Ja za to nie rozumiem, jak z porządnego serwisu o grach można się było przerodzić w taki śmieciowy tabloid. Clickbaity, prowokacje, listy top 10 pisane na kolanie w toalecie, brak recenzji...
Dział publicystyki i felietonów jest w zasadzie do zaorania, całe zasoby przenieść do działu recenzji. Gdzie recenzja Tales of Arise, gdzie nowego Life is Strange? Podobno nie ma czasu na pisanie o rzeczach które się nie klikają a ostanie recenzje to jakieś no name gry o których nikt nie słyszał. Na pewno się dobrze klikały. Jest recenzja gry która w szczytowym momencie na Steamie miała 380 graczy a nie ma recenzji gry która miała 60k. To nie jest śmieszne.
Ja tam Uncharted lubię za to czym jest - współczesną adaptacją Indiany Jonesa. Fajni bohaterowie, spoko fabuła, ciekawe miejscówki, po trochę walk, zagadek i cut-scenek, a to wszystko opakowane w liniowej przygodzie. Bardzo przyjemna odskocznia od wszelkich gier z otwartym światem i rozwleczoną przez masę misji pobocznych fabułą.
Ja też nie rozumiem fenomenów The Elder Scrolls, czy Assassin's Creed. No i co w związku z tym? To nie jest powód do pisania takich nic nie wnoszących, prowokacyjnych tekstów. Zajmijcie się lepiej pisaniem recenzji, bo ich ilość jak na tak duży serwis (podobno jesteście największym tego typu serwisem w Polsce xD) to jest jakiś dramat.
Ten serwis się naprawdę stoczył,aż smutno się patrzy.
To raczej normalne odczucia każdego normalnego nie fanboya. Przeszedłem wszystkie 4 Uncharted, każda mega znużyła mnie powtarzalnym gameplayem i strzelaniem, każda spodobała pod kątem oprawy graficznej (w swoim czasie) i epickością przygody. I tyle. Nie ma co się rozwodzić na tymi grami, zwykłe gameplayowe przeciętniaki.
Szkoda, że najgorsze teksty na stronie budzą najwięcej emocji, zachęcając by je skrytykować przez co napędzają ruch i okazują się być najbardziej opłacalnymi. Potem nie opłaca się tworzyć jakościowych, bo szybciej i prościej te co się klikają. Poziom zjeżdża, a frustracja użytkowników sprawia, że tylko przyspieszają ten proces, bo nakręcają opłacalność tych tekstów, które podobają im się najmniej. Błędne koło, do którego niestety sam się przyczyniam pisząc ten komentarz XD
"Gry, które są nudne", "Soul Reaver niegrywalny", "Uncharted kiepski" - sięgacie dna chłopaki tymi wpisami. Wyrzygać się na coś każdy głupi potrafi. Sztuką byłoby np. obronić jakąś powszechnie krytykowaną pozycję.
Publicystyka sięgnęła dna. Zaraz chyba zacznie się pukanie od spodu...
Genralnie gra sama się przechodzi , pamiętam jak kupiłem ps4 pro i ograłem najpierw RDR2, później wziąłem się za Uncharted 4 i mówię w połowie gry , o cholere tu chodzi , przecież to filmowa średnia gierka , skąd to pianie .... Ten sam problem miałem z pierwszą część The last of US , niezła gra , dwójka natomiast świetna.
Z całej serii grałem tylko w (podobno najlepszą) czwórkę i po początkowym zachwycie tempem akcji i naciskiem na fabułę, dotarło do mnie, że tytuł jest co najwyżej przykładem największych grzechów współczesnych produkcji AAA (szczególnie na konsolę Sony). To jest samograj, w którym jedynym aspektem na który mamy wpływ są bezustanne, nudne potyczki w koszmarnej konwencji cover shootera. W dodatku są one bez sensu z fabularnego punktu widzenia. Oczywiście gra nie obyłaby się bez „otwartych” elementów. Niestety to część ogólnego trendu i obecnie ciężko o produkcję AAA która nie przechodziłaby się sama. Za to wszystkie są piękne.
Ograłem to dopiero na Ps4. Strzelanie jest po prostu tragiczne i zamiast być trudne jest zwyczajnie toporne. Po prostu jak idę i widzę nagle masę osłon to już wiem, że czeka mnie 15 minut strzelania z kolejnymi falami wrogów... Fabularnie było powiedzmy spoko, bo lubię takie klimaty. Fajne też były sekwencje jak pościg z U2 albo samolot z U3. Ale strzelanie dramatycznie obniża odbiór tej gry... po prostu mi się nie chciało do tego stopnia, że w U4 w pewnym momencie zmniejszyłem poziom trudności i dałem to OP wspomaganie strzelania, żeby jak najszybciej przechodzić te daremne sekwencje.
Natomiast w TLOU strzelanie było super, więc jak widać da się.
Właśnie sobie uświadomiłem że to jedyny serwis w którym bardziej od artykułów interesuje mnie sekcja komentarzy. Są jak nigdzie indziej bardzo rzeczowe. A odnośnie Uncharted to dla tej gry kupiłem PS3 (i dla Demon`s Souls). Mało mnie obchodzi czy to fenomen czy nie. Ja się bawiłem na przy każdej odsłonie świetnie :)
Popieram zdanie autora. Jak dla mnie Uncharted to gra dla dzieci. A "sekwencje platformowe" były beznadziejne i nużące. W ogóle każdy ma swoje zdanie i ma do tego prawo, żeby mówić co mu się nie podoba, a widzę na forum wielki hejt i płacz fanbojów. Co za świat ;)
„Uncharted” zaczynał jako klon „Tomb Raidera” i może „Indiany Jonesa”. W miarę rozwoju gier w kierunku casualowym „Tomb Raider” po reboocie przejął niektóre elementy z „Uncharted”. Można by powiedzieć, że te dwie gry zrzynały od siebie nawzajem. Przy czym, chociaż to subiektywne, „Tomb Raider” na razie wciąż jest ciekawszą serią.
Coś popularnego, ogólnie uznanego -> bach "nie rozumiem tergo fenomenu"!.Jaki ja alternatywny!
