Bo łatwiej jest zaakceptować śmierć kogoś bliskiego i widmo swojej własnej śmierci kiedy sobie to jakoś wytłumaczysz. Pierdzieluchy że ktoś nie boi się śmierci można włożyć między bajki, to naturalne że boisz się nieznanego. Mózg nie jest w stanie pojąć jak można po prostu przestać istnieć pomimo tego, że przecież nie istniał od zawsze.
Prawdopodobnie po śmierci jest to co przed narodzinami, czyli po prostu cię nie ma ale z uwagi na to że jest to nie do pojęcia dla człowieka, ludzie zaczęli sobie to tłumaczyć. Ba, jak codziennie idziemy spać to przecież też tracimy świadomość (owszem są sny ale rzadko się je pamięta). Ja też wolę jednak wierzyć że coś tam po tej śmierci jest, cokolwiek.
Obecnie nie wiadomo nawet, jak zaczął się wszechświat, ani czy w ogóle miał początek, bo wiadomo jedynie co działo się PO hipotetycznym wielkim wybuchu.
Obecnie wiadomo co sie dzialo po wielkim wybuchu, bo to jest obserwowane, zmierzone i w duzej czesci udowodnione naukowo. Wiadomo tez, ze bylo cos takiego jak Wielki Wybuch.
Dowody na wieki wybuch to:
- Redshift of Galaxies
- Microwave Background
- Mixture of Elements
- Looking back in time ( w przeciwienstwie do Steady State theory)
To d czego nie ma pewnosci to, co dzialo sie przed wielkim wybuchem, bo wszystko wskazuje ze wybuch nie byl poczatkiem, jak uwazano w latach 20-30 poprzedniego wieku. Poki co istnieja dwie teorie: Singularity i Inflation. Obie maja wiarygodne elementy, ktore powoduja, ze obecnie mamy taki wszechswiat jaki obserwujemy.
Bardziej mi sie nie chce rozpisywac bo zaraz jakis oszolom jak Pawlex przyjdzie i bedzie glupoty pisal.
spoiler start
Angielskie zwroty celowo, jakbys chcial dalej zglebiac zagadnienie)
spoiler stop
Przecież koniec życia będzie początkiem wolności
Skąd to wiesz? Doświadczyłeś już tego?
Ja wierze w zycie po smierci, ale wierzylem tez, ze jesli sie Bronek nie ogarnie, to Duda zostanie prezydentem, więc...
Dlaczego ludzie wymyślają życie po śmierci
A dlaczego by nie?
wątek założony przez gościa o nicku "messias" i to w dodatku w złej kategorii. Nice indeed.
Żeby motywować najniższe warstwy do ciężkiej pracy za życia i ciężkiego życia za którą będzie zapłata po śmierci. W końcu jeden z drugim by sobie powiedział a po co mam tyrac i starać się walczyć jak nic nie ma lepiej ru..c żyć pić imprezowac I nie robić i eksploatować konsumowac I najlepiej nie robić i mieć w du..e wszystko i tak umrę a później nic nie ma.
nie zniechęcaj się gimbo ateistą, ja chętnie poczytam co masz do powiedzenia na ten temat
Wszystko przemija, my też. Ostatnio śmierć wśród mojej rodziny i znajomych zbiera swoje żniwo. I nie możemy nic na to poradzić.
Przeminęło kilka etapów mojego życia, niektóre z nich wydają mi się dzisiaj tak nierealne, że aż sprawiają wrażenie bycia doświadczeniem zupełnie innej osoby ;)
Gdy się starzejemy, gdy odchodzą nasi bliscy, chyba do śmierci nabieramy pewnego dystansu. Ja spokojnie do tego podchodzę oraz do perspektywy nicości, która nastąpi potem.
Wszystko dzieje się w naszych głowach. Nasza wyobraźnia, wspomnienia, emocje determinują nasze postrzeganie. Już wiemy, że będzie można to fałszować, konfigurować, modelować, preparować, jak w powieściach Dicka :D Nieistotna będzie różnica między tym co realne a tym co wirtualne na przykład, bo wszystko sprowadzać się będzie do naszych subiektywnych odczuć. Ale to też nie będzie wieczne, z wiekiem niektórym coraz łatwiej się z tym pogodzić.
