W najbliższym czasie, wasza zdolność kredytowa będzie tylko maleć. To po pierwsze. Nie wiem jakie są wasze przychody i o jakim czasie kredytowania mowa, więc ciężko się odnieść, czy taki kredyt (300K) będzie dla was obciążeniem. To po drugie. Co do wstrzymywania, to wstrzymanie może potrwać bardzo długo, i mowa tu o latach i wcale nie dwóch czy trzech. To po trzecie.
spoiler start
Lepiej już było.
spoiler stop
Na moim przykładzie - brałem kredyt na 325k (na szczęście bardzo asekuracyjnie).
Raty na początku ok. 1250zł, teraz ok. 1600zł, raty w maju (wtedy mam przeliczenie na podstawie wibor 6M) pewnie jakieś 2100-2200zł.
Gdyby się okazało że na początku 2023 będę płacił 3 klocki nie byłbym zaskoczony ani trochę, przy cudownej polityce rozdawnictwa, skrajnej niekompetencji Glapińskiego (jeszcze niecały rok temu mówił że stóp absolutnie nie trzeba ruszać) i ogólnoświatowych trendach (no bo inflację wywaliło wszędzie) wiadome było że szambo wybije - oczekiwałem tego, choć nastąpiło szybciej i dotkliwiej niż myślałem.
Dodajmy do tego że drożeje absolutnie wszystko, paliwo, gaz, prąd, żarcie, elektronika*, no i potencjalnie nadal kredyty (tzn. to wręcz pewne - pytanie ile jeszcze).
Czy będziecie to wszystko w stanie udźwignąć? Tu i teraz może tak, ale jest realna szansa że dojdziecie do momentu kiedy będziecie oscylować między wyjściem "na zero" a koniecznością sięgnięcia do oszczędności.
Fascynują mnie ludzie którzy potrafią żyć na krawędzi, ja przy podanych sumach zdecydowanie zbierałbym dalej aby obniżyć kwotę kredytu, szczególnie przy tym jak nieprzewidywalne jest RPP (przypominam, ja będę płacił 1000zł więcej, mówimy o różnicy w skali pół roku).
* tanieją tylko karty graficzne - raj dla Hydro2.
Niewątpliwie macie jakieś zdolności, ale nie jest to zdolność kredytowa.
Bank przewiduje: utratę pracy, dzieci, choroby, wydarzenia nagłe, rozwody i wiele wiele innych.
Przychody niskie a ryzyka duże = procenty wielkie.
Nie bierz.
Dodatkowe rzeczy, których inni nie podali:
- własne mieszkanie / domek to koszty urządzenia albo remontu. Macie na to fundusze? Wiadomo, można kupić z rynku wtórnego, ale jak zepsuje się pralka to już właściel nie naprawi lub wymieni
- oprócz kredytu licz też koszty mieszkania np. czynsz, prąd albo podatki. To nie jest tak, że zamienisz to co płacisz za wynajem na ratę kredytu ALE rata + koszty mieszkania.
- przez pierwsze miesiące możesz płacić więcej raty niż Ci pokaże kalkulator doradca bo np. nie będzie przepisana księga wieczysta. Może ktoś lepiej zna się na prawie i to opisze dokładniej.
Ogółem decyzja jest bardzo trudna, nie umiem powiedzieć tak czy nie w twoim wypadku. Gdybym ja brał kredyt i okazało się, że po opłacie wszystkiego zostaje mi kilkaset złotych, to nie brałbym kredytu. Jeżeli została by mi wyższa kwota to decydowałbym się na kredyt. Mam zapas na wyższe raty i nieprzewidziane wydatki np. samochód albo zęby. Oczywiście kwoty mogą się różnić dla różnych rodzin. Chodzi mi o to, że nie brałbym na styk :)
Z jednej strony - nie bierz bo rosną
Z drugiej strony - bierz, bo jeszcze bardziej urosną i będzie ciężej
Bądź człowieku mądry...
Dokladnie. Wielu zapomina ze wynajem to WOLNOSC.