Ja za to nie pojmuję fenomenu God of War'a w nowej formule. Gra dla mnie totalnie nijaka, nudna i kompletnie bez tempa akcji. Ale właśnie dlatego mamy tyle gatunków, żeby wybrać coś dla siebie. Nie wszystko musi nam pasować i czasami zdarza się, że pewne gry mimo iż przez opinie publiczną są okrzyknięte megahitem mogą nam nie pasować. Dla mnie jest to GoW czy Days Gone, a na przykład takie Uncharted mogę ogrywać non-stop, a tym bardziej "czwórkę".
No dobra, niby bait i żenada, ale festiwal trollerki w komciach też klasa. Te wojny RDR2 vs U4... Ci koneserzy grający w same ambitne indyki i rogale zamiast samograjów - pycha!
Uncharted mimo wszystkich swoich wad jest świetny w tym co robi. To niezobowiązująca, przygodowa gra akcji pełna "set piece". Ta formuła pozwoliła masie ludzi, którzy do tej pory nie interesowała się grami wkręcić się nie dzięki niskiemu progowi wejścia.
Trzynaście
Jasne, że możesz sobie zwiększyć poziom trudności, tylko cierpi na tym tempo starć, które choć bardziej intensywne, są jednocześnie dłuższe, a w kontekście całej gry stają się monotonne. Uncharted tworzono z myślą o "normalu" by rzucić gracza w centrum akcji i to czuć podczas gry,
A gdzie temat "Nie pojmuje fenonemu zakupu fify "nowej" co rok to już by było bardziej ciekawe niż o Uncharted który bardzo dobrą grą razem z Larą croft
Zgadzam się praktycznie ze wszystkim co napisał autor a rzadko mi się to zdarza.
Ofc niebieska fanbojka będzie bronić jak lew ale kalwa jesteś z ppe więc ich stękanie Cię nie rusza.
Zawsze fajne są opinie typu: "Mi się nie podoba. To dlaczego się innym podoba." :) Jak widać po sukcesie sprzedażowym serii. Ludzie chcą takich gier. Rynek szybko weryfikuje. Ja np nie jaram się zupełnie nowymi grami typu Fifa, CoD. A są to tytuły co nową odsłonę zarabiające duże kwoty gotówki. A nie pisze wszędzie że "Jak możecie w to grać. Przecież to chłam, z małą ilością zmian". Ludzie są różni, kwadratowi i podłużni. Osobiście ogrywałem serię dwa lata temu. Co powiedzieć o jedynce to faktycznie, jak na dzisiejsze standardy trąci my... padem. Ale grało się przyjemnie. Praktycznie każda cześć to udane przygodówki.
"zautomatyzowany charakter rozgrywki nastawionej na widowiskowość
Źródło: https://www.gry-online.pl/opinie/nie-pojmuje-fenomenu-uncharted/z7c3a&STR=3", jakoś wspomnianym powyżej CoD-ie to nie przeszkadza. Osobiście uważam że seria ma dużo fajnych smaczków: https://images.eurogamer.net/2015/articles/1/8/3/1/2/0/2/146360122354.gif
Ale rozumiem, dzisiaj artykuł/felieton na portalach ma być kontrowersyjny, chwytliwy. By były kliki i wyświetlenia. ;)
Dla mnie Uncharted to trochę taki benchmark graficzny, bo trzeba przyznać, że te gry zawsze robiły niezłe wrażenie pod tym względem. Fabularnie te gry też nawet dają radę, ale jeżeli chodzi o gameplay, to jak dla mnie trochę wieje nudą, zwłaszcza te elementy wspinaczkowe potrafią nużyć, a jest ich w grze całkiem sporo.
Moja opinia jest podobna, gry z serii uncharted to najwyżej mocne średniaki takei gry 6/10, czasem gra sie fajnie czasem nie. Nie ma tragedii bo jednak wszystkie 4 przeszedłem, ale rewelacji tez nie ma
Uwielbiam to gdy autor napisze coś kontrowersyjnego a potem zniknie.
Generalnie po wzmiance o TR jako lepszej grze wyszedłem z tekstu.
Zdecydowanie wolę humor innego typu – taki, jakim cechują się gry Yoko Taro czy Sudy
Porównywać Uncharted do japońskich gier... Co ma piernik do wiatraka? Gdy nie lubię humoru Monty Pythona, to nie oczekuję, że Żywot Briana będzie zrobiony w stylu Stanisława Barei, bo będzie Monty Pythonem. Trudno po awanturniczym Uncharted oczekiwać humoru z anime.
Ja też nie pojmuję, w połowie każdej części modliłem się żeby zaraz był koniec, bo nie wiem jak Was ale mnie strzelanie do tysiąca kuloodpornych wrogów za każdym zakretem nie rajcuje.
Też uważam, że to mocno papierowa seria z płytkim jak kałuża gameplayem. O ile czwórka broniła się pod kątem balansu rozgrywki i fabuły (banalnej, ale całkiem wciągającej) tak pierwsze 3 części pod kątem gameplayu nie odbiegają za bardzo od starodziejnych gazetówek za 10zł od City Interactive.
Też nie pojmuję tego fenomenu. Zmuszałem się do gry w czwórkę i odpadłem.
Ach, jak zawsze. Ktoś ma inną opinię na temat czegoś? Jak tak można? No i świetne komentarze w stylu "ty nie lubisz? Ale masz tutaj 1000 innych osób, które to lubią", "Skoro nie lubisz, to po co to piszesz?", tak jakby powinno się pisać tylko pozytywne opinie na temat danych produkcji.
Kiedy myślisz, że nie można już niżej upaść, zawsze się znajdzie ktoś, kto napisze taki felieton. Przykre, co stało sie z GOL’em.
Mnie gameplay w tych grach po prostu nudził.
Złapałem się na tym, że grałem w te gry tylko dla postaci i cutscenek.
Uff... przynajmniej mam pewność, że nie jestem sam.
Dla mnie mega słaba seria (przeszedłem póki co pierwsze trzy odsłony). Kompletnie się nie dziwię, że nie puścili wszystkich części na PC. Wiele osób po zagraniu w tragiczną jedynkę dałoby sobie spokój z resztą.
IMO Tomb Raidery dużo lepsze i ciekawsze gameplayowo.
Seria jest znakomita. Owszem strzelanie jest co najwyżej poprawne ale dokładnie takie samo jest w genialnym Spec Ops: The Line. Ten drugi tytuł wspominam nie bez powodu, podobnie jak w Uncharted strzelanie jest tylko wypełniaczem, główna część zabawy jest gdzie indziej. W The Line jest to ciekawa interpretacja "Jądra ciemności" a w Uncharted znakomita przygoda w stylu Indiany Jonesa lub filmu "Skarb Narodów".
