Po prostu zmieniły się trendy, a gry które miały potencjał przyciągnąć i zatrzymać przy sobie graczy zwyczajnie zabrały się do tematu od tyłka strony.
Quake Live(a właściwie jego gracze) dostał porządnie po pysku. Gra w wersji darmowej była relatywnie popularna, ale Bethesda postanowiła zamknąć tę wersję i zastąpić ją kosztującą 10€ wersją z ulepszeniami dla niedzielnych graczy, których nikt nie chciał.
Quake Champions zbytnio wzorowało się na tzw. "Hero Shooterach" pokroju Team Fortress 2, i cała gra została stworzona w oparciu o klasy przy okazji przez bardzo długi czas ignorując "feedback" graczy. Przez prawie rok gra miała poważne problemy z detekcją trafień, latencją i masą innych problemów, których nie zamierzam wymieniać bo było ich zbyt dużo. Po dużej aktualizacji z przed kilku miesięcy jest dużo lepiej i istnieje szansa, że gra się wybroni o ile developerzy będą kompetentni.
Unreal Tournament. Co tu dużo mówić, zabity przez Fortnite.
Dla mnie takie tytuły nigdy nie umrą, wracam do nich regularnie i prawdopodobnie będzie tak do końca świata. Niby każdy internet wtedy miał słaby, ale jednak w grach liczyła się głównie gra z kumplami i zabawa z tego płynąca. Teraz oczywiście nie mam na myśli wszystkich, ale bardziej liczą się skórki i kto ile na to wydał. Pamiętam jak kiedyś w moim towarzystwie rozmawialiśmy o zabawnych sytuacjach jakie przytrafiały się w grze. Teraz idąc ulicą dzieciaki tylko przeglądają skórki i chyba one bardziej ich interesują aniżeli sama gra. Trochę to słabe, ale widocznie tak musi być. Jest popyt, to jest i podaż, bo ja osobiście te parę złotych wolę wrzucić bezdomnemu do kubka niż wydać na jakiś wirtualny wizualny twór, który nie sprawi że będzie mi się fajniej grać.
Nie mogę się wypowiedzieć w jakiś specjalny sposób ani podzielić moimi wspomnieniami ponieważ jestem za młody i kiedy arena shoter'y były u nas na szczycie , ja nie wiedziałem że istnieje taki pojęcie jak "shoter". Ale kiedy czytam i słucham opowiadań innych jak ówczesne granie wyglądało i jak sam gatunek przybierał kształty to aż mi jest smutno że urodziłem się tak późno i nie mogłem przeżyć tego co wielu graczy na skraju poprzedniego tysiąclecia. I choć wychowałem się na shoter'ach liniowych , to cenie sobie właśnie te starsze gry które wprowadzały rewolucje nie tylko pod względem oprawy albo mechaniki ,ale stylu rozrywki który nie dość że wciągał to był unikatowy i zawsze wywoływał emocje ( głównie te dobre , ale wiadomo jak to jest ;)Ograniu z paczką znajomych chyba nie muszę wspominać, kanciapy dla wielu były takim drugim domem gdzie można było zapomnieć nieraz o całym świecie . Oddaję respekt każdemu weteranowi "Arenówek" i każdemu graczowi który był świadkiem ewolucji gier video, na leżom wam się.
Nie ma w co grać niestety. QC to parodia, w QL ciężko kogoś spotkać na serwerze, inne arena shootery też umierają. Ostatnio grałem w UT99 i bawiłem się świetnie. Mam nadzieję, że wyjdzie jakaś gierka, która przywróci arena shooterom dawną glorię.
A CoD? Posiada wsystkie tryby, które dostępne są w arena-shooterach... łacznie z CTF.
Wyewoluowały w battle royale, w końcu i oba rozgrywają się na arenach.
Arena shootery też miały coś podobnego jak BR - Last Man Stading. Tylko nie był to popularny tryb.
