Nie, dziękuję. Nie jestem chętny ginąć za ten kraj.
Proste, wypieprzam z rodziną za granicę, z miejsca zamieszkania mam 30 minut drogi do Czech lub cztery godziny do Niemiec. Po kiego miałbym poświęcać się dla kraju który kompletnie nic nie znaczy i dodatkowo otwarcie pluje w twarz swoim obywatelom?
Po za tym tak ogólnie to jakoś nie widzi mi się tracić swojego życia w wieku 20-30 lat z dziurą w brzuchu i twarzą w błocie, z ,,perspektywą'' dopisania do tablicy z ,,bohaterami'' za kilkadziesiąt lat.
Ale w sumie to bronimy kraju czy tych wyżej którzy wywołają tą wojnę? Bo co wywoła tą wojnę? My prości ludzie czy ci wyżej z władzą? Nawet nie wiem czy jesteśmy w stanie w pojedynkę wojnę odrazu wywołać. Tylko ci wyżej tak potrafią :P
I będziemy się zabijali o rację, który ma racje? A nie mogli by se w karty pograć czy w monopoly? Nie chciałbym zabijać ludzi tak samo nie winnych jak ja. Gdzie jest sens wojny? Mogli by zrobić wojnę airsoft albo paintball, bo po co odbierać komuś życie kto ma rodzine i w ogóle nic mi nie zrobił i najprawdopodobniej gdybyśmy się poznali to mogli byśmy być super przyjaciółmi.
Jedyne osoby za które mogę nadstawić dupę to najbliższa rodzina (rodzice / żona).
Nie ma zaś mowy żebym ryzykował życiem za kraj, nic nie jestem mu winien, po tym co się tu odwala i porównując standard życia z zachodem nie jestem emocjonalnie związany w żadnym stopniu.
Nie kiwnę palcem, jak patrioci chcą ginąć w imię debilnej polityki to droga wolna.
Zawsze w takich wątkach wystarczy zadać jedno pytanie:
Jaką wartość bojową ma 18/20/30-letni statystyczny Polak we współczesnym konflikcie? A co mi tam - niech to będzie i Polak 40/50-letni, który załapał się na pobór i odbębnił kopanie rowów przeciwczołgowych.
Niezależnie od tego, czy jest to Seba wyszkolony przez ulicę i ustawki po meczu Trampkarze Dzierzążnia, wąsaty Janusz wędkarz pijący raz do roku z kolegami z wojska, typ grający w Tomb Raidera w sylwestra czy korposzczur średniego szczebla, jego przydatność na polu walki XXI wieku jest praktycznie zerowa. ZE-KURWA-ROWA.
Tak pi razy drzwi 99% tych, którzy są gotowi oddać życie za ojczyznę i mówią o ideałach i patriotyzmie, nie przeżyłoby tygodnia siedzenia w lesie, statystyczny obywatel nie jest w stanie zbić prosto dwóch desek, bo współczesne społeczeństwo wyspecjalizowało się w takim stopniu, że nawet niebieskie kołnierzyki nie są już złotymi rączkami, co to naprawią samochód młotkiem a potem jeszcze zbudują sobie szałas i zasieją pole (tymczasem biały kołnierzyk nawet do zalania sedesu kretem musi wzywać fachowca).
Ci sami ludzie twierdzący, ze broniliby Polski, w życiu nie mieli broni w ręku, ich jedyną stycznością z militariami było strzelanie z patyków na podwórku podczas zabawy w wojnę, kampienie na Malinowce w World of Tanks i bieganie z Garandem albo M4 w Call of Duty.
A nawet, jeśli pozasuwali troszkę z kałaszem po poligonie albo popruli sobie hobbystycznie do tarczy na strzelnicy, ich umiejętności raczej zbytnio się nie przydadzą przy ostrzale artyleryjskim zza horyzontu, dronach, czy nalotach bombowców stealth. Nawet tacy zdeterminowani i nie bojący się śmierci fanatycy jak ISIS nie mieli szans w otwartej walce w nowoczesnym konflikcie. Jedyną przewagą takich psycholi są akty terroru wśród ludności cywilnej, którym nie da się przeciwdziałać dobrze wymierzonym pociskiem Tomahawk. Ale jakoś nie widzę polskich patriotów wysadzających się w moskiewskim/berlińskim/teherańskim/pekińskim metrze.
Tych, którzy do obrony ojczyzny są (jako tako) przygotowani, jest około 120 tysięcy i dostają za to regularny żołd, a przy okazji, w teorii, mogą liczyć na wsparcie sojuszników. WOTu nie liczę, bo to nadal nie jest jednostka nawet na miarę niedzielnych żołnierzyków z amerykańskiej gwardii narodowej i służyłaby do tego, co niegdysiejsze jednostki obrony cywilnej. Pozostałe circa 38 milionów obywateli przyda się co najwyżej do kopania rowów i usypywania doraźnych barykad.
Zostawię to zadanie wszystkim tym wielkim patriotom, którzy idą na marsz niepodległości żeby zachlać, podrzeć mordę i porzucać racami
jak lubię oglądać rożne programy typu druga woja światowa w kolorze itp..
jeden z głównych wniosków jaki wysunąłem to najbardziej opłaca się nic nie robić, wszystkie bierne kraje wyszły najlepiej z wojny. Kraj nie stawiający oporu jest omijany dzięki temu obywatele nie giną miasta nie są niszczone.
Jakby Polska nic nie robiła to by niemcy przez nas przejechały jak przez autostradę, wiadomo ze by nas okradli itp, ale chociaż miast by nie spalili. Takie powstanie warszawskie po co te 200 tyś ofiar cywilnych czy to np było potrzebne, a tak zamiast tego niemcy by wykrwawiły się na walce z zssr zamiast tego zssr se odpoczęło, a warszawa wykrwawiła. Jest wiele takich przypadków ale co tam dla wielu lepiej zginąć jak przeżyć takie myślenie dla mnie jest błędne ponieważ żywy człowiek w końcu i tak doczeka się wolności i odbuduje kraj, a martwy no nic nie zrobi niestety.