Porównywanie tego do Tomb Rajderów (rozumiem że tych nowych) to po prostu głupota. Po pierwsze dlatego że to te nowe Tomb Raidery są zrzyną z Uncharted a nie odwrotnie.
Po drugie, o ile pierwszego z nowych TR przeszedłem z jakąś tam przyjemnością to poza Larą która powiedzmy trzyma jakiś tam poziom reszta postaci jest napisana tak źle że słuchanie dialogów fizycznie boli a fabuła to po prostu zlepek bzdur bez ładu i składu.
Każdy ma inny rodzaj gier w które celuje. Jeden siedzi całą dobę w piwnicy szukając tytułu na 300 godzin, a inny chce wieczorem razem z dziewczyną zagrać w jakaś grę która zastąpi im film na netflixie.
Nie ma co oceniać.
Ja nie pojmuję fenomenu Uncharted, Read Dead Redemption, GTA V, Dying Light, Cyberpunka 2077, Far Cry, The Last of Us, nowych Assassin's Creed, Call of Duty, Battlefieldów, Watch Dogsów, Control, gatunku Battle Royale, Death Stranding, Residentów FPP, nowych gier Blizzarda, The Division oraz The Order 1886.
Zatrudnicie mnie? Tyle pomysłów na artykuły... To nie może się zmarnować!
To nie tak, że nie wszyscy mają takie same gusta i nawet jak coś jest popularne, nie musi nam się spodobać.
5/10, bo wszedłem i napisałem komentarz. Swój cel artykuł zrobił.
Szkoda, że wartość merytoryczna artykułu zerowa.
Widzę inspirujecie się najgorszymi, PPE. Skopiujcie jeszcze coś od Łowców Gier i będziecie PPE v2.
spoiler start
www.facebook.com/382984318446358/posts/3106581312753298/?_fb_noscript=1
spoiler stop
Sekwencje platformowe byłyby bardziej satysfakcjonujące, gdyby nie były tak zautomatyzowane. Za mało zależy tutaj od gracza, aby czerpać z nich radość.
Podobnie jest z sekwencjami kipiącymi od akcji. Fajnie wyglądają, robią wrażenie swoim rozmachem, ale mało w tym wszystkim udziału gracza.
Skąd ja to znam, dla niektórych to gry generacji. Dobrze, że jestem starszym graczem bo gdybym został nim za czasów takich gier jak Uncharted to może też bym miał takie zdanie, że to gry generacji.
Uncharted to jedna z najbardziej cenionych serii. W teorii powinna spodobać się i mi, bo cenię sobie dobre, liniowe gry akcji. Niestety, sporo mi tutaj nie zagrało, toteż nie potrafię pojąć fenomenu tej przereklamowanej serii.
Ledwo wstęp, a już człowiek nie ma powodu, aby resztę brać na poważnie...
Uznawanie siebie za nieomylny gustowny pępek świata i w przypadku, gdy kultowa seria ci nie podejdzie, to nie ma jakiejś choć zachowawczej krytyki, tylko z grubej rury, od razu "PRZEREKLAMOWANA seria"...
... Boże - skąd wy bierzecie tych ludzi do tych artykułów...
O to to to... mam to samo. Lubiłem gry z ps2 i wczesnego ps3, od tamtej pory wszystkie ich gierki to pseudo gry.
Dla mnie ta gra to przede wszystkim bardzo dobra historia ale reszta jest już przeciętna. W fabule też jednak pojawia się kilka rażących nieścisłości. Jakim cudem żona Natana znalazła się w hotelu na Madagaskarze? skąd wiedziała, że on się tam zatrzymał? Akcja, strzelaniny, wspinaczki. Na tych polach Lara jest lepsza. Autocelowanie to partactwo. Celować da się tylko w klatę. Nie można podnieść celownika i celować w głowę. Irytujące przy przeciwnikach za zasłoną wychylających tylko głowę. Dowcipy Natana to suchary jak z Familiady. Były żenujące. Szukanie przejścia żeby posunąć fabule do przodu też zrobione idiotycznie. Najgorzej było w domu tej starej baby co znała matkę Drak'ów. Można było tak utknąć na dłużej i to jest wnerwiające.
„ Pierwsze, o czym myślę w związku z tym ostatnim, to nagminnie występujące sytuacje, w których Nathan krzyczy „Oh, crap!”.
To kwintesencja tej serii. To dużo mówi o tych grach. To nigdy nie było coś poważnego, nawet jak w czwórce i dodatku próbowali to zmienić. Seria zawsze była lekka i przyjemna. Włączasz na normal i grasz bezwysiłkowo. Inaczej się w to nie gra, bo nie ma specjalnie sensu. Chcesz coś poważniejszego, mocniejszego i bardziej wymagającego od Psiaków Sony, to włączasz TLoU. Nie Uncharted, to zupełnie inna seria. Te serie włączasz kiedy masz totalnie pusto w głowie, czujesz się zrelaksowany i chcesz się bardziej odprężyć. Ale trzeba też tu przyznać, że długie i niepotrzebne wymiany ognia często psują tu doświadczenie jakie ta seria ma dawać.
W sumie dobra taktyka.. Bierzemy na cel coś bardzo popularnego (ostatnio był to Dom z papieru) i już w tytule delikatna aluzja, że będzie "niemiło", w końcu wiadomo, że najlepiej klika się krytyka i kontrowersja. Oczywiście na końcu trzeba dodać coś w stylu pozytywnego zakończenia (tutaj jakieś miłe słowo typu Zarówno cała seria Uncharted, jak i The Last of Us to pod tym względem najwyższa półka i wysokich walorów w tym aspekcie owym dziełom nigdy nie odmówię
, żeby całość miała lepszy wydźwięk i gitara, wrzucamy i niech się klika i komentuje. Działa to świetnie jak widać, więc pogratulować. Od siebie polecam następnym razem uderzyć w fabułę TLoU 2, skoro już tytuł został wspomniany, dopiero wam "czytalność" skoczy.
Faktycznie strzelanie w unchartedach jest słabe ale gameplay jest dość urozmaicony, zagadki, platformowanie. cutacenki są genialne, dialogi w trakcie gry tez, lokacje bardzo mocno różnią się od siebie, skrypty tez robią robotę. Najbardziej podobała mi się dwójka ale cała seria jest dobra i trzyma poziom i fajnie się w to gra… może poza jedynka.
