Młodociani rozgniewani :P - Steam nie daje wolności a straszni producenci nie robią wersji pudełkowych tylko kluczyki dają bo się ze Steamem dogadali itd. - no tak, jest - producenci tworzący grę chcą na niej jak najwięcej zarobić a taka umowa np. ze Steamem im się najbardziej opłaca i tyle - nie chcesz kluczyków i wersji cyfrowych to nie kupuj i nie graj - amen. Tłumaczenie, że ci ktoś ogranicza wolność bo gry nie możesz odsprzedać czy co tam więc ją kradniesz z torrentów jest tak gówniarskie, że szkoda nawet to komentować. Idź sobie książkę poczytaj a potem ją odsprzedaj ....
Całe szczęście że ta gra mnie nie interesuje. Ciekawe będzie zestawienie sprzedaży tej gry z W3. DRM vs nonDRM
czy co tam więc ją kradniesz z torrentów jest tak gówniarskie, że szkoda nawet to komentować.
nigdzie tak nie napisalem
Idź sobie książkę poczytaj a potem ją odsprzedaj ....
robie tak od ladnych paru lat, nie potrzebuje sie masturbowac do mebloscianki z kolekcja ksiazek
producenci tworzący grę chcą na niej jak najwięcej zarobić a taka umowa np. ze Steamem im się najbardziej opłaca i tyle - nie chcesz kluczyków i wersji cyfrowych to nie kupuj i nie graj - amen.
Producenci pralek też chcą zarobić jak najwięcej, więc biorąc przykład z producentów software'u od dziś nie oferują żadnej gwarancji na swój produkt, zabraniają go własnoręcznie naprawiać, a kupiona sztuka pralki działa tylko i wyłącznie w zgłoszonym mieszkaniu/domu. W końcu chcą zarobić a przymusu kupna pralki nie ma, prawda?
Niektorzy producenci pralek też chcą zarobić jak najwięcej, więc biorąc przykład z niektorych producentów software'u od dziś nie oferują żadnej gwarancji na swój produkt, zabraniają go własnoręcznie naprawiać, a kupiona sztuka pralki działa tylko i wyłącznie w zgłoszonym mieszkaniu/domu. W końcu chcą zarobić a przymusu kupna pralki od nich nie ma, prawda?
Here, fixed that for you.
@Cyniczny Rewolwerowiec - no i co ? Myślisz, że jakby nie mieli takiej fizycznej i realnej możliwości to by tak nie było ? Gwarancje muszą dawać bo to jest kwestia prawna (ma chyba ustawo min. 2 lata). I owszem - nie wiem jak pralki - ale np kompa jak sam "naprawisz" zrywając plomby tracisz gwarancję. I owszem przymusu kupna pralki nie ma.
[206]
kupujesz kompa "gotowca"? O_O
whoah.... myslalem, ze PC master race samo sklada sobie maszyny a tu zonk
Znalazło się kilku geniuszy którzy zapomnieli już o początkach XBOX ONE, tudzież nie rozumieją monopolu. Steam ma konkurencję tam samo silną jak Google (która nie oferuje niczego nowego/lepszego).
Sam muszę przyznać że nie jestem zwolennikiem odsprzedaży wersji cyfrowej. Jakoś to się nie układa.
Płacimy za zabawę, przyjemność nie możliwość handlowania. Jeśli porównujecie do książki to porównajcie do jej wersji elektronicznej (nie widziałem jeszcze sprzedawców używanych e-booków).
W sumie wszystko sprowadza się do ceny za produkt i naszej zabawy, a sprawa komplikuje się jedynie prawnie.
Jeśli porównujecie do książki to porównajcie do jej wersji elektronicznej (nie widziałem jeszcze sprzedawców używanych e-booków).
Matkoboskoczestochowsko, wlasnie glowny problem polega na tym, ze w literaturze mam wybor i kupuje albo ebooka, albo papierowa wersje, ktora moge odsprzedac. W przypadku gier wersja pudelkowa to iluzja, bo i tak trzeba ja przypiac do czegos.
Matkoboskoczestochowsko, wlasnie glowny problem polega na tym, ze w literaturze mam wybor i kupuje albo ebooka, albo papierowa wersje, ktora moge odsprzedac. W przypadku gier wersja pudelkowa to iluzja, bo i tak trzeba ja przypiac do czegos.
No bo masz wersje papierową (przynajmniej póki co) to masz taką możliwość a z grami nie bo ktoś sobie obliczył, że więcej zarobi na wersjach elektronicznych a nie pudełkowych i się wycofał ze sprzedaży tej drugiej wersji i co mu zrobisz - jego prawo i tyle.
@ilprincipino to jest właśnie monopol Steam o którym pisałem. Coraz ciężej dostać grę bez niego. Z drugiej strony gry bez możliwości odsprzedaży są/powinny być tańsze. I tak dochodzimy do tego, że ludzie woleliby kupić taniej (o 30-50%), ale bez możliwości odsprzedaży. Problem pojawia się kiedy gra/książka w wersji cyfrowej kosztuje tyle co zwykła, bądź nie mamy wyboru (możliwości porównania cen).