W europie mało jakie kraje walczyły w czasie ww2 i wcale gorzej nie mają jak my, taka Belgia Holandia, Czechy Skandynawia, ile oni stracili obywateli i miast a ile my?? można powiedzieć że wyszli z wojny w lepszym stanie jak my.
W wojnie zazwyczaj walczą mocarstwa więc lepiej się w nie nie wtrącać, bo robić dla nich za mięso armatnie to nie jest dobry biznes. Już nie mówiąc o tym ze wojny wywojują politycy i pierwsi też uciekają, pomyślcie jakie by było ich zaskoczenie jakby ludzi nie walczyli, no ale niestety jesteśmy za głupi by samemu myśleć i zazwyczaj myśli masa która robi co im się każe.
Jeszcze ww1 wg mnie politycy ją zakończyli ponieważ żołnierze już nie chcieli walczyć i jak to zaobserwowali to postanowili szybko się "dogadać" by przypału nie było.
Będę pierwszym, który utworzy partyzantkę walczącą z tak zwanym polskim rządem.
Brakuje tutaj tylko podstawowego problemu, jaka to będzie wojna?
Bo mamy kilka możliwych scenariuszy zależnych od typu wroga w wypadku wojny obronnej:
1) W stylu nazistów. W trakcie II wojny światowej Niemcy dążyli do eksterminacji narodu Polskiego. Kiedy człowiek wie, że wojna jest o przetrwanie łatwiej mu podjąć walkę.
2) W stylu komunistów. Tutaj co prawda celem jest nie wybicie całego narodu a jedynie ludzi szczególnie wartościowych w celu zniszczenia narodu tożsamości. Walka o własną religię, kulturę, język i wolność też może być podjęta dość łatwo choć z większym oporem.
3) W stylu Amerykańskim. Czyli to co uprawia choćby USA na świecie, wojna jest o zasoby i często z punktu widzenia szarego Kowalskiego zmieniają się tylko rządzące gęby oraz zmienia się trochę sposób życia. Ot trochę więcej wolności na pokaz ale niższy poziom bezpieczeństwa i świadomość, że okrada cię kto inny. W tym wypadku często bardzo ciężko zmobilizować się do takiej walki bo w gruncie rzeczy jak wspomina wiele osób w tym wątku po co?
W wypadku wojny ofensywnej:
1) Walka wyprzedzająca z wrogami w stylu hitlerowskich Niemiec lub ZSRR, tylko tutaj jest o tyle ciężko, że często ciężko zrozumieć zasadność takich działań ludziom, bo skąd można wiedzieć z całkowita pewnością jakie plany ma nasz wróg?
2) Walka o wpływy i kasę. No i tutaj zmobilizować się jest zupełnie ciężko, bo po co człowiek ma ginąć za ludzi dla których wojna to biznes?
Ostatnim elementem jest skala:
1) Wojna światowa, nie ma gdzie uciekać to wiadomo, że walkę podjąć łatwiej z braku innego wyboru.
2) Wojna lokalna, jest gdzie się schronić. Wiadomo, że w pierwszej kolejności człowiek chce ratować rodzinę, więc ktoś kto ucieka z rodziną wcale nie jest jak malują go papierowi patrioci tchórzem a osoba z właściwą skalą wartości. Rodzina jest najważniejsza. Nawet gdyby we mnie obudziła się w tej sytuacji silna chęć walki za kraj (nie jestem idiotą by teraz wiedzieć, że na pewno bym za niego walczył lub nie) to najpierw i tak zabezpieczył bym rodzinę a potem do walki przystąpił.
A najbardziej zawsze bawią mnie ci pseud-patrioci co to krzyczą, że za kraj będą walczyć do staniej kropli krwi a nie potrafią paczki po fajkach zanieść do śmietnika tylko rzucają gdzie popadnie, zapłacić uczciwie podatków lub demolują przestrzeń publiczną. Doświadczenie, choćby z czasów drugiej wojny światowej uczy, że oni pierwsi będą kolaborować. Oczywiście usprawiedliwią to sobie, że to w celu oczyszczenia narodu z złych elementów (żydzi, lewacy, LGBT, cykliści, sąsiada złodzieja itd.) i nie jest to zdrada.
Za Polskę może bym walczył, ale teraz nie ma Polski - jest okupacja socjalistyczno-watykańska i każdy kto by chciał ten szajs zniszczyć jest mile widziany.
Nie mam najmniejszego zamiaru poświęcać życia za ten kraj.
Z resztą, powoli dojrzewam do decyzji o wyjeździe, więc za jakiś czas problem będzie czysto akademicki.
Nie rozumiem jak ktoś może tego chcieć. W dzisiejszym świecie idea oddawania życia za kraj w którym się urodziło jest absurdalna. Ludzie wyszli z prymitywnego nacjonalizmu, nauczyli się żyć w pokoju z innymi narodami, są lepiej wyedukowani i czują się obywatelami świata. W trakcie 2 wojen światowych zginęło kilkadziesiąt milionów ludzi, rzuconych jak mięso armatnie, których śmierć poszła na nic. A jednak mimo to wciąż istnieje cała masa ludzi, którzy bez mrugnięcia okiem poszliby walczyć za swój kraj, czyli sztuczny ludzki wymysł, sztuczne granice wytyczone przez kilku możnych tego świata. Są gotowi zabijać innych ludzi tylko dlatego, że mówią innym językiem i mają inną flagę. Są gotowi oddać własne życie za interesy klasy rządzącej, która ich uciska. Żadna ojczyzna nie jest warta aby za nią umierać i w trakcie wojny należy uciekać lub odmówić pójścia na front.
Pacyfizm? Ależ ja będę z całych sił wspierał nasz rząd na wychodźstwie. Czy ucieknie (uda się) do Londynu, Paryża czy też Nicei ja dzielnie udam się za nim.
Z tamtąd będę przekonywał rodaków do niezłomnego oporu.
Z racji tego że mam możliwość wyjazdu za granicę, w każdej chwili, rodzina za granicą-lokum, to smrodu by po mnie nie było. Ten kraj nigdy nie zrobił dla mnie nic dobrego, wszędzie chcą cię oszwabić, a politycy i sądy to sprzedajne świnie, w pracy to samo aby cię zatyrać, tak więc nie zastanawiałbym się nawet sekundy nad podjęciem decyzji.
