Wydaje mi się, że głównym problemem jest to, że skala ocen praktycznie zaczyna się od 7/10. Z tego powodu występuje za duży ścisk w ocenach 8 oraz 9/10 i z tego powodu, jeśli jakaś gra jest lepsza od takiej co ma 9 to z automatu po prostu musi dostać te 9,5 bądź 10/10. Natomiast jeśli rozciągnęło by się tę skalę na przedział <5,10> to już wtedy gra naprawdę musiałaby zachwycać aby otrzymać ocenę 10/10 .
Swoją drogą ciekawe, że recenzenci mainstreamowi (czyli głównie ci powiązani z dużymi portalami czy czasopismami growymi) ostatnimi czasy jakoś bardzo hojnie wyceniają te duże i mocno wyczekiwane tytuły (typu Death Stranding czy TLoUII), a na bardziej krytyczne opinie trzeba z reguły czekać na recenzentów z YouTube'a, potem ewentualnie na samych graczy.
Absolutnie nikogo o nic nie oskarżam, niemniej coraz trudniej jest mi zrozumieć, dlaczego mainstreamowi recenzenci zdają się w przypadku niektórych tytułów tak jednomyślnie przymykać oko na dosyć oczywiste niedoskonałości (niektórzy w ogóle je pomijają, inni o nich wspominają, ale i tak dają maksymalną notę), w czasie gdy krytycy z YT (nawet ci bardzo znani i popularni, jak chociażby Angry Joe czy Jim Sterling) już tacy wyrozumiali nie są...
Ktoś mógłby oczywiście wyjść z kontrargumentem, że to jest właśnie oznaka tego, że wszystko jest porządku. W końcu recenzent powinien umieć spojrzeć nie tylko okiem zwykłego konsumenta, ale też krytyka i znawcy o wyrobionym guście, a najwidoczniej ci mainstreamowi recenzenci tacy właśnie są i jako jedyni potrafią dostrzec artyzm i głębię tam, gdzie recenzenci z YT - najwyraźniej pozbawieni takiej samej wrażliwości i wprawy - widzą tylko banały albo schematy.
Takie tłumaczenie nawet miałoby jakiś sens, gdyby nie jeden szczegół: gracze. Oni w swoich zapatrywaniach często wydają się przychylać bardziej do opinii właśnie tych recenzentów z YT, którym dużo łatwiej przychodzi krytykowanie nawet "świętych krów" branży gier. To z kolei oznacza, że najwyraźniej to oni są teraz "bliżej ludu", gdy ich mainstreamowi koledzy po fachu zdają się coraz bardziej odgradzać murem od "zwykłego gracza". Zasadne staje się więc pytanie, czy "zwykły gracz" jest jeszcze w stanie wyciągnąć cokolwiek wartościowego z tych mainstreamowych recenzji? Czy one powstają jeszcze dla niego, czy już dla... no właśnie kogo? A jeżeli nie, to czy mainstreamowi recenzenci są jeszcze "zwykłym graczom" w ogóle potrzebni, skoro coraz trudniej jest im zaufać? I nie chodzi mi o brak zaufania w ich uczciwość i rzetelność (bo tego nie śmiem kwestionować), tylko o zwykłe prawdopodobieństwo, że recenzja będzie się pokrywała z moim zdaniem. Czy działając pod wpływem przytłaczająco pozytywnych recenzji mogę dokonać zakupu, którego nie będę potem żałować? Jeżeli recenzenci przestają być takim drogowskazem, to chyba coś poszło nie tak...
Dla każdego grą 10/10 będzie co innego, wg mnie każda produkcja może być taką grą bo to zależy od gracza jak ją odebrał. Dla jednych może być to minecraft, a dla mnie jest to Life is strange mimo tego że widzę to, że cała historia sprowadza się do jednego wyboru, a animacje są średnie to jest to dla mnie gra 10/10 bo wywołała u mnie masę emocji i w każdym z kim grałem. Dajmy po prostu każdemu oceniać gry tak jak chce byle tylko ocena była związana z grą.
Na tej stronie Dragon Age Inkwizycja dostała 9.5/10 więc nie dziwcie się 10/10 dla TLOU 2.
W mojej skali oceniania ocena 10/10 oznacza grę idealną, taką bez wad, a jak wszyscy wiemy takich gier nie ma. Z tego też powodu najwyższą ocenę jaką ja mogę wystawić jest 9+/10, czyli taka gra, która jest bliska ideału, ale jednak ma jakieś rysy.
Z drugiej strony ocena 0/10 według mnie oznacza grę w którą w ogóle nie da się grać, nic nie działa, fabuły nie ma, klimat to mit, a muzyka i cała reszta to tragedia. Tu też wszyscy wiemy, że takich gier nie ma, stąd też najniższą ocenę jaką do tej pory wystawiłem było 3/10 dla Luciusa 3.
Każdy z graczy ma swój system oceniania, niektórzy podchodzą do tego prosto, podoba się lub nie, inni z kolei kierują się swoimi zasadami przy ocenianiu. Każdy też ma swoją hierarchię co w grze liczy się najbardziej. Stąd też nawet oceny recenzentów również są subiektywne i wcale nie muszą się pokrywać z naszymi. Osobiście również uważam, że dużo większe znaczenie ma opinia pisana niż zwykła ocena, ponieważ to więcej nam powie jaka jest gra w odczuciu danego gracza, a nie zwykła cyferka.
Problem tak naprawdę nie leży w samych ocenach, a w graczach. Zarówno tych oceniających nisko, jak i tych oceniających wysoko. Ci pierwsi oburzają się jak inni oceniają wysoko, a ci drudzy jak inni oceniają nisko. Niezależnie od oceny, bo niekoniecznie muszą to być tak skrajne oceny, bo wystarczy, że różnica między tymi dwiema osobami może wynosić nawet 2 punkty, a już rozpętywana jest wojna. Z tego też powodu staram się nie komentować na tym forum najpopularniejszych gier. Tutaj dobrym przykładem jest wątek z The Last of Us Part II, ktoś napisze, że fabuła mu się nie spodobała, złe zakończenie, postacie coś tam, to od razu zbierze się ta sama grupka ludzi i będą mu pisali, że nie zrozumiał, bo ma orzecha zamiast mózgu, ma dziwny gust, to nie gra dla niego, jest fanem japońszczyzny, albo też każą wymieniać lepsze tytuły. Stąd też wolę dzielić się opiniami wśród znajomych lub poprzez własne recenzje.
Bardzo fajny felieton. Czekam na komentarze jak TLoU2 nie zasługuje na 10/10
Tlou2 nie zasługuje na "dychę" ponieważ wątek fabularny jest bardzo płytki... Reszta to arcydzieło
Tak dla jasności, to nie jest felieton o TLoU 2, tylko o wszystkich grach na dychę. Niektórzy chyba już mocno zafiksowali się na temacie ^^ Ja TLoU 2 wystawiłem 8/10, ale zupełnie rozumiem recenzentów, którzy dali 10/10. Gra na pewno nie jest nijaka i może wywoływać emocje. O tym właśnie jest ten tekst. Dlaczego nie powinno być głupiego myślenia, że gry na dychę muszą być idealnie i podobać się każdemu. Peac.
Drogie państwo redakcji GryOnline, mam do was prośbę, jeśli można.