Ale mnie to rozpierdala, wolność może i tak, a po tych 30 latach życia na wynajmie masz figę z makiem. Tak przynajmniej jak już doczłapiesz do końca spłaty masz jakiś majątek w rodzinie - głównie jak już odejdziesz z tego świata twoje dzieci dostają największy boost pieniężny w swoim życiu i cykl kręci się dalej. Masa ludzi w wieku 20-40 lat osiągających stabilność finansową, chcących pójść na swoje, założyć rodzinę etc. co ma ma zrobić? Mieszkać na garnuszku rodziców całe życie, czy nabijać cudzą kabze? Z drugiej strony też nie jest różowo bo żyjesz w kagańcu przez połowę swojego życia, widmo choroby, utraty pracy itp. I tak w tym kraju życie nie rozpieszcza.
Zapomniałem dopisać jednego kredyt na 30 lat max zarobki wspólne około 6500 zł we dwie osoby( czyli np ja zarabiam 3500 zł,a żona 3000).
Dodam że mieszkanie mamy zamiar zakupić w Krakowie chyba że ewentualnie brać inne miasta pod uwagę np Wieliczka,Proszowice,Bochnia,Niepołomice lub wziąść kredyt mniejszy np na 250 tyś max plus wkład własny...
Przy takich zarobkach to spłacenie 50tyś. i zachowanie normalnego poziomu życia będzie problemem.
Zobacz ile realnie jesteś w stanie odłożyć przez rok i jak to się ma do rat.
Jakby ludzie mieli "zapasy" kredytu by nie potrzebowali....
I to usprawiedliwia braki w mysleniu? To czemu nie biorą chwilówek?
Czytam niektóre wypowiedzi i szczerze- nie wiem co niektórzy mają w głowach. Spiski, zaciskanie "pętli"... no pewnie, lepiej nadpłacać komuś kredyt i cisnąć na wynajmowanym- czyli de facto, wyrzucać pieniądze w niebyt. Mieszkać gdzieś trzeba i płacić za to mieszkanie też, więc lepiej chyba spłacać swoje a nie cudze.
Druga sprawa, czy faktycznie te 300 tyś wystarczy na mieszkanie, szczególnie w większym mieście.
Kolega z pracy brał 360 tys 2 lata temu na start miał około 1200 zł zaczęły się zmieniać stopy i skoczyło mu na 1400 zł obecnie ma 1700 zł po zmianach z wczoraj mówi że będzie około 2000 zł.
Ja miałem kupić mieszkanie za 330 tys utargowalem na 280 tys zł z czego 20 tys wkładu miałem więc kredyt na 260 tys. Brany 8 lat temu pozostało mi do spłaty ciut ponad 200 tys zł. Nie brałem żadnego pośrednika bo dla mnie to oszustwo lepiej samemu załatwić chodziłem od banku do banku aby przestawili ofertę bez składania zapytać i potem do innego banku czy dadzą lepszą ofertę. Raty przez 8 lat skakały od 1100 zł do 1360 zł po zmianach wczorajszych będzie pewnie z 1450 zł. Sprawdzając oferty zakupu sprzedaży mieszkanie obecnie warte jest około 460 tys minimalnie po remoncie i kasie które włożyliśmy od dewelopera do stanu obecnego. Więc interes ogólnie dobry. Obecnie zarabiamy z żoną ponad 10 tys. Na 3 osobowa rodzinę plus spłatę kredytu starczy plus wpłacamy córce kasę na konto żeby mogła sobie kiedyś coś kupić mieszkanie auto czy co t będzie chciała.
Takie w sumie głupie pytanie, ale tutaj jest paru co to się znają a przechodząc przez wszystkie komentarze mam wrażenie, że jedyne wyjście to po prostu obejść się smakiem, więc jedziemy:
Hipotetycznie - gdyby ktoś np. chciał się w najbliższych latach przenieść do domu za miastem i wynajmować swoje mieszkanie w centrum to jest jakieś światełko w tunelu czy mam zbierać gotówkę aż uzbieram?
Pytam dla kolegi.
