Zacznij od rozmowy z rodzicami, bo to oni są za Ciebie odpiwiedzialni. Może mają takie głupie poczucie humoru i wydaje im się, że są liberalnymi spoko rodzicami, a Ty to odbierasz jako nabijanie się i brak zainteresowania. Jak na początku, będą chcieli Cię zbyć, próbować wszystko obrócić w żart, (to może być reakcja obronna), to im wykrzycz swoje krzywdy i potrzeby, wykrzycz także to, co najsmutniejsze, może dotrze, a przynajmniej sobie ulżysz :) nie odkładaj wyjaśnienia takich poważnych spraw 'na dorosłość', bo w depresji /stanie depresyjnym trzeba pracować nad "tu i teraz".
Oprócz rodziców, rozejrzyj się za mądrym doroslym z Twojego otoczenia, któremu ufasz - może jakiś nauczyciel, albo psycholog szkolny? I powiedz mu o swoich problemach. Nie zawsze potrafią pomóc mimo chęci, ale nuż się dobrze trafi.
Bądź cierpliwy, poprawa swojego samopoczucia i otoczenia, to długotrwały proces. Spróbuj poprawić oceny z przedmiotów, który Cię interesują - choćby dla sprawdzenia się czy będzie z tego satysfakcja, a to fajne uczucie. Z tym też bądź cierpliwy, ale i konsekwentny, schowaj i wyłącz wszystkie rozpraszacze :) powodzenia :)
Moje życie jest do bani. :<
No nie wiem, Gestochowy chyba nic nie przebije. Ty przynajmniej masz jeszcze cale zycie przed soba.
E tam. Szkolne klimaty bywają trudne co nie znaczy, że w przyszłości nie będzie lepiej. Pomyśl tak, że jak skończysz szkołę, to pójdziesz do następnej, albo do pracy gdzie nikt cię nie zna i zaczynasz życie od początku. Zdobywasz nowych kumpli, nikt nie wie że słabo się uczysz itp. bywa też, że z wiekiem się ogarniesz. Ja na początku bardzo słabo się uczyłem, zagrożenia itp. ale potem rozum przyszedł i po prostu poczułem, że chce się stać lepszy i się uczyłem dobrze i to nie tylko ja tak miałem. Ważne żeby iść do przodu, bo jak twoje otoczenie ma o tobie złe zdanie to będzie cię to dodatkowo dołować, więc musisz zdać szkołę i się wyprowadzić czy coś, to pomoże.
Zrusz tyłek, żeby zdać maturę wystarczająco, by dostać się na studia. Na większości uczelni panuje raczej liberalny klimat i nie ma (zazwyczaj) tendencji do odpychania wystraszonych jednostek.
Powiem Ci tak na pocieszenie, ze i tak masz lepiej ode mnie
Ja mam 24 lat, prace mam, troche wiecej powyzej minimalnej krajowej czyli do dupy.
Dziewczyny w tym wieku juz wszystkie sa pozajmowane, wlasciwie to czailem sie na jedna, bo mielismy swietna relacje (ona oczywiscie tez byla zajeta z poprzednim miala cos slaba relacje stad pewnie ta jej chec do mnie) dzisiaj sie dowiedzialem od niej, ze niedawno zmienila chlopaka hehe czyli bylem dla niej nikim, pocieszac sie moge jedynie faktem, ze i mi i jej ten 'ogien' w oczach juz minal wiec jakies tam uczucie miedzy nami dogasalo (tak bo trwalo to dosc dlugo, tak pracuje tam gdzie ja) i w sumie zdalem sobie sprawe, ze stracilem 2 lata na myslenie o jakiejs dziewczynie
O ile z wygladem zadnych problemow nie mam to niestety z zagadywaniem ogromne i generalnie jak dobrze sie z kims dogaduje to jest cud nad wisla, tak wiec jezeli znajde kolejna z ktora sie dogadam (jezeli nie palne sobie wczesniej w leb) to stanie sie cud
Znajomych mam paru, wiekszosc ma juz zone/dziewczyne, wiec nie maja dla mnie czasu za bardzo ot raz na 2 miesiace ktos tam wpadnie, a nawet gdyby mieli to pewnie i tak by nie przyszli ;)
Nie chce mi sie generalnie nic, nie mam aktualnie w co grac, nie wiem co robic, mam kuzwa dosc. Dzisiaj juz mnie szlag trafil po tej wiadomosci 'jest nam wspaniale'.