No i o to mi tez chodzi, nie moze byc tak, ze sam zlepek literek i cyferek, zeby aktywowac np DA: I kosztuje okolo 150 zl na pcta.
To idź obalaj porządek na świecie :D Tak jest i tyle - litr wody kosztuje ze 2 zł a w sumie to też powinna być za darmo co ? :D Ech młodość ....
Bezsensowne rozwiązanie i oczywiście ucierpią uczciwi gracze. A pirat i tak nie kupi tylko poczeka cierpliwie, aż będzie mógł ściągnąć. To zabezpieczenie pochłania około 5% wydajności gry. Złamanie tych ich magicznych zabezpieczeń to tylko kwestia czasu. Skończy się tak, że piraci będą mieli płynniejszą rozgrywkę, a Ci którzy kupili będą się bujać z jakimś idiotycznym zabezpieczeniem obniżającym wydajność gry. Inna sprawa, że nie mogę sprzedać gry, którą kupiłem. To jest dopiero złodziejstwo, że płacę za produkt i nie jest on do końca mój tylko zostaje przypięty do czegośtam i jak mi się znudzi to nie mogę go sprzedać. Ciekawe kiedy twórcy samochodów tak zrobią, że kupionego auta nie będzie się dało sprzedać bo będzie powiązane z jakimś kontem srim.
Po pierwsze nie słuchajcie wysiaka, to korwinistyczny fanatyk.
Po drugie wolny rynek to jest wtedy gdy panuje na nim konkurencja. Dokładnie tak też pisał Smith: że to nie wolny rynek zapewnia konkurencję, tylko odwrotnie, czyli konkurencja zapewnia wolny rynek. Dlatego XIX liberałowie walczyli z monopolami (rozumianymi wtedy też tak, że na rynku istnieje tylko kilka firm, zamiast np. 100 albo jedna firma ze zbyt dużym udziałem w rynku) jak za przeproszeniem Stalin z kułakami. A walczyli z tym poprzez DZIELENIE FIRM albo wręcz ich zamykanie (jak np. zamknięto prywatną Kompanię Wschodnioindyjskę). Korwin kiedyś zachwycał się Reaganem, ale nie zapominajmy że to właśnie Reagan podzielił administracyjnie AT&T na AT&T + 7 Baby Bells. To były zresztą ostatnie podrygi liberalizmu.
Więc istnienie tylko Steamu + Origin oznacza monopol w rozumieniu liberałów z XIX wieku i brak wolnego rynku.
W XIX wieku urzędowo by podzielono te twory na hmmmm minimum 20 nowych spółek i to jak najbardziej by było zgodne z doktryną wolnorynkową i liberalną.
Po trzecie, nigdy i nigdzie nie sprawdziło się istnienie dowolności umów (o jakiej marzą korwiniści), bo prędzej czy później prowadziło to do degeneracji rynku i państwa. Idealistyczna sytuacja panowała co najwyżej wtedy, gdy rolnik chciał sprzedać krowę takiemu samemu rolnikowi z wsi obok. Zawsze jednak tam, gdzie były 2 nierówne sobie strony prędzej czy później kończyło się to źle. Dlatego to np. nie biblia wprowadziła pojęcie lichwy. To było o wiele wcześniej. W starożytnym Rzymie przez lata można było udzielać pożyczek na dowolny %, co skończyło się w końcu tym, że masa idiotów biorących te pożyczki poszła w niewolę za długi - ale to zaszkodziło też samemu istnieniu państwa rzymskiego, więc co zrobiono? Tak, tak, wprowadzono dozwolony % = 12% rocznie. Co więcej Lex Murcia z 104 r. p.n.e. pozwalał dłużnikom UWAGA UWAGA żądać zwrotu już zapłaconych nadmiernych odsetek (klasyczne działania prawa wstecz, którego w prawie rzymskim miało nie być). I nie tylko w tym obszarze już państwa starożytne nakładały jakiś kaganiec i jakieś ograniczenia na tą "dowolność umów" bo już wtedy zauważono, że to błędna droga i się nie sprawdza w praktyce.
A czwarta kwestia jest taka - nie tylko nie ma obowiązku brać pożyczek / kupować gier / kupować usług telefonicznych / itp. ale przede wszystkim NIE MA OBOWIĄZKU ŚWIADCZENIA TAKICH usług. Jeśli się komuś (czyli bankierowi, programiście czy producentowi samochodów) nie podoba coś, to nie musi świadczyć takich usług. Może przecież hodować owce. Więc na takie gadanie "Football Manager inna sprawa, ale nadal nie ma obowiazku w niego grac, mozna zwyczajnie zaglosowac portfelem" można śmiało odpowiedzieć: przecież nie było obowiązku produkowania Football Managera, można było zagłosować portfelem i kasę włożyć w hodowlę owiec".
