Montera: Oh boi - wszyscy na tym forum się ze mnie nabijają. Stworzę jakiś kontrowersyjny wątek!
Wszyscy: <nabijają się>
Also Montera: ->
Widać nieźle jesteś oderwany od rzeczywistości. Teraz nawet nie możesz przekazać rzeczy osobie która leży w szpitalu, tylko wszystko robią pracownicy szpitala, a ciebie nawet nie chcą wpuścić do środka.
Jestem pewien, że zrobią wyjątek dla kilku nerdów, którzy będą chcieli odwiedzić osobę w szpitalu (która prawdopodobnie I tak tam nie leży).
Panowie nie pomyślałem o tym, że teraz są takie zasady w szpitalach. Przepraszam. Za dużo gier :)
Montera natychmiast przestań straszyć tym sądem. Nie widzisz, że to się robi niebezpieczne?!?!?!?
GOL:
Rozpoznanie? A jakże! Covid-19. Tylko coś im nie pasowało.
FB:
Każdy myślał, ze to COVID-19. Ja tez w to uwierzyłem.
Ech ...
Gdybym leżał w szpitalu z bardzo poważną infekcją to ostatnie o czym bym pomyślał to przekomarzanie się z randomami na forum o grach i grożenie im konsekwencjami za pomówienia.
Ale cóż, forumowym memem nie zostaje się bez przyczyny.
Nie wiem, może odwiedzimy go na Discordzie? Tak będzie bezpieczniej?
Znajomi, którzy mi codziennie przynoszą rzeczy i colę zero, od której jestem uzależniony, zostawiają wszystko w portierni z podpisem oddziału, sali itd. I ok. godziny 17 salowe z oddziałów zabierają to na oddziały.
Wannabe gwiazdora discopolo znowu pobili czy ponownie udaje, ze ma koronawirusa?
obawiam się że takie odwiedziny mogłyby się zakończyć kolejnym atakiem nożownika
Słyszę że ten Montera to niezły oszust kim on jest naprawdę ?
Życzę, by nikomu z was ani rodzinie się to nie przydarzyło. Karma wraca.
- Wrzuciłeś, Grzesiu, list do skrzynki, jak prosiłam?
- List, proszę cioci? List? Wrzuciłem, ciociu miła!
- Nie kłamiesz, Grzesiu? Lepiej przyznaj się, kochanie!
- Jak ciocię kocham, proszę cioci, że nie kłamię!
- Oj, Grzesiu, kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci!
- Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę cioci!
- Wuj Leon czeka na ten list, więc daj mi słowo.
- No, słowo daję! I pamiętam szczegółowo:
List był do wuja Leona,
A skrzynka była czerwona,
A koperta… no, taka… tego…
Nic takiego nadzwyczajnego,
A na kopercie - nazwisko
I Łódź… i ta ulica z numerem,
I pamiętam wszystko:
Że znaczek był z Belwederem,
A jak wrzucałem list do skrzynki,
To przechodził tatuś Halinki,
I jeden oficer też wrzucał, Wysoki - wysoki,
Taki wysoki, że jak wrzucał, to kucał,
I jechała taksówka… i powóz…
I krowę prowadzili… i trąbił autobus,
I szły jakieś trzy dziewczynki,
Jak wrzucałem ten list do skrzynki…
Ciocia głową pokiwała,
Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia:
- Oj, Grzesiu, Grzesiu!
Przecież ja ci wcale nie dałam
Żadnego listu do wrzucenia!…
Julian Tuwim
Kto jest za tym żeby chłopaka wesprzeć i całą ekipą podjechać w odwiedziny? Ja bym jutro rano zadzwonił się dowiedzieć czy faktycznie tam leży. Kto chętny? Dzwonić? Spotkanie by było w Warszawie.
Mogę tylko powiedzieć, ze jesteście największym pomiotem ludzi
W drugim wątku zamieścił zdjęcie ze szpitala. I co głupio Wam teraz?