Generalnie to nie wiem czy dozyje do konca miesiaca
Takze pamietaj zawsze moze byc gorzej, u mnie tez w sumie (chociaz ja i tak mam pewne problemy ale tutaj z czasem sie to wyprostuje, jestem akurat dobrej mysli - CUD)
Też tak myślę o swoim, a jestem ponad 12 lat starszy, więc dam Ci radę, jeśli nic teraz nie zmienisz to już tak zostanie :)
Pomimo tego, że mam kilku dobrych kumpli, nie najgorzej zarabiam i wyglądam to ogólnie zastanawiam się po co to wszystko.
Po co się starać o wygląd skoro nie mam żony ani dzieci bo zawsze byłem nieśmiały, a teraz w moim wieku to zajęte/dzieciate po przejściach i/lub sfiksowane ;)
Po co się dobrze odżywiać i stronić od nałogów skoro fizycznie nieraz czuję się jak siedemdziesięciolatek pomimo codziennego rozciągania/gimnastyki, masaży, utrzymywania zdrowej wagi, a znajomi chleją na umór i palą szlugi, a są zdrowsi.
Po co oszczędzać kasę zamiast wydawać skoro jutro może mnie szlag trafić.
Niedawno stwierdziłem, że będę robił to na co mam ochotę bez patrzenia na cokolwiek i w dupie mam resztę świata i okolic. Niech się sami martwią o siebie.
teraz czasy są wyjątkowo ... w stosunku do tych co były, kiedyś nic nie było : jeden komputer czy konsola na całe osiedle domków czy blokowiska, za to ludzie przebywali albo u znajomych albo na podwórku w końcu co można było robić w domu ? Proponuje się zapisać na różne fajne zajęcia czy aktywności i tam poznasz na pewno wielu fajnych ludzi. Wybór tak naprawdę zależy tylko od ciebie, ja proponuje cobra kai :)
Czyli siedzisz w domu i do tego źle się uczysz to na co marnotrawisz czas?
Znajomi są przereklamowani wystarczy 1-2 dobrych.
Naprawdę nikogo w klasie nie ma z kim możesz mieć kontakt?
Też nie byłem w szkole zbyt towarzyski.
To tak jak w grze. Samo nic się nie zrobi. Musisz wykazać inicjatywe i być aktywny. Ucz się, nabieraj pewności, wykorzystuj błędy innych a będziesz się piać w hierarchii dżungli. I miej zasady
Może warto w coś takiego sie wkręcić z innymi nerdami.
Ah sam bym pocisnal dawną Magię i Miecz
https://miedziowe.pl/content/view/97833/189/
Zapewne to jakaś głupia akcja ale jest mnóstwo takich osób. Zdecydowanie za niska samoocena. Daję głowę że w rzeczywistości normalny chłop z Ciebie. Nie trzeba mieć setek znajomy tylko wystarczy jedna dobra osoba i można fajnie cieszyć się życiem. Za parę lat a może nawet jutro wszystko się może zmienić na lepsze.
Wystarczy, że odpowiesz sobie na jedno zajebiście, ale to zajebiście, ważne pytanie: co lubię w życiu robić. A potem zacznij to robić.
Też chciałem się zabić, bo myślałem, że tak będzie lepiej dla świata. Ale odstawiłem alkohol, regularnie biorę leki i jest git.
A jeśli ktoś mi powie, że cudownej pigułki na problemy nie ma - to nigdy nie był w takiej sytuacji. Bo to działa.