A inni wierzą, tak są ukształtowani. Mnie ich wiara nie przeszkadza, póki mi jej nie narzucają. Chcą wierzyć w Zeusa na szczycie Olimpu, nic mi do tego.
Dlatego że czasami zwyczajnie ich przeraża wizja że po zamknięciu na zawsze oczu już nic nie ma.
Kolejny gimboateista?
Niektóre wierzenia czy też wyobrażenia znikąd się nie wzięły :
https://pl.wikipedia.org/wiki/Do%C5%9Bwiadczenie_%C5%9Bmierci
Polecam też angielska wersję (więcej ciekawych informacji)
https://en.wikipedia.org/wiki/Near-death_experience
Potem też to (akapit kariera) : https://pl.wikipedia.org/wiki/Raymond_Moody
A jak będzie, to kto wie? Ale szansa na to, że istnieje coś po śmierci jest dość spora ;)
A martwicie się tym, że kiedyś was nie było?
To czemu martwić się tym, że kiedyś nas nie będzie?
Ludzie wymyślali religie i bogów rozmaitych, ale obecnie już nie wszyscy wierzą w co popadnie, zdarzają się osobniki wyrażające wątpliwość, zadające pytania, podważające dogmaty. I póki ta cywilizacja się jakoś rozwija, to ten trend będzie się raczej rozkręcał...
Żeby na tym zarabiać.
Jeśli nie było mnie miliardy lat wcześniej, to może nie być mnie i później. Dla mnie to oczywiste, nie wiem co tu przerażającego. Wyzwolenie z samoświadomości jest najlepszą rzeczą jaka może czekać człowieka.
Chociaż wizja katolickiego życia po śmierci jest przerażająca - ale na szczęście to tylko ich dotyczy ;)
Pojawił się tu wątek śmierci klinicznej i pojawiające się wtedy często wizje życia pozagrobowego. Zabawne jest to, że są one zwykle bliskie charakterowi i przekonaniom przeżywających je osób. O to co widział (niedawno zmarły) Janusz Kondratiuk, reżyser o znakomitym poczuciu humoru:
"Janusz Kondratiuk: Spędziłem trzy miesiące w szpitalu, przeżyłem dwie sepsy i śmierć kliniczną. Miałem wtedy niesamowite wizje. Na przykład porozmawiałem sobie z Panem Bogiem i Jego rodziną.
Piotr Czerkawski: Coś pan dziś z tego pamięta?
Janusz Kondratiuk: Prawie wszystko. To była bardzo realistyczna wizja. Stoję, a przede mną biały, marmurowy próg – czyści go na kolanach jakaś starsza, nędznie ubrana kobieta. Zrozumiałem, że to Matka Boska. Obok, na stołeczku, siedział Jezus. Taki hipis, sympatyczny, choć miał coś z zębami. Boga za to nie widziałem, zobaczyłem tylko diamentową poświatę, z wnętrza której wydobył się głos, i usłyszałem: Żeby tu wejść, trzeba być tak czystym jak ten próg. Stwierdziłem, że w takim razie chyba jeszcze muszę powiedzieć: Pas. Ciekawe, co by było, gdybym wszedł?
Piotr Czerkawski: Na tym wizja się skończyła?
Janusz Kondratiuk: Jeszcze chwilę sobie z Panem Bogiem porozmawialiśmy. Powiedział, że on to wszystko, cały nasz świat, stworzył z nudów, bo siedział sam w kosmosie i nie miał co robić, więc wymyślił sobie Ziemię i człowieka, przed którym postawił jeden cel – ma się śmiać i fikać koziołki. Cała reszta, według Boga z mojej wizji, jest nieważna."