A mnie bawią niezmiernie twierdzenia osób o tym jak oni by to nie bronili swojego kawałka ziemi nad życie.
Raz - może osoby mające na co dzień do czynienia z bronią, formacją wojskową, taktyką itp zdziałaliby trochę więcej. Ale zwykły człowiek gówno zrobi, bo jeśli ktoś myśli, że wyleci z AR w dłoniach i zacznie kosić przeciwników to się grubo myli.
Bawią mnie twierdzenia, że nasi przodkowie w grobach się przewracają.
Raz - świadomość ludzi uległa wielkiej zmianie. Ludzie walczyli za swój kraj nie znając absolutnie żadnej alternatywy. Jakim aktualnie problemem jest zamieszkanie w państwie oddalonym o tysiące kilometrów?
dwa - znów, jeśli ktoś uważa, że 70 lat temu wszyscy biegli z karabinami do warszawy, żeby walczyć z nazistami, to mają absolutnie mylne przekonanie.
Jak zaopatrujecie się na wezwanie w razie gdyby polska była w potrzebie?
Moderacja: Ten wątek założono w niewłaściwej kategorii i został on przeniesiony. Prosimy pamiętać o zakładaniu tematów we właściwym miejscu. Notoryczne nie stosowanie się do tego upomnienia może skutkować interwencją Moderatorów lub Administracji Forum.
W razie wojny to ja się chowam pod dywanem
Całe szczęście że na front mnie nie wyślą. Gorsza sprawa że trochę roboty przez ewentualną wojnę bym miał.
https://www.youtube.com/watch?v=NHycPiY6wEM
Otóż, o konieczności i trybie przeprowadzania podobnych, jak ta wymieniona w pierwszym wpisie operacji, mam podobne, co kapitan Wagner, zdanie.
Nie, nie jestem gotowy, ani nie mam na to ochoty.
Ze swoim wancem który planuje zrzucić tej zimy to mogłaby być dobra parodia. Zgadałem się ze szwagrem i w razie wojny ma mi przywieść karabin. W fpsy trochę pograłem więc obsługa broni 10/10.
A tak w ogóle kogo się obawiamy? Zachód ma tu swoje strefy, wschód kooperantow. Kto kogo po co ?
Te pytanie jest bez sensu. Teraz kazdy moze sobie deklarowac to czy tamto. Chwila prawdy bylaby w momencie konfliktu. Rozmawialem kiedys z moim niezyjacym dziadkiem, ktorego powolano w 39 roku. Babcie tez czasami opowie jak to bylo. Powiedzial mi, ze bohaterskie czyny i wole walki mieli ludzie po ktorych nikt sie tego nie spodziewal. Ludze, ktorzy byli uwazani za twardzieli przed wojna okazywali sie tchorzami. Wojna weryfikowala i zmieniala ludzi. Nie mam prawa oceniac poniewaz sam nie wiem jakbym sie zachowal.
Widzący już wyczerpał temat, ale warto jednak wkleić stosowny tekst:
Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy "do ludności", "do żołnierzy"
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić "historyczną racją",
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę - bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab - kwiatami
Obrzucać zacznie "żołnierzyków". -
- O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z pannami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
"Bujać - to my, panowie szlachta!"
I na deser:
https://www.youtube.com/watch?v=MiJ6MFk4kfU
Aż dziw bierze, ilu jest takich - wedle słów Tuwima - "byle szczeniaków", którzy dają się nabrać politykom na pseudopatriotyczną gadkę.
Mam E, czyli mam to nawet niżej niż w dupie. Nie mam rodziny, czyli mogę spakować 2 torby i ruszyć w poszukiwaniu pokoju.
Przede wszystkim nie miałbym złudzeń, że jako Polak drugiego sortu musiałbym przede wszystkim bronić tych wszystkich patriotów całkowicie przypadkiem ustawionych w drugiej linii. Gdyby w wyniku mojej wrodzonej złośliwości wobec miłościwie panujących udało mi się przeżyć, należałoby mnie postawić przed sądem polowym i rozstrzelać za sianie defetyzmu, żebym w następnych wyborach przypadkiem nie zagłosował w sposób uniemożliwiający dalszy jakże prężny rozwój naszego pięknego kraju. W tej sytuacji nie mogę się wręcz doczekać złożenia swego życia na ołtarzu.
Ja zostałem wychowany w duchu patriotycznym, w tym znaczeniu, którego tzw. prawdziwi Polacy kompletnie nigdy nie zrozumieją. Zwyczajnie zależy mi na dobru Rzeczypospolitej. Patriotyzm, jako cnota, którą tak pięknie zdefiniował Jan Nowak-Jeziorański, jest uczuciem tożsamym z miłością do matki. Moja matka nie musiała być najpiękniejszą, najmądrzejszą czy najbogatszą kobietą, bym mógł ją kochać. Była moją matką, zaś miłość ma była bezwarunkowa. Polska jest jedyną dużą Ojczyzną jaką mam. Z nią jestem związany więzami rozmaitymi, życie krótkie nie pozwoli stworzyć podobnych więzów z czymkolwiek innym na tym padole. Życzę więc Polsce szczęścia i pomyślności. Mym wkładem niewielkim jest bycie człowiekiem przyzwoitym, tylko tyle i aż tyle.