Także psychiatra i terapeuta się kłaniają - polecam.
Możecie mnie uznać za ułomnego nastolatka wylewającego swoje żale na forum o grach, by zdobyć atencję (w sumie to tak jest bruh), ale czasami za bardzo czuję się jak nic nie warta kupa gó#na.
Znajomych nie mam praktycznie żadnych (jedyny gość z którym utrzymuję większy kontakt to znajomy ze Steama'a, którego na ten moment często i tak nie ma), na dwór nie wychodzę, bo nie mam z kim, więc cały swój czas wolny przeznaczam na siedzenie przed kompem.
W szkole nikt prawie ze mną nie gada (w sumie to moja klasa chyba niezbyt mnie lubi), a w wielu przypadkach jestem klasowym pośmiewiskiem. Kontakt z dziewczynami mam natomiast praktycznie zerowy. Traktują mnie jakbym w ogóle nie istniał, a jeśli jakaś wpadnie mi w oko to i tak nic w tej sprawie nie zrobię, bo jestem zbyt strachliwą pipą, by powiedzieć chociażby zwykłe "cześć". Przez to już np. odpuściłem sobie posiadanie sympatii (bo w sumie po co mam się do kogoś ślinić, skoro i tak wiem, że nici z tego?)
Jeśli chodzi o oceny to już w ogóle nie ma co mówić, bo to tragedia.
Rodzice natomiast uważają mnie za dziwoląga i w wielu przypadkach tylko się ze mnie nabijają albo nie poświęcają mi zbytniej uwagi, np. nie obchodzą ich moje oceny ani nic takiego.
Opisałem to bardzo ogólnikowo, bo raczej nikt by nie chciał czytać rozprawki (w sumie to pewnie nawet nikt nie doszedł do tego momentu, ale kij), czasami się po prostu czuję jakby świat beze mnie byłby lepszy. Aż nie chcę myśleć jak bardzo beznadziejna będzie moja przyszłość.
W sumie to nawet nie wiem po co to tu napisałem, ale już kij z tym.
Miłego wieczoru i pozdrawiam.
odpuściłem sobie posiadanie sympatii (bo w sumie po co mam się do kogoś ślinić, skoro i tak wiem, że nici z tego?)
Masz wytłumaczenie, dlaczego jest jak jest.
Polecam wizyte u psychologa. Bez czestych wizyt i spotkan grupowych z podobnymi tobie sie nie obejdzie!
A jak juz siedzisz w domu przed kompem to zacznij cos robic pozytecznego i np jak ja zacznij tworzyc muzyke.
Naucz sie podstaw teorii muzyki, zainwestuj w klawiature midi, minimum cztery oktawy, zalatw sobie jakis DAW (nawet z torrenta), odpal wtyczke VST fortepianu i zacznij sie uczyc grac.
Na poczatek kup sobie ksiazki, Teoria Muzyki - Liliana Zganiacz Mazur, Szkola na Fortepian - Anna Maria Klechniowska, Szkola Gry na Fortepianie Mieczyslawa Fryca, Gamy i Pasaze na Fortepian I i II.
Po pol roku intensywanej nauki zaczniesz robic hip hopowe bity ktore bedziesz za kase opylal szkolnym i osiedlowym hip hopowcom.
A wtedy slawa, pieniadze i kobiety same do ciebie przyjda!
W miedzyczasie mozesz tez ogladac kursy obslugi DAW np FL Studio i tworzenia bitow. Z polskiego Youtube polecam ci goscia Self Made Beats, bo ma wiele filmikow obslugi tego DAW i tworzenia przeroznych bitow.
Nie wydziera sie, nie wydurnia sie i tlumaczy wszystko prostym jezykiem typu krok po kroku.
https://www.youtube.com/channel/UCyeU1yHHBvsLiwsDqiYPDhg
Drugi kanal to Liva Act, troche bardziej na luzi prowadzi swoj kanal ale tez ma konkretne filmiki o produkcji muzycznej.
https://www.youtube.com/channel/UCurxOccWZZ1688TmPTk9KrQ
Postaw na siłownie, nie ubieraj gaci rurek i nie stawiaj 20 cm grzywki jak wszystkie nastolatki. Przypakujesz to wzrośnie Ci o 100% pewność siebie, a przy okazji poznasz wiele nowych osób, a i dziewczyna się znajdzie.
