Poziom satysfakcji z dopięcia takiego dzieła do końca i potem rozkoszowania się nim to musi być jakiś kosmos, porównywalny ze zdobyciem chyba jakiejś hardkorowej góry w Karakorum. Niesamowite (choć żona faceta pewnie inaczej to widzi).
Za kolejne 20-ścia dobuduje resztę wraz z uzbrojeniem a wtedy... drżyjcie ci którzy się z niego śmialiście ;-E
Jest teraz bardzo duzo sprzedazy takich rzeczy. U mnie w Poznaniu jest firma budujaca takie kokpity na zamowienie. Czesto zamawiaja wojska innych panstw. Ludzie jednak odchodza od takich kokpitow na rzecz VR. VR zajmuje malo miejsca, jest duzo tanszy, daje poczucie glebi/bycia tam jakie nie odda kokpit+projektory. Headsety i ich rozdzielczosci, fov sa juz na akceptowalnym poziomie. Do takich kokpitow czesto wymagane bylo posiadanie 2 komputerow, kilku tabletow, programow do eksportu mfd. Do skonfigurowania i stworzenia czegos takiego trzeba naprawde duzej wiedzy, umiejetnosci, czasu. Na forach dedykowanym symulatorom w dziale sprzedam jest teraz zatrzesienie ofert sprzedazy.
Nie gram w takie gry bo nie ogarniam i nie mój gatunek ale to co gość zrobił jest Niesamowite.
Po prostu szacun.
I to jest 100% pasja oraz profesjonalizm w jej wyrażaniu a także rozwijaniu. To czego dokonał Kurt Andersen jest imponujące i potrafi pokazać, że gaming zapewnia wspaniałe wspomnienia oraz niezwykle rozwija.
Określenie "gra za 10 dolarów" to dość poważny brak szacunku dla najlepszego symulatora F-16 jaki kiedykolwiek powstał i który po dziś dzień jest w zasadzie niedościgniony. Zwłaszcza z jego dynamiczną kampanią, której nikt nie był w stanie zrealizować na podobnym poziomie, choć od premiery Falcona 4.0 minęło niemal 25 lat!
Instrukcja do tej "gry za 10 dolarów" miała przeszło 600 stron i była fascynującą lekturą samą w sobie.
To rozumiem, najlepszy kokpit f16 do najlepszego symulatora ever, wszystko się zgadza :)
Swoją drogą takich kokpitów ludzie zrobili już setki do BMSa ,żadna nowość .
Pozytywny wariat.
Duże dokonanie z punktu widzenia inżynierii, ale... jeżeli komuś zależałoby wyłącznie na efekcie końcowym, bez robienia wszystkiego samemu, to prawdopodobnie da się to osiągnąć taniej i szybciej. Po pierwsze są różne firmy specjalizujące się w takich projektach. Po drugie są też oficjalne symulatory do szkolenia pilotów od producenta samolotów, a biorąc pod uwagę jak stary jest to samolot i ile państw go posiadało lub posiada (w tym Polska) to zdobycie symulatora szkoleniowego z demobilu może być osiągalne.
To nie lepiej zrobić licencje pilota?
Na samoloty jednosilnikowe taki kurs to ok 25tys. zł i masz w tym parędziesiąt godzin lotów.
A zakup samolotu używanego to jakieś 50tys euro.
Sama dokładność robi wrażenie.
Dziś budowa takiego symulatora jest dużo prostsza i mniej kosztowna. Największym chyba wydatkiem, to jest ekran. Cała reszta to na dzisiejsze standardy już nie tak drogo.
Wystarczy wszystko oprzeć na darmowym projekcje sfx100.
https://www.youtube.com/watch?v=nH8ETnR54hc
Falcon 4.0 to nie jest jakiś symulator, to jest perełka nad perełki :) Np. dynamiczna kampania, symulująca w czasie rzeczywistym ogromny konflikt zbrojny, gdzie gracz jest tylko trybikiem to historia sama w sobie. Wszyscy uważali, że nie da się czegoś takiego zaprogramować, aż przyszedł gościu który tego akurat nie wiedział i to zrobił :D jest z nim wywiad w necie.
Dlaczego nie napisaliście nic o tym w jaki sposób podłączył do gry te wszystkie pokrętła i przełączniki w kokpicie (a są ich dziesiątki) żeby wyzwalały właściwe funkcje symulatora. Chyba nie są to tylko atrapy przełączników bo inaczej cała ta robota byłaby bez sensu.
Szkoda, że to wszystko do gry z tak archaiczną już grafiką, i że zapewne przerović tego pod inną grę się nie da... Chociaż., w teorii to sprawa softu, sygnał z przełączników będzie zawsze "ten sam", kwestia interpretacji...
Normalnie bajka Andersena. O chłopcu, który nie miał skrzydeł, a chciał latać :-)
A wystarczyło wstąpić do sił powietrznych i sobie polatać w realu...