Ciężko się nie zgodzić z autorem. Najzabawniejsze że wiele osób uważa tę serię za dowód dominacji Playstation nad Xboksem.
Ale się sekcja komentarzy zesrała że ktoś ma inne zdanie. A fakt jest taki że 1 to gówno z zalewającymi ciebie falami przeciwników, 2 to gra zabita przez to że gra udaje tomb ridera przez co trafiamy na głupich przeciwników rodem z serią z larą croft. 3 to pokaz ewolucji serii gdzie w końcu naprawiono spierdzielone podstawowe rzeczy w strukturze gry, mechaniki strzelania i celowania w grze akcji xD. 4 jedynie jest grą która nie wygląda na topornie zrobioną.
Nie pojmuję fenomenu Uncharted
Tak jak Ja gry, Counter-Strike: Global Offensive.
Ja tam z uncharted mam jeden duży problem - akcja akcją, fabuła fabułą, ale główny bohater po prostu jest seryjnym mordercą, który w połowie gier zabija, bo chce się bardziej nachapać (choć są wyjątki, np. w 4 ma motywację).
W Tlou2 jest to samo - dysonans ludonarracyjny, gdzie postać w przerywniku cyka się przed zabiciem jednej-dwóch osób, a w gameplayu otwiera ogień do tuzina oprychów. Tyle, że Nathan ani przez chwilę nie ma rozterek, że zabija setki ludzi tylko dlatego, że też chcą skarbu (a zazwyczaj wątek końca świata/supermocy wychodzi gdzieś później). Systemy też niewiele pomagają - na palcach jednej ręki można policzyć, gdzie można faktycznie się przekraść obok wrogów, zamiast po prostu ich powyrzynać.
Ale hej, Indiana Jones też mordował na potęgę.
Teraz już wiem jakie emocje mogła wzbudzić moja ne... niepochlebna opinia o Gears of War 1 (w wersji UE) i 2.
A co do serii Uncharted... 2 i 3 ukończone na najwyższym poziomie trudności! Więcej chyba nie muszę mówić.
Ja np nie rozumiem jak ktoś może w ogóle grać w Horizon, dla mnie bardzo nudna gra - czy mogę napisać o tym artykuł na główną?
Nikogo z gol nie obchodzi, że się wam nie podoba jakość kontentu. Podoba się natomiast to, że komentarze kipią skrajnymi opiniami, bo ważne są statystyki ale tego nie trzeba nikomu tłumaczyć po za najmłodszymi. Przeglądałem najpopularniejsze strony zagraniczne o grach i muszę przyznać, że jakością wykonania i zawartością (nie mówię o tekstach) gol ma najlepsze ( czekam na propozycje) no i jeszcze gamepress ale to gol tylko po ang. Natomiast niestety jakość artykuł spadła, bo to konsekwencja kapitalizmu (mimo, iż w jakimś tam stopniu bliżej mi do tego systemu niż innych, to takie jego wady). Spadek jakości nie objął magicznie tylko tego serwisu a wszystkie media w tym seriale, filmy, youtuba oraz serwisy informacyjne. Ale najbardziej w tym serwisie nie cierpię tej chędożonej poprawności politycznej, usuwania komentarzy i cenzury, bo co to za średniowieczny pomysł by czyjś z dislajkowany komentarz przez paru użytkowników/ekspertów ukrywać. Co to ma za funkcję, chronić mnie i innych użytkowników przed.. no właśnie przed czym?
Mhm, fan chińskich bajek, i tego co "stare i japońskie" ocenia do bólu zachodnią grę. To tak jak przeciętny właśnie fan Uncharted, Killzone czy Call of Duty, miałby napisać swoją opinię o dowolnym jRPG'u. Nie ma rzeczy dla wszystkich.
Kalwa dalej się żurem Wło takie same kiepskie teksty piszesz na PPE byle tylko kliki były to powie tak spod Klik bajty i tyle żeby wywołać gówno burzę jesteś najgorszym redaktorem jakiego spotkałem w Internecie
Nie wierzę sam sobie - będę bronił.
Rozumiem znaczną większość argumentów autora. Nie znoszę Uncharted 1 - model strzelania jest po prostu okropny, wspinaczka (ale to akurat w całej serii) nie umywa się nawet do Tomb Raiderów (od Legendy w górę), lokacje są niesamowicie nudne i nieinteresujące, a strzelania jest po prostu za dużo. Paradoksalnie za lepszą grę uważam Złotą Otchłań na Vitę - bo to gra mobilna i bardzo imponuje mi to, jak wygląda i jak się w nią gra na tak słabym (w porównaniu do PS3) sprzęcie, a i tam w tej dżungli jest kilka ciekawszych lokacji. W dwójce i trójce jest lepiej, zwłaszcza ze strzelaniem, ale nadal kuleje pacing (z tym akurat Naughty Dog ma problem do dzisiaj, ale to zaraz), jest o wiele za dużo denerwującego strzelania, a sekcja na pociągu w Uncharted 2 to rzecz z najgorszych koszmarów. Do humoru się nie czepiam - lubię takie głupie, suche żarty; trafia do mnie też Marvel, ale jak najbardziej rozumiem, że komuś może nie odpowiadać.
Nie lubię za to czwórki. Absolutnie. Fabuła jest nudna i niepotrzebnie rozciągnięta. Sekcje z otwartymi poziomami były okropne, nie rozumiem po co mi w liniowej korytarzówce godzinny segment z jeżdżeniem Jeepem po błocie. Strzelanie nadal nie jest jakkolwiek dobre (ale przynajmniej znośne), wspinanie nadal nie sięga do pięt Tomb Raiderom (nawet Rise czy Shadow), no i jak wyżej wspomniałem, pacing wciąż kuleje. Po co z serii 8-godzinnych gier zrobili tytuł dwukrotnie dłuższy? Nie wiem i się pewnie nie dowiem. W Lost Legacy jeszcze nie grałem, bo nie chciało mi się dla małego tytułu pożyczać konsoli, jak wyjdzie na PC to ogram.