Czy mógłbym umrzeć z bronią w ręku za ten kraj? Myślę, że urodziłem się w niewłaściwych czasach, by w tak spektakularny sposób dokonać żywota :D Dzisiaj patriotyzm przejawiać się może zupełnie inaczej, niekoniecznie poprzez daninę krwi. Gdyby Moskale najechali ten kraj, a sojusznicy nie chcieli pomóc, to walka byłaby trudem daremnym, przy tak ogromnych dysproporcjach militarnych. Trzeba by znowu, tak jak podczas zaborów, wymyślić sposób na to by jeszcze Polska nie zginęła. Drzewiej nazywano to pracą organiczną.
obojętnie od waszych deklaracji, to przebieg działań wojennych decyduje kto z nas jaką będzie miał postawę podczas niej, jeśli ktoś jest obciążony rodziną będzie w pierwszej kolejności dbał o jej przeżycie(nie ucieknie do "lasu"tylko nadal bedzie pracował na jej utrzymanie) jeśli straci bliskich, w akcie zemsty lub rozpaczy jest bardzo prawdopodobne, że będzie czynnie zwalczał wroga. Powołany ale taki, który odmówi wejścia w szeregi armii musi liczyć się z konsekwencjami takimi jak wiezienie, ostracyzm (np. utrata pracy) a nawet kulą w łeb. jeszcze w innym przypadku świadectwa wojenne, okrucieństwo, strach, głód i powszechna śmierć w okół staje się czynnikiem niezwykle mobilizującym, lub odwrotnie - defetystycznym.
Podsumowując, niezależnie od waszych deklaracji, nastawienia, sympatii politycznych, religii, to wojna i to w jaki sposób nas pośrednio lub bezpośrednio dotyka decyduje jaką będziemy mieć postawę - ten który twierdzi dziś, że ma swoją ojczyznę w nosie, może jej bronić, a ten który dziś chciałby to robić, może nie zrobić nic.
Zaopatrzyłbym się w zestaw pierwszej pomocy i rozpatrzył sprawę, jeśli dotyczyłaby Polski.
Będę wspierał mocno razem z politykami jak już uciekną z Polski żeby pospulstwo walczyło.
Tak wam będą politycy wielcy patrioci machać jak będą lecieć do Londka tworzyć nierząd na uchodźstwie.
Ktoś jest zorientowany, czy na tego typu akcje wołać też będą 30 letnich grubasków z początkami miażdżycy? Czy raczej przedział ludzi świeżo po 18' ?
Ja nie miałbym nic przeciw, ale obawiałbym się z moim kompletnym brakiem kondycji (a ćwiczyłem w szkole średniej bardzo dużo...) to prędzej na zawał zejdę, niż się na coś przydam.
żołnierze rezerwy posiadający nadane przydziały mobilizacyjne
a, ok. czyli nie muszę wracać do ćwiczeń i mogę spokojnie hodować zatory naczyń krwionośnych.
swoją książeczkę wojskową a miałem taką wyrzuciłem do kosza kilka minut po komisji, poszedłem na studia i zapomniałem o tym na zawsze, i gdyby przyszło do wojny to mamy armię zawodową
No tak, nasz forumowy wielki niepoprawny optymista... :) My prawie nie mamy faktycznej armii, sprzęt to złom. W przypadku ewentualnego konfliktu cywilów będą ściągać na potęgę, możesz byc tego pewny.
To nie jest w sumie ani śmieszne, ani też proste zagadnienie a każdy powinien zrobić własny 'rachunek sumienia'.
Od razu powiem: ekspertem nie jestem w tej dziedzinie. Bardzo daleko mi do wojska, na wfie się migałem i byłem kąkuterowcem, zanim to było modne, od woja zresztą też się migałem, bo byłbym gnojony :D
Z racji zawodu bywam na różnych imprezach i nie ominęły mnie pokazy ataków wojsk nieprzyjaciela i nawet takie zupełnie bezpieczne szoł, potrafi uzmysłowić, z czym naprawdę miałbym się borykać. Przy czym pierwszy raz miałem okazję być dosłownie miesiąc po tym, jak zaczęły się zawirowania na Ukrainie - która przecież nie jest tak daleko od nas. Spowodowało to wizje tak realne, że naprawdę gotowałem się w środku. Nie, nie biegałem z krzykiem jak pizda, czy coś w tym stylu, ale jednak w środku działo się we mnie wiele - a myślałem, że generalnie jestem gruboskórny i "nic mnie nie rusza", cytując klasyka.
I tu nawet już nie chodzi o fakt, że "jestem winny ojczyźnie", albo "gówno dla tego kraju zrobię", po prostu emocje biorą tak górę nad rozumem, że wiem jedno: nie wiem jak się zachowam i co zrobię, gdyby ruskie (czy szkopy, islamy, czy ktokolwiek) weszły mi do domu, tudzież usłyszałbym że się zbliżają.
Prawdopodobnie bym uciekał. Ale czy to byłoby możliwe? Generalnie przeraża mnie taka myśl.
Fotka z jednej z tego typu imprezek dla przyciągnięcia uwagi :)
Ja tam mam spokój, bo mam że jestem niezdolny do pełnienia służby w czasie pokoju. Niestety na wojnę się nie udało.
Z miejsca idę. Mogę nie zgadzać się z władzą, ale za kraj i rodaków bez wahania oddałbym życie.
Z kolei w niedzielę 17 listopada w wadowickiej Komendzie Powiatowej policji odbyły się ćwiczenia pod kryptonimem „EGIDA 2019”. Wzięło w nich udział 20 rezerwistów z zasobów lokalnej Wojskowej Komendy Uzupełnień, którzy stanowią uzupełnienie kadrowe na czas zagrożenia bezpieczeństwa państwa.
Głównym założeniem ćwiczeń było praktyczne sprawdzenie mechanizmów i procedur powoływania rezerw osobowych do jednostek organizacyjnych policji przewidzianych do militaryzacji, doskonalenie funkcjonowania punktów kontrolno-informacyjnych czy wydawania wyposażenia i umundurowania.
Dobra zmiana boi się, że ludzie wyjdą protestować na ulice?
Mam E, więc zapatruję się tak, że w razie wojny będę co najwyżej jak najszybciej uciekał za zachodnią granicę, póki jej nie zamkną.
Wojna to jedna wielka szachownica, którą kieruje garstka często psychopatycznych ludzi. Im to wisi że giną niczemu niewinni ludzie, grunt że on dzielnie walczy przesuwając kolejny pion na szachownicy.
Tak właśnie widzę każdego świra, któremu marzy się wojna -> https://www.youtube.com/watch?v=OSHaVH9HhfI
Tak ale tylko przed władzą i przrosnietym państwem gdyż wyznaję zasadę mało państwa w państwie = mało podatków = dużo życia. Przed realnym wrogiem mogę bronić ojczyzny.