Proszę poprawcie system oceny w GryOnline tak, żeby każdy gracz może zmieniać ocena w dowolnej chwili, jak zajdzie taką potrzebę.
Bo bardzo często dochodzi do sytuacji:
- Gracz zagrał w grze tylko przez 10 minut i od razu dał 10/10 z powodu pierwsze wrażenie, a potem żałował po ukończeniu grę i to po opadnięciu hype. Przykład jest Dragon Age Inkwizycja.
- Gracz ukończył grę A i był zadowolony, że dał oceny 10/10. Potem zagrał w grze B, który okazało się, że jest dużo lepszy od gry A. Więc dał gry B ocena 10/10 i przy okazji chciał obniżyć ocena dla gry A z 10/10 na 8/10, ale nie może zrobić. Przykład jest Skyrim w porównanie do lepsze gry RPG sandbox.
- Hejter dał 1/10 dla gry, ale jak dorośnie, to zmienia zdanie i chce poprawić ocena, ale nie może zrobić.
- Niektóre gry z wiekiem starzeją się na gorsze lub zmieniają się na lepsze, co mogą mieć wpływ na wartość oceny.
Dziękuję i pozdrawiam.
Jeśli chodzi o OCENY same w sobie to jedyną osobą, którą się sugeruję jest AngryJoe, który jako jedyny ma zdrową skalę oceniania gdzie 5/10 to jest średniak, 6/10 przeciętna, 7/10 ponadprzeciętna 8/10 dobra itd.
Wszystkie te growe portale sypią dziesiątkami i dziewiątkami na lewo i prawo a skala ocen zaczyna się od 7/10. Ich ocenami nie ma się co sugerować.
Pisanie, że gracze wyszukują elementu słabszego, a następnie budują wokół niego negatywną narracje co do gry, to bzdura (jasne, wielu tak zrobi, ale jest tak dużo uargumentowanych głosów, że to bzdura). Przy The Last of Us Part II nie trzeba posuwać się do takich zagrywek (to świetna gra, ale mająca swoje bolączki).
Bardziej boli to, że Wy, jako największa redakcja w Polsce, którą czytają wszyscy, a nie tylko fanboje Sony, nie dopuściliście do głosy krytyki - a np. Hed, w swoim krokiecie, wyraźnie powiedział, co sądzi o grze. Jeżeli robicie portal dla wszystkich, to, mała rada, nie uciekajcie w skrajność, a potem ich nie brońcie. Czy to takie straszne? A może Hed był tą skrajnością w redakcji? To warto chociaż o niej wspomnieć - wśród setek tysięcy czytelników ktoś może mieć podobny gust jak jeden z kilkunastu redaktorów.
Co do ocen - nie jestem zwolennikiem ocen w postaci noty.
Jeżeli sam miałby miałbym już wystawić notę 10/10 jakieś grze, to za zrealizowanie swojego tematu w 100%.
Gra może opierać się na historii, świecie oraz rozgrywce (wyzwaniu).
Jeżeli mam grę, która w 90-100% składa się z historii, ta historia jest świetna oraz interaktywna, to można dać 10/10 (przykładem takiej gry jest dla mnie Oxenfree)
Jeżeli gra w 60% opiera się ma świecie (i jego eksploracji), 30% wyzwaniu oraz 10% na fabule, to nie będę jak debil się czepiał, że fabuła jest słaba, tylko ocenie bardziej świat i mechaniki związane z eksploracją oraz wyzwaniem, i jeżeli te będą zrealizowane na 10, to gra dostanie ode mnie 10 (ten konkretny przykład to Zelda BotW).
Jeżeli gra w 50% składa się z genialnej fabuły (kontrowersyjnej lub nie; dojrzałej lub nie), lecz oderwanej od interakcji - opartej na filmowości a nie interakcji; w 30% z wyzwania (średniego, nieco archaicznego gameplyowo, natomiast mającego powiązanie ze światem) oraz 20% ze świata (ciekawego, wykreowanego z pietyzmem, lecz średniego w eksploracji - średniego od strony rozgrywki, gdyż detal jest na najwyższym poziomie), to ja nie widzę podstaw do wystawienia 10 - tak, teraz pisałem o The Last of Us Part II.
Jeszcze bardziej ekstremalny przykład. Gram w Assetto Corssa - gra nie zasługuje na 10/10 gdyż ma ubogą fabułę...
Być może za bardzo to uprościłem, nie powiązałem ty składowych...
Na wstępie zaznaczę że nie grałem w ani pierwsze TLOU ani w Part 2 - mało mnie ta seria obchodziła (głównie dlatego że nie posiadam PS3 ani PS4) - aczkolwiek burza, choć określenie orkan albo huragan byłoby chyba całkiem trafne, jaka rozpętała się wokół tej produkcji przykuła moją - jak i zapewne bardzo wielu innych - uwagę. Zapoznałem się z fabułami obu części - przez YT bo nie bardzo mam jak - i zanim jakiś średnio ogarnięty troglodyta zacznie wrzeszczeć : MUSISZ ZAGRAĆ ALBO SIĘ NIE WYPOWIADAJ - powiem tylko że tych grach historia - czyli fabuła, postaci i ich losy są siłą napędową tej produkcji. Gameplay, sterowanie, grafika jest służalcza (wiem, dość kiepskie słowo, ale nie wiem jak dobrze przetłumaczyć serviceable) względem opowieści. Tak też zapoznałem się z nowym God of War - i wiem że pod względem rozgrywki gra mi się nie spodoba (kamera jest dla mnie ustawiona ZA BLISKO i mam ogromny problem żeby się do takich gier przekonać) - tak fabularnie jestem pełen podziwu jak wykorzystali mitologię (nie tylko nordycką) i przekształcili ją by pasowała do opowiadanej historii.
Bardzo rzadko udzielam się na forum - uważam się bardziej za cichego obserwatora, stoję w cieniu i patrzę bezszelestnie - ale to co się tutaj wyprawa sprawiło że muszę nieco poużywać klawiatury.
Zacznijmy od tego że te wasze felietony mogę opisać jako śmieszno-żałosne (nie potrafię określić które z tych słów przeważa szalę) - płacą wam chyba od ilości a nie od długości - a szkoda, bo gdyby się troszeczkę bardziej rozpisać, przedstawić argumenty za i przeciw, wyjaśnić nieco bardziej szczegółowo swoją opinię/punkt widzenia. Ale kto by się tym przejmował, prawda? Widać że będziecie bronić tej gry do upadłego - polecam przyszykować zapasy bo chyba trochę sobie posiedzicie w tej oblężonej twierdzy.
Moim zdaniem - co również kiedyś Quaz powiedział choć w dużo bardziej łagodny sposób - oceny liczbowe powinny zdechnąć dawno temu. Raz że jakakolwiek skala została wypaczona - jeśli gra ma w danej skali mniej jak 70% to wielu z automatu uważa ją za absolutne gówno - podczas gdy w normalnej skali takie określenie można przypisać grze dopiero przy ocenach do 3/10. Dlaczego? Ponieważ środek skali - 5/10 to nic innego jak gra ŚREDNIA -nie jest twór wybitny który będzie pamiętany latami. Jednakże ta sama gra nie jest to okropnym szkaradzieństwem od którego monitor zaczyna się pocić a podzespoły naszego blaszaka chcą udać się na wieczny spoczynek. Wówczas 4/10 byłoby trochę poniżej średniej. Dlaczego tak bardzo się o tym rozpisuję? Ponieważ gra od dużego wydawcy przeważnie zaczyna od 7/10. Więc automatycznie ta gra jest już znacznie powyżej średniej. Dlaczego? hmmm... nie wiem...
