no nie wiem, ja tam potrzebuje mnóstwo pieniędzy, żeby spełnić swoje marzenia. ale że jestem bankrutem, to do tego daleko.
Bukary ja od jakiegoś czasu, powiedzmy roku przewartościowałem swój pogląd na życie i to co w nim ważne.
Czytam książke przy zachodzie słońca , przygrywają mi ptaszyny , siedzę na wsi , niczego mi nie brakuje.
Wcześniej brałem wszystko ze sklepów teraz staram się produkować żywność na własne potrzeby (ogrodnictwo/pieczenie chleba).
Staram się w perspektywnie najbliżeszego roku zrezygnować z pracy i cieszyć się życiem , korporacyjna praca,falszywość tego systemu,metale ciężkie ktore wsiąkają w nas w wielkich miastach ,masowa produkcja itp.
Wszędzie plastik,śmieci ,dym, praca od rana do wieczora , sterczenie w kolejkach by kupić żarcie pełne pestycydów,barwników , fikcyjne poczucie posiadania czegoś materialnego by zamazać ten wstyd poczucia bycia wykorzystywanym przez wielkie korporacje .
Liczenie na emeryture na ktorej pożyjesz może 5 lat , by ją mieć stracisz całe życie bo jest nas tak dużo że nawet 1 procent z nas nie może zawodowo robić tego co chce, robi to co musi .
Można by mnożyć takich przykladów dziesiątki by potwierdzić bezsens takiej egzystencji.
Uzależniasz się od smartfonów,nowoczesnych systemów , sztucznego dobrobytu, przez co się uwsteczniasz bo zdajesz sobie finalnie sprawe że bez tych urządzeń za dużo nie potrafisz , mimo że masz dziesiątki szkoleń .
Dramat.
Odpoczywaj tam wysoko.
Dzisiaj jadłem drugie śniadanie w takich warunkach. I przypomniałem sobie wtedy toczącą się ostatnio na forum dyskusję o pracy i pieniądzach.
Nie miałem za bardzo czasu ani ochoty na jakieś głębokie filozoficzne dywagacje, więc - między kanapką i czekoladą Nussbeisser na wysokości 1854 m n.p.m. - ograniczyłem się do szybkiej i dosyć banalnej konkluzji: nawet gdybym miał tyle kasy, co wszystkie Aleksy świata, to i tak musiałbym tutaj wyjść samodzielnie, żeby zobaczyć to, co zobaczyłem, i doświadczyć tego, co doświadczyłem. A był to jeden z najpiękniejszych dni tego roku.
Żeby go przeżyć, potrzebowałem w miarę zdrowych nóg i 15 zł (koszt parkingu). (Skrupulatni mogą jeszcze doliczyć cenę paliwa i produktów, które spożywałem). Ponieważ postanowiłem sprawdzić wydolność po szczepieniach i się nie oszczędzałem, boli mnie każdy mięsień - od stóp aż po szyję - ale było warto.
Może ktoś również wypoczywa w górach? Gdy schodziłem, przy schronisku i na szlaku w dolinie były (dosłownie) tłumy jak na Krupówkach. Tak czy owak, życzę wszystkim udanego długiego weekendu! Tym, którzy - jak moja druga połówka - muszą dzisiaj pracować, przesyłam wyrazy współczucia: trzymam kciuki za to, żebyście znaleźli chociaż chwilę na oderwanie się od obowiązków i naładowanie akumulatorów z dala od komputera, na łonie natury.
Fajnie jest mieć prawdziwą pasję.
Jako zasraniec myślałem że cioranie w gierki to moje hobby, i choć do dzisiaj za parę tytułów dałbym się pociąć (Morrowind, Dark Souls, World of Warcraft), granie odeszło na drugi (właściwie to n-ty) plan i ironia losu jest taka, że teraz, kiedy stać mnie na upgrade kompa po prostu nie widzę sensu wywalania kasy na bzdury.
Pieniądze "na komputer" leżą już chyba z 4-5 lat i raczej nie ruszę ich póki któryś komponent nie wyzionie ducha.
Z resztą z kasą jest ogromny diminishing returns, jeżeli ktoś osiąga status który umożliwia mu spokój sumienia czy ma co włożyć do garnka i za co zapłacić rachunki (a zamiast tego liczy ile odłoży na oszczędności w danym miesiącu) to dodatkowa gotówka niewiele zmienia. Zarabiam wielokrotność tego co dostawałem zaraz po studiach i nie czuję się w żaden sposób szczęśliwszy, właściwie niewiele się zmieniło (w życiu codziennym), choć podkreślam że miałem dużo szczęścia i tak naprawdę nigdy nie martwiłem się czy będę miał za co kupić chleb.