Ja zbyt dokładnie nie wiem jak to działa, ale wydaje mi się, że takich jak ja mężczyzn 18+ z kategorią A mobilizują dopiero gdy wszystko to co powyżej zostanie wymiecione, a w takiej sytuacji porażki armii zawodowej + pomocy ze strony NATO nie wiem co banda niewyszkolonych cywilów mogłaby zmienić.
gdybym mogl posiadac w tym naszym "panstwie" bron i ja posiadal oraz umial sie obchodzic to moze bym sie zastanowil. a tak mam juz opracowany plan przeniesienia sie z najcenniejszym majatkiem, zapasem zywnosci na zabita dechami wies na gospodarstwo moich śp. dziadkow:)
Tak, pójdę umierać za messiasa, który nie potrafi nawet napisać Polska z dużej litery.
gdyby się tak stało, że będę musiał bronić ojczyzny to bym rodzinę wysłał, tam gdzie bezpiecznie a sam prowadził działania w taki sposób, że po wojnie zapewne by mnie powieszono bądź rozstrzelano za zbrodnie wojenne
Jestem za a nawet przeciw.
To nie jest średniowiecze że wskoczę w zbroję, nawet łachmańskie szmaty, wezmę widły w łapy czy innego kija i dołączę do "oddziału" chłopów i jako wsparcie ruszę na Krzyżaków. To nie jest też sytuacja z II WŚ gdzie można by zaczepić sie do jakieś partyzantki.
Bez przeszkolenia wojskowego nie ma to sensu, bo zostać mięsem armatnim jest łatwo tylko po co? Jaki w tym sens? Od walki za kraj jest armia. Armia przegra? Są sojusznicy z NATO. Też przegrają? Trzeba więc zacząć żyć pod nową władzą chyba że "klimat" pozwoli na zbrojny zryw partyzantki z minimalnymi szansami na zwycięstwo.
https://brilliantmaps.com/europe-fight-war/
Tak sobie mysle, ze Polska powinna najechac Niemcy :).
Z drugiej strony co innego deklaracje, co innego rzeczywistosc.
Trzeba byc idiota, zeby tracic zycie za zadze wladzy politykow i glupie, nic nie znaczace nazwy.
Jak mi beda płacić tyle, co naszym politykom, za popijanie kawki i naciskanie guziczka, to przemyśle ten fakt.....jesli ktos zaatakuje moje miasto
Ależ ten wątek się rozwinął przez tę dobę... Tak naprawdę nie ma tu jednej, słusznej odpowiedzi. Nie ma też czerni i bieli. We wszystkim są odcienie szarości. Temat szeroki, niekoniecznie przyjemny, ale być może skłaniający do refleksji.
Jestem gotów bronić pisowskiej Polski do samego końca. Mojego lub jej.
Jeśli autor posta mieszka w Polsce to niech raczej zada sobie pytanie co zrobi w przypadku gdy mu na głowę będzie spadała atomówka. Inne pytania w obecnej sytuacji nie mają sensu.
Co wy o tej wojnie. Za każdym razem jak coś się dzieje na świecie, to panikujecie jak stare baby, że wojna do nas idzie. W najbliższym czasie nie grozi nam nic takiego. Ale fakt faktem, że trochę osób dostanie powołania do wojska. Średnio siebie widzę w koszarach przez prawie 2 tygodnie - ale nie oszukujmy się, nie da się tego uniknąć. Jak już powołanie przyjdzie, to pozamiatane. Ale absurdalna to rzecz, żeby siłą ludzi do wojska ciągnąć.
W razie wojny sam, z własnej woli, na pewno nie zaciągnąłbym się do armii. Pierwszy odruch to po prostu spakowanie tyle ile się da i wyjazd jak najdalej od działań wojennych wraz z najbliższą rodziną i osobą mi aktualnie najbliższą - dziewczyną (i jej bliską rodziną też, wiadomo). Po prostu przeżyć i mieć dla kogo żyć. Jest zawodowa armia, są jacy by nie byli terytorialsi, ale są. Broń w ręku może i trzymałem, ale na froncie byłbym tylko do odstrzału, jeśli w ogóle dożyłbym jakiejkolwiek bitwy, nie rozerwany wcześniej na strzępy przez jakiś atak rakietowy czy cokolwiek innego. Nie jestem żołnierzem, a Polska to jednak nie jest ZSRR, gdzie dawali kilka nabojów, karabin i do boju, hurra na wroga, kij z tobą i twoim życiem.
W ogóle dla mnie to jest niepojęte, że ta banda polityków, ułamek ułamku ułamka ludzkości może decydować o życiu miliardów. Wystarczy, że jednej z tej wysokich głów coś odwali, naciśnie guzik i gotowe, życie zwykłych, niewinnych ludzi zamieni się w piekło, a pan w garniturze w obstawie najwyższych wojskowych, ochroniarzy i doradców czmycha sobie gdzieś i siedzi w bezpiecznym miejscu mając pod dostatkiem wszystko, obserwując zagładę i zniszczenie. Wojny wywołują najczęściej politycy, a potem cierpi na tym tylko i wyłącznie zwykły, szary obywatel ze swoimi najbliższymi, często tracąc wszystko, cały dorobek, lub nawet życie. Wojna to dla mnie coś przerażającego i ciężko sobie wyobrazić, że nagle Polska staje się terenem bitew, całe życie zostaje wywrócone do góry nogami. Może i trudne do wyobrażenia dla dzisiejszego pokolenia, ale za to niestety mniej lub bardziej realne. I to jest tym straszniejsze.
I ci żołnierze zabijający się wzajemnie, dziurawiący kulami, rozrywający się na strzępy bombami, rakietami, granatami. Czy to w ich interesie? Czy walczą o swój interes czy też interes polityków i zabijają się w ich imieniu?
Czasami gdy myślę lub czytam o wojnie wyobrażam sobie jakiegoś młodego chłopaka, Rosjanina, takiego 20- letniego Michaiła, który prowadzi teraz, w czasie pokoju, normalne życie, jest zwykłym chłopakiem, gra sobie w gry popołudniami, spotyka się z dziewczyną Nadią, ma dobrą rodzinę, pomaga innym w swoim otoczeniu, jest uczciwy i na pewno dogadałby się z każdym, np. z Polakiem w swoim wieku, a pewnie i bardzo chętnie napił się wódki. Nic nie ma do Polski i Polaków, jest całkowicie neutralny, w jego interesie nie leży zabijanie, nawet mu to do głowy nie przychodzi, to nie jest jego interes.