Co chcę powiedzieć? W skali o której mówię gra 10/10 musiała by być absolutnym majstersztykiem - prawdziwym arcydziełem w tworzeniu historii, grafiki, rozgrywki, muzyki i przystępności dla każdego kto zdecyduje się po nią sięgnąć. Uniwersalnie doskonała w absolutnie każdej dziedzinie.
Tylko że to jest niemożliwe. Oceny są bowiem subiektywne. Jeśli aspekt gry A (fabuła) podoba się osobie nr.1 to nie ma absolutnie żadnej gwarancji że spodoba się osobie nr.2 - tak po prostu działa ten świat. Nie da się ocenić gry obiektywnie - no chyba że wypiszesz co działa a co nie działa - co jest bardziej szczegółowym opisem danej produkcji oraz jej cech/właściwości - mało to pomocne w stwierdzeniu czy gra jest "dobra" albo nawet "bardzo dobra".
Dam tutaj swój przykład - jedną z gier które będę bronił póki nie starczy mi sił jest SpellForce (dokładniej złota/platynowa edycja pierwszej części). Tylko co sprawia że nie jest to gra której mógłbym dać 10/10? To że zdaję sobie sprawę że ta gra ma wady - nierówny voice acting, spory nacisk na ekonomię w porównaniu do innych RTS-ów jak Warcraft 3 gdzie 2 surowce + limit wojska to standard ekonomii kontra 3 surowce podstawowe, 3 specjalne oraz żywność (przy czym limit wojska jest możliwy do podniesienia dopiero po zdobyciu określonych budynków) a także absolutny brak jakiegokolwiek balansu pomiędzy rasami i klasami postaci (mag w późniejszych etapach wytrze wojownikiem podłogę wraz z całą jego armią) co jak na grę która posiadała możliwość gry wieloosobowej jest naprawdę ogromnym problemem. Co jednak sprawia że tak bardzo ją lubię? Muzyka, konsekwentnie zaprojektowany świat, całkiem ciekawie prowadzona fabuła, niektóre postaci drugoplanowe, solidnie rozpisane wątki niektórych zadań pobocznych (historia Amry i Lei to zdecydowanie mój faworyt). Czy ją polecam? Ależ oczywiście. Czy każdemu przypadnie do gustu? Absolutnie nie.
Co zaś do waszych ocen - Legendarny już Fallout 76 który na premierę od was dostał 5.5 - ocenę według która gra powinna być powyżej średniej - była cholerną katastrofą na chyba każdym możliwym polu. AI nie istniało, grafika momentami się nie wczytywała. Fabuła? Chyba ktoś w biurze wywalił scenariusz do niszczarki na dokumenty. Rozwój postaci? W grze RPG? A na co to komu? Ilość błędów technicznych trawiących ten twór zebrano w film trwający aż 3 GODZINY - a pewnie sporo pomniejszych rzeczy zostało pominiętych. Duże ilości błędów naraz. KOLOSALNE BŁĘDY. Błąd na błędzie. Silnik tak archaiczny że rakieta na silnik parowy i węgiel wydaję się szczytem technologicznym.
No i dochodzimy do omawianej teraz gry. Graficznie to po prostu opad szczęki - ilość detali, animacje i szczegółowość otoczenia i postaci - to już nawet nie jest Mt. Everest tylko marsjański Olimp. Muzyka i udźwiękowienie - górna półka. Gameplay? To już zależy czy ktoś lubi strzelanki trzecioosobowe. Przystępność rozgrywki? Ilość ustawień jakie możemy zmienić wedle własnego uznania jest doprawdy imponująca. Zmiana kolorów dla osób z problemami wzrokowymi - oby coraz to więcej gier miało takie udogodnienia. Jest tylko jedno małe ALE - wymienione rzeczy mają drugorzędne znaczenie - to fabuła i postaci są daniem głównym tej serii.
I tutaj wszystko się sypie. Wszakże to gra 10/10, Opus Magnum - nieważne że fabula jest poszatkowana jak cebula tasakiem (bo wiecie, ma wyciskać z ciebie łzy). Nieważne że mamy całą masę nowych postaci które obchodzą nas tyle co zeszłoroczny śnieg. Nieważne że stare postaci które gracze znają zachowują się KOMPLETNIE inaczej niż wcześniej - BEZ ŻADNEJ PRZYCZYNY. Nieważne że Ellie zamienia się w krwiożerczą psychopatkę która bestialsko masakruje całe tabuny bogu ducha winnych przypadkowych żołnierzy bez jakiejkolwiek refleksji czy zastanowienia się czy ci ludzie mają cokolwiek wspólnego z jej vendettą. Tylko po to by na sam koniec uznać że "a może rzucić to wszystko w cholerę i wyjechać w Bieszczady?" Nieważne że nasza druga postać grywalna (która jak na mój gust jest w cholerę paskudnym mutantem o łapach jak Kapitan Ameryka czy Thor) z jakiegoś powodu zaraz po dokonaniu numeru z kijem golfowym dostaje całą masę momentów poklepujących ją po plecach, bawieniu się z psami, przyjacielskich rozmów ze swoimi ziomkami - którzy chwilę po ich wprowadzeniu giną niespodziewaną i brutalną śmiercią - być może zupełnie niezasłużoną, nie nam jednak o tym decydować. Gra rzuca hasłem - ONA JEST W CIĄŻY - 3 razy. Czujesz się źle z tym zrobiłeś? Nie? A powinieneś. Zabiłeś psa? No to teraz cofamy się do momentu gdy ten piesek był jedynie małym szczeniaczkiem. Popatrz jaki był słodki - a ty go zabiłeś w QTE naciskając kwadrat jak szalony naciskacz kwadratów - MORDERCO. Tanie chwyty mające wymusić na nas poczucie winy. Jeśli gra musi co kilka chwil niczym magik z kapelusza wyciągać takie zagrywki TO NIE JEST DOBRZE NAPISANA HISTORIA. Co zaś to niefortunnej nazwy "felietonu" - ta gra właśnie młotem chce nam wbić pewne morały i jak mniemam też lekcje życia. Młotek jednak chyba okazał się zrobiony z gumy.
Kończąc swój wywód - oceny liczbowe są bezwartościowe. Czasem fabuła jest dziurawa i nie da razy wszystkich tych dziur zakleić. Czasem rozgrywka to jak rąbanie drewna tępą siekierą. Tylko że gra wideo to suma wielu poszczególnych części - jeśli jedna z nich nie działa to nie znaczy że całość jest radioaktywnym odpadem. Ale nie możemy wtedy powiedzieć że ta gra to gra doskonała. Bo gier idealnych nie ma.
Gry wybitne/przełomowe - to temat na zupełnie inną rozmowę...
Cytat : Gra jest jak obraz czy książka... Może nas irytować, wkurzać, może mieć masę błędów, ale jeśli po jej ukończeniu lub w trakcie grania siedzimy z szeroko rozdziawionymi ustami i doświadczamy niemożliwych do opisania emocji, to jest to gra 10/10.