Za to wypowiem się też o TLoU, bo mogę. Jedynki za dobrze nie pamiętam, bo grałem 4 lata temu, ale dwójkę skończyłem tydzień temu, więc mogę powiedzieć to i owo. Po pierwsze - strzelanie jest lepsze niż w pierwszych częściach Uncharted, tu Naughty Dog się czegoś faktycznie uczy. Ale reszta... Sterowanie postacią jest nastawione w 100% na filmowość, nie ma mowy o jakiejkolwiek wygodzie, ma być realistycznie, to że gracz nie ma perfekcyjnej kontroli nad postacią - kogo to obchodzi. Większość "zagadek" polega na przerzuceniu liny przez płot/bramę... naprawdę? To jest gra? To może dam jej fory i potraktuję ją jako "filmowe doświadczenie interaktywne". Tylko, że tutaj wcale nie wypada lepiej (mimo że samym wydźwiękiem emocjonalnym fabuły jestem zachwycony, nie mam żadnych zarzutów co do ogółu fabuły). Pacing jest po prostu tragiczny, gorszy niż w jakiejkolwiek części Uncharted. Gra regularnie cofa gracza do retrospekcji, które go nie obchodzą, w których NIC się nie robi - to jest gra, ja wiem, że retrospekcje są ważne fabularnie, ale tam GRACZ nie robi NIC. W GRZE. Po drugie, potyczek jest znacznie za dużo, znacznie za łatwo jest je oszukać (nie zliczę, ile razy po prostu przebiegłem przez tłum przeciwników ku wyjściu), w połowie gry już męczą, a pod koniec absolutnie nie chce się z nikim walczyć. Dalej - przy przechodzeniu gry w trzy dni (na tyle miałem konsolę) uderzyła mnie jeszcze jedna rzecz - absolutnie żadna skala "przygody". Jedynka ukazywała w 8 godzin podróż przez cały kraj. Dwójka ukazuje trzy dni w jednym mieście, a fabularnie dzieje się w niej naprawdę mało. To nie byłaby w żadnym razie wada, bo fabuła jest świetna - ale dlaczego ta gra trwa bite 20 godzin? Każdy jeden rozdział się niepotrzebnie dłuży, przynajmniej połowa tego czasu to trzymanie lewej gałki prosto i oglądanie cutscenek, druga połowa to strasznie słabe potyczki z przeciwnikami. W każdym razie tymi ludzkimi; potwory jeszcze przejdą. W jedynce się tego nie czuło - bo ona, znów, trwała 8 godzin, nie 18.
Reasumując - moim zdaniem Naughty Dog wcale nie jest "wybitnym" studiem, a żadna z ich gier nie otarła się o ósemkę, dziewiątkę, a już zdecydowanie nie o tę mityczną dziesiątkę. Tworzą piękne gry, wyciskające ostatnie soki z konsol Sony, a TLoU 1 i TLoU 2 to gry z genialnymi fabułami, które pozostaną mi w pamięci na długo. Nie zmienia to faktu, że gameplayowo to po prostu średnie skradanki z wieloma wadami, a Uncharted to średnie gry akcji z jeszcze większą ilością wad. Tak naprawdę moja ulubiona gra ND to prawdopodobnie Crash 3, potem Jak 1, a podium zamykają TLoU i Uncharted 3 - obie reprezentują podobny, siódemkowy, poziom. Tak jak autor - nie rozumiem fenomenu i prawdopodobnie nie zrozumiem, ale co ponarzekałem, to moje.
Ostatnie Felietony strasznie gówniane czyżby wszyscy dobrzy pracownicy z Gry-Online robią TVGRY, a tutaj straszycie takimi wpisami?
W sumie autora popieram. Niedawno pobawiłem się w Uncharted i srogo wynudziłem. W sumie najgorzej to mi się tam śledziło historie (na czele z nudnym hero), co przy tak "kinowej" grze jest niedopuszczalne. Nie moja bajka.
No uniosłem się trochę czytając ten artykuł i to coś żem popełnił:
Wara od Uncharted
No kurde, coś się nie zgadza. Rozglądam sie dookoła, teren sprawdzam, wzrokiem penetruję, ale zagrożenia bezpośredniego nie widzę. Nogą ruszam, łokcie swoje wyprostowuję, plecy w koci łuk naprężam, ale dalej niczego nie dostrzegam, więc chyba jestem bezpieczny. Teren przed sobą obserwując skrupulatnie, zaczynam pełzać powoli, jak jaszczurka, jak gibbon, jak krzyżówka meduzy z kameleonem, no nikt nie jest w stanie mnie dostrzec, wszak ja sam siebie nie widzę, normalnie masakra jakaś, Wietnam i Czarne Berety, tak dobry, kurka wodna, jestem. Oddycham powoli, nie spinam się, wiem doskonale, iż maraton to to nie jest, szybki bieg po zdobycz raczej, jednakowóż gdzieś w tyle głowy mojej myśl świta, że bez bez ofiar, poświęcenia, krwi i potu, misji mojej wypełnić się nie da. Kąty oczu moich nie notują żadnego ruchu, słońce stoi dokładnie tam gdzie stało a wiatr od przodu wiejący utwierdza mnie tylko w przekonaniu, iż obecność moja, jakkolwiek w miejscu tym wysoce niepożądana, niewykryta pozostać może. Mięśnie moje mizerne naprężam i zaczynam czołgać się powoli, jak ostry cień mgły jestem, muskam powierzchnie tnące bezszelestnie, przeszkody terenowe omijając i, niczym wąż jakowyś oślizgły wysoce, zapory na drodze mojej skutecznie omijam, dźwięku żadnego przy tym nie wydając.
Utwierdzając się w przekonaniu, iż ninja to lamery jakieś są, w porównaniu ze mną oczywiście, centymetry kolejne pokonuję, do celu operacji mojej się zbliżając. Tak lekko licząc pokonałem ze dwa razy dystans jak stąd do wieczności, ale warto było, bom w końcu zobaczył cel operacji mojej. Nie zważając na siwe włosy, ktore to znikąd sie na skroniach moich pojawiły, przeszywający ból ciała całego ignorując, głowę uniosłem i zobaczyłem TO. Jakieś pół metra nade mną, w promieniach słońca się pławiąc, wisiał sobie on, delikatnie brązowy, niewyobrażalnie wręcz majestatyczny w doskonałości swojej, kiść dojrzałego winogronu. Moim pierwszym odruchem było sięgnąć po niego, zerwać go, uciec, i, zabunkrowawszy się w zaułku jakimś, skonsumować go z czcią mu należną. Nie była to jednak moja pierwsza operacja tego typu, toteż świadom byłem, iż nic i nigdy nie jest aż tak proste. Przykleiłem się do ziemi, stałem się ziemią, jestem robakiem, żukiem gnojownikiem i sejsmografem w jednym. Moje wyostrzone zmysły wychwytywały, odległy o jakieś osiem mil stąd, tupot mrówek niosących pojedynczy kryształ cukru do kopca a łopotanie motylych skrzydeł przyprawiało mnie o palpitację lewej komory serce. Wiedziałem, że coś się czai za zakrętem, na rogu, albo w pozornie pustej skrzynce po bananach.