Z drugiej strony jest sobie Polak, 20-letni Adam, taki jak my, tylko np. w terytorialsach. No bo lubi mundur, ciekawi go to, zaciągnął się, trochę poprzez jakiś tam patriotyzm, trochę z ciekawości, trochę dlatego, bo odczuwa dumę nosząc ten mundur i trzymając broń. No i jego przyjaciel Tomasz się zaciągnął, to on będzie gorszy? Prowadzi jednak w czasie pokoju normalne życie, jest zwykłym chłopakiem, gra sobie w gry popołudniami, spotyka się z dziewczyną Karoliną, ma dobrą rodzinę, pomaga innym w swoim otoczeniu, jest uczciwy i na pewno dogadałby się z każdym, np, z Rosjaninem w swoim wieku, a pewnie i bardzo chętnie napił się wódki. Nic nie ma do Rosji i Rosjan, jest całkowicie neutralny, w jego interesie nie leży zabijanie, nawet mu to do głowy nie przychodzi, to nie jego interes.
Politycy jednak nie próżnują. Wybucha wojna. Rosja atakuje Polskę. Wszystko się zmienia. Młodego Rosjanina powołują do armii, nie ma nic do gadania, krótkie przeszkolenie, dają mu do ręki broń, po czym wysyłają na front z tysiącami innych jemu podobnych. Ma atakować Polskę. Ma zabijać żołnierzy wroga. Bo tak. Bo Rosja. Bo Rosja atakuje. Zostawia rodzinę, która już go opłakuje. Zostawia ukochaną, która marzy, by wrócił. Zostawia całe swoje życie, ryzykując wszystko.
W Polsce pełna mobilizacja. Dochodzi do pierwszych starć, do walki staje armia zawodowa, ale zaraz potem ma ją wesprzeć Wojsko Obrony Terytorialnej. W tym oddział naszych młodych Polaków. Mają strzelać do Rosjan. Mają zabijać. Bo to wróg, bo nas atakują. Bo muszą bronić własne życie. Polak zostawia rodzinę, która już go opłakuje. Zostawia ukochaną, która marzy, by wrócił. Zostawia całe swoje życie, ryzykując wszystko.
Oddział WOT i wojsko rosyjskie spotyka się pod jakąś polską wsią. Są nasi Polacy, jest nasz Rosjanin. Dochodzi do starcia i potężnej wymiany ognia. Chaos, niewyobrażalny huk, okrzyki dowódców, krzyki rannych i jęki umierających. Wielu strzela na oślep, nie mając pojęcia o taktyce, strategii, nigdy nie strzelali do ludzi, niektórych ogarnia panika, nie wiedzą co robić. Dowódcy WOT nie panują nad sytuacją, Polacy uginają się pod naporem mających przewagę liczebną Rosjan, wycofują się. Nasz Rosjanin żyje i wraz z resztą oddziału idzie na przód. Jego kolega z koszarów, 19-letni Wasilij, nie miał tyle szczęścia, został trafiony w brzuch i wykrwawia się gdzieś na polskiej łące w męczarniach. Nagle wraz z kilkoma kompanami zauważa dwóch nieprzyjacielskich żołnierzy. To nasz Adam i Tomasz. Przeżyli, ale nie nadążają za wycofującą się resztą. Michaił odruchowo podnosi swoje AK-74, celuje i oddaje serię w stronę Polaków. Nie trafia, Polacy w porę schowali się za pozostałościami domu trafionego moździerzem na początku bitwy. Rosjanie mają przewagę, Polaków jest tylko dwóch. Wahają się co robić, poddawać się czy walczyć, a co jeśli poddadzą się i ich zabiją? Lepiej walczyć! Odpowiadają ogniem ze swoich Beryli zza osłony, Rosjanie nie pozostają dłużni, trwa wymiana ognia. W końcu Michaił przypomina sobie, że ma ręczny granat. Nigdy wcześniej nie rzucał granatem w warunkach wojennych. W ogóle w nikogo nie rzucał. Jednak odbezpiecza i rzuca. Szczęśliwym w jego przypadku trafem granat ląduje bardzo blisko Polaków, którzy mają zaledwie kilka sekund na reakcję. Adam krzyczy "Granat!!" i odruchowo odskakuje dalej i kładzie się na ziemi. Tomasz... Tomasz nie zdążył, nim się ruszył granat wybucha. Jego noga jest prawie urwana, zwisa na kilku ścięgnach, a korpus i twarz jest podziurawiona odłamkami. Adam nie może zrobić nic, może tylko przyglądać się, jak jego kumpel kona. W jakimś akcie desperacji, wściekłości, zwątpienia i rozpaczy wystawia się i strzela na oślep w stronę Rosjan. Michaił to wykorzystuje, oddaje krótką serię, trafia Adama w głowę, rozrywając mu czaszkę. Polak ginie na miejscu. Następuje cisza, Rosjanie podchodzą do miejsca, w którym jeszcze przed chwilą opór stawiało dwóch młodych Polaków. Michaił zatrzymuje się przy leżących w kałuży krwi zwłokach swoich "wrogów". Patrzy na Adama, nie ma twarzy, a jego mózg... a właściwie jego resztki, wylały się z głowy. Patrzy na Tomasza, który wykrwawił się już 5 minut temu. Wyczerpany walką siada opierając się o ścianę. Myśli "Boże... Zabiłem ich. Zabiłem tych ludzi. Mogli być w moim wieku. Zabiłem ich... Boże, jak marzę o tym, by być w domu, tęsknię za tobą mamo, tęsknię za tobą Nadio... po co ja tu jestem, po co, nie ma to sensu...". Jeden z jego towarzyszy przeszukuje trupy, w kieszeni Adama odkrywa zdjęcie jakiejś ładnej dziewczyny, to Karolina. Widzący to Michaił myśli tylko "Przepraszam...". Jednak za chwilę musi ruszyć dalej. Kilka dni później Michaił zostaje zastrzelony, podobnie jak Adam. Nie wróci do mamy i do ukochanej Nadii żywy.