Jeśli gra na którą wybuliłem o wiele za dużo pieniędzy - i to bez możliwości zwrotu - spowoduje że po jej ukończeniu (lub zorientowaniu się że gra nie ma nic więcej do zaoferowania) w głowie gra mi BFG Division i mam ochotę chwycić za piłę spalinową z wrzaskiem gonić ludzi po ulicy - wszak wciąż są to nie do opisania emocje - jak mniemam to wciąż gra 10/10?
Cholibka, się rozpisałem. Życzę wszystkim miłego dnia.
Ile razy będziecie z uporem godnym lepszej sprawy bronić oceny tej gry? Zwłaszcza, że największym problemem nie była sama ocena, ale tandetny list miłosny, który udawał recenzję...
Perfekcyjny to może być młotek. Dlatego to młotkami wbijamy gwoździe, a nie grami.
E tam, książkami da się wbijać gwoździe to i gry dały by sobie z tym radę. ;)
https://www.youtube.com/watch?v=_HFx13eoGjo
Recenzenci już od dawna piszą recenzje dla siebie i dla twórców gier a nie dla graczy i ta 10 jest tego przykładem.
Każdy ma własne listy gier dla 9-10/10, kiedy dla inni to "błee, te gry to przeciętniaki albo śmiecie, jesteś głupi"...
Jedni grają w Fortnite i piszą, że to bardzo fajna gra, a inni piszą, że to gra dla głupie dzieci. I znów kolejna awantura.
I tak dalej...
Ludzie są bardzo różne, mają różne wymaganie, kultury i gusty. NIE DA SIĘ DOGODZIĆ ZE WSZYSTKICH! Nigdy nie istnieje ocena 10/10 DLA WSZYSTKICH. Każda ocena 10/10 zawsze budzi kontrowersje.
Życzę wszystkich miłego grania. Proszę nie kłóćcie się ze sobą i z redakcji GryOnline. Po prostu zachowujcie zdrowy dystansu do cudze 10/10 i wystawcie swoje oceny dla wypróbowane gry i już. ;)
Zasadniczo zgadzam się z głównym założeniem, że nie chodzi o to, by każdy element dzieła był oddzielnie perfekcyjny, ale by wszystko jako suma dało taki efekt końcowy. Niestety, w przypadku gier czy filmów wychodzą bolączki wszelkiego rodzaju systemów oceniania, ale też i walka recenzentów samych z sobą. Czy przymykać oko na niektóre rzeczy? Czy może silić się na sztuczny obiektywizm? Czy olać komentarze i napisać subiektywnie co się czuje? Jaką właściwie mamy skalę i czy jest uniwersalna i nadająca się do porównywania? Czego by się nie zrobiło, na koniec i tak reakcje czytających recenzje wahają się między niezadowoleniem a wk^$@#eniem :D.
Natomiast z mojej perspektywy często dostrzegam inny problem podczas czytania bałwochwalczych recenzji gier (przy czym mówię ogólnie o recenzjach, a nie odnośnie tych na GOLu). Podejrzewam, że głównym czynnikiem tego stanu rzeczy jest konieczność wypuszczenia recenzji jak najszybciej, najlepiej jeszcze przed premierą, ale mam często wrażenie, że oceniane gry przechodzone są za szybko, w wielogodzinnych maratonach, a recenzje pisze się na gorąco tego samego dnia, albo kolejnego po przejściu gry. Powoduje to, że odczuwane podczas grania emocje bardzo się kumulują, a jeśli przy okazji koniec jest mocny, wtedy ciężko na chłodno oceniać to, co się widziało na przestrzeni całej gry. Sam często łapię się na tym, że np. tuż po obejrzeniu filmu z wyrazistym emocjonalnym finałem wystawiam mu w swojej głowie 10/10, bo, wiadomo, emocje, szlochanie, niedowierzanie, itd.. Ale jak się ochłonie i trochę nabierze dystansu, człowiek sobie przypomina, że w sumie to początkowe 2/3 filmu się strasznie wynudził, kilka występów aktorskich to historyczne poziomy tartaczne, a fabuła to ementaler. Kilka dni później o filmie nie pamiętam, a po paru miesiącach, gdy próbuję go obejrzeć drugi raz, wyłączam po 15 minutach. Z drugiej strony są też oczywiście perełki, które po przetrawieniu nabierają z czasem wartości (vide przykład z NieR Automata).
Wydaje mi się, że najczęściej właśnie z tego powodu mam obiekcje co do "rzetelności" recenzji - nie mam żadnego bagażu emocjonalnego. Bywa wtedy, że ocena jest według mnie bardzo powierzchowna, a umniejszane, bądź całkowicie pomijane są kwestie skrywające się pod płaszczem emocji. Boli to tym bardziej, gdy w końcu to ja siadam do ocenianej hurraoptymistycznie gry, ale mając do dyspozycji, powiedzmy, 2h każdego wieczora. Między kolejnymi partiami grania mija wystarczająco dużo czasu, żeby o wydarzeniach w grze pomyśleć, a, cholera, akurat dzisiaj 2h musiałem klepać fetchquesty, żeby dobić wymagany poziom i nicsięniedziaoooodajciemikawy. Nagle dłużyzny stają się dostrzegalne, podstawowe mechaniki gry jednak nie są takie angażujące, a poza tym, dlaczego do cholery mam iść zabić tę postać? Przecież jak sobie od wczoraj trochę dłużej pomyślałem, to nie ma to sensu.
Emocje przestają wystarczać, 10/10 zdaje się nie pasować.
Z drugiej strony, każdy gra inaczej, każdy oczekuje czegoś innego i pytanie, pod kogo pisać recenzje nie ma dobrej odpowiedzi. Jedni będą grać w jedną grę kilka tygodni, inni mają możliwość, by samemu zrobić maraton i strzelić 30h w 1 weekend, by od poniedziałku zacząć kolejną grę. A co się dzieje, gdy "hajp" na grę był duży, a twórcy podejmują kontrowersyjne decyzje? Dużo maratonów, kumulacja emocji, starcie 2 frontów. Jeden utonie w zachwytach, drugi będzie totalnie wpieniony, recenzje będą dobrą sztachetą do nawalania, a internety będą dogasać jeszcze przez długie tygodnie.
Tacy testerzy sprzętu komputerowego, na przykład kart graficznych, oceniają oddzielnie wydajność, oddzielne zużycie energii, kulturę pracy, wygląd, itd. Może recenzenci gier powinni wziąć z nich przykład?
Każdy powinien mieć swojego recenzenta któremu ufa. Ja tego tutaj zapamiętam i będę unikał....
Chociaż ostatnio Quaz wrobił mnie w RDR2. Cała recka pozytywów i tylko raz jedno zdanie - gra jest monotonna. No rany... gram w to teraz i nie wiem czy dam radę dotrwać do końca....
A ja staram sie uzywac skali 10 tak jak jej sie powinno uzywac. Czesto daje jakiejs grze np 5/10 i w mojej glowie jest to calkiem spoko ocena, tzn ze gra byla OK, nie byla najgorsza, nie byla najlepsza, ale przeszedlem i tyle. Oczywiscie w glowach innych 5 to ocena masakryczna, no ale to oni nie potrafia uzywac skali, nie ja.