Co do LawBreakers, to do upadku gry chyba najbardziej przyczyniła się aktualizacja, która sprowadziła balans bohaterów do sytuacji, w której jeden bohater niszczył wszystkich innych bez problemu, a wygrywała ta drużyna, której gracz grający owym bohaterem był lepszy, reszta pozostawała bierna/nieistotna, to zraziło ludzi.
Jeśli zaś chodzi o Quake Champions, to na tę chwilę gra jako tako sobie radzi i może sprawić radość, o ile się nie trafi na jakiegoś tatuśka grającego w Quake'a od 20 lat.
Sam osobiście najwięcej gram obecnie w Titanfalla 2, który jest trochę hybrydą między arena shooterami (postaci giną i respawnują się od razu) a takim Battlefieldem, gdzie zdobywamy punkty za bicie wrogich jednostek.
W QC czasem trenuje celnosc na instagibie, ostatnia aktualizacja byla ponad miesiac temu.
Gatunek wymarł bo w duelu liczą się tylko indywidualne umiejętności poszczególnych graczy a nie współpraca drużyny. Współcześni gracze wolą zespołowe tryby gry w których braki w skillu nie są tak brutalnie obnażane. Przegranie duela w Quake`u przez umowny "mercy limit" czy też 30 do 0, drastycznie obniża poczucie wartości człowieka ;)
Poza tym te gry są po prostu trudne. Za trudne dla obecnego pokolenia graczy. Movement, kontrola przedmiotów, celność, umejętność dobrania odpowiedniej broni do sytuacji....jest tego trochę więcej niż kucanie i czekanie aż przeciwnik pojawi się w drzwiach ;P (szanuje każdego dobrego CSowca, żeby nie było)
A poza tym codziennie świetnie się bawie w Quake Champions :) I to pomimo technicznej ułomnośći tej gry. Jeśli chodzi o gameplay nie ma sobie równych (spośród "żywych" tytułów).
Ja w miarę regularnie ale casualowo gram w QC. Pomimo podejścia IDs do gry i tego w jaki sposob "dbają" i rozwijają tą grę, obecnie nie ma nic innego do grania jeśli chodzi o tego typu gry ale community jest niestety dość małe. Gra jest w miarę żywa dzięki mniejszym/większym turnieją jak QuakeCon które trochę napędzają aktywność prosow w samej grze jak i widowni na twitchu.
W tym roku ma wyjść tez Diabotical na którego czekam już od dawna i o ile gra zapowiada się świetnie, ma wiele trybów i pomysłow to wiadomo że to bedzie nisza z racji tego że tego typu gry nie przyciągają dzisiaj zbyt wielu graczy.
Cóż anulowanie UT4 było jak gwóźdź do trumny dla tego gatunku a osobiście czekałem na niego kilka lat...Już nie powstanie żaden mięsisty arena shooter jak UT3/Q3 i trzeba się z tym jakoś pogodzić...Od czasu do czasu wychodzą jakieś popłuczyny od małego studia z mizernym budżetem nie umywające się nawet do żadnego z w/w tytułów...Niestety ale w czasach idiotycznych mikrotransakcji,debilnych skinów i innego badziewia nie ma nawet co liczyć na porządną grę tego typu...Wystarczy spojrzeć na Quake Champions - to sklep nie gra - żadnych nowych map ani czegokolwiek tylko j....e skiny produkują typu "zajęcze uszy playboya" co jest kompletną profanacją wg mnie(patrz obrazek po prawej)...Poza tym siła tamtych tytułów tkwiła w moddingu ,masie modów i mapek,mięsistym szybkim gameplayu (osobiscie wolałem UT3 - dużo statystyk,więcej trybów broni,warfare,tryby z pojazdami,mnóstwo custom mapek i modów)...Z obecnym podejściem nie ma co na to liczyć na darmowy modding - doili by za wszystko,nawet mapy stworzone przez innych graczy które udostępnili za free...Przecież nawet gdy UT4 był w fazie alfa i jeszcze nad nim pracowali (chyba 2 osoby w weekendy patrząc na tempo z 2.5 roku pracy) to był już sklep z mapkami i skinami...