Rodziny i ukochani Tomasza i Adama jeszcze nie wiedzą, że nie mają już na kogo czekać. Dowiadują się po paru dniach, że oddział ich chłopców został zdziesiątkowany przez Rosjan, a ich nazwiska nie figurują wśród ocalałych. Wątpliwe także, by mogli godnie pochować swoich zmarłych synów, braci, wnuków i ukochanych. Zniknęli, nie ma ich, tak po prostu. Bo jest wojna. Bo poszli walczyć. Bo zginęli. Ich ciała będą gniły na polu bitwy, a może jednak Rosjanie zlitują się i pochowają ciała poległych, nawet wrogów, w prowizorycznych grobach. Nie wiadomo. A jeśli już, to gdzie? Jak? Rodzina prawdopodobnie nigdy się nie dowie. Rodzina Michaiła ma o tyle lepiej, że Rosjanie wygrywają. Ciała poległych mogą spokojnie odesłać do kraju. Przynajmniej go pochowają.
Wojna jest przerażająca i niepotrzebna. Przeraża mnie fakt, że zabijają się tam w dużej mierze ludzie, którzy nic do siebie w gruncie rzeczy nie mają. Absolutnie nic. Są dla siebie obcy, ale jednocześnie nie różni ich nic oprócz munduru i strony, po której walczą. Po prostu zabijają się, bo tak, a śmierć zadana przez jednostkę jednostce jest niczym zawiniona. I właśnie dlatego na wojnie najwięcej tracą zwykli obywatele i ich rodziny. Politycy mogą stracić tylko władzę, ale to ludzie, szarzy ludzie, tracą najwięcej. I często dobrzy ludzie. Powyższy scenariusz jest przecież dość realny w razie wojny. I to naprawdę przykre, że będą się tam zabijali młodzi ludzie, przed którymi całe życie, którzy wzajemnie sobie nie zawinili niczym, ale strzelają do siebie, rozrywają ciała, w imię czego? Dlatego ja nie chciałbym walczyć. Wojna to horror i ogólnie wzajemnie zabijanie się niewinnych ludzi to dla mnie straszna rzecz.
Bezmyślnego zamiłowania do wojska i wojny oduczyłby milenialsów obowiązkowy pobór na dwa lata. To był największy błąd PO - likwidacja obowiązku poborowego.
Tak jeden z drugim wyklęty zobaczyłby co to znaczy dostać wpierdol od szwejów i od razu zachciałoby im się liberalizmu i lewactwa.
Czyli rozumiem, że osoby, które nie stawiłyby się na wezwanie do wojska to "lałyby moczem na Polskę" (jak ktoś to ładnie określił) z więzienia? Z takiego miejsca na pewno zapewnilibyście rodzinie bezpieczeństwo w czasie wojny :)
Zależy. Jeżeli wojna będzie prowadzona w formule QUICKSCOPE 360 ONLY, to wchodzę w to bez zastanowienia.
Nie uczyniłeś mnie ślepym
Dzięki Ci za to Panie
Nie uczyniłeś mnie garbatym
Dzięki Ci za to Panie
Nie uczyniłeś mnie dziecięciem alkoholika
Dzięki Ci za to Panie
Nie uczyniłeś mnie wodogłowcem
Dzięki Ci za to Panie
Nie uczyniłeś mnie jąkałą kuternogą karłem epileptykiem
hermafrodytą koniem mchem ani niczym z fauny i flory
Dzięki Ci za to Panie
Ale dlaczego uczyniłeś mnie Polakiem?
Jestem w tej dobrej sytuacji że nie muszę rozważać takich kwestii. Zresztą uważam że nie warto.
czasy królów już minęły dawno teraz tylko wybitni patrioci będą umierać za nic niewartą ziemię ale tacy się jak najbardziej znajdą mogę im tylko doradzić że jeśli w okopie to tylko wtedy kiedy po lewej twej tusk w hełmie, a po prawej kaczyński z sztandarem. A już bez śmiechu proponuje zobaczyć ta lolową ustawę gdzie na mięso armatnie przewidzieli wszystkich tylko nie urzędników średniego, wyższego i super szczebla :)
Za co za to ze emeryt musi pracować bo za 1600 zł emerytury czy 1550 zł ma wybór rachunki i bochenek chleba, pasztet i zupa mleczna każdy wie ze 1500 zł samemu to nic gdy średni koszt opłat czynsz itp to 1000 zł w mini kawalerce lub mieszkaniu z zniszczonymi szafkami, w 2020 roku martwimy się czy tramwaj przyjedzie na czas
Wówczas gdy polityk podróżuje samolotem statusem priorytet do żony z pracy. Tak aby godnie żyć samemu pracujesz po 200 h lub bierzesz prace do domu dla premii. Może nie jest tragicznie ale czy taki Dracula ma powód by wrócić z UK?
Edid
Jak połowa mojej rodziny
Pytanie jak rząd jest gotowy bronić Polski...
Za czasów Hitlera odmówili pomorza. A dziś? A powiedzieliby: A bierz panie Hitlerze tylko coś kapnij nam trochę kasy, bo wciąż nam mało...
Ja obecnie nie broniłbym tego kraju ze względu na rządy jakie mamy. Wytępić ich i dać do rządów patriotów. To samo z religią. Wytępić fałszywych księży a zostawić tych z powołaniem, z wiarą.
PS: Jak Kwaśniewski wysyłał do Afganistanu to dla niego było ok, ale pamiętam słowa ludzi jak mówili czy by swojego syna wysłał tam swojego syna jakby go miał...
Matko jedyna!
Tacy obcykani z tego internetu a nie widzieli obrazków ze współczesnej wojny?
Popierdzieliło was zupełnie, patrioci za dychę.
Nazwijcie je jak chcecie, wojny pełzające, hybrydowe czy inne. To jest masakra, długotrwała masakra i destrukcja.
Trwają przez wiele lat i nikt w nich nie wygrywa.