Steam miał już kilka procesów. I będzie miał następne. Zgodnie z obowiązującym prawem gry i programy można w UE odsprzedawać (i nie należy słuchać idiotów od praw autorskich, którzy by chcieli tego zakazać), a jak się komuś nie podoba, to wiadomo - może hodować owce, bo nie ma obowiązku produkcji gier. I albo Steam to umożliwi w końcu, albo być może należy go uznać za wypożyczalnię, ale skoro to wypożyczalnia, to sorry ale nakładamy mu kaganiec w postaci cen, bo nie można "wypożyczać" po takich samych cenach jak się sprzedaje. Przy okazji może by trzeba było go podzielić na 150 małych Steamów, czyli w duchu liberałów z XIX wieku hehe.
A na koniec, był już taki okres, gdy prawa wszystkich producentów i usługodawców były prawie tak samo chronione jak teraz prawa producentów oprogramowania. Nie liczono się natomiast w ogóle z prawami konsumentów. A było to w merkantylizmie. Może umów i licencji takich jak teraz nie było, bo papieru tyle nie dało się wyprodukować, ale jak najbardziej producenci walczyli o swoje "prawa" forsując włączenie ich do prawa państwowego. Ba, nawet tak samo uzasadniali to, jak wysiak uzasadnia obecne prawa intelektualne, czyli że np. nie ma obowiązku kupowania. I wcale ale to wcale nie państwo z Keynesem czy komisarze unijnym to wymyślali, tylko SAMI PRODUCENCI to robili. Zacytuję co się wtedy np. działo:
"Producenci saletry, obdarzeni przywilejem wyrabiania prochu strzelniczego, przeszukiwali każdy dom w poszukiwaniu soli azotowych, surowca służącego do wyrobu ich produktu.
Słudzy monopolu karcianego wkraczali do sklepów w poszukiwaniu kart pozbawionych pieczątki, zastraszając właścicieli groźbą wezwania przed odległy sąd i zmuszając tym samym do respektowania monopolistycznego przywileju. Istotnie, prawo do kontrolowania było monopoliście niezbędne do eliminowania konkurencji i pozostawiania sobie wolnej ręki przy ustalaniu cen swoich wyrobów" I co, nie brzmi znajomo i nie śmierdzi jak np. obecne kontrole oprogramowania czy bieganie ZAIKSów po fryzjerach? Da się nawet w końcu uzasadnić sytuację, że kupujemy samochód z licencją na jeżdżenie po mieście, a jak chcemy pojechać do lasu to już musimy wykupić DLC. Więc dlatego bardzo ale to bardzo musimy pilnować swoich praw, bo jak ulegniemy wysiakom i ich argumentom, to tak właśnie skończymy. Merkantylizm jasno udowodnił, że firmy w NATURALNY sposób same dążą do ograniczenia konkurencji, tworząc np. różne zmowy czy wpływając na prawo, więc nasze głosowanie portfelem będzie na nic, jeśli producenci np. samochodów się dogadają za 10 lat w sprawie licencji na ich używanie i wszyscy zaczną stosować te same zasady. Będziemy mieć wybór mieć albo nie mieć, a to żaden wybór. Cały merkantylizm to nie tylko zresztą okres wspaniałego rozwoju piractwa ale i złoty wiek przemytników, którzy sprowadzali z sąsiednich krajów towary obłożone jakimiś nonsensownymi patentami czy przywilejami przez producentów tych towarów na rynku lokalnym. I było tak, że ten sam towar wysłany w czwartek do Francji za 1/4 ceny wracał w sobotę do Anglii w nielegalnym przemycie (bo np. w Anglii była zmowa producentów, która we Francji nie obowiązywała) hehe. I wcale liberałowie jak już nastali to nie twierdzili że prawo to prawo i trzeba respektować albo że no trudno, widziały gały co brały i jak się nie podoba to nie trzeba było kupować, tylko pierwsze co zrobili to polikwidowali te patenty i przywileje producentów i tą ich wolność i dowolność w tworzeniu umów czy ustalania cen (zmowy cenowe).
Wcale wolny rynek nie polega na tym, że pozwala się tworzyć jednej stronie jakieś z d..y wymyślone prawa i obowiązki, a potem każe się ich przestrzegać twierdząc, że ale o co chodzi, przecież nie było obowiązku podpisywania / kupowania. Jak najbardziej konsumenci też mają prawa - jak chociażby do odsprzedaży czy godziwej ceny - a jak się producentowi nie podoba, to ale o co chodzi, przecież nie było obowiązku produkowania / sprzedawania. I na pewno "dobro" producenta nie uzasadnia ograniczania praw i "dobra" konsumenta, bo przecież nie ma obowiązku produkowania. Można przecież spokojnie hodować owce i nie ma co płakać, że się na traci na produkcji oprogramowania czy filmu.