Od siebie bardzo polecam kolarstwo, eksplorowanie Polski na szybkim rowerze to coś pięknego - gdyby nie konieczność regeneracji (no i ta pogoda...) pewnie jeździłbym codziennie. Ktoś kto wolny czas spędza na dupsku przy biurku / kanapie (btw. sam taki byłem) nigdy nie zrozumie jaka aktywność fizyczna potrafi być piękna i wciągająca.
Nigdy nie będzie stać mnie na Ferrari (czy nawet Pinarello z najwyższej półki) i jest mi z tym dobrze, marzenia są piękne - spełniłem ich kilka w życiu i niejednokrotnie myślałem sobie "co teraz?".
Wczoraj resetowałam się na skale Apteka na Jurze, widok z góry, jak o 10 schowałam telefon, to wyjęłam o 17, żeby zrobić to zdjęcie, no i fajnie -->
Racja. Dziś jak nigdy spacerować mi się zachciało i rozmyślać o życiu. Rekreacyjnie oraz Przy okazji chyba zapamiętam ten dzień na zawsze :>
Dziś Wał przy Narwii.
Także zgadzam się z tym... Pieniądze to akurat nie są aż tak ważne.
Ja właśnie wróciłem dzisiaj z dużego miasta gdzie ponad miesiąc kisilem się w mieszkaniu, do rodzinnego domu z ogrodem, leżę sobie na leżaczku pod altaną, wszędzie kwiaty, warzywniak, ptaszki śpiewają, cisza i spokój. Zdałem sobie sprawę, że w życiu nie potrzebuje niczego więcej. Nie muszę zarabiać wielkich pieniędzy, wystarczy mi rodzina, dom i taki ogród. Nie jakiś wielki, zwykły nieduży ogród do którego latem można sobie wyjść i pod altaną wypić kawkę.
Krótko i bez owijania w bawełnę - bez pieniędzy nie miałbyś nawet tego Nussbeisera, już nie wspomnę o całym oprzyrządowaniu do włóczenia się po górach, ani o czasie na podobne rozważania.
Pieniądze są jedną z najważniejszych rzeczy, jaką możesz zdobyć w życiu, może poza miłością, której jak wiadomo trzeba szukać.
Pewnie można by jeszcze powiedzieć o zdrowiu, ale akurat na to, czy jesteśmy zdrowi, nie mamy praktycznie wpływu, za to pieniądze są jedynym środkiem pozwalającym nam się wyleczyć, jeśli tylko medycyna zna sposób.
Jednym słowem - do bólu wyświechtane, naiwne, banalne i kłamliwe hasło, że "pieniądze szczęścia nie dają". Wstyd, jak na polonistę..
Szczerze zazdroszczę ludziom, którzy mają tak blisko do naszych pięknych, polskich gór. Tatry są przepiękne. Gdyby nie te prawie 500 km, byłbym tam dużo częściej.
Czyli jednak nie opuściłeś forum jak zapowiadałeś, widoczek piękny.
Co do kwestii pieniędzy, to zazwyczaj jest tak, że to co najpiękniejsze w życiu tylko na nas czeka i wcale nie musimy mieć milionów na koncie bankowym żeby do tego dotrzeć.
az sie prosi zeby otworzyc tam 0,5l puszke mocnej tatry, ale uwazaj, bo to moze zwabic gestochowe...
Spaliłeś Bukary ten wątek gadaniem o pieniądzach. Niepotrzebne. A widoku i przygody zazdroszczę, ja bym tak nie umiał organizacyjnie wybrać się z dnia na dzień w góry. A może po prostu zazdroszczę Nussbeisera, bo znowu jestem na diecie i już nie mogę patrzeć na kurczaka.
Jak masz coś odłożone 'w razie wu', robisz 8h dziennie i nie więcej, niż 40h w tygodniu, masz drugą połówkę i swoje hobby, to fakt, szczęścia nie dają. Gorzej, jak nie masz i czekasz do dziesiątego. A takich ludzi jest sporo. Gorzej jeszcze jak nie masz zdrowia.. i pieniędzy.
Ale jest i druga strona medalu, znam babę co jest kierowniczką i robi dzień w dzień od 6 po min 10h, jeszcze zabiera robotę do domu, soboty oczywiście też pracuje. I w niedziele też coś tam robi, lżejsze rzeczy. I gdzie taka osoba ma mieć czas na życie? Ona to życie przepracuje, a nie przeżyje, no chyba że zapdala na synalka, też mi sposób na spędzenie żywota.
