Nikt mi nie zrobi obiadu jak ja (albo mamusia!).
Prawda jest taka, że przygotowanie obiadu nie jest ani nie musi być skomplikowane ani praco/czaso chłonne. Trzeba to po prostu lubić.
A co to za problem, lejesz wody do gara, wrzucasz makaron (obojętnie jaki), na patelnie wrzucasz jakieś mięso (obojętnie jakie), dorzucasz warzywa (co tam akurat jest w lodówce), sos jaki kto lubi, mieszasz i masz. Obiad gotowy w ciągu 30 minut.
Ostatnio widziałem , że w kościele niedaleko domu obiady 10 zł za 2 dania, ale niestety tylko do 16.00.. fajna opcja a chyba kuchnia święta zła być nie może :)
sprawdźcie temat https://www.reddit.com/r/MealPrepSunday/
dzięki temu można zjeść zdrowiej i taniej jak się nie ma czasu gotować a nie jakieś Giuseppe czy pierogi z Biedry. Jak mam czas to gotuję coś dobrego, jak nie to mealprep (trzeba mieć mikrofalę raczej do tego)
Po pracy odpalam 2-3 pietra (zalezy od skladnikow) na parowarze i po 20-30 minutach mam gotowy posilek,
Ja pracuje od 9 do 16 i po pracy zawsze idę na zakupy. Wracam do domu około 17.00. Szybki prysznic i odpalam TV aby zobaczyć czy nie ma jakiegoś zajebistego streama na TV Gry. I wypadałoby coś zjeść, ale sobie tak myślę, że chciałbym coś na szybko bo szkoda mi czasu na gotowanie, zmywanie.. wolę coś opędzlować na szybko i mieć już czas wolny dla siebie..Dlatego góruje u mnie szybka kuchnia, ale to nie znaczy, że niezdrowa. Jakieś pierogi, kluski, krokiety czy Giuuuuuuusepppe! No takie o..
Jeśli mam wolne to też wolę zorganizować sobie fajnie dzień i zjeść przy okazji w restauracji.
Mieszkam z dziewczyną, która pracuję na 2 zmiany i ma podobne podejście. Dzieci nie mamy, więc nie ma ciśnienia o rodzinny obiad i każdy je to na co ma ochotę. Czasami przygotujemy coś bardziej skomplikowanego :)
A jak jest u was?
U mnie z reguły obiad już czeka albo dochodzi, a jeśli nie, to pakuję się do samochodu i jadę "opędzlować" coś na szybko. Pizza, kebab, rollo, czy inne rzeczy typu KFC, czy MCD. Ale porządny obiad z ziemniakami, surówką, sosem i mięsem też się należy regularnie.
Pracuję na jedną zmianę od 6-14, a i tak nie chce mi się stać przy garach, bo i nawet gotowanie to nie moja pasja ;)
Jem obiad w czasie pracy. Zamawiam jedzenie do firmy albo idę do restauracji.
Nie chce się robić ale robimy zazwyczaj na 2 dni . Codziennie stać po pracy to by było męczące. Obczajcie sobie jakieś zapiekanki czy inne makarony . Niedosc że pyszne to z dnia na dzień coraz pyszniejsze
Zazwyczaj jak wracam z pracy to żona już czeka z gotowym obiadem. Ja do kuchni wchodzę tylko w weekendy, wtedy albo pichcimy coś razem albo sam coś przygotuje.
Ogólnie gotować umiem i lubie, ale w tygodniu po pracy jest u mnie podobnie jak u Ciebie - zmęczenie i szkoda wolnej resztki dnia by stać przy garach sprawia, że miło przyjść na gotowe, bo człowiekowi się gotować zwyczajnie nie chce. Gdybym musiał codziennie po pracy sam sobie organizować obiad, to pewnie szybko bym się dorobił karty stałego klienta w osiedlowej pizzerii.
Gdybym mial robic w kuchni cos sam to by byla bida. Dziekuje Bogu za te wszystkie wspaniale kobiety ktore cale zycie dbaly o smaczny posilek dla mnie.
spoiler start
babcia, mama, zona i tesciowa
spoiler stop
Ryż gotuje się szybko. Marchewka i inne warzywa też. Pół godziny roboty, łącznie z obraniem marchewki. Ale jadam też obiady w pracy na stołówce. Ale na różne dziwne i egzotyczne dania nie mam ochoty poświęcać czasu. Ale nie jem też syfu na szybko.