Nie, nie jestem jasnowidzem, Kaszpirowskim ani prezesem NBP, to kwestia doświadczenia, lata praktyki, tysiące powtórzeń i miliardy symulacji. Pierwszy raz wziął mnie z zaskoczenia, przyznaję, spociłem się, małe co nieco popuściłem a krople potu o wadze betonowych butów oczy moje zalały. Potem to już z górki poszło a przewidywalność tego, co mnie spotka, wydała mi się, na początku przynajmniej, na wskroś głupia i mądrości mojej, w mniemamiu moim ogromnej, uwłaczająca. Jak to jednak mówiła moja babcia: jeden menel stojący zawsze w tym samym miejscu lepszy jest, niż dwa randomowe Sebixy z syndromem Batmana spadające na ciebie z dachu. Ogarnąłem się, pozę odpowiednią przyjąłem i nigdy, ale to nigdy, nie pozwalam sobie na to, aby spodnie mi na kolana opadały, no bo wtedy to już jest trup, mogiła, kaplica, wybory do Sejmu i kolejne podatki. Czujny jestem, jak łasica, wyrwały i odporny, zawsze do walki gotowy, lubo też ucieczki. Wracam jednak zawsze, nie poddaję się nigdy i w ogóle nie przeszkadza mi to, iż ci, którzy na drodze mojej stoją, zbyt inteligentni nie są. Fakt, bywa ich czasami tak wielu, że liczby mi się kończą w systemie dziesiętnym i muszę się na szesnastkowy przestawć. Największe zaś trofea pilnowane są przez takie, nomen omen, kupy (he, he, kupy, czaicie, no nie?) przeciwników, że normalnie muszę ich binarnie liczyć, bo się skale wszelakie kończą. Zdarzają się wyjątkowi upierdliwcy, zafiksowani totalnie na obronie tego, co prawnie do mnie należy. Twardzi są, nie ma co ukrywać, ale jak już pierwsze siniaki z tyłka znikną i rany na orzeszkach (migdałach, morelach, tudzież brzoskwiniach?) moich jedynych się zagoją, to można ich wycyrklować, zamotać i, ten tego, zwolnić z pełnienia ich obowiązków.
Odbiegłem od tematu odrobinę, w zadumę delikatną popadłem ale już rękę wyciągam, kiść winogronu delikatnie dotykam i w tym samym momencie bramy niebios się otwierają i blask przygody mnie oświeca. Skaczę, kucam, turlam się, podskakuję, salta robię, najwyższe noty w gimnastyce zdobywam, ale prę dalej, na opór nie zważając, amunicję uzupełniam, złom przez adwersarzy moich upuszczony podnoszę i przeciw nim używam, w locie rany moje krwawiące opatrując. Nie do zdarcia jestem, więc cel swój osiągam a krew i pot to odznaki jedynie, medale kolejne, no bo wiecie, dobry jestem w tym co robię. A jak jest się w czymś dobry, no to wiadomo, one się pojawiają, wiecie, te kobiałki, bo one to tak na bohaterów takich jak ja, to okiem tak przyjaznym patrzą, że aż spodnie moje się samoistnie wygładzają (?). Nudne to wszystko, mówicie? Cóż, wolę codziennie biegać po ten kiść winogronu, przygody przy tym niesamowite przeżywając, niźli kopać jakąś szmacianą kulkę i próbować trafić nią jakiegoś biednego typa, który broni jakichś dziwnych patyków wbitych w ziemię. Moje życie to wieczna przygoda a gruby i tak zawsze stoi na bramce.
Lenin/Freezers & Joker & Yabol Prod.
Wiem że wątek już stary, ale też zaliczam się do osób co nigdy nie przekonała się do tej serii. Co prawda sam jej nigdy nie kupiłem na żadne swoje PlayStation, ale przechodziłem z kumplem na jego konsoli i oddawałem mu część swojego czasu na granie. Bo po prostu jakoś mi to nie wchodziło i często zasypiałem przy tej grze.
marzeniem byłaby gra tomb raider i uncharted bez zabijania i strzelania a co najwyżej ogłuszanie jak w batmanie poza tym seria uncharted świetna na czele z częścią drugą !
Świetna seria, jedna z najlepszych na konsolach Sony i jedna z tych, dla których kupowało się PS3 i PS4. Może i TLoU ma lepszą fabułę ale Uncharted ma jednak przyjemniejszy i bardziej filmowy gameplay, skoro wszyscy tak narzekają na otwarte światy to należałoby docenić liniowe gry stawiające na fabułę.
Tomb Raider 2013 r bije na głowę Uncharted! Piękna wyspa, super zagadki, straszne sceny, Uncharted przeszedłem wszystkie części trzymając analoga cały czas do przodu i masakrując Xa
Uncharted 2 było tym czego potrzebowałem w 2009 roku. Solidną gra akcji z epickimi scenami, świetną muzyką i genialnym aktorstwem! (Choć końcowa walka była przegięta ale nie rzucało się to aż tak negatywnie na całość ;))
Za to to co zrobili z Uncharted 4 to czyste arcydzieło.
Przed gwiazdką 2011 ówczesny pracodawca obdarował mnie PS3 za dobre wyniki itp. Uncharted 3 było tam w zestawie, a kolega z pracy podrzucił mi stos gier do ogrania, gdzie były wtedy między innymi wcześniejsze części tej gry. No nic z tego zestawu tyłka mi wtedy nie urwało. Wszystkie multiplatformy wyglądały znacznie gorzej niż na PC, a te ich słynne gry ekskluzywne wydały mi się dość infantylne, a do tego ten okropny pad. Seria Uncharted wydała mi się wtedy kwintesencją gry na konsole, czegoś łatwego na niedzielne popołudnie jak kino familijne. Do PS3 nie zapałałam miłością, a w najbliższy dzień dziecka obdarowałam nim sześcioletniego bratanka.
