nie ma w tym nic nienormalnego, po prostu szczęśliwi ludzie
Wychowali już syna, a teraz zajmują się rzeczami przyjemnymi :)
Po prostu muszą sobie zrekompensować ciebie.
Traktują kota tak, jak się traktuje kota/psa. Zacznij się martwić, jak zaczną mu płacić kieszonkowe, a w miejscu twoich zdjęć pojawią się zdjęcia Mruczka.
Jak zazdrościsz, to zapuszczaj futro i ucz się srać do kuwety.
zdarza mi sie mowic do mojego ptasznika, chociaz dziewczyna uwaza to za lekkie dziwactwo :D
Zazdrosny jesteś i tyle.
Zrób im wnuka.
Mam dwa koty w domu i jednego psa i też do nich gadam. Jak zresztą reszta rodziny i nie widzę nic w tym dziwnego.
Generalnie to jedni i drudzy mają trochę racji, gadać można, chyba każdy właściciel "rozmawia" z psem czy kotem, ale zostaje jeszcze kwestia złożoności tych komunikatów. Co innego powiedzieć do Azora "Dobry pies, dobry, jaki ty mądry jesteś!" albo w depresyjnych chwilach wykorzystać Mruczka jako adresata wypowiedzianego na głos komunikatu "No i co się patrzysz, sierściuchu? Własna żona traktuje cię lepiej niż mnie!", a co innego gadać do kota jak do małego dziecka opisując mu świat za oknem: "No zobacz, śnieg pada, widzisz, zaraz zrobi się biało"... Jest na moim osiedlu taka osoba, która na spacerach "rozmawia" ze swoim psem i nie, nie wygląda to, nie brzmi i nie jest ani naturalne, ani normalne.
Alle podejrzewam, że autor raczej wyolbrzymia, bo ten rodzaj rozmów prowadzą zwykle osoby zaburzone w ten czy inny sposób...
Nowy typ rodziny. K+m +kot
Wkrótce będzie jeszcze ciekawiej K+ kot/pies
Lub
M+ kot/pies
A pozniej najada nas młodzi zdrowi z Afryki i pogrzebia tą rasę która i tak będzie u schyłku. Stara schorowana.
Ps. Dosłownie tego nie traktujące ale pomyśleć nad przyszłością warto.
i widze ze ten kot ich wykorzystuje
O jak kwikłem XD
Btw: Hydro to furry, że się tak obcynglował?
Moi rodzice traktują kota jak dziecko!
Mądrzy ludzi, jedna nietrafiona inwestycja nie przekreśla prawa do szczęścia.
Kot też człowiek.
Polecam zagrać w Talos Principle dla zrozumienia 'czym jest istota ludzka'.
Słyszałem wredny dowcip na temat ekologizmu i sprawdzania prawdziwości postawy proekologicznej..
Siedzisz na krześle z przystawionym do głowy kałachem, do ręki dostajesz pistolet z jednym nabojem, przed tobą stoją, słynna młodociana ekolożka i twój kot.
Musisz wybrać kogo zabijesz.
Jeżeli jesteś prawdziwym proekologicznym obywatelem, wybór jest jasny.
Kot przez całe swoje życie zostawia zdecydowanie mniejszy ślad węglowy.
Normalni rodzice i całkiem normalny kot pieszczoch. Za to autor wątku zakręcony jak lato z radiem ;)
Ja też gadam ze swoimi kotami. Co w tym złego?
"A może by tak ciebie zamknąć na zewnatrz termometrze i zamknąć drzwi na klucz. Co za typ."
Że co?! Pozwól, że posłużę się Twoimi słowami - co Ty pieprzysz? Ćpałeś, nie pisz. ;)
Przeczytaj jeszcze raz, ale tym razem powoli i dokładnie to, co napisałem.
W moim poście nie na ani słowa o trzymaniu zwierzęcia na zewnątrz. Pisałem jedynie o tym, jaki jest sens gadania do zwierzęcia, że na zewnątrz pada deszczyk i może się biedak rozchorować.
Także proszę Cię kolego, następnym razem jak będziesz miał jakieś obiekcje do moich słów, to przynajmniej przeczytaj je ze zrozumieniem.
Co do samego mojego postu - co innego zwracać się do zwierzęcia odnośnie jedzenia, kiedy wypracowane są pewne schematy i ten rozumie, że z pewnymi słowami wiąże się dawanie jedzonka, a co innego artykułowanie całych zdań, których nijak nie zrozumie. Nawet jeśli były by wymawiane tak miłym i słodkim tonem, że można by nim słodzić ciasto.
Ja do psów i kotów też często mówie, tylko inne kwestie, np: "Wyp********!"
Pełno w tym wątku postów wyśmiewających autora wątku, ale szczerze mówiąc nie rozumiem dlaczego. Serio. Co jest normalnego w tłumaczeniu zwierzęciu, że na zewnątrz są niesprzyjające warunki i nie powinien wychodzić. Dla mnie to jest totalną głupota, kot i tak nie zrozumie, a wychowujący go człowiek, z boku wygląda co najmniej śmiesznie.
Rozumiem kwestie przywiązania do zwierzęcia, tworzenie mu sprzyjających warunków, ale gadanie do istoty, która nijak nie zrozumie przekazu, jest po prostu naiwne.
Moi rodzice maj od roku kota i zauwazylem ze traktuja go jak dziecko!
Wyglada to mniej wiecej tak:
Proboja rozmawiac z kotem, np tlumaczenie mu ze dzisiaj pada snieg z deszczem jest zimno i nie powinien wychodzic na dwor, jak dziecko go rozpieszczaja, np moja matka jak do malego dziecka mowi do niego '' a taki slodki, jaki ty sliczny'' taki sraki i owaki itd.
Dla mnie to nie jest normalne i widze ze ten kot ich wykorzystuje bo wie ze miske ma pelna zarcia i ma gdzie spac w cieple.
Niektórzy niestety mają tę przypadłość, że ze zwierzętami pieszczą się bardziej, niż z małymi dziećmi. Cóż poradzić? Omijać, bo nie przetłumaczy.