autor: Artur Falkowski
GOL na GC 2007: SimCity Societies
Od premiery pierwszego SimCity minęło już sporo czasu, a gracze, którzy zagrywali się w nie jako dzieci, zdążyli już dochować się własnych pociech. Nie oznacza to jednak, że o grze nikt już nie pamięta. Wręcz przeciwnie, SimCity doczekało się kontynuacji i przerodziło w serię. Z edycji na edycję twórcy starali się modyfikować nieco formułę gry, zachowując przy tym strukturę oryginału.
Od premiery pierwszego SimCity minęło już sporo czasu, a gracze, którzy zagrywali się w tę produkcję jako dzieci, zdążyli już nierzadko dochować się własnych pociech. Nie oznacza to jednak, że o grze nikt już nie pamięta. Wręcz przeciwnie, SimCity doczekało się kontynuacji i przerodziło w serię. Z edycji na edycję twórcy starali się modyfikować nieco formułę gry, zachowując przy tym strukturę oryginału. W przypadku SimCity Societies postanowiono odejść od tej zasady i przenieść środek ciężkości na nieco inny aspekt rozgrywki. W rezultacie szykuje się gra wciąż tkwiąca korzeniami w tradycji kilkunastoletniej serii, niepozbawiona jednak powiewu świeżości.
Przekonałem się o tym naocznie w trakcie kilkudziesięciominutowej prezentacji, którą dane mi było obejrzeć w trakcie Games Convention na stanowisku Electronic Arts. Przyznać muszę, że szedłem na nią z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony chciałem przekonać się na własne oczy, jak będzie wyglądać nowa odsłona lubianej przeze mnie serii, z drugiej byłem nieco zniechęcony niezbyt przychylną opinią redakcyjnego kolegi Shucka, który miał okazję zapoznać się z Societies ponad miesiąc temu w trakcie E3. Bałem się, że ujrzę mocno uproszczoną grę, która poza nazwą nie ma nic wspólnego z SimCity. Na szczęście obawy okazały się bezpodstawne.
Jak się okazało, w Societies również istotne jest takie rozplanowanie miasta, by zapewnić jego rezydentom mieszkania, miejsca pracy i centra handlowe. Ważne jest również dbanie o ich morale. Nie przypomina Wam to czegoś? Oczywiście, że tak – w końcu to stare, dobre SimCity. Gdzież więc ta nowość? Odpowiedź jest zarazem prosta i skomplikowana. Najogólniej mówiąc, istnieją dwie główne różnice pomiędzy przygotowywaną właśnie odsłoną serii a jej poprzedniczkami. Pierwszą jest fakt, że bardziej niż o miasto musimy troszczyć się o społeczeństwo. Drugą sposób, w jaki zarządzamy naszą wciąż rosnącą (przy dobrym wietrze) metropolią. Otóż zamiast operować całymi rejonami, zajmujemy się osobiście każdym domem, sklepem czy krzaczkiem. Owszem, jest o wiele więcej roboty, ale za to można wykazać się kreatywnością. Satysfakcja z dobrze wykonanego zadania jest tym większa, że efekty naszej pracy mamy wyświetlone na ekranie i to nie w postaci wykresów i statystyk. Wirtualne miasto naprawdę żyje: ludzie spacerują, jeżdżą do pracy, spotykają się ze znajomymi etc. Robi to naprawdę imponujące wrażenie, szczególnie, że mamy poczucie bezpośredniego wpływu na życie mieszkańców. Oto przykład: pragnąc zapewnić swoim podopiecznym nieco rozrywki budujemy pub. Stawiamy go w przyjemnym, okolonym parkiem miejscu położonym nieco na uboczu od zgiełku miasta. Ludzie zaczynają tam jeździć. Niestety, po paru głębszych nie są w stanie prowadzić samochodu w drodze powrotnej. Wracają więc piechotą. Do domu docierają późno, zmęczeni zasypiają i w efekcie spóźniają się do pracy. Jak widać nie zawsze to, co wydaje się z pozoru dobre dla mieszkańców, okaże się takie w rzeczywistości.
Dodajmy do tego jeszcze szereg czynników, takich jak bezpieczeństwo, uduchowienie, zdrowie czy nauka. Każdy z budynków ma mniejszy lub większy wpływ na niektóre z nich. W zależności od tego, na jakie położymy nacisk, uzyskamy zupełnie inny efekt, co znajduje odzwierciedlenie w wyglądzie naszego miasta. W trakcie prezentacji pokazano mi sielankowe miasteczko zamieszkiwane przez szczęśliwych artystów. Następnie prowadzący wczytał stan gry i moim oczom ukazał się zupełnie inny widok: futurystyczna, cyberpunkowa metropolia, gdzie lśniące na wysokich wieżowcach neony tworzyły silny dysonans z walającymi się po ulicach śmieciami. Atmosfera zrobiła się naprawdę przytłaczająca, a specjalna policja czuwała nad tym, by zbytnio szczęśliwych obywateli brutalnie sprowadzać na ziemię i zrównywać do średniej.
Nie zabraknie również znanych z wcześniejszych odsłon SimCity kataklizmów, które losowo bądź na nasze życzenie mogą niszczyć miasto. Miałem okazję przyjrzeć się destrukcyjnej sile deszczu meteorów. Niestety, ten aspekt rozgrywki nie został jeszcze dopracowany i w efekcie ponad połowa miasta została zrównana z ziemią.
SimCity Societies zapowiada się na wielce ciekawą pozycję. Początkowo ilość możliwości działania może onieśmielać, ale po dłuższej chwili wszystko staje się przejrzyste i sensowne. Gra prezentuje się bardzo ładnie, działa płynnie i posiada większość opcji, które pojawią się w pełnej wersji. Całkiem nieźle jak na Alfę.
Gra obecnie ma status „tylko na PC”. Prowadzący konferencję dał jednak do zrozumienia, że być może w przyszłości powstaną wersje na inne platformy sprzętowe. Póki co chętni do spróbowania swych sił w Societies muszą uzbroić się w cierpliwość – produkcja powinna trafić do sklepów dopiero pod koniec bieżącego roku.