens bo, dzięki temu ludzie zaciskają zęby i brną dalej (choćby nie bawili się zbyt dobrze, co zresztą wielu retrospektywnie przyznaje), zwyczajnie ucząc się gry, grając w ten sposób coraz lepiej i ostatecznie dając sobie szansę na polubienie całości. W przypadku souls-like'ów nie ma już takiej presji, więc łatwiej jest pograć godzinkę, wkurzyć się z byle powodu, powiedzieć, że to wina gry i odinstalować, bo po co się męczyć...
To jest zresztą według mnie przyczyna, dla której gry FS wielu uważa za niedoścignione. Po prostu więcej ludzi (pod presją otoczenia i viralowej popularności) daje im porządną, kilkugodzinną szansę, zamiast się odbić po pierwszym napadzie frustracji. Gdyby takie Mortal Shell wydać jako spin-off, zatytułowany np. Dark Souls: Swamp Adventure, to moim zdaniem wielu graczy inaczej by na nią patrzyło, chwaląc świeżość, przystępność i zmiany względem głównej formuły ;].
Coś w tym jest. Uwielbiam gry From Software ale te inne klony Soulsów jak Lords of the Fallen czy The Surge totalnie mi się nie podobały. From to jednak jest jakość, której innym mniejszym studiom po prostu brakuje. Najlepszym klonem Soulsów w jaki grałem było... Darksiders III. Nawet NiOh wypadł jak dla mnie gorzej.
To prawda,Soulsajki w większości są nedzne i nie robią nawet w połowie dobrze rzeczy jak Dark Souls. Takie Lords of the Fallen jest po prostu nędzne i komiczne
A ja nienawidzę jednych i drugich :P
Mogliby zarobić miliony jakby zrobili poziom trudności do wyboru łatwy( taki jak np jest w Wiedźminie czy Skyrim) , normalny (taki jak np jest w Days Gone czy Assassin) , dark Souls (taki zeby co chwile ginąć i się frustrowac dla bogatych bezrobotnych co mają na to chęć i czas)
Uncharted, Crysis, Half Life, Tomb Raider > Soulslike games