Piotr Czerkawski, Drżące kadry. Rozmowy o życiu filmowym w PRL-u
1) Nikt nie wie "co jest" po śmierci, jest to kompletnie niezbadany aspekt wszechświata. Ja myślę że nie ma nic, ale nie ma na to żadnych dowodów, tak samo jak nie ma dowodów na niebo czy pośmiertną krainę różowych słoni.
2) To że ktoś zginął z klinicznego punktu widzenia i widział niebo to żaden dowód, wiadomym jest że w momencie umierania mózg wytwarza mnóstwo potężnych chemikaliów i człowiek jest na haju - i to kosmicznie mocnym.
Po DMT też ludzie widzą inne wszechświaty i różnorakie cuda, ale nikt tego nie rozpatruje jako dowód na istnienie czegokolwiek.
3) Sporo religii wywodzi się z czasów gdy za pokazanie działającej żarówki trafiłbyś na stos za "praktykowanie czarodziejstwa". Ni dziwota że jak ktoś zobaczył piorun to próbował interpretować sobie to na swój prymitywny sposób (oho, pewnie ktoś "u góry" się gniewa), a do tego zaczęło się dopisywanie, własna interpretacja i powielanie motywów z innych religii. A jak najlepiej sprzedać religię? Trudno chyba o lepszy argument niż wieczny raj po żywocie na ziemi.
Rozumiem że ty jesteś w stanie sobie wytłumaczyć że po prostu cię nie ma i tyle i to jest dla twojego rozumowania całkowicie normalne? Pamiętasz kiedy zacząłeś być świadomy i jak to się stało i na tej podstawie wiesz co cię czeka jak będziesz umierał?
No ja jestem ale pewnie dlatego że nie jestem egoistą jak 99% ludzkości i godze się z tym że mój czas jest policzony.
Z tego samego prostego powodu, dlaczego wymyślają sobie wszystkie inne rzeczy - bo mogą.
Jakis czas temu ogladalem ciekawy film z Redfordem, udowodnil on w tym filmie ze zycie pozagrobowe isntnieje - gra w tym filmie naukowca z wielka reputacja, udowdnil to naukowo.... w zwiazku z tym 60 % porcent spoleczenstwa zaczelo walic masowe samobojstwa gdyz obecne zycie im sie nie podobalo , a skoro gosc to udowodnil to szybko decydowadli sie na podroz w zagroby.. Ja oczywiscie ni wierze w zycie po smierci - i uwazam ze jest to wymysl naszej cywlizacji.
Ludzie boja sie smierci dlatego wymyslaja zycie pozagrobowe by sobie ta sytuajce ulzyc, Egipcjanie, Grecy, Hindusi i Araby(Ciapate) oraz nasza religia udawadnia ze my jako gatuek ludzki boimy sie smierci i dlatego powstaly terorie o zyciu po smierci by latwiej bylo nam do trumny wskoczyc.
A tak na prawde to jestesmy chwilowo tutaj na planecie ziemia i nasze ciala skladaja sie z planktonu wszechswiata ktory krazy w kosmosie.
"Jesteście, więc zauważcie to nareszcie
Odbierzcie dzisiejszy dzień jak podarunek
Cieszcie się i obierzcie na jutro kierunek
Odważcie się, zróbcie ten krok podnieście wzrok"
To wszystko jest takie proste..wystarczy pomyśleć.. JESTEŚMY i bedziemy juz zawsze. A tutaj gdzie sie znajdujemy- to tylko test . Jesteś niesmiertelnym duchem- wieczność przed Tobą . wszystko masz dookoła - zasoby . Czego więcej chcesz ? Pieniędzy ? haha no właśnie . Odpowiedz sobie sam.. Ludzie sami robią sobie pod górę dając się omamić systemowi który zajebał klapki na oczy w postaci pieniędzy. Dostaliśmy wszystko . Natura daje nam wszystko - dla wszystkich wystarczy no ale skoro lepiej sie pożerać dla papieru. WOLNA WOLĘ ma każdy tylko wku*wia mnie że każdy narzeka ze jest zle a sami jestesmy sobie winni bo ciagle gonimy.