Zgodnie z prawem unijnym, możemy spokojnie kupić sobie na niemieckim ebay Windows 8.1 OEM Professional DELL MultiLanguage za 39,99 euro i zainstalować na swoim 3 letnim Acerze i żadne ograniczenia licencyjne nas w tym zakresie na terenie UE nie obowiązują. Zamiast rozkminiać ile to MS z Dellem mogą teraz na tym tracić i płakać nad ich korporacyjną dolą (i próbować zmienić prawo na ich korzyść), należy się raczej skoncentrować na tym, że jak się im nie podoba to nie muszą przecież na terenie UE nic sprzedawać. Nie będą sprzedawać, to i strat z rzekomego piractwa (czyli nie stosowania się do licencji) nie będzie hehe. Lukę na pewno ktoś szybko wypełni i będzie mu się opłacało to zrobić.
@Aurelius - długi post, ale warty przeczytania. Sedno sprawy i kawał ciekawej historii. Nie ma za bardzo nic do dodania poza słowem chciwość.
Nikt o tym jeszcze nie mówił
W sumie bardzo ciekawa rzecz
Mianowicie zabezpieczenie DENUVO koduje i dekoduje dane nonstop
Stąd osoby instalujące grę na dyskach SSD powinny się głęboko zastanowić
http://www.cheathappens.com/show_board2.asp?headID=124446&titleID=19120
Mocne
To idź obalaj porządek na świecie :D Tak jest i tyle - litr wody kosztuje ze 2 zł a w sumie to też powinna być za darmo co ? :D Ech młodość ....
oh ah, jaki ja dojrzaly i dorosly jestem
Ja i tak mam wrażenie, że wysiak z nudów trolluje. Z dnia na dzień nie można tak zgłupieć ;)
Inteligentny człowiek nie pisał by o kradzieży w przypadku skopiowaniu czegoś z sieci. Oznaczałoby to, że pożyczając grę od kolegi również jesteśmy złodziejami. W myśl jego logiki, za każde skorzystanie z dobra należy się zapłata. Niezależnie jak weszliśmy w jego posiadanie.
Jeszcze raz przypominam wysiak. Ja tylko pisze jak jest, jaka jest rzeczywistość a nie jaką chciałbym zastać jak w twoim wypadku.
ze trzeba rzeczy nazywac po imieniu.
Polecam jednak skorzystanie ze słownika, aby czasem nie zrobić z siebie idioty.
informacja jako dobro wspolne
Nic takiego nie pisałem. Informacja to informacja i nie ma cech własności. Ciąg bitów z jakiego składa się gra może być nieskończenie powielony. Czy tego twórcy chcą czy nie chcą. ciąg zdań przeczytany z jednej kopii gazety może być wielokrotnie powielony. IP gestapowcy pewnych rzeczy nie zmienią.
tak samo w przypadku nabycia programu nie placisz za nosnik, a za prawo do korzystania z zawartosci tego nosnika. Nie placisz tworcy za to, ze wykonal dla ciebie kopie - placisz mu za prace, wlozona w wykonanie zawartosci.
Niepotrzebne lawirowanie po semantyce i względności widzenia świata. Już nawet niech będzie, nie kupuję programu. Kupuję za to klucz ( klucz jest sposobem na ograniczenie podaży programu, który akceptuje. W dodatku jest jedynym nieagresywnym środkiem "walki z piractwem" ), którego użytkowanie powinienem móc mieć nieograniczone. Niestety tak nie jest, z zupełnie niezrozumiałych powodów ;).
ze uzywajac kopii programu bez zgody jego tworcy i bez zaplacenia mu za to - zwyczajnie go okradasz, pozbawiajac go naleznego zysku.
Udowodnij, że pozbawiam go zysku. Znowu popełniasz jakieś absurdalne głupoty. Nie mówiąc już o znajomości znaczenia takich słów jak kradzież. Idąc dalej tą pokrętną gestapowską logiką, pożyczając komuś grę staję się zwyrodniałym bandytą.
Mimo, ze przeciez tylko 'wykonujesz kopie', powielasz nosnik. Zdajesz sobie oczywiscie z tego sprawe?
dokonuję oszustwa, ale zbrodnią nie jest w tym wypadku kopiowanie czegoś. Co więcej sprawa dotyczyły dobra o ograniczonej podaży, którym gra nie jest.
ja caly czas pisze o tym, ze za uczciwa prace nalezy sie uczciwa zaplata.
Niczym związki zawodowe ;). Taka jest już jednak rzeczywistość, że autor książki ( a raczej wydawca ) musi się liczyć z możliwością przeczytania jednej kopii przez wiele osób. Dokładnie tak samo jest z programem komputerowym. Żadnymi gestapowskimi metodami tego nie zmienisz.
Świat w którym własność intelektualna byłaby konsekwentnie egzekwowana byłaby koszmarem dla twórców. Mało kto by ich słuchał czy czytał albo nawet znał.
