Crusader Kings 3 to gra, w której kot zabił moją żonę – a ja byłem zachwycony - Strona 2
Spędziłem 10 godzin z najnowszym Crusader Kings, mającym trafić do osób, dla których „dwójka” nie była dość przystępna. Czy jest łatwiej? To trudne pytanie.
Przeczytaj recenzję Crusader Kings 3 - recenzja. Ta gra nie ma konkurencji
- co najważniejsze – wciąga!
- gra sprawia bardziej przystępne wrażenie niż poprzednia odsłona;
- przepiękna mapa;
- kapitalne wizerunki postaci w 3D;
- świetna oprawa muzyczna i artystyczna;
- poprawiony interfejs;
- nowe mechaniki, których nie było w „dwójce” (np. stres czy własna religia).
- dalej wysoki próg wejścia;
- brak polskiej lokalizacji;
- typowo dla Paradoxu – brak wielu elementów czy mechanik dostępnych w „dwójce”.
Bywają gry trudne jak Darkest Dungeon, gdzie w parę minut możesz stracić ekipę najlepszych wojowników – a szkoliłeś ich przez ostatnie 15 godzin. Są gry trudne jak Sekiro, gdzie kilkadziesiąt razy mierzysz się z małpim bossem tylko po to, żeby zobaczyć, jak po śmierci jego bezgłowe ciało wstaje, by walczyć dalej. Jest wreszcie poziom trudności nie z tego świata, a sztandarowy jego przykład stanowi dla mnie seria Crusader Kings. Chodzi o gry z wysokim progiem wejścia – takie, których nie ma sensu odpalać „ot tak”, bo do rozgrywki trzeba się odpowiednio przygotować. Najpierw obejrzeć masę porad na YouTubie, a potem wytrwale szukać w internecie odpowiedzi na przeróżne pytania. Pamiętam anegdotkę jednego z zachodnich recenzentów, wcale nie leszcza, który dowiedział się, że w Crusader Kings 2 można stawiać budynki... dopiero po publikacji swojej recenzji. Mowa więc o takich grach, do których lepiej nie podchodzić, jeśli nie jesteś w stanie wygospodarować na nie odpowiednio dużo czasu i energii.
To właśnie poziom trudności, walący na wejściu z bańki, a także masa dodatków i aktualizacji stanowiły mur pomiędzy tą serią a dużą grupą graczy. Trudno oczywiście o twarde dane, ale sami twórcy przyznali, że w przypadku „trójki” ich celem są m.in. te osoby, które zawsze chciały zagrać w CK2, ale jakoś nigdy nie udało im się porządnie wciągnąć. Co tu dużo mówić, jestem jedną z nich. Spędziłem niedawno 10 godzin z wczesną wersją CK3 i chyba już wiem, co będę robić jesienią.
KIEDY ZAGRAMY?
Crusader Kings 3 zadebiutuje 1 września 2020 roku, o czym piszemy także w naszym newsie.
Historia osobista
Czy można na jedne gry tego samego studia przeznaczać tysiące godzin, a od innych się odbić? Nie będzie przesadą, gdy powiem, że dzieła Paradoxu towarzyszyły mi od dzieciństwa. Zagrywałem się w Europę Universalis (głównie w „jedynkę” i „dwójkę”, wiele godzin poświęciłem też spin-offowi Korona Północy), w pierwsze Crusader Kings też sporo grałem, ale że wolałem wojny od małżeństw, to zawsze pierwszeństwo miała u mnie seria EU. Potem wychodziły kolejne wielkie strategie szwedzkiego studia – po jedne sięgałem (Hearts of Iron 1 i 2, Stellaris), a inne mnie ominęły (EU3).
Jedną z tych przegapionych gier Paradoxu jest Crusader Kings 2. Podejść miałem kilka, ale chyba więcej czasu spędziłem, oglądając porady na YouTubie, niż grając. Ostatni raz odbiłem się od CK2 w tym roku – krótko po tym, jak podstawka przeszła na model free-to-play. Postanowiłem zagrać jednym z irlandzkich rodów i serdecznie to odradzam. Błyskawicznie pogubiłem się w obco brzmiących celtyckich nazwiskach, przestałem rozumieć, kto jest kim na moim własnym dworze, i po prostu się poddałem.
Wraz zapowiedzią „trójki” powiedziałem sobie, że znowu dam szansę tej serii – bo czy może być lepszy moment, żeby zacząć taką grę, niż właśnie na samym początku jej cyklu życia? Kiedy nie ma jeszcze tych wszystkich mechanik czy rozwiązań z kolejnych dodatków, których oczywiście potrzebują stali gracze, ale które zarazem tworzą trudny do przebicia mur dla nowych? Postanowiłem to sprawdzić i wydaje mi się – bo po 10 godzinach jeszcze nie mogę być niczego w stu procentach pewien – że jest znacznie lepiej.
Nie traktujcie więc tego tekstu jako zbioru informacji o Crusader Kings 3. Kieruję do go osób podobnych do mnie, które mają jakiś problem z tą serią – i zastanawiają się, czy warto zainteresować się „trójką”.
PARADOX MISTRZEM ŚWIATA
Crusader Kings 3 zastąpi szalenie rozbudowaną „dwójkę”. Jeśli liczyliście jednak na to, że w „trójce” znajdą się wszystkie rozwiązania z poprzedniej odsłony, to możecie się zdziwić. Paradox to firma, która do perfekcji opanowała dwie rzeczy – przede wszystkim monetyzację (od wielu lat) swoich singleplayerowych produkcji i oczywiście tworzenie wielkich gier strategicznych (grand strategy games) – i w zasadzie na obu tych polach ma bardzo mizerną konkurencję.
Żeby kupić wszystkie dostępne rozszerzenia do Crusader Kings 2, trzeba wyłożyć niemal 500 zł. Oczywiście nie każde DLC jest warte tego, aby je posiadać, ale ta kwota daje jakieś wyobrażenie o skali inwestycji. Na szczęście w przypadku Szwedów za regularne wpłaty gracze otrzymują wieloletnie wsparcie (w przypadku CK2 to już osiem lat – wiele MMO ledwie zipie po takim czasie), darmowe aktualizacje i tony nowej zawartości. Nie ma nic za darmo, ale Paradox przynajmniej jest gwarantem naprawdę solidnego rozwoju – doczekuje się go nawet zjechana przez odbiorców i niezbyt popularna gra Imperator Rome.
NIEKTÓRE NOWOŚCI ORAZ BRAKI W CK3
- Będziecie mogli stworzyć własną religię,
- ale zabraknie Wam handlu.
- Pojawi się mechanika stresu postaci,
- jednak nie będzie walk morskich.
- Wasz aktualny bohater otrzyma wielkie drzewko rozwoju swoich umiejętności,
- ale nie będziecie mogli na starcie zagrać papiestwem czy republikami.
- Zabraknie ekwipunku czy szlaku jedwabnego,
- za to mechanika stresu doprowadzi Wasze postacie do seksoholizmu.
Jeśli znacie serię Crusader Kings, to doskonale zdajecie sobie sprawę, że w ciągu 10 godzin nie da się po prostu doświadczyć wszystkiego. Ba, nie wystarczy na to i kilkadziesiąt godzin. Zmian i różnic między „dwójką” i „trójką” będzie znacznie więcej niż wymieniłem w tej ramce czy nawet całym tekście – od imiennych rycerzy, których stanowić będą ważną część armii przez mocno przebudowany system wiary aż po zubożone państwa nomadyczne.