autor: Redakcja GRYOnline.pl
E3 2006 oficjalnie rozpoczęte!
Targi w Los Angeles rokrocznie rozpoczyna przemówienie przewodniczącego ESA – Douga Lowensteina. Jego briefing cieszy zawsze niemałym powodzeniem nie tylko dlatego, że towarzyszy mu bezpłatne śniadanie, ale również dlatego, że człowiek ten wie, co w trawie piszczy, a jego przepowiednie mają niebezpieczną tendencję spełniania się.
Targi w Los Angeles rokrocznie rozpoczyna przemówienie przewodniczącego ESA – Douga Lowensteina. Jego briefing cieszy zawsze niemałym powodzeniem nie tylko dlatego, że towarzyszy mu bezpłatne śniadanie, ale również dlatego, że człowiek ten wie, co w trawie piszczy, a jego przepowiednie mają niebezpieczną tendencję spełniania się. W tym roku przemówienie zaczęło się smutno – nie było anegdoty o rozpoczynaniu targów elektronicznej rozrywki bez prądu (jak to się tak-sobie-przezabawnie zdarzyło rok temu), były zaś refleksje, ileż razy można podejmować temat nowych procesorów, wydajniejszych kart graficznych, zwiększenia liczby polygonów.
Lowenstein powiedział wprost, że to nie jest ważne – branża gier ma to do siebie, że przemiany technologiczne zachodzą w niej znacznie częściej niż gdziekolwiek indziej, a częstotliwość tych przemian stała się już monotonna. Ważne jest to, dzięki czemu najbliższy rok zapadnie nam w pamięć. Czy twórcom gier starczy kreatywności, by naszą pamięć wypełniło coś bardziej ponadczasowego niż kolejna generacja konsol, zbudowana w oparciu o kolejną generację chipów.
Był to wstęp do tego, że gry komputerowe stają się jedną z wiodących gałęzi przemysłu USA, wywierając tym samym wpływ na wszystkich – tak graczy, jak i ludzi, którzy nigdy w żadną grę nie zagrali i już nie zagrają. Tych drugich jednak z czasem będzie coraz mniej. Dziś technologie opracowywane z myślą o grach znajdują zastosowanie i kupców wśród firm z rozrywką nie mających wiele wspólnego – dla przykładu IBM już sprzedaje procesor CELL, opracowany dla PS3, kompaniom produkującym sprzęt medyczny. Dziś 35% Amerykanów gra, z czego 80% gra ze swoimi dziećmi. Dla tych dzieci gry komputerowe będą rock’n’rollem ich rodziców, jak się Doug Lowenstein wyraził. A jeszcze tak stosunkowo niedawno edukacja młodego człowieka zainteresowanego pracą w rozrywce otwierała przed nim ledwie dwie ścieżki: dziennikarza lub filmowca.
Tyle w skrócie. W praktyce dużo wskazuje na to, że życzenie przewodniczącego, by kreatywności stało się zadość, pozostanie czcze – już pobieżny spacer po stoiskach firm owocuje nieodpartym wrażeniem, że na tych targach mamy do czynienia przede wszystkim z kontynuacjami znanych tytułów, dodatkami do kolejnych ich części lub wręcz z tymi samymi grami, które zdążyliśmy obejrzeć rok temu, a których produkcja wciąż trwa. Przy czym nie oznacza to wcale, że jest źle – pośród tytułów, do których istnienia zdążyliśmy się już przyzwyczaić ;-) znajdzie się i S.T.A.L.K.E.R. (it’s alive!), i Company of Heroes, i Age of Conan, i Spore, i... mnóstwo dobrych rzeczy, które często-gęsto trafią w ciągu najbliższego roku w nasze ręce. Niemniej jednak ten rok pozostanie w naszej pamięci głównie dzięki Wii, PS3 oraz grom na nie szykowanym. Przy czym zainteresowanie, jakim się cieszy Wii w porównaniu z PS3, pozwala przypuszczać, że będzie to rok pod znakiem najgłupszej nazwy dla najbardziej innowacyjnej konsoli, jaką człowiek wymyślił. A więc Red Steel na dobry początek.
Akcent optymistyczny na koniec – jakżeby inaczej być mogło. Booth babes żyją! I mają się dobrze. Wprawdzie nie idzie zrozumieć idei – a szczególnie praktyki – kar dla wystawców posługujących się nie dość ciepło ubranymi dziewczynami, ale grunt, że i w tym roku jest na czym oko zawiesić, a i rumieńcem spłonąć nietrudno. Skąpo odzianych dziewczyn jest mniej, fakt, niemniej jest ich wystarczająco dużo, by niedomiar świeżych tytułów osłodzić.
Borys „Shuck” Zajączkowski