autor: Maciej Kurowiak
Paper Mario: The Thousand-Year Door - przed premierą
Paper Mario 2 to w prostej linii kontynuacja RPG’owej gałęzi serii o sławnym hydrauliku.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Artykuł powstał na bazie wersji GCN.
Są gry, których największą zaletą są fajerwerki graficzne, nagromadzenie efektów świetlnych, tekstur o niebotycznej rozdzielczości itd. Są też takie gry, które kupuje się ze względu na klimat, postać głównego bohatera, przywiązanie do tradycji i zawsze dobrą końcową jakość produktu. Takim zasadom od zawsze stara się hołdować Nintendo i chwała im za to. Wiadomo, że Mario to marka warta miliony dolarów i każdy tytuł z tej serii jest otoczony pieczołowitą opieką Nintendo. Pierwsza część przygód jego papierowych przygód jakoś ominęła nasz kraj z przyczyn dość klarownych – Nintendo 64 nigdy nie osiągnęło w naszym kraju statusu popularności powszechnej jak to miało miejsce z konsolą Sony. Sytuacja kostki w Polsce wygląda nieco lepiej i jest szansa, że młodzi i starzy wyjadacze będą mogli posmakować produkcji jedynej w swoim rodzaju. Japończycy mogą cieszyć się Paper Mario 2 od lipca tego roku.
PM2 to w prostej linii kontynuacja RPG’owej gałęzi serii o sławnym hydrauliku. Korzenie sięgają jeszcze konsoli Super Nintendo i gry Super Mario RPG produkcji Squaresoft, późniejsza Paper Mario 1 na N64 pożyczyła sobie to i owo, dodając do tego genialny design graficzny i sporo innych elementów. Jeśli ktoś nie do końca kapuje o co chodzi z genialnością to papierowość Mario jest dosłowna – niemal wszystko w grze sprawia wrażenie dwuwymiarowości (przy czym tak naprawdę niemal wszystko wyrenderowano w 3D). Pamiętacie książeczki, które gdy się je otworzyło, rozkładały się w tekturowy zameczek, las lub chatkę? Świat Paper Mario jest więc papierowy w sposób dosłowny – nasz bohater jest płaski jak kartka papieru, tak samo jak przyjaciele, wrogowie, scenografia – dosłownie wszystko.
Zaczyna się niewinnie – Luigi wychodzi na ganek by sprawdzić pocztę i znajduje list od znajomej Księżniczki. Treść jest dla braci nadzwyczaj ciekawa, gdyż Księżniczka przebywając na wakacjach w Garutsuki, weszła w posiadanie mapy legendarnego skarbu. Mapa dołączona jest do listu i Mario nie daje się prosić ani sekundy dłużej ruszając natychmiast w podróż.
Jeśli ktoś grał już wcześniej w „jedynkę”, nie powinien mieć żadnych problemów z „dwójką”. Zaraz po przybyciu do Garutsuki, będziemy musieli - jak to w Mario bywa - zdobyć siedem gwiazdek. Przy okazji zwiedzimy papierowe domki i podziemia. Oczywiście trzeba też nagabywać miejscowych i walczyć tu i ówdzie. Nie zabraknie też sławnych papierowych efektów – Mario jeśli chce przelecieć na półkę do której doskoczyć się nie da, może to zrobić dosłownie, zamieniając się samolocik. Kiedy kładzie się spać robi to po prostu wsuwając się jak karteczka pod kołdrę. W udostępnionych przez Nintendo fragmentach można zobaczyć jeszcze więcej zabawnych efektów np. gdy cała sceneria zwija się w pogniecioną kartkę. Wszystko jest ekstremalnie słodkie, świat niezwykle kolorowy i pełen przesympatycznych mieszkańców. Klimat uzupełnia muzyka w stylu znanym wszystkim, którzy grali w którąkolwiek część cyklu.
Jeśli chodzi o rozgrywanie walki to system opiera się na wybieranych znad głowy atakującego komendach, brzmiących znajomo dla każdego fana japońskich RPG; są to „atak”, „specjalna umiejętność”, „użycie przedmiotu”, „obrona” i „ucieczka”. Na tym podobieństwa się kończą – jeśli np. chcemy użyć młotka, trzeba przytrzymać analoga i puścić dopiero gdy pojawiający się wtedy „paseczek” całkowicie się wypełni. Żeby rzucić zaklęcie leczenia, trzeba odpowiednio wycelować w spadające żetony – im więcej trafisz tym czar będzie skuteczniejszy. W obronie gracz także dostaje pewną swobodę – by uniknąć ciosu należy w odpowiedniej chwili nacisnąć A. Wciskając B można wykonać unik z kontrą, ale jest to relatywnie trudniejsze. Warto dodać, że walka w Paper Mario rozgrywa się na specjalne scenie i im lepiej sobie radzimy, tym bardziej zapełnia się widownia. Bazując na tym jak są zadowoleni, dostajemy pewną ilość tzw. gwiazdek mocy, które potrzebne są by wykonywać ataki specjalne.
Nintendo powierzyło tworzenie Paper Mario 2 ludziom z Intelligent Systems czyli tej samej ekipie, która tworzyła pierwszą część – możemy więc spodziewać się najwyższej jakości. Nie ma wątpliwości, że Nintendo szykuje nam na gwiazdkę wspaniały prezent. Zresztą krytycy, którzy mieli okazję zakosztować gry, coraz częściej przebąkują że druga część papierowego hydraulika będzie jednym z najlepszych tytułów w bibliotece Nintendo na rok 2004. Zapowiedź trzeba zakończyć tą samą śpiewką – czekać, czekać i czekać. Importowanie wersji japońskiej mija się z celem, gdyż wszystko jest po brzegi wypełnione krzakami. W Stanach gra ma trafić do sklepów 11 października, a w Europie tradycyjnie później – w tym przypadku o miesiąc i jeden dzień.