W kraju tak rozwarstwionym społecznie, kulturowo i ekonomicznie wszelkie różnice między bogatymi i biednymi stają się wyrazistsze, niż w Polsce, gdzie wszyscy są mniej więcej tak samo biedni i na dorobku, pomijając ledwie kilka tysięcy osób w tym kraju, wliczając w to Solorza, Alexa, Żabekrabę i dzieci Kulczyka. Nawet nasi pożal się boże celebryci tylko aspirują do sfer wyższych, ale mogą sobie pozwolić co najwyżej na namiastkę luksusu znanego z czołówek amerykańskich gazet i z Pudelka.
Natomiast w Stanach gdy ktoś jest bogaty, jest zajebiście, kosmicznie, bajecznie dziany i nie przejmuje się absolutnie niczym, jest kompletnie oderwany od rzeczywistości. Jednak gdy ktoś jest biedny, dosłownie umiera pod płotem ze względu na absurdalnie minimalną opiekę socjalną. Najbiedniejsze stany USA (głównie region Bible Belt, z Alabamą na czele) mają warunki życiowe i poziom biedy spotykany w krajach afrykańskich (nie przesadzam), gdzie śmiertelność noworodków i stan higieny, edukacji oraz opieki zdrowotnej są obecnie mniej więcej w latach czterdziestych ubiegłego wieku (powaga, statystyki jak z Sudanu czy innego Kongo).
Tymczasem cała amerykańska klasa średnia żyje z pokolenia na pokolenie na pożyczkach, więc tak naprawdę nic nie jest ich, są własnością banków - dzisiejsi amerykańscy dwudziestolatkowie spłacą swój kredyt studencki coś koło czterdziestki (jak dobrze pójdzie albo jak zaciągną się do wojska, które pokryje część ich długów, o ile nie wrócą w czarnym worku), a do tego dochodzą hipoteki, ubezpieczenia zdrowotne, leasingi i spłata kart kredytowych. Dlatego zawsze optowałem za tym, by wysłać tam wszystkich korwinistów, organoleptyczne zetknięcie się z totalnym kapitalizmem wyleczyłoby ich z libertariańskich zapędów po pierwszej wizycie u dentysty, po której musieliby sprzedać dom i zamieszkać w przyczepie.
Także tak - USA to jest piękny kraj, pełen niesamowitych widoków (byłem dwa razy i na pewno wrócę, jeszcze kawał został do zwiedzenia). To jest bardzo zasłużony w dziejach kraj, mimo swej krótkiej historii. To kraj, który wyznaczył i nadal wyznacza pewne trendy. Ale to także piekło na ziemi dla wszystkich poza tym mitycznym 1% obywateli. I w końcu coś tam pierdyknie, bo różnice zamiast się zacierać, tylko się wyostrzają.
w kapitalizmie ten kto choruje jest nieprzydatny i odpada stad koszty leczenia, kapitalizm nie zna tez słowa litosc jak mowi Kmicic Niech sobie Zdychaja co mnie to obchodzi
Są paskudnie miejsca u nas i tam.
Są piękne miejsca tu i na zgniłym zachodzie.
I są miejsca przeciętne.
Tutaj, na zachodzie, w wielu krajach.
Co chcesz udowodnić tym generalizowaniem?
USA jest przereklamowane , to dobry kraj jak masz odpowiednie wykształcenie lub coś w tym stylu , dla szaraka typu minimalna stanowa lub odpowiednik naszych 2 k to brutalny kraj nie ma kasy nie ma leczenia , a na studia musisz wsiąść kredyt lub twoi rodzice musza odkładać kilka lat
Według mnie lepsza opcja to Niemcy , Skandynawia dla szaraka ,
Gość mówi trochę jak klocuch, zwłaszcza gdy wspomina o wyjmowaniu i wkładaniu kamieni.
Taaaa. Na pewno.
Wiadomo najnizsza klasa ma lipe może nawet większą jak w PL bo mniej się zalapuje na darmoche od państwa ale im lepszy tym jest lepiej.
Usa jak każdy kraj ma swoje gorsze oblicze, co nie zmienia faktu że, wolności mają więcej niż Polak we własnym kraju.
Akurat ten obszar Filadelfii przechodzi regeneracje, teraz i tak podobno lepiej wyglada, mieszkalem tam w zeszlym roku przez 3 dni w airBnb, jeden z takich waskich/wysokich domow. wlasciciel bardzo nalegal na zamykanie drzwi, na ulicy wieczorami pelno ziomalskich murzynow ale bylo spokojnie. Bardzo ciezko bylo zaparkowac samochod, krazylem kilkanascie minut szukajac miejsca, ale podobno mieli akurat jakis koncert (labour day?) obok kolo muzeum sztuki (to ze schodami z rock'ego:) i duzo ludzi sie nazjezdzalo.