Polecam -> https://www.miasik.net/archive/category/infoanarchizm/
Dlatego XIX liberałowie walczyli z monopolami (rozumianymi wtedy też tak, że na rynku istnieje tylko kilka firm, zamiast np. 100 albo jedna firma ze zbyt dużym udziałem w rynku) jak za przeproszeniem Stalin z kułakami. A walczyli z tym poprzez DZIELENIE FIRM albo wręcz ich zamykanie (jak np. zamknięto prywatną Kompanię Wschodnioindyjskę). Korwin kiedyś zachwycał się Reaganem, ale nie zapominajmy że to właśnie Reagan podzielił administracyjnie AT&T na AT&T + 7 Baby Bells. To były zresztą ostatnie podrygi liberalizmu.
Więc istnienie tylko Steamu + Origin oznacza monopol w rozumieniu liberałów z XIX wieku i brak wolnego rynku.
W XIX wieku urzędowo by podzielono te twory na hmmmm minimum 20 nowych spółek i to jak najbardziej by było zgodne z doktryną wolnorynkową i liberalną.
Celem nie jest "konkurencyjność rynku" tylko dostarczanie odpowiednich dóbr konsumentom i jeśli jest ono zapewnione przez jedną firmę, która nie ma rynkowej konkurencji, ponieważ jakość/cena dóbr tej firmy są nie do pokonania przez konkurencje to w czym jest problem?
Problemem w przypadku Steama jest ochrona ze strony państwa lub jego pasywność wobec podejrzanych działań. Facebooka też byś dzielił ? Internet przy całej swojej wolności, jest obszarem na którym "monopole" powstają wyjątkowo naturalnie.
lipt0n -->
Polecam -> https://www.miasik.net/archive/category/infoanarchizm/
Bylo przyznac od razu, ze to co promujesz, to anarchia, jak wczoraj pare razy pisalem, jako ze to widac, slychac i czuc - zamiast sie tak krygowac. Byloby wiadomo, ze nie mamy o czym gadac, i zadnych normalnych argumentow nie ogarniesz:) Smieszne tylko, ze udajesz poparcie dla Korwina, ktoremu do anarchii jest bardzo daleko:)
Byloby wiadomo, ze nie mamy o czym gadac, i zadnych normalnych argumentow nie ogarniesz:
Tak, bo ty przedstawiłeś jakiekolwiek argumenty. Nic z wyjątkiem: bo tak.
Co by nie mówić podjąłeś się zadania niemożliwego. Nie istnieje żaden logiczny argument przemawiający za stanowieniem własności intelektualnej. Jest ona tworem tak rzekomo znienawidzonej przez ciebie interwencji państwa.
Z ciebie taki śmieszkowolnościowiec. Jak trzeba to państwo ma się nie wtrącać, ale jak coś dotyczy moich interesów to najlepiej niech je zabezpiecza ;). Wolni i wolniejsi. Jak w PRL-u.
No i pytanie: w którym państwie twórcy woleliby działać. Tak gdzie bezwzględnie egzekwowane są prawa IP czy tam gdzie ich nie ma ?
O, jestes tez antypanstwowcem? Policje i wojsko tez trzeba zlikwidowac? Bo moim (i JKMa przykladowo) zdaniem, panstwo powinno wlasnie bronic obywateli przed zagrozeniami i chronic ich interesy, to jego glowna funkcja. No ale spoko, twoim zdaniem przeciez panstwo ma chronic twoje interesy (czy jednak nie?), ale ma sie nie wtracac, gdy zechcesz sobie cos przywlaszczyc. Ok.
Przeciez cie nie rzne. Chcialbym zyc w takim panstwie, gdzie moglbym liczyc na zaplate za wykonana prace, gdzie - gdybym zajmowal sie produkcja komercyjnego oprogramowania - moglbym liczyc na nieogladanie statystyk, wedlug ktorych wszyscy mojego wytworu, w ktory zainwestowalem mnostwo pracy i pieniedzy, uzywaja, a ja gowno z tego mam, i oglaszam bankructwo. No ale ty przeciez nic nie tworzysz i nie potrafisz postawic sie w takiej sytuacji, za to siorbiesz z TPB, co przyznales. Wiec z jakiej racji "gestapowskie panstwo" mialoby scigac takich niewinnych siorbaczy i rozprowadzaczy, psuje ci to tylko dobre samopoczucie, kiedy bierzesz sobie cos za nic. Z drugiej strony jednak panstwo jest potrzebne, na wypadek gdyby ktos mial ochote wziac sobie cos twojego, co chcialbys na przyklad sprzedac innym za pieniadze. Wiec to takie JP95%, bo jednak troche strasznie, prawda?
Bo przeciez panstwo ma chronic twoje interesy (czy jednak nie?), ale ma sie nie wtracac, gdy zechcesz sobie cos przywlaszczyc, zgadza sie?
Odpowiesz?