Wystarczy otworzyć umysł i pomyśleć - wszystkie odpowiedzi są tutaj na Ziemi .
Po to tu przyszedłem - OBUDZIĆ SIĘ..wkońcu . Bedzie pieknie pozdrawiam wszystkich ludzi dobrej woli !
Wymyślono to po to aby zachować status quo. Macie żyć, służyć i tworzyć nowe pokolenie biorobotycznej służby. Zadajecie to pytanie w XXI wieku kiedy na świecie są jeszcze rodziny "królewskie" , poważnie ? Zanim średnia populacyjna IQ nie skoczy o 5pp ewentualnie 10pp dalej 98% ludzi będzie zasuwać na 2% bogów w ludzkiej postaci. Jesteście w matrixie macie szansę się z tej uwięzi wyrwać, mało kto jednak wybiera właściwą tabletkę :)
I ani razu nie pada nazwisko Iana Stevensona. Psychiatra, badał przypadki pamięci przeszłych zyc.
Bo życie po śmierci istnieje. Śmierć to wyjście duszy z ciała. Dla ateisty to jakaś nowość.
Kiedyś byłem wojującym ateistą, prawa młodości, i nieopierzałego wtedy charakteru. Dzisiaj, choć nadal uważam że każda religia to wymysł człowieka który na dłuższą metę bardzo szkodzi każdej cywilizacji, a zwłaszcza chrześcijaństwo promuje cierpiętnictwo i postawę przesadzonej pokory, to dorosłem już do tego by zaakceptować fakt, że coś co dla mnie jest nonsensem, dla kogoś jest sensem wszystkiego, i to nie mój problem w co ktoś chce wierzyć.
Uważam że schemat tak samo działa przy poglądach politycznych. Zawsze będą ludzie którzy światopoglądowo mi nie odpowiadają i w mojej ocenie szkodzą, ale nie zmienię tego w co ktoś wierzy. Ja przynajmniej nie mam takiego daru przekonywania. I nie wiem nawet czy bym chciał. O tym też kiedyś można porozmawiać w innym temacie.
Polska jest kolejnym krajem w Europie które coraz mocniej się laicyzuje, na czym skorzystamy obaj - ateiści i wierzący. Bo im mniejszy jest kościół danej religii, tym podejrzewam bardziej konkretny i szczery ze swoimi wartościami. Masowość niczemu się nie przysłuży...
Od tysięcy lat czyli pewnie od początków istnienia świadomego człowieka ludzie wymyślali różne bóstwa i wierzenia, robili to bo wierzyli w życie pośmiertne, ale właściwie dlaczego tak nam ludziom zależy na życiu po śmierci? Przecież koniec życia będzie początkiem wolności, fakt zniknie wtedy nasza świadomość na zawsze ale to jest właśnie optymistyczne, skończą się problemy i rozmyślania, każdy skończy tak samo, można powiedzieć jedyna sprawiedliwość na tym padole, śmierć. Jestem jedynie w stanie zrozumieć ludzi którzy utracili bliską osobę, chcieliby jeszcze ją zobaczyć, porozmawiać, dlatego wierzą że kiedyś jeszcze sie spotkają, reszta to egoiści.
Po co martwić się o ziemię, bliźnich i przyszłość ludzkości skoro po śmierci czeka na mnie kraina wielkiej szczęśliwości?
Bo znam dwie osoby, które przeżyły śmierć kliniczną i widzialy światło, a żeby było ciekawie, jedna z tych osób jest....satanistą, choć pozory myla i tak na prawdę to jedna z najlepszych osób, jesli chodzi o dobroć wobec innych, jakie znam.
Kolejny gimbo-ateista, który nie ma pojęcia ani o filozofii ani o religiach. Szkoda strzępić ryja, buldogi Dawkinsa są bardziej irytujący od fanatyków islamskich i świadków Jehowy.
