Graliśmy w Wolfenstein II: The New Colossus – kolos wśród FPS-ów?
Poprzeczka dla kontynuacji gry Wolfentsein: The New Order została zawieszona bardzo wysoko, jednak grywalny fragment The New Colossus z targów E3 daje pewność, że studio Machine Games nie straciło pazura. Tylko nie liczcie na jakąś rewolucję w rozgrywce.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Wolfenstein II: The New Colossus – mocarny kolos
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
- bezpośrednia kontynuacja gry Wolfenstein: The New Order;
- akcja toczy się kilka miesięcy po wydarzeniach z „jedynki” (w roku 1961);
- tym razem obszarem działań są okupowane przez nazistów Stany Zjednoczone;
- ponownie brutalne strzelanie zostanie połączone z bogatą fabułą;
- jedną z nowości w rozgrywce będzie używanie egzoszkieletu;
- premiera 27 października 2017 r.
Aż dwanaście miesięcy musieliśmy czekać na oficjalną zapowiedź gry Wolfenstein II: The New Colossus. W ubiegłym roku Bethesda jedynie zasugerowała istnienie tego projektu, teraz karty zostały rzucone na stół, a nowe przygody B.J. Blazkowicza stanowiły najjaśniejszy punkt niedzielnej konferencji. Wydawca przywiózł do Los Angeles nie tylko długi zwiastun strzelaniny, który kilka dni temu mogli zobaczyć wszyscy zainteresowani, ale również grywalny fragment z samego początku kampanii, udostępniony za zamkniętymi drzwiami na targach E3. W nim nasz bohater miał okazję posłać kilkudziesięciu hitlerowców na tamten świat, jeżdżąc... wózkiem inwalidzkim.
Niepełnosprawny zabijaka
The New Order zakończyło się w ciężkim dla Blazkowicza momencie i w zasadzie nie mieliśmy pewności, czy przeżył on starcie z generałem Trupią Główką. Dziś wiadomo już, że „Terror-Billy” nie umarł, ale w wyniku odniesionych na placu boju ran przeszedł długą, bo trwającą aż pięć miesięcy, rekonwalescencję. Obrażenia okazały się na tyle poważne, że B.J. nie mógł po okresie leczenia stanąć na własnych nogach i stąd właśnie wziął się wózek inwalidzki. W chwili rozpoczęcia dema mobilną bazę ruchu oporu, gdzie przez tyle czasu ukrywał się nasz śmiałek, atakują Niemcy pod przywództwem znanej z The New Order Frau Engel. Niewiele myśląc, Blazkowicz chwyta więc raz jeszcze za broń, a ponieważ nie może chodzić, skazany jest na wspomniany dość oryginalny środek transportu.
Choć sama jazda wózkiem nie nastręcza specjalnych trudności, trzeba jednak wziąć poprawkę na to, że sparaliżowanym bohaterem manewruje się zupełnie inaczej niż w sytuacji, gdy stałby on na własnych nogach. W całej sekwencji cieszą małe smaczki – Blazkowicz może kręcić lewym kołem i jednocześnie trzymać pistolet maszynowy w prawej dłoni, ale porusza się zdecydowanie szybciej, kiedy odkłada pukawkę na kolana i wprawia pojazd w ruch obiema rękami. Oczywiście gra stawia na naszej drodze cały garnizon hitlerowców, więc po broń sięgamy bardzo często. W przeciwników trzeba wpakować sporo ołowiu, co od dawna jest jednym z wyznaczników serii. To nie Call of Duty, gdzie rywale mogą paść nawet po zarobieniu jednej kulki. Wyjątkiem od tej reguły są jedynie headshoty – zakładając, że uda nam się wcześniej strącić chroniące głowy oponentów hełmy.
Etap jest zaskakująco długi i obfitujący w dodatkowe atrakcje. Największą z nich stanowi możliwość włączania i wyłączania ścian mikrofalowych, które potrafią zdezintegrować każdego człowieka w ułamku sekundy. Z racji tego, że na działanie fal podatny jest także główny bohater, zabawa w startowym etapie koncentruje się na umiejętnym zarządzaniu pułapkami. Czasem warto rozejrzeć się i odnaleźć dźwignię kontrolującą daną ścianę, bo za nią może kryć się sekret. The New Colossus podąża tu drogą wytyczoną lata temu przez studio id Software i oferuje ukryte komnaty.
