Gość zakłada taki temat z tęgą rozkminą a jest nieświadomy tego, że tu na GOLu będzie miał/już ma pomnik twardszy niż ten ze spiżu :D
No i tu się mylisz Gęsty. Wiesz co to jest reinkarnacja? Słyszałeś w swoim życiu taki długi wyraz?
W prostych słowach chodzi o to, że po śmierci człowiek odradza się pod inną postacią, np. jako zwierzę.
To kim będziesz w przyszłym życiu zależy od tego jakie życie prowadziłeś do tej pory.
Jedni po śmierci przyjmują postać tygrysa, sokoła albo lamparta.
Jeśli o ciebie chodzi to nie wróżę ci żadnych rewelacji.
Jezeli wezmie sie pod uwage wiek/wielkosc kosmosu i porowna jak dlugo my istniejemy jako gatunek to "zostawi cos po sobie" brzmi ironicznie. Ja osobiscie nie przejmuje sie czy zostanie cos po mnie.
Ostatnio z kumplem gadaliśmy na pewien egzystencjalny temat i trochę się posprzeczalismy.
Do tej rozmowy nakłonił mnie wątek z tego forum, w którym user cieszy się że zostaną po nim jego posty.
I tak sobie myślę, czy naprawdę po człowieku musi coś zostać?
Tak kumpel uważa, drzewka, dzieci itd. cokolwiek.
Ale w sumie czy to ważne? Szczególnie dla danej osoby. Przecież nawet jak coś zostanie po tobie, to ty i tak będziesz martwy i będziesz miał gdzieś to wszystko.
Czy nie ważniejsze jest nawet nie zostawienie po sobie niczego, tylko przeżycie fajnie żywota?
Co Mickiewiczowi teraz po jego balladach, jak po nim tylko czaszka na Wawelu została?
Nic nie musi po nas zostawać, taka prawda.
A wy jak uważacie?
Chodzi o to zeby gatunek ludzki przetrwal. To jest nasz priorytet number 1.
Dlatego buduje sie bazy na ksiezycu i loty na Marsa nie dlatego bo mamy taka fanaberie i nam sie nudzi, tylko zeby w razie jak cos zle pojdzie na Ziemi, ludzie musze przetrwac.
A ja pamiętam utwór o "pomniku że spiżu" jeszcze z gimbazy. Chyba lepiej się umiera jeśli się po sobie coś zostawiło, wtedy żyje się i po śmierci.
Chodzi o to, że ludzie pamiętają i mówią o nich (o artystach chociażby) i ich wartości są dalej przekazywane w ich twórczości. A Ty jesteś w życiu nikim i po śmierci też będziesz nikim, równie dobrze mógłbyś się wcale nie narodzić jeśli prokreacja i przekazanie genow też cię nie interesuje.
Po człowieku nie zostaje nic, przez jakiś czas wspomnienie u innych ludzi ale ogólnie nic.
Nawet wielcy milionerzy fundujący szpitale i szkoły po latach to tylko puste słowa których nikt nie kojarzy z żywym człowiekiem.
Z Twoim podejściem do życia to nie dziwi mnie takie zdanie.
Człowiek zostawiając coś po sobie chciałby aby mogły z tego korzystać jego dzieci albo i ludzie na całe pokolenia do przodu, na przykład, nie wiem.. elektryczność... gdyby wszyscy myśleli, że w sumie to i tak każdy umrze wiec co za różnica czy coś zostawię po sobie czy nie, to byśmy dalej rzucali kamieniami w dinozaury czy coś.
Nicość jest początkiem i końcem wszystkiego.
Zatem istotne jest tylko to co pomiędzy.
Taka cecha życia. Instynkt nakazuje rozmnażanie i przetrwanie kolejnych pokoleń. Jest ponad 7 674 000 000 ludzi. Czasami wątpię jaki sens jest tworzyć kolejnych. Niby rodzina i dzieci dają jakieś spełnienie. Jednakże to spełnienie ogranicza wiele innych możliwości. Kwestia tego kto jak chce żyć i czy zadawala go własne życie.
Kumpel podświadomie czuje i ma rację (to obserwacja stara jak świat), że nic nie ma z perspektywy sensu co nie ma trwałego wpływu (a więc i znaczenia). To prawdopodobnie jedna z przyczyn dla której w sposób naturalny ludzie poszukują abolutu (Boga). Jak ktoś tego nie rozumie, to myli sens życia z sensem przeżywania. To są dwie różne sprawy.
Szukanie jednak pocieszenia w dziełach ludzkich rąk, a już szczególnie tak nietrwałych, nieznaczących i ulotnych jak jakieś posty w internecie, zakrawa wręcz na jakieś przedstawienie kabaretowe, albo rzecz wyjętą żywcem z groteski.
Fakty są takie, że nic co zrobimy nie będzie miało trwałego znaczenia ze względu na konstrukcję Wszechświata, ergo: życie nie ma sensu, i trzeba albo się z tym pogodzić (czy zapomnięć), albo znaleźć jakąś wiarę w coś więcej (co taki sens stworzy), bo inaczej nie da się normalnie funkcjonowac.
Dzięki temu że chcemy coś po sobie zostawić wpływamy na świat po naszej śmierci. Jest to jedna z cech która odróżnia nas od innych zwierząt. Dzięki temu możemy się rozwijać jako gatunek.
To tylko kwestia "chce" lub "nie chce" zostawiać coś po sobie. Człowiek dla własnej satysfakcji i chęci zostawienia czegoś po sobie posadzi drzewo i będzie zadowolony. W sumie to tyle i aż tyle. Dodatkowy szacunek dla kogoś kto został zapamiętany mimo upływu stuleci. Może go to nie obchodzi, ale ludzkość mu dziękuje.
Każdy człowiek zostawia po sobie kupę gówna w formie odpadów które produkuje przez całe konsumpcyjne życie :P
Życie nie ma celu - życie mija i przemija w nim wszystko. Nasza wiedza, doświadczenia, emocje, przeżycia, pamięć o nas - wszystko to wyparuje.
Ostatecznie - wszechświat też się zapadnie i jak mawia klasyk "nie będzie niczego".
Nie jest to budujące, może nawet dojmująco dołujące - ale tak już jest. Trzeba z tym żyć.