autor: Maciej Kurowiak
BloodRayne 2 - krew, sex i rock’n’roll!
Dwójka zapowiada się nadzwyczaj dobrze i tak jak pierwsza część hołduje zasadzie krew, sex i rock’n’roll.
Przeczytaj recenzję BloodRayne 2 - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji XBOX.
Pierwsza część BloodRayne sprzed dwóch lat była grą dziwną – nie miała ani rewelacyjnej grafiki, ani muzyki, która zapadałaby w pamięć, ani też nie była specjalnie oryginalna jeśli chodzi zasady rozgrywki. Mimo to miała w sobie to „coś”, co nie pozwalało oderwać się od ekranu – przyczyną mogły być hektolitry krwi i rozrywane trzewia nazistów, a może charyzmatyczna, superseksowna i wszechmocna mścicielka – bezkompromisowa niczym Czarna Mamba z „Kill Bill”. Te elementy razem lub z osobna zapisały imię Rayne krwawymi literami w mózgach wielu graczy na całym świecie. Zresztą nie tylko graczy, gdyż w fazie produkcji jest już film kinowy w którego obsadzie znajdziemy m. in. znanego z „Kill Bill” Michaela Madsena. Nic więc dziwnego, że goście z Terminal Reality szybko zabrali się za kontynuację przygód pięknej i niezwykle brutalnej pół-wampirzycy.
Jeśli ktoś z różnych przyczyn nie napatoczył się na rudowłosą ślicznotkę w lateksowych ciuchach to akcja jedynki toczy się w roku 1930, a przeciwnikami (lub raczej mięsem) są naziści. W kontynuacji wszystko dzieje się w czasach nam współczesnych i nie zdradzając zbyt wiele z fabuły, chodzi mniej więcej o to, że pewien zły wampir – tato naszej bohaterki, postanowił zrobić porządek z gatunkiem, który służy im do zaspokajania potrzeb gastronomicznych i z pomocą pewnego urządzenia spowodować zaćmienie słońca. Reszta jego ziomków będzie mogła wtedy wyjść z kryjówek i napaść na stacje krwiodawstwa. Na szczęście na miejscu jest Rayne, której zadaniem będzie powstrzymać tatkę oraz jego kumpli i w pokojowy sposób wytłumaczyć mu, że tak po prostu robić papie nie przystoi.
Dwójka zapowiada się nadzwyczaj dobrze i tak jak pierwsza część hołduje zasadzie krew, sex i rock’n’roll. Autorzy zapowiadają koniec z przeciętnością w warstwie wizualnej. Główna bohaterka jest dużo pełniejsza w kształtach – technofilom należy się informacja, że będzie się na nią składać ponad 5 tys. poligonów. Do animacji jej ruchów posłużono się techniką przechwytywania ruchów, Rayne będzie więc wykonywać swój morderczy taniec z maksymalnym realizmem. W jednej scenie możemy dostrzec ją biegającą w seksownej sukni z rozcięciem – w jeszcze innej jest już w swoim znajomym, obcisłym, lateksowym kostiumie. Żeby przedstawienie mogło trwać dalej, wyposażono ją w dodatkowe ostrze, co powinno podwoić przyjemność. Dodano także możliwość namierzania przeciwników – takiego wroga będzie można pochlastać w dowolny sposób; istnieje też możliwość swobodnej pacyfikacji większej ilości wrogów bez namierzania. Ilość technik eksterminacji zadowoli każdego smakosza – będzie ponad 16 różnych metod łaskawego dobijania przeciwnika, więc ktoś obyty w kuchni z szatkowaniem kapusty powinien mieć pole do popisu. Nie zabraknie też znanego z jedynki wskakiwania na przeciwników i wysysania ich krwi. By delikwenta zachęcić do przytulania możemy przyciągnąć go harpunem, który można teraz wykorzystać dużo wydajniej, chociażby ciskając przeciwnikiem w tłum wrogów. Jeśli w jedynce siekanie było stosunkowo ograniczone do ruchów poziomych – oddzielających korpus od miednicy, to w dwójce zakres obowiązków znacznie rozszerza możliwość wykonywania różnorakich kombinacji combo. Wiadomo też, że nie wszystko w życiu da się załatwić osobiście przez podanie ręki, więc Rayne, tak samo jak w jedynce, wzbogaca wrogów ołowiem za pomocą dwóch zgrabnych gnatów. Nowością jest jednak amunicja, której podstawę stanowi wyssana wcześniej krew - gdy magazynek nam się wyczerpie można będzie go uzupełnić z żył zawsze dyspozycyjnych żywicieli. Nie samą wiwisekcją człowiek...er... wampir żyje więc Rayne zyskała także możliwość wspinania się po rurach (można wisieć do góry nogami i ostrzeliwać wszystko co niżej). Tego typu niespodzianek należy spodziewać się więcej w finalnej wersji.
Jak już wspominałem od strony wizualnej gra przeszła zupełną metamorfozę – połączenie różnych technik mapowania tekstur (bump i normal mapping) plus robiące wrażenie efekty świetlne i odblaski prezentują się szczególnie dobrze na Xboxie, chociaż wersja na PS2 nie pozostaje daleko w tyle. Na etapie produkcji gry, z którego pochodziły oglądane przeze mnie filmy, można wybaczyć gdzieniegdzie występującą czkawkę w ilości klatek na sekundę. W kwestii muzyki trudno się jeszcze wypowiedzieć, gdyż zaprezentowane przez Majesco (wydawca gry) fragmenty specjalnego rozeznania nie dają.
Pierwsza część przygód wampirzycy nie zawiesiła poprzeczki zbyt wysoko – ale już teraz widać, że producent bardzo się zmobilizował, angażując też większy budżet, by BloodRayne 2 było zdecydowanie atrakcyjniejsze i dochodowe niż poprzedniczka. Gra na Playstation 2 ukaże się w połowie października, niedługo później przewidziana jest premiera na Xboxa. Wszystkie terminy póki co dotyczą tylko Stanów Zjednoczonych. Europa ze swoimi wersjami nie ma jeszcze sprecyzowanej daty premiery. I Niech Majesco się spręża, bo nie wybaczylibyśmy chyba tej firmie braku wersji PAL tak dobrze zapowiadającego się tytułu.
Maciej „Shinobix” Kurowiak