Czas zapindala, coś mi moja luba podgaduje o Zakopcu, a to przecież jeno 250km, nawet można pociągiem i sączyć ciepłą tatrę jak gęstochowa. Ale sie nie chce i odkłada, chyba czekam aż będą dzieciaki i nie bedzie ich z kim zostawić, wtedy pojade. :D
https://www.youtube.com/watch?v=gqwH7cYxk9M
Ogolnie sie zgadzam, choc diabel tkwi w szczegolach. Nie sadze, zebys po tych gorach pomykal w bawelnie w trampkach z biedry. Tak wiem dobre markowe ciuchy turystyczne to wydatek jednorazowy, ale jednak wysoki.
Jakbyście tu jednak przyjeżdżali, zabierzcie ze sobą prowiant. Sporo prowiantu:
Podoba mi się to określenie: "paragony grozy". ;)
Zgadzam sie. Poza tym oby przyrody w dzikiej naturalnej formie wszędzie było możliwie dużo, bo to jedna z najbardziej wartościowych rzeczy w dzisiejszych czasach.
Teraz niech ktoś wrzuci link do tego typa co w lesie mieszkał i grzyby jadł ;)
Ja ostatni dzień w Zakopcu dzisiaj. Ale my z żoną raczej tak spacerkowo. Kościeliska i staw Smreczyński. Pierwszy urlop od kilku lat. Mam nadzieję jeszcze że kiedyś pójdę w wyższe Tatry:)
nawet gdybym miał tyle kasy, co wszystkie Aleksy świata, to i tak musiałbym tutaj wyjść samodzielnie, żeby zobaczyć to, co zobaczyłem, i doświadczyć tego, co doświadczyłem.
Nieprawda. Wtedy mógłbyś wlecieć na szczyt helikopterem. Widok miałbyś ten sam i następnego dnia czułbyś się lepiej.
Ja zauważyłem że najważniejszy jest czas i zdrowie.
Wolę mieć wolny czas i być zdrowy i mieć tyle pieniądze co niezbędne bo wtedy mogę żyć jak chcę.
Ale niestety często żeby mieć czas trzeba mieć pieniądze.
Czemu ludzie dają kciuki w dół w tak fajnym wątku. Mam jeszcze z 50 dni urlopu do odebrania więc jak już będę się wybierał w góry to raczej będę unikał długich weekendów i wybiorę się w środku tygodnia. Szkoda tylko że mam z 400 km.
My dziś byliśmy nad Czarnym Stawem (na Kościelec wejść się nie podjęliśmy bo tam jeszcze zima ;) i nie było dramatu
To mi zostało do zaliczenia jeśli chodzi o Tatry ->
Dla mnie nie ma wakacji i nie ma odpoczynku bez gór. Tatry zacząłem odwiedzać niedawno (wpierw zaliczaliśmy Dolnośląskie szczyty oraz Beskidy) i póki co zaliczyłem Czerwone Wierchy - Świnicką przełęcz, Krzyzne, wszystkie doliny i mniejsze pagórki pokroju Nosala.
Jak siedziałem tydzień temu na Ben Vorlich, zajadając się czekolada z jakiegoś dyskontu, której nazwy nie pomnę, to nie miałem potrzeby myśleć o pieniądzach.
Otworzono sklepy, więc tłumy poszły do nich. A wejście przyjemne, bo do szczytu nie spotkałem nikogo.
Chciałbym tak umieć. Wejść na górę z czekoladą i wyłącznie z tego się cieszyć.
Na pewno może to dać przyjemność. Tyle, że ja mam tak, że siedząc tam na tej górze z tą czekoladą bym rozmyślał o rzeczach, które che zrobić - a te się wiążą z kasą.
Za 20 lat być może to się sprawdzi. Póki co za dużo tego jest co bym chciał, żeby ta góra i czekolada mi wystarczyły. Niestety. Ale chyba każdy jest inny po prostu?
Ale przecież pieniądze to nie wszystko .. a tym bardziej ile ludzi stać na takie luksusy jak iść/jechać w góry! :D Oznaczać się!!
/eot :)
Ja już chyba Bukarego rozgryzłem.
Kij z pieniędzmi, faktycznie nie o to chodzi
Ten wątek to jest po prostu reklama Nussbeisera.
Każdy orze jak może...
BTW, mam nadzieję, że dziś żaden z naszych forumowiczów nie ruszył nad Morskie Oko:
https://www.facebook.com/RatujmyKonieZMorskiegoOka/posts/4033078076727794
Czy mozna zarabiac pieniadze nie biorac udzialu w wyscigu szczurow? oto jest pytanie do Bukarego
Mam nadzieję, że nasi forumowicze na urlopie w Zakopanem cali i zdrowi...
Na jednym z parkingów przy wejściu na szlak turystyczny w Tatrach, kierowcy wszczęli bójkę o wolne miejsce do parkowania.
