autor: Maciej Makuła
Crysis: Warhead - przed premierą - Strona 2
Crysis: Warhead - dodatek do Crysis, wstęp do Crysis 2? To samo, a jednak inaczej? Więcej, ładniej, lepiej? Taniej...? Cieszyć się czy zachować odrobinę sceptycyzmu?
Przeczytaj recenzję Crysis: Warhead - recenzja gry
Crysis, jedna z głośniejszych pozycji ubiegłego roku na PC, spotkał się z raczej ciepłym przyjęciem prasy, skrajnymi opiniami graczy na różnorakich forach dyskusyjnych oraz z tłumaczącymi ochocze plany wypuszczenia kontynuacji, zadowalającymi wynikami sprzedaży. Te zapewne pozwolą zrealizować zamierzenia twórców, pragnących rozbudować Crysis do rozmiarów trylogii. Jednak zanim dane nam będzie położyć ręce na oficjalnej części drugiej – zapoznamy się z Crysis: Warhead.
Crysis: Warhead jest pozycją stworzoną na wzór dodatków do pierwszego Half-Life. Nie rozwinie wydarzeń zapoczątkowanych w oryginale, a „jedynie” pokaże je z innej perspektywy. Nie będzie to, niestety, jak miało to miejsce w Opposing Force, przeciwna strona konfliktu, choć ujrzenie całego incydentu oczami Koreańczyków mogłoby być ciekawym pomysłem. Tym razem jednak wcielimy się w jednego z towarzyszy bohaterów pierwowzoru – uzbrojonego w futurystyczny kombinezon żołnierza U.S. Army Delta Force – Michaela „Psycho” Sykesa.
W poprzednim odcinku
Przypomnijmy. Fabuła Crysis przenosiła gracza w przyszłość, do roku 2020, na uroczą tropikalną wysepkę położoną gdzieś na Morzu Południowochińskim. Tamże właśnie grupka prowadzących wykopaliska amerykańskich archeologów została porwana przez żołnierzy Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, którzy tłumnie przybyli na wspomnianą wyspę celem jej zajęcia. Z zadaniem odbicia zakładników wysłano pięcioosobowy oddział futurystycznego Delta Force, w którego skład wchodził gracz, wspierany z oddali przez lotniskowiec USS Constitution z eskortą.
Jak to jednak zwykle bywa, rzekomo rutynowa akcja skomplikowała się, a cała sprawa zaczęła śmierdzieć. Kolejni członkowie zespołu, miast kopać tyłki wrogom USA, byli eliminowani przez tajemniczą siłę. W trakcie gry wyszło na jaw, że wnętrze wyspy skrywa spoczywający tam od dziesiątków tysięcy lat statek kosmiczny, który teraz za sprawą Koreańczyków został wraz z załogą obudzony do życia. I naturalnie – cała pozaziemska delegacja nie żywiła wobec ludzkości przyjaznych zamiarów.
Kosmici okazali się też stworzeniami wybitnie zimnolubnymi, w związku z czym wyspa powoli zamieniała się w lodowe piekło. Koniec końców główny bohater po wizycie we wnętrzu obcego pojazdu uciekł wraz z pozostałymi przy życiu, zamieszanymi w całą akcję osobami na pokład lotniskowca. Ten stał się polem finałowej bitwy, gdzie zniszczono zarówno jego, jak i pojazd bojowy kosmitów.