W demie pojawia się Fergus Reid, czyli jeden z dwóch członków Kręgów z Krzyżowej, którego w The New Order mogliśmy „skazać” na śmierć. Jego obecność rodzi interesujące pytania o los Wyatta, będącego drugim kandydatem do odstrzału w poprzedniej grze. Istnieje możliwość, że w zależności od podjętej w „jedynce” decyzji The New Colossus pozwoli nam zobaczyć jednego z wymienionych panów. Drugi wariant zakłada, że śmierć Wyatta jest kanoniczna i to właśnie Fergus powinien wyjść cało z tortur, jakim poddał go Trupia Główka. Jak to zostanie rozwiązane, nie wiemy, a obok nas nie było nikogo, kto mógłby coś więcej na ten temat powiedzieć.
Wybawca w egzoszkielecie
Po kilkunastu minutach błądzenia ciasnymi korytarzami w końcu dotarliśmy do wyjścia, gdzie czekała na nas sama Frau Engel. Była komendantka obozu koncentracyjnego Belica, która w wyniku naszych działań straciła część twarzy (teraz jest ona zrekonstruowana), pragnie upokorzyć Blazkowicza i żąda jego natychmiastowej kapitulacji w zamian za oszczędzenie jego przyjaciół. B.J. przystaje na tę propozycję i trafia do niemieckiej niewoli, gdzie następnie jest świadkiem próby zabójstwa Caroline Becker poprzez odrąbanie jej głowy siekierą. Niestety, nie dowiedzieliśmy się, jaki ostatecznie był finał tej wstrząsającej sceny, bo w tym samym momencie na ekran wjechało logo gry i przygoda z demem dobiegła końca.
Pokazany w Los Angeles fragment nie udzielił odpowiedzi na pytanie, jakie zmiany zaserwuje sequel tej bardzo udanej strzelaniny. Z ust deweloperów padły już jednak stwierdzenia, że gra zaoferuje trzy style rozgrywki, związane zapewne z uproszczonym systemem rozwoju postaci, który obecny był także w pierwowzorze. Jeden z nich może dotyczyć widocznego na zwiastunie egzoszkieletu, zapewniającego Blazkowiczowi nadludzkie umiejętności. Sam kostium pojawił się w The New Order, a jego pierwszą użytkowniczką była Caroline Becker. W chwili pojmania kobiety przez Frau Engel strój został z niej siłą usunięty, a następnie rzucony na ziemię tuż obok głównego bohatera zmagań. Nietrudno domyślić się, że to właśnie wspomniany egzoszkielet wykorzysta B.J., by wreszcie stanąć na nogi, ale dopóki nie zobaczymy tego w samej grze, możemy jedynie spekulować. Ta teoria trzyma się jednak kupy.
Kolos wśród FPS-ów?
Demo gry Wolfenstein II utwierdziło nas w przekonaniu, że studio Machine Games nie zamierza dokonywać w sprawdzonej formule żadnych radykalnych zmian. W The New Colossus gra się dokładnie tak samo jak w The New Order i nie odbieram tego jako wady. Starzy fani poczują się jak w domu, a to właśnie do nich przede wszystkim kierowany jest sequel. Znajomość pierwowzoru wydaje się zresztą konieczna z jeszcze jednego względu. W grze pojawiają się wszystkie postacie, które przeżyły inwazję na zamek Trupiej Główki (tak, Ania Oliwa również), więc dobrze byłoby wiedzieć, z kim mamy do czynienia. Owszem, Wolfenstein nadal główny nacisk kładzie na strzelanie, ale akurat fabule poprzedniej części niewiele można było zarzucić. Miejmy nadzieję, że w przypadku planowanej na jesień kontynuacji będzie podobnie.
ZASTRZEŻENIE
Wyjazd autora tekstu na targi E3 opłaciliśmy we własnym zakresie.