Filadelfia ogolnie ze miast jakie widzialem (Boston, Filly, Washington i Chicago) najmniej mi sie podobala, brudno i widac duzo biedy, ale maja duzo historycznych monumentow (liberty bell, pierwsze budynki rzadowe itp). US przypominalo mi mocno UK w ktorymi mieszkam od lat, duze kontrasty, bieda i olbrzymie bogactwo, nie to co w Polsce, poziom o wiele bardziej wyrownany, no i nie maja funduszow "spojnosciowych" (US jak i UK), w Polsce 15 lat temu tez byl syf w Nowej Hucie jak wyjezdzalem, teraz ponaprawiali krawezniki i tramwaje za moje podatki:)
Jak to, przeciez w tych wszystkich filmach USA jest takie piekne i cudowne
Z platnosciami elektronicznymi to w USA tez sa sporo do tylu.
Gosc jak uslyszal zdanie ''zrob przelew'' to byl zaskoczony bo oni w Stanach musza isc do banku i wypisac check!
Raz w zyciu dostalem wyplate od szefa ze starej firmy w checku bo nie mial wtedy gotowki, a ja nie mialem konta w banku ale bylo to ponad 10 lat temu.
A zaplata karta w sklepie to tez w Stanach nie jest tak popularna, a zblizeniowo to dopiero.
Jak chcesz tam w sklepie karta zaplacic to trzeba zrobic zakupy za 10 dolcow.
https://www.youtube.com/watch?v=ttKJNbqpL50
Przyjrzyjcie się samochodom. Mało który ma więcej niż 10 lata. Samochody są czyste, niepoobijane. Nie które to chyba nówki sztuki. Najgorszy chyba to ten jeep który gościa miną na zakręcie. Może i dzielnica wygląda staro ale może taka architektura. Na ulicy może nie leży gładki asfalt ale za to jest czysto. Nie walają się papiery, butelki po piwie, czy inne śmieci. W większości domach można zauważyć nowe drzwi, okna itd. Kraty widziałem może w 3 domach, a on już robi z tego nie wiadomo co. U nas też się czasami takie domy trafiają.
Jeżeli dla ciebie to jest syf to ja bym chciał w takiej dzielnicy mieszkać i mieć z któryś z tych samochodów.
Jak ktoś twierdzi, że tam jest syf do zapraszam u nas do co trzeciej biednej popegierowskiej wsi, lub co biedniejsze dzielnice wielu miast.
Głównym problemem w USA jaki ludzie mają, jest opieka zdrowotna, tyle, że to często wynika z głupoty. Czemu? Bo mam tam znajomych i są jednymi z nielicznych w swoim otoczeniu, którzy mają wykupioną prywatną polisę, a te w stosunku do zarobków wcale nie są bardzo drogie (procent zarobków tylko trochę wyższy niż my płacimy obowiązkowo). Ludzie się nie ubezpieczają bo nie myślą, a nie temu, że ich nie stać.
Ogólnie zdaniem wielu osób w USA sprawdziłby się model Holenderski służby zdrowia, czyli ubezpieczenia i służba zdrowia są prywatne, ale każdy musi kupić ubezpieczenie najbardziej podstawowe (jego zakres definiuje państwo, ubezpieczalnie mogą go rozbudowywać ale nie ograniczać) gdzie tylko zechce. Bardziej by im pasował od służby zdrowia typowo państwowej.
Druga sprawa to fakt, że tam jak człowiek jest bezrobotny to jest biedny, nie ma tam tak rozbudowanych zasiłków z jednej strony, ale z drugiej Amerykanów w Europie szokuje widok żebrzących dzieci, tam tego nie ma. Tam żebrak kojarzy się tylko i wyłącznie z dorosłą osoba, głównie mężczyzną.
I w końcu temat ostatni to kwestia kredytów, zwłaszcza na edukację. W USA nie ma najmniejszych problemów wykształcić się za darmo, jak jest się zdolnym i na praktycznych kierunkach. Stypendiów jest bardzo dużo. Problemy są trzy
1) coraz więcej Amerykanów chce się kształcić po Europejsku, czyli w kierunku swoich pasji i dla samorozwoju, a tutaj wiele kierunków jest bardzo słabo dotowanych, więc trzeba płacić
2) kiedyś w USA wykształcenie wyższe było rzadkością, jak i u nas, dzisiaj chce się kształcić dużo więcej ludzi, o często mniejszych predyspozycjach, więc nie mają co liczyć czy to na stypendium czy sfinansowanie nauki przez przyszłego pracodawcę. Kiedyś próg wejścia miał ograniczyć ludzi po studiach, w wypadku których miało to nie mieć sensu, dzisiaj obejście w postaci kredytów zaburzyło system.