Ja w zasadzie od dawna się zastanawiam, gdzie jest równowaga, pieniądze, alkohol, zdrowie, szczęście?
Ot to jest dopiero pytanie. A jak ktoś mi powie, że nie pije, tzn że się nie nadaje :)
Ja zamieniłbym na tym zdjęciu góry na morze, kanapkę z pasztetem na kanapkę z humusem i powiedzmy ogórkiem (lewak to i wegetarianin;), a czekoladę z orzechami na gorzką i osiągnąłbym podobny stan co autor wątku:)
Ja skomentuję tą wypowiedź cytatem pewnego wieszcza:
Pieniądze szczęścia nie dają, ale trzeba je mieć, bo po pierwsze szczęściu nie przeszkadzają, a po drugie… .
Tu postać dała wolną rękę czytelnikowi do dokończenia zdania.
Ja wypoczywałem jak zwykle w Energylandi (tutaj akurat koszt 0 zł, bo mam sezonówkę kupioną w 2019 roku a została przedłużona przez pandemię), piękna pogoda, całe dwa dni były moje (piatek i sobota). Gdybym nie miał pieniędzy nie nocowałbym w Western Campie obok Energylandi (tutaj akurat 400 zł), także pięniądze jednak są potrzebne :D
U mnie w rodzinie bardzo dużo się mówiło o pieniądzach ( a raczej ich braku) i przez to zacząłem je o wszystko obwiniać. Znienawidziłem je. Przez większość dorosłego życia nie miałem zielonego pojęcia ile dokładnie zarabiam :) Takie życie to luksus! Tylko żonę chyba trochę wkurw*am.
,, zadłlużają się w bankach na całe życie by gnić w tych ciasnotach to widoocznie tegoo chcą albo tak są głupi. ,,
Robią tak nie dlatego bo chcą ale dlatego że muszą, inaczej dojeżdżali by do roboty 2 godziny. Czekam na miny panów z miasteczka Wilanów gdy im Trzaskowski ulice pozwęża i będą do prestizowych biur dojeżdżać autobusem.
Pieniadze to nie wszystko, nie niszczcie przyrody :-) Zamiast parku blokowisko
warszawa.wyborcza.pl/warszawa/51,34862,16051202.html?i=0
Polacy jedzą sobie czekoladę Nussbeisser, a rodzima gospodarka chrupie, jak orzechy w niemieckiej czekoladzie.
"Pieniądze to nie wszystko"... Ta, ale dzięki nim stać by mnie było na apartament w takim miejscu i stać by mnie było na dostatecznie dużo czasu żeby napawać się takimi widokami i ciepłem... Nie pracowałbym gdybym nie musiał a miał pieniędzy pod dostatkiem.
Przyznam szczerze, że jako chowanemu nad jeziorami i tatarakami wodnikowi-szuwarowi z północy góry wydają się najnudniejszym miejscem na Ziemi, a wakacje w nich męczarnią...Ale nie zmienia to faktu że widok ładny.
Tylko te góry niepotrzebnie go zasłaniają, ba dum tsssst! ;)
Jakim trzeba być tzw. nowobogackim (bo rodzina) biznesmenem aby znajdować sobie poklask i szukać docenienia swoich dokonań na takim forum o grach? Oraz głosić tu swoje prawdy objawione?
PS
Takie rzeczy w amerykańskich serialach rozwiązują psychologowie.
A teraz sobie pomyślcie że ludzie musza mieszkać w Chinach. A Bukary nas ciągnie w strone Chin mimo ze sam mieszka w pięknych okolicach. To podobnie jak z tym ze chciałby wszystko sprywatyzowac , byle nie tego gdzie sam pracuje.
W Warszawie kolejny teren wraz z jeziorem sprzedany Developera, czyli dostęp będą mieli tylko mieszkańcy. Patrząc po tego typu projektach bloki staną przed samą linią jeziorka. I jak ma sie scyzoryk w kieszeni nie otwierać patrząc na takie coś ?
tustolica.pl/akweny-wodne-w-wawrze-coraz-mniej-dostepne-gdzie-jeszcze-mozna-wypoczac-nad-woda_85535
Brak planów zagospodarowania przestrzeni powoduje ze potencjał wielu pięknych naturalnych zielonych miejsc w Warszawie został nieodwracalnie zniszczony.
Pieniądze to nie wszystko... Tak sobie wmawiają ci, którzy pieniędzy nie mają.
Eee tam, mieszkanie z teściami, żoną i dwójką dzieci w dwóch pokojach z kuchnią ma swoje uroki.
Nie mam kasy, ale jestem szczęśliwy.
I inne tego typu bzdury.