Chcialbym zyc w takim panstwie, gdzie moglbym liczyc na zaplate za wykonana prace, gdzie - gdybym zajmowal sie produkcja komercyjnego oprogramowania - moglbym liczyc na nieogladanie statystyk, wedlug ktorych wszyscy mojego wytworu, w ktory zainwestowalem mnostwo pracy i pieniedzy, uzywaja, a ja gowno z tego mam, i oglaszam bankructwo.
Całe szczęście, mimo starań faszystów spod znaku IP w dobie internetu będzie to niemożliwe.
Przyjmij więc jeszcze raz do swojej wiadomości. W przypadku tego typu działalności, musisz liczyć się z mozliwością nieskończonego powielania twojego dzieła. Nic na to nie poradzisz. Tak jak producent krzeseł czy pizzeria nic nie poradzi na konkurencję. Jest to nieodłączny element tego typu działalności.
No ale ty przeciez nic nie tworzysz i nie potrafisz postawic sie w takiej sytuacji, za to siorbiesz z TPB, co przyznales.
Siorbię ja i miliony innych osób. Producenci jednak notują rekordowe zyski a na przestrzeni ostatnich kilku lat pojawiło się kilku nowych graczy, którzy sami oferują swój produkt za darmo :D jak LoL czy WoT. Nie mówiąc już o małych twórcach, którzy dzięki TPB osiągnęli nie mały sukces. Nie ma dla nich nic lepszego niż darmowa reklama. Ty byś jednak wolał gestapowskie państwo, gdzie prawa IP są bezwzględnie egzekwowane. W takim państwie prawdopodobnie zaistniałbyś tylko pod wielkim szyldem.
a ja gowno z tego mam, i oglaszam bankructwo.
Szczerze, to nie znam jeszcze przypadku dobrej gry której studio zbankrutowało z powodu piractwa. Za to znajdzie sie sporo przykładów na pozytywny wpływ darmowej reklamy na TPB.
kiedy bierzesz sobie cos za nic
Pożyczając coś od kolegi również biorę coś za nic. Ucinamy ręce czy na 20 lat do kamieniołomów za te zbrodnię ?
psuje ci to tylko dobre samopoczucie,
Moje samopoczucie przy ściąganiu jest świetne. Mam nielimitowany dostęp do kultury o czym można było pomarzyć w przeszłości. Mój humor dodatkowo poprawia ból dupy u IP gestapowców wywoływany przez każdy ściągnięty bit.
Bo przeciez panstwo ma chronic twoje interesy (czy jednak nie?), ale ma sie nie wtracac, gdy zechcesz sobie cos przywlaszczyc, zgadza sie?
W procesie kopiowania nie dochodzi do jakiegokolwiek przywłaszczenia. Pierwotny właściciel i twórca nic nie tracą w procesie powielania ich twórczości. Mogą wręcz zyskać na darmowej reklamie. Grono odbiorców ich dzieła dzięki temu się zwiększa.
Skończ już więc wypisywać te kretynizmy o kradzieży. Robi się to powoli niesmaczne. Mam już dosyć śmiechu jak na kilka dni.
A teraz skup się i pomyśl logicznie. W którym państwie twórcy woleli by działać ?
W przypadku tego typu działalności, musisz liczyć się z mozliwością nieskończonego powielania twojego dzieła. Nic na to nie poradzisz. Tak jak producent krzeseł czy pizzeria nic nie poradzi na konkurencję.
Oczywiscie, tylko, ze nie ma to zadnego zwiazku z konkurencja, piraci nie sa ZADNA konkurecja dla wytworcow czegokolwiek, bo sami NIC nie tworza. A bierze sie to stad, ze wiekszosc zlodzieji ma za male fiutki, by wskoczyc do sklepu i ukrasc krzeslo, pizze, albo ksiazke, natomiast siorbanie z TPB jest przeciez takie proste, latwe i przyjemne. Gdyby tak samo latwo i bez ryzyka byloby ukrasc cos materialnego, ciekawe ilu z nich by to robilo.
Pożyczając coś od kolegi również biorę coś za nic. Ucinamy ręce czy na 20 lat do kamieniołomów za te zbrodnię ?
Gdybys byl moim kolega, i "pozyczyl za nic" cos, co ja mialem zamiar ci sprzedac, to zaslugiwalbys przynajmniej na kopa w pupe:)
A gdybys przykladowo nagral amatorska plyte w garazu, i zamierzal rozprowadzic ja wsrod znajomych za chocby "co laska", zbierajac na cel harytatywne - masz juz ponagrywane kopie, wszystko gotowe - po czym pierwszy kolega wykonalby szybciutko wlasne kopie dla wszystkich innych, i zostalbys bez niczego - bylbys zadowolony?