3) Amerykański model studiowania jest drogi nie tylko jeżeli chodzi o koszta samej edukacji ale też o koszta życia. U nas biedny student kombinuje jak może i potrafi przeżyć za grosze. Tam studenci wydają dużo więcej pieniędzy na życie czy rozrywkę niż u nas. Chcą się wyszaleć, a w dużych miastach USA wiążę się to z wydatkami. Oni nie potrafią inaczej, bo do wyższej stopy życia są przyzwyczajeni.
Dopiero teraz udało mi się obejrzeć materiał.
Uszy bolą, nie od akcentu, ale od niekompetencji w niektórych sprawach.
Warto oglądać bez słuchawek.
No i w Ameryce mają najlepsze uczelnie wyższe jak np. Uniwersytet Harvarda czy MIT. Ponoć po ukończeniu tych uczelni wcale nie musisz szukać pracy. To praca szuka ciebie.
A poza tym w USA nie ma nic, czego nie byłoby w Europie czy Polsce. Ot, zwyczajny kraj. Tylko zdaje się że mają jeden poważny problem - epidemia otyłości.
odniosę się tylko do filmu z postu nr 1 / nigdy nie widziałem takich miejsc, a raczej sobie nie przypominam chyba że na filmach postapo. Nawet w wczesnym dzieciństwie za komuny jakoś wszystko było i tak bardziej zadbane przynajmniej tam gdzie mieszkałem.
Co do jeszcze porównania Detroit do Łodzi to w US można zjeść kuloodpornego maka lub tacosa.
https://www.youtube.com/watch?v=6v-LB3DhbvM
Jak wygląda życie w małym amerykańskim miasteczku?
Poniżej krótki film dokumentalny.
Lockport
"Lockport" is meditation on post-industrial America through the eyes of a 91-year-old retired automotive worker who experienced the rise and fall of a small Rust Belt town.
https://www.youtube.com/watch?v=0m2v62dDjDs
Wczoraj około 14 na tvn24 bis był ciekazy reportaż odnośnie bezdomnych w USA i podano na przykładzie Waszyngtonu (w samym centrum ponad 7tys bezdomnych koczujących namiotach oraz prowizorycznych schronieniach) oraz Los Angeles (ponad 36tys bezdomnych z roku na rok ta liczba wzrasta)
odnośnie tematu cały film poniżej
"...Po drugie, wprowadzono w mieście zarządzanie kryzysowe oraz program cięć i oszczędności – konsekwencje tego programu są między innymi takie, że pracownicy sektora publicznego stracili część uprawnień emerytalnych i ubezpieczeniowych. Powiedzmy, że policjant na służbie zostaje postrzelony i staje się niezdolny do pracy. W obecnej sytuacji pracodawca nie zapewnia mu stosownej opieki medycznej. Możesz mieć trzy dekady służby za sobą, ale dopóki nie skończysz 67 lat, nic to miasta nie obchodzi. Jeśli oficer policji zginie podczas pełnienia obowiązków, za pogrzeb płaci jego żona, a nie miasto. "
Cytat powyżej to oczywiście ekstremum - Detroit, ale dobrze pokazuje pewne zjawiska również w kontekście twierdzenia o obibokach, nierobach etc.
Jak oglada sie amerykanskie seriale obyczajowe to wydaje sie ze USA to bajeczna bogata kraina gdzie spelnia sie Amerykanski sen bogactwie a ''dulary'' rosna na drzewach.
Rzeczywistosc jednak jest troche inna. Oprocz luksusu w USA jest tez wiekszy syf niz w Polsce a nawet wiekszy niz na Ukrainie czy u Ruskich.
Tu np jest wycieczka polskiego amerykanina po Filadelfii. Te dzielnice sa praktycznie w ruinie i jak nikt sie za nie wezmie to pewnie w ciagu 50 najblizszych lat sie rozsypia.
Chodniki, ulice sa w gorszym stanie niz w Polsce a budynki sa w jeszcze gorszym stanie niz u nos na Slasku stare niemieckie familoki.
Do tego kupa kabli wisi nad glowami jak w krajach trzeciego swiata.
https://www.youtube.com/watch?v=GTZwZ3fgYFo
Jest jedna rzecz za którą cenię USA. Ludzie tam mieszkający mają inną mentalność niż Europejczycy i bez przeszkód wypowiadają się przed kamerami o swoich doświadczeniach ze zjawiskami niewyjaśnionymi czyli np. spotkaniami z duchami czy spotkaniami z UFO. W Ameryce powstaje mnóstwo programów telewizyjnych o tej tematyce, gdzie świadkowie takich wydarzeń swobodnie mówią o swoich przeżyciach. Czy w Polsce byłoby możliwe powstanie programu telewizyjnego podobnego do 'Paranormal Witness' gdzie Polacy mówili by o swoich przeżyciach z nieznanym? Wątpię w to.
https://en.wikipedia.org/wiki/Paranormal_Witness
Zdajesz sobie sprawę, że w USA biednych Amerykanów (zaznaczam) policzysz może na palcach jednej ręki ?