Nigdy nie wystawiłem żadnej grze 10/10. Nawet moje ulubione gry które uważam za najlepszy gry w które grałem w życiu nie zasługują na 10 bo w nich też były elementy które można było zrobić lepiej albo czegoś w nich brakowało. Skala ocen współcześnie używana przez media jest ułomna bo w najlepszym razie zaczyna się od 5 a powinna zaczynać się od 1. Przez co później wychodzą takie kwiatki gdzie ktoś uważa że 5/10 to najgorszy crap a 7/10 to średniak. Skala ocen którą ja wyznaje to skala gdzie 5/10 to średniak a 7/10 to ocen dobra. Nie mam pojęcia czemu na GOLu 5/10 jest na czerwono i ma opis słaba ale 5,5 i już jest na żółto z dopiskiem przeciętna. Całkowity bezsens. Skala ocen która jest na MALu (myanimelist) jest według mnie najbardziej odpowiednia.
W felietonie jest napisane że gra która nas irytuje wkurza, ma masę błędów ale sprawia że siedzimy z szeroko rozdziawionymi ustami i doświadczamy niemożliwych do opisania emocji jest grą 10/10. Według mnie nie jest, jeżeli gra mnie wkurza, irytuje i ma masę bugów to nie może być arcydziełem nieważne jak bardzo jedzie na emocjach. Dodatkowo o jakich niemożliwych do opisania emocjach mowa? O złości, nienawiści, smutku, rozpaczy? Żadna z moich ulubionych gier które oceniałem na najwyższe moje oceny czyli gdzieś 9,8/10 nie powodowała we mnie niemożliwych do opisania emocji.
W przypadku oceniania anime które oglądam mam bardzo proste kryterium które anime musi spełnić aby dostać 10, mianowicie muszę ryczeć w trakcie oglądania. To rozumiem może podchodzić pod te niemożliwe do opisania emocje. Anime może być 7/10 ale jak w ostatniej scenie ostatniego odcinka się rozpłaczę to bum 10. Ale jak przełożymy to na gry to żadna gra nigdy nie wywołała u mnie płaczu, nawet Nier Automata. Więc ocena 10 jest nie do wystawiania kierując się tym kryterium.
Drugie kryterium oceny 10 dla anime jest już dużo mniej klarowne i kreuje olbrzymie pole do nadużyć, mianowicie anime musi mnie tak wciągnąć że nie mogę się oderwać, nie mogę przestać myśleć o nim, ogólnie no mogę obejrzeć całe na jedno posiedzenie. Jeżeli to kryterium przełożymy na gry to znajdzie się kilka kandydatur na ocenę 10, gier w które grałem 8-10 godzin dziennie i miałem cały czas ochotę na więcej itd. Ale w przypadku gier to kryterium jest dużo słabsze niż w przypadku anime bo gra w którą gram 8 godzin dziennie może mieć bugi, może mieć słabe zadania, może mieć problemy które może nie wpływają zbyt mocno na zabawę ale jednak nie można ich zignorować. Idealnym przykładem takiej gry jest Andromeda, nie mogę tej grze dać oceny 10 tylko dlatego że grałem w nią po 8 godzin dziennie, nie mogę zignorować wad która ta gra posiada. Anime też może mieć wady ale według mnie zarzut np. o słabą kreskę jest dużo bardziej do wybaczenia niż w przypadku gry zarzut o słabe i nudne questy. Yakuza 0 była grą przy której przez myśl mi przeszło aby wystawić 10, ale potem gra zaliczyła 2 crashe na pulpit w ciągu godziny i ogólnie na jednej mapie nocą bardzo często witałem pulpit.
Więc ostatecznie wychodzi że u mnie ocena 10 jest po prostu nie do wystawienia, nie ma gry idealnej, ani wybitnej bo w każdej grze można coś zrobić lepiej.
Osobiście nie mam problemu, że gry dostają 10/10. Ocena zawsze jest subiektywna i to co podoba się jednym innych może wręcz drażnić. TLOU2 dostało 10/10 i ok widocznie tak odebrał ją recenzent. U mnie nie ma oceny bo w nią nie grałem. Sam wystawiłem kilka 10. Dostały je gry, które nie były bez błędów ale dla mnie to były gry wybitne, od których nie mogłem się oderwać. Championship Manager 03/04, Star Trek: Birth of Federation, Baldurs Gate 2, Settlers 2, Heroes 3, Dune 2, Civilization 1, 2 i 5. Europa Univesalis 4, Stellaris (po dodatkach), XCOM 2, Wiedźmin 3. Większość się ze mną nie zgodzi ale to moja subiektywna ocena mimo wad jakie te gry posiadają bo nie ma gier bez wad.
Staram się używać skali ocen prawidłowo i często zdarza mi się dać grze AAA ocenę poniżej 6/10, która wcale nie jest złą oceną, ale widzę że skala u wielu ludzi zawęża się do 7-10/10 a poniżej są już crapy w które nie ma sensu grać, a tak nie jest. 10/10 bardzo rzadko daję, wręcz po Mass Effect 2 nie dałem jej żadnej grze, aż do 2017 roku w którym to dałem tę ocenę dwóm grom: Nier Automata i The Legend of Zelda Breath of the Wild, a było jeszcze Xenoblade Chronicles 2 które także zrobiło na mnie ogromne wrażenie, ale była jednak max. na 9/10 (a to wszystko w jednym roku, ależ to był rok) Od tamtego czasu nie dałem tej oceny żadnej grze, choć gram właśnie w Half Life Alyx i czuję że jeśli jakiejś grze miałbym dać 10/10 to właśnie jej, no chyba że coś się skiepści pod koniec.
niemożliwych do opisania emocji
Chyba takich nie ma. Nawet w google łatwo znaleźć ich listę pod hasłem "lista emocji". Albo "uczuć". I od razu człowiek mądrzejszy :-)
Za wspomnienie o "NieRze" łapka w górę. Zawsze promowałem tę serię, nawet Replicantowi tutaj na GOLu wbiłem bardzo wysoką ocenę (ale później przyszły łby i szybko ją zaniżyły). Zaś niewystawienie Automacie "dychy" wybaczam, w Polsce generalnie bardzo ciężko o pozytywną opinię dla gier z Japonii. Więc myślę, że to i tak dobrze, że dostała te 9.0 :-) Szczególnie, że uważam ją za najsłabszą z całej "trylogii" - pierwsze miejsce ma Drakengard 3 - chora gra. Jasny gwint, jaka to jest chora gra. I jaka dobra...
lub w trakcie grania siedzimy z szeroko rozdziawionymi ustami i doświadczamy niemożliwych do opisania emocji - Drakengard 3 zapewnił mi coś takiego już przy pierwszym bossie. NieR: Gestalt nie ma aż tak ciężkiego emocjonalnego (zabrakło mi słowa, ale to będzie coś określającego wyrzynanie mokrej, zabłoconej szmatki - "łupnia" trochę to oddaje) jak Drakengard 3, dlatego ląduje na drugim miejscu. No i po tych dwóch produkcjach Automata jest dla mnie naprawdę bardzo optymistyczną, sympatyczną i ciepłą grą.