A nie zastanawiałeś się dlaczego jest jak jest? Może dajesz innym powody żeby mieli o Tobie zdanie jakie mają. Nie wiem, za czasów szkoły wszystko było inne, wydaje mi się że dopiero po niej jako tako dojrzałem i pewne rzeczy się zmieniły oraz ja sam. Głowa do góry
Rzuć wszystko i jedz w Bieszczady.
Byłem w podobnej sytuacji, tylko dosyć krótko, przez 2 miechy w nowej szkole. Jaki poziom nauki? W sensie SP, liceum, która klasa?
Jak jesteś w 1 liceum, a w podstawówie miałeś kogoś, to w miarę możliwości spróbuj zmienić szkołę na tą, do której ten ktoś poszedł. W 2 osoby dużo łatwiej jest poznawać nowych ludzi. Psycholog/szczera rozmowa z rodzicami(naprawdę jest z nimi aż tak źle?) naprawdę pomagają, nawet jeśli tylko chwilowo, a może uda ci się dojść do jakichś bardziej permanentnych rozwiązań.
peace
Naprawdę tak ciężko z kimś rozmawiać, czytam że masz problem nawet w nawiązaniu kontaktu z kimś z klasy.
Przecież na dobre macie sporo wspólnych tematów jak lekcję zadania nauczyciele itp, do tego nikt nie ma podobnych zainteresowani do twoich??
Może jakbyś się lepiej uczył to byś chociaż potrafił wytłumaczyć komuś coś i już masz początek rozmowy...
Nie wiem rozumiem jakaś nieśmiałość ale przecież idąc do knajpy gdzie jest super ładna kelnerka to nie powiesz nawet co chcesz zamówić??
Trzeba podejść może do tego jak do obowiązku to wtedy przełamiesz te barierę, która Cię blokuje.
Przejdzie Ci z wiekiem i tyle, z własnego doświadczenia powiem, ze dopiero na studiach się człowiek podbudował.
Ta, „życie jest do bani”. Ale trzeba żyć, a w przyszłości resztę życia ciężko pracować na podatki :P
Nikt nie obiecywał że będzie łatwo w życiu. Pociesz się, że wielu ma takie problemy jak Ty. Samotność i brak sensu życia, niejeden musi się z tym borykać. Najlepiej skoncentrować się na swoim celu i podążać w tym kierunku.
No właśnie głowa do góry. Jak tak dalej pójdzie, to będziesz mieszkał z kotem i mamą i zostaniesz wodzem całej Polski.
Mam to samo i w sumie nadal mam. Moim głównie problemem okazują się gry, po prostu lubię grać i nic innego nie sprawia mi przyjemności aż takiej. Wiadomo, wyjdę czasem na rower, czy na jakiś spacer, ale samemu? pff.. Bardziej wolę się zawsze wycofać niż zaatakować i to główny problem. Ucieczka przed problemami nic ci nie da. Tak czy siak zaczniesz w końcu pracować, zapomnisz o problemach i zaczniesz rozwijać się zawodowo. Samobójstwa młodych ludzi są dość częstym zjawiskiem, szczególnie teraz. Gdy w młodych latach szczeniaki są chamskie i patologiczne, bez żadnej empatii dla słabszych. Ale powiem ci tak, później będzie lepiej. Jak zaczniesz pracować albo zdobywać jakieś doświadczenia, lub hobby to podbudujesz własne poczucie wartości, samotność jest smutna ale czasem niestety taki żywot nas czeka, jeśli nic z tym nie zrobimy. Moje życie też jest do bani, ale wiem że jak nic z tym nie zrobię, to sczeznę marnie w tym marnym świecie.