No za 10 lat będą artykuły czemu battle royale nie jest już popularne
A pan fatality ma Się chyba dobrze streamuje pubga czy innego shotera
Dlaczego prawie nie gram juz w Quake? bo jest WoW, WoT i wiele, wiele innych produkcji, ktore zgarnely rynek. Za chwile nowy Bordelands, a po nim nastepne. Ale wystarczy, ze ktorys z gigantow wstrzeli sie w odpowiedni moment z czyms swiezym lub dopracowanym i znow zacznie sie fragfest :p
Autor równie mógłby zapytać, dlaczego dzisiaj nie kręci się westernów.
Co z multiplayerem Dooma? Jak będzie premiera Eternala to z pewnością powrócą klimaty arenowego strzelania na conajmniej kilka miesięcy.
W UT można było grać czterema drużynami. Fajnie by wyglądał "Capture the Flag".
Moje zdanie jest takie, że graczom spodobały się strzelanki, które nie są Sci-Fi.
W 2002 roku popularny był Counter Strike.
A Enemy Territory wciąż żyje i jest rozwijane jako mod ET Legacy. Serwery wciąż pełne, a przyjemność z gry taka sama jak dawniej.polecam serwer Teammuppet z modem ETL.
Podejrzewam, że dlatego, że następuje ogólnie ogłupienie (związane z umasowieniem) rozrywki. Tłuczenie się na arenie w 100 osób w jakimś battle royale jest, chociażby przez duży zasób losowości, znacznie mniej wymagające od gracza, niż 1v1 w Quake 3, gdzie ogromne znaczenie miała taktyczna dominacja na mapie, świadomość gdzie może lub musi znajdować się przeciwnik, obieganie mamy w celu zbierania powerupów w określonym systemie uwzlędniającym czas respownów, a sama celność i walka była w pierwszym rzędzie środkiem do zdominowania areny, a dopiero wtórnie sposobem zwycięstwa. Już w tamtych czasach gawiedź preferowała np. w Call of Duty 2 Team Deathmatch, gdzie rzadko istniała jakaś taktyka, nad search and destroy, gdzie sam tryb ją wymuszał i nawet lamerzy musieli coś próbować.
Grałbym z Wami GOLasy w takiego Q3 czy którąś z części UT. Do tego chętnie bym dorzucił jeszcze CS 1.6 czy HL Deathmatch.
Miło też wspominam wiele lat temu ogrywanie z kumplem Quake I w kooperacji. Przeszliśmy tytuł wiele razy, a potem dla urozmaicenia graliśmy nawet na kodach, bo bez problemu działały.
Quake jeszcze jakos tam dyszy, ale Unreal o Panie tu to jest dramat. Miałem okazję zagrać w tego najnowszego Unreala w TDM było może z 4-5 osób.
@1
"Unreal Tournament. Co tu dużo mówić, zabity przez Fortnite."
Kolega chyba na jakieś zaburzenia czasoprzestrzeni trafił, bo UT umarł śmiercią naturalną paręnaście temu.
BF2 i CoD oferowały nowocześniejszą i łatwiejszą do wejścia rozgrywkę więc ut2k4 nie miało zbytnio szans trafić do nowych graczy. Xboxowe Unreal Championship 2 - super gra i prekursor dzisiejszych hero shooterów, też nie miało szans w starciu z Halo 2, które było - raz - genialnie zaprojektowaną grą sieciową, dwa - miało niski (a nie mega-wysoki) próg wejścia i trzy - raczkujący xbox i trudne początki internetu na konsolach to nie był najlepszy rynek zbytu dla hardcoreowej gry.
A kolejna generacja to już era GoW i CoDa, UT3 nawet nie był w stanie z nimi rywalizować, totalnie nie sprzedało, bo było zbyt archaiczne.
No, chyba, że mówisz o tym demie technologicznym wydanym parę lat temu, ale zainteresowanie grą i postęp prac były tak znikome, że trudno nazwać to grą, to była zwykła próba, która się nie powiodła, więc została zaorana.