Bede klikal w te clickbaitowe tytuly od dzisiaj. Moze jak sie zaczniej hajs zgadzac, to cos tutaj bedzie lepiej.
Tryolgia ma swoje problemy i chamskie spawny wrogów czy adwersarze "na kofenie i z motorkiem w tyłku" z jedynki potrafią irytować, ale (zwłaszcza w 2 i 3) świetna przygoda, lekka historia i wszechobecna epickość nadrabiają całe doświadczenie i to z nawiązką :)
Słowo klucz na dziś - konwencja
:))
Proponuje aby ten autor pisał recenzje nowych gier od ND.
Oj Krzysiu, Krzysiu dobre i stare japońskie to mogą być przysłowia ...pojmujesz ;D może gry nie ukończyłeś, może jakaś misja Cię przerosła:D :D :D
Zgadzam się w zasadzie ze wszystkim co zostało tutaj napisane, mimo że mój obecny sprzęt do grania to PS4(na którym gram już kilka lat) więc wszystkim fanboyom już zabrałem argument że jestem jakimś PCMR lub gram na Xbox. Zanim zagrałem w Uncharted myślałem że ta seria jest czymś wybitnym po opiniach oraz zachwytach, co prawda jedynka mi się podobała bo jak na 2007 rok to było coś nowego i innowacyjnego, miała nawet znośną fabułę i logikę świata, ale 2 i 3 to już crapy totalne jadące na schemacie i gameplayowym i fabularnym części pierwszej. Straszne jest fanboystwo, ktoś ma inne zdanie i już jest hejt bo jak tak można exa od sony nazwać słabą grą.....
Ja pójdę krok dalej i napiszę, że nie pojmuję fenomenu gier Sony. Dla mnie są nudne, uproszczone. Bloodborne mi się podobał bardzo.. nawet nie sony gra.
Który to z Gola pozwala publikować te wypociny? Czy was już tam kompletnie posrało? Przecież ten gość to jest porażka..
Na PPE też daje czadu.
Hed, weż looknij.. https://www.ppe.pl/publicystyka/11563/dark-souls-2-to-najgorsza-odslona-serii.html
Ta zaraz sie okaze, ze nikt nie rozumie fenomenu tej gry, a tak dla przypomnienia...
https://www.gry-online.pl/newsroom/wyniki-glosowania-w-plebiscycie-gra-roku-2016/z319090
Sami czytelnicy gola jak i redakcja wybrala ja na gre roku
Nie ma bardziej idealnej przygodowej gry akcji ze strzelaniem, chociaż też mnie niekeidy denerwowała ale to z pwoodu sterowania i przekatastrofalnego pada, sporo na tym taak gra traci
Ja powiem więcej, nie trawię takich gier jak seria Uncharted czy The Last of Us.
Głównie przez bardzo nędzną i do bólu uproszczoną rozgrywkę. Nie wiem co jest interesującego w bezmyślnym łażeniu z punktu A do punktu B i oglądaniu pseudofilmowych przerywników filmowych.
Zjechany na PPE i GoLu. Po co kolo to robisz?Wiem, siano ale jakiś szacunek dla samego siebie?
Jak bym widział, że moje wypociny/prowokacje/trolowanie są tak źle odbierane to bym dał sobie spokój z tym.
Dzieki za twn artykul. Fajnie poznac inne zdanie, tak odmienne od reszty, a tak... spojne z moim.
1 czesc, jak i pozostale odpalilem na ps4. Byla juz zbyt archaiczna, nie pocisnalem jej...
2ka byla stara, archaiczna, ale pocisnalem, bo chcialem zagrac w 4ke, ale wolalem znac fabule i gre ogolnie... Podobala mi sie, nie jakos specjalnie ale podobala sie. Takie mocne 7/10.
3ka miala mega dobre wejscie, ale pozniej mnie zmeczyla. Gre skonczylem. 7/10
Bylem tak zmeczony, ze w 4k3 zagralem dopiero 2 lata pozniej po ukonczeniu TLOU2 i to byl blad. Ciezko bylo mi sie przestawic na U4 jej mega arkadowy system strzelania itd. Gry nie ukonczylem, nie dalen rady. Za slaba...
Seria Uncharted ma w moim sercu szacunek za grafike, rozmach, widowiskowosc. Szacunek jest, doceniam, ale nie tesknie. Nie sa to jakies whbitne gry, ale jednak na premiere "robia robote". Pozniej, gdy grafa wysiada na tle konkurencji, gra niebardzo ma sie czym obronic...
Zajebiście zabawne jest twierdzenie, że wspinaczka w U jest gorzej wykonana niż w nowych TR.
Wspinaczka w nowych TR - https://youtu.be/N2RkLvjC0P0?t=434
https://youtu.be/pWYcypNh3Ro?t=184
Drewniane skoki, nienaturalne animacje. Faktycznie jest na czym się wzorować.
Dobre prowo, ktoś dostanie dzisiaj premię, a niebieskim zapłoną klawiatury.
Żeby nie było, w 4 przestałem grać bardzo szybko, bo już nie dałem rady przetrawić kolejnego wybuchowego samograja.
no prowo pierwsza klasa. Komentarze zapłoną. Ale tekst niestety beznadziejny. a opinia w sumie bezużyteczna. Milionom grało się super, ale MI nie. No i lecimy na GOL bo humor nie przypadł do gustu a strzelanie było "meh".
Uncharted nigdy nie był jakimś fenomenem. To po prostu bardzo dobra przygodówka akcji. Jedna z niewielu wraz z Tomb Raiderami. Nie wiem natomiast skąd te głosy o "samograju" czy "nudzie". Ludzie tak piszący albo nigdy w to nie zagrali nawet, albo po prostu nie wiedzą co piszą, bo te dwa zarzuty to coś, czego właśnie nie można powiedzieć o tej grze, ale cóż.. dziś mamy pokolenie rozwleczonych open worldów, więc nie dziwię się, że ludziom "nudzi się" ścisła rozgrywka bez zbędnych zapychaczy, kiedy ostatnio gry przyzwyczaiły nas do ogromnych i często rozwleczonych i powtarzalnych otwartych światów.
