autor: Maciej Kurowiak
Red Steel 2 - już graliśmy!
Wymachiwanie mieczem na Wii nareszcie ma szansę na rynkowe powodzenie. Oczywiście o ile potencjalnych nabywców Red Steel 2 nie odstraszy groteskowy scenariusz.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Artykuł powstał na bazie wersji Wii.
Gdy kilka lat temu zapowiedziano pierwszą część Red Steel oczekiwania były bardzo wysokie. Spodziewano się rewolucji w sterowaniu, polegającej na pełnym wykorzystaniu obiecujących możliwości Wiilota. Niestety, produkcja ta zawiodła graczy. Sterowanie okazało się być w istocie uciążliwe, a potencjał Wii drzemiący w nowatorskim kontrolerze – zmarnowany. Gra nie odniosła większego sukcesu, a inni twórcy do tematu walki mieczem już nie wracali, skupiając się raczej na na wszelkiego typu produkcjach familijno-sportowo-rekreacyjnych. Firma Ubisoft postanowiła jednak podjąć wyzwanie i zabrać się za tę kwestię zupełnie od nowa. Dlatego też Red Steel 2 nie ma nic wspólnego z „jedynką”, za wyjątkiem myśli przewodniej, która pozostała niezmieniona. Nadal chodzi o realistyczne symulowanie walki mieczem. Tym razem deweloperzy mogli skorzystać z nowego wiilotowego akcesorium, przygotowanego przez Nintendo, czyli Wii MotionPlus. Przystawka ta znacznie usprawnia pracę kontrolera, otwierając jednocześnie przed twórcami gier zupełnie nowe możliwości.
Zaczyna się od eksplozji, a później jest już tylko goręcej.
Red Steel w swojej drugiej odsłonie zostało zupełnie zmienione. Fabuła jest kompletnie niedorzeczna i nie ma prawdopodobnie większego znaczenia. Bohaterem jest kowboj, który oprócz broni palnej korzysta także (a może przede wszystkim) z samurajskiego miecza. Awanturnik ów, zwany po prostu Fechmistrzem, jest członkiem klanu Strażników. Wrogami tych ostatnich są wojownicy ninja, z którymi nasz bohater będzie musiał się zmierzyć. Krótko podsumowując ten fragment, w Red Steel 2 fabuła nie jest najistotniejszym punktem programu – ma za to prowokować jak największą ilość rozmaitych walk z wrogami.
Na prezentacji, zorganizowanej przez Ubisoft, mogliśmy zobaczyć etap rozgrywający się w górach Dzikiego Zachodu. Nasz bohater ściga swego tajemniczego przeciwnika, jadąc za nim koleją. Niestety, sprytny złoczyńca zastawia pułapkę – wysadza most, a nasz kowboj w ostatnim momencie ratuje się szybką ucieczką. Właściwa rozgrywka rozpoczyna się w kanionie, który trzeba pokonać, przeskakując nad rozpadlinami. Sterowanie jest kontekstowe. Przykładowo: gdy zbliżamy się do przepaści, pojawia się komenda „naciśnij Z” itd. Po dotarciu do zabudowań obstawionych beczkami z łatwopalnymi materiałami nasz bohater został zaatakowany przez kilku wojowników. Mogliśmy więc sprawdzić, czy autorzy wreszcie spełnili obietnice, które składali jeszcze przy okazji tworzenia pierwszej części. Wymachiwanie mieczem odbywa się w całości przy użyciu Wiilota. Kontrolerem, a zatem naszym narzędziem mordu, możemy obracać dosłownie we wszystkich kierunkach. Precyzja, z jaką się to robi, jest wprost fantastyczna. Spora w tym zasługa przystawki MotionPlus, dzięki której mamy wrażenie, jakbyśmy trzymali prawdziwą broń. Wykonywane ciosy są tak zamaszyste, jak tylko tego chcemy. Niestety pewne problemy sprawiał kabel od Nunchuka, który plątał przy bardziej wyrafinowanych cięciach. Trzeba jednak przyznać, że sterowanie jest bardzo intuicyjne, choć wymaga treningu. I tak: by zrobić blok, musimy faktycznie unieść Wiilota do góry niczym prawdziwy miecz. Ciosy niemożliwe do wyprowadzenia przy pomocy samego Wiilota (np. obrót o 360 stopni i cięcie), można wykonać z pomocą Nunchuka i przycisku Z.
Dziki Zachód, czyli ninja, samuraje i kowboje z mieczami.
Miecz nie jest jedyną bronią naszego bohatera. W drugiej ręce trzyma on strzelbę, ale nie jest ona tak mordercza jak katana. Nieprzyjacielscy wojownicy bez problemu odbijają pociski mieczami. Shotgun przydaje się jednak na przykład do detonowania beczek. Co ciekawe, nasz kowboj-samuraj może też używać magii, a ściślej specjalnej energii, którą gromadzi w mieczu i następnie ciska w przeciwników. Nie powoduje to wprawdzie obrażeń, ale odrzuca wrogów na słuszną odległość.
Od strony wizualnej Red Steel 2 wygląda bardzo przyzwoicie, a co ważne, podczas pokazu nie zanotowaliśmy żadnych zwolnień animacji. Do tworzenia postaci i niektórych elementów otoczenia autorzy wykorzystali technikę cel-shadingu. W efekcie bohaterowie mają przyjemny kreskówkowy wygląd. Także ich sposób poruszania przypomina postacie z filmów rysunkowych.
Red Steel 2 będzie sprzedawany w dwóch wersjach – jedna wraz z dodatkiem MotionPlus, druga bez. To w tej chwili jedna z najciekawiej zapowiadających się produkcji na Wii, a to, co widzieliśmy na pokazie, tylko nas w tym przekonaniu utwierdziło.
Maciej „Shinobix” Kurowiak