(cel harytatywny podalem, zeby latwiej bylo ci stwierdzic, ze "ludzie pewnie i tak daliby pieniadze" - niestety tworcy oprogramowania nie moga na to liczyc, bo przeciez "i tak zarabiaja za duzo", a po drugie piraci nie nie sa ich znajomymi)
W procesie kopiowania nie dochodzi do jakiegokolwiek przywłaszczenia. Pierwotny właściciel i twórca nic nie tracą w procesie powielania ich twórczości. Mogą wręcz zyskać na darmowej reklamie. Grono odbiorców ich dzieła dzięki temu się zwiększa.
Grono odbiorcow, z ktorych tworca nie ma zadnego zysku.
A teraz skup się i pomyśl logicznie. W którym państwie twórcy woleli by działać ?
Sam sie skup, przeciez dopiero co na to odpowiadalem, patrzac z pozycji hipotetycznego tworcy.
piraci nie sa ZADNA konkurecja dla wytworcow czegokolwiek
Oczywiście, że są. Oferują darmowy produkt :)
A bierze sie to stad, ze wiekszosc zlodzieji ma za male fiutki, by wskoczyc do sklepu i ukrasc krzeslo, pizze, albo ksiazke
Ojejciu, ojejciu. Jeszcze coś bardziej rzeczowego ? Kradzież krzesła powoduje, że druga osoba coś traci. skopiowanie gry nie powoduje utraty czegokolwiek przez pierwotnego posiadacza.
natomiast siorbanie z TPB jest przeciez takie proste, latwe i przyjemne
mimimim. ból dupci ? Proponuję --->
Gdyby tak samo latwo i bez ryzyka byloby ukrasc cos materialnego, ciekawe ilu z nich by to robilo.
Szkoda tylko, że gra to rzecz niematerialna. Więc nie można ich porównywać.
Już tak hipotetycznie. Jesli drukarki 3D na tyle się rozwinąć by "drukowac" idealne kopie wielu rzeczy to też będziesz ich przeciwnikiem ? Kto będzie potrzebował stolarza skoro będzie mógl sobie dowolne krzesło "wydrukować" ? Jak rozumiem zabronisz tego ?
Gdybys byl moim kolega, i "pozyczyl za nic" cos, co ja mialem zamiar ci sprzedac, to zaslugiwalbys przynajmniej na kopa w pupe:)
Masz spore problemy z czytaniem ze zrozumieniem ...
A gdybys przykladowo nagral amatorska plyte w garazu, i zamierzal rozprowadzic ja wsrod znajomych za chocby "co laska", zbierajac na cel harytatywne - masz juz ponagrywane kopie, wszystko gotowe - po czym pierwszy kolega wykonalby szybciutko wlasne kopie dla wszystkich innych, i zostalbys bez niczego - bylbys zadowolony?
Za włamanie czy fizyczne naruszenie mojej własności pewnie byłyby jakies konsekwekncje. Natomiast sam proces zbiórki przez kopiowanie nie został naruszony. Jak sam zreszta słusznie wydedukowałeś. Poza tym mje kopie mogłyby byc unikatowe zawierając mój autograf :D i inne bonusy.
- niestety tworcy oprogramowania nie moga na to liczyc, bo przeciez "i tak zarabiaja za duzo", a po drugie piraci nie nie sa ich znajomymi)
Ze smutkiem chciałbym ciebie poinformować, ze model którego tak bronisz przy takich postępie i szybkich obiegu informacji zwyczajnie robi się przestarzały. Jedni się dostosowują i to z niezłym skutkiem. są niestety takie wysiaki, które kurczowo trzymaja się starego systemu posiłkując się gestapowskimi metodami. Wzór wolnościowiec z ciebie. Pracujesz dla zaiksu, riaa czy innych mafii IP ?
Grono odbiorcow, z ktorych tworca nie ma zadnego zysku.
Pewnie muzyk czy autor, któego nikt nie zna czerpie ogromne zyski. Kilka postów temu dałem linka do kolesia, który dzięki TPB zarobił sporą sumkę. Bo ludzie dowiedzieli się, że jegogra istnieje a do tego jest całkiem popularna. A do tego mieli mozliwośc darmowego wypróbowania. Cóś pięknego.
Sam sie skup, przeciez dopiero co na to odpowiadalem, patrzac z pozycji hipotetycznego tworcy.
Czyli dla ciebie zamordystyczne państwo jest idealnym miejscem dla twórczości. OK, nie mam pytań.
to który producent zajebiaszczej gry upadł przez piractwo ?