Dla mnie gra na dychę to tytuł którego każda składowa jest conajmniej rewelacyjna. Ostatnio jak się zastanowiałem to na 10 jest dla mnie:
Bloodborne, Half-Life 2. Bardzo blisko jest Portal 2, Dark Souls.
Ale tu nie chodzi o ocenę. TLoU2, RDR2, Death Stranding to gry w których albo nie wspominacie o istotnych wadach, albo coś tam przebąkniecie, ale nie przykładacie do tych wad zbyt dużej wagi, i dajecie wysoką ocenę. A w komentarzach okazuje się że jednak te gry wady mają, i to takie które mogą uprzykrzyć rozgrywkę.
Panowie redaktorzy, pamiętajcie że wy ponosicie odpowiedzialność za swoją prace. I to nie przed szefem, tylko przed czytelnikami. Ludzie inwestują pieniądze opierając się na waszych ocenach. To nie jest tak że sobie możecie pisać co wam się podoba.
Dla mnie gra 9/10 to taka, którą po ukończeniu odrazu chcę grać drugi raz i każdego wieczoru gra mnie przyciąga do sprzętu do grania.
Inaczej gra to maks 8/10 najwyżej.
a gra 10/10?
To gra przełomowa, która odmienia mój pogląd na gry video, kamień miliowy, gra do której i po 20 latach często wracam i kończę wiele razy.
10/10 nie dałem żadnej grze od dwóch generacji, ostatnia taka to był Resident Evil 4, a wcześniej Metal Gear Solid, wcześniej Moonstone (miażdzy grywalnością i klimatem do dziś takie Dark Soulsy), Punisher z automatów czy UfO Enemy Unknown, Gunship 2000 (Gunship na PS1).
Blisko był Wiedzmin 3 i Mass Effect 2, ale miały swoje wady (Wiedzmin skalowanie się świata- byle odbarty strażnik był potężniejszy niż Dziki Gon-debilizm, a Mass Effect 2 miał to "wypuść sądę" i zbieranie surowców co odrzucało przy ponownym przechodzeniu).
Dzisiaj już nie robią tak miodnych i wciągających gier. Robią piękne i ciekawe to fakt (Last of Us, Metro Exodus, Prey, Days Gone, Uncharted 4 itd,)
Ja tam się nie patrzę w sumie na oceny gier, bo te których średnia jest stosunkowa niska (Assassin's Creed Origins czy Oddysey) gra mi się bardzo dobrze, a gdy patrzę na oceny to mam takie "xD". Wolę obejrzeć sobie 2 filmiki z gry żeby zobaczyć mniej więcej jak gra wygląda i popytać znajomych którzy w nie grają i wiedzą jakie gry lubię ;)
10/10 nie oznacza że gra jest absolutnie bez wad i przypadnie każdemu. 10/10 nie jest jakimś tabu, poziomem, którego nic nie jest w stanie osiągnąć. Zwykła nota jak każda inna. Gdyby gra, dzieło lub cokolwiek innego osiągnęło nieznany do tej pory poziom to mówilibyśmy że dostało 20 punktów z 10 możliwych i byłoby odniesienie do skali.
Oparzenie palca rozgrzanym do czerwoności ostrzem oceniam 10/10 w skali bólu, ale ugryzienie w jajo przez czerwoną mrówkę oceniam na 257/10 ;) True story...
Za dzieciaka, chętnie spędzałem wakacje na wsi, u dziadków. Dziadek zaraz po śniadaniu zasiadał przy piecu kaflowych, paląc popularnego. Zaraz po tym uciekał z izby, 'za budynek'
Podejrzewałem, że ma to coś wspólnego z krzykami babci. Udałem się śladem dziadka, minąłem bramę grodzącą podwórek domu, od części gdzie znajdowała się obora, chlewnia, kurnik. Tzw. 'za budynek'
Zauważyłem wejście obory, zamknięte na dolną część. Górna część wrót była otwarta. Z której wydobywał się dym papierosowy i dźwięk kaszlu mojego dziadka. Wiedziałem że uciekł przed babcią, żeby móc spokojnie palić. Wiedziałem już wtedy, mając niecałe 10 lat, że woli przebywać z krowami niż z ludźmi. Wiedziałem już wtedy, jeśli wejdę tam, nic mnie nie zaskoczy, bo już wcześniej rozkminiłem sprawę. Ale mimo wszystko wszedłem, żeby dziadek poczuł się lepiej, bezpretensjonalnie, żeby poczuł się zrozumiany. Niestety ND nie jest moim dziadkiem. Ich historia mnie nie dotyka. Pierwsza część była moim dziadkiem.
Musimy się bardziej szanować i rozumieć że ktoś może dać ocenę 10 grze , która dla nas jest na 6 , natomiast ludzie , którzy mają świadomość na czym opierają się gry video i w jakich kryteriach powinno się je oceniać powinni być obiektywni w 100% nawet jak są fanami tej czy innej firmy.
WIęc jak słysze od mojego znajomego , który sika pod siebie na wspomnienie o TLOU1 , facet jest powiedzmy w połowie części drugiej i stwierdza iż ma ciary na plecach ,ale co do gameplayu to opiera się to na wejściu w lokacje , czyszczeniu i tak w kółko (jak narazie). To wadliwa staje się ta 10 na GOLU- skoro jednym z najważniejszych aspektów gier video jest owa rozgrywka to czemu conajmniej punkt nie został ujęty jeżeli jest ona przestarzała i powtarzalna ?
Dla mnie jest 10/10 jak gra ma syndrom odstawienia po jej przejściu a to wymaga ok.100 godzin gry na wysokim poziomie. Do takich gier mogę zaliczyć np. Fallout 2, Wiedźmin 3, Divinity 2, Elder Scrolls czy KOTOR 2.
To taki system oceniania jest po prostu wadliwy. Ale ludzie lubią przejrzyste uproszczenia, stąd powszechność.
A ja tam nie boje się wystawiać dyszek. Każda nawet najlepsza gra ma wady, ale czasem niektóre rzeczy robi tak dobrze, że je zwyczajnie nadrabia.
Nie zgadzam się. Po prostu doszło do inflacji ocen - średnia oscyluje wokół 7 a powinna wokół 5. Recenzenci są zbyt łaskawi dla gier, bo nie chcą wyjść na surowych i w efekcie gry mające dziesiątkę mogą znacznie różnić się jakością. Wystawić 5 dla przeciętnej gry? Przecież widać, że ktoś się napracował, to byłoby okrutne.
Z tym, że idealnej gry nie ma, to się zgodzę, ale są takie zasługujące na 10/10. Nawet przy mniej łaskawym odchyleniu ocen.