Ja wracam później i jeśli moja nie zrobi to albo kupię gotowca, albo zrobię spaghetti bolonskie, albo rybkę z frytkami :P
To wszystko zalezy od miesiaca wiadomo raz kasa idzie tylko na zycie
I w tedy jadam czesto na miescie
No ale a czasem sa te dodatkowe wydatki no to wiadomo cos sie ugotuje
nie znoszę to za duże słowo, ale z niechęcią jadam w restauracjach.. pizzeriach, czy zamawianych do domu…, niestety czasem tak trzeba, ale jeśli jestem w domu to tak, zrobię obiadek dla żony, córki no i ja się załapię;).. przy okazji,
zgadzam się z wypowiedzią powyżej [ 10 ] DanuelX
Prawda jest taka, że przygotowanie obiadu nie jest ani nie musi być skomplikowane ani praco/czaso chłonne. Trzeba to po prostu lubić.
co domowe swoje to domowe:) lubię jak powiem smacznego, a żonie i córce smakuje i widzę uśmiech..:)
Razem z żoną gotujemy, w dni robocze wychodzą raczej jednodaniowe, szybkie obiady np. spaghetti, kurczak z szpinakiem itp. Podczas weekendu zazwyczaj przygotowujemy coś ambitniejszego.
Sam gotuję 2-3 razy w tygodniu, ale lubię to, więc nie uważam tego czasu za stracony i do tego mogę się uczyć nowych rzeczy.
Jakbym miał jeść jedynie jakieś makarony czy zapiekanki to bym się zaczął uczyć gotowania bo dłużej bym nie dał rady tego jeść.
Co też się stało - robię obiad na 2-3 dni i jakoś się żyje...
Dziś robię kluski śląskie ( z paczki oczywiście ) z własnym sosem pieczarkowym. Zamiast buraczków czy kapusty czerwonej, papryczki Jalapeno w zalewie octowej ;)
Spaghetti gotowe :D A jutro robię kuleczki ziemniaczane, schabowy a na nim roztopiony ser żółty do tego sałatka z rucoli z pomidorkami cherry :P
Moj obiazek zrobienia obiadu jest w srode, czwartek, piatek. Wiec robie czegos caly gar na 3 dni w srode i mam pozniej spokoj.
Ja w ogóle nie gotuję. Po prostu wychodzę z założenia że mi się nie opłaca. Wolę zjeść coś w restauracji w drodze z pracy - nie wychodzi dużo drożej, mam możliwośc wyboru w różnych kuchniach (najczęściej pada na hinduską albo tajską ale wybór w okolicy mam duży) a przy okazji mam dodatkowy czas żeby coś poczytać zamiast stać przy garach.
Ukochana malzonka gotuje w domu. KFC - MCshit... 0%. W Maku zdarza mi sie byc na kawe.
Od swieta ja cos ukrece. Do restauracji chodzimy jak mamy ochote na cos z innego zakatka swiata nie bede udawal ze potrafie ugotowac danie Wietnamskie jak Wietnamczyk. Jak pizza - to z pizzerii.
ps . Bardzo uwazam na to co jem - jestem ex-grubasem. To tak jak z wodka - tylko zamiast Wyborowej - Coca-Cola.
Nie chcę więc nie robię. Moja robi a w wolne dni albo jak nie ma czasu to restauracja.
Korzystam z kateringu, gotuję tylko w weekendy. Wychodzi sporo drożej niż samodzielne przygotowanie posiłków, ale z drugiej strony oszczędzam mnóstwo bezcennego czasu a i nie mam problemu z "niechceniem się" i brakiem pomysłu na danie, po prostu wybieram sobie z aplikacji na telefonie to co mi pasuje. No i odpada liczenie kalorii, więc kolejny plus.
od miesiąca gotuję codziennie i odpowiednie planowanie zużywa 2 - 4 godziny w sobotę lub niedzielę a w tygodniu zużywam tyle czasu ile potrzeba na podgrzanie potraw
Od 4 lat jem 5 posiłków dziennie, w tym 2 obiady. Jeden kupuje w pracy w Olimpie, drugi gotuje w domu zaraz po pracy, przed treningiem/zajęciami z podpiecznymi.