""Po kilku godzinach obcowania z tą produkcją powiedziałem kumplowi, żeby wyłączył tę „marną podróbkę Tomb Raidera”. Wiem – to niezbyt trafne porównanie, bo obie serie nie mają, w mojej opinii, zbyt wiele wspólnego. Przygody Lary Croft od zawsze cechował bardziej mroczny i niepokojący klimat (potrafiący przyprawić o gęsią skórkę), niewybaczająca błędów rozgrywka oraz mocny nacisk na rozwiązywanie zagadek. Nie mówiąc o zagrożeniach ze wszystkich stron – wystarczy wspomnieć o zaskakujących pułapkach w postaci wysuwających się nagle kolców czy toczących głazów. Mianownikiem wspólnym byłaby więc tematyka poszukiwania starożytnych artefaktów i (w przypadku gier Naughty Dog okazyjne) zwiedzanie grobowców – poza tym ogólny zarys rozgrywki i oczywiście walka, choć Nathan zabija znacznie więcej przeciwników. Przygody Lary Croft (nawet te późniejsze, jak chociażby Tomb Raider: Legend) cenię przede wszystkim za wspomniane wyżej rzeczy, choć na plan pierwszy wysuwa się zdecydowanie rozgrywka i klimat. Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego od przebrnięcia przez szalenie trudny moment wymagający kilku akrobacji.""
Przykro mi, ale wszystkie Tomb Raidery z lat 2006-2018 od Crystal Dynamics podobnie jak Uncharted 1-4 są skrajnie casualowe. Stanowią również zerowe wyzwanie w wspinaczce, zagadkach, pułapkach porównując do Tomb Raiderów od Core Design. Również prowadzą całkowicie za rączkę, gdzie gra wiele robi za nas. Do tego ta biała farba na półkach.
Tomb Raider Legend jest najprostszą częścią z wszystkich i jest też 100% casualem. Nie ma w niej żadnego trudnego momentu. Za drugim razem idzie zrobić speedrun błyskawiczny nie zaliczając zgona. Mimo, że przechodziłem po 10 razy Tomb raider 1-3 to wcale nie tak prosto przejść TR1 nie zaliczając żadnej śmierci. A dwójka, trójka i czwórka są jeszcze trudniejsze więc tym bardziej. Skala trudności TR1-4 porównując do Legend to drastyczna przepaść. Pewna sekwencja skoków z TR3 z poziomu Aldwych jest 20-krotnie trudniejsza niż jakikolwiek moment z TR od Crystal Dynamics. Do tego słynna czasówka z tego samego poziomu z metrem.
Mroczny klimat klaustrofobiczny mają tylko pierwsze części z lat 90', a zwłaszcza jedynka i dwójka na pewnych poziomach dzięki specyficznemu oszczędnemu udźwiękowieniu i dość dużych lokacjach mocno działających na wyobraźnię.
Jak ktos nie lapie zartow w uncharted i ich kontekstu bo nawiazywal do filmow alcji lat 90-00 to znaczy ze do nich nie dorosl
Zgadzam się co do treści. Ta gra jest mega słaba. Próbowałem 3 podejść i nawet wymęczyłem, przeszedłem cześć 1, ale już drugą nie dałem rady nawet ugryźć, bo infantylność tej gry jest przerażająca. Strzelanie oraz zagadki słabiutkie. Chyba moje największe rozczarowanie jeśli chodzi o gry przygodowe. Pozdrawiam
Ten artykuł to jawna prowokacja.Gosc pisze artykul pograzajacy go jako publicyste.
Też go kompletnie nie rozumiem. Może to ma coś wspólnego z tym, że nigdy nie miałem konsoli, ale to tylko przypuszczenia
Dla mnie główne wady Uncharted 1-4 oraz Tomb raiderów z lat 2006-2018 od Crystal Dynamics dotyczą tego co jest w nich dużo gorsze niż w Tomb raider 1-4 z lat 90' od Core Design:
-Za dużo strzelania
-Zbyt sielankowy klimat
-Zbyt małe wyzwanie w wspinaczce, zagadkach, pułapkach oraz znaczniki
To wszystko przekłada się na słabszą grywalność i mniejszą satysfakcję, bo coś łatwe jest nudne. Wolę wracać do pierwszych Tomb raiderów od Core Design i Indiana Jones & Infernal Machine, bo pozwalają dużo mocniej grać i od nas zależy cały sukces. Paczki z dużo lepszymi teksturami od modderów to taki też bonusik przy powrotach do tych klasyków.
A ja nie rozumiem graczy, którzy stawiają sandboxy nad serię Uncharted. Chore to
posunę się dalej w kontrowersji. Gothic to kupa jakich mało. W czasie, kiedy Baldur, Fallout lub Torment nie były takie wiekowe jak dzisiaj, jaranie się Gothickiem to było jakieś nieporozumienie.
Rozumiem sentymet, bo też w gry zacząłem grać dawno i wiele tytułów, które lubiłem jest niegrywalnych ale to (Gothic) zawsze będzie mi się kojarzyć z tzw Dziećmi neostrady.
Jedna z najlepszych serii gier w ktore gralem w zyciu. W erze PS3 to był sztos i dla Uncharted 2 kupilem PS3. Gralem w niego w Empiku i po prostu pragnąłem miec ta gre i konsole, bylem zachwycony gameplayem, akcja, animacja i grafika oczywiście.
Dwojke przeszedlem z 6 razy, jedynkę dwa razy a trójkę tylko raz.
Czwórkę raz i Utracone dziewictwo tez raz, tak samo Golden cos tam na PS Vita.
Wszystkie byly fajne i takich gier oczekuje właśnie na konsolach.
Tomb Raidery tez lubie i te nowe wszytskie ukonczylem.
Po prostu takie gry to esencja konsolowego grania.
Akcja, dobra zabawa, swietna grafika, ciekawe pomysly i wyjatkowy level design.
Bo za krotki jestes na serie Uncharted.
Jak czytam te komentarze o samograju to mam ochotę parsknac śmiechem
No jak gracie na easy to tak.
Odpalcie sobie tryb miażdżacy to wtedy będziecie co chwilę ginac
Dla mnie ta seria niszczy RDR i wszystkie gry Rockstara i Ubi razem wzięte. Widocznie albo nie lubisz takich gier (co jednak wyklucza początek felietonu), albo po prostu jesteś konsolowcem i nie możesz pogodzić się z wydaniem tej gry na PC. Jest też trzecia rzecz - wiesz, że takie clickbaity są w cenie. Dlatego obstawiam dwa ostatnie :)