A skąd wiesz, że wymyślają a nie mają racji? Masz jakieś dowody? Oczywiście ja na twierdzenie przeciwne też niespecjalnie mam (bardziej poszlaki bez znaczenia dowodowego), więc w tym samym stopniu obojgu nam nie można przyznać obiektywnej, niepodważalnej racji.
spoiler start
Zanim ktoś wyskoczy z tą bzdura o ciężarze dowodu radzę zapoznać się z pojęciem Argumentum ad ignorantiam
spoiler stop
Chrześcijańska wizja nieba jako krainy wiecznego szczęścia w której nie istnieje zło, ból, cierpienie i nikt nie potrafi podejmować złych decyzji przypomina mi to -->
Dla mnie brzmi odrażająco, nie chciałbym tam trafić.
No ja jestem ale pewnie dlatego że nie jestem egoistą jak 99% ludzkości i godze się z tym że mój czas jest policzony
na pewno mniemanie o sobie masz bardzo duze, ale to nic nie zmienia , wczesniej czy pozniej umrzesz i o ile latwo sie to mowi majac nascie lat to juz gorzej ,za mniej latwo po 30-tce a zupelnie zle po 40-tce
Dracula :Osobiscie chialbym uwazac siebie za Katolika ,ale wyznawcy tej religii skutecznie mnie zniechecaja do tego aby byc czescia tej spolecznosci.
pierwsze slysze ze Ty stary ateista jestes wierzacy .Nie do wiary
Dlaczego ludzie wymyślają życie po śmierci
Tak to już z ludźmi jest, że jak przez dłuższą chwilę nie mają nic do roboty, to różne dziwne pomysły chodzą im po głowach
Mózg nie jest w stanie pojąć jak można po prostu przestać istnieć pomimo tego, że przecież nie istniał od zawsze.
Ten wątek to złoto.
Mózg się lasuje.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli nie wierzysz w zmartwychwstanie i życie po śmierci to znaczy, że nie wierzysz też w Boga. Widzę, że więszkość forum to ateiści (lub po prostu dzieci którym wszystko jedno), nie mam nic do tego. Ja nie uważam się za bogobojnego i prawego chrześcijanina, ale wierzę w Boga i ta wiara mi w mniejszym czy większym stopniu w życiu pomaga, umacnia mnie duchowo w wielu aspektach życia, pomaga w ciężkich próbach, gdy miałem sytuacje beznadziejne lub byłem u schyłku to modlitwa pomagała mi to jakoś przezwyciężyć.
Fakt, że może to karma czy los, nie wnika, ale niektóre sprawy mi czasami się tak układają lub znajduje wyjście z beznadziejnych sytuacji, że obstawiam w tym czyjąś ingerencję bo nikt tak by tego nie wymyślił, może nie tyle jego pomoc co napisaną dla mnie historię na ten mój ziemski żywot.
Nie wnikałem nigdy co istnieje (nawet czy w ogóle cokolwiek) po tamtej stronie, ale w Boga wierzę, więc tym samym muszę wierzyć w zmartwychwstanie i w to, że jednak na śmierci się żywot nie kończy.
Myślę, że chyba chyba lepiej jest wierzyć (aczkolwiek nigdy nie będę narzucał nikomu wiary) bo jak jednak jeśli trafimy kiedyś na ten sąd ostateczny i ktoś nas zacznie rozliczać z tego ziemskiego życia, to może być krucho, po za tym chyba lepiej kierować się w życiu wiarą i moralnością, wtedy chociaż za życia nie będziemy łajdakami i tu nas będa szanowali :-)
Od zarania dziejów, przez wiek wieki, setki pism cały czas ten aspekt wiary się gdzieś nam pojawia i jak wychodzi teraz jakiś za przeproszeniem niedowiarek, co ciekawe jeszcze nie raz nastoletni i chce obalić swoimi racjami tysiące lat wierzeń różnych kultur, to tak naprawdę jest chyba idiotą myśląc, że kogoś przekona do swoich racji. Więc lepiej nie rozkminiać na tym tylko skupić się na sprawach doczensych.
Takie głupi wątek, że aż się rzygać chcę jak się czyta. Rozumiem że autor to Ateista