Artifact nie jest grą free-to-play, a tytułem płatnym, dostępnym w cenie 75,99 zł.
umożliwienie graczom wymieniania się kartami za pośrednictwem rynku Steam
Karty zdobędziemy także wykonując niektóre aktywności lub kupując paczki bezpośrednio od Valve.
Czyli nie dość, że trzeba za grę zapłacić, to walw chce zarobić na sprzedawaniu paczek I NA aukszyn hausie?
A ja myślałem, że nie ma bardziej pazernych od activision-blizzarda.
Nie wiem na ile faktycznie Artifact będzie się tutaj pozytywnie odznaczał, ale podzielę się historią z Hearthstone'a.
Grałem w niego dość sporo po premierze.
Rzucenie tego w cholerę było jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. Absolutnie nie zgadzam się z tekstami, że kolekcjonerskie gry karciane nie są pay-to-win. Ten model jest po prostu dobrze ukryty. Jeśli nie chcesz płacić walutą to musisz płacić czasem i wyrzeczeniami i zryciem głowy (pilnowanie wyzwań itd)
Typowe argumenty:
1) Wszystko można odblokować za darmo
Ale ile czasu ci to zajmie? Ile musisz otworzyć pakietów, ile grindować codziennych wyzwań? Co jeśli będzie brakowało mi jednej, jedynej karty do fajnego, pomysłowego decka? (odpowiedź - pomęcz się z innymi deckami jeszcze trochę i zaraz, już za rogiem zacznie się prawdziwa zabawa ;))
Co jeśli z dwóch graczy o tych samych umiejętnościach jeden kupi dodatkowe pakiety a inny nie?
2) Dobry gracz może wygrać tanim deckiem
I to jest jasne, ale ile takich decków możesz stworzyć grając w sposób niezaangażowany? Tzn. bez grindu? Losowość pakietów oczywiście sprawia, że nie możesz na start planować tego, w jakim kierunku pójdzie twoja talia, bo nie wiesz nawet czy nie będzie brakować ci podstawowych atutów. Z powodów budżetowych okazywało się, że gram tylko 2-3 taliami, bo nie mam jak stworzyć dobrych talii innymi postaciami.
3) Gra jest szczodra w dawaniu złota
No niby tak. NIBY
Byłaby naprawdę szczodra, gdyby wyzwania uzupełniały się nieustannie :) A tak mamy typowe mechanizmy uzależniające - sprawdź codziennie jakie masz wyzwania. Ukończ przynajmniej jedno, aby zrobić miejsce na kolejne itd. Mikrozarządzanie w systemie, aby nie wydać ani złotówki to katorga.
Do tego dochodzi cykl życia karcianki - nowe dodatki wymuszają polowanie na karty po raz kolejny. To się nie kończy - dla jednych ma to plus, dla innych zamienia się w drugą pracę. Gdy raz złamałem się i kupiłem 15 (czy ile tam) boosterów, z których wypadło mi wielkie gówno, tak zwątpiłem czy nie daję się pięknie manipulować.
(Najgorsze jest to, że pewnie gdyby wypadły mi wtedy dobre karty, to iluzja trwałaby trochę dłużej)
Znam ludzi, którzy mieli tyle złota po każdym sezonie, że mogli nowe dodatki kupować na start w ilościach kilkudziesięciu boosterów. Ale oni nie grali praktycznie w nic innego.
(A dzisiaj nie grają w Hearthstone'a.)
Prawdziwe gry nie pay-to-win to te, które dają wszystkim na start równą szansę na zwycięstwo. Dają te same narzędzia a decyduje jedynie skill. I tu bym upatrywał sukcesu Fortnite - każdy zaczyna tam z kilofem a jak się mecz potoczy to już kwestia mnóstwa czynników. Możesz w to grać 3 mecze w tygodniu albo 4 godziny dziennie. MASZ WYBÓR, bo nie ma nacisku na kupno czegokolwiek.
Kolejna w pełni płatna gra Pay-to-Win, aż ręce opadają - sezon mają na takie coś ostatnio czy ten rynek aż tak upadł i kasy brak.
Czy dobrze rozumiem, że w cenie gry NIE mamy wszystkich kart, tylko kilka losowych a resztę musimy dokupić? (w losowych paczkach albo z rynku Steam). Jeżeli tak, to zgadzam się z przedmówcami - okropny pay to win.
