JA to chyba mam fobię na punkcie pracy, serio, nienawidzę bycia podporzadkowanym komuś i słuchania czegoś i robienia ,,bo muszę" Jestem w duszy wolnym ptakiem, ale z tego kasy nie ma, a jak wiadomo ,,nie rabotajesz nie kuszajesz" czy jakoś tak
Nie. Ty jesteś poprostu nierobem.
Jeśli źle się czujesz w pracy, to jest w sumie naturalne. Zależy jaka to praca, na jakich ludzi (zwłaszcza jakich przełożonych) trafisz wokół oraz od tego jaki masz charakter, bo każdy z nas jest inny. Ale pytanie o radę kolegów czy rodziny Ci nie pomoże - jak widzisz, już w najbardziej upvote'owanym komentarzu zostałeś wyzwany i zaszufladkowany jako "nierób". Nie zwracaj na to uwagi. Tak naprawdę to znak, że masz wyższe ambicje niż populistyczna większość (i strasznie razi to komentujących i upvote'ujących), więc tak naprawdę Ci to pochlebia.
Co do rady nt. pracy czy wypalenia czy ogólnie swojej psychiki, pytanie o nią kolegów czy rodziny czy na forum związanym z grami to nie jest najoptymalniejsze wyjście. W tych miejscach znajdziesz tylko malutki odsetek ludzi, którzy rozumieją cokolwiek na te tematy lub zajmują się tym zawodowo i zostaną zagłuszeni głosem większości, którzy tego nie rozumieją i się tym nie zajmują.
Lepiej udać się od razu do profesjonalistów, którzy zajmują się tymi powszechnymi problemami zawodowo i codziennie, tzn. psychologa oraz doradcy zawodowego. Wtedy wiesz, że będziesz w dobrych rękach. Wierz mi, sam żałuję, że nie zrobiłem tego od razu i wcześniej.
Pytanie o tak ważną radę, związaną z Twoją indywidualną psychiką i przyszłością na tym świecie, na forum czy rodziny czy znajomych — czyli nie-specjalistów w tych sprawach — to trochę tak, jak zatrudnianie do naprawy komputera np. sprzedawcy w markecie, który kompletnie nie ma o tym pojęcia. Z pewnością opowie Ci wiele ciekawych historii o ludziach, produktach i sobie (a i pewnie Cię wyśmieje z braku szacunku), ale nie naprawi Ci PC i tym samym nie pomoże Ci, tylko stracisz przez niego czas, cierpliwość, nerwy, wiarę w siebie. Może Cię też to nawet zniechęcić jeszcze bardziej, jak np. otoczenie ludzi którzy widzą świat tylko w czarno-białych barwach i nazywają kogoś "nierobem" bo zaszufladkować kogoś jest najprościej. Zrozumieć czyjś punkt widzenia i nie oceniać jest już znacznie trudniej.
Zacznij tutaj: https://liniawsparcia.pl/centrum-wsparcia/
Pobierz sobie broszury, poczytaj je, sprawdź (i zapisz sobie gdzieś na kartce) ile z wymienionych objawów u Ciebie występuje. Jeśli będziesz miał chociaż jeden z nich — strona pomoże Ci znaleźć odpowiednie miejsce, gdzie możesz napisać, zadzwonić lub nawet po prostu pójść blisko Ciebie.
Ja wierzę w Ciebie, że uda Ci się kiedyś odnaleźć i zrozumieć siebie, oraz znaleźć dla siebie odpowiednią niszę :) Na wszystko jednak potrzebny jest czas, Twoja chęć polepszenia sobie życia i samopoczucia, i to przełamanie się do udania się do specjalisty (to będzie najgorsze, ze względu na wiele panujących o tym stereotypów dzisiaj). I odpowiednie otoczenie ludzi.
Chodzi o zrozumienie tego, że każdy z nas jest indywidualny, ma swój charakter, i nie każdemu się podoba wszystko to co innym. Większość ludzi, którzy nie interesują się psychologią, nie będzie Cię rozumiała i będą ciągle zdziwieni, dlaczego nie chcesz być "owcą w stadzie" razem z nimi. Oni Ci nie pomogą, wręcz przeciwnie — przez nich poczujesz się tylko jeszcze gorzej. Psycholodzy są bezstronni, nie oceniają nikogo i mają zawsze indywidualne podejście dla każdego człowieka, bo tak to powinno wyglądać.
Jeśli nadal Cię to nie przekonało, przeczytaj ten wpis:
https://www.pracowniarozwoju.org/wsparcie/38-czy-warto-isc-do-psychologa.html
Praca na produkcji w jakichś kołchozach w systemie 3-zmianowym to chyba najgorszy, najbardziej zdehumanizowany typ pracy. Przerabiałem to parę razy i za każdym razem szło wypowiedzenie po góra 6 miesiącach, bo po prostu nie wyrabiałem mentalnie ze świadomością bycia biorobotem w jakiejś fabryce guwna, zerowymi perspektywami na cokolwiek (bo ani niczego przydatnego w innych fuchach się nie nauczysz w większości przypadków, a o awansach można zapomnieć) i obracaniem się wśród ludzi z mentalnością robotów.
To już lepiej na budowie z Mietkami alkusami tyrać. Przynajmniej wesoło i luźno bywa, a na producji wieczna spina i normy z kosmosu.
Jak ci nie pasuje ta praca to uciekaj z tego kołchozu i tyle - jedna zasada, nie rób wszystkiego by przypodobać sie innym - oni tego nie docenią. Rób wszystko by tobie było dobrze. Nie pasuje? Odejdz nie tłumacząc się przed nikim.