W obecnych czasach, i mówię to za każdym razem, punktowa skala ocen jest przestarzała i zła. Bo czy tego oczekują gracze po recenzji? Swego czasu miałem rozmowę z kolegą - doktorem filmoznawstwa. Spytał się mnie czego oczekuję od recenzji filmowych. Odpowiedziałem, zgodnie z prawdą, że głównie namówienia bądź zniechęcenia mnie na dany tytuł. W drugiej kolejności to chęć poznania zdania drugiej osoby. On natomiast szukał tylko takich recenzji, które odpowiedzą mu na pytanie, czy w filmie sa jakieś środki artystycznego wyrazu, które pozwolą mu odczuwać piękno dzieła filmowego. I tylko takie recenzje czytał. Problem w tym, że żeby pisać takie recenzje to po pierwsze: trzeba się znać na środkach artystycznego wyrazu, umieć rozbić sposób narracji na części pierwsze, krótko mówiąc - ocenić filmowość danej gry. A na to, jeszcze raz przepraszam, ale jesteście za ciency. Ale na pocieszenie powiem, że mało kto to potrafi. :P Po drugie - target musi tego chcieć. A z całym szacunkiem, ale uważam, że większość czytelników jest taka jak ja. Głównie chce polecenia lub zniechęcenia danej gry, później jest ciekawa rzetelnej opinii. A w takiej sytuacji jedyna skala ocen jaka ma sens to: WARTA KUPIENIA NA PREMIERĘ/POCZEKAJ NA OBNIŻKĘ/NIE KUPUJ.
Znowu ból dupy w komentarzach. TLOU2 nie jest arcydziełem, ale jest bardzo dobrą grą i nic tego nie zmieni.
Najlepiej sugerować się Steamem. Na gry-online już dawno oceny są wydawane według wielkości marek, a nie gameplayu
Oj takie słabe te nawiązania do malarstwa.
Czy gdy patrzymy na obraz, który nam się podoba, to uważamy, że jest wspaniały, bo malarz każdy ruch pędzlem wykonał perfekcyjnie?
Oczywiście, że tak. Dobrze wybrałeś porównanie akademików do impresjonisty i kubisty.
Zaprezentowany przez Ciebie przypadek pokazuje jak bardzo nietrafny jest Twój przykład.
Tak jak w grach przy podziwianiu sztuki malarskiej chodzi o kontakt z dziełem i jego odbiór. Czyli coś co gracze często nazywają imersją. Reguły są zawsze takie same. Ceni się nie tylko samą treść ale i formę, proporcje, fakturę, użytą paletę barw, itd. itd.
Jak myślisz dlaczego Picasso zaczął malować formy kubistyczne? Przecież w wieku 15 lat namalował w stylu akademickim "Pierwszą komunię" Realistyczne do bólu płótno. Mało znane i stosunkowo niedawno odkryte. Ponieważ pod kątem jego późniejszych dokonań obraz udowodnił tylko, że Picasso potrafił malować w stylu akademickim. Jednak jego twórczość poszła w innym kierunku. Jak myślisz dlaczego? Ponieważ ludzie dość mieli tego samego czyli naśladowania rzeczywistości. Pragnęli czegoś nowego. I Picasso im to dał. Formy kubistyczne. Tak samo było z impresjonistami. Tu mylisz się jeszcze bardziej. Ponieważ w impresjonizmie większość pracy polega na pociągnięciu pędzlem. Nurt impresjonistyczny powstał gdy fotografia była jeszcze w powijakach. Malarze impresjoniści chcieli pokazać pułapki wpadek optycznych akademickiej sztuki. Stąd próby oddania nie tylko rzeczywistości ale także barwy i atmosfery natężenia światła, a także jego temperatury. Takie efekty można uzyskać tylko za pomocą odpowiedniej faktury. Stąd jak się dokładnie przyjrzysz dziełom impresjonistów to ich obrazy nie są gładkie jak fotografia. Tylko są jakby trochę rzeźbione farbą. Są to grube pociągnięcia pędzlem ale cieńsze w zależności od próby pozyskania odpowiedniego efektu.
Dlatego Twoje porównania są słabe i w sumie mało sensowne.
Zawsze chodzi o kontakt z widzem lub czytelnikiem. Nie zapominaj, że od kilku lat gry próbują być sztuką. Obowiązuje je zatem taka sama zasada jak inne dzieła sztuki. Wtórność, brak pomysłu i słabość przekazu kończy się sromotnym łomotem. I nieważne czy to jest obraz, książka czy gra. Wszędzie i zawsze ważna jest nie tylko treść ale i forma. A doskonała sztuka to również forma idealnego rzemiosła.
Puk, puk, to my reguły sztuki zawsze dla wszystkich jesteśmy takie same.
Może to kwestia tego, że ściana dziesiątek wygląda dziwnie? Ściana ocen z ósemkami i dziewiątkami oraz okazjonalnymi 10/10 chyba nie wywołałaby takiej burzy?
Ma się wrażenie, że 10/10 to będzie wtedy gra dla każdego, idealna i bezbłędna. Ale nie była. Była dobra, może bardzo dobra ale nie idealna. I to niektórych boli...
Kurcze, myślałem że niniejszy artykuł będzie bardziej rozbudowany i poparty kilkoma przykładami gier 10/10, w których będzie rzetelna argumentacja takich ocen i czym one się różnią np. od gier z oceną 7/10 czy poniżej 5/10...
A odnosząc się do kwestii merytorycznie- pragnę zaznaczyć, że trudno jest nadać danej grze ocenę 10/10, to zależy od subiektywnego spojrzenia gracza. Dam przykład.
Far Cry, rok 2004, ocena w CDA 10/10 (czytałem wtedy na bieżąco pisma komputerowe) i po zagraniu w tę grę w pełni zgadzam się z oceną. Gra, jakiej jeszcze nie było, niby typowy FPS, ale ta swoboda działań, rewelacyjna oprawa graficzna, super udźwiękowienie, nawet dziś gra się fantastycznie. Czym różni się od Dooma 3 wydanego w tym samym roku, któremu dałem ocenę 7,5? To też FPS, ale liniowy, w pewnym momencie monotonny i nie dający swobody działań, choć graficznie i dźwiękowo na równie wysokim poziomie. No i nie sprostał wymaganiom poprzednich części.
Oczywiście, ktoś inny mógłby dać oceny odwrotne, tzn. Doom 3 10/10, a Far Cry 7,5/10... i ma do tego prawo, bo w Doom 3 grało mu się lepiej niż w Far Cry, albo w ogóle nie grał w Far Cry, a Doom 3 pozostawił u niego świetne wspomnienia i dobrze się bawił. Oczywiście, te 2 tytuły daję tylko jako przykład, bo możemy wstawić tu dowolnie inne.
Mogę tylko powtórzyć: dopóki przy rozmowach kwalifikacyjnych na recenzenta nie zacznie się weryfikować umiejętności liczenia do 10 to ocena 10/10 będzie równie normalna co każda inna (z zakresu cyfr, które dany recenzent akurat zna, zazwyczaj mózgu wystarcza na 6/7-10). I w równym stopniu nie będzie wymagała uzasadnienia. Można sobie pisać felietony, "każda recenzja jest subiektywna", "uwielbiam jak ktoś mi mówi, że gra powinna dostać 8,33 a nie 8,92, które wystawiłem", "do dzisiaj utrzymuję ocenę 12/10 dla corocznagratopowegowydawcyedycjawrzesień2016", bla, bla, bla.
Według mnie historia nosi kilka gier, które są idealne. Zawsze gdy o tym myślę, to przychodzi mi do głowy Re-Volt. Ta gra po dziś dzień wygląda bardzo ładnie, jest tak samo grywalna jak kiedyś i odpala na wszystkim co tylko oznacza że dobrze została napisana.
