autor: Marek Czajor
The Getaway: Black Monday - zapowiedź
Historia, na której oparty będzie „The Getaway: Black Monday” pozwoli na poznanie losów trójki całkiem nowych bohaterów: sierżanta policji Bena Mitchela, zawodowego boksera Eddiego O’Connora oraz dziewczyny z przedmieścia, sprytnej złodziejki Sam.
Przeczytaj recenzję The Getaway: Black Monday - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PS2.
Gry akcji będące mieszaniną strzelaniny i samochodówki, z niezwykle wciągającym wątkiem fabularnym, odnoszą ostatnimi czasy ogromne sukcesy. Wystarczy wspomnieć takie tytuły jak „Grand Theft Auto 3”, „Grand Theft Auto: Vice City”, „The Getaway” czy „Mafia”, które zdobyły olbrzymią popularność i wciąż zachęcają twórców do tworzenia kolejnych tego typu produkcji. Dlatego już wkrótce gracze wszystkich kontynentów ponownie wczują się w ponury klimat londyńskiego świata przestępczego. Programiści z Team Soho przygotowują bowiem sequel „The Getaway”, znakomitej gry z 2001 roku.
Historia, na której oparty będzie „The Getaway: Black Monday” pozwoli na poznanie losów trójki całkiem nowych bohaterów: sierżanta policji Bena Mitchela, zawodowego boksera Eddiego O’Connora oraz dziewczyny z przedmieścia, sprytnej złodziejki Sam. Każde z tej trójki ma jakieś własne problemy, które przy wydatnej pomocy graczy postara się rozwiązać. Mitchell to glina, który wrócił do służby po dwuletniej przerwie ze względu na podejrzenia o nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka, podczas policyjnej strzelaniny. O’Connor jest facetem z kryminalną przeszłością, z którą ani nie umie sobie poradzić, ani zerwać. Najmniej wiadomo o Sam, która będzie dostępna dopiero po ukończeniu trybu fabularnego dla Bena i Eddiego. Wiadomo tylko, że dziewczyna połączy historie obu panów w logiczną całość, a ukończenie gry jej postacią pozwoli oglądnąć alternatywne zakończenie.
Tryb fabularny zawierać ma 22 misje rozlokowane na 25 milach kwadratowych współczesnego, odtworzonego z fotograficzną dokładnością Londynu. Programiści z Team Soho chwalą się, że gra techniką narracji i dynamiką rozgrywki przypominać będzie najlepsze hollywoodzkie superprodukcje, w co można bezkrytycznie uwierzyć, mając w pamięci pierwszą część gry. Co ciekawe, mimo spójności fabuły, następujące po sobie zadania wcale nie będą czasowo uporządkowane chronologicznie. Nieraz przyjdzie cofnąć się w przeszłość, by w chwilę później wybiec daleko w przód. Rzecz jasna, w miarę postępów w grze, wszystkie niejasności i związane z nimi wydarzenia zaczną się układać w logiczną całość. Stosowanie tego typu sztuczek nie każdemu może się spodobać, jednak sukces takich kinowych hitów jak „Pulp Fiction” pokazuje, że można takie fabularne puzzle polubić.
Jako że „The Getaway: Black Monday” będzie grą akcji, próba jej przejścia bez jednego wystrzału z pewnością się nie powiedzie. Autorzy, wyzbyci pacyfistycznych przekonań, udostępnią całkiem pokaźny arsenał, na który składać się ma 14 typów broni. Obędzie się bez dziwactw (typu działko Vulcan) i nadal podstawą będą pistolety, strzelby i karabiny maszynowe. Aby dostać się na miejsce wykonania misji, konieczne stanie się zdobycie jakiegoś środka lokomocji. Wybór pojazdów ma być pokaźny: motocykle, samochody osobowe, furgonetki, autobusy itd., cała maszyneria rzecz jasna licencjonowana. Niejednokrotnie bohater w trakcie misji zmuszony będzie korzystać z wielu pojazdów, gdyż ulice Londynu wcale nie należą do najspokojniejszych (kraksy, ucieczki, pościgi). Oczywiście nikogo nie stać na kupno całego parku maszynowego, dlatego upatrzony wozik można będzie albo ukraść, albo zdobyć „na chama” (wyrzucając uprzednio jego właściciela ze środka). Warto wspomnieć, że inteligencja komputerowych przeciwników ma być znacznie poprawiona, i to zarówno zakapiorów z bronią, którzy dybią na życie bohatera, jak i uczestników ruchu miejskiego np. policji (przegrupowania, wzywanie posiłków, urządzanie blokad drogowych). Nie będzie łatwo i nieraz wskaźnik energii kierowanej postaci zacznie oscylować niebezpiecznie blisko zera. Na szczęście pewnym zrównoważeniem zwiększonego stopnia trudności mają być poukrywane tu i ówdzie apteczki, pozwalające zregenerować utracone siły.
W temacie oprawy robione jest wszystko, by gra wyglądała jeszcze efektowniej niż jej pierwsza część. Lokacje, znane z „The Getaway”, zostaną podrasowane graficznie, a sama mapa Londynu wzbogaci się o 17 nowych lokacji (miejskie metro, nadbrzeże Tamizy itd.). Studio zatrudniło aż 30 osób, których sposób poruszania się zostanie odwzorowany przy pomocy techniki motion capture. Stworzona w ten sposób baza wzorców ruchowych sprawi, że gracz nie natknie w tym samym czasie się na identycznie poruszające się postaci. Do tego dochodzą jeszcze prace nad synchronizacją wypowiadanych kwestii z ruchem warg oraz implementacja tzw. ragdoll, czyli kodu silnika gry odpowiedzialnego za fizykę upadających ciał. Teraz każda nierówność terenu, mebel czy odrzut po uderzeniu kuli będą miały wpływ na sposób, w jaki denat upadnie na ziemię. Jednym stwierdzeniem: realizm do kwadratu.
Część fabularna będzie esencją gry, ale to nie jedyna atrakcja „The Getaway: Black Monday”. Żywotność tytułu przedłużą inne tryby zabawy, jak np. wolna wędrówka, wyścigi uliczne, zabawa w taksówkarza, a nawet tryb turystyczny (zwiedzanie Londynu). Gra, zapowiadana jako exclusive na PS2, ukaże się w sklepach w listopadzie 2004 roku.