I tak w to nie będę grał. Jedyna karcianka jaka mnie interesuje to Gwint, ale to i tak w przyszłości.
Oh Artifuck jednak zasłużył sobie w pełni na ten tytuł.
A ludzie się łudzili...
https://www.youtube.com/watch?v=R0qZTS38cjw
Nigdy nie zawiodłem się na Valve aż tak bardzo. Dota 2 wyszła w modelu free-to-play ze wszystkimi dostępnymi herosami, z możliwością zapłaty tylko za elementy kosmentyczne i zarobiła FORTUNĘ.
Sam wydałem pewnie już ponad grubo 1k pln na tą gę i mam przegrane ponad 3000 godzin i jestem zadowolny, ale to co się tutaj odniepawliło to ja nie mam pytań.
Nie dość, że za grę trzeba zapłacić na wstęp, to jest to ten sam model wyłudzania kasy co w reszcie karcianek. Miałem nadzieję, że Valve jest ponad tym i zmieni oblicze karcianek dając wszystkie karty od razu dostępne do gry, a płacić będziemy jedynie za elementy typu bilety do turniejów, skiny itp. - prawdopodobnie w takim modelu gra święciłaby tryumfy od daty premiery.
W tym momencie ma wiele negatywnych opinni i bardzo dobrze, niech to będzie wielka nauczka dla Valve, że gdzieś jest ta granica pazerności, mam nadzieję, że dostaną bardzo negatywny PR za wypuszczenie Artifacta w tym modelu.
W końcu przyjdzie kolejny krach rynku gier i ich wszystkich kopnie w d#pe, jak będą tak robili.
Nie wróże sukcesu tej gry, nie przez to co jest zaprezentowane, życzę powodzenia.
Gra wyszła w małej atmosferze skandalu - startowa paczka kart ma tendencję do dawania bezużytecznych kart. Bez możliwości reklamacji, możesz jedynie kupić więcej paczek albo kupować karty od tym, którym się udało.
NA aukszyn hausie
przecież oni cały czas na tym zarabiają, jest coś takiego jak Rynek Steama dla wszystkich gier w ich sklepie (a raczej wieczystej wypożyczalni).
Taka bogata firma, a poskąpiła na polską wersje językową.
Śmieszne są argumenty ludzi porównujących Artifacta do fizycznych karcianek. Tutaj nie dość, że nie dostajesz fizycznie karty, to jeszcze nie ma kosztów dystrybucji i nie można się swobodnie wymieniać posiadaną kartą - można jedynie ją sprzedać na rynku Steama, czyli pieniądze zostają u Valve, a na dodatek jeszcze ucinają sobie 15% od każdej transakcji.
Dodatkowo warto wspomnieć o tym, że nie tylko paczki są wyłącznie za pieniądze. Każdy tryb gry z jakimikolwiek nagrodami też jest płatny - płacisz za grę, by potem płacić za granie :)
Ta gra to największa kaszana z wszystkich kaszan, pay to pay to win, Valve bierze procent od handlu kartami, rng doslownie na każdym kroku, gamplay przypomina bardziej symulator gry karcianej. Dno.
Ja tu tylko napiszę, że ta karcianka to będzie nisza niszy. valve wrzuci kokosy w turnieje i po 2-3 latach podwinie ogon i utopi projekt.
Poczynania Valve to jakiś chory żart. Są właścicielami największej platformy gier komputerowych i zamiast zwiększać jej atrakcyjność na wzór konsol, tworząc gry lub nawiązując współpracę z studiami, które ich w tym wręczą to mają to głęboko w poważaniu, a jak już im się zachce coś zrobić to jest to jakaś karcianka. Czy oni nie dostrzegają, że tylko zachęcają graczy do ucieczki na konsole? Jak chcą kontynuować w przyszłości swój biznes skoro pozostanie im garstka klientów? To co oni odwalają przechodzi ludzkie pojęcie. Istnieją tylko i wyłącznie dzięki rynkowi PC, a jeden z swoich flagowych tytułów jakim jest CS najpierw tworzą z myślą o konsolach, a po wydaniu na PC wypinają się na graczy. Gdybym zarządzał taką firmą logiczne byłoby dla mnie, że muszę robić gry oraz dbać o ich jakość jeżeli chcę się utrzymać na rynku. Z takim podejściem czarno widzę przyszłość grania na PC.
Uwaga małe ostrzeżenie jeśli chcielibyście wypróbować grę i się wam ostatecznie nie spodoba to po zakończeniu samouczka i "zabraniu" nagrody w postaci 2 talii i innych przedmiotów utracicie możliwość zwrotu STEAM.
Gra jest głęboko zakorzeniona w struktury rynku wymiany STEAM więc uważajcie.
Stare porzekadło głosi, że „kasyno zawsze wygrywa".
Co do bojkotu, o ile takowy powstanie, skończy się jak z CoD MW2.
Karcianka HAHAH. :D Nie ruszam niczego od Valve do premiery Half-Life 3/ Team Fortress 3/ Portal 3. Czyli prawdopodobnie nigdy.
Głównym trybem gry, w którym odbywają się również turnieje to Draft Mode. W draft można grać bez ograniczeń, nie trzeba mieć żadnych kart. Kolekcjonowanie kart jest całkowicie zbędne.
Kolejna w pełni płatna gra Pay-to-Win, aż ręce opadają
W grze liczy się przede wszystkim umiejętność deck buildingu, draftu i adaptowania się do sytuacji. Tego nie kupisz.
Do wszystkich krytyków : Graliście kiedyś w prawdziwą karcianke ze znajomymi? To nie jest P2W, tak to poprostu wygląda. Karcianka w której od razu masz wszystkie karty od razu traci polot.
(Wiem co mówię bo gram i kolekcjonuje MTG)
Pierwsza karcianka, która umożliwia trejdowanie kartami a wy i tak placzecie ze pay2win. Rece opadaja.
Każdy, kto grał w karcianki wie, że nie kupuje się tekturki, a raczej pewien 'symbol'- dlatego silniejsze karty kosztują o wiele więcej od tych bezużytecznych.
Artifact to nie P2W, bo za 75zł kupujecie booster, a resztę kart w boosterach. Tak jak w prawdziwych karciankach.
Różnica jest taka, że zamiast grać fizycznymi kartami w miejscowym sklepie z kartami, gracie online kiedy chcecie.
@DanuelX79 ty widziałeś ile te karty na rynku steam kosztują za parę złoty będziesz miał większość kart, teraz porównaj to z HS gdzie za preorder 200zł wypada ci 3-4 legendy. Ja wiem że ludzie to mało myślące stworzenia i dać im darmową grę to będą farmić po 300h ale są też tacy co szanują swój czas...
Te zarzuty o P2W są absurdalne. Przecież na tym polegają kolekcjonerskie gry karciane. To ma być karcianka premium dedykowana hardkorowym graczom. Jeśli Waszym zdaniem wydawanie kasy na wirtualne kartoniki nie ma sensu, to układajcie pasjansa, albo grajcie budując powoli talię w Hearthstonie. Sam choć wydałem trochę na HS to bardzo długo grałem F2P i płatność za kilkanaście paczek traktowałem głównie jako odwdzięczenie się twórcom za grywalny produkt. Artifact to chyba pierwsza po MTGO karcianka, która oferuje prawdziwy rynek, na którym można zarobić będąc dobrym graczem (i inwestując na początku trochę pieniędzy).
Odnośnie P2W - w magicu, powiedzmy w formacie standard, który jest najprostszy można złożyć topowe talie za ok. 500 zł, ale można też zagrać agresywnym mono redem wartym poniżej 100 zł i wygrywać regularnie z tymi za pół tysiąca. W formacie modern te dysproporcje są jeszcze większe, bo topowe decki mogą kosztować 3-5 tysiący, a wciąż jak trafią na czerwoną "spalarę" za parę stówek to się składają. Tak samo jest też w legacy gdzie droższe decki za 8-10 tysięcy mogą przegrywać regularnie z taxami lub mono red prisonem, które można złożyć pewnie za 2 tysiące.
Taki to już specyficzny produkt - jeśli mam do wyboru hearthstone'a, na którym się nie da zarobić grając, a Artifact w którym mam poczucie, że jeśli wyłożę kasę i jestem dobrym graczem to mam szansę ją odrobić a nawet wyjść na plus, to zdecydowanie wybiorę to drugie rozwiązanie. Większość osób powie, że woli pierwsze - ok, więc grajcie w Hearthstone'a, rozumiem to i nie mam nic przeciwko, ale nie hejtujcie w drugą stronę...