Spójrzcie na Syrię, wysoce zurbanizowany kraj, duże miasta, gęsta zabudowa i sześć lat powstania warszawskiego.
Ten filmik z [26] to tylko fragment jednego miasta, destrukcja i masakra.
A Donbas, wojna, której nie ma, poszukajcie skutków jednej salwy z Grada to się odechciewa bohaterstwa.
Czy będziesz bronił Ojczyzny, Flagi będziesz bronił, Godła i Honoru?
Wojny nie wybuchają tak ot sobie, bo Staszek zachciał pomachać kałachem. Rząd, który dopuścił do powstania sytuacji w jakiej zaistniał konflikt zbrojny, powinien zostać w trybie doraźnym powieszony publicznie.
Może to by studziło zapały i ambicji idiotów.
Tak, bo inaczej bylibysmy przesladowani gorzej niz Cyganie czy inni bezpanstwowcy.
Ruscy to daliby nam podwojny wycisk w takiej sytuacji.
Nawet nie chce sobie tego wyobrazac.
Przyjaciół? Zawsze. Kraju patykiem nie tknę, opresyjne struktury państwowe nie są tego warte.
Ktoś zresztą bardzo słusznie zauważył, że (zbyt) łatwo rzuca się takimi deklaracjami w czasie pokoju.
Już niedługo nasza armia wyruszy na Iran i będzie to przypadek że pojedziemy naokoło przez Dombas na Ukrainie i przez Ruskich :)
Aż mi się przypomniało:
https://wiadomosci.wp.pl/terytorialsi-z-bronia-pojawili-sie-w-restauracji-dowodca-stal-na-zewnatrz-6442170419861121a
Serio ludziki patyki popuszczają w rurki, jak widzą zająców pod bronią?
Takich wątków w trakcie roku jest kilka i zawsze są dwie grupy:
1. Tak jestem bo kocham ten kraj i jestem patriota.
2. Nie, nie mam zamiaru poświęcać życia za ten kraj bo PiS, bo Janusze, bo biedacy itd.
Ten kraj nie jest wart walczenia o niego kosztem smierci
A wy jesteście gotowi bronić ojczyzny?
a, co? znudził Ci się pokój?
polskość to nienormalność? ...
Obrona ojczyzny nie musi się wcale wiazac z pojsciem w kamasze, wzięciem kałacha i pierwsza linia frontu. Ojczyzny można bronić na różne sposoby, chociażby utrudnianie przeciwnikowi przejęcia sieci i danych informatycznych. Przecie wiadomo, że nie uzbroja 20 mln obywateli w karabiny i nie każą im strzelać do wszystkiego co się rusza i jest obce. Tylko kanalie, szczury i koniunkturaliści uciekają z tonacego statku. I co eskapiści, jak wyjedziecie w bezpieczne miejsce i tam też dotrze wojna to będziecie uciekac dalej? Jeśli tak naprawdę mocno nie kochacie Polski to po co tu siedzicie? Pozbądźcie się obywatelstwa polskiego i jedzcie gdzie Wam się podoba. Świat jest otwarty.
Zastanawiam się, dlaczego Wy wszyscy, którzy uważacie, że pierwszą rzeczą będzie spakowanie się i ucieczka, jeszcze tu siedzicie? Równie dobrze możecie już teraz spieprzać, jak tak bardzo Wam śmierdzi w tym kraju. Sam nie jestem żadnym wielkim patriotą, oram co miesiąc, żeby przetrwać, uważam, że nasz kraj jest zepsuty itp...popatrzcie na sytuację z uchodźcami. Co wolisz, być opluwanym i gardzonym za granicą? Bo tak Was potraktują. Pomijam nieliczne jednostki jak Alexy i jemu podobni, mający status majątkowy na poziomie pozwalającym pojechać w dowolne miejsce na świecie i spokojnie zyć. Ale nie każdy sra pieniędzmi.
Zresztą z własnego doświadczenia i niemal dziesięcioletniej obserwacji tego forum wysnuwam jeden wniosek - obecnie na forum dominują "eksperci" internetowi mający jedynie pojęcie o Androidzie i Windowsie, a nie mający pojęcia o życiu. Ilu z Was potrafi choćby zmyć naczynie, zebrać dziecko do szkoły czy ugotować obiad? Bo ja czytając teksty typu "nie chce mi się", "będziemy szturchać patykiem konającą ojczyznę" itd. widzę typowego, współczesnego pizdeusza, potrafiącego tylko pyskować i zamawiać kebaba bez "dzień dobry" i "dziękuję".
Nie wiem czy wiecie ale nie ma się czym chwalić że lejecie ciepłym moczem na Polskę.
Siedzę już na tym forum prawie dwie dekady i tak jak ktoś już wspomniał, to pytanie wraca cyklicznie, a im dalej w las ( czyt. bliżej teraźniejszości ) tym jest gorzej. Większy odsetek ludzi ma to w dupie. Pokolenie komórkowo/komputerowe/roszczeniowe. Sprowadzenie pytania czy będziesz walczył za swój kraj do twierdzeń - ,,że ja nic nie jestem winien temu krajowi, ja nie będę walczył za polityków, tak czy siak wyjadę" - jest kretynizmem. Dla mnie taka odpowiedź równa się:
tak oddam im swój dom/mieszkanie/ziemię
tak pozwolę zrobić z moimi rodakami ( w tym rodziną ) wszystko - gwałty, grabieże, narzucenie woli/religii/światopoglądu
tak wyprę się flagi narodowej, ojcowizny, historii, wartości za które walczyli nasi dziadkowie
Przykre to.
Czytając Wasze wypowiedzi jestem w szoku w jakim kierunku poszło nasze społeczeństwo. Szanuję Wasze wypowiedzi i cieszę się, że nie czytają tego Wasi pradziadowie i dziadkowie... Dla większości z Was jak widać Ojczyzna nie stanowi żadnej wartości i lekka ręką byście ją sprzedali za ruskie bądź niemieckie srebrniki. A tym, którzy chcą stąd wyjechać i zerwać z tym krajem życzę szerokiej drogi. Pozdrawiam i nie czekam na gównoburzę.