To taki etap rozwoju.
Smutne, niestety.
Niska samoocena, depresyjne oddziaływanie mediów, rodziny, pogody i w zasadzie wszystkiego.
Większość z tego wyrasta, ale nie wszyscy.
Brak samoakceptacji zbyt często zabija.
Za dużo czasu na jawie spędzasz w zawieszeniu między przeszłością i przyszłością a za mało na "tu i teraz". Zamiast więc nieustannie zadręczać się pytaniami "co ja zrobiłem?", "Dlaczego czegoś nie zrobiłem" albo "Co ja teraz zrobię?"weź się kuźwa do roboty, bo łeb masz nie po to żeby szukać problemów, tylko żeby je rozwiązywać! A skoro Twój problem można skwitować w dwóch słowach - "jesteś pizd#$%%"- to proponuje na początek przestać się użalać,wykreślić z diety sojowe kotlety, odstawić słuchanie muzyki Billie Eilish i zacząć robić coś w tym kierunku, żeby z chomika stać się tygrysem. Zrób jakieś pompki albo zapisz się na internetowy kurs MMA, to może testosteron Ci trochę skoczy,nabierzesz pewności siebie i przestaniesz jęczeć jak mała dziewczynka.
czy Ty serio się kolego spodziewasz meyrtorycznej odpowiedzi/pomocy na forumku o grach?
Mogło być jeszcze gorzej bo mogłeś mieć ultapecha i być szkolną ofiarą gnojoną przez 8 lat szkoły podstawowej a nawet i w Liceum w dzień w dzień cały rok szkolny mogłeś mieć rodzić patologie z ojcem z syndomem ,,Ciężkiej Ręki'' który przepija całą kase w tedy życie jest do bani bo znam wielu gości co się mało odzywają i są trochę dziwni ale mają pracę i nawet żony.
Nie masz z nikim z klasy wspólnych zainteresowań? Ja jednego z moich najlepszych kumpli poznałem przez to, że siedzieliśmy obok siebie na przedmiotach zawodowych w technikum i kiedy przeglądałem newsy o (jeśli dobrze pamiętam) CoD Black Ops 2 na GOLu spytał się mnie, czy gram w CoDa (serio, to prawda). Przez praktycznie miesiąc pierwszej klasy technikum w ogóle nie rozmawialiśmy, a od tamtej pory robiliśmy to coraz częściej i ostatecznie się zakumplowaliśmy.
ehh daj sobie spokój z innymi i skup sie na sobie, naucz się być szczęśliwy sam ze sobą, bo ty jesteś najlepszym przyjacielem dla samego siebie.
Wyrosniesz z tego ,sam zobaczysz,problemy w szkole przy tym co bedzie za kilka/kilkanascie lat to jak splunac
hmm tak mysie że to ta twoja klasa jest do bani, na tylu ludzi wszyscy mają takie wyświechtane zainteresowania, jak typowe dzieciaki to co na topie tym się interesują.
Niestety bycie innym jak wszyscy czasem kosztuje
Patrzę na ten wątek i się nie dziwię, czemu Polska jest tak zacofana pod względem podejścia do zdrowotności psychicznej.
Czytając takie "coś" człowiek sie jednak cieszy, że kilkanascie lat temu nie był przegrywem w szkole ;) Polecam znaleźć kogoś do picia, jak postawisz wóde czy piwo to każdy wypije z tobą, a pamiętam, że u mnie w technikum kto nie pił ten byłł frajerem. Chociaż trochę dziwne, że nie masz kolegów bo frajerzy zawsze przecież razem się trzymali w swoim wąskim gronie :P
O matko problemy nastolatka, jesteś jak większość pewnie obecnie nastolatków, grasz w cs go, Szkola i problemy z starymi, ja tez taki byłem, brak dziewczyny w liceum, wszyscy już maja o matko tylko nie ja a prawda jest taka ze dopiero po 20 zaczyna się pierwsze miłości.