Witam chciałbym wziąć kredyt jako małżeństwo tylko jak widać stopy,wibory,rrso itp poszło w górę.Głównie chodzi o to w jakiej najlepiej kwocie wziąć ten kredyt lepiej 200 tyś czy jak to się mówi klasycznie 300 tyś zł(oczywiście wkład własny mamy więcej niż np dajmy że jest do 90-100tyś zł) dodam że obydwoje mamy umowy na czas nieokreślony.Ktoś się orientuje teraz jak wziąć kredyt liczymy od stycznia do marca czy oni też odczuli bardzo podwyżki cen kredytu czy nie oraz wiem że bardzo ucierpieli ci co brali 1,2 lata temu.Głównie chodzi mi czy lepiej się wtrzymać czy siedzieć na wynajmowanym(choć jak widać poszedł on 100 procent do góry) czy to też zależy od miesiaca kiedy było brane czy będzie?Mam doradzę kredytowego ale on jak to stwierdził to moja decyzja...
Odkladaj kase i czekaj az ci co wzieli kredyt pojda z torbami.
Wtedy bank wystawi ich domy za polowe ceny co kupili, a ty wejdziesz wtedy caly na bialo z gotowka i bedziesz przebierac w ofertach.
Ja biorę, w tej chwili zarabiam 3500 netto, jakbym brał mieszkanie za 300k plus wkład własny 60k to doradca wyliczył mi ratę ba 1200-1300. Ludzie muszą gdzieś mieszkać, dziś za wynajem kawalerki we Wrocławiu chcą 2k miesięcznie. Kredyt jest i tak lepszym wyjściem niż wynajem, spłacasz komuś ratę i jeszcze dajesz tej osobie zarobić całkiem sporą sumkę przez te lata po czym zostajesz z niczym. W dwie osoby dacie radę.
Aniol A umiesz wyciągać wnioski?
Sprawdź mainstream Polski i na zachodzie przecież jasno wynika że będzie wojna z dyktaturami i już nas przygotowuja A Ty jeszcze pętlę na 30 lat planujesz.
Już jadą z fałszywymi flagami to samo było po wtc i wiesz co się zaczęło? Tym razem jeden z wrogów graniczy z Polska A drugi niedaleko pierwszego za wodą więc tym razem my będziemy w grze. A wiesz jak zazwyczaj się dla nas kończą te gry.
A nawet jeśli musisz to czekaj bo to ostatnie chwile normalności i w ciągu roku pierdyknie A wtedy nieruchy polecą bo ludzie będą gotówkę potrzebować A nie mury i stopy mogą spaść żeby ratować budżet.
Lepiej zainteresuj się rynkiem kryptowalut i zacznij świadomie inwestowac. Sam bitcoin może być w przyszłości i to wcale nie dalekiej warty nawet milion dolarów.
Jak już zarobisz to nie będziesz potrzebował pożyczki z banku tylko pójdziesz z walizka pełna forsy do dewelopera kupić sobie mieszkanie.
Ja ci powiem jak powinno się brać kredyt gdy ma się do dyspozycji takie pieniądze netto .
300 tys ....
warunek 1 praca dla Ciebie i żony (umowa na stałe i pewnej firmie i świadomość dobrej pozycji wewnątrz zakładu pracy - na zasadzie dobrze wykonuje swoją pracę, niełatwo mnie zastąpić - branża w miarę pewna nieobarczona dużym ryzykiem zwolnień).
50 Tys na koncie pieniędzy , które nie są mi do niczego potrzebne(ani dzisiaj ani za rok ) wiem że jak będe kupował lodówkę za pół roku bo się spierdzieli nie będe ich musiał dotykać .
Kwota kredytu i ewentualne inne środki , które mam pokryją koszty budowy domu lub kupna mieszkania w 110 % - tak nie żartuje 110% tego co myślisz że wydasz. (Nie licząc tych 50 tys:-))
Jak sam się nie znasz to nie licz , niech Ci pomoże ktoś kto się tym zajmuje .
Zdrowie i siła do pracy i wyrzeczeń .
Dużo szczęścia po drodzę i może Ci się udać.