Jak radzicie sobie z tym zjawiskiem? Macie jakies sposoby sprawdzone aby nie umierać psychicznie po robocie?
Piwo to nie rozwiązanie, bo aby mnie zamuliło, i wcześniej spać poszedłem, a więc i robota wcześniej + kac morderca.
JA to chyba mam fobię na punkcie pracy, serio, nienawidzę bycia podporzadkowanym komuś i słuchania czegoś i robienia ,,bo muszę" Jestem w duszy wolnym ptakiem, ale z tego kasy nie ma, a jak wiadomo ,,nie rabotajesz nie kuszajesz" czy jakoś tak
Nie traktował bym tego w kategoriach "wypalenie" tylko zmiana pracy, inne środowisko, inne czynności inni ludzie, nieradzenie sobie itp, "wypalenie" to jest po 10 latach robienia ciągle tego samo, gdzie nie masz rozwoju, awansu. Ewentualnie postaraj się zmienić stanowisko, przebranżowij się -zmień tą robotę.
Nie lubisz się podporządkowywać, bo może ktoś zwraca się do Ciebie jak gbur, bez szacunku?
Zmień pracę, bo chyba w jakimś kołchozie robisz. Ja tam mimo że duszy pracoholika nie mam, to bardzo lubię swoją pracę i z chęcią do niej chodzę. Urlopu tez mam już za dużo i czas zacząć go wykorzystywać, ale nie chce mi się na niego po prostu iść. Mógłby ten Cymbergaj w końcu wyjść, wtedy miałbym powód aby wreszcie z niego skorzystać.
Na budowie się zatrudnij. Z Ukraińcami sobie pogadasz, popijesz to może ci się humor poprawi. Podobno tak źle nie płacą.
jak jesteś wolnym ptakiem to zostań youtuberem lub innym twórcą w social mediach.
Weź na swe barki nasze marzenia (przy okazji spełniając swoje) i zostań testerem gier ;)
Harnasie do termosu i wio. Pozniej po pracy z 4 na sen i jakis pornosik i dobrze jest.
Opowiedz im historie z wigilii, od razu bedziesz dusza towarzystwa i bedzie ci sie milej pracowalo.
Może jakaś robota papierkowa Ci potrzebna?
spoiler start
Trzepanie worków po cemencie
spoiler stop
Pracuj na własny rachunek. Jak robisz w korporacji gdzie jesteś wyliczony do pracy za niewolnika to nie ma się co dziwić. Jedyna wolność to własny zarobek na własnym produkcie lub zdobycie majątku i żyć z niego.
Na weekendzie palę jointa i w poniedziałek idę do pracy jak nowo narodzony
Pomyśl sobie, co tak naprawdę lubisz w życiu robić
a potem zacznij z tego zarabiać.
Dofinansowania, działalność i heja.
Taki daleki znajomy ostatnio pokupował klocki lego, mindsztormy i mindfucki, arduino i jeździ po szkołach dzieciaki uczyć. Pomysł na biznes? Jakbym nie miał co robić, sam bym w to poszedł
Po piwie kac morderca?
Tak to bywa jak sie do pierwszej pracy idzie po 30-stce.
Ale walcz do konca, zrob to dla Polski.
Gęstochowa ile czasu tam już pracujesz ogolnie? A jak tam u Wlodzixa, zajmuje sie czyms co mniej wypala zawodowo?
Zmien pracę. Inaczej się nie da. Próbowałem na wszelkie sposoby. Dopiero teraz jest tak jak byc powinno. Fakt, zarabiam nieco mniej, ale lepiej zarabiać mniej i byc szczesliwszym, niz więcej i nie nawidziec każdego dnia. Jedyny problem to kasa przy tych wydatkach, co mam, ale znacznie wiekszy (przez duze Z) luz w pracy, wysypianie się, wiecej czasu dla siebie i warunki w samej pracy skutecznie mi to rekomendują. Polecam.
JA to chyba mam fobię na punkcie pracy
II Wojna Światowa wybuchła 80 lat za wcześnie. Jakby Niemcy do obozów sobie nasciagali naszych millenialsow, to by rzucili to wszystko w cholerę po dwóch tygodniach
Zacznij sprzedawać dostęp do kont steam, zabakraba przybywaj. Wiem, że krazysz nad tym forum jak sęp.
Gęstochowa trzydzieści lat żył jak pączek w maśle a jedyna umiejętność, jaką posiadł przez ostatnią dekadę, to posługiwanie się sztućcami (choć co do tego nie mam pewności) i nagle zderzył się z rzeczywistością. Szok i niedowierzanie.
Aż się zarejestrowałem
Pierwsze pytanie ile ty masz lat ?
Najpierw może osobiście:
Pierwszą pracę dostałem w wielu 18 lat , wykładanie towaru w marketach i inne zlecenia w międzyczasie szkoła.
Po ukończeniu szkoły do normalnej pracy, zawsze to produkcja, do dziś robię na produkcji, mam 30 lat.
Nie lubię swojej pracy, lubię wypłatę jaką za nią dostaje, bo człowiek musi się utrzymywać, nie ma czasu na narzekanie bo chciałoby się coś zjeść dobrego, coś napić, ładnie ubrać, wyjechać gdzieś na weekend czy wakacje.
Jak ci jest źle to do cholery czemu się nie szkolisz, uczysz czegoś by polepszyć swoją sytuację przy wyborze pracy ?
Dla mnie jesteś słabym człowiekiem i mężczyzna.
Prawdziwy mężczyzna zarabia, utrzymuje rodzinę i nie narzeka tylko robi coś jeśli mu jest źle, ty jesteś albo młodym człowiekiem albo zwykłym mentalnym zerem