Gotuje codziennie, i choć do kucharza mi daleko a z zawodu robie zupełnie co innego - jest to częscia mojej pasji budowania masy mięśniowej i nie ma przebacz :)
Naszła mnie taka refleksja, że kiedyś to było.. Człowiek chciał jak najszybciej dorosnąć bo mu się wydawało, że życie dorosłego jest takie fajne i pełne przygód. Będąc dzieciakiem jedynym naszym zmartwieniem było to czy Mati wyjdzie dziś na dwór i czy zdążę na nowy odcinek Pokemonów, Yattamana czy Kapitana Tsubase.. Dziś o wszystko trzeba się martwić..
Ja stołuję się w pracy bo mam restaurację na firmie 24h.
Dzisiaj krewetki na maśle i dużo czosnku, do tego grzanki z ciemnego chleba oraz lekkie mojito.
@konriiiiiiiiiii
Jeśli tak ma wyglądać i smakować żarcie od Hindusów, to ja to kupuję ->
Ja osobiście też przygotowuje obiad do pracy. Jak do tej pory w pracy jadłem głównie kanapki ewentualnie od czasu do czasu jakaś zupka z paczki a już wgl rzadko się zdarzało zjeść coś ciepłego w pracy. Jaki był efekt ? 10kg więcej w ciągu około ponad pół roku ponieważ rano jadłem skromne śniadanie w pracy chleb lub zupka i dopiero wieczorem jak wracałem po 18 jadłem porządny obiad. Teraz do pracy robię sałatki jakieś lekkie ciepłe obiadki i już waga leci z powrotem w dół.
Odkąd kupiliśmy z lubą robota kuchennego na literę T (nie chcę żeby ktoś pomyślał że robię reklamę postem ;)), gotowanie zaczęło mi sprawiać wielką przyjemność i zajmuje dużo mniej czasu. Dosypujesz co ci tam na ekraniku pokaże, wciskasz guzik, masz np. kwadrans wolnego by się przebrać itp, wracasz do kuchni, dorzucasz coś, wciskasz guzik, i wychodzą dania o które sam siebie nie podejrzewałeś. Tak więc tak, po pracy chętnie coś upichcę.
Pracuję 15 dni w miesiącu a reszta wolne. Tylko nie, że pracuję 15 dni pod rząd tylko mam to rozłożone na cały miesiąc. Pracę kończę o 18:00, więc po pracy jem tylko jogurt. Pora obiadowa w pracy to 12:00, więc wtedy jem jakieś gotowce ze sklepów. A na wolnych? Uwielbiam gotowanie. Jest to moje trzecie i ostatnie hobby. :) Myślę w przyszłości założyć jakąś gastronomię, bo mnie to kręci i nawet popyt na rynku na to jest, więc życzcie mi powodzonka... :)
Zazwyczaj nie ale dziennie z dziewczyną staramy się zrobić coś ciepłego na obiad. Ja mam ten plus że z racji wykonywanej pracy ustawowo przysługuje mi ciepły posiłek w pracy i taki też dostajemy. A po pracy zawsze na szybko coś się ugotuje. Często na 2 dni żeby później tylko odgrzać i nie tracić czasu.
W niedzielę robię obiad na 2 dni, a potem to już różnie, wieczorem już się nie chce albo są inne rzeczy do roboty. fas food już nam się przejadł, zresztą chcemy zrzucić parę kilo więc szukając czegoś zdrowego i szybkiego w przyrządzaniu znalazłam w skepie ciekawą propozycję, Kaszotto i Risotto Łowicza, danie gotowe w mikrofali w 2 minuty i bardzo smaczne, o dziwo bardzo sycące i zdrowe, skład z pudełka Kaszotto: z kaszą gryczaną, cebulą i suszonymi podgrzybkami.
Ja robię obiad dzień wcześniej dla siebie i dla żony i jem w pracy.
Po pracy odbieram syna ze żłobka, trochę zabawy, kąpiel, usypianie i wieczorem znowu praca. Za obiad na następny dzień zabieram się ok 21-22, wcześniej nie ma kiedy :)
nie bo nie pracuje, a poza tym niech każdy robi to w czym jest dobry, a ja kucharzem nie jestem :)
ja jadam w restauracjach które mają 3 gwiazdki Michelina, pychota , jak mozna zryć w makdonaldzie te syfy czy w tych kebabach od ciapatych ktorzy rąk nie myją