Problem jest taki, że bardzo trudno nie odnieść wrażenia, iż pewne marki, wydawcy czy developerzy mają fory. I nie chodzi tylko o GoLa, ale ogólnie o media branżowe. Niektórym po prostu "wolno więcej", a recenzenci wyjdą z siebie, byle tylko uzasadnić wysoką ocenę, podczas gdy w innych przypadkach jest odwrotnie - szukanie dziury w całym i powodu, dla którego można jeszcze trochę śrubę przykręcić i coś od oceny odjąć.
A to wszystko i tak z pominieciem tego, ze niektóre gry są od początku przygotowywane z myślą o dłuższym wsparciu i rozbudowywaniu, czego obecny system oceniania w ogóle nie uwzględnia.
Nie jestem pewny jednak chyba nigdy nie dałem żadnej grze "dychy". Choć w kilku przypadkach był bardzo blisko. ;-)
Jednak te przypadki to można na palcach jednej dłoni policzyć.
Myślę, że podczas oceniania jakiegoś tytułu bardzo ważnym elementem jest to z jakiego poziomu to robimy. Totalny laik zagra w Uncharted czy w najnowszego Deus: Exa i powie że te gry są wybitne 10/10. Jednak od recenzenta który w życiu nie jedno już widział wymagam aby był troszkę bardziej wybredny i krytyczny. Druga sprawa jest taka, że oceny gier powinny być podzielone na kategorie i jasno zaznaczone w której są oceniane tzn TLOU2 10/10 w kategorii gier fabularnych/liniowych, myślę że to by trochę zmniejszyło rozbieżność w ocenach i uspokoiło co niektórych graczy :P
Wywalić oceny i problem z głowy. Ale wtedy nie będzie wojenek i bólu pupy w komentarzach. Coś za coś.
Każdy ocenia według własnego uznania, dla mnie The Last Of Us 1 i 2 jako całość jest jak ten wasz z dupy młotek - 10/10.
10/10 tak ale to gry takie jak Quake 1, Doom 1993, Fallout 1 i 2, HoMM 3, a TLOU2 to 6.5/10 ani ta gra nie jest rewolucyjna, ani ewolucyjna, kolejna liniowa gra z dupną fabułą i tyle.
Podoba mi się co napisaliście. Gry w głównej mierze odbiera się bardzo subiektywnie. Ja skupiam się bardzo na historii opowiedzianej. Jeżeli historia jest dobra to dla mnie 10 na 10 nie ważne ile było błędów.
Niedawno skończyłem Days Gone i gameplay bardzo mnie irytował, był trochę mosiężny, bardzo dużo błędów, powtarzalność zadań pobocznych, ale fabuła dla mnie to był sztos. Szukanie bez ustanku żony w postapokaliptycznym świecie pełnym świrusów.... Po prostu bomba. Zakończenie obejrzałem na youtube. Pamiętam jak na samym końcu już wk****** mnie gameplay i nie mogłem dalej grać ale bardzo chciałem poznać zakończenie. Kiedy zobaczyłem O'briana to zaniemówiłem.
Trochę polałem wody ale tym są dla mnie gry. Nośnikiem wspaniałych niezapomnianych historii i przeżyć. Uwielbiam się wczuwać
Po co uzywac slowa "zasluguje" przeciez to od razu prowokuje tych ktorzy uwazaja ze nie zasluguje. Sa pewne slowa ktorych nie powinno sie uzywac w mailach i rozmowach z klientami a oceniajac gre unikalbym slowa "zasluguje" Wystarczy uzasadnic wlasnie tak "To jedna z najlepszych gier, w jakie grałem. Koniec, kropka." Jak ktos nie rozumie ze inny gracz moze ocenic gre 10/10 to jego problem.
Redakcjo, nikt się tak naprawdę nie gniewa za tę dyszkę dla the lasta of usa.
Wariaciny kochane <3
pozdrawiam =)
Podstawowym błędem w odbiorze ocen gier i innych rzeczy jest to, że ludzie zapominają, że coś co ma np. 10/10 nie znaczy, że każdy element jest perfekcyjny. Nie ma gier, filmów, książek i innych dóbr kultury, które nie mają jakiś mankamentów.
Świetny felieton, bardzo trafny.
Ale jak zacząłem czytać komentarze pod nim to uświadomiłem sobie że w niektóre puste pały nie da się wbić wiedzy nawet młotkiem 10/10 :D.
Do tych najbardziej zacietrzewionych nie przemawia nawet fakt że felieton napisał człowiek który (wnioskuję z podkastu który oglądałem jakiś czas temu) sam TLoU 2 na 10 nie ocenia.
Ale przynajmniej jest się z kogo pośmiać :D.
To tak jak 0/10? Nie oznacza niegrywalnego crapa, a grę która zawiodła w najważniejszych aspektach i gracza który chce by jego niezadowolenie z tego powodu było widoczne i trafiło do twórców...
Zobaczyłem Ellie, potem
Bo nie zasługuje. Zresztą, to subiektywne odczucia jak z filmami czy książkami. Dla każdego może być inna w odbiorze.
Obrona głupich ocen i kolejny "felieton".
Choć wiem, że wystawienie obiektywnej oceny grze jest trudne, to uważam że recenzenci powinni do tego dążyć. W końcu ich zadaniem jest ocena gry dla szerszego odbiorcy by ten mógł dzięki niej zdecydować czy warto dokonać zakupu. Natomiast recenzenci już od dawna boją się podczas wystawiania ocen powiedzieć coś złego w obawie przed odcięciem od kopii gier rozdawanych im od wydawnictw przed premierą.
kiedyś grając w river raid czy froga, nie mówiąc już o draconusie czy boulder dash / odlatywaliśmy. Czekało się na "wgranie gry" za nim z kaset nie przeszło się na cartridge czy dyskietki. Dzisiejsze pokolenie to pokolenie wiecznie narzekających p@!#. Wystarczy na moment włączyć YT dla młodego widza i już człowiek myśli że osiągnięty został poziom abstrakcji jak z filmu idiokracja. Nic się nie podoba, wiecznie źle, całe życie jeden z drugim kwaśne i skrzywione ryje. Dzisiejsze czasy są wspaniałe, świat jest wspaniały, to co teraz oferują gry wideo było jeszcze parę lat temu nie do pomyślenia, czy wyobrażenia. Ciężko mi zrozumieć to pojękiwania, widocznie niektórzy urodzili się z drzazgą w pupie i zawsze ich coś boli :D
TLoU2 to genialna gra. Rozumiem te hejty ze względu na wątki LGBT. Sam jestem wrogiem tych dziwactw ale jeśli przymknie się na to oko to gra nie ma równych sobie. Taka prawda.
To samo pierdolamento było przy RDR2, że nie zasługuje bo ktoś ma inne zdanie.
Dla mnie w tej generacji spokojne 10/10 to Persona 5, God of War, Bloodborne, Red Dead Redemption 2, The Last of Us Part 2, Legend of Zelda Breath of The Wild.
ja wystawiłem ostatnio kilka 10/10 dla gier które skończyłem
The Last of Us 2 - 10/10
Half-life Alyx - 10/10
Lone Echo - 10/10
Hellblade VR 10/10
Wszystkie te wymienione gry sprawiły że jako gracz poczułem że obcuje z czymś nowym czego jeszcze nie było i nie widziałem. W tym wspaniałym roku zapowiedziane jest jeszcze kilka gier które mają szanse dostać u mnie maksymalną ocenę