Panowie powiedzcie mi jedną rzecz - jesli kopiowanie to to samo co kradzież , to dlaczego nie ścigają właścicieli portali internetowych typu onet,interia itd na których codziennie pojawiają sie informacje które mogły byc skopiowane z jakiejś gazety naprzykład. Przeciez właściciele gazet musza płacic swoim dziennikarzom, płacic za drukarnie żeby wydali gazete. A tu sobie jeden łepek opublikuje jakiś artykuł przekopiowany z gazety i puszcza informacje w świat narażając na straty takie papierowe wydawnictwa? Albo na odwrót, ktoś do gazety przekopiuje informacje z portali internetowych nie zadając sobie nawet trudu żeby wysłąć dziennikarza w świat? Czy to nie jest kradziez intelektualnej własności?
przez przypadek wdepnąłem w ten topic i ręce mi opadły. Nawet stworzyłem sobie konto co by odpisać.
jako że jestem nowy to zakładam że wysiak jest jakimś wioskowym błaznem tutaj bo nie można być aż takim oszołomem.
lipt0n ma inną wizję świata niż ja, jakkolwiek pisząc o wydawcach a przynajmniej o większości ma rację.
zacznę od poczatku:
Kupując grę zawierasz umowę sprzedaży. Nie tu absolutnie żadnego znaczenia czy przedmiotem umowy jest serek danio czy gra komputerowa. Zasady są takie same. Reguluje to art. 535 KC i nastepne. Zasadą ogólną nie tylko tej umowy ale każdej jest, iż w chwili zawarcia umowy warunki ej umowy muszą być znane obu stronom. W przpadku kiedy ta zasada nie jest zachowana to zapisy dodatkowe albo nie wywołują skutków czyli możesz mieć je w głębokim poważaniu albo może uczynić to całą umowę nie ważną.
Co jest jeszcze bardziej zabawne na gruncie prawa polskiego, jeżeli grę kupujecie w empiku np, nie interesuje was kompletnie EA czy inny Ubisoft. Umowę zawieracie z empiciem. Koniec kropka. Jeżeli trzecia strona wprowadza dodatkowe zapisy do umowy to szczęścia zdrowia życzę.
Zasadą w polskim prawie jest swoboda kształtowania stosunku prawnego ale zaden zapis nie może naruszać norm prawa polskie i co jeszcze ważniejsze nie może naruszać zasady równości stron stosunku prawnego. Czyli jeżeli taki EA sobie wymysli że on moze wszystko a wy nic to również życzę szczęścia bowiem te zapisy nie wywołują skutków prawnych.
Co do tak szeroko omawianej kradzieży.... nie wiem czy zdajecie sobie sprawę ale ściąganie w polsce jest całkowicie legalne jezeli nie czerpicie z tego żadnych dochodów. Więc jak można mówić o łamaniu prawa w takiej sytuacji?
Mógłbym zrobić dłuższy wykład ale jestem leniwy. Dam tylko jeden przykład dlaczego piractwo jest fair. Jestem fanem serii total war. Sega w swojej wielkości uraczyła mnie Epire TW (wersja alfa Napoleona) oraz niedawno Rome TW. Ta druga produkcja jest kuriozum. Wydawca wrzucił już chyba 15 patchy a gra dalej jest niegrywalna. Skoro obecną tendencją jest wypuszczanie w najlepszym wypadku wersji beta a częśto so to funcjonujące alfy to nie wiem czemu ktoś się dziwi że piractwo ma się dobrze..
Friman
hahaha duma Cie rozpiera, ze jestes piratem ?? to zwykle oznacza, pirat - nieudola osoba nieradzaca sobie z wlasnym utrzymaniem a co za tym idzie nie ma kasy nie tylko na gry, bo są ważniejsze znacznie droższe rzeczy na świecie :) --- faktycznie, mozesz być dumny :D dobrze, ze masz neta a pisanie i pokazywanie, ze nie masz nic do napisania jest za free :D buhahaha
Jestem piratem bo taką miałem ksywkę na studiach :) i nadal jestem z tego dumny :) a co do utrzymywania się to jakoś sobie od 15 lat radzę. Rodzinka nie narzeka :)
A co do piractwa to się piratom nie dziwię. Kupujesz grę, która jest niedopracowana i niegrywalna, wydając na nią sporo, lecz oddać lub zareklamować jej nie można. Tylko w branży gier tak jest.
A ja mam nadzieję że szybko DRM padnie, nie jestem fanem piractwa ale już patrząc na wzrost ceny gier to te wersje na pc będziemy kupować w cenie konsolowych. Druga sprawa pewnie piraci mają wersje zakupione i wszystkie pliki do gry i na podstawie tego będą zapewne chcieli rozwiązać problem modyfikując pliki gier omijając całkowicie DRM (fifa15 i lotf to słabe produkcje i wątpię żeby piraci męczyliby się z takimi gniotami). Nie uśmiecha mi się płacić za gry ponad 150 zł mimo że mam pieniądze, trzeba czekać i zobaczyć czy cena będzie spadać. Oczywiście zapłaciłbym gdybym miał pewność że gra mi się spodoba, ciężko to stwierdzić jak gimba daje 10/10 bo widzi pokemony albo inne gówna co ja nie chce tego widzieć. Oceny graczy są mało obiektywne.
3DM wczoraj złamali zabezpieczenia, pozostaje poczekać około tygodnia, aby pojawił się crack (obecnie doprowadzają go do użytku publicznego). Denvuo nie wytrzymało :(
www